W Polsce dobre wydanie książki nierzadko osiąga pułap 40 złotych. Biorąc pod uwagę finanse studentów czy uczniów, nie jest to kwota mała. Dlatego większość młodych ludzi w naszym kraju stosuje zrozumiałą taktykę: kupuje książki autorów, których zna. Plus jest jeden – ryzyko rozczarowania sprawdzonym pisarzem jest mniejsze. Często jednak podobna strategia skutkuje przegapieniem świetnych, zagranicznych pozycji. Taką zaś jest z pewnością książka Andreasa Eschbacha.
Do zainteresowania się powieścią tego zdolnego (dlaczego zdolnego o tym później) Niemca o dźwięcznym nazwisku przekonuje okładka i, a może przede wszystkim, tytuł. Bo czy nie robi to wrażenia: zakapturzony mężczyzna o przejmującym spojrzeniu na tle wzgórza, być może Golgoty (sugerują to stojące na szczycie krzyże), trzymający w rękach kamerę, wszystko to zaś podsumowane elektryzującym tytułem: Wideo z Jezusem. W momencie, gdy w umyśle skrystalizuje się myśl, że ktoś stworzył fabułę o tym, iż został odnaleziony zapis wideo z utrwalonym nań Jezusem, chęć zatopienia się w książce Eschbacha staje się wręcz natarczywa.
Eschbach głównym atutem Wideo z Jezusem uczynił sam pomysł: gdzieś na wykopaliskach archeologicznych w Jerozolimie, na terenie cmentarzyska sprzed około 2000 lat, pewien student odkopuje szczątki człowieka. Wraz z nimi natrafia na zawiniątko, w którym znajduje… instrukcję obsługi kamery SONY. Co ciekawe, kamera, do której odnosi się instrukcja, jest dopiero w fazie projektowania… Misterne oszustwo obliczone na wywołanie sensacji? Prowokacja mająca zachwiać Kościołem? Dowód na prawdziwość podróży w czasie? A jeśli tak, to gdzie jest kamera i co zawiera nagranie? Świat jeszcze o niczym nie wie, ale sprawą już interesuje się potężny John Kaun, prezes medialnego koncernu konkurującego z CNN. Co zrobi, gdy okaże się, że nagranie istnieje i trafi ono w jego ręce? Co będzie, gdy o znalezisku dowie się Kościół? No i nie zapominajmy o studencie-znalazcy, który wcale nie zamierza zrezygnować ze słodkiej sławy odkrywcy i też ma swoje tajemnice…
Niemieckiemu pisarzowi pomysłu można więc naprawdę pogratulować. Jeszcze większe brawa należą mu się za to, że swojej wizji nie zmarnował. Wideo z Jezusem czyta się świetnie; książka jest niesamowicie dynamiczna. Eschbach operuje krótkimi rozdziałami, nieustannie przeskakując między bohaterami i wątkami. Robi to zarazem doskonale, dzięki czemu czytelnik cały czas ma wrażenie, że jest w centrum wydarzeń i trzyma rękę na pulsie. Konstrukcja powieści, mimo wielu postaci, którym Eschbach niemal po równo poświęca uwagę, jest zaskakująco klarowna. Jakkolwiek zabrzmi to górnolotnie w stosunku do autora, którego znam z jednej książki, Wideo z Jezusem udowadnia, że Eschbach jest mistrzem w prowadzeniu akcji, budowaniu napięcia i nakreślaniu wiarygodnych postaci, nawet drugo- i trzecioplanowych. Jego książka jest emocjonująca od pierwszej do ostatniej strony, a to naprawdę rzadkość w przypadku lektury liczącej 600 stron.
Zdecydowanie na plus książki Eschbacha przemawia fakt, że autor unika tanich chwytów; pisarz nie pcha historii przed siebie – to ona porywa czytelnika. Fabuła jest dobrze przemyślana, zaś każdy z bohaterów zachowuje się jak prawdziwy człowiek z właściwymi mu skłonnościami, pasjami i słabościami. Dzięki realizmowi opowieści Wideo z Jezusem staje się podwójnie ciekawe; książka raz, że dostarcza przyjemnej i lekkiej rozrywki, dwa, że pod tą sensacyjną powieścią kryją się także liczne pytania o rzeczy stanowiące dla niektórych ludzi wartość najwyższą. Zakończenie zaś należy do najbardziej satysfakcjonujących z jakimi się do tej pory zetknąłem. Jedynym minusem książki są rażące niekiedy błędy redakcji, jednak biorąc pod uwagę całość, z pewnością można na nie przymknąć oko. Bez wątpienia Wideo z Jezusem jest pozycją godną polecenia.
Obawy o to, że droga książka obcego autora nie spełni oczekiwań, są zrozumiałe. Sęk w tym, że poza nielicznymi wyjątkami, rodzima fantastyka rzadko zaskakuje czymś naprawdę oryginalnym i wykraczającym poza klasyczne fantasy. Warto więc czasem, dla urozmaicenia, zainwestować w autora w naszym kraju nieznanego. Na przykład w Andreasa Eschbacha.
Tytuł: | Wideo z Jezusem |
---|---|
Autor: | Andreas Eschbach |
Wydawca: | Solaris |
Rok wydania: | 2004 |
Stron: | 600 |
Ocena: | 5 |
Fajna recka…
:]
Heh.
Thx.
Film oparty na książce
Niedawno miałam okazję zetknąć się z jednym z soundtracków do filmu opartego na tej książce. Autorką całego albumu „Soundtrack-Das Jesus Video” jest Anna. Nie umiem znaleźć więcej informacji na jej temat, ani w internecie, ani nigdzie indziej, może wy coś wiecie? Jeśli tak, to piszcie na mojego maila, jestem z góry wdzięczna!
Aha, soundtrack nazywał się „Desert Rose”.
Nie czytałam tej książki…
…ale po twojej recenzji zamierzam ją koniecznie przeczytać. A wogóle to recenzja jest świetna i jeśli chciałeś przekonać czytelnika do przeczytani tej książki to ci się udało.
DAS JESUS VIDEO
oglądałem kiedyś film oparty na tej książce i go pilnie poszukuje. jakby ktoś wiedział gdzie szukać piszcie!!!
[email protected]
O filmie
Nie czytałam książki, ale wczoraj oglądałam film – był naprawdę super. I chciałabym teraz przeczytać książkę.
film-zakonczenie
oglądałam przedwczoraj ten film, ale nie mogłam pooglądać ko ńcówki. Czy ktoś mi może powiedzieć jak to się skończyło (od momentu utraty przytomności przez stephana) bardzo przoszę.
suuper!
przed wczoraj oglądałam film… jest świetny… polecam wszystkim:*
Biblioteka online
Czy jet gdzieś ta książka na bibliotekach online??
superrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!
supeerrrrrrr! !!!!!!!!!
Dlaczego niema jeszcze 4 odcinków???????
błagam niech będzie jeszcze chociasz1 odcinek
MaTeUsZ;***
oglądałem film i jest…..Boski;)
Super film i polecam każdemu!!!
Piosenka
Zna moze ktoś piosenke z tego filmu?? Piosenka leci na końcu filmu. Bardzo prosze o tytuł. dzięki:**
Piosenka
właśnie kto zna tytuł tej piosenki na końcu?? ona jest boska ;D
boska piosenka
Zna ktos tytul piosenki ktora zostala zaspiewana pod koniec filmu ? :))
p4trycha
też szukam tej piosenki :(((( bez powodzenia :(( jest śliczna
Anna – Desert Rose
Piosenka ta rzeczywiście jest super 🙂 Trochę jej się naszukałem ale w końcu znalazłem. Nosi ona taki sam tytuł jak i cały album Anny czyli ” Desert Rose”. W albumie jest w sumie 5 wersji tej cudownej piosenki.
Anna – Desert Rose link
http://pl.netlog.com/go/out/url=-aHR0cDovL3d3dy55b3V0dWJlLmNvbS93YXRjaD92PTdzandLMmNST3Zv
Pod tym adresem możecie jej zaś sobie posłuchać :))
Desert Rose
Jak możesz to prześlij mi ją na pocztę [email protected] Będe bardzo wdzieczna
FILM
Jestem fanem tego bardzo ciekawego filmu ale książka a film to nie to samo wiec nie ździwcie się jak bedziecie czytać książke.