Pisanie powieści w oparciu o inną powieść to prosty sposób na uniknięcie żmudnego procesu wymyślania własnego świata, bohaterów czy nawet fabuły. Najczęściej zdarza się to wśród fanów, którzy zirytowani wydarzeniami w swojej ulubionej książce próbują coś zmienić albo napisać dalszy ciąg. Zdarzają się jednak tytuły bardziej profesjonalne, czasem dość znacznie odchodzące od tekstu, którym się posiłkują. Do takich należy Wicked, opowiadający o losach Złej Czarownicy z Zachodu (Wicked Witch of the West — w oryginale to jakoś ładniej brzmi), którą większość osób znać powinna z Czarnoksiężnika z krainy Oz.
Czarnoksiężnik to już klasyka. Napisana w roku 1900 przez Franka Bauma, obecnie uznawana jest za jedną z najlepszych powieści dla dzieci. Nie ma chyba osoby, która w ten czy inny sposób nie zetknęła się z przygodami Dorotki, Tchórzliwego Lwa, Blaszanego Drwala i Stracha na Wróble. Osoby te (no, powiedzmy, że osoby), kierowane prostackimi, egoistycznymi pobudkami, doprowadziły do śmierci Złej Czarownicy ze Wschodu i Złej Czarownicy z Zachodu, niby wyrządzając przysługę krainie Oz. Maguire twierdzi, że to jednak tylko pozory. Bo czy ktoś kiedykolwiek zainteresował się, co kierowało tymi, niby złymi, kobietami? Przecież wszystkie informacje o nich pochodzą od ludzi, dla których były one niewygodne. Taka sytuacja prowadzi do przeinaczeń i wypaczeń, i dlatego właśnie musiało powstać Wicked.
Książka opowiada historię Elfaby, czyli przyszłej Złej Czarownicy z Zachodu. Ta biedna dziewczynka, skrzywdzona od urodzenia przez swój nietypowy kolor skóry, nie miała w życiu lekko. Rodzice jej nie kochali, obce dzieci nie umiały się z nią bawić, drwiono z niej i wytykano palcami. Tak traumatyczne wspomnienia nie mogły pozostać bez wpływu na przyszłość dziecka. Niezwykle inteligentnego dziecka dodajmy. Elfaba już od najmłodszych lat przejawiała ciekawość świata. Miała dociekliwy umysł, który nie zadowalał się odpowiedzią bo tak, i cięty język, którym potrafiła porządnie skrzywdzić nieprzygotowanego rozmówcę. To wszystko wpędziło ją w kłopoty, kiedy na studiach zainteresowała się biologicznymi odkryciami jednego z profesorów dotyczącymi różnic między człowiekiem a Zwierzęciem.
Maguire umiejętnie rozwinął świat wykreowany przez Bauma. Trzeba jednak na wstępie powiedzieć, że Wicked do powieści dla dzieci już nie należy. To ponura, niezbyt szczęśliwa (choć miejscami zabawna) wizja społeczeństwa pod totalitarnymi rządami Czarnoksiężnika. Prawa, niegdyś równe wobec wszystkich obywateli, obecnie są wypaczane i przerabiane pod dyktando dyktatora. Kreowana jest ogólna niechęć do Zwierząt, rozbudowywana specjalna policja, tępieni wrogowie polityczni. Na tym tle pisarz snuje opowieść o kobiecie, która w innych okolicznościach, w innym świecie, zapewne stałaby się przykładną obywatelką, żoną, matką, kimkolwiek chciałaby być. Maguire snuje rozważania nad istotą zła. Skąd pochodzi, czym jest, jak się przejawia, jak się przed nim bronić. Główna bohaterka jest tu postacią tragiczną, bo żadna forma walki ze złem, której się chwytała, nie dała oczekiwanych rezultatów. Ta książka wypala na czytelniku piętno i skłania do zastanowienia się nad światem.
A przecież poza Elfabą są jeszcze inni bohaterowie. Każdy z nich pokazuje inne metody radzenia sobie z otoczeniem i informacjami, które do nich docierają. Każdy z nich żyje po swojemu, jednak brak tutaj jakiegokolwiek wartościowania. Autor nie mówi jednoznacznie, że ktoś jest lepszy albo gorszy. Decyzja należy tylko i wyłącznie do czytelnika. To jeden z najważniejszych powodów, dla których ta powieść tak wciąga.
Sporym plusem jest zachowanie tłumaczenia z Czarnoksiężnika z Oz. To plusik dość paradoksalny, bo w zasadzie obie książki kierowane są do zupełnie różnych odbiorców i nastawione na wywoływanie odmiennych wrażeń. Jeśli jednak ktoś zechce przeczytać obie, nie będzie czuć zagubienia. Co więcej, czytając najpierw Czarnoksiężnika a później Wicked można się nieźle bawić odkrywając, jak Maguire posplatał losy najważniejszych postaci z oryginału.
Przy tej zalewie zalet, właściwie nie ma co wspominać o wadach. Od czasu do czasu zdarzy się jakaś nielogiczność, czasem bohaterowie zachowują się nie do końca tak, jak powinni, czasem jest zwyczajnie nudno od natłoku przemyśleń postaci. To wszystko drobiazgi, które można spokojnie zignorować podczas czytania.
Initium będzie miało we mnie wiernego czytelnika. Wydawnictwo zaczynające właściwie od niczego, od mało znanej książki mało znanej pisarki, pokazuje, jakie perełki można znaleźć, jeśli się dobrze poszuka. Nie stawia na popularnych i przez to wyeksploatowanych już nieco pisarzy. Zamiast tego daje szansę tym, którzy się nie wybili. Z drugiej strony, na podstawie Wicked powstał musical, a sam Maguire też nie jest takim anonimem na zachodzie. Dlatego tym lepiej, że ktoś sprowadził jego książkę do nas.
Tytuł: | Wicked: Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu [Wicked: The Life and Times of the Wicked Witch of the West] |
---|---|
Autor: | Gregory Maguire |
Wydawca: | Initium |
Rok: | 2010 |
Stron: | 464 |
Ocena: | 5 |
Kupiłam, przecztałałam, zakochałam sie
Tak książka to wielogatunkowy miks, który czyta się wielokrotnie i za każdym razem odkrywa kolejne pokłady miodności. Właśnie czytam ją po raz trzeci.
okładka
hitem u nas niestety nie była (przynajmniej w empikach) tylko i wyłącznie przez okładkę- odstarszała większosc miłośników fantastyki dosyć skutecznie. a z tego co słysze- szkoda.