Słówko warcraft
kojarzy się dziś przede wszystkim z grą MMORPG pod tytułem World of Warcraft. I w sumie nie ma się co dziwić, bo od dnia premiery tytuł ten jest niekwestionowanym liderem gier tego typu. Trzeba jednak pamiętać, że historia tej produkcji sięga dalej – do serii RTS-ów pod tytułem Warcraft.
Przyznam szczerze, że w jedynkę
nie grałem, a trójka
nie przypadła mi do gustu. Warcraft II jest jednak grą, która spodobała mi się od samego początku i do dzisiaj bardzo chętnie do niej wracam. Szczególnie, że wydanie opatrzone podtytułem Battle.net Edition znacznie ją wzbogaciło.
Idei gier strategicznych nikomu chyba nie trzeba przybliżać. Mamy – w tym przypadku – dwie strony konfliktu, które eksplorują kolejne mapy, pozyskują zasoby, wznoszą budynki i trenują jednostki, wysyłane później na krwawy bój. Wszystko w klimacie fantasy, okraszone całkiem znośną fabułą, która tłumaczy taką, a nie inną sytuację startową na każdej mapie. Pierwszą stroną są orki, a do ich armii należą także inne stwory, jednoznacznie kojarzące się z zielonym ubarwieniem, czyli trolle i gobliny, a naprzeciw nich stają ludzie, wspierani przez elfy i krasnoludy. Wydaje się to dość ubogim wyjściem (a później będzie jeszcze mowa o niewielkiej ilości jednostek itp.), lecz gra nadrabia to znakomitym balansem i dużą różnorodnością rozwiązań.
I tak, mamy do dyspozycji po siedem jednostek naziemnych, po trzy nawodne i po jednej podwodnej oraz po dwie latające. W poszczególnych budynkach możemy tworzyć podwładnych, którzy specjalizują się w lżejszych lub cięższych rodzajach oręża oraz różnią się prędkością, mogą posługiwać się bronią miotaną albo specjalizować w niszczeniu budynków wroga. Nie można zapomnieć także o robotnikach, których głównym celem jest wydobywanie złota lub karczowanie lasów (oraz wydobywanie ropy naftowej, jeśli chodzi o jednostki pływające), co – jak w każdej grze strategicznej – będzie miało kluczowe znaczenie dla zwycięstwa. Bardzo dobrze rozwiązano wzajemne oddziaływanie na siebie poszczególnych jednostek; te miotające są skuteczne przeciwko latającym, zaś na przykład posługujące się bronią ręczną mogą skutecznie niszczyć ciężkie machiny oblężnicze, które mają z kolei dużą siłę niszczącą i spory zasięg, ale nie potrafią strzelać tuż obok siebie i są bardzo powolne. Ciekawe rozwiązanie zastosowano z jednostkami podwodnymi, które widoczne są wyłącznie spod wody lub z powietrza, ale można do nich strzelać na ślepo, licząc że a nuż uda się trafić. Na dokładkę dochodzą stwory posługujące się magią, która może mieć szerokie zastosowanie – od leczącego, poprzez usprawniające inne jednostki, do rzucania na nie niewidzialności oraz niszczenie budynków (i nie tylko).
Ważne jest także wznoszenie budowli oraz rozwijanie ich, bo dzięki temu nasza armia będzie zdobywała kolejne poziomy – a wraz z nimi profity do poszczególnych współczynników (siły ataku, skuteczności obrony, zasięgu wzroku oraz zasięgu ataku) oraz nowe czary lub – w przypadku trolli – regenerację. W jednym przypadku – wieży strażniczej – trzeba wybrać z dwóch rodzajów rozbudowy. Sama wieża to zwykła czatownica, która pozwala widzieć większy kawałek mapy, ale po rozbudowie może dodatkowo razić jednostki wroga – strzałami lub kulami armatnimi. I o ile ten drugi rodzaj pocisków jest bardziej śmiercionośny, to rozbudowa pod kątem strzał jest o połowę tańsza, a dodatkowo pozwala atakować jednostki latające, co w chwili pojawienia się smoków bądź gryfów okazuje się być bardzo ważne.
W podstawowej wersji gry mamy po czternaście scenariuszy dla każdej ze stron, lecz niestety nie stanowią one większego wyzwania. Inna sprawa jest z wersją Battle.net Edition, gdzie pojawia się jeszcze po dwanaście misji, a tutaj często trzeba już pokombinować aby wygrać. O ile jednak obie strony wydają się być nieźle zbalansowane, odniosłem wrażenie, że orkami gra się trochę trudniej, zaś dwie ostatnie dodatkowe mapy przy grze ludźmi są banalne.
Na tym jednak nie koniec, jeśli chodzi o wady tej gry. Niestety inteligencja przeciwnika komputerowego pozostawia nieco do życzenia. Często zależy od naszych poczynań (dla przykładu, przeciwnik nie będzie nas atakował, dopóki nie przejmiemy budynków), a zdarza się, że jednostki wroga nie docierają do punktu docelowego, ale zakleszczają się w załomach lasów czy skał – to zresztą dotyczy także naszych jednostek. Zdarza się, że dobrą strategią okazuje się przeczekanie, aż przeciwnikowi skończą się zasoby (można to przyśpieszyć odcinając go od nowych źródeł), lub wybicie jego robotników zmierzających do odleglejszych kopalni (będzie tworzył wciąż nowych, aż do wyczerpania zapasów złota). Ponadto zdarzają się sytuacje, gdy po zniszczeniu przeciwnika, gdzieś na mapie zawieruszają się jego pojedynczy robotnicy, których trzeba szukać, aby zakończyć scenariusz. Tu jednak z pomocą przychodzi opcja wyłączenia mgły wojny, co może być także sporą pomocą dla osób, które nie radzą sobie z domyślnym i zarazem jedynym poziomem trudności gry.
Mimo ogólnej prostoty i pewnych drobnych wad, Warcraft II to gra znakomita, która mimo upływu czasu niewiele straciła ze swej grywalności. I nawet teraz, uruchamiana na Windows 7 w tyle lat po premierze, działa bez najmniejszych zarzutów, wyjąwszy drobne problemy z kolorami w czasie przerywników filmowych (lecz przyznam szczerze, że nie próbowałem uruchamiać jej w żadnym z trybów zgodności). Mnogość rozwiązań, mimo niewielkiej ilości jednostek, znakomity balans i różnorodność map to cechy, które sprawiają, że do tej produkcji można wracać i nie czuć znużenia. Ładna, nieco kreskówkowa grafika i oprawa dźwiękowa, która może nie jest zbyt różnorodna, ale w żadnym momencie nie nudzi i nie irytuje, to dobre uzupełnienie tej gry. Dlatego z czystym sumieniem mogę ją polecić – zarówno doświadczonym miłośnikom gier strategicznych, którzy mają ochotę na odrobinę klasyki, jak i początkującym, pragnącym rozrywki szybkiej i niespecjalnie skomplikowanej.
Tytuł: | Warcraft II (Battle.net Edition) |
---|---|
Producent: | Blizzard |
Wydawca PL: | CD Projekt |
Rok: | 1995 (1999) |
Platformy: | PC, Mac, PS |
Ocena: | 5 |
ogółem
Recenzja dobra, acz brakowało mi wyraźnie paragrafu poświęconego fabule. Tak, wiem, to tylko Warcraft II. Nie krążownik scenariuszowy z dwoma autorami s-f jak StarCraft. Wciąż jednak kolejne misje są jakoś połączone i jakoś zaczęły tą wielką epopeję świata Azeroth, która trwa do dziś.
Zabrakło też uwagi, że jednorazowo możemy grupować oddziały liczące maksymalnie dziewięć jednostek. Co w obecnych czasach może być problematyczne (nie jak Dune II i klikanie każdej z nich osobno, nadal jednak kłopotliwe).
A tak, to miło było przeczytać recenzję starej pozycji, w którą zagrywałem się w 1996 roku. Ogólnie, wielbię stare gry ^^
Faktycznie
Grupowanie ograniczone wyłącznie do 9 ludzi potrafiło czasem napsuć krwi… Ogólnie jednak rzadko kiedy natrafiało się na taki oddział przeciwnika, którego nie dało się pokonać odpowiednio skonfigurowaną grupą 9 jednostek 🙂