The Grudge – Klątwa

klll
Jeśli tylko odrobinę się wysilę, to i dziś jestem w stanie przywołać w myślach niesamowity klimat, jaki niósł za sobą Ringu. Ten egzotyczny horror, którego akcja działa się w odległej Japonii, oddziaływał subtelnymi, ale zarazem jakże sugestywnymi efektami specjalnymi, wgniatał w fotel nieokreśloną, nie pokazaną, a mimo to wszechobecną grozą. Japoński Ringu miał w sobie to nieuchwytne coś, czego w amerykańskiej wersji, choć nienajgorszej, nie można już było uświadczyć. Dlatego gdy dowiedziałem się, że na ekrany kin właśnie wszedł The Grudge, o którym dystrybutor napisał, iż jest filmem ludzi od The Ring, postanowiłem go obejrzeć niezwłocznie.

Zainteresował mnie zresztą sam plakat. Trupioblada kobieta o azjatyckich rysach, ze spękanymi, białymi wargami i cienkimi włosami opadającymi na twarz. Nieźle, nieźle, pomyślałem. Zastanawiałem się, ile będzie w The Grudge klimatu rodem z Ringu, a ile z jego amerykańskiego remake’u. Okazało się, że przeważa atmosfera Ringu, podobnie, jak techniki realizacji. Dopiero poniewczasie, grzebiąc w materiałach prasowych udostępnionych przez dystrybutora, dowiedziałem się, że The Grudge również jest remakem japońskiego horroru Klątwa Ju-On z 2003 roku. Tak więc w przeciwieństwie do sytuacji z The Ring i Ringu, w przypadku The Grudge nie miałem jak na razie okazji obejrzeć azjatyckiego pierwowzoru.

Tak czy inaczej Klątwa, bo tak brzmi polski tytuł tego filmu (dość nieudolne tłumaczenie, „uraza” byłoby bardziej trafne), jest stanowczo mniej amerykański, niż The Ring, co wychodzi filmowi na dobre. Specyficzny klimat to zasługa ekipy odpowiedzialnej za obraz, zwłaszcza reżysera, Takashi Shimizu, jest to bowiem ten sam twórca, który dwa lata wcześniej nakręcił oryginalną Klątwę Ju-On. Dzięki temu The Grudge, choć jest koprodukcją amerykańsko-japońską, z Ameryki ma jedynie część obsady i budżet na efekty specjalne; cała reszta garściami czerpie z klimatów Kraju Kwitnącej Wiśni, zarówno jeśli chodzi o delikatne efekty specjalne właśnie, jak i otwartą formę scenariusza. Producentem The Grudge również jest Japończyk, Taka Ichise (m.in. Ringu), jemu też, swojego czasu, Hiroshi Takashi, scenarzysta Ringu, polecił właśnie Shimizu jako idealnego reżysera dla Klątwy Ju-On. Trzeba więc przyznać, że choć są to twórcy przeciętnemu Europejczykowi nieznani, należą jednocześnie do grona ludzi, których lekceważyć nie wypada.

Nie wypada zaś dlatego, że stworzyli niesamowity film! Oglądając The Grudge po raz pierwszy od dłuższego czasu naprawdę się bałem. Jeśli ktoś oglądał oryginalny, japoński Ringu, wówczas na pewno dostrzeże wiele elementów wspólnych w obu filmach (najbardziej widoczne – okaleczona Yoko porusza się tym samym, przerażającym krokiem, co widmo w Ringu, mamy też podobną charakteryzację). W przeciwieństwie do osób, które już tu i ówdzie kręcą nosami, że film ma zbyt prosty scenariusz, ja nie zwracałem na niego uwagi. Owszem, mamy dom, w którym popełniono straszną zbrodnię i duchy osób, które nawiedzają go w żalu za odebranym życiem. Faktycznie, nic oryginalnego ani zawiłego. I co z tego? W horrorze scenariusz nie jest aż tak ważny – liczy się po prostu to, czy film straszy, czy nie. A The Grudge straszy jak cholera.

kl1
Co takiego w nim straszy? Drobne smaczki znane każdemu miłośnikowi horroru. I to naprawdę działa, bo zamiast rozbuchanych efektów specjalnych mamy Grozę, której prawie nie widać, a która obejmuje serce widza lodowatą garścią i powoli je zgniata. Film jest zrealizowany z gruntu klasycznie, bazuje na doskonałym udźwiękowieniu i atmosferze niedopowiedzenia. Tajemnicze trzaski, drapania, pomruki, innym razem rytmiczne walenie butów o ścianę (kiedy buja się powieszony trup…), jeżący włosy na całym ciele, drażniący odgłos jakby z dna gardła, który raz rozbrzmiewa w słuchawce telefonu bohaterki, a za chwilę na korytarzu klatki schodowej, przeraźliwie miauczący, pozornie niewinny… chłopczyk. Lęk jest wszędzie wokoło, choć rzadko stajemy z nim twarzą w twarz. Film nie epatuje kaźnią, zamiast niej czujemy gęsią skórkę, gdy widzimy odbicie w szybie, postać materializującą się w ciemnym rogu korytarza na ekranie monitora w stróżówce ochrony czy rękę wynurzającą się nagle z pełnego zlewu w kuchni. Shimizu operuje sugestią – szepcze tylko, czego mamy się bać, spiralę lęku nakręcamy już sami. Dobrym pomysłem jest też brak chronologii w scenariuszu – choć teoretycznie wzmaga chaos w filmie, w praktyce dodaje obrazowi dynamizmu i buduje klimat, manipulując emocjami widza.

Nie bez znaczenia jest obsada filmu i miejsce akcji. Znakomici amerykańscy aktorzy świetnie pasują do egzotycznego Tokio. Shimizu i Susco (twórca scenariusza) umiejętnie uwydatniają poczucie alienacji bohaterów w Japonii, jawiącej się w The Grudge jako nieprzyjazne, obce miejsce przesiąknięte budzącymi grozę, towarzyszącymi na każdym kroku wierzeniami. Z szerokim uśmiechem powitałem w The Grudge Billa Pullmana (Zagubiona Autostrada, Lake Placid, Bezsenność w Seattle, Dzień Niepodległości i wiele, wiele innych) – jednego z moich ulubionych aktorów, zawsze potrafiącego stworzyć przekonującą, filmową kreację. Także Sarah Michelle Gellar, do której, mimo dobrej roli w Szkole uwodzenia, miałem stosunek sceptyczny, stanęła na wysokości zadania.

kl2

Końcowa ocena filmu nie może być inna, jak bardzo dobra. The Grudge to naprawdę świetny horror, po którym nie każdy zaśnie spokojnie. Dlaczego nie ocena najwyższa? The Grudge brakuje trochę do doskonałości. Muzyka Christophera Younga jest dobra, ale nie tak dobra, jak choćby ta, którą zabłysnął Kenji Kawai w Ringu. Także w udźwiękowieniu, choć generalnie bardzo dobrym, zdarzają się pewne niemiłe wpadki. Maksymalnej oceny nie ma, ponieważ The Grudge odchodzi nieco od głębi horroru psychologicznego. Obraz Takashi Shimizu wciąż jednak pozostaje wirtuozerią, przerażającym, ale i godnym podziwu balansowaniem pomiędzy japońską estetyką i mistyką a dosadnym, amerykańskim gore. Polecam naprawdę każdemu, nawet tym, którzy zwykle horroru nie lubią i uważają gatunek za śmieszny.

Tytuł: The Grudge – Klątwa
Reżyseria: Takashi Shimizu
Obsada: Bill Pullman, Sarah Michelle Gellar, Jason Behr, Grace Zabriskie, Clea DuVall, Ryo Ishibashi
Rok: 2004
Czas: 96 minut
Ocena: 5
Equinoxe Opublikowane przez:

21 komentarzy

  1. n_n
    24 stycznia 2005
    Reply

    wytropię ducha…

    zachęcająca recenzja. pozwolę się przestraszyć. lubię się bać. cholera, to takie typowe. pozdrawiam Pana.

  2. Equinoxe
    24 stycznia 2005
    Reply

    … 🙂

    Gdybyśmy we wszystkim byli nietypowi, nikt nigdy by nikogo nie zrozumiał, bo bylibyśmy dla siebie nawzajem odmiennymi światami 🙂 A ja, mimo wszystko, wolę poszukiwać obcej inteligencji poza Ziemią, niż na niej 🙂

  3. Danai
    1 maja 2005
    Reply

    Grudge było jednym z najpaskudniejszych horrorów jakie oglądałam 🙂 I dłuuugo po nim łazienka odbierana była jako miejsce potencjalnie niebezpieczne;p (a mam w niej masę luster na dodatek…)
    Ale z drugiej strony mnie łatwo wystraszyć 🙂

  4. alucard
    19 czerwca 2005
    Reply

    mało straszny…

    Każdy lubi coś innego. Jak dla mnie „The Grudge” był mocno przewidywalny i brakowało mu tego wspaniałego klimatu jaki miały np. „Red Rose”, pierwsza część „Blair Witch Project”, czy choćby odbiegający od gatunku, a trzymający w napiciu „Saw”… Za bardzo amerykański jak na mój gust i równie jak w przypadku serii „The Ring” połączenie tych dwóch, zgoła odmiennych kultur, nie wyszło filmowi na dobre. Szkoda, bo sam scenariusz całkiem przyjemny…

  5. BOReK
    12 lipca 2005
    Reply

    EEE TAM, CIENKIE…

    A ja wam powiem – CHAŁA (która jest wieczna wszem i wobec :P). Yu-on była nieco lepsza, ale też była do bani, a naprawdę świetny horror to Dark Water (tylko japoński, bo doszły mnie coś straszne słuchy o amerykanizacji :P).
    Tak więc no, wiecie, horror nie musi zraszać ekranu krwią ani ukazywac Bóg wie jakich mutacji / demonów / zachowań, ale musi mieć momenty, w których człowiek naprawde sie przestraszy. a Klątwa jakoś ich nie miała (ja nie mam zbyt mocnych nerwów :P).
    Aha, po Dark Water to gwarantuję, przez dwa dni będziecie mieli opory z odkręceniem kranu, a przez tydzień będziecie nasłuchiwać, czy coś nie kapie ;).

  6. Ghand
    24 sierpnia 2005
    Reply

    dark water

    niedawno obejrzalem dark water i mi sie srednio podobalo – klatwa duzo bardziej mnie nastraszyla. jednak moi znajomi brechali sie w kinie na grudgu.

  7. Sylwusia
    15 marca 2006
    Reply

    Ekstra horror

    Dawno się tak nie bałam jak na tym filmie. Moi przyjaciele po oglądnięciu filmu bali się wejść w ciemny korytarz albo do łazienki.Powinni robić wiele takich filmów.Japońscy reżyserzy mają naprawdę straszne pomysły na filmy.Trzymać tak dalej!

  8. kropka
    13 lipca 2006
    Reply

    Dark Water jest kijowy!!!!!!!

    Bożę jak wy możecie się zachwycać tak strasznie mało ambitnym filmem!! Chryste! Przecież ten film jest do kitu! Po pierwsze ze względu na beznadziejną grę aktorów, a zwłaszcza tego dzieciaka! To nie film jest horrorem, tylko reżyser i scenarzysta!!!

  9. Dead Dog
    14 lipca 2006
    Reply

    dziurawa logika „the grudge”

    Uwielbiam japońskie horrory, wybaczam im ich słabości i nielogiczności. Jedngo tylko nie mogę wybaczyć japońsko-amerykańskiej wersji horroru – przecież do tego fatalnego domu weszli oprócz wyższych funkcjonariuszy także zwylki policjanci. Czy i ioch klatwa nie dotyczyła czy też byli tak nieistotni, że ich zniknięciem lub tajemniczą śmiercią nikt się nie interesował??? Ale ogólnie i tak nadal jestem fanem tego typu grozy :))

  10. Ziomek ziomek ...
    16 grudnia 2006
    Reply

    dead dog

    Troche straszne ten film ale jeszcze go nieogldałam no ale po zdjeciach to… wzbuza groze i niedługo chyba moja twarz zastygnie w grymasie przerazenia a serce pzrestanie bic

  11. patA
    14 marca 2008
    Reply

    KOCHAM KLĄWEEEEEEEEE

    KOCHAM KLĄTWEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE

  12. rikki
    29 czerwca 2008
    Reply

    Klątwa

    Boże…Oglądałam ten film i normalnie myślałam, że się zsikam ze strachu;-]

  13. Rubi
    19 lipca 2008
    Reply

    HORROR KLĄTWA

    horror był super bo był straszny a co straszne jest w końcu fajne!! Przynajmniej dla mnie:) pozdrawiam:))

  14. Szasza
    30 lipca 2008
    Reply

    Miałem pecha obejrzeć 🙂

    Przez dwa tygodnie bałem się wanny, a gdziekolwiek nie szedłem, brałem ze sobą nóż kuchenny 😛
    Nie dla osób o słabych nerwach.
    Zdecydowanie nie dla osób o słabych nerwach.
    Ogólnie nie polecam osobom o słabych nerwach.
    xD

  15. iku
    24 października 2008
    Reply

    Straszny moment

    Jaki był według was najstraszniejszy moment?

  16. ola
    7 listopada 2008
    Reply

    boimy sie

    och jakie straszne

  17. andzelika
    15 października 2009
    Reply

    aga

    suber

  18. laura
    17 października 2010
    Reply

    klątwa

    kocham ten horror a zwłaszcza nie strasznego ducha co zwany jest klątwom powiem 1 słoweem ekstra 1 miejsce

  19. ☞ LaUrcIA ☜
    19 czerwca 2012
    Reply

    kLąTwA ❢

    alee horror xP !

    jak się myję to w dżwiach mam taką szybke :>

    i sięę bojee że pokaże mi się tak KlĄtWa

    noo ku*wa nawet się umyć nie można spokojniee *_*

    człoowiek się może wystraszyć ✞

  20. Ewacia
    28 grudnia 2012
    Reply

    xd

    Uwielbiam japońskie filmy ale ten to było coś . Ten film zrył mi banie wszędzie bałam się chodzić w konicu zmondrzałam bo takiego czegoś nie ma !!!!!!!!!!!!

  21. ewcia
    28 grudnia 2012
    Reply

    xd

    Zobaczcie wszystkie filmy japońskie czyli horrory zrobione z klątwą czyli zawsze jest jakaś dziewczyna co ma białom twarz no jest ich wiele

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.