Tytułowa kraina jest planetą, na której niegdyś osiedlili się przybysze z Ziemi. Składa się z kilku archipelagów, wielkich połaci mórz i słynie z niesłabnących wiatrów. Żegluga jest tam niebezpieczna, więc jedynym sposobem komunikowania się między poszczególnymi wyspami jest wysyłanie lotników – ludzi z rodów posiadających metalowe skrzydła, zbudowane z kadłuba statku, którym przybyli tutaj pierwsi osadnicy.
Posiadanie skrzydeł to wielki zaszczyt, dlatego są one przekazywane z pokolenia na pokolenie, a bycie lotnikiem oznacza status równy statusowi zwierzchnika wyspy.
Główną bohaterką powieści Martina i Tuttle jest Maris – córka rybaka, która od dziecka marzy o tym, aby wzbić się w przestworza. Rzecz niemożliwa staje się jednak całkiem realna; dziewczyna zostaje przygarnięta przez jednego z lotników, który sam nie spodziewa się przyjścia na świat potomka, będącego spadkobiercą skrzydeł. Oczywiście wszystko się skomplikuje, kiedy ojczym dziewczynki doczeka się wreszcie syna, lecz Maris nie należy do osób, które łatwo się poddają, rozpocznie więc walkę o własne skrzydła.
Jak mocno można przywiązać się do postaci z książki? Przystań Wiatrów pokazuje, że bardzo. Główną bohaterkę poznajemy jako małą dziewczynkę i śledzimy jej losy w najważniejszych momentach całego jej życia – aż do późnej starości. Książka składa się z części, które dzielą historię i życie Maris na etapy i znacznie się od siebie różnią. Postawa dziewczyny zmienia świat, w którym przyszło jej się urodzić, a to powoduje konsekwencje, które nie odstąpią bohaterki już nigdy.
W najnowszym wydaniu powieści Zysk zdecydował się wyróżnić nazwisko George’a R. R. Martina, jednak dostrzegam w tym zabieg marketingowy. Jest to bowiem książka zupełnie inna niż Gra o Tron, choć pod wieloma względami także dużo lepsza. Mamy tutaj jeden wątek, skupiony na jednej bohaterce, brak zdrad, przewrotów i zwrotów akcji. Całości dopełnia świat, który poznajemy co prawda tylko szczątkowo, ale ten dystans jeszcze bardziej przybliża nas do Maris – dziewczyny szybującej w przestworzach ponad światem i tak naprawdę niewiele się nim interesującej.
Fabuła powieści jest zatem dosyć prosta, lecz autorzy dużo mocniej zdecydowali się podkreślić emocje towarzyszące wydarzeniom i trzeba przyznać, że udzielają się one także czytelnikowi. Z czasem nikt nie pozostaje obojętny wobec wydarzeń rozgrywających się na kartach powieści, co skutecznie wywołuje chęć przeczytania choć jednej strony więcej.
Opinie na temat Przystani Wiatrów są różne, choć mam nieodparte wrażenie, że bardziej krytycznie podchodzą do niej osoby, które widząc nazwisko Martina spodziewały się czegoś innego – dlatego czytelnikom lubującym się w skomplikowanych intrygach i zdradach raczej nie polecałbym tego tytułu. Wszystkich innych, a w szczególności tych, którzy bardziej cenią sobie wielowymiarowych bohaterów i emocje udzielające się czytelnikowi, zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł. Zrobił on na mnie tak duże wrażenie, że może odrobinę na wyrost zdecydowałem się wystawić mu najwyższą notę.
Tytuł: | Przystań Wiatrów |
---|---|
Autorzy: | George R.R. Martin, Lisa Tuttle |
Wydawca: | Zysk i S-ka |
Rok: | 2013 |
Stron: | 412 |
Ocena: | 6 |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz