Macie swojego żółwia, który właśnie pełza pod komputerem, po dywanie? Interesowały was żółwie i oglądaliście je zawsze w popularnym programie przyrodniczym, ale nie macie swojego? Co więcej, chcieliście pograć w grę z żółwim klimatem, a nie mogliście jak dotąd żadnej wypatrzeć na polskim rynku. Niedawno sytuacja zmieniła się dzięki wydawnictwu Egmont. To za jego sprawą w polskich sklepach dostępna jest gra Pędzące Żółwie Reinera Knizi. Pamiętamy jak Egmont stawiał pierwsze kroki w dziedzinie planszówek, nie tak dawno temu wprowadzając gry Manila i Niagara. Później przyszła kolej na szalone Futbol Libretto, Polowanie na Robale, Owczy Pęd. I teraz na rynku pojawiły się popularne Żółwiki i Zlot Czarownic. Zobaczymy czy to szalone tempo wydawania wpływa na jakość dobieranych do spolszczenia gier.
Zacząć należy od tego, że PŻ to gra posiadająca jakąś tam renomę. W końcu nominacja do Kinder Spiel des Jahres to nie w kaszę dmuchał. Z drugiej strony pozycja na popularnym serwisie BGG już taka wybitna nie jest. Wydanie tytułu jest prześliczne. Bardzo ucieszył mnie fakt, iż autorem oprawy graficznej jest Arvi – mój ulubiony grafik, odpowiedzialny choćby za ilustracje do gier Blefuj czy Hai Alarm! Określając oprawę graficzną przychodzą mi na myśl takie epitety jak: cukierkowa
, żywa
, zabawna
. Jest to na pewno zaleta w przypadku gry z dziećmi, weterani gier mogą się czuć trochę dziwnie. Gra wykonana jest solidnie – porządne pudełko (rozmiarami przypominające to od Robali), ładne, wytrzymałe karty małego formatu, pastelowe, drewniane pionki żółwi oraz składana kolorowa plansza. Wykonanie to absolutna ekstraliga.
Jak sprawa ma się ze stroną mechaniczną? PŻ to gra blefu, całość jest na tyle banalna, że problemu z pojęciem wszystkiego nie będzie miał nawet pięciolatek (zwłaszcza w wariancie przygotowanym dla młodszych graczy). Gra polega na przesuwaniu żółwi po planszy w stronę pola kapusty. Żółw, który jako pierwszy osiągnie ten cel zostaje zwycięzcą. Sprawa jest o tyle trudniejsza, że nie wiadomo kto jest kto
(kolor swojego żółwia jest tajny i losuje się go na początku rozgrywki). Dodatkowo ciekawe jest to, że żółwie, które znalazły się na tym samym polu siedzą na sobie
i poruszając żółwia dolnego porusza się go razem z tym górnym. O ruchu żółwi decydują losowo dobierane karty w stylu: niebieski pole do przodu
, czerwony dwa pola do tyłu
, dowolny żółw dwa do przodu
itp.
Trzeba przyznać, że działa to wszystko dosyć fajnie. Gra skaluje się dobrze (słabo jest jedynie w pełnym wariancie – 5-osobowym). Można psioczyć na małe skomplikowanie zasad i sporą losowość w dobieraniu kart. Nie zapominajmy jednak, że taka jest już natura tego typu gier. Poza tym PŻ to gra adresowana raczej do dzieci, choć muszę przyznać, że w naszym klubie planszówkowym chwytała całkiem nieźle. I jak tu ją teraz ocenić? Dla dzieci, raczej must have. Dla geeków miła odskocznia od poważnych gier
, ale nic jakoś szczególnie absorbującego. Ja co jakiś czas będę pewno do żółwi powracał, tym bardziej że moja dziewięcioletnia siostra je polubiła.
Tytuł: | Pędzące Żółwie |
---|---|
Autor: | Reiner Knizia |
Wydawca: | Wydawnictwo Egmont |
Ilość graczy: | 2-5 |
Rok wydania: | 2008 |
Ocena: | 4 |
pędzące żółwie
REWELACJA!!! Nasz synek jest tą grą zachwycony, choć nie należy do dzieci które potrafią usiedzieć w miejscu dłuższą chwile… to jednak ta gra zachwyciła go na tyle ze sam prosi by z nim w nią pograć.
POLECAMY
swietna
Zasady banalnie proste i bez problemu udalo sie zagrac w wielonarodowym towarzystwie zlozonym z 10cio latkow. Pierwsze wrazenie… eeee… to cos dla maluchow, jednak po rozegraniu pierwszych dwoch partii nastapilo podniesienie cisnienia i istna walka. Polecam dla mlodych i starych 🙂
Pędzące żółwie
Kocham tą grę!!!