Pierwsze wrażenie jakie odniosłem po otwarciu paczki z Milestones – ale paskudna grafika na pudełku. Po zajrzeniu do wnętrza również zwróciłem uwagę na oprawę graficzną – jej styl kropka w kropkę przypominał styl Agricoli. Jak się okazuje, za ilustracje w obu tytułach odpowiada ta sama osoba, a Milestones przywodzi na myśl także jeszcze inną popularną grę. Czy ma też podobną jakość?
Jak zwykle w przypadku gier tandemu Eggertspiele i Pegasus Spiele, wydanie stoi na wysokim poziomie. W pudełku znajdziemy planszę, kafelki robotników oraz potrzebne do ich zakrywania, żetony monet, zboża i bonusów, sporo drewna reprezentującego tytułowe kamienie milowe, drogi, osady i targowiska, a także plansze graczy wydrukowane na papierze pocztówkowym. Te ostatnie stanowią właściwie jedyną wadę w kwestii komponentów. Village – nomen omen tego samego duetu wydawniczego – udowodniło nam już przecież, że można wydrukować takie rzeczy na tekturze.
Celem graczy w Milestones jest budowanie infrastruktury drogowej, domków oraz innych struktur i zdobywanie dzięki temu punktów zwycięstwa. Do tego celu potrzebne są nam oczywiście produkowane przez robotników surowce, których w grze mamy cztery rodzaje. Przed rozpoczęciem partii należy wybrać pierwszego gracza oraz rozłożyć na stole kafelki robotników (na każdym kafelku znajduje się dwóch). Następnie gracze wybierają po dwóch robotników. Każdy z nich produkuje jeden z surowców, charakteryzuje się także liczbą z zakresu 1-8. Umieszczanie ich na planszy w kolejności rosnącej jest dość istotne, gdyż przynosi dodatkowe monety.
W swojej turze każdy z graczy wykonuje dwa ruchy o dowolną ilość pól wzdłuż pętli, wyznaczającej planszę gracza. Zatrzymywać można się na polach z robotnikami, w celu zebrania kosteczek surowców bądź monet, a także na budynkach, które służą do stawiania elementów na planszy głównej i rekrutacji kolejnych pracowników. Specyficznym polem jest zamek, z którego startujemy i za każdym razem gdy go mijamy, musimy się na nim zatrzymać, ograniczając liczbę posiadanych dóbr oraz oddając jednego z robotników na służbę do króla (czyli zakrywając go pojedynczym kafelkiem z puli).
Plansza główna podzielona jest na szereg trójkątów. Zakrywając budowanym elementem jeden z wierzchołków, zarabiamy punkty zgodnie z zaznaczoną cyfrą. Kładąc domek, punkty zyskujemy za niezakryte rogi trójkąta, a uzupełniając zasoby na targowisku, za dwa sąsiednie niezakryte wierzchołki. Gra toczy się według tego schematu aż do uzyskania odpowiedniej ilości punktów dla danej liczby graczy.
Główny mechanizm w grze, czyli podróż pionka gracza po planszy wzdłuż pętli jest żywcem zaczerpnięty z Pokoleń. Także tutaj po przekroczeniu pewnego pola musimy się zatrzymać i wykonać odpowiednią akcję. W Milestones mamy jednak pełną kontrolę nad tym, z jaką prędkością będziemy się poruszać, a nie jest to wymuszane przez koszt wykonania samych akcji. Trzeba przyznać, że sprawdza się to bardzo dobrze.
Mimo wszystko Milestones jest jednak tytułem lżejszym niż gra Inki i Markusa Brandów, gdyż nie oferuje aż tak wielu możliwości. Jedyne na czym trzeba się skupić, to budowanie w odpowiednich momentach, tak by jak najlepiej wykorzystać powstałą na planszy infrastrukturę (szczególnie tę tworzoną przez przeciwników) i posiadanie pewnego zapasu robotników, by zbierać wymagane surowce. Jednak nie poziom skomplikowania, a brak jakichkolwiek oryginalnych elementów mechaniki jest największą wadą gry. Po tak doświadczonych autorach jak Stefan Dorra i Ralf zur Linde zwyczajnie można by spodziewać się czegoś więcej, niż tylko poskładania kilku znanych już i ogranych przez lata części, doprawienia ich wspomnianą już pętlą na planszy gracza i podania w nowym pudełku.
Dodając do tego fakt, że praktycznie każda tura wygląda podobnie (zebranie surowców, zakup nowych robotników, budowa itd.), a regrywalność nie jest zbyt wysoka, przed niekorzystnym werdyktem ratuje Milestones możliwość zakwalifikowania jako tytuł familijny. Partię można zamknąć w godzinę, nie pojawia się w jej trakcie zbyt wiele trudnych wyborów, więc w takim odniesieniu można przymknąć oko na brak innowacji. Inna sprawa, że zapewne nie taki cel przyświecał twórcom i bardziej doświadczeni eurogracze będą rozczarowani.
Niestety wszyscy odbiorcy jednakowo narzekać będą na nienajlepszą oprawę graficzną. W przeciwieństwie do Agricoli tutaj swego rodzaju ascetyzm nie prezentuje się zbyt dobrze. Jednolita plansza w otoczeniu czarnych drewnianych elementów wygląda nieco przygnębiająco i nie zachęca do powtórnej przygody z Milestones. Nieco ciekawiej wygląda tor punktacji, ale nie wiedzieć czemu został dość znacznie wydłużony w stosunku do limitu kończącego rozgrywkę.
Prawdę mówiąc, Milestones wzbudza mieszane odczucia. Z jednej strony prosty pomysł na rozgrywkę i krótki czas przypadający na partię sprawiają, że pozycja ta może być brana pod uwagę jako tytuł rodzinny, z drugiej zaś brak oryginalnych rozwiązań sprawia, że dość szybko się nudzi i nie bardzo ma się ochotę do niej wracać. Na rynku jest obecnych wiele lepszych pozycji, również tych, z których Milestones tak wiele zapożycza. Widać, że za mechanikę odpowiada tutaj dwóch solidnych autorów, ale niestety nie jest to ich najlepsze dzieło.
Plusy:
- lekka rozgrywka,
- rozwinięcie mechanizmu z Pokoleń,
- wysoka jakość elementów (poza planszami graczy).
Minusy:
- brzydkie grafiki,
- niewielka regrywalność,
- brak odkrywczych rozwiązań.
Tytuł: | Milestones |
---|---|
Autorzy: | Stefan Dorra, Ralf zur Linde |
Wydawca: | Eggertspiele, Pegasus Spiele |
Rok: | 2012 |
Liczba graczy: | 2-4 |
Czas gry: | 60 minut |
Ocena: | 4 |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz