Malowany człowiek – recenzja

malowanyczlowiek

Z książkami debiutantów jest problem: nie wiadomo czego się po nich spodziewać. Malowany człowiek jest takim właśnie tytułem bez marki. Mimo to, od razu rzucili się na niego wydawcy z ponad jedenastu krajów, więc albo jest bardzo dobry, albo napisał go niezły spec od marketingu. Zdobyłem, przeczytałem i uważam, że nie ma się czego obawiać. Na miano bestsellera Malowany człowiek zasługuje bezapelacyjnie. Ja w każdym razie nie odłożyłem książki, póki jej nie skończyłem. Nieźle, zważywszy, że brałem ją za zwykły relaksator.

Peter Brett stworzył świat, który od samego początku wyciąga po czytelnika swoje szpony i nie pozwala mu się wyrwać. Mamy oto dzień – domenę ludzi, czas pracy i działania. W nocy zaś nadchodzą demony – niemożliwe do pokonania istoty, przed którymi można się tylko ukrywać w otoczonych ochronnymi runami miejscach. W świecie tym żyje troje dzieci. Gdy je poznajemy, każde traci coś, co było im drogie. Jedenastoletni Arlen przekonuje się, że jego ojciec jest tchórzem, ceniącym bardziej życie własne niż najbliższych. Trzynastoletnia Leesha przez jedno kłamstwo staje się obiektem nienawiści całej wsi. Zaś trzylatek Rojer w ataku otchłańców traci całą rodzinę i na resztę życia zostaje naznaczony brakiem dwóch palców. Ta trójka najpewniej kiedyś się spotka, ale w Malowanym człowieku obserwujemy, jak każde osobno dorasta, kształtuje swoją osobowość i przygotowuje się do spełnienia przypisanej sobie roli w trybach przeznaczenia.

Co ciekawe, bohaterowie Bretta nie są herosami w klasycznym, amerykańskim znaczeniu tego słowa. Nie wyczyniają nieprawdopodobnych akrobacji ani nie rzucają zaklęć z prędkością karabinu maszynowego (magów zresztą w książce nie ma). Życie ludzkie jest tu bardzo kruche i niewiele trzeba, żeby je zakończyć. Przyznaję, nie tego się spodziewałem po człowieku, który wychował się na komiksach. Wizja jego świata jest dojrzała, nawet pomimo dość czytelnego rozgraniczenia między dobrem, a złem.

Postacie to drugi obok świata aspekt, który nie pozwala się oderwać od książki. Jasne, skrzywdzonych bohaterów mamy na pęczki. Jako dzieci też nie są zbyt przekonujące. Mimo to ich losy obchodzą czytelnika. One też wyznaczają tempo całej historii, która, choć toczy się na przestrzeni kilku lat, to podporządkowana jest ich nauce i zdobywaniu umiejętności mogących przydać się w tym niebezpiecznym świecie. Sprawia to, że narracja jest spokojna, nastawiona bardziej na budowanie klimatu.

Brett zgrabnie ukazuje, jak różne postawy względem zagrożenia ludzie potrafią przyjąć. Bo wbrew pozorom, nie wszyscy uciekają w nocy w bezpieczne obszary. Niektórzy starają się walczyć z otchłańcami, pomimo świadomości, że stoją na straconej pozycji. Również życie musi toczyć się dalej, więc nawet w dzień można spotkać się z różnymi zachowaniami. Od całkowicie altruistycznego, nastawionego jedynie na wspólne dobro wsi, do miasta pełnego pazernych ludzi, którzy za każdą usługę życzą sobie określonej kwoty. Zaskakujące, ile można z tej książki wydobyć materiału na przemyślenia. Chcąc nie chcąc, zahaczają one głównie o strach, sposoby radzenia sobie z nim, poczucie wolności, ale to w żaden sposób nie umniejsza ich wartości.

Malowany człowiek nie jest, rzecz jasna, bezbłędny. Brett niezbyt dobrze radzi sobie z przedstawianiem dzieci, które w jego wykonaniu są zdecydowanie zbyt dojrzałe, jak na swój wiek. Można to zrzucić na karb ciągłego zagrożenia, które niejako wymusza wcześniejsze wdrożenie się do społeczeństwa, ale nie sądzę, żeby nawet takie okoliczności spowodowały, że dziecko zacznie się wysławiać, jak dorosły. Nie widziałem oryginału, więc może to wina przekładu, ale Marcin Mortka to człowiek znany nie tylko z tłumaczeń, zatem wypada mu ufać. Innym zgrzytem jest kompletny brak informacji, dlaczego ludzie utracili tylko runy bojowe, a ochronne w jakiś sposób zachowały się w pamięci. Gdzieniegdzie pojawiają się rozwiązania w rodzaju deus ex machina (choćby Arlen, natykający się w drodze do Wolnych Miast na znajomego Posłańca). Ostatni bodaj zarzut, to dziwne zachowanie otchłańców, które choć boją się światła słonecznego, nigdy jakoś nie buszują po jaskiniach, czy innych pozbawionych promieni naszej gwiazdy miejscach.

Te wpadki bledną jednak przy fabule, zmuszającej wręcz do oczekiwania na kolejny tom, w którym poznamy dalsze losy Arlena, Leeshy i Rojera. Tu autorowi należy się solidny kop w tyłek za zakończenie Malowanego człowieka w momencie, gdy czytelnik siedzi na krawędzi krzesła przygryzając paznokcie z emocji. Nie sądzę, żeby zwiększyło to liczbę osób chcących sięgnąć po kontynuację. Jest za to strasznie irytujące.

O wydaniu chyba nie ma się co rozpisywać. Fabryka w równie wysokiej formie, co zazwyczaj. Wystarczy chyba powiedzieć, że to okładka przyciągnęła mnie do tej książki. Może i jest nieco efekciarska, jednak robi wrażenie. W środku też można znaleźć sporo niezłych ilustracji, które w zasadzie do niczego nie są potrzebne, ale uprzyjemniają przerzucanie kolejnych stron.

Zatem krótko i zwięźle: czytać. Upewnijcie się jednak wcześniej, że macie wystarczająco dużo wolnego czasu i coś do jedzenia pod ręką, bo może nie będziecie w stanie się od tej książki oderwać. Ja w każdym razie nie żałuję zetknięcia się z Malowanym człowiekiem i z niecierpliwością czekam na jego kontynuację.

Tytuł: Malowany człowiek [The Painted Man]
Seria: Trylogia demonów, tom 1, księga 1
Autor: Peter V. Brett
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Stron: 504
Ocena: 5
Oso Opublikowane przez:

22 komentarze

  1. BOReK
    2 stycznia 2009
    Reply

    Brak informacji?

    Albo kiepsko czytam w nocy, albo coś sobie dopowiedziałem, albo autor nie doczytał. Było jednak ładnie opowiedziane przez Minstrela co się stało z magią i runami. Poza tym mieszkańcy jednego z miast starają się walczyć zapewne magią, czyli coś tam jeszcze przetrwało lub zostało opracowane na nowo.

  2. Immora Fray
    3 stycznia 2009
    Reply

    Czeka na piramidzie z książek, które są w kolejce do czytania. Jednak po takich dobrych recenzjach, może jednak dorwę się do „Malowanego człowieka” szybciej niż się na to zapowiadało.

  3. Oso
    4 stycznia 2009
    Reply

    @BOReK

    Minstrel powiedział, co się stało z magią i runami, ale jego wytłumaczenie nie zawierało ani słowa na temat tego, dlaczego akurat ofensywnych runów nikt nie pamięta (czy nie może sobie przypomnieć). A mieszkańcy tamtego miasta, owszem, walczą, ale magią defensywną. Zapędzają demony w otoczone runami miejsca, z których te nie mogą się wydostać, i gdzie chcąc nie chcąc czekają na słońce, które je zabija (kolejna głupota – bo skoro pojawiają się znikąd i takoż znikają, dlaczego nie mogą zrobić tego w dowolnym miejscu? Takich dupereli jest sporo, ale w zasadzie przymyka się na nie oko).

  4. McFlash
    6 stycznia 2009
    Reply

    Ano nie może, bo w jaskini są skały. Przez nie otchłańce nie mogą się przebić, by nad nimi się zmaterializować. Ale z tym zapędzaniem to dziwna sprawa – runy na ziemi tworzą kopułę (przy czym jej najsłabszą częścią jest właśnie góra) i demon raczej powinien uciec.
    A runy (zarówno defensywne i ofensywne) zostały zapomniane. Dopiero po ponownym przybyciu „uczeni z determinacją przetrząsali zgliszcza bibliotek w poszukiwaniu wskazówek. Nauka okazała się bezsilna, ale wkrótce odkryto sposób na ratunek w opowieściach do tej pory uznawanych za bajdy i przesądy.”

  5. Mario
    8 lutego 2009
    Reply

    Napraede

    Dobra ksiązka,przeczytałem ja jednym tchem i juz czekam na 2 czesc.Ale za zakończenie jestem wściekły na autora,w takim momęcie to po prostu nie wypada.Polecam kazdemu z czystym sumieniem.

  6. swirus
    17 lutego 2009
    Reply

    2 tom malowanego człowieka

    Kończe już 2 tom Malowanego Człowieka – wierzcie mi – 1 część nie jest ani w połowie tak interesująca jak 2!
    w #2 napięcie o wiele większe, większa szybkość i tempo akcji, wyraźne i nagłe zmiany rytmu życia fabuły…
    Po prostu w 1 dzień od deski do deski 🙂

  7. yaros
    18 lutego 2009
    Reply

    2 tom malowanego człowieka

    hmmm. powiem tak wczoraj wieczorem kupiona i juz skończona.
    zgadzam sie z przedmówcą co do tego ze jest bardziej interesująca, ale … został mały niedosyt-

    I CO DALEJ …

  8. robb
    23 maja 2009
    Reply

    malowany czlowiek

    Dobra ksiażka, na początku myślałem, że trafiłem na kolejny gniot jakich na księgarskich półkach. Szybko jednak zmieniłem zdanie, mocno wciąga – polecam

  9. Kosi
    5 lipca 2009
    Reply

    Malowany człowiek

    Można powiedzieć zę cały pierwszy tom był wprowadzeniem do akcji z tomu 2 (której naprawde jest dużo w 2gim tomie).
    Zdecydowanie jest to jedna z lepszych ksiżek jakie czytałem.
    Ciekawe czy pokaże sie coś dalej 😉

  10. chrisco
    22 lipca 2009
    Reply

    Malowany

    z tego co sprawdzilem na zachodzie ksiazka nie byla podzielona na 2 czesci, tylko wystepowala jako jeden zwart tom. Stad tez dziwne zakonczenie (wrecz urwanie sie) pierwszej czesci. Kop w tylek nalezy sie wiec wydawcy lub (co watpie) tlumaczowi.
    Malowany czlowiek to pierwsza czesc trylogii, ktorej kontynuacji mozemy sie spodziewac w przyszlym roku. juz nie moge sie doczekac……

  11. Iluga
    1 grudnia 2009
    Reply

    re borek

    Mieszkancy owszem walczą ale za pomocą… (nie będe spojlerować powiedzmy ze nie wykorzystują magii)

    Co do Cz I i II Malowanego Człowieka, naprawde gorąco polecam wszystkim miłośniką fantasy, dawno nie spotkałem tak wspaniałego tytułu. pozostaje tylkop czekac na cz. III

  12. karrasag
    7 grudnia 2009
    Reply

    3 czes

    zgadzam sie z piszacymi 1 tom to wprowadzenie ale jakze ciekawe :p a drugi to juz frajda z czytania, a bitwa na koncu ksiazki to smakowita normalnie ale w 3 albo 4 bedzie starcie pewnie krasjan z naznaczonym, no i ciekawi mnie te malowidlo na scianie co arlen znalazl w swiatyni slonca anocha gdzie stoja przeciwko sobie ludzi i otchlancy czy jakos tak… ciekawe kto sie okaze kim jest tyle mozliwosci, kto wie czy leesha nie bedzie mialo dziecko i kto wie czy bedzie dobre :p smakowita saga

  13. honey
    24 grudnia 2009
    Reply

    painted man

    powiedzcie czy Rojer, Lesha i Arlen się poznają? Czy cały czas będzie tylko takie na zmianę? To o Arlenie to Rojerze itp.

  14. Marek
    5 stycznia 2010
    Reply

    m,xjthgxfyuy

    taak, poznają się, gdzieś tak w połowie 2 tomu cała trójka razem wędruje.

  15. Bananito
    8 stycznia 2010
    Reply

    ?

    czy ktos wie kiedy pojawi sie 3 czesc? dwie pierwsze przeczytalem jednym tchem!

  16. C
    4 czerwca 2010
    Reply

    3

    3 część już w tym miesiącu!!

  17. Niko
    23 czerwca 2010
    Reply

    Prawie pieknie

    Powiedziałbym a nawet powiem, że książka choć, przeczytana jednym tchem, troszkę mnie rozczarowała.
    Widzimy tu typowe od „zera do bohatera” choć jak na zachodniego autora podane w bardziej przystępnej i „dorosłej” formie.

    Powiem szczerze: czytało się dobrze, dobra książka z ciekawym światem, chociaż zarysowanym na kartach powieści niezmiernie „płytko”. Odnosi się wrażenie, że cały „wielki świat”, jest tylko jedną dróżką łącząca dwie wsie 😉

  18. Bucior
    12 lipca 2010
    Reply

    Super

    Bardzo dobra książka, jedna z lepszych jakie czytałem. Polecam wszystkim ale ostrzegam przed zbytnim wciągnięciem się w jej świat:))

  19. kochanymarketing
    25 sierpnia 2010
    Reply

    fabryka słów

    Niech nam zyje wspaniale wydawnictwo „fabryka słów” które powieśc wydaną na zachodzie w JEDNYM TOMIE wydaje w dwóch, aby zbic na czytelnikach jak najwiecej hajsu. Wystarczy przeciez zrobic kilometrowe marginesy i zwiekszyc czcionke, zeby z 200 stron zrobic 400. No i urwac wątek w punkcie kulminacyjnym, zeby podniecone stadko ruszylo do sklepów i zaplacilo JESZCZE RAZ TYLE ze DWA RAZY MNIEJ(tak, druga czesc jest krótsza o połowę). Iście żałosne zagrywki. Marketingowcy z FS, smazcie sie w piekle. Swoja droga, ksiazka genialna, kawal dobrego fantasy. Brawa dla Brett’a, ale wydawcy nalezy sie porządne wygwizdanie.

  20. pompka112
    5 października 2010
    Reply

    Malowany czlowiek

    przeczytałem dwie księgi pierwszego tomu i cieszę się z tego niezmiernie. Nieprzeciętna fabuła chociaż początek książki był nudny jak poznawałem życie mlodego Arlena ale z dalszym ciągiem zdarzeń gdy juz wszyscy podorastali czytało się bardzo, bardzo przyjemnie i miło…
    moim zdaniem jedna z lepszych książek fantasy jakie czytałem i polecam.
    Dla czytających jak wam się podobało spotkanie Leeshy i Rojera z Arlenem w lesie gdy ledwo przeżyli po napadnięciu na nich przez Złodzieji… moim zdaniem jeden z lepszych momentow ksiazki ponieważ doszło do epicentrum pierwszego tomu trójka głownych bohaterów się spotkała i fabuła poszłą dalszym torem 🙂

  21. to ja i moja przestrzen
    2 stycznia 2011
    Reply

    Malowany Czlowiek

    Mhm ja wlasnie dzisiaj skonczylem czytac akutalnie ostatnia 4 czesc cyklu o „Malowanym czlowieku” 🙂 Fabula zapiera w dech piersiach i nie pozwala sie czlowiekowi nudzic. Dodatkowo pojawiaja sie na prawde silni , bezlitosni i nieznani dotad przeciwnicy . Caly cykl zaliczam do udanych i polecam kazdemu! 🙂 Teraz trzeba czekac na 5 tom 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.