Polska literatura horroru kuleje. Już dawno nauczyłem się, że jeśli chcę przeczytać jakieś dobre opowiadania utrzymane w klasycznym, nie udziwnionym (na przykład w stronę science-fiction) klimacie grozy, do tego osadzone akcją w swojskiej Polsce, to lepiej zacząć szukać na sieci i po w rozmaitych zinach, bo w księgarniach nie ma na co liczyć.
I nic się w tej materii nie zmieniło, pewnie zresztą prędko się nie zmieni. Niemniej przechadzając się niedawno przed półkami z moją ulubioną literaturą wypatrzyłem wśród pozycji Fabryki Słów książkę zatytułowaną „Księga jesiennych demonów”, autorstwa niejakiego Jarosława Grzędowicza. Okładka – cóż, widać rękę ludzi Fabryki…, bo choć można jej zarzucić kicz, to jednak przykuwa oko i skłania, by się książką zainteresować dłużej.
A zainteresować się warto. Jarosław Grzędowicz nie jest wprawdzie autorem szeroko znanym (jak napisał wydawca Księga jesiennych demonów to jego pierwszy zbiór opowiadań grozy), a jego nazwisko kojarzy się głównie z Fenixem (był redaktorem naczelnym od 1993 roku), nie ma to jednak nic do rzeczy. Liczy się bowiem kunszt literacki, jaki prezentuje. Ten zaś jest naprawdę wysokiej klasy.
W zasadzie trudno powiedzieć, co tak wciąga w opowiadaniach Grzędowicza. Być może jest właśnie tak, jak napisał Andrzej Pilipiuk na odwrocie książki: „każde zdanie jest jak stare wino – długo dojrzewało w głębokich lochach, zanim dane nam było ich skosztować…”. Coś jest w tym na pewno. Sposób, w jaki pisze Grzędowicz trafi chyba do każdego czytelnika, bo zetknąłem się dotąd z niewieloma autorami, którzy tak perfekcyjnie potrafili snuć opowieść o rzeczach pozornie banalnych, robiąc to zwykłym, a jednocześnie barwnym i pełnym uroku językiem przeciętnych ludzi, jakich wielu spotykamy na ulicy. Być może talent autora bierze się z jego specyficznego warsztatu – Grzędowicz jest bowiem dziennikarzem-freelancerem, a w tej branży dogłębna znajomość ludzi ogromnie procentuje. Jak widać – nie tylko w tej.
Co ciekawe, opowiadania Grzędowicza nie należą do jakichś szczególnie wstrząsających (choć opis ludzkich pochodni w oponach…). Ich siła leży w czymś innym – przede wszystkim we wspomnianym, doskonałym języku autora i w jego imponującej znajomości ludzkich obaw i głębokich lęków. Chociaż są one w gruncie rzeczy uniwersalne dla każdego człowieka, Grzędowicz dokonuje trafnego wybiegu, czyniąc bohaterami swoich opowiadań zwykłych, szarych ludzi, jakich wielu w sąsiedztwie. Właśnie dlatego praktycznie każda z historii wydaje się być tak bliska, tak prawdopodobna – mogłaby się rozegrać nawet za ścianą, wśród ludzi, których mijamy na ulicy, z którymi współpracujemy, żyjąc w błogiej nieświadomości i niczego nie podejrzewając. Sfrustrowani, borykający się z brakiem pieniędzy czy zwyczajnymi, osobistymi rozterkami, bohaterowie Grzędowicza przypominają nas samych i wielu naszych znajomych. Kiedy trudy życia przygniatają ich, a zszargane nerwy trzymają ostatkiem sił, budzą się ich demony. Aż ciśnie się na usta pytanie, kiedy i w jakich okolicznościach obudzą się nasze…
Słowa uznania należą się Grzędowiczowi także za pomysłowość. Jest to zarazem inwencja bardzo frapująca, bo chociaż opowiadania nie należą do zaskakujących – wprawny czytelnik zazwyczaj dość szybko jest w stanie przewidzieć zakończenie – jednak same pomysły na historie zdumiewają (vide psychoterapeuta leczący… Boga), a i niektóre momenty opowieści sprawiają, że trudno nie nabrać szacunku dla imaginacji autora.
„Księga jesiennych demonów” pozostawia po sobie spory niedosyt. Codzienny, a jednak wspaniały język, błyskotliwy, ironiczny humor, klimat opowieści snutych wśród przyjaciół przy ognisku (przedostatnie opowiadanie a’la urban legend), ciekawe pomysły – to najkrótsze podsumowanie „Księgi…” Zbiór opowiadań Grzędowicza to pozycja oczywiście czysto rozrywkowa. Nie zmienia to faktu, że pozostaje tytułem godnym polecenia.
Zawartość:
- Prolog
- Klub absolutnej karty kredytowej (nominacja do nagród Elektrybałta i Sfinxa)
- Opowieść terapeuty
- Wiedźma i wilk
- Piorun
- Czarne motyle
- Epilog
Tytuł: | Księga jesiennych demonów |
---|---|
Autor: | Jarosław Grzędowicz |
Wydawca: | Fabryka Słów |
Rok wydania: | 2003, 2007 |
Stron: | 416 |
Ocena: | 4 |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz