Tak dwoma słowami można określić ekranizację serii jednych z najbardziej przerażających gier komputerowych w historii – Silent Hill. Z jednej strony są sceny mocne, reżyserowi udaje się osiągnąć wręcz namacalny klimat rodem z koszmarów sennych. Z drugiej jednak strony trzeba to powiedzieć prosto – Silent Hill bardzo rozczarowuje. Jak to możliwe?
Zaczyna się wręcz doskonale. Chora dziewczynka lunatykuje, wymawiając w snach nazwę tajemniczego miejsca. Silent Hill okazuje się być opuszczonym w latach 70-tych, górniczym miasteczkiem, położonym na wielkich złożach węgla. Złoża, na skutek tajemniczego pożaru, płoną pod ziemią do dziś. Rose, matka dziecka zabiera je do wymarłego miasta by wyjaśnić zagadkę jej niepokojących, sennych koszmarów. W Silent Hill dziewczynka jednak znika, zaś Rose sama staje przed koniecznością zmierzenia się z potworną potęgą mrocznej strony miasta…
W tym miejscu ekipie filmu należą się duże brawa za scenografię – wymarłe miasto wygląda naprawdę przejmująco. Złuszczona farba na budynkach, zniszczone, przerdzewiałe samochody na ulicach, dziecięce rowery poprzypinane do latarni, zamglone, pokryte warstwą popiołu lokacje – filmowe Silent Hill robi ogromne wrażenie. Fanom RPG widmowe miasto dodatkowo przypadnie do gustu – wygląda wypisz, wymaluj jak postnuklearne osiedla Fallouta czy Neuroshimy.
Christophe Gans początkowo bardzo umiejętnie gra kartą miasta. Gdy w filmie po raz pierwszy rozbrzmiewają złowieszcze syreny alarmowe, zwiastujące nadejście mroku, klimat gęstnieje momentalnie. Scena, w której Rose przy akompaniamencie sygnału ostrzegawczego schodzi po schodach do ciemnych podziemi Silent Hill, z każdym stopniem oddalając się od mleczno-szarej, widmowej jasności miasta, i nieuchronnie zatapia się w nieprzeniknione czeluście, nastraja niezwykle klimatycznie. Gansowi wychodzi rzecz trudna – w takt upiornej, metodycznej, niekiedy wręcz męczącej muzyki udaje mu się wykreować autentyczną atmosferę koszmaru. Nie jest to bowiem wyrazista groza, nie jest to przejmujący lęk – choć oczywiście mniej odważni mogą się na filmie bać, dominuje raczej klimat sennej matni, nieuchronności koszmaru właśnie, wrażenie podobne do makabrycznego snu, w którym uczestnik jest w pełni świadomy nierealności tego, co się dzieje, a mimo to nie umie się uwolnić, jest uwięziony w groteskowym, upiornym pandemonium.
Wielkim dramatem Silent Hill jest to, że owego koszmarnego klimatu nie udaje się utrzymać. Gdzieś w połowie czar pryska i można tylko obserwować, jak naprawdę dobre kino grozy zamienia się w nędzną bajkę. Co gorsza, bajkę, która z każdą minutą zdaje się być pisana dla coraz młodszego i coraz bardziej naiwnego widza. Czasem razi sztuczność filmu; choć efekty są doskonałe, więcej można by zdziałać modelami, kostiumami i odpowiednim światłem. Szczegółowe wyjaśnianie zagadek Silent Hill także nie wychodzi produkcji na dobre – traci ona na dynamice, a wkrótce staje się historią rozdętą, pustą, wręcz męczącą. Na nic zabiegi stylistyczne, nie pomagają próby odbudowania klimatu – od połowy film konsekwentnie stacza się po pochyłej. Finał, nad miarę udziwniony i brutalny, ogląda się już z najwyższym znudzeniem i ulgą, że film wreszcie ma się ku końcowi. Skojarzenie z grą jest wręcz jednoznaczne – Silent Hill w pewnym momencie przekracza granicę dobrego smaku oraz filmowego rozsądku i staje się jednym długim, kiczowato widowiskowym, komputerowym outro, gdzie zły boss w końcu ginie pięknie poszatkowany przez dziesiątki drutów kolczastych. Sęk w tym, że to rozrywka dla nawiedzonego trzynastolatka z szarym rogalem od konsoli w dłoniach. W żadnym razie nie dla dojrzałego widza, który chce obejrzeć dobre kino grozy.
Silent Hill, mimo niezaprzeczalnych walorów, jest filmem marnym. Zawierając recenzję w kilku słowach najtrafniej byłoby stwierdzić, że lepiej byłoby dla Gansa, gdyby urwał film w połowie, a na drugą dał sobie rok przemyśleń. Być może rozwlekłość obrazu i załamanie klimatu bierze się z tego, że reżyser za bardzo starał się wiernie przenieść na srebrny ekran historię rodem z Playstation. Wszystko wskazuje jednak na to, iż zapomniał, że tak naprawdę ma zrobić dobry film. Idę o zakład, że więcej wrażeń, tak grozy, jak i fabularnych, dostarczy i graczom, i kinomaniakom komputerowy produkt Konami, niż horror wytwórni Monolith. I nawet ekranowa magia niezwykłych kreatur i wymarłego miasta niewiele tu pomoże.
Tytuł: | Silent Hill |
---|---|
Reżysria: | Christophe Gans |
Scenariusz: | Roger Avary |
Obsada: | Radha Mitchell, Laurie Holden, Sean Bean |
Rok wydania: | 2006 |
Czas: | 127 minut |
Ocena: | 3 |
Aż strach
myślec co oni zrobią z licencjami na Piaski Czasu, czy Vampire: Requiem:|
Rany… Kolejny kiepski film na podstawie dobrej gry…
I się stało! Najlepszy horror wydany na konsole i Pc-eta został zbezczeszczony przez kino amerykańskie! Zgroza… A zaczęło się niewinnie, od Rezident Evil, Tomb Raidera, Dooma’a itd… Oczywiście wszystko, że tak się brzydko wyrażę zostało spie****ne… To jest po prostu porażka na całego… Czemu ludzie, w ogóle się zabierają za ekranizacje hitów gier komputerowych?
szczerze
szczerze to uważam że recenzen ma zerowe pojecie o całej serii 🙂 gra zostałą odwozrowana dobrze, i jest to film przede wszystkim dla graczy – takich co znają serie od 1 do 4 serii, takich którzy odpuścili sobie marne porty na Pc-ta , takich którzy są z seria od kiedy powstałą a nie od kiedy marne pisma o PC zaczeły ją wychwalac pod niebiosa. I tyle. Każdy na prawdo do własnego zdania, ale prawda jest taka że znawcą serii film sie podoba – nie wynoszą go na piedestał, ale doceniają. Za to wszelkie recenzje osób nie czujących tego klimatu, nie kapujących fabuły etc wyglądają podobnie jak ta. Jeszcze raz pisze – to moje zdanie. A teraz czekam na zbluzganie mnie 🙂
Film bardzo dobry, jednakże nie wywołał totalnego zachwytu, jaki wywoływała gra.
To całą historię, która została stworzona w filmie jest z pewnością bardzo powiązana z grami, jednakże fabuła filmu na dobrą sprawę jest rzeczą indywidualną, stworzoną od podstaw, a czerpiącą garściami z fabuły gier z serii SH. Dla laików fabuła może być niezrozumiała i trochę „zakręcona”, więc nie się co dziwić, że film dostaje niskie oceny od recenzentów, którzy nie mieli styczności z grami SH. IMO fabuła zbierze u Mnie ocenę 8.
Gra aktorska. Cóż… aktorzy na pewno nie byli dobrani z przypadku. Zagrali dobrze, jednakże kilka elementów mogło być wykonanych lepiej (My -fani… zawsze narzekamy 😛 ).
Postać Rose była zagrana dobrze, jednkaże bez większych emocjonalych „fajerwerków” (jak to miało miejsce np. w SH2).Widziała czego pragnie i do czego, jednakże miała momenty załamania, podobnie jak główny bohater SH1. Młoda aktorka, która zagrała Sharon była chyba najlepszą postacią filmu. Mimo tak młodego wieku potrafiła wcielić się w zarówno w postać małej i niewinnej Sharon, jak i w postać młodej, tajemniczej i zranionej Alessy. Trochę zawiodła Mnie postać Cybil. Była pokazana jako postać silna i niedostępna, a w grze mogliśmy powiedzieć o niej, że „jedynie” jest osobą zdecydowaną. Dahlia – tutaj była ukazana zdecydowanie bardziej jako cierpiąca kobieta, niżeli osoba pewna „swojej wiary”, choć w filmie nie raz było widać, że kieruje się jakimiś zasadami. Warto wspomieć, iż obok najlepiej zagranej Sharon, także aktorka grająca Christabellę zrobiła to bardzo dobrze. Widać było jej zaślepioną wiarę, której trzymała się do końca. Wprowadzała do filmu ten okultystyczny klimat, który nieraz czuliśmy w SH1. A osoby grające Christopher’a i Officera Gucci’ego zagrały jedynie średnio. IMO gra aktorska zbierze u Mnie ocenę 7.5.
Muzyka – niemalże wszystkie dźwięki i utwory występują w grach SH, a wstawienie ich w odpowiednie sceny i momenty w filmie wyszło niemalże idealnie. Szkoda tylko, że Akira Yamaoka nie stworzył nowej muzyki do filmu, a posłużył się świetnymi podkładami z gier, które klimat zbudowały świetnie. IMO strona audio zbierze u Mnie ocenę 9.5
Film wizualnie wyszedł – co by tu dużo nie mówić – super. Wszystkie lokacje były odpowiednio „klimatyczne”, a przemiany (przy wyciu syren) rzeczywistości z normalnej na alternatywną wyszły naprawdę „schizowato”. Ten klimat w miejscówkach w świecie alternatywnym mógł w kilku momentach naprawdę przygniatać. Ale najlepszą z tego wszystkiego było to, że postać Piramidogłowego zrobiona została wręcz fenomenalnie. Gdy poruszał się ze swoim Great Knife’em czuć było od razu, że widzi się to, co się naprawdę kocha (jeśli jest się fanem, fanatykiem, maniakiem czy fanbojem gier SH 😛 ). IMO strona wizualna zbierze u Mnie ocenę 9.5
Z pewnością zaopatrzę się w OST i wersję DVD tego filmu 😉
Moja ocena końcowa: 8.8.
IMO
IMO pico wysmażył już lepszą „recenzje” a autor tamtej z tymi swoimi jazdami w strone konsol o 13 latkach niech lepiej sie schowa. Bo czas na ewolucje gatunku ortodoksów PC 🙁 I to rynek PC zachwyca sie SH co nie miara – na konsolach jest masa innych również udanych horrorów. Film jest jak narazie najlepszą ekranizacją gry jaką stworzono. Koniec. Kropka.
hihi
„Sęk w tym, że to rozrywka dla nawiedzonego trzynastolatka z szarym rogalem od konsoli w dłoniach.”
SH 2, 3 i 4 są już na PS2 które ma czarnego pada. SH 1 jest na PSXa który ma szarego pada. 13latkowie nie grają w te gry. Ty zapewne też nie bo jest za bardzo skomplikowana. Acha bo zapewne nie wiesz – w gry z PSXa można grac na PS2 ^^
No, no, poszaleliście
Cieszycie się? U-u, brawo, brawo. No, a teraz zabawki ze sobą i wio z piaskownicy.
Naprawdę mnie nie interesuje, jak film odnosi się do gry. Nie kryję, że z serią na PSX miałem do czynienia niewiele, na tyle jednak dużo, by wiedzieć, że gra jest dobra, a film nie. Jeżeli film spełnia oczekiwania zagorzałych fanów gry – to fajnie. Ale ja do kina nie poszedłem na grę. Ja poszedłem na film i chciałem, by film był dobry. A nie jest. I tyle w temacie.
P.S. Mroczna Chmuro, cóż, cieszę się, że 13-tolatkowie nie grają w te gry. Musiała się jednak stać jakaś rewolucja, bo „za moich czasów” to 13-tolatkowie pierwsi sięgali po wszystko, co najbardziej Złe, Mroczne i ze wszech miar Creepy. I naprawdę się zdziwię, jeżeli teraz jest inaczej.
P.P.S. „W stronę konsol o 13–tolatkach”… mój Boże, Pita… jak mawiają starcraftowcy – pozdro&poćwicz.
Pisanie.
wow
Jakże chłodny komentarz – długo nad nim myślałeś?? Krytykuje Twoją recenzje bo sie z nią nie zgadzam. Możesz przyjmowac krytyke lub ją olac – Twoja sprawa. Ale krytyka raczej Ci nie zaszkodzi – wrecz może pomóc. I nie napisałem : „W stronę konsol o 13–tolatkach” tylko „konsol o 13 latkach” – źle to sformułowałem to fakt – ale można sie domyślec o co biega. I nie musze sie produkowac zeby pisac poprawne politycznie i jezykowo komentarze do recenzji, ktore mi sie nie podobają. Pozdro& pocwicz
Cytowanie i czytanie ze zrozumieniem.
Cytowanie i czytanie ze zrozumieniem…
… co Tobie, oczywiście, polecam, bo widzę, że miewasz z tym problemy. Dotyczy m.in. Twojego nieszczęsnego tekstu „w stronę konsol o 13-tolatkach”, bo najwyraźniej nie umiesz przeczytać ze zrozumieniem własnego komentarza.
A co do tego, że nie musisz się produkować, bo recenzja Ci się nie podoba…
Cóż, nawiasem mówiąc nigdy nie MUSISZ się produkować. Zwykle po prostu możesz. I powiem Ci, że warto, nawet jeżeli ktoś / coś Ci się nie podoba; przynajmniej nie wychodzisz wtedy na nie potrafiącego wyrazić swoich myśli, chaotycznego nieuka.
Krytykę zawsze przyjmuję chętnie. Tym nie mniej przyjmuję taką, która jest konstruktywna. A nie na zasadzie „ja kocham tą grę, jak mogłeś źle napisać o filmie!”.
Ano mogłem. Bo oceniam film.
hehe
Nie kocham tej gry. Ba! Nawet jej nie lubie! Ale doceniam ją.. Twoja recenzja nie przekazuje mi podstawowych informacji. jest marna – tak samo mój komentarz. Prawie zerowe informacje na temat gry aktorskiej, muzyki etc. Nic o odwołaniach do serii etc. I słyszałes o czytaniu między wierszami?? Chcesz – zapraszam na prywtną rozmowe – porobimy teściky, pokażemy sobie tekściki etc. Wtedy przekonamy sie kto ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem ^^. Nie jedziesz po mnie bo napisałem słaby komentarz – tylko dlatego że skrytykowałem tak wspaniałego recenzenta jak Ty. Widze że jesteś kolejnym typkiem w stylu: „myślę więc jestem (lepszy od innych) „. Wyluzuj. Twoja recenzja jest na stronie Tawerny – zatem powinna reprezentowac wysoki poziom. A tak – moim zdaniem nie jest. Wysmarowałem marną krytyke za pierwszym razem – ale teraz to naprawiam. Bo dziwnym jest żeby czytelnik dowiadywał sie wiecej o filmie z komentarza innego czytelnika (pico) niż od wspaniałego recenzenta.
Ale Ty zapewne uważasz że recka jest git. „Jestem smakoszem, jak ten analfabeta i debil nie potrafiący wyrazic swoich myśli mógł mnie skrytykowac!!!”
Ano mógł. Bo odwaliłes maniane.
nie obrazaj mnie
Ja cie nie obrazam czlowieku – napisałem tylko że gra jest za bardzo skomplikowana dla ciebie. Nie znasz jej skoro uwazasz ze mlodziez w wieku 13 lat gra w nią. Oni grają w Manhunta. A ty zamiast przyjąc to co ci napisałem z pokorą to mnie atakujesz: „No, no, poszaleliście Cieszycie się? U-u, brawo, brawo. No, a teraz zabawki ze sobą i wio z piaskownicy.” – chcesz tak bardzo podkreślić swoją dorosłość?? chcesz pokazać jaki to z Ciebie „MASTA”?? Nie pzowole sobie, aby taki śmieć, który nie potrafi nawet sklecić recenzji obrażał mnie. I nigdy mnie nie uciesz krytykowanie takiego debila jak ty – bo możesz mnie co najwyżej rozbawić swoją manią wyższości. I nie odpisuj na mpj komentarz – i tak już za dużo czasu poświeciłem na ciebie śmieciu.
PS: miło że żyjesz Pita – odezwij sie. A swoją opinie o tobie i tym co tu porabiasz już wyraziłem w stosownym miejscu. „EMET” czeka.
nie przeginasz
nie przeginasz troszke Dark Cloudzie??
Nie nie – StarCraftowcy…
… nie mówią pozdro i poćwiczyc, tylko gl & hf, czyli good luck and have funn, w polskim tłumaczeniu dosłownie powodzenia i dobrej zabawy 😉
A jeśli uważają, że jesteś kiepskim graczem, to prędzej Ci powiedzom wprost: NOOB 😉 ale to taki mały offtopic, po prostu nie mogłem się powstrzymać 🙂
🙂
Bear, rozejrzyj się po forach… 🙂
Pita, nie uznałem za potrzebne rozwodzić się nad każdym elementem filmu po kolei. W szkołach uczą wprawdzie pisania jak po sznurku, ale recenzje, które trafiają gdzie indziej, niż do szkoły, pisze się troszeczkę inaczej.
Pytanie za dziesięć punktów – co jest istotne? To, że jakiś obcy facet wypisuje wszystkie składowe filmu i rozwodzi się nad częściami dziesiętnymi oceny tychże, czy to, żeby się z krótkiego, zwięzłego tekstu dowiedzieć, co zasługuje na uwagę, co nie, i czy ogólnie rzecz biorąc na film warto skoczyć do kina, czy lepiej go sobie darować?
Naprawdę łudzisz się, że jeżeli recenzent napisze elaborat na 3-4 strony to będzie to wyczerpujący tekst, który obiektywnie przedstawi recenzowany produkt? Nigdy w życiu. To zawsze będzie subiektywna ocena człowieka, który może co najwyżej próbować się zdystansować od tego, co ocenia. Albo potrafisz patrzeć na czyjąś ocenę z przymrużeniem oka i potraktować ją jako wyraz satysfakcji bądź jej braku po zetknięciu z książką / płytą / filmem, albo powinieneś sobie darować czytanie recenzji, skoro, gdy tylko się z nimi nie zgadzasz, automatycznie uważasz je za słabe i nierzeczowe.
Gdyby aktorzy zagrali olśniewająco – ująłbym to w tekście. Zagrali „tylko” dobrze, niektórzy poprawnie. A to dla mnie za mało, by każdego z osobna wyliczać. Podobnież muzyka. Wspominacie o czytaniu między wierszami… zachęcam zatem, to rzeczywiście przydatne. Gdybyście tak czytali, dostrzeglibyście, że jeżeli ktoś pisze krótko o tym, iż reżyserowi „w takt upiornej, metodycznej, niekiedy wręcz męczącej muzyki udaje (…) się wykreować autentyczną atmosferę koszmaru”, to taki zwrot informuje m.in. o tym, że muzyka jest nastrojowa, pasuje do klimatu grozy, bywa ciężka, duszna, a nade wszystko – że przy pomocy tej muzyki udaje się stworzyć klimat. Czyli że jest po prostu dobra. Ale nie genialna, nie chwyta za serce.
Naprawdę tak trudno zrozumieć, że ktoś ma trochę większe wymagania wobec filmu grozy, jak tylko to, by był plastyczny i miał fajną muzę?
P.S. Cloud, coś Cię ubodli ci 13-tolatkowie. Że już nie wspomnę, iż nad podziw dobrze orientujesz się, cóż oni porabiają…
… ale OK., pax między chrześcijany. Przyznaję, o życiu współczesnych 13-tolatków wiem niewiele, zdaję się na Ciebie.
dla mnie
SH ciężko nazwac filmem grozy. A wymagania mam dużo większe – nie chodzi mi o Twoją ocenę tylko o sama recenzje. Powinnieneś jednak przekazac wiecej. Recenzji w życiu nie pisałem na szkolene potrzeby. Pisałęm kilka innych i starałem sie ując w nich jak najwięcej. Tego, że recenzent jest nieobiektywny nie mósisz mi pisac – dobrze to wiem. Jeżeli chciałes mnie urazic to Ci sie to udało tłumaczeneim mi zasad recenzji XD. Ale wiedz że te umiem pisac – czasami nawet bardzo dobre. I przekazuj poprostu wiecej treści na następny raz. I jeszcze jedno – napisałem, że przekazałes prawie zerowe informacje na temat min. muzyki. PRAWIE zerowe. Coś czuc w Tobie analityka XD. Ponownie: wyluzuj. I przestaj już jeździc po mnie. Bo ta konwersacja zaczyna przybierac niebezpiecznie niski poziom 🙁
tak wiem
nawaliłem ortografó – mój błąd nie sprawdziłem textu przed wysałaniem, a jestem jeszcze zaspany. Ale naprawde skonczmy sie zachowywac niczym te „dzieci z piaskownicy” i udowadniac jeden drugiemu nawzajem kto jest debilem, a kto nim nie jest. Poporstu na przyszłosc obaj piszmy lepsze teksty. koniec. Kropka
PS: pico to nie tak zupełnie obca osoba – człowiek bardzo znany w półświadku SH, zresztą popatrz po forach. Tak wiem że nie chodziło Ci o to ^^
Film bardzo dobry, jednakże nie wywołał totalnego zachwytu, jaki wywoływała gra.
„pico to nie tak zupełnie obca osoba – człowiek bardzo znany w półświadku SH, zresztą popatrz po forach.”
Heh… Dzięki za takie słowa, lecz lekko przesadzasz, że tak mnie znają wszyscy, lecz udzielam się sporo na wielu forach poświeconych SH, wiem – nie chwaląc się – o SH naprawdę dużo, bo ta gra jest cześcią mojego życia jakby nie patrzeć.
A co do mojej opinii – była to opinia osoby w pełni obeznanej z serią gier SH, będącej fanem gry, jednakże… Była to opinia jak najbardziej obiektywna podparta wiedzą zawartą w czterech częściach tego konsolowego horroru, ponieważ jeżeli wypowiadają się tutaj osoby nie grające w SH, a jedynie słyszące o SH to nie ma się czemu dziwić dlaczego jadą po grze.
Arght
Ale czy Wam tak trudno zrozumieć, że dobra gra to jedno, a dobry film to drugie? 🙂 To, że gra jest fajna i to, że film zawiera dużo z gry to jeszcze nie wystarczający powód, bym miał ten film uznać za bardzo dobry czy nawet dobry. Wiem, że fani gry mogą być zadowoleni, ale oceniam Silent Hill z poziomu filmu i tyle.
A czy Silent Hill to film grozy… no cóż, jeżeli to nie miał być film grozy, to jaki zatem…?
napisałem
że IMHO ciężko mi nazwac SH filmem grozy – dla mnie nie spełnił tego zadania. A z tego co wiem miał wchodzic ostro na psyche. Nie robi tego, ale mi sie podoba. I nie jako film na podstawie gry. Choc jest najlepszą egranizacją jaka ujrzała światło dziennne. I już za to oddaje pokłon.
Chłopaki –
Skoro nie zgadzacie się z recenzją, to napiszcie kontrrecenzję i przyślijcie ją nam. Jeśli będzie na poziomie, to z przyjemnością wrzucimy ją na stronę…
spox
da się zrobic – jezeli pico sie zgodzi na współprace to wyprodukujemy. A ja nie tyle nie zgadzam sie z recenzją, co z jej wykonaniem 🙂
PS: juz 21 komentarzy – nieźle XD
O to też mi chodziło
Pita, w tym sęk – SH jest nieudanym filmem grozy. Nie spełnił tego zadania. Choć miał. Dystrybuowany też jest zresztą jako horror.
Źle przedstawiony film
Niepodobało mi się to jak w filmie Silent Hill policjantka Cibil zostaje spalona na stosie. W grze wogóle nie miało to miejsca!! Reżyser filmu chyba zapomniał o tym albo poprostu chciał całkowicie zmienić historie Silent Hill . To prawda jeżeli ktoś chce naprawde się przestraszyć i przeżyć dreszczyk emocji i strachu powinien zagrać w gre Silent Hill a nie oglądać ten kiepski film. W filmie wogóle pojawiły się dwie części Silent Hill i Silent Hill 2 dla tego że w filmie bohaterowie spotykają Piramidogłowego który występuje dopiero w drógiej części gry Silent Hill . Film kiepski ale za to gra powala na kolana i zawsze gra Silent Hill była najleprza i zarazem bardzo chora 🙂
Coś od demnie do filmu Silent Hill.
Jeszcze niepodobało mi się to że w filmie Silent Hill zamiast bohatera z pierwszej części gry występuje kobieta. Myslałem że film będzie przedstawiał gre Silent Hill , ale jednak nie , o wielu motywach zapomnieli co daje durzy minus filmowi Silent Hill . Szczeże byłem na tym w kinie i czekałem na coś leprzego niż to co zobaczyłem na ekranie. Już lepiej by było jak by ktoś grał w gre Silent Hill w kinie na wielkim ekranie 🙂 To by było o wiele leprze 🙂
film a nie gra
Przyznam nigdu nie grałem w gre Silient Hill , ale film zrobił
na mnie wrazenie o wiele wieksze niz dwa odcinki Residenta evila czy Dooma. Moze gdybym zagrał w gre, to miałbym inne zdanie ale na razie daje plusa.