Zagadka
Podziemne sfery. W nich mrok i zło.
Ludzie stanowią tu tylko tło.
Pod kopułą nocy wiecznej
płonie ognik, a mroczniej
piszczą skrzydlate psy.
Lament słychać, kapią z nocy łzy.
Lekko spadają łez krople w lustro
przepiękne, co pusto
przez wieki spogląda na świat.
Podziemny to trakt.
Pomiędzy wieżyce bramy starożytnych olbrzymów
lekko skręca łukiem by dostrzec tajemnych kominów
labirynt. Starzec tam siedzi na kamieniu.
Pokazuje ścieżkę ukrytą w najgłębszym cieniu.
Palcem wskazuje, a siedzi w zagłębieniu.
Pójdź za jego wskazaniem, a z pewnością
labrador rozbłyśnie swą kryszrałową pięknością.
Patrz nań, lecz nie żądaj, bo kto przystaje
lekkodusznie śmierci przyzwolenie daje.
Pies ci drogę przebiegnie, a nim się spostrzeżesz
pełne chwały ujrzysz inne zwierzę.
Patrz, skup wzrok, a dostrzeżesz lwa.
Lew paszczę otwartą ma.
Lwica zaś obok wskaże drogę.
Lecz zważaj na co stawiasz nogę.
Labret jak w kamień wbity, z kości
prawdziwej, nie tykaj byś złości
lamentujących dusz nie wywołał.
Przejdź, a najlepiej omiń, byś przeżyć zdołał.
Pachnidła jakby kto nagle puścił w zaduch tuneli,
lekko znów skręca, tam ludzie śmieli
pisali po ścianach językiem obcym.
Lecz wskazali drogę, a to pomocnym
prawdziwie okazać się może.
Pójdź jak pisali przez „ścieżki boże”.
Las cię otoczy.
Początkowo nie zliczą drzew twe oczy.
Ponad tobą i obok drzew tysiące.
Powietrze przestanie być gorące.
Lać się będzie ze ścian woda.
Pij. Zdrowia ci doda.
Powstrzymaj się gdy już uciszysz
pragnienie. Usłyszysz
pacierz odmawiany.
Paciorki zabłyszczą ci przed oczami.
Laguna tam bez morza ukryta.
Woda tam spływa lecznicza, znakomita.
Lakolity, jakby kto kosz z chlebem wywrócił.
Porzucił je piekarz i odszedł drogą.
Patrz więc na wodę, a po której ręce chleb,
pójdź w ukryty zamknięty żleb.
Poczekaj jeśli masz chwilę,
ponad tobą kanion odwrócony,
przestrzeń jak wszechświat niezmierzony…
Przepaść ta ostrzega, bo wskazówki już bliski.
Pędzący podmuch niesie piski.
Po stronie serca obeliski i głazy oderwane od stropu.
Patrz pod nogi by uniknąć chytrego podkopu.
Padnięty będziesz, bo trudność sroga.
Pójdź jeszcze trochę, a wygodna droga,
lekka i przyjemna się stanie.
Po stronie serca znów usłyszysz kapanie.
„Pac, pac” to las kolejny i bezchmurny deszcz.
Prorocze tam snuje myśli zgarbiony wieszcz.
Lustro odbija jego twarz zamyśloną.
Leczy smutek wodą ożywioną.
Pod taflą wody ukryte stworzenia,
Pozbawione oczu od wieków bez słońca spojrzenia.
Przełyk smoka strumyk wskaże.
Pójdź nim, a małpi gaj się ukaże.
Las kolejny,
piękny i niezmienny.
Potężny jak żaden.
Pochyl głowę, ale nie oddając cześć.
Pójdź zgarbiony jak widziany wieszcz.
Ponieważ wiszą kły smoka.
Pod nogami opoka.
Przed stopami olbrzyma się zatrzymaj.
Prawdziwy wodospad u stóp jego. Trzymaj
pochodnię z sił całych.
Pełno zwierząt okrutnych i małych.
Prostym pójdź tunelem i wąskim okrutnie
Lecz droga się nagle utnie.
Piski sięgną zenitu.
Lita skała, a na niej zamazane wiersze:
„Patrzaj na pierwsze”.
Opis
Powyższy wiersz, to zagadka. Zagadka, którą drużyna może znaleźć przy wejściu do kamiennych labiryntów, czy katakumb. Albo przy jedynej drodze ucieczki z pradawnych lochów. Niewielu śmiałków, którzy zdecydowali się przekroczyć próg Skalnego Piekła
, jak nazywają to miejsce pieśniarze, kiedykolwiek jeszcze ujrzało światło dnia. Właściwie była tylko jedna taka osoba – autor powyższego wiersza.
Sam, prawie martwy, odnalazł drogę ucieczki, a po pewnym czasie wrócił tą samą drogą, żeby ratować pozostawionych po drugiej stronie przyjaciół. Niestety w czasie drogi powrotnej osunął się ze skały i został poważnie ranny. W obawie przed śmiercią, wyrył na ścianie wiersz-wskazówkę, który miał poprowadzić jego przyjaciół na drugą stronę przez najeżony pułapkami labirynt.
Rozwiązanie
Chociaż może się wydawać, że wiersz opisuje drogę jaką muszą podążać bohaterowie, tak naprawdę nie chodzi o zawarte w słowach wskazówki. Znamienne są dwa ostatnie wersy, które każą zwrócić uwagę na pierwsze
. Chodzi oczywiście o pierwsze litery poszczególnych wersów, nakazujące skręcić w prawo (p), albo w lewo (l).
Wszyscy, którzy będą podążali kolejno w myśl wskazówek, dość szybko pokonają przeszkodę, właściwie bez żadnych dodatkowych atrakcji. Zaś pozostali… No cóż, dołączą do innych nieostrożnych śmiałków zaginionych w tym labiryncie i, być może, zasilą zamieszkującą je lokalną społeczność nieumarłych.
Ciekawy pomysł. Jednak jeden szczegół opisu jest niedopracowany.. Skoro gość osunął się ze skały, bał się, że wkrótce umrze, to zamiast zostawić przyjaciołom jasną wskazówkę jak uniknąć śmierci w labiryncie ułożył wiersz-zagadkę. Przecież towarzysze mogą nie domyślić się sposobu jej rozwiazania:
„Heniek, patrz, to Maciek. Cholera, nie żyje.”
„A co to za bazgroły?”
„Musiał biedak od zmysłów odejść i pisać po ścianie, choć,jeśli szybko nie znajdziemy wyjścia to podzielimy jego los.”
Myślę, że to są niuanse. Chodzi o to, żeby gracze odnaleźli wiersz-zagadkę i próbowali ją rozwikłać. To tylko proponowany opis, wytłumaczenie jak mogła się tam znaleźć – MG może zmodyfikować lub nawet wymyślić zupełnie inne tło fabularne.
Moim zdanie sensownym rozwiązaniem byłoby umieszczenie takiego wiersza na ścianie przez twórcę labiryntu, opiekuna katakumb czy coś w tym stylu.
Umieścił taki wierszyk by móc przypomnieć sobie drogę (gdyby jej zapomniał).
On wiedziałby o co chodzi, a ktoś z zewnątrz niekoniecznie.
P.S. Przydałaby się opcja edycji własnych komentarzy.