W 2001 roku duńska firma IO Interactive wydała grę komputerową, która dokonała pewnej rewizji wydawanych do tej pory skradenek oraz wykreowała, jednego z lepiej rozpoznawalnych, bohaterów gier. Chodzi o wysokiego, łysego mężczyznę, z charakterystycznym kodem kreskowym na potylicy. Co o nim wiadomo? Niewiele. Bezimienny, choć później będzie przedstawiał się jako Tobias Reaper, bez przeszłości, oddany w ręce gracza w tym samym momencie, w którym budzi się z nicości.
Dokładniej zostaje obudzony. Niski i ze śladami ekscytacji głos, wybudza przykutego do szpitalnego łóżka bohatera, lecz zanim zdąży się on dobrze rozejrzeć po wygłuszonym pokoju z zabezpieczonymi metalowymi sztabami drzwiami, zostanie uwolniony. Właściciel tajemniczego głosu, który naturalnie nie przedstawi się, ale każe bohaterowi uważać się za jedynego przyjaciela, da mu wskazówki, dotyczące kolejnych kroków. Jeśli gracz dostosuje się do tych poleceń, zyska coraz większą swobodę i nowe możliwości.
Tak przedstawia się wstęp i samouczek gry. W dość przejrzysty sposób, choć właściwie samą narracją, gracz wprowadzony jest w niuanse sterowania grą. Niestety, gracz sam musi dochodzić do szczegółów sterowania i klawiszologii (o ile nie spojrzy wcześniej do ustawień), ale jest ono na tyle proste, że szybko daje się opanować, nawet jeśli będzie wymagało to drobnych eksperymentów. Tu jednak, pojawia się także pewna niedogodność, a mianowicie interakcja z przedmiotami. Polega ona na ustawieniu kursora na odpowiednim przedmiocie i rozwinięciu menu z opcjami. Jednakże znalezienie się w zbyt dużej odległości od celu, powoduje, że menu pozostaje nieaktywne, zaś czasami wycyrklowanie odpowiedniego kąta, wymaga kilku podejść do celu. I tak będzie aż do końca gry.
Misja treningowa kończy się ucieczką naszego protoplasty (o ile nie popełni się prostego błędu, ale to tylko przestroga, że Hitman to nie jest produkcja przeznaczona dla osób, które z myśleniem są na bakier), choć jednak wszystko wygląda naturalnie, wkrótce pojawią się przesłanki, pozwalające przypuszczać, że ucieczka była ukartowana. I w tym momencie nasz bohater staje się tytułowym zabójcą – wkrótce kontaktuje się z nim przedstawiciel dziwnej organizacji ICA, który zleca mu eliminację kilku celów, a potem z pozoru niepowiązane zabójstwa zaczną powoli się ze sobą łączyć…
W grze dostępnych jest 13 misji, z czego pierwsza jest misją treningową. Każda z nich polega na wyeliminowaniu jakiegoś celu, lecz wszystkie są oryginalne i zróżnicowane, nie tylko przez miejsce akcji – od ulic Hongkongu, przez luksusowy hotel w Budapeszcie, aż po kolumbijską dżunglę i szpital dla obłąkanych – ale także przez szczegółowe cele oraz dostępny arsenał możliwości, i subcelów – rozbrojenie bomby, wrobienie w zabójstwo kogoś innego czy też zniszczenie laboratorium narkotykowego barona. Wszystko to sprawia, że gra jest cały czas frapująca i mimo pozornego podobieństwa, przykuwa do monitora do samego końca, tym bardziej, że prawda zostanie wyjawiona na samym końcu i będzie ściśle powiązana z pochodzeniem zabójcy.
Oprawa graficzna, jak na grę, która liczy już sobie ponad dekadę, jest całkiem znośna, a co ważniejsze, produkcję duńskiego studia można bez problemu odpalić na współczesnym komputerze, bez przeszukiwania Internetu w poszukiwaniu podpowiedzi: jak to zrobić? Podobnie, jeśli chodzi o oprawę dźwiękową, choć nie jest to majstersztyk pokroju dźwięków z innej klasycznej skradanki Thiefa, to jednak odgłosy kroków czy trzaski zamykanych drzwi powodują, że gracz chwilę się zastanowi, zanim podejmie pochopną decyzję. Podobnie zresztą z sugestywną muzyką, której nie ma zbyt wiele i głównie słyszymy ją poza samą grą.
Niestety, produkcja nie ustrzegła się pewnych niedociągnięć, które jednak nie irytują, choć z rzadka potrafią pokrzyżować misję. Na pewno, najbardziej rzuca się w oczy fatalna inteligencja przeciwników, którzy potrafią zakleszczyć się w załomie ściany albo poruszają się gęsiego, linią największego oporu (np. burzy ołowiu dobywającego się z lufy pistoletu bohatera). I chociaż programiści zadbali o to, aby przeciwnicy stosowali uniki, w praktyce rzadko wychodzi im to dobrze.
Kolejną rzeczą, która uprzykrza grę, to brak możliwości zapisu rozgrywki. Każdą misję należy przechodzić od początku do końca, zaś żaden błąd nie może zostać cofnięty. Trzeba przy tym dodać, że misje są skonstruowane w taki sposób, żeby bez problemu dało się je przejść bez alarmowania wszystkich wokoło, zatem dobrze przemyślane działanie można powtarzać w nieskończoność i nie będzie zabierało zbyt wiele czasu. Oczywiście, jeśli ktoś preferuje przejście gry w sposób ledwie dostrzegalny dla bohaterów niezależnych, a to się opłaca, gdyż wszelka niedyskrecja czy śmierć niewinnych, odbija się negatywnie na wynagrodzeniu, jakie otrzymujemy za wykonanie zadania (z drugiej strony dostajemy tak dużo pieniędzy, że chyba jest niemożliwe, aby splajtować przed końcem gry).
Znacznie bardziej denerwujące jest zakleszczanie się bohatera między elementami otoczenia. Co prawda, często można się z niego wydostać, np. chowając trzymane w dłoniach przedmioty, ale zdarza się także, że wyrzucenie unikatowej broni w takim miejscu, powoduje dostanie się jej w miejsce, z którego nie będzie można jej podnieść. A to może już zadecydować o niepowodzeniu misji. Przy okazji, warto wspomnieć o rodzajach oręża, w który nasz bohater może się wyposażyć, a jest ich niemało. Od garoty i noża, poprzez pistolety, karabiny, i strzelby. Wszystko w wielu rodzajach, z tłumikami, lunetami, wszak snajperka to jedna z wizytówek prawdziwego zabójcy! Każdy miłośnik uśmiercania bliźnich, znajdzie tutaj coś dla siebie, zaś w różnych misjach mogą przydać się inne rodzaje broni.
Gra, mimo że już nie najmłodsza, nie straciła wiele ze swojej świeżości. Podczas, gdy wszelkiej maści producenci zalewają nas superprodukcjami, które są „wielkie” tylko przez środki, które zostały zainwestowane w ich tworzenie i reklamę, czasami warto pochylić się z uwagą nad tytułami starszymi, i przymknąć oczy na niedoskonałości ponad dziesięcioletniej grafiki. Pod względem grywalności i fabuły, pierwsza odsłona Hitmana wciąż pozostaje grą wysokiej jakości, a łatwość jej uruchomienia, także na najnowszych komputerach, sprawia, że może okazać się dobrą alternatywą za niewielką cenę. Polecam.
Tytuł: | Hitman: Codename 47 |
---|---|
Producent: | IO Interactive |
Wydawca PL: | Cenega |
Rok: | 2001 |
Platformy: | PC |
Ocena: | 4 |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz