Taki wódz to ma jednak ciężkie życie! Na głowie ma całą wysepkę, więc musi myśleć o wyżywieniu jej mieszkańców, ich potrzebach religijnych, chatach do spania, a także o rozrywkach, takich jak surfowanie czy taniec hula. Do tego, podróżując po wyspie, zawsze musi ze sobą targać muszle i owoce, które przecież swoje ważą. Właśnie w jednego z wodzów hawajskich plemion wcielamy się w grze autorstwa Grega Daigle’a. Naszym celem jest zbudowanie prężnie działających wiosek na naszej wyspie, które na końcu gry przyniosą nam, oczywiście, punkty zwycięstwa.
Wykonanie elementów gry stoi na wysokim poziomie, do którego zresztą jesteśmy już przyzwyczajeni, dzięki produktom większości wydawnictw. Trzeba jednak przyznać, że w przypadku Hawaii, komponentów jest naprawdę sporo, ponieważ każdy z graczy otrzymuje chatkę-zasłonkę na posiadane zasoby (nie jest ona zbyt stabilna), swoją własną wysepkę (a raczej jedno z wybrzeży, bo resztę trzeba będzie dobudować), startowy kajak, jak i również trzy meeple w kształcie tubylców – jednego wodza i dwóch pomocników, którzy służą do zaznaczania ilości punktów oraz pomagają w zachowaniu kolejności w trakcie tury. Oprócz tego, w pudełku znajdziemy modularną planszę, żetony wysp, na które mogą płyną nasi wodzowie, żetony cen (w formie żółwich skorupek), czarny woreczek pomocny w ich losowaniu, płytki rundy, aż 126 żetonów elementów wiosek oraz drewniane znaczniki – stopy, muszelki i owoce. Instrukcja napisana jest w miarę przejrzyście i opatrzona przykładami, więc po dokładnym jej przeczytaniu, nie powinno być problemów z zasadami już przy pierwszej partii.
Każda runda rozpoczyna się od pobrania zasobów startowych oraz wylosowania z woreczka nowych cen, które są we wspomnianej wcześniej formie skorupek żółwi, a rozkładane są na planszy według specjalnego klucza podanego w instrukcji. Część żetonów trafi do zatoczki w formie rybek, ostatnie natomiast, posłużą jako dodatkowe punkty do zdobycia po spasowaniu na torze kolejności. Następnie gracze, będą kolejno wykonywać po jednej akcji, do momentu aż wszyscy nie spasują. Za każdym razem swoją grę rozpoczynają na plaży. Ruch po wyspie naszego wodza kosztuje zawsze jedną stopę, za każdy kolejny kafelek. Nie można się zatrzymywać na kafelkach, na których w danej chwili nie ma żetonów cen, a co za tym idzie, nie można zakupić elementu wioski. Za zakup żetonów na naszą prywatną wyspę, płacić można muszelkami lub owocami jako uniwersalną walutą. Dostępne kafelki są dwustronne, aby uzyskać doskonalszy efekt, należy zapłacić podwójną cenę. Czasami warto to zrobić, gdyż nie ma możliwości ulepszania już zdobytych płytek. Każdorazowo dokonując zakupu, zabieramy ze sobą żeton ze skorupą żółwia. Powrót na plażę z dowolnego kafelka jest darmowy,a za wszystkie możliwe akcje na niej, płacimy także wspomnianymi wcześniej stopami lub owocami. U wybrzeża wyspy możemy zorganizować wyprawę na jedną z sąsiednich wysepek, łowić ryby albo po prostu spasować w danej rundzie.
W każdej z pięciu rund musimy wypełnić pewne minimum, które określone jest na specjalnym kafelku. Określane jest ono przez sumę wartości na wszystkich zebranych w danej rundzie skorupkach żółwi i złowionych rybach. Gracze, którzy przekroczą określony limit, zyskają punkty zwycięstwa. Wartość, którą należy osiągnąć, rośnie z każdą rundą i pod koniec gry, staje się naprawdę trudna do przekroczenia.
Na końcu piątej rundy następuje końcowe punktowanie, do którego liczą się wszystkie wioski na naszej wyspie o odpowiednim stopniu rozbudowania. Dopiero wtedy, kafelki przynoszące punkty zwycięstwa, które zakupiliśmy w trakcie gry, mają okazję przybliżyć nas do zwycięstwa.
Pierwszy, i niestety, bardzo poważny problem z Hawaii pojawia się jeszcze przed rozgrywką. Rozłożenie planszy i wszystkich kafelków najzwyczajniej trwa bardzo długo i staje się to męczące. Dodatkowo, po ustaleniu położenia wszystkich komponentów, konieczne jest jeszcze wylosowanie skorupek żółwi z cenami, co zajmuje dodatkowy czas, ponadto powtarzane jest przed każdą rundą i wymusza kolejny przestój. Teoretycznie, mechanizm zmieniających się cen jest fajny, ale wprowadzenie go, wiąże się z dużym spadkiem dynamiki gry.
Kolejną wadą jest problematyczne rozwiązanie kwestii ołtarzy, których w grze jest sześć rodzajów. Przed rozpoczęciem rozgrywki tasowane są na dwa odrębne stosy, których nie można przeglądać, przez co wprowadzają niepotrzebną losowość, a która niczemu tak naprawdę nie służy.
Na tym jednak minusy Hawaii zasadniczo się kończą, pora więc na wskazanie kilku zalet. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do innych eurogier, gdzie można robić tysiące rzeczy i nie za bardzo wiadomo od czego zacząć, tutaj mamy jasno sprecyzowany cel działania – rozbudowanie własnej wyspy, która na koniec gry jest głównym źródłem punktów zwycięstwa. Właśnie z końcowym punktowaniem, wiąże się też występujący w grze grande finale – dopiero wtedy zdobywamy sporą ilość punktów i dowiadujemy się, kto tak naprawdę był najlepszy podczas całej gry?
Pomimo wakacyjnego klimatu i prostych zasad, rozgrywka w grę Grega Daigle’a nie jest w żadnym stopniu prostacka. Przez konieczność ciągłego wydawania stóp na ruch, nigdy nie starczy nam zasobów na zrobienie wszystkiego, czego byśmy sobie zażyczyli, dlatego konieczne jest więc wartościowanie wyborów i umiejętność przewidzenia potencjalnych korzyści.
Wszystkie pozytywne cechy gry mogą jednak zblednąć w przypadku, gdy po jednej partii tracimy ochotę na kolejne lub też po jakimś czasie, gra przestaje nas czymkolwiek zaskakiwać. Całe szczęście nie dotyczy to Hawaii. W każdej grze musimy od nowa podejmować decyzję, co będzie najbardziej opłacalne. W poszczególnych partiach część kafelków do rozbudowy wyspy, może być dostępna łatwiej, a część może leżeć na tyle głęboko na głównej planszy, że ich zbieranie może być mniej korzystne. Za każdym razem konieczne jest znalezienie optymalnej drogi do zwycięstwa i nowej synergii pomiędzy kolekcjonowanymi elementami naszej prywatnej wyspy. Dzięki temu, na słoneczne Hawaje zwyczajnie chce się wracać.
Hawaii z pewnością jest warte wypróbowania dla fanów tego typu gier. Oczywiście nie jest tak wymagające, jak znane wszystkim klasyki, ale oferuje ciekawe mechanizmy, które rzadko kiedy, spotykamy w innych grach tak dobrze zaimplementowane. Również osoby, które do tej pory nie miały styczności z tego typu tytułami, powinny się do nich przekonać, bo wszystko podane jest tutaj w bardzo przystępnej formie, opakowane w ładne elementy i sprawiające dużo frajdy w trakcie rozgrywki.
Plusy:
- sporo ciekawych rozwiązań,
- syndrom krótkiej kołderki,
- grande finale, czyli dodatkowe końcowe punktowanie,
- wysoka regrywalność,
- jakość wydania.
Minusy:
- bardzo długie przygotowanie do gry,
- przestoje na rozkładanie nowych cen,
- słabo rozwiązany kafelek z ołtarzami.
Tytuł: | Hawaii |
---|---|
Autor: | Greg Daigle |
Wydawca: | Hans im Gluck |
Rok: | 2011 |
Liczba graczy: | 2-5 |
Czas gry: | 90 minut |
Ocena: | 5- |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz