[DnD] Kaprys Losu

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

Niziołkowi udało się znaleźć odpowiedni do wspinaczki fragment muru. Pobliski budynek, dużych rozmiarów piętrowy dom mieszkalny, zasłaniał małą uliczkę przed wzrokiem niepożądanych osób. Zadowolony z takiego obrotu sprawy Bloody zaprowadził tam resztę ekipy, a sam udał się na poszukiwanie liny dość mocnej by jego towarzysze mogli bezpiecznie przedostać się po niej na drugą stronę. W stajni nieopodal znalazł dość długi sznur, lecz oceniając rozmiary półorka i wagę krasnoluda zrezygnował z niego. Szukając dalej natknął się w końcu na to czego potrzebował. Przez okno, w budynku spółki handlowej, zobaczył grubą i mocną linę. Zręczny niziołek zrobił pożytek ze swych wytrychów i chwilę potem przybył do swych towarzyszy taszcząc długą, a przede wszystkim wytrzymałą linę.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Dobra robota mały- Powiedział Elf-Widzę, że niezły jesteś w tym co robisz-Rash'ail uśmiechnął sie do niziołka. Chwycił linę, zawiązał pętlę na końcu, wymierzył i t\rzucił bez skutku. Drugi raz, także nic. Za trzecim razem lina zaczepiła się o fragment muru i tropiciel zaczął wspinaczką. Gdy był na samym szczycie rozejrzał się i szepnął
-Droga wolna. Możecie wchodzić. Flanki wyglądały spokojnie. Pewnie nie mieli dużo czasu, więc radził pośpiech. Ale kto szwęda sie po murach jak może spokojnie spać. Rash'ail wiedział, że ludzie to wyjątkowo leniwe istoty...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Dalin
Krasnolud z rozbawieniem obserwował poszukiwania liny, a gdy Bloody wreszcie trzymał ją w ręku, powiedział:
- Hmm... wiecie, że mam linę ze sobą? - towarzysze spiorunowali go spojrzeniem, ale nie było czasu na wyjaśnienia. Dalin obawiał sie trochę, czy lina udźwignie jego ciężar...
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Vitar

Wspiął się szybko po linie tuż za elfem. Rozejrzał się dookoła nikogo nie zauważając na murach, miasto zapewne cieszyło się panującym pokojem. Niestety nawet na tak leniwie patrolowanych murach zdarzają się strażnicy. Mnich zamachał na pozostałych na dole, żeby się pospieszyli. I tak miał schodzić ostatni, a właściwie nie tyle schodzić, co zeskoczyć. Wychylił się, żeby sprawdzić wysokość murów po zewnętrznej stronie. Miał nadzieję, że będzie tego mniej niż dwanaście metrów, inaczej mógłby się poobijać.
-Jak będziecie na dole, odsuńcie się i zróbcie mi trochę miejsca.

Gdy wszyscy znaleźli się już po drugiej stronie murów, spuścił cały swój skromny dobytek na linie a następnie odwiązał ją, spuszczając ją przed sobą. Księżyc dawał wystarczająco dużo blasku by dostrzec kontury przedmiotów w dole. Przestrzeń tuż pod murami wydawała się w miarę bezpieczna. *Skup się, to tylko mała przestrzeń, kilka sekund lotu i znowu będziesz stąpał twardo po dziecku Grumbara* Rozluźnił się i skoczył, wylądował miękko na czterech kończynach niczym kot i przeturlał się żeby zamortyzować upadek.
- Wolę skakać do wody, ubita ziemia jest definitywnie za twarda na takie wyczyny.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Bloody
Pomywacz
Posty: 46
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03

Post autor: Bloody »

Bloody

Niziołek był dumny z pochwał, w końcu to nie takie proste zdobyć porzadną linę w środku nocy będąc bądź co bądź więźniem. Tym większe było jego zdziwienie na słowa krasnoluda iż posiada on takowy przedmiot. * No cóż, niektórzy mają gdzieś pracę innych*.
Gdy znalazł się po drugiej stronie murów, co sprawiło mu pewne komlikacje z racji swojego wzrostu, lecz dzięki swojej wadze nie poszło mu to tak najgorzej, ucieszył się swoją wolnością. *Baaaaardzo dobrze*- to wszystko co przychodziło mu do głowy. Takie miana jak "wężowa puszcza" i "brak koni" przyszły nieco później.
"Z błękitu w czerń"
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Post autor: Turek »

Agathum

Półork dobrze poradził sobie ze wspinaczkom oraz zejściem. Mimo jego ciężaru lina wytrzymała.
*Udało się.*
Gdy Półork staną na ziemi zdjął z pleców swój łuk i wyjął z kołczanu strzałę.
- Ruszajmy szybko w kierunku lasu.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

Sarafan Swallowfast
Stanął na krawędzi muru. Spojrzał w dół, wzdłuż liny. Jeszcze tylko jeden ruch... i wolność. Wolność od tego zafajdanego miasta prostaków, ćwierćinteligentów i dyletantów. Nareszcie... Wykonał rzeczony ruch. Zwinnie i gibko zjechał na sam dół, po czym spojrzał w górę, czekając na Vitara.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

W końcu udało się wam opuścić to miasto przesiąknięte nieuczciwością i korupcją. Każdy odczuł niemałą ulgę i z nadzieją wyruszyliście w kierunku wężowej puszczy. Podróż po nieprzyjaznym, z rzadka porośniętym roślinnością terenie zabrał wam prawie cały dzień. Gdy dotarliście na skraj lasu słońce zaszło już za horyzont. Puszcza wydawała się wam mroczna, tajemnicza, niebezpieczna, a przede wszystkim nierealna. Gdy patrzyliście w głąb nie mogliście zobaczyć nic przyjaznego, żadnych zwierząt czy zielonych roślin. Wszystko było tutaj szare i jakby przegniłe od środka, spaczone jakąś dziwną mocą, o której nigdy nawet nie śniliście. Tropicielom wydawało się niepojęta jak bardzo przyroda, którą przecież tak kochali, mogła przeobrazić się w ten obraz nędzy i zepsucia.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Vitar

Rozejrzał się po mocno nietypowej okolicy. Martwiła go trochę nienaturalność tej okolicy. Rosliny wydawały sie być czymś zatrute. Brak zwierząt również nie wróżył niczego dobrego.
- Ktos miał na nas czekać w tych okolicach, ciekawe gdzie dokładnie, bo wątpie zebyśmy się rozminęli, nie widać tu żywej duszy. Kto jest za rozłożeniem tutaj noclegu? Nie ma chyba sensu zapuszczać się w tą puszczę po ciemnicy, a już się powoli ściemnia, a jeszcze drewna trzeba nazbierać.
Odpoczynek niewątpliwie przydałby się im wszystkim a ponadto, potrzebiował jeszcze czasu na trochę medytacji, mysiał przemyśleć na spokojnie wydarzenia ostatnich dni, coś mu nie dawało spokoju a w drodze nie był w stanie dokońca rozważyć wszystkiego
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Oblicze Elfa było od dłuższego czasu pochmurne. Zmienił się. Szepnął do zaklinacza
-Też to widzisz... nasz dom... nasza matka... wszystko martwe.
Czuł ból. Nie fizyczny. Po prostu w dziwny sposób przytłaczało to co zobaczył. Każde krzyczało, każdy liść łkał. *Nie rozumiem, zupełnie nie rozumiem. Co miało moc niszczenia, jakie zło płonie w trzewiach tej puszczy*
-Tak... Zanocujmy tu. Nie mam sił iść dalej. poza tym nie wiadomo jakie zwierzęta spotkamy... jak się zmieniły
Rash'ail wyciągnął z woreczka kości swoich przodków *Matko, Ojcze. Co tu się stało... Jak to możliwe*
Usłyszał tylko jedno 2 słowa
-Idź... pomścij Nie rozumiał. Nie rozumiał, ale postanowił ich posłuchać. Inni wydawali się równie niespokojni. Wyciągnął swój łuk. Nie wiadomo co się mogło stać,. W nocy lepiej było mieć go przy boku.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Post autor: Turek »

Agathum

Półork wolał iść dalej miał jeszcze silę do dalszego marszu ale nie wszyscy jego towarzysze byli tak wytrzymali jak on.
- Dobra odpocznijmy tutaj, wolałbym jednak iść dalej, ten las mi się nie podoba, jest w nim coś chyba złego. Wystawiajmy warte. Kto pierwszy, ciągnijmy losy.
Półork podniósł parę gałązek i połamał je tak aby każda inną długość.
- Bieżcie ja wezmę tę która zostanie.
Bloody
Pomywacz
Posty: 46
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03

Post autor: Bloody »

Bloody

*Z deszczu pod rynne*.
Bloodiemu nie podobała się puszcza, nigdy nie przepadał za takimi krajobrazami, wielkie przestrzenie leśne drażniły go, ten brak zmian, wszystko takie podobne do siebie, nie, to nie dla niego, nie widział na razie drogi jak uciec od tego przeznaczenia, ale na pewno prędzej czy później nadarzy sie ku temu okazja.
- Bobra, odpoczynek jest wskazany, nie była to ani łatwa ani szybka wędrówka a i tak się ściemnia, ja się rozejrze za jakimś drewnem na ognisko, a tak przy okazji, ma ktoś coś do wszamania? - błagalnym spojrzeniem obdarzył innych towarzyszy podróży niziołek. Nie wydawało mu się żeby nawet dwójka tropicieli mogła szybko nazbierać jakiś ziół nie mówiąc już o upolowaniu czegoś w tej puszczy, no chyba że węży ....
"Z błękitu w czerń"
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Dalin

Zwykle uśmiechnięty i roześmiany Dalin, przez puszczę szedł z nosem spuszczonym na kwintę. Nie odzywał się za wiele, wlepiał oczy w marną ziemię.
- Dlatego wolę kamienne, podziemne kompleksy... Tam nie igramy z naturą, czujemy się bezpiecznie... spójrzcie na te... martwe rośliny, nie, to nie jest natura. Czarna magia... mruczał kapłan. Niechętnie przystanął na propozycję odoczynku w tej puszczy, choć był zmęczony, nie miał ochoty tu spać...
- To ja pierwszy stanę na warcie... cholera, myślałem, że będziemy świętować w gospodzie... - powiedział rozeźlony krasnolud.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

Sarafan Swallowfast
-Martwe... to pojęcie względne, Rash'ail. Bardzo względne.
*Baator... tam czułeś się podobnie, co?*
*A ty? W końcu jak można czuć się na Baatorze, jeżeli nie tak? Czujesz, jakbyś nie miał już zobaczyć jutra... Wszędzie mrok, nie wyczuwasz nic naturalnego...*
*Ot właśnie. To nie jest normalne, Sindri.*
*Normalne czy nie, i tak trzeba tu zostać.*
*Niby racja...*
*I nie nazywaj mnie tak. Kto wie, czy nikt nie... hmm... podsłuchuje.*
*Nawet masz rację. W takim miejscu by mnie to nie zdziwiło.*

Sarafan zajął się rozkładaniem koło ogniska swojego posłania. Następnie wyciągnął z plecaka trochę swojego żarcia - w więzieniu dawali tak marne posiłki, że nie dał rady się najeść. W tej sytuacji wręcz delektował się nieco czerstwym chlebem i obitymi jabłkami.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

Obozowaliście na skraju tej niezwykłej, wyniszczonej puszczy. W nocy dochodziły z niej przeraźliwe odgłosy, wycie, brzmiało ono podobnie do wilczego, ale jak gdyby nienaturalnie złowrogo. Tej nocy prawie nikt nie zmrużył oka i rankiem byliście jeszcze bardziej zmęczeni niż dnia poprzedniego. Nie mogliście zasnąć z powodu atmosfery rozkładu i zepsucia, którym przesiąknięte było to miejsce. Gdy tylko zamykaliście oczy wydawało się wam, że niewidzialny przeciwnik próbuje zawładnąć waszymi umysłami i zniewolić was, splugawić. Rankiem, z ciężkim sercem ruszyliście przed siebie, powoli zagłębiając się w wężową puszczę. Wędrówka przez gęste zarośla, a niekiedy nawet śmierdzące bagna zniszczyła wasze ubrania, wilgoć dostała się do butów, a komary nieustannie kąsały wasze twarze. W końcu zauważyliście obozowisko. gdy podeszliście bliżej, ku waszej uldze, zastaliście w nim dwóch mężczyzn, z którymi widzieliście się w więzieniu. Starszy z nich widząc was uśmiechnął się życzliwie, drugi wymachiwał mieczem i nawet nie spostrzegł przybycia nowych gości. – Co tak długo? zapytał beztrosko pierwszy
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

*Nareszcie* Rash'ail się uspokoił. Teraz oni mogli mu to wszystko wytłumaczyć.
-Witam. Jak wcześniej się umówiliśmy, będę służył swoim łukiem aż do zakończenia waszej misji.Nie łamię danej obietnicy. Ale słowo za słowo-Wy mieliście nam wyjaśnić o co tu chodzi
Elf czekał. Miał czas żeby wszystko przemyśleć. Spojrzał na towarzyszy. Wyglądali tak, jakby odczuli ulgę... Może obecność innych osób tak działa na jednostkę. Tropiciel rozebrał się prawie do naga i zaczął suszyć ubranie. Ciekawe co mieli do powiedzenia dziwni ludzie
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Dalin

Krasnolud poczuł lekką ulgę widząc dwóch mężczyzn i miał nadzieję dowiedzieć się wreszcie, czego oni chcą... pomyślał, że gdyby to było coś hańbiącego... mogliby się postawić, ale w końcu dał słowo... słowo krasnoludzkiego kapłana... musi się spełnić.

- Witajcie przybysze... nie macie może piwa, co? Sucho mi na gardle... tak jak się umówiliśmy, teraz wasza kolej... czego od nas chcecie? Kogo zabić, co zdobyć, gdzie narażać życie, a? Dalin spojrzał na ludzi wnikliwym wzrokiem, starając się odgadnąć ich zamiary co do ciekawej drużyny... Mógł się w ogóle nie zjawiać w tym cholernym mieście, nic by go nie spotkało... ale tak jest choć ciekawie.
Zablokowany