![Obrazek](http://www.avatarsland.com/avatars/j-music/j-music.jpg)
Rei szła wolnym krokiem w stronę kanapy. Wcale nie miała ochoty na rozmowę z tym tłuściochem, ale nie mogła go zignorować. To był impas. Nie to, żeby go jakoś szczególnie nienawidziła. Po prostu przyprawiał ją o mdłości. Gardziła nim, jak tylko może ktoś z zasadami pogardzać wielkim spasionym szczurem pozbawionym honoru. I to wszystko. Między nimi panowało swoiste zawieszenie broni. W interesach rządziła zgodność pragnień, na gruncie oficjalnym chłodna tolerancja a na froncie prywatnym nie spotykali się wcale zdając sobie sprawę z wzajemnej tajonej wrogości.
Dlatego Japonka szła spokojnym, wyważonym krokiem a wyraz malujący się na jej twarzy skutecznie zniechęcał jakichkolwiek chętnych do zaczepki. Nie była na tyle nierozważna, żeby iść zbyt wolno, ani na tyle głupia, żeby dojść bardzo szybko. Chciała mieć to spotkanie z głowy, ale Mao musiał wiedzieć kto tu jest górą.
"A raczej, że jesteśmy na równych prawach" pomyślała ze złością o układach w rodzinie.
Stanęła metr przed stolikiem. Spoglądając na grubasa poczuła falę obrzydzenia. Za każdym razem kiedy miała do czynienia z Grubym Mao miała nieodpartą ochotę rozwalić mu czaszkę. Był gruby, tak przeraźliwie, że ponoć już w ogóle nie wstawał z tej kanapy. Ubrany w bordowy szlafrok z syntetycznej tkaniny półleżał, półsiedział na kanapie. Powoli zaciągał się fajką. Pod brodą miał pełno okruchów i plamy po rozlanych drinkach. Kręcone czarne włosy były brudne i cały śmierdział wszystkim najgorszym. Mimo wszystko zawsze jednak powstrzymywała się przed zakończeniem życia tego śmiecia. Poza tym Mao był dobrym klientem.
Mao klepnął w tyłek jedną panienkę, na co wszystkie zareagowały śmiechem i odeszły. Rei przywołała na twarz swój profesjonalny uśmiech i spojrzała mu prosto w oczy. Wytrzymał jej spojrzenie.
- Mao.- Rei skinęła głową na powitanie.
- Hanzo.- Mulat uśmiechnął się i pochylił głowę.- Wpadłaś w odwiedziny?
Głos grubasa wydawał się dochodzić z okolic jego brzucha a nie z ust.
- Tak.- Mówiła powoli, starannie dobierając słowa.- Jak interesy?
- Jak zwykle. Czasem lepiej, czasem gorzej.- Mao odstawił szklankę. Przesunął wzrok z jej bioder na stolik w głębi sali, przy którym siedzieli Oen, Jung i Sato.- Widzę, że przyprowadziłaś przyjaciół.
Pytanie było niewinne w formie ale zawierało ukryty sens. Mao chciał wiedzieć jaki był cel wizyty Rei. Jakie były ich zamiary.
Grubas machnął od niechcenia dłonią, a natychmiast jeden z jego ochroniarzy przysunął się bliżej Japonki.
- Spokojnie. Przecież mnie znasz.- Rei powoli podwinęła płaszcz i rozpięła kaburę pokazując ochroniarzowi glocka. Ten uspokojony odszedł dwa kroki.
- Tak, znam cię i wiem, że ty nie zadajesz się z takimi ludźmi.- Mao roześmiał się gardłowo. Był obleśny, obrzydliwy i nie miał w ogóle szacunku dla rodziny. "Po co my go w ogóle jeszcze trzymamy?" pomyślała z odrazą patrząc na kropelki śliny tryskające mu spomiędzy warg.
- Ludzie się zmieniają. Teraz pracuję z nimi.- Rei stała spokojnie, nie zamierzając w ogóle reagować.
- Nie rozśmieszaj mnie Hanzo. Ty nie pracujesz z ludźmi. Ty z ludźmi ubijasz interesy.- Chichotał jeszcze cicho. Ale po chwili się uspokoił i dodał zupełnie poważnie:- Musicie się wynieść. Nie ma tu dla was miejsca.
Wydawało się, że przestał się interesować rozmową. Patrzył na Japonkę spod przymkniętych powiek. Rei wiedziała, że to próba, sprawdzian, kto komu ulegnie w tej rozmowie. Ona nie zamierzała dać się stłamsić. W końcu ten zawszony mulat był na usługach rodziny.
- Och, naprawdę?- Jej głos był zimny i pozbawiony uczuć.- Mao. Pochwal się inteligencją. Nie rób czegoś, czego możesz potem żałować.
- Żadne śmieci nie będą mi się poniewierały po podłodze.- Mulat wpuścił wrogość do swojego głosu.- Nie chcę was tu widzieć. Zwłaszcza jednego z was.
Umilkł na chwilę oglądając ją od stóp do głowy przymrużonymi oczyma.
- Oddaj mi tego młodego a Tobie nic się nie stanie. Mam z nim małe zaszłości.- Zatrzymał wzrok na jej talii a potem przeniósł na twarz.- Wiesz to takie przyjacielskie ostrzeżenie.
- Mao, nie zapominaj do kogo mówisz.- Rei była wściekła, ale nie dała tego po sobie poznać. "Jak ten karaluch śmie mi rozkazywać?" myślała. Rei nie miała jakichś sentymentów w stosunku do Toshiego. Po prostu musiała pokazać grubasowi kto tu rozdaje karty.- Nie zapominaj z kim robisz interesy.
- Ty nie będziesz mnie straszyć.- Mao warczał przez zaciśnięte zęby.- Nikt mnie nie ruszy. Już Naguya o to zadbał.
- Naguya mówisz?- Japonka pozwoliła sobie na lekki uśmieszek złośliwości.- Może masz rację.
Mulat uśmiechnął się szeroko. "Uznał, że już wygrał" pomyślała. "Nie ze mną te numery."
- Byłabym zapomniała, Mao. Mam ci coś do przekazania.- Nie było już wrogości w jej głosie. Był łagodny i melodyjny.- Zapłatę i wiadomość.
- Zapłata brzmi interesująco.- Grubas oblizał wargi i skupił wzrok na jej biodrach.
- Kredyty za ostatni transport.- Rei rzuciła na stół kopertę jak nadgniły ochłap mięsa.- I wiadomość.
To mówiąc złożyła dłonie czubkami palców i lekko pochyliła głowę.
- Mao-san, mój kumicho przesyła pozdrowienia i podziękowania Twojemu kaicho.
Gdy się prostowała zauważyła, że uśmiech spełzł mu z twarzy. Poczuła satysfakcję, że należy do rodziny. Jak zawsze zresztą.
- Twój szef może mi skoczyć. Jestem tu panem i nikt mnie nie wygryzie.- Jego głos znowu był zły. Na twarz już po chwili wpełzną wyraz złości.
- Pan Tanaka może nie być zadowolony. Naguya w końcu też. Ale cóż...- Rei wzruszyła ramionami.- Jak sobie chcesz. Jest tu w okolicy mnóstwo barów. I ludzi chcących się wykazać.
Jeszcze przez chwilę patrzył na nią z gniewem i spojrzał na swoich ochroniarzy. Jednak Rei stała nieporuszona. Nie bała się. Miała przecież plecy. Ten tłusty ochłap szczurzego mięsa nie mógłby jej przestraszyć. Zresztą, kto chce zadzierać z rodziną. Ale on znał układy tak samo dobrze jak ona. Teraz jego mózg szybko przeprowadzał kalkulacje i podliczał słupki ewentualnych zysków i strat.
- Miło się z tobą robi interesy.- Rei przerwała milczenie.- Yoroshiku onegaishimasu.
Odwróciła się na pięcie. Nawet się nie obejrzała, gdy odchodziła spokojnym, wyważonym krokiem do swojego stolika.
- Taa. I Tobie też.
Mao miał przez chwilę taką minę, jakby chciał wymordować wszystkich, którzy nawiną mu się pod rękę. Przez chwilę, bo potem zaciągnął się fajką, popił łykiem drinka i zamknął oczy. "Jeszcze się policzymy. Kiedyś" pomyślał wyciągając ręce do wracających dziwek.
Rei podeszła do stolika i, uważając by nie przygnieść płaszcza, usiadła.
- I jak, zadomowiliście się?- Spojrzała przelotnie na Toshiego zajętego swoim sprzętem. "Ciekawe co takiego przeskrobałeś mały?" pomyślała.- O, widzę moloko na stole. I orzechowe chrupki.
Sięgnęła po szklankę. Upiła jeden mały łyczek i odstawiła ją z powrotem. Drink pasował do miejsca. Nie nadawał się do użytku.
- Co tam masz na tej kości? Podziel się informacjami. A potem pogadamy o paru sprawach.
Japonka założyła nogę na nogę.