[Storytelling] "Władca Pierścieni"

-
- Pomywacz
- Posty: 21
- Rejestracja: wtorek, 5 lutego 2008, 08:59
- Numer GG: 8681316
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Pipin
Hobbit chciał walczyć. Ale Frodo był dla niego ważniejszy, więc posłuchał sie rady Aragorna i podskoczył do rannego.
- Merry! Odpuść sobie rzucanie! Pomóż mi! Krzyknął do najlepszego przyjaciela i złapał powiernika pod pachami. - Niech pan zaciśnie zęby, panie Frodo! Może zaboleć! Ostrzegł niziołka, i skinął Merremu głową aby ten mu pomógł.
Hobbit chciał walczyć. Ale Frodo był dla niego ważniejszy, więc posłuchał sie rady Aragorna i podskoczył do rannego.
- Merry! Odpuść sobie rzucanie! Pomóż mi! Krzyknął do najlepszego przyjaciela i złapał powiernika pod pachami. - Niech pan zaciśnie zęby, panie Frodo! Może zaboleć! Ostrzegł niziołka, i skinął Merremu głową aby ten mu pomógł.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 15
- Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 15:40
- Numer GG: 9925239
- Lokalizacja: Leszno
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Gimli
Krasnolud znajdując się kilka metrów od orków zaczął biec w ich stronę utrzymując topór nad głową. Gdy tylko znalazł się w pobliżu jednego z plugawych istot Morgotha ciął orka toporem w głowę tak, iż ta odłączyła się od reszty ciała i spadła na ziemię tuz obok tułowia.
-Grrr za Durina, gińcie-warknął i kolejny ork znalazł się na ziemi z raną na brzuchu.
Krasnolud znajdując się kilka metrów od orków zaczął biec w ich stronę utrzymując topór nad głową. Gdy tylko znalazł się w pobliżu jednego z plugawych istot Morgotha ciął orka toporem w głowę tak, iż ta odłączyła się od reszty ciała i spadła na ziemię tuz obok tułowia.
-Grrr za Durina, gińcie-warknął i kolejny ork znalazł się na ziemi z raną na brzuchu.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: sobota, 9 lutego 2008, 21:08
- Numer GG: 1569740
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Frodo
Frodo trzymał się za zranioną nogę jęcząc z bólu. Spora rana z wbitą strzałą sprawiała wrażenie poważnej a krew powoli sączyła się po udzie Hobbita. Fale bólu rozchodziły się po ciele Froda. – „No to się przydałem.”- Pomyślał Niziołek z ironią. Po chwili usłyszał okrzyki przyjaciół i dwaj młodsi Hobbiści zaczęli odciągać go z pola walki.
– Przepraszam za to...- Powiedział Frodo przez zaciśnięte z bólu zęby.
Niziołek spojrzał na walczących dalej towarzyszy. Targał nim ból i złość na siebie, że dodatkowo narobił kłopotów. W tym momencie nienawidził siebie i swojej słabości.
Frodo trzymał się za zranioną nogę jęcząc z bólu. Spora rana z wbitą strzałą sprawiała wrażenie poważnej a krew powoli sączyła się po udzie Hobbita. Fale bólu rozchodziły się po ciele Froda. – „No to się przydałem.”- Pomyślał Niziołek z ironią. Po chwili usłyszał okrzyki przyjaciół i dwaj młodsi Hobbiści zaczęli odciągać go z pola walki.
– Przepraszam za to...- Powiedział Frodo przez zaciśnięte z bólu zęby.
Niziołek spojrzał na walczących dalej towarzyszy. Targał nim ból i złość na siebie, że dodatkowo narobił kłopotów. W tym momencie nienawidził siebie i swojej słabości.
"When it hurts to look back, and you're scared to look ahead, you can look beside you, and you're best will be there"

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
[Mimo tego, że Zorin nie odpisał jako Merry, postanowiłem polecieć dalej z sesją... Jeżeli nie odpisze jeszcze raz poszukam dla niego zmiennika]
Aragorn, Boromir, Gimli, Legolas. Frodo, Sam, Merry oraz Pipin
Kolejni wrogowie padali na polu bitwy. Jednak nie to w tym momencie było najważniejsze dla losów Śródziemia... Frodo niesiony powolnym tempem przez dwójkę druhów krzyczał z bólu, nie mogąc się powstrzymać. Wywoływało to uśmiech na twarzy największego z orków, posiadającego namalowaną białą dłoń na twarzy... Tegoż samego, który chwilę wcześniej ranił Froda strzałą o czarnej lotce, która teraz wystawała z uda małego hobbita, niby czarne mury Orthanku na zielonych niegdyś obszarach okalających wieżę.
Kolejni orkowie napływali w stronę bohaterów. Teraz pojawiło się pięciu nowych oraz łucznik, który momentalnie wypuścił strzałę w stronę Boromira... Na szczęście kapitan Gondoru zasłonił się tarczą. Jeden z Uruk-Hai postanowił cisnąć włócznią w stronę najbliższego przeciwnika. Gimli miał pecha, że to właśnie on stał najbliżej. Nie doznał poważnych obrażeń, jednak zadraśnięcie na łydce skutecznie opóźniło jego ruchy.
Ork który ranił Froda był coraz bliżej hobbitów. Łuk z którego wyleciała felerna strzała spoczywał teraz spokojnie przewieszony przez ramię olbrzyma, w ręku natomiast pojawiła się potężna, zakrzywiona klinga, której czarne ostrze było znacznie dłuższe, w stosunku do innych orczych kling. Niczego niespodziewający się Merry i Pipin nadal targali nieszczęsnego powiernika... Sam jako jedyny zdawał się wiedzieć o zagrożeniu, dlatego też krzyknął ile sił w płucach, informując resztę drużyny o tragedii rozgrywającej się na tyłach.
[Jeżeli ktoś chce się rzucić na tego wielkiego orka to musi rozegrać walkę ze mną na gg
]
Gandalf
W trakcie lekko przydługiej podróży do siedziby Drzewca, czarodziej oraz niosący go ent rozmawiali na wiele tematów. Większość ze słów które wypowiedział Narwaniec były błache i niewarte zapamiętania, oczywiście z punktu widzenia zatroskanej całym Śródziemiem głowy Gandalfa. Jednak jedno zdanie zapadło czarodziejowi głęboko w pamięć.
Narwaniec zapytany o sprawy lasu rozgniewał się nie na żarty. Gandalf poczuł jak jego kora niby mięśnie napina się, twarz przybiera srogi wyraz z ręce wędrują przed entem w zagmatwanej, nerwowej gestykulacji: Tooo biaałyy czaarodzieeej!!! Nieech Vaaalaroowiee przeklnąą dzieeeń w któryym ten przeeety staruuch zaajął Orthank!!! Wyyobraś sobieee moościii Gaaaaandaaalfie, iż ten biaałoo broody szczuur współpracujeee z przeklęętymi pomiootaami Morgothaaa- orkaami!!! Wycinająą nasz laaas, naaszych przyjaaciół... Drzewa sąą wściekłee... Nie mnieeej entoowie!!!
W końcu podróż dobiegła końca. Gandalf został zaniesiony pod wejście do jakiejś olbrzymiej jaskini. Narwaniec nie musiał mówić czarodziejowi, iż jest to siedziba Drzewca, niemniej zrobił to zapraszając go do środka. Czarodziej z dużą pewnością siebie wszedł do środka. Kiedy oczy Gandalfa przyzwycziły się do panującego w niej pół-mroku, ujrzały raczej nagie, nieociosane ściany jaskini oraz bardzo potężny i długi kawał kamienia, na którym leżał wyciągnięty Drzewiec. Słysząc kroki wstał leniwie i chwycił za stojący obok kamiennego łoża dzban potężnych rozmiarów. Upił z niego kilka potężnych łyków po czym przemówił potężnym basem: Młoodyy paan Gaaandaalf- szczerze się ucieszył- Co sprowaaadza cię w nieeezbyt gooościnee progii praaastarego Fangooornu?
[W celu dokonania dialogu zapraszam na swoje gg
]
Aragorn, Boromir, Gimli, Legolas. Frodo, Sam, Merry oraz Pipin
Kolejni wrogowie padali na polu bitwy. Jednak nie to w tym momencie było najważniejsze dla losów Śródziemia... Frodo niesiony powolnym tempem przez dwójkę druhów krzyczał z bólu, nie mogąc się powstrzymać. Wywoływało to uśmiech na twarzy największego z orków, posiadającego namalowaną białą dłoń na twarzy... Tegoż samego, który chwilę wcześniej ranił Froda strzałą o czarnej lotce, która teraz wystawała z uda małego hobbita, niby czarne mury Orthanku na zielonych niegdyś obszarach okalających wieżę.
Kolejni orkowie napływali w stronę bohaterów. Teraz pojawiło się pięciu nowych oraz łucznik, który momentalnie wypuścił strzałę w stronę Boromira... Na szczęście kapitan Gondoru zasłonił się tarczą. Jeden z Uruk-Hai postanowił cisnąć włócznią w stronę najbliższego przeciwnika. Gimli miał pecha, że to właśnie on stał najbliżej. Nie doznał poważnych obrażeń, jednak zadraśnięcie na łydce skutecznie opóźniło jego ruchy.
Ork który ranił Froda był coraz bliżej hobbitów. Łuk z którego wyleciała felerna strzała spoczywał teraz spokojnie przewieszony przez ramię olbrzyma, w ręku natomiast pojawiła się potężna, zakrzywiona klinga, której czarne ostrze było znacznie dłuższe, w stosunku do innych orczych kling. Niczego niespodziewający się Merry i Pipin nadal targali nieszczęsnego powiernika... Sam jako jedyny zdawał się wiedzieć o zagrożeniu, dlatego też krzyknął ile sił w płucach, informując resztę drużyny o tragedii rozgrywającej się na tyłach.
[Jeżeli ktoś chce się rzucić na tego wielkiego orka to musi rozegrać walkę ze mną na gg

Gandalf
W trakcie lekko przydługiej podróży do siedziby Drzewca, czarodziej oraz niosący go ent rozmawiali na wiele tematów. Większość ze słów które wypowiedział Narwaniec były błache i niewarte zapamiętania, oczywiście z punktu widzenia zatroskanej całym Śródziemiem głowy Gandalfa. Jednak jedno zdanie zapadło czarodziejowi głęboko w pamięć.
Narwaniec zapytany o sprawy lasu rozgniewał się nie na żarty. Gandalf poczuł jak jego kora niby mięśnie napina się, twarz przybiera srogi wyraz z ręce wędrują przed entem w zagmatwanej, nerwowej gestykulacji: Tooo biaałyy czaarodzieeej!!! Nieech Vaaalaroowiee przeklnąą dzieeeń w któryym ten przeeety staruuch zaajął Orthank!!! Wyyobraś sobieee moościii Gaaaaandaaalfie, iż ten biaałoo broody szczuur współpracujeee z przeklęętymi pomiootaami Morgothaaa- orkaami!!! Wycinająą nasz laaas, naaszych przyjaaciół... Drzewa sąą wściekłee... Nie mnieeej entoowie!!!
W końcu podróż dobiegła końca. Gandalf został zaniesiony pod wejście do jakiejś olbrzymiej jaskini. Narwaniec nie musiał mówić czarodziejowi, iż jest to siedziba Drzewca, niemniej zrobił to zapraszając go do środka. Czarodziej z dużą pewnością siebie wszedł do środka. Kiedy oczy Gandalfa przyzwycziły się do panującego w niej pół-mroku, ujrzały raczej nagie, nieociosane ściany jaskini oraz bardzo potężny i długi kawał kamienia, na którym leżał wyciągnięty Drzewiec. Słysząc kroki wstał leniwie i chwycił za stojący obok kamiennego łoża dzban potężnych rozmiarów. Upił z niego kilka potężnych łyków po czym przemówił potężnym basem: Młoodyy paan Gaaandaalf- szczerze się ucieszył- Co sprowaaadza cię w nieeezbyt gooościnee progii praaastarego Fangooornu?
[W celu dokonania dialogu zapraszam na swoje gg

Mój miecz to moja siła

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Gandalf
-Witaj Drzewcu- rzekł czarodziej nisko się kłaniając-słyszałem od narwańca, że las jest nękany przez Sarumana, czy jego orki wyrządziły mu jakieś dotkliwe szkody?
-To prawda imć Gandalfie... To smutna prawda... Czy wyżadzili skody? Oczywiście, że tak. Przenieśli ze sobą topory i ogień. Wycinając najbliższe Isengardowi tereny Fangornu... Ale nie przybyles chyba tutaj, aby martwic sie o drzewa prawda?
Gandalf wyraźnie posmutniał słysząc o tych szkodach-przybywam tu także z tego powodu, sprawy zaszły za daleko i nie możemy pozostać dalej bierni w ich obliczu. Ogłosiłem zebranie białej rady i chciałbym byś i ty w nim uczestniczył, tu w Fargonie
Ja- szczerze zdumiał się stary ent- a to z jakiego powodu Gandalfie? Wiesz doskonale, że sprawy Śródzemia mało mnie obchodzą i mało o nich wiem...
-Gdyż ty jesteś głosem natury przyjacielu, gdyż wiesz więcej niż niejeden z nas, gdyż nasz świat jest także Twoim światem, a ciemność zagraża nam wszystkim i musimy z nią walczyć
-Dialekt mędrców zawsze był piękny i mieszający mi w głowę... Ale powiedz Gandalfie po co Fangorn ma się troszczyć o Śródziemie, skoro Śródziemie nie troszczy się o Fangorn?
-Nie chcę by Fargor troszczył się o Śródziemię, którego jest częścią, pragnę by zatroszczył się o siebie, siły ciemności dysponują potęgą którą nawet Fargorn się nie oprze.
-Przykro mi Gandalfie... Mamy bliższy i wyżerający nasz las jak choroba problem... Przeklęte orki z siekierami- Drzewiec zasępił się, a następnie poruszył nerwowo jakby dostał olśnienia- Fangorn pomoże Śródziemiu, jeżeli czarodziej posprząta po swoim bracie z Isengardu...
-Dobrze przyjacielu właśnie od tego chciałem zacząć. Czy zechcesz wziąć udział w spotkaniu białej rady?
-Tylko wtedy, jeżeli do tego czasu pozbędziesz się orków wycinających nasz las.
-Czy mogę liczyć na wsparcie ze strony lasu?
-Oczywiście młody panie Gandalfie.
-Dobrze, w jaki sposób las mi pomoże?
-Gandalfie to ty jesteś mędrcem... Wymyśl jakiś plan, a ja postaram dostarczyć ci do niego środki stary przyjacielu.
-Dobrze, czy mógłbyś poprosić narwańca by pokazał mi przyczynę problemu?
-Powinien stać na zewnątrz. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko.
-Dziękuję-Powiedział Gandalf, ukłonił się po czym rzekł-to do zobaczenia za niedługo przyjacielu-po czym wyszedł i poprosił narwańca o pokazanie/oprowadzenie po terenach na około Isengardu
Rozmowa przeprowadzona na GG, za brak dialektu Entów przepraszam
-Witaj Drzewcu- rzekł czarodziej nisko się kłaniając-słyszałem od narwańca, że las jest nękany przez Sarumana, czy jego orki wyrządziły mu jakieś dotkliwe szkody?
-To prawda imć Gandalfie... To smutna prawda... Czy wyżadzili skody? Oczywiście, że tak. Przenieśli ze sobą topory i ogień. Wycinając najbliższe Isengardowi tereny Fangornu... Ale nie przybyles chyba tutaj, aby martwic sie o drzewa prawda?
Gandalf wyraźnie posmutniał słysząc o tych szkodach-przybywam tu także z tego powodu, sprawy zaszły za daleko i nie możemy pozostać dalej bierni w ich obliczu. Ogłosiłem zebranie białej rady i chciałbym byś i ty w nim uczestniczył, tu w Fargonie
Ja- szczerze zdumiał się stary ent- a to z jakiego powodu Gandalfie? Wiesz doskonale, że sprawy Śródzemia mało mnie obchodzą i mało o nich wiem...
-Gdyż ty jesteś głosem natury przyjacielu, gdyż wiesz więcej niż niejeden z nas, gdyż nasz świat jest także Twoim światem, a ciemność zagraża nam wszystkim i musimy z nią walczyć
-Dialekt mędrców zawsze był piękny i mieszający mi w głowę... Ale powiedz Gandalfie po co Fangorn ma się troszczyć o Śródziemie, skoro Śródziemie nie troszczy się o Fangorn?
-Nie chcę by Fargor troszczył się o Śródziemię, którego jest częścią, pragnę by zatroszczył się o siebie, siły ciemności dysponują potęgą którą nawet Fargorn się nie oprze.
-Przykro mi Gandalfie... Mamy bliższy i wyżerający nasz las jak choroba problem... Przeklęte orki z siekierami- Drzewiec zasępił się, a następnie poruszył nerwowo jakby dostał olśnienia- Fangorn pomoże Śródziemiu, jeżeli czarodziej posprząta po swoim bracie z Isengardu...
-Dobrze przyjacielu właśnie od tego chciałem zacząć. Czy zechcesz wziąć udział w spotkaniu białej rady?
-Tylko wtedy, jeżeli do tego czasu pozbędziesz się orków wycinających nasz las.
-Czy mogę liczyć na wsparcie ze strony lasu?
-Oczywiście młody panie Gandalfie.
-Dobrze, w jaki sposób las mi pomoże?
-Gandalfie to ty jesteś mędrcem... Wymyśl jakiś plan, a ja postaram dostarczyć ci do niego środki stary przyjacielu.
-Dobrze, czy mógłbyś poprosić narwańca by pokazał mi przyczynę problemu?
-Powinien stać na zewnątrz. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko.
-Dziękuję-Powiedział Gandalf, ukłonił się po czym rzekł-to do zobaczenia za niedługo przyjacielu-po czym wyszedł i poprosił narwańca o pokazanie/oprowadzenie po terenach na około Isengardu
Rozmowa przeprowadzona na GG, za brak dialektu Entów przepraszam

"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Kolejna strzała trafiła w jednego z nowego orków którzy właśnie przybyli. Mężczyzna był już najwyraźniej zmęczony walką gdyż trwała ona coraz dłużej i co chwile pojawiali się nowi przeciwnicy. Elf napiął kolejną strzale lecz tym razem jeden z orków złapał za jego rękę i pociągnął do tylu tak ze łuk wypadł Legolasowi z dłoni.
-Oj nie mój drogi! tak grac nie będziemy
Mówiąc to elf wyją dwie strzały i wbił je w głowę orka który upadł bezwładnie na ziemie. Legolas podniósł swój łuk i rozejrzał się i zobaczył tego samego silnego orka z białymi malowidłami na twarzy, który kierował się w stronę Froda. Legolas podbieg w stronę Boromira i Aragorna.
-Trza powstrzymać ta bestie! Idzie prosto na Froda!
-Oj nie mój drogi! tak grac nie będziemy
Mówiąc to elf wyją dwie strzały i wbił je w głowę orka który upadł bezwładnie na ziemie. Legolas podniósł swój łuk i rozejrzał się i zobaczył tego samego silnego orka z białymi malowidłami na twarzy, który kierował się w stronę Froda. Legolas podbieg w stronę Boromira i Aragorna.
-Trza powstrzymać ta bestie! Idzie prosto na Froda!
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Boromir
Dunadan spojrzał porozumiewawczo na Aragorna i poklepał go po plecach...
- Lecisz.
..., a sam ruszył szybko w przeciwną stronę. Z jednym orkiem poradził by sobie nawet Frodo, lecz z kilkunastoma łucznikami którzy z pewnością zaraz wyłonią się za drzew i on miałby problem. Duży.
Po tym jak Boromir biegł najłatwiej można było poznać, że jest wojownikiem od urodzenia. Biegł chwiejnie, a stabilnie, szybko, a dokładnie. Bardzo zgrabnie omijał drzewa w które trafiały orkowe strzały... prawie wszystkie, a prawie bo jedna naciała jego szatę, a druga rysneła tarczę.
Gdy dobiegł do grupki łuczników i kilka grotów wskazywało prosto na niego stanął. Na sekundę.
W momencie jak te gwałtownie leciały na niego, ten skoczył oparł się plecami o drzewo. Znów na sekundę.
Lewą ręką z tarczą odbił się od drzewa nadając ciału dodatkowy pęd. Jego piruety nie były zbyt zgrabne, lecz z pewnością były dobe. Nogi stawiał szeroko, aby pokonać jak największą odległość i już po 640 stopniach rozciął jedno gardło.
Zgrabnie wyhamował. Zaparł się stopą i zniszczył jeden łuk. Teraz tylko trzy groty były w niego wycelowane.
Szybko nabił rozbrojonego Uruk-Hai na miecz i zasłonił się nim. Nim i tarczą, choć dwa groty wbiły się tylko w trupa.
Jeden z orków czekał - nie był aż tak głupi, lecz nie był również, aż tak mądry, aby wiedzieć, że w starciu z Boromirem najlepiej uciekać.
Kolejny młyniec. Plecy zasłonięte tarczą, przód śmierdzącymi zwłokami. Dwa kroki i pomimo iż ork miał strzałę w ręku nie zdążył jej wystrzelić. To znaczy puścił ją, ale dopiero gdy jego głowa poturlała się ze wzgórza.
Trup który służył za druga tarczę został niedbale ściągnięty i pchnięty nogą w stronę pozostałych dwóch łuczników - ci spodziewali się, że zza niego wyłoni się wojownik, lecz nie myśleli, że zrobi to zanim zwłoki opadną na ziemie. I, że zrobi to skokiem. Udanym. Boromir znalazł się pomiędzy nimi dwoma i bez_problemu zabił tego z prawej, lecz nim zdążył cofnąć miecz dostał kolanem tego po lewej. Na szczęście w brzuch i choć zmusiło to Dunadana do padnięcia na jedno kolano zdążył odciąć nogę wrogu, zanim ta kopneła go jeszcze raz.
Dobry miecz.
Dunadan spojrzał porozumiewawczo na Aragorna i poklepał go po plecach...
- Lecisz.
..., a sam ruszył szybko w przeciwną stronę. Z jednym orkiem poradził by sobie nawet Frodo, lecz z kilkunastoma łucznikami którzy z pewnością zaraz wyłonią się za drzew i on miałby problem. Duży.
Po tym jak Boromir biegł najłatwiej można było poznać, że jest wojownikiem od urodzenia. Biegł chwiejnie, a stabilnie, szybko, a dokładnie. Bardzo zgrabnie omijał drzewa w które trafiały orkowe strzały... prawie wszystkie, a prawie bo jedna naciała jego szatę, a druga rysneła tarczę.
Gdy dobiegł do grupki łuczników i kilka grotów wskazywało prosto na niego stanął. Na sekundę.
W momencie jak te gwałtownie leciały na niego, ten skoczył oparł się plecami o drzewo. Znów na sekundę.
Lewą ręką z tarczą odbił się od drzewa nadając ciału dodatkowy pęd. Jego piruety nie były zbyt zgrabne, lecz z pewnością były dobe. Nogi stawiał szeroko, aby pokonać jak największą odległość i już po 640 stopniach rozciął jedno gardło.
Zgrabnie wyhamował. Zaparł się stopą i zniszczył jeden łuk. Teraz tylko trzy groty były w niego wycelowane.
Szybko nabił rozbrojonego Uruk-Hai na miecz i zasłonił się nim. Nim i tarczą, choć dwa groty wbiły się tylko w trupa.
Jeden z orków czekał - nie był aż tak głupi, lecz nie był również, aż tak mądry, aby wiedzieć, że w starciu z Boromirem najlepiej uciekać.
Kolejny młyniec. Plecy zasłonięte tarczą, przód śmierdzącymi zwłokami. Dwa kroki i pomimo iż ork miał strzałę w ręku nie zdążył jej wystrzelić. To znaczy puścił ją, ale dopiero gdy jego głowa poturlała się ze wzgórza.
Trup który służył za druga tarczę został niedbale ściągnięty i pchnięty nogą w stronę pozostałych dwóch łuczników - ci spodziewali się, że zza niego wyłoni się wojownik, lecz nie myśleli, że zrobi to zanim zwłoki opadną na ziemie. I, że zrobi to skokiem. Udanym. Boromir znalazł się pomiędzy nimi dwoma i bez_problemu zabił tego z prawej, lecz nim zdążył cofnąć miecz dostał kolanem tego po lewej. Na szczęście w brzuch i choć zmusiło to Dunadana do padnięcia na jedno kolano zdążył odciąć nogę wrogu, zanim ta kopneła go jeszcze raz.
Dobry miecz.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Merry
-Panie Frodo, niech pan się trzyma. To już na pewno nie potrwa długo. Niech pan się trzyma.- powtarzał bez końca. Nie wiedział co ma robić... Jego kolana uginały się lekko pod ciężarem powiernika, jednak nie miał zamiaru zrezygnować. Czuł że musi walczyć, że jeżeli on zawiedzie to Frodo zginie. Popatrzył na twarz Pipina, było widać na niej śmiertelne przerażanie, które można było dostrzec równie zapewne na twarzy samego Merrego. Wlókł przyjaciela w jakieś bezpieczne miejsce, wydawało mu się że będzie to mały placyk przy drzewie, jednak dobrze wiedział, że teraz nigdzie nie jest bezpiecznie.
-Pomocy!!!- krzyczał mając nadzieję, że przyniesie to jakiś rezultat.
-Panie Frodo, niech pan się trzyma. To już na pewno nie potrwa długo. Niech pan się trzyma.- powtarzał bez końca. Nie wiedział co ma robić... Jego kolana uginały się lekko pod ciężarem powiernika, jednak nie miał zamiaru zrezygnować. Czuł że musi walczyć, że jeżeli on zawiedzie to Frodo zginie. Popatrzył na twarz Pipina, było widać na niej śmiertelne przerażanie, które można było dostrzec równie zapewne na twarzy samego Merrego. Wlókł przyjaciela w jakieś bezpieczne miejsce, wydawało mu się że będzie to mały placyk przy drzewie, jednak dobrze wiedział, że teraz nigdzie nie jest bezpiecznie.
-Pomocy!!!- krzyczał mając nadzieję, że przyniesie to jakiś rezultat.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!

Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!



-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Samwise Gamgee
Hobbit wyciągnął miecz z ciała orka i szybko się odsunął. Patrzył przez chwilę na trupa, po czym spojrzał na swój miecz. Poczuł ogromny przypływ odwagi i pewności siebie. Pobiegł pędem w stronę następnego orka, przetoczył się obok niego, i wylądował za jego plecami. Uniósł miecz i wbił w plecy stwora. Wyciągnął klingę z ciała, po czym kopnął bestię w plecy. Zaczął rozglądać się wokół siebie, szukając sposobności aby komuś pomóc.
Hobbit wyciągnął miecz z ciała orka i szybko się odsunął. Patrzył przez chwilę na trupa, po czym spojrzał na swój miecz. Poczuł ogromny przypływ odwagi i pewności siebie. Pobiegł pędem w stronę następnego orka, przetoczył się obok niego, i wylądował za jego plecami. Uniósł miecz i wbił w plecy stwora. Wyciągnął klingę z ciała, po czym kopnął bestię w plecy. Zaczął rozglądać się wokół siebie, szukając sposobności aby komuś pomóc.
A d'yaebl aep arse!

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: sobota, 9 lutego 2008, 21:08
- Numer GG: 1569740
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Frodo
Dwaj przyjaciele ciągnęli Froda w bezpieczne miejsce. Noga bolała go okropnie a fale bólu były coraz częstsze. Frodo okropnie się bał i nie mógł walczyć a dookoła było mnóstwo orków. Nagle jedna z bestii spostrzegła trójkę Hobbitów i zaczęła biec w ich stronę.
- Pippin! Merry! Uciekajcie! – Krzyknął do młodych Niziołków. –Atakujący potwór był coraz bliżej. – Pomocy! – Krzyknął ile sił powiernik. –„Jeśli nie uda się uciec lub ktoś nam nie pomoże zginiemy” – pomyślał Frodo. Jego ręka dotknęła zimnego pierścienia myśl o zniknięciu i bezpieczeństwie była kusząca. – „Nie” – pomyślał –„ Zdradziłbym przyjaciół!” – ta myśl zagoniła go do pracy, zaczął pomagać dwójce Hobbitów odpychając się zdrową nogą aby łatwiej im było go ciągnąć. Odsuwali się od pola walki nieco szybciej, ale Ork, który ich zobaczył dalej podążał w ich stronę. Był już bardzo blisko.
Dwaj przyjaciele ciągnęli Froda w bezpieczne miejsce. Noga bolała go okropnie a fale bólu były coraz częstsze. Frodo okropnie się bał i nie mógł walczyć a dookoła było mnóstwo orków. Nagle jedna z bestii spostrzegła trójkę Hobbitów i zaczęła biec w ich stronę.
- Pippin! Merry! Uciekajcie! – Krzyknął do młodych Niziołków. –Atakujący potwór był coraz bliżej. – Pomocy! – Krzyknął ile sił powiernik. –„Jeśli nie uda się uciec lub ktoś nam nie pomoże zginiemy” – pomyślał Frodo. Jego ręka dotknęła zimnego pierścienia myśl o zniknięciu i bezpieczeństwie była kusząca. – „Nie” – pomyślał –„ Zdradziłbym przyjaciół!” – ta myśl zagoniła go do pracy, zaczął pomagać dwójce Hobbitów odpychając się zdrową nogą aby łatwiej im było go ciągnąć. Odsuwali się od pola walki nieco szybciej, ale Ork, który ich zobaczył dalej podążał w ich stronę. Był już bardzo blisko.
"When it hurts to look back, and you're scared to look ahead, you can look beside you, and you're best will be there"

-
- Pomywacz
- Posty: 21
- Rejestracja: wtorek, 5 lutego 2008, 08:59
- Numer GG: 8681316
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Pippin
Hobbit odwrócił sie by zobaczyć jak radzą sobie jego towarzysze. Zobaczył, że jego kompani sieją strach i zniszczenie wśród wrogów. Zobaczył także niebezpiecznie zbliżającego sie do nich orka. Wielkiego jak góra, z okropnym czarnym ostrzem. Byli w rozpaczliwej sytuacji. Albo będą dalej ciągnąć Froda, aż w końcu wpadną do rzeki, albo ruszą wraz z Samem i Merrym na tą maszkarę. W końcu podjął decyzję. Merry! Musimy go zatrzymać! Niech Sam poleci po kogoś silniejszego! My musimy obronić Froda! Krzyknął do przyjaciela, i ułożył Froda na twardej ziemi. Trzymaj sie Frodo! Mruknął i stanął na drodze orkowi.
Hobbit odwrócił sie by zobaczyć jak radzą sobie jego towarzysze. Zobaczył, że jego kompani sieją strach i zniszczenie wśród wrogów. Zobaczył także niebezpiecznie zbliżającego sie do nich orka. Wielkiego jak góra, z okropnym czarnym ostrzem. Byli w rozpaczliwej sytuacji. Albo będą dalej ciągnąć Froda, aż w końcu wpadną do rzeki, albo ruszą wraz z Samem i Merrym na tą maszkarę. W końcu podjął decyzję. Merry! Musimy go zatrzymać! Niech Sam poleci po kogoś silniejszego! My musimy obronić Froda! Krzyknął do przyjaciela, i ułożył Froda na twardej ziemi. Trzymaj sie Frodo! Mruknął i stanął na drodze orkowi.

-
- Majtek
- Posty: 89
- Rejestracja: wtorek, 2 maja 2006, 16:37
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Aragorn
Aragorn widząc Froda w opałach bez kalkulowania rzucił się w stronę największego orka.
Przeciwnik jednak zauważył napastnika i odwrócił się z warknieńciem przyjmując pozycję obronną. Łazik markuję uderzenie w prawą stronę, ale atakuje lewą. Ork jednak był szybszy z powodu mniejszego miecza, sparował to uderzenie bez problemu, poczym wyprowadza kontrę celując w głowę Aragorna. Bohater jednak przewidział to i odskoczył, atakując jednocześnie pchnieńciem prosto w klatkę piersiową.
Ork także odskakuje i uśmiecha sie grymasie po czym obchodząc Aragorna mówi w języku orków który znaczy: -wasz czas sie kończy... pierścień trafi do nas.
Aragorn we wspólnej mowie, gdyż brzydzi się języka orków, odpowiada
-na drodze do pierścienia stoi cała drużyna wliczając mnie, więc przejdź wpierw mnie ale to i tak będzie to dla ciecie zbyt duże wyzwanie.
Ork zaatakował z warknieńciem trafiając Aragorna lekko w nogę.
Aragorn jest zbyt doświadczonym wojownikiem, więc wykorzystał chwilę i zaatakował z wyskokiem na głowę orka odcinając mu rękę razem z mieczem, lecz ork mimo to napierał dalej. To była już formalność, Aragorn zrobił piruet w swoją prawą stronę wyciągając jednocześnie sztylet i gdy znajdował się zanim z obojętnością w oczach podciął mu gardło.
To była zaciekła walka jednak nie można było długo nad tym rozmyślać, Aragorn już pędził w stronę nadciągających orków, aby pomóc druhom.
Walka przeprowdzona na gg
PS przeprasam wszystkich za opuźnienia
Aragorn widząc Froda w opałach bez kalkulowania rzucił się w stronę największego orka.
Przeciwnik jednak zauważył napastnika i odwrócił się z warknieńciem przyjmując pozycję obronną. Łazik markuję uderzenie w prawą stronę, ale atakuje lewą. Ork jednak był szybszy z powodu mniejszego miecza, sparował to uderzenie bez problemu, poczym wyprowadza kontrę celując w głowę Aragorna. Bohater jednak przewidział to i odskoczył, atakując jednocześnie pchnieńciem prosto w klatkę piersiową.
Ork także odskakuje i uśmiecha sie grymasie po czym obchodząc Aragorna mówi w języku orków który znaczy: -wasz czas sie kończy... pierścień trafi do nas.
Aragorn we wspólnej mowie, gdyż brzydzi się języka orków, odpowiada
-na drodze do pierścienia stoi cała drużyna wliczając mnie, więc przejdź wpierw mnie ale to i tak będzie to dla ciecie zbyt duże wyzwanie.
Ork zaatakował z warknieńciem trafiając Aragorna lekko w nogę.
Aragorn jest zbyt doświadczonym wojownikiem, więc wykorzystał chwilę i zaatakował z wyskokiem na głowę orka odcinając mu rękę razem z mieczem, lecz ork mimo to napierał dalej. To była już formalność, Aragorn zrobił piruet w swoją prawą stronę wyciągając jednocześnie sztylet i gdy znajdował się zanim z obojętnością w oczach podciął mu gardło.
To była zaciekła walka jednak nie można było długo nad tym rozmyślać, Aragorn już pędził w stronę nadciągających orków, aby pomóc druhom.
Walka przeprowdzona na gg
PS przeprasam wszystkich za opuźnienia
Czas to pieniądz,
a pieniądz to PIWO.
a pieniądz to PIWO.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 15
- Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 15:40
- Numer GG: 9925239
- Lokalizacja: Leszno
- Kontakt:
Re: [Storytelling] "Władca Pierścieni"
Gimli
Khazad warknął cicho zły z powodu doznanych obrażeń. Uniósł topór i ryknął głośno-wrrr plugawe świnie gińcie- Kolejni dwaj orkowie padli na ziemię z głębokimi ranami od cięć toporem. Krasnolud rozejrzał się w około próbując dostrzeż, czy ktoś z członków drużyny nie potrzebuje pomocy.
Khazad warknął cicho zły z powodu doznanych obrażeń. Uniósł topór i ryknął głośno-wrrr plugawe świnie gińcie- Kolejni dwaj orkowie padli na ziemię z głębokimi ranami od cięć toporem. Krasnolud rozejrzał się w około próbując dostrzeż, czy ktoś z członków drużyny nie potrzebuje pomocy.
