[Matrix] Trzecia Płaszczyzna

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Niobe uśmiechnęła się pogardliwie słysząc Jacka i odpaarła błyskawicznie"
A zwrócił pan uwagę, panie Bergerson, że mimo dwóch agentów przede mną, udało mi się przeżyć? Też się tego gdzieś nauczyłam. Mamy zamiar wyszkolić was najlepiej jak umiemy- na to poświęcimy najbliższą dobę - powiedziała i zawołała mężczyznę siedzącego przy pulpicie.
- To jest Chuck Stevens, pokieruje waszym treningiem. Nie liczcie jednak na pogawędki, czy puste frazesy. My wam tę wiedzę po prostu wszczepimy. Jednak potem będziecie musieli nauczyć się z niej korzystać... możemy wszczepić wam do głowy style walki, pilotaż samolotem, ale nie poprawimy znacznie refleksu, czy siły... nauczymy was jednak, co zrobić, by nawet agent nie był w stanie wam dorównać. Wybraliśmy was ze względu na zróżnicowanie. Po naszym szkoleniu, gdy dołączy do was Claudia Greenal, stanowić będziecie drużynę uniwersalną i gotową do najtrudniejszych walk. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem jutro będziecie biegać po ścianach, skakach na niewyobrażalne odległości i walczyć szybciej, niż, jak pan wspomniał, mnisi z Szanghaju... Dobra, Chuck, możesz ich odpiąć... i przejdziemy do szkolenia - powiedziała Niobe, a śniady mężczyzna z kozią bródką uwolnił trzech mężczyzn spod kabli i więzów. Mogli już wstać.
- Dodam jeszcze, że tak. Wszystko, w czym pan żył to program, mający na celu zasłonięcie prawdy.
Claudia Greenal
Smith wyszczerzył się w uśmiechu i powoli odpowiadał na pytania Claudii.
- Panno Greenal, niech pani zrozumie, że robimy to dla pani dobra. Żaden program ochrony świadków nie pomoże, oni dopadną panią wszędzie, a nigdzie nie zapewnimy pani lepszej ochrony niż w najbardziej rygorystycznym więzieniu USA... - widząc minę dziewczyny Smith szybko dodał. - Naturalnie pani trafi do specjalnej celi, o wysokim... że tak powiem luksusie i tylko do czasu, gdy po panią przyjdą... a przyjdą, niech mi pani wierzy... rozumie więc pani, że to jedyne wyjście z tej sytuacji - Smith mówił powoli i wyraźnie, a do Claudii zaczęło to docierać.
- A czemu to pani? Nie wiem. Po prostu jest pani kolejną ofiarą tej kryminalistki. Chciała panią naciągnąć na niewyobrażalne kwoty, przedstawiając dziwną wizję świata, nazywaną przez nas Matrixem... ale to wszystko bzdury... gdyby jakimś cudem do pani dotarli, niech im pani nie wierzy... to oszuści...
A zwrócił pan uwagę, panie Bergerson, że mimo dwóch agentów przede mną, udało mi się przeżyć? Też się tego gdzieś nauczyłam. Mamy zamiar wyszkolić was najlepiej jak umiemy- na to poświęcimy najbliższą dobę - powiedziała i zawołała mężczyznę siedzącego przy pulpicie.
- To jest Chuck Stevens, pokieruje waszym treningiem. Nie liczcie jednak na pogawędki, czy puste frazesy. My wam tę wiedzę po prostu wszczepimy. Jednak potem będziecie musieli nauczyć się z niej korzystać... możemy wszczepić wam do głowy style walki, pilotaż samolotem, ale nie poprawimy znacznie refleksu, czy siły... nauczymy was jednak, co zrobić, by nawet agent nie był w stanie wam dorównać. Wybraliśmy was ze względu na zróżnicowanie. Po naszym szkoleniu, gdy dołączy do was Claudia Greenal, stanowić będziecie drużynę uniwersalną i gotową do najtrudniejszych walk. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem jutro będziecie biegać po ścianach, skakach na niewyobrażalne odległości i walczyć szybciej, niż, jak pan wspomniał, mnisi z Szanghaju... Dobra, Chuck, możesz ich odpiąć... i przejdziemy do szkolenia - powiedziała Niobe, a śniady mężczyzna z kozią bródką uwolnił trzech mężczyzn spod kabli i więzów. Mogli już wstać.
- Dodam jeszcze, że tak. Wszystko, w czym pan żył to program, mający na celu zasłonięcie prawdy.
Claudia Greenal
Smith wyszczerzył się w uśmiechu i powoli odpowiadał na pytania Claudii.
- Panno Greenal, niech pani zrozumie, że robimy to dla pani dobra. Żaden program ochrony świadków nie pomoże, oni dopadną panią wszędzie, a nigdzie nie zapewnimy pani lepszej ochrony niż w najbardziej rygorystycznym więzieniu USA... - widząc minę dziewczyny Smith szybko dodał. - Naturalnie pani trafi do specjalnej celi, o wysokim... że tak powiem luksusie i tylko do czasu, gdy po panią przyjdą... a przyjdą, niech mi pani wierzy... rozumie więc pani, że to jedyne wyjście z tej sytuacji - Smith mówił powoli i wyraźnie, a do Claudii zaczęło to docierać.
- A czemu to pani? Nie wiem. Po prostu jest pani kolejną ofiarą tej kryminalistki. Chciała panią naciągnąć na niewyobrażalne kwoty, przedstawiając dziwną wizję świata, nazywaną przez nas Matrixem... ale to wszystko bzdury... gdyby jakimś cudem do pani dotarli, niech im pani nie wierzy... to oszuści...

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
Dalsze słowa agenta średnio uspokoiły dziewczynę. Jedne problemy znalazły swoje rozwiązanie, ale pojawiły się inne. Wyglądało na to, że ta Niobe jest znacznie groźniejsza i zdecydowana niż się na początku wydawało.
"Specjalnej cela, o wysokim luksusie? No, może być." - pomyślała.
Dziewczyna zaczęła nieznacznie potakiwać głową. Westchnęła ciężko i powiedziała:
- Nie zamierzam poddawać się ich praniu mózgu.
Zastanowiła się chwilę. Przy sobie oprócz ubrania miała tylko dowód, komórkę, gaz, troche pieniędzy i klucze do mieszkania. Wolałaby mieć więcej swoich rzeczy.
- Pewnie nie mogę zabrać kilku rzeczy osobistych, mogą czekać pod miom domem. - powiedziała.
Coś wpadło jej do głowy, spojrzała na Smitha i z entuzjazmem powiedziała:
- Może spróbujcie ich tam teraz pojmać?
Gdyby im się udało cała sprawa zakończyła by się natychmiast.
- Chyba warto spróbować. - dodała.
Dalsze słowa agenta średnio uspokoiły dziewczynę. Jedne problemy znalazły swoje rozwiązanie, ale pojawiły się inne. Wyglądało na to, że ta Niobe jest znacznie groźniejsza i zdecydowana niż się na początku wydawało.
"Specjalnej cela, o wysokim luksusie? No, może być." - pomyślała.
Dziewczyna zaczęła nieznacznie potakiwać głową. Westchnęła ciężko i powiedziała:
- Nie zamierzam poddawać się ich praniu mózgu.
Zastanowiła się chwilę. Przy sobie oprócz ubrania miała tylko dowód, komórkę, gaz, troche pieniędzy i klucze do mieszkania. Wolałaby mieć więcej swoich rzeczy.
- Pewnie nie mogę zabrać kilku rzeczy osobistych, mogą czekać pod miom domem. - powiedziała.
Coś wpadło jej do głowy, spojrzała na Smitha i z entuzjazmem powiedziała:
- Może spróbujcie ich tam teraz pojmać?
Gdyby im się udało cała sprawa zakończyła by się natychmiast.
- Chyba warto spróbować. - dodała.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Bergerson
-No to... ten, no... Zaczynamy, pani profesor? Czyli że niby ten chłoptaś może mnie nauczyć więcej, niż zdobyłem przez wszystkie lata treningu? Mogę być lepszy niż mistrz świata? Niż te zapierdala*ące dupki? No to pokaż, panie Chuck. Dawaj.
Tak. To z pewnością był zły sen. Nie. To był sen, po prostu. Obudzi się rano, zmieni opatrunek i pójdzie na trening, żeby wysłuchać gadania trenera o tym, że powinien na siebie uważać. No, uważał. Ale ten niby że trening pokaże mu nowe możliwości, które być może przejdą do rzeczywistego świata, to może zbić niezłą kasę. Czemu nie?
-No to... ten, no... Zaczynamy, pani profesor? Czyli że niby ten chłoptaś może mnie nauczyć więcej, niż zdobyłem przez wszystkie lata treningu? Mogę być lepszy niż mistrz świata? Niż te zapierdala*ące dupki? No to pokaż, panie Chuck. Dawaj.
Tak. To z pewnością był zły sen. Nie. To był sen, po prostu. Obudzi się rano, zmieni opatrunek i pójdzie na trening, żeby wysłuchać gadania trenera o tym, że powinien na siebie uważać. No, uważał. Ale ten niby że trening pokaże mu nowe możliwości, które być może przejdą do rzeczywistego świata, to może zbić niezłą kasę. Czemu nie?
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
- Siadajcie więc... -n Niobe wskazała cztery fotele stające pod ścianą pomieszczenia. Terry, Mike i Jack niepewnie, chwiejnym krokiem podeszli do czarnych, przypominających krzesła dentystyczne, siedzeń i usiedli...
- Zamknijcie oczy, rozluźnijcie się, przygotujcie się na napływ wiedzy. To może mbyć ostre przeżycie . - po zapięciu dziwnych pasów, może kabli, Chuck usiadł za monitorem nieopodal i zaczął wbijać dane...
Trzech mężczyzn poczuło wstrząs, jakby ktoś poraził ich prądem... A potem wszystko stawało się jasne...
Jack wierzgał nogami, jakby walczył na arenie. Jujitsu, kung-fu, judo, boks, taekwondo... techniki tych walk, ciosy, chłonął tę wiedzę... wiedział, że teraz zna arkana sztuk walki... dzięki jakiemuś kabelkowi...
Gdy obudził się, nie mógł nadziwić się, co z nim zrobili... a minęło chyba tylko pięć, sześć godzin, zresztą zgubił rachubę czasu...
Terry`emu wszczepili wiedzę na temat broni... Niezliczone rodzaje, teraz potrafiłbym rozróżnić dwie spluwy po samej konstrukcji... strzelanie, magazynki... Gdy ocknął się na fotelu, był strzelcem wyborowym.
Mike poczuł się na sile naprawić każdy komputer, pokierować każdym pojazdem, łamać kody i szyfry, hakować...
Gdy seans się skończył, trójka nie do końca pamiętała, co się z nimi stało... ale wiedzieli, że są inni. Z zamyślenia wyrwała ich Niobe.
- Jesli uważacie, że to wszystko, że możecie już burzyć mury i zabijać agentów, to się mylicie. To tylko technika, czysta teoria... wiecie, jak coś wykonać, umiecie to zrobić, ale nie to nie wszystko, czego oczekujemy od waszych ciał i dusz... Chuck... załaduj program szkoleniowy- powiedziała Kobieta i wskazał śmiałkom te same fotele, z których dopiero się podnieśli.
Usiedli, zamknęli oczy... Po chwili zaś stali na nogach.
Ciężko wytłumaczyć, gdzie się znajdowali. Dookoła bezkresna biel, żadnego budynku... stali na bia łej powierzchni, to wszystko aż raziło ich w oczy... Gdy przyzwyczaili się do blasku, Niobe rzekła:
- To program komputerowy. Pod względem konstrukcji podobny do Matrixa, ale o wiele mniejszy, stworzony na potrzebę szkoleń. Tutaj możemy wykreować wszystko- broń, samochody, obiad... wszystko będzie wirtualne, ale skoro Matrix jest wirtualnym światem, możecie go przenieść... - Niobe pstryknęła palcem. Coś zaczęło zbliżać się do was... Przemknęło... regały.
Staliście teraz pomiędzy półkami, stojakami. Przepełnione bronią. Chyba cały dorobek ludzkiego militaryzmu. Terry spojrzał z podziwem.
Nieopodal garderoba, z gustownymi płaszczami, półka z fałszywymi dokumentami.
- Bierzcie co chcecie. Co potrzebne wam w misji... Panie Terry... Liczę, że potrafi pan wybrać odpowiednią broń... Gdy skończycie przejdziemy do następnych programów, a czas nas goni.
- Zamknijcie oczy, rozluźnijcie się, przygotujcie się na napływ wiedzy. To może mbyć ostre przeżycie . - po zapięciu dziwnych pasów, może kabli, Chuck usiadł za monitorem nieopodal i zaczął wbijać dane...
Trzech mężczyzn poczuło wstrząs, jakby ktoś poraził ich prądem... A potem wszystko stawało się jasne...
Jack wierzgał nogami, jakby walczył na arenie. Jujitsu, kung-fu, judo, boks, taekwondo... techniki tych walk, ciosy, chłonął tę wiedzę... wiedział, że teraz zna arkana sztuk walki... dzięki jakiemuś kabelkowi...
Gdy obudził się, nie mógł nadziwić się, co z nim zrobili... a minęło chyba tylko pięć, sześć godzin, zresztą zgubił rachubę czasu...
Terry`emu wszczepili wiedzę na temat broni... Niezliczone rodzaje, teraz potrafiłbym rozróżnić dwie spluwy po samej konstrukcji... strzelanie, magazynki... Gdy ocknął się na fotelu, był strzelcem wyborowym.
Mike poczuł się na sile naprawić każdy komputer, pokierować każdym pojazdem, łamać kody i szyfry, hakować...
Gdy seans się skończył, trójka nie do końca pamiętała, co się z nimi stało... ale wiedzieli, że są inni. Z zamyślenia wyrwała ich Niobe.
- Jesli uważacie, że to wszystko, że możecie już burzyć mury i zabijać agentów, to się mylicie. To tylko technika, czysta teoria... wiecie, jak coś wykonać, umiecie to zrobić, ale nie to nie wszystko, czego oczekujemy od waszych ciał i dusz... Chuck... załaduj program szkoleniowy- powiedziała Kobieta i wskazał śmiałkom te same fotele, z których dopiero się podnieśli.
Usiedli, zamknęli oczy... Po chwili zaś stali na nogach.
Ciężko wytłumaczyć, gdzie się znajdowali. Dookoła bezkresna biel, żadnego budynku... stali na bia łej powierzchni, to wszystko aż raziło ich w oczy... Gdy przyzwyczaili się do blasku, Niobe rzekła:
- To program komputerowy. Pod względem konstrukcji podobny do Matrixa, ale o wiele mniejszy, stworzony na potrzebę szkoleń. Tutaj możemy wykreować wszystko- broń, samochody, obiad... wszystko będzie wirtualne, ale skoro Matrix jest wirtualnym światem, możecie go przenieść... - Niobe pstryknęła palcem. Coś zaczęło zbliżać się do was... Przemknęło... regały.
Staliście teraz pomiędzy półkami, stojakami. Przepełnione bronią. Chyba cały dorobek ludzkiego militaryzmu. Terry spojrzał z podziwem.
Nieopodal garderoba, z gustownymi płaszczami, półka z fałszywymi dokumentami.
- Bierzcie co chcecie. Co potrzebne wam w misji... Panie Terry... Liczę, że potrafi pan wybrać odpowiednią broń... Gdy skończycie przejdziemy do następnych programów, a czas nas goni.

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
-Więc... rozumuję, że nie będzie potrzeby zachowania ciszy? W takim razie na każdego wypada po jednym XM-177E2, dwa Uzi, pistolet SOCOM, oraz po 5 magazynków do każdego z tych. Pan, panie Bergeson, zamiast XM weźmie M60. Myślę, że powinien pan sobie z nim poradzić, ponadto, jeśli da pan radę, myślę, że wskazane byłoby zabranie LAW 80. Osoba, która będzie wyznaczona na bezpośrednie wsparcie ogniowe dla akcji, powinna dodatkowo zostać wyposażona w Dragunova. Hmm... To chyba tyle. Nie chcę uchodzić za eksperta od mody, ale sugeruję długie płaszcze, pod którymi broń zniknie z łatwością. M60 i rozmontowany LAW sugeruję opatulić w jakąś torbę, byleby się nie wyróżniała. Dragunov rozmontować i do walizeczki.
Sam nawet zastosował się do własnych zaleceń, co go niepomiernie zdziwiło. Rzadko bywał na tyle pewny siebie, by podjąć jakąś decyzję w pojedynkę, bez konsultacji z nikim. Ale tym razem wiedział na pewno, co powinien wybrać.
Sam nawet zastosował się do własnych zaleceń, co go niepomiernie zdziwiło. Rzadko bywał na tyle pewny siebie, by podjąć jakąś decyzję w pojedynkę, bez konsultacji z nikim. Ale tym razem wiedział na pewno, co powinien wybrać.
Ostatnio zmieniony środa, 11 kwietnia 2007, 18:00 przez Tevery Best, łącznie zmieniany 2 razy.

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
Mike rozejrzał się ciekawie do okoła. Spojrzał na Niobe.
"Umarłem. Jestem w Raju. Moja głowa... To nie może być prawda"
Myśli Złotej Rączki były tak szybkie, że sam nie mógł nad nimi panować. Wziął się w garść. W końcu zawsze potrafił się opanować. Ale wszystko działo się tak szybko...
Mechanik podszedł do regału z ubraniami. Wybrał sobie gustowny czarny płaszczyk, wygonde martensy oraz papiery. Spojrzał na broń. Podniósł pierwszy lepszy z brzegu pistolet. Kiedyś się tym interesował ale to było tak dawno... To chyba był Walter. A może Beretta? Nigdy nie miał do tego głowy. Odłożył pistolet na półkę. Wziął kastet. Tym przynajmniej potrafił sie obsługiwać. Rozejrzał się później za łomem. Może się przyda. Schował kastet do kieszeni a łom za pazuchę.
- Ja jestem gotowy. - rzekł tylko. "Cholerne życie..."
Mike rozejrzał się ciekawie do okoła. Spojrzał na Niobe.
"Umarłem. Jestem w Raju. Moja głowa... To nie może być prawda"
Myśli Złotej Rączki były tak szybkie, że sam nie mógł nad nimi panować. Wziął się w garść. W końcu zawsze potrafił się opanować. Ale wszystko działo się tak szybko...
Mechanik podszedł do regału z ubraniami. Wybrał sobie gustowny czarny płaszczyk, wygonde martensy oraz papiery. Spojrzał na broń. Podniósł pierwszy lepszy z brzegu pistolet. Kiedyś się tym interesował ale to było tak dawno... To chyba był Walter. A może Beretta? Nigdy nie miał do tego głowy. Odłożył pistolet na półkę. Wziął kastet. Tym przynajmniej potrafił sie obsługiwać. Rozejrzał się później za łomem. Może się przyda. Schował kastet do kieszeni a łom za pazuchę.
- Ja jestem gotowy. - rzekł tylko. "Cholerne życie..."
.

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Bergerson
Powoli zaczął zapominać, że to sen. Na jego twarzy wykwitł uśmiech przypominający twarz małego dziecka, które rozradowane ogląda ze wszystkich możliwych stron nową zabawkę. Tyle, że dla Jacka to była dość spora zabawka. Nagle niechęć do Niobe gdzieś uleciała. Uważniej przyjrzał się partnerom. Cholera, skoro mieli stanowić skład, trzeba będzie się jakoś zgrać. Może w ramach integracji po szkoleniu wyskoczą na piwko, czy coś?
Chwilowo nie było jednak na to czasu. Czuł, jak rozpiera go energia. Wiedział tyle, poznał tyle nowych ciosów, bloków, rzutów. To nieprawdopodobne. Musiał to sprawdzić.
-Te, Niobe... A mogłabyś mi jakiegoś takiego przeciwniczka wyczarować? W końcu muszę gdzieś sprawdzić, jak się czuje mistrz świata, nie? - uśmiechnął się serdecznie.
Powoli zaczął zapominać, że to sen. Na jego twarzy wykwitł uśmiech przypominający twarz małego dziecka, które rozradowane ogląda ze wszystkich możliwych stron nową zabawkę. Tyle, że dla Jacka to była dość spora zabawka. Nagle niechęć do Niobe gdzieś uleciała. Uważniej przyjrzał się partnerom. Cholera, skoro mieli stanowić skład, trzeba będzie się jakoś zgrać. Może w ramach integracji po szkoleniu wyskoczą na piwko, czy coś?
Chwilowo nie było jednak na to czasu. Czuł, jak rozpiera go energia. Wiedział tyle, poznał tyle nowych ciosów, bloków, rzutów. To nieprawdopodobne. Musiał to sprawdzić.
-Te, Niobe... A mogłabyś mi jakiegoś takiego przeciwniczka wyczarować? W końcu muszę gdzieś sprawdzić, jak się czuje mistrz świata, nie? - uśmiechnął się serdecznie.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Niobe uśmiechnęła się, widząca przemianę na twarzy Bergersona. Odrzekła na słowa rozmarzonego nowicjusza:
- Pana życzenie, jest dla mnie rozkazem, panie Bergerson... - Niobe pstryknęła palcem i po chwili grunt pod nogami trzech mężczyzn i Niobe, rozmył się... w mgnieniu oka przenieśliście się do ładnego pomieszczenia, stylowanego na wschodnie klimaty. Dwie zdobione ornamentami kolumny podpierały drewniany dach, w oknach witraże przedstawiające lilie, pod ścianą stół. Dopiero po chwili wszyscy zorientowali się, że ich płaszcze zamieniły się w kimona, jakie nosili judocy.
Tylko Niobe pozostała w swoim czerwonym płaszczu.
-Ma pan okazję popisać się, panie Bergerson. Niech mi pan dokopie, śmiało. Ale proszę wiedzieć, że - tu Niobe podeszła do ściany i podbiegła... do góry, po czym zeskoczyła, wywijając fikołka i lądując tuż przed Jackiem- Że sama znajomość stylów walki nie wystarczy. W tym programie panują zasady fizyki, znane z Matrixa... ale z wystarczająco silną wolą można je przełamać. I nie ma tu znaczenia siła, czy szybkość... musi pan WIEDZIEĆ, że potrafi pan wspinać się po ścianie, że jest pan szybki, że potrafi pan mnie uderzyć... wiedza, a nie wiara... to zasada walki z agentami - Niobe ukłoniła się i rozprostowała palce, czekając na atak Jacka. Terry i Mike stali pod ścianą i obserwowali trening Stouke`a.
Claudia Greenal
Agent Smith uśmiechnął się, widząc, że doszli z dziewczyną do porozumienia. Zostało tylko kilka małych spraw...
- Droga pani, zajmiemy się pani domem, w więzieniu, czy raczej, pokoju wypoczynkowym... hmm, dostanie pani wszystko. Oczywiście wypuścimy panią w dniu pojmania Niobe i jej sekty. To tyle... Zabierzcie panią na Grand Island - Smith nakazał swej podobiźnie, by rozwiązał liny. Inny ze Smithów chwycił Claudię za rękę i począł prowadzić na zewnątrz. Na podwórzu czekała już policyjna furgonetka...
- Proszę wejść, panno Greenal - otworzył przed dziewczyną drzwi agent.
- Pana życzenie, jest dla mnie rozkazem, panie Bergerson... - Niobe pstryknęła palcem i po chwili grunt pod nogami trzech mężczyzn i Niobe, rozmył się... w mgnieniu oka przenieśliście się do ładnego pomieszczenia, stylowanego na wschodnie klimaty. Dwie zdobione ornamentami kolumny podpierały drewniany dach, w oknach witraże przedstawiające lilie, pod ścianą stół. Dopiero po chwili wszyscy zorientowali się, że ich płaszcze zamieniły się w kimona, jakie nosili judocy.
Tylko Niobe pozostała w swoim czerwonym płaszczu.
-Ma pan okazję popisać się, panie Bergerson. Niech mi pan dokopie, śmiało. Ale proszę wiedzieć, że - tu Niobe podeszła do ściany i podbiegła... do góry, po czym zeskoczyła, wywijając fikołka i lądując tuż przed Jackiem- Że sama znajomość stylów walki nie wystarczy. W tym programie panują zasady fizyki, znane z Matrixa... ale z wystarczająco silną wolą można je przełamać. I nie ma tu znaczenia siła, czy szybkość... musi pan WIEDZIEĆ, że potrafi pan wspinać się po ścianie, że jest pan szybki, że potrafi pan mnie uderzyć... wiedza, a nie wiara... to zasada walki z agentami - Niobe ukłoniła się i rozprostowała palce, czekając na atak Jacka. Terry i Mike stali pod ścianą i obserwowali trening Stouke`a.
Claudia Greenal
Agent Smith uśmiechnął się, widząc, że doszli z dziewczyną do porozumienia. Zostało tylko kilka małych spraw...
- Droga pani, zajmiemy się pani domem, w więzieniu, czy raczej, pokoju wypoczynkowym... hmm, dostanie pani wszystko. Oczywiście wypuścimy panią w dniu pojmania Niobe i jej sekty. To tyle... Zabierzcie panią na Grand Island - Smith nakazał swej podobiźnie, by rozwiązał liny. Inny ze Smithów chwycił Claudię za rękę i począł prowadzić na zewnątrz. Na podwórzu czekała już policyjna furgonetka...
- Proszę wejść, panno Greenal - otworzył przed dziewczyną drzwi agent.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
Dziewczyna nie miała żadnych pytań. Póki co ich nie miała. Zmartwiona tym co się stało, tym w co została wplątana wsiadła do samochodu.
"Przeklęta Niobe. Tylko dlatego, że mam zamożnych rodziców musiała wtargnąć w moje życie... A tak dobrze wszystko mi się układało... Niech ją złapią i będzie po wszystkim." - rozmyślała.
Jadąc samochodem była zestresowana, czuła potrzebę porozmawiania z kimś bliskim. Musiała zresztą zawiadomić ich, że przez kilka dni... No właśnie? Co? Wyjedzie? Sama jeszcze nie wiedziała co powie.
Wyciągnęła z kieszeni kurtki telefon komórkowy.
"Najpierw do Rodziców i Georgea" - pomyślała.
Wybrała numer, aby zadzwonić na komórkę swojej matki.
Dziewczyna nie miała żadnych pytań. Póki co ich nie miała. Zmartwiona tym co się stało, tym w co została wplątana wsiadła do samochodu.
"Przeklęta Niobe. Tylko dlatego, że mam zamożnych rodziców musiała wtargnąć w moje życie... A tak dobrze wszystko mi się układało... Niech ją złapią i będzie po wszystkim." - rozmyślała.
Jadąc samochodem była zestresowana, czuła potrzebę porozmawiania z kimś bliskim. Musiała zresztą zawiadomić ich, że przez kilka dni... No właśnie? Co? Wyjedzie? Sama jeszcze nie wiedziała co powie.
Wyciągnęła z kieszeni kurtki telefon komórkowy.
"Najpierw do Rodziców i Georgea" - pomyślała.
Wybrała numer, aby zadzwonić na komórkę swojej matki.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
- Niobe - zaczął Mike. Nie wiedział czy dobrze robi zwracając się na 'ty' - Czy mogłabyś nas uprzedzać gdy chcesz nas przenosić? To wysztko dzieje się za szybko... W jedej chwili naprawiam starego Cadillaca dla jakiegoś milionera a w drugiej stoję już w jakimś cholernym Dojo przyglądając się treningowi człowieka, którgo właściwie nie znam. Szare oczy mężczyzny pełzły po kimono, które miał na sobie.
"To jednak chyba jest żcyie... Co też człowiek potrafi wykombinować..."
- Niobe - zaczął Mike. Nie wiedział czy dobrze robi zwracając się na 'ty' - Czy mogłabyś nas uprzedzać gdy chcesz nas przenosić? To wysztko dzieje się za szybko... W jedej chwili naprawiam starego Cadillaca dla jakiegoś milionera a w drugiej stoję już w jakimś cholernym Dojo przyglądając się treningowi człowieka, którgo właściwie nie znam. Szare oczy mężczyzny pełzły po kimono, które miał na sobie.
"To jednak chyba jest żcyie... Co też człowiek potrafi wykombinować..."
.

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Bergerson
-Tak uderzać kobietę... Nie wypada... - uderzył niespodziewanie szybko. Tak mu się przynajmniej wydawało. Nie łudził się na osłabienie psychologiczne, wiedział, że nie zrobi to na niej żadnego wrażenia. Podskoczył, zrobił obrót i trzasnął przeciwnika w twarz. Chwila... tam nie było żadnego przeciwnika! Zdezorientowany upadł na ziemię. Szybko odtoczył się na bok i wstał, gotów przyjąć uderzenie.
-Tak uderzać kobietę... Nie wypada... - uderzył niespodziewanie szybko. Tak mu się przynajmniej wydawało. Nie łudził się na osłabienie psychologiczne, wiedział, że nie zrobi to na niej żadnego wrażenia. Podskoczył, zrobił obrót i trzasnął przeciwnika w twarz. Chwila... tam nie było żadnego przeciwnika! Zdezorientowany upadł na ziemię. Szybko odtoczył się na bok i wstał, gotów przyjąć uderzenie.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Niobe wylądowała za plecami Jacka i bezceremonialnie pchnęła go na pobliską ścianę. Bergerson odwrócił się wściekły i podbiegł do Niobe, by wykonać cudowne, techniczne pchnięcie, ale kobieta bez problemu zablokowała cios.
Jack nie poddawał się i atakował dalej, ale Niobe zachowywała się, jakby z góry wiedziała, gdzie, a jaki sposób i jak szybko zaatakuje. Blokowała te ciosy pewnie, z wręcz drwiącym wyrazem twarzy.
- Nie złość się Jack... nie próbuj mnie uderzyć, zrób to gdy Stouke nerwowo rzucił się na Niobe ta odrzuciła jego ręce do tyłu i kopnęła mężczyznę w korpus.
Obolały Bergerson dźwignął się i nabrał oddech...
- Spróbuj zatrzymać to - Niobe skoczyła na niesamowitą odległość i z drugiej częsci sali wylądowała przed przeciwnikiem. Zaczęła atakować...
- Jeśli poczujesz, że potrafisz odeprzeć te ataki, to to zrobisz...
Claudia Greenal
Claudia wyjęła komórkę, wybrała numer "Rodzice" i przyłożyła telefon do uszu. Cisza. Dopiero po chwili zwróciła uwagę, że we wnętrzu furgonetki nie było zasięgu.
Samochód zaczął podskakiwać, jakby wyjechał na bezdroża. Chyba opuścił Nowy York i kieruje się do najlepiej strzeżonego więzienia USA...
Jack nie poddawał się i atakował dalej, ale Niobe zachowywała się, jakby z góry wiedziała, gdzie, a jaki sposób i jak szybko zaatakuje. Blokowała te ciosy pewnie, z wręcz drwiącym wyrazem twarzy.
- Nie złość się Jack... nie próbuj mnie uderzyć, zrób to gdy Stouke nerwowo rzucił się na Niobe ta odrzuciła jego ręce do tyłu i kopnęła mężczyznę w korpus.
Obolały Bergerson dźwignął się i nabrał oddech...
- Spróbuj zatrzymać to - Niobe skoczyła na niesamowitą odległość i z drugiej częsci sali wylądowała przed przeciwnikiem. Zaczęła atakować...
- Jeśli poczujesz, że potrafisz odeprzeć te ataki, to to zrobisz...
Claudia Greenal
Claudia wyjęła komórkę, wybrała numer "Rodzice" i przyłożyła telefon do uszu. Cisza. Dopiero po chwili zwróciła uwagę, że we wnętrzu furgonetki nie było zasięgu.
Samochód zaczął podskakiwać, jakby wyjechał na bezdroża. Chyba opuścił Nowy York i kieruje się do najlepiej strzeżonego więzienia USA...

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Bergerson
,, Cholera. Niezła jest. Ale o czym ona gada? Nie potrafię odeprzeć ataków. Jest dużo szybsza. Cholera. "
Ale nie poddawał się. Starał się odeprzeć każdy cios. Niestety. Samo staranie nie wystarczyło. Bok, w który przed chwilą oberwał, bolał jak nigdy wcześniej. Będzie wielki siniak, jak nic. Po chwili oberwał po raz kolejny. I jeszcze raz. I kolejny.
Powoli chęć walki zaczęła odpływać, a jej miejsce zastępowała rezygnacja.
Nie wierz, że to potrafisz. Po prostu to zrób. Nie wiara, lecz czyny. Nie wiara...
Nagle Stouke wybił się lekko i skoczył w górę. Zrobił fikołka w powietrzu i... wylądował z głośnym trzaskiem na podłodze sali. Świat nagle pociemniał, sala zaczęła odpływać. Potem wszystko spowiła ciemność.
,, Cholera. Niezła jest. Ale o czym ona gada? Nie potrafię odeprzeć ataków. Jest dużo szybsza. Cholera. "
Ale nie poddawał się. Starał się odeprzeć każdy cios. Niestety. Samo staranie nie wystarczyło. Bok, w który przed chwilą oberwał, bolał jak nigdy wcześniej. Będzie wielki siniak, jak nic. Po chwili oberwał po raz kolejny. I jeszcze raz. I kolejny.
Powoli chęć walki zaczęła odpływać, a jej miejsce zastępowała rezygnacja.
Nie wierz, że to potrafisz. Po prostu to zrób. Nie wiara, lecz czyny. Nie wiara...
Nagle Stouke wybił się lekko i skoczył w górę. Zrobił fikołka w powietrzu i... wylądował z głośnym trzaskiem na podłodze sali. Świat nagle pociemniał, sala zaczęła odpływać. Potem wszystko spowiła ciemność.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
- Ech... nie było tak źle... - westchnęła Niobe, podając rękę obolałemu Jackowi, która najwyraźniej nie do końca opanował umiejętność ekwilibrystycznych sztuczek. - Przyjdzie z czasem. Jestem zadowolona... Wiesz, moglibyśmy wygenerować dla ciebie dwóch typowych ludzi, ale rozniósłbyś ich w mgnieniu oka. Tak wiesz, że same umiejętności, któe masz opanowane w takim samym stopniu jak ja, nie wystarczają. Was też to dotyczy - zwróciła się Niobe do Terry`ego i Mike`a.
- Jesli chcecie coś przećwiczyć, dowiedzieć się, to tylko teraz. Jeśli nie, to POZWÓLCIE, że przeniesiemy się do Zionu, gdzie dowiecie się, o teraz musicie zrobić.
- Jesli chcecie coś przećwiczyć, dowiedzieć się, to tylko teraz. Jeśli nie, to POZWÓLCIE, że przeniesiemy się do Zionu, gdzie dowiecie się, o teraz musicie zrobić.

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia
"A niech to. Nie ma zasięgu... Mam nadzieję, że na miejscu będzie." - pomyślała kiedy nie udało jej się zadzwonić.
"Jak nie to spróbuję od nich... Chyba mi pozwolą. W końcu nie jestem więźniem."
Dziewczyna martwiła się trochę. Nie wiedziała co ją czeka, ani nawet dlaczego. Zastanawiała się nad tym i coś jej jeszcze nie pasowało.
"Wedrą się do najbardziej strzeżonego więzienia, żeby zdobyć ofiarę? Dlaczego nie poszukają innych, łatwiejszych celów. Dziwne... Ale jeśli zrezygnują to i tak chyba mnie wypuszczą - jak mysz nie przychodzi, ser jest zbędny."
"A niech to. Nie ma zasięgu... Mam nadzieję, że na miejscu będzie." - pomyślała kiedy nie udało jej się zadzwonić.
"Jak nie to spróbuję od nich... Chyba mi pozwolą. W końcu nie jestem więźniem."
Dziewczyna martwiła się trochę. Nie wiedziała co ją czeka, ani nawet dlaczego. Zastanawiała się nad tym i coś jej jeszcze nie pasowało.
"Wedrą się do najbardziej strzeżonego więzienia, żeby zdobyć ofiarę? Dlaczego nie poszukają innych, łatwiejszych celów. Dziwne... Ale jeśli zrezygnują to i tak chyba mnie wypuszczą - jak mysz nie przychodzi, ser jest zbędny."
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy


-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
- No to cudownie... Mam nadzieję, że czegoś się tu nauczyliście - Niobe pstryknęła palcami, a wy gwałtownie otworzyliście oczy... widząc to samo pomieszczenie, w którym zaczęliście, siedząc na tych samych fotelach... znów w płaszczach wybranych w pierwszym programie, z bronią schowaną za pazuchą... Bogatsi o wiedzę i umiejętności.
- Powinniśmy wam zaprezentować jeszcze kilka programów, ale nie ma czasu... mieliśmy mie go więcej, ale ta dziewczyna... jest nam potrzebna, dodatkowo musimy jej zrobić odpowiednie szkolenia, strata kolejnych dwóch dni... To nie jest właściwe zadanie, dla którego was wyrwaliśmy z Matrixa, ale jak zwykle nic nie poszło zgodnie z planem... Mamy dane, według których Claudia Greenal przetrzymywana jest w najpilniej strzeżonym więzieniu USA... oglądaliście ucieczkę z Alcatraz? Coś w tym stylu... Na wyspie, kilkaset metrów od wybrzeża; Grand Island... musicie się tam dostać, namierzyć ją i wydostać... ale nie myślcie, że uwierzy... pewnie szykują na was zasadzkę. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo... przeniesiemy was do niewielkiego miasteczka na wchodnim wybrzeżu, z którego widać wielki kompleks na Grand Island... jeśli jesteście gotowi, wejdziecie tam od razu - powiedziała Niobe, dodając jeszcze "czas nas goni". Ale o tym wszyscy wiedzieli.
Claudia Greenal
Furgonetka zatrzymała się. Otworzyli drzwi... Claudia była ciekawa, czy to już to więzienie i jak wygląda... tym większe było jej zdziwienie, gdy okazało się, że zatrzymali się na pasie startowym jakiegoś prywatnego, małego lotniska. Kilka metrów dalej stała biała awionetka, mała jak na samolot.
Agent Smith, a raczej jego sobowtór uśmiechnął się do Claudii i rzekł:
- To dla pani wygody i bezpieczeństwa... więzienie, dla pani raczej ośrodek wypoczynkowy, położony jest na wyspie kilkaset metrów od wybrzeża. Tam Niobe na pewno pani nie ukarze za nieposłuszność... proszę wejść od strony pasażera i zapiąć pasy... chyba nie ma pani lęku wysokości? - zapytał tajniak i sam obdszedł samolocik.
- Powinniśmy wam zaprezentować jeszcze kilka programów, ale nie ma czasu... mieliśmy mie go więcej, ale ta dziewczyna... jest nam potrzebna, dodatkowo musimy jej zrobić odpowiednie szkolenia, strata kolejnych dwóch dni... To nie jest właściwe zadanie, dla którego was wyrwaliśmy z Matrixa, ale jak zwykle nic nie poszło zgodnie z planem... Mamy dane, według których Claudia Greenal przetrzymywana jest w najpilniej strzeżonym więzieniu USA... oglądaliście ucieczkę z Alcatraz? Coś w tym stylu... Na wyspie, kilkaset metrów od wybrzeża; Grand Island... musicie się tam dostać, namierzyć ją i wydostać... ale nie myślcie, że uwierzy... pewnie szykują na was zasadzkę. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo... przeniesiemy was do niewielkiego miasteczka na wchodnim wybrzeżu, z którego widać wielki kompleks na Grand Island... jeśli jesteście gotowi, wejdziecie tam od razu - powiedziała Niobe, dodając jeszcze "czas nas goni". Ale o tym wszyscy wiedzieli.
Claudia Greenal
Furgonetka zatrzymała się. Otworzyli drzwi... Claudia była ciekawa, czy to już to więzienie i jak wygląda... tym większe było jej zdziwienie, gdy okazało się, że zatrzymali się na pasie startowym jakiegoś prywatnego, małego lotniska. Kilka metrów dalej stała biała awionetka, mała jak na samolot.
Agent Smith, a raczej jego sobowtór uśmiechnął się do Claudii i rzekł:
- To dla pani wygody i bezpieczeństwa... więzienie, dla pani raczej ośrodek wypoczynkowy, położony jest na wyspie kilkaset metrów od wybrzeża. Tam Niobe na pewno pani nie ukarze za nieposłuszność... proszę wejść od strony pasażera i zapiąć pasy... chyba nie ma pani lęku wysokości? - zapytał tajniak i sam obdszedł samolocik.
