[warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

Wiedźmin uśmiechnął się. Nareszcie znalazł się ktoś kto nie patrzy na wiedźmina jako na potwora.
-Bazyliszek... walka w ciemności... powinienem dać sobie radę. -Powiedział zamyślając się neco. Wbrew przekonaniom, bazyliszek nie zabija wzrokiem, lecz hipnotyzuje i ropiero zabija szponami i szczękami. Paskudna gadzina, ale my wiedźmini właśnie do tego jesteśmy tworzeni. -Wszedł dalej do domu. Skoro Stary Joe, wyraził chęć do rozmowy, to raczej nie odmówi krótkiej gościny. Artegor ściągnął rękawice i schował je do kieszeni.
-Czy mógłbym prosić o kubek herbaty? Zmęczony jestem po podróży a i ostatnio dostałem ostrzem z trucizną z krwawego korzenia.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

-Ależ oczywiście. Zaraz przyniosę. A ty tym czasem usiądź do stołu - wskazał ręką stół i wyszedł z pokoju. Dało się z niego słyszeć: - Ja będę robił herbatkę, a ty już zacznij opowiadać...
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

Wiedźmin usiadł przy stole i oparł się o blat łokciami.
-Tak więc pytał pan o próbę ziół tak? Cóż, my to nazywamy próbą traw, ale o to samo chodzi. Tak więc przemiany, dokonywane są już w wieku dziecięcym. Abyśmy stali się wiedźminami, nasze ciała muszą być poddane przemianom już za młodu. Jest kilka sposobów na pozyskiwanie nowych wiedźminów. Po pierwsze, poprzez preawo niespodzianki. Na to, wpływa już przeznaczenie. Przykładowo, spotkałbym na moście kupca, którego zaatakowały gobliny. Gdy mnie spostrzegły, uciekły, ale gotowe są przypuścić drugi atak. Cały dobytek kupca, spadł do rzeki i jest nie do odzyskania. Tak więc kupiec, prosi mnie abym go uratował, bo on nie morze zostawić nielicznych przypraw, bądź innych rzeczy które mu pozostały. Mógłby uciekać, ale woli zaryzykować. No więc stawiam warunek. Uratuje cię, ale po powrocie do domu oddasz mi to, czego sie nie spodziewałeś a już masz. Jeśli po powrocie do domu, kupiec zastaje syna, odbieram go i wiozę do cechu. Wiem, że to trochę nieludzkie, ale jak wiadomo, my nie jesteśmy ludźmi.
Pozatym, wiedźminem może zostać chłopiec ocalały z pogromu na jakieś miasto, dziecko, które uratowało się z jakiejś katastrofy i starciło rodziców. Jeśli spotka wiedźmina, najczęściej odwozimy je do cechu. Tam odbywa sie próba traw. Nie powiem panu jakich ziół używamy, z dwóch powodów. Jest to tajemnica i nie wiem dokładnie co to za ziółka. W każdym razie, dzieciak jest faszerowany różnymi Wiedźmińskimi specjałami. Druidzi obsmarowują go jeszcze fosforysującą substancją kreśląc różne znaki na ciele malca.
Próba traw, jest bardzo niebezpieczna i straszna. Mimo iż to było dawno, nadal pamiętam ten ból. Próba, jest po to, abyśmy nabrali wytrzymałości, refleksu, siły, możliwości widzenia w ciemnościach i innych ważnych rzeczy. Mutacja, ma jednak efekty uboczne. Zależy to od zmęczenia i cierpienia jakie przezywamy. Czasami tracimy pigmet i nasze skóry robią sie blade a włosy białe. Mnie to nie spotkało. Znacznie częściej i prawie zawsze, dużej mutacji ulegają oczy. Jak pan widzi na moim przykładzie, jest to dość nieprzyjena sprawa. Dzięki temu, możemy jednak widzieć w nocy tak samo dobrze jak w dzień. Źrenice możemy rozszerzac i zwęrzać dowolnie według naszej woli.
Czasami wypadają włosy, lub przytrafia sie jakieś inne cholerstwo. Jeśli dzieciak jest zbyt słaby, najzwyczajniej w świecie umiera. Podczas ostatniej próby jaką widziałem, z dziesięciu delikwentów, przetrwało czterech a i oni mieli trudności z dojściem do siebie. Próby nie wolno przerywać. Wszystkie związki i magiczne prochy, musza zostać przyjęte przez ciało i zneutralizowane. Był jeden taki, co krzyczał aby przerwać próbę. Darł się tak, że posłuchaliśmy. Najpierw, wypłynęły mu oczy. Później mózg zaczął wypływać przez uszy. Na koniec, skóra na brzuchu rozdarła się i wypłynęły mu flaki. Wycisnęło to z niego całą krew. Jeszcze jakiś czas żył leżąc we własnej krwi i odchodach. Biedny dzieciak....
No ale nie jestem tu żeby pana straszyć. Jest jeszcze próba gór,a le żadko który ją przeżywa, więc nie każdego wysyłają. Mnie na to nie wysyłali. Polega to mniej więcej na przeżyciu w dziczy. Dla dziecka, to nie lada wyczyn. Później, gdy dzieciak przejdzie próbę, musi byc poddany ostremu i surowemu treningowi. Trwa to do dwódziestego roku życia. Gdy nauczyłem się walczyć jak na wiedźmina przystało, dali mi amulet. -Artego wyciągnął spod koszuli medalion. -Taki właśnie amulet, jest źródłem naszej mocy magicznej. Jest dla nas drugim po mieczu najważniejszym przedmiotem. Wykrywa on magię na odległość jakichś 20 metrów. Pozatym, pozwala nam składać znaki. Znaki, są czymś w rodzaju zaklęć. Dysponujemy kilkoma.
Znak Aard, to zwyczajne pchnięcie mocą. Siła zaklęcia zalezy od koncentracji i siły woli. Pan wybaczy że nie zademonstruję, ale szkoda abym coś panu popsuł.
Znak Aksji to znak uspokajający zwierzęta i bestie. Przydaje się do okiełznania konia albo do powstrzymania zwierzaka z którym nie chcemy walczyć. Tego tez nie zademonstruję, gdyz nie mam na czym. Pan jest raczej zbyt inteligentną istotą aby na pana podziałało.
Znak Helitropu to znak dzięki któremu jesteśmy w stanie odbić energię magiczną skierowaną na nas. Jest jeszcze znak Igni i to akurat mogę pokazać. -Wiedźmin złożył palce do znaku, a chwilę później w ręku, pojawił się mału płomyk ognia. -Ten znak, polega na spalaniu naszej energii magicznej. Nie da się nim wyrządzić wielkiej szkody, ale przydaje sie gdy chcemy wyciągnąc od kogoś informacje na torturach albo podpalić łuczywo czy pochodnię.
Cóż... to chyba wszystko co mogę powiedziec o naszej profesji...
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

Mężczyzna wszedł z szeroko otwartymi ustami. Prędko je zamknął. Przed tobą na stole postawił imbryczek, filiżankę i talerz pełen dobrej kaszy z mięsem.
-To żeś mnie ciekawą opowieścią uraczył. Dziękuję ci bardzo i za opowieść dostaniesz ode mnie nocleg i kolację. Jutro rano porozmawiamy o pracy.

Usiadł i zaczął powoli jeść swoją porcję
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 9 lipca 2007, 17:38 przez Ardel, łącznie zmieniany 1 raz.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

Wiedźmin zjadł swoją porcję i udał się prędko spać. Musiał być wypoczęty na walkę z gadziną. Usnął nieco niespokojnie. Był trochę podekscytowany. -Nareszcie będę miał okazję aby usiec bazyla -Pomyślał a na jego twarzy pojawił się uśmieszek, którego nikt nie mógłby zrozumieć...
Mam nadzieję że Bazyl nie będzie sie o to wściekał.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

Ale żeby tak Bazyla??? Przecież bazyliszek, to nawet nie 10 część tego potwora XD

Obudziłeś się rano. W nocy jak zwykle nic ci się nie śniło. Gdy wstałeś od razu poczułeś w nosie piękny zapach pieczonego chleba i parzonej kawy. Ruszyłeś do kuchni. Tam siedział Joe i właśnie rozstawiał porcelanowe talerze.
-Witaj Artegorze. Mamy dzisiaj piękny dzień, nieprawdaż? Posil się i porozmawiajmy.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

-Ahh... co za piękny zapach... -Powiedział wchodząc do kuchni.
-Tak.. muszę się dowiedzieć czegoś więcej o celu. Gadzin jest kilka rodzajów. Chciałbym wiedzieć wszystko co wiesz na temat potwory.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

-To taka gadzina jak mówiłeś. Hipnotyzuje. 5 metrów długości. Chyba... Żyje w najgłębszej części piwnicy ratusza i czasem wychodzi na zewnątrz. W nocy. Od miasta dostaniesz 50 koron za zabicie paskudy. Słyszałem, że bazylszki bardzo nie lubią światła. To może zadziałać na twój plus lub minus. Zależy jak zareaguje.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

-No dobrze... będę się musiał tym zająć. 50 koron... ładna sumka. Bazyli wam chyba mocno przeszkadza. -Powiedział wstając po skończonym śniadaniu. - Cóż... pójdę jeszcze do zielarza. Muszę dokupić troszkę składników do mikstury. -Jak Artegor powiedział, tak zrobił. Kłaniając się wyszedł z domu Joe'go i poszukał sklepu z ziołami.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

-żegnaj przyjacielu...

Po drodze spytałeś staruszkę o sklep zielarza. Wskazała ci drogę.

Wszedłeś do ciemnego pomieszczenia. Wilgotno i śmierdząco. Po chwili zauważyłeś niziołka pracującego usinie nad jakimś liściem. Nie zauważył cię
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

-Dzień dobry -Powiedział wchodząc do sklepu.
-szukam kilku ziół -Powiediał, po czym wymienił rośliny potrzebne do sporządzenia wiedźmińskich mikstur. -Znajdę u pana te zioła?
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

-Może i znajdziesz... Ale czy będziesz miał czym zapłacić?
Wyjaśnił ci ceny. Stwierdziłeś, że cena ziół na jeden eliksir będzie równa 5 koronom.
-Więc bierzesz?
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

-Jasne. Potrzebuje tych ziółek. Proszę. Oto 5 koron. -Powiedział kładąc pieniądze na ladzie. Podzękował wychodząc. Gdy wiedźmin znalazł jakieś ciche spokojne miejsce, zabrał się za przygotowywanie mikstury. Chodziło mu o tę, która wyczulała zmysły i przyspieszała reakcje.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

-Proszę bardzo - Przyjął zapłatę i stanowczo spojrzał na ciebie tak jakbyś mu przeszkadzał w chę.....

Miksturkę przygotowałeś w kilka godzin. Byłeś gotów na spotkanie z nowym niebezpieczeństwem
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

Wiedźmin udał się do ratusza. Nie było trudno go znaleźć. Nie pytał sie o żadne pozwolenie na wejście. Był zbyt podekscytowany. Wparował na ratusza i oznajmił, że przysłał go Stary Joe.
-Mam zabić bazylego z waszych piwnic. -Powiedział odpinając mieszek z pieniędzmi. Połozył go na stole
-To na wypadek gdybym nie wrócił. Czekajcie na mnie z nagrodą. Gdyby nie udało mi się, przekażcie pieniądze na jakis zbożny cel. Prowadźcie do piwnic. -Uśmiechnął sie od ucha do ucha. Może wygladało to na wariactwo, ale nie dbał o to. Był bardzo podekscytowany. Jego pierwszy bazyliszek. Potwór wyższej kategorii. To dla wiedźmina ważny krok w życiu.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

Odzwierna ratusza bardzo się zdziwiła. Ale zapisała cię w księdze gości i schowała twoje pieniądze.
-W takim razie życzę powodzenia. Chodź za mną.
Zaprowadziła cię do drzwi piwnicy.
-Musisz zejść w dół i iść jak najniżej. Ale może się zdarzyć, że bazyliszek akurat będzie wędrował, więc musisz spodziewać się go w każdej komnacie.
Podeszła do ciebie i pocałowała cię w policzek. Spłonęła rumieńcem
-To na szczęście
I pobiegła do drzwi
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Re: [warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Qin Shi Huang »

-Dziękuję -powiedział wiedźmin uśmiechając się ciepło. Zszedł do piwnic. przez pewien czas, dostrzegał wszystko, jednak im szedł niżej, widział coraz mniej. Oczywiście... potrafił widzieć w ciemnościach, ale chodziło o lepsze wyłapywanie światła. Bez żadnego, nie ma cudów, nie da sie nic zobaczyć. To dobrze. Łyknął swoją miksturę. Dzięki niej, nie potrzebował już wzroku. Macał ręka po drodze wszystko dookoła. Chciał siue dowiedzieć, czy w piwnicach jestduzo pajęczyn, które na krótką chwilę zajęłyby sie ogniem mimo wilgoci i mogłyby oślepić bazyliszka. Szukał beczki spirytusu, którą mógłby rozlac i zapalić. Szukał pochodni, czegokolwiek łatwopalnego. Nasłuchiwał odgłosu gadziny. Kroków, mlaskania, syku. Gotów był do natychmiastowego uniku. Szedł dalej do najgłębszej piwnicy. Szukał gada po całym kompleksie podziemi.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Zablokowany