[DnD] Rekruci

-
- Marynarz
- Posty: 150
- Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
- Numer GG: 6737454
[DnD] Rekruci
Sesję czas zacząć!
W rolach głównych wystąpią:
- Ninerl- postać Ninerl
- Turek- postać Frihold Carmund
- murmandamus - postać Murmandamus rodu Ardanien
- Zorin - postać Tharivol ,,Księżycowy szept"
- P.K(ot).L.- postać Dragonis Do'Urden
- Delf - postać Richard
Teraz kilka ogólnych zasad.
Wszystkie sporne sytuacje rozstrzyga mistrz gry, w skrajnych przypadkach rzucając potajemnie kością.
Piszemy w trzeciej osobie liczby pojedynczej czasu przeszłego.
-tak piszemy wypowiedzi bohaterów
*tak ich myśli*
a tak wszelkie wypowiedzi poza sesją.
I prosiłbym jeszcze o pisanie nad każdym postem imienia bohatera
Życzę miłej zabawy.
Sierżant Hurgo nerwowo przechadzał się po swoim namiocie. Wczoraj dopiero skończył zaciąg, a już zaczęły się kłopoty. Nikt nie akceptował tej małej… jak jej tam była… aha, Ninerl. Nie dość, że była jedyną kobietą wśród rekrutów to jeszcze drowem, a właściwie półdrowem. Hurgo znał los mieszańców, był półorkiem, za głupim dla ludzi i za słabym dla orków. Nie miał łatwego życie, ale ustatkował się w końcu, zasłynął w boju, a teraz jest odpowiedzialny za ponad setkę młodych żołnierzy, z którymi zmierza do Hornheaven. Spojrzał na postać siedzącą naprzeciw niego. Był to niejaki Do’Urden, z tych Do’Urdenów.
– Doprawdy nie wiem dlaczego spotyka mnie ten wątpliwy zaszczyt. powiedział po długim milczeniu - Z tego co tu piszą sierżant postukał palcem w list dostarczony przed kilkoma chwilami, -to przysłano cię tu z głównego regimentu książęcej armii. Nie martw się, dostałeś dobrą opinię. Rwiesz się do walki… tak piszą, ale w koszarach miałeś problemy z .. hmm… kolegami. Dlatego wysłano cię bezpośrednio na front. Sprytne posunięcie z ich strony. Zwal kłopot na kogoś innego.
Drow pokiwał głową na potwierdzenie tych słów.
- Magik, tak? To się nawet dobrze składa bo wiesz jest tu taki jeden Marmola… Marmuladus… Marnotrawus, a zresztą sam ci się przedstawi. A teraz chłopcze skieruj się do namiotów żołnierzy. Wejdź do tego po lewej, jest tam więcej miejsca i będziesz się czuł swobodniej.
Mroczny elf wyszedł i zgodnie z poleceniem dowódcy skierował swoje kroki ku namiotom. Mimo późnej pory nowi rekruci byli zbyt podekscytowani żeby spać, a poza tym trzeba było przecież oblać to uroczyste wydarzenie, toteż chłopaki skołowali z okolicznej wsi kilka beczek mocnego piwa.
Na uboczu siedziała Ninerl. Odseparowana od reszty, nie zaproszona przez nikogo do zabawy. Dziewczyna przywykła poniekąd do takiego rozwoju spraw. Była półdrowem, a to stanowiło dużą przeszkodę w nawiązywaniu nowych znajomości. Przy przeciwległej ściance namiotu, na swoim posłaniu odpoczywał Richard, jego też ludzie omijali szerokim łukiem, a to ze względu na jego budzącą niepokój aparycję, czarną szatę oraz kruka, który przez miejscowych postrzegany był za zwierzę przynoszące pecha.
Frihold Carmund żałował swojej decyzji. Miał dość naigrywania się z jego niskiego wzrostu i spekulacji na temat rozmiaru innych części jego ciała. Jako, że jest on trochę wyższy od swoich pobratymców to nikt nie chciał uwierzyć w jego przynależność do Niziołków. wszyscy wciąż uważają, że Frihold jest karłem. Sierżant Hurgo zalecił mu pić na każde śniadanie dzban mleka, w nadziei, że od tego urośnie.
Murmandamus i Motrax przyglądali się otaczającym im ludziom. Znaczną większość stanowili synowie farmerów i rzemieślników, którzy woleli ruszyć w świat niż prowadzić rodzinny interes. Z ciekawszych person zaklinacz zauważył tylko półdrowkę, której imienia jeszcze nie poznał oraz odzianego na czarno mężczyznę, który, Murmandamus dałby sobie rękę za to odciąć, również parał się magią. Był jeszcze Olaf, ogromny, jednooki, wiecznie śmierdzący człowiek. Był on typem tępego brutala, który odreagowuje stres znęcając się nad słabszymi.
Młodzieniec imieniem Pedro opowiadał bardzo ciekawą opowieść o tym jak walczył z pięcioma rycerzami naraz mając na sobie tylko gatki, a w dłoni rapier. Chłopak wymachiwał przy tym ową bronią o mało co nie robiąc sobie i słuchaczom krzywdy. Z podekscytowania spadł mu kapelusz z zielonym piórkiem odsłaniając czarną czuprynę. Drzemiący nieopodal Tharivol śmiał się w duchu, połowa z manewrów, które opisywał chłopak nie mogła mieć miejsca w prawdziwej walce. Jako doświadczony wojownik ,,Księżycowy szept" w mig pojął, że Pedro albo trzyma rapier tylko do ozdoby albo jest zręcznym szermierzem klasą dorównującym najlepszym w tym fachu. Zważywszy jednak na nie umięśnioną sylwetkę chłopaka, sposób w jaki macha teraz bronią i jego młody wiek optował za tym pierwszym. Tharivol był zadowolony. Ze względu na umiejętności, które posiadł wszyscy zwracali się do niego z szacunkiem i chętnie słuchali jego wskazówek.
Wtedy do namiotu weszła samotna postać. Niektórzy z obecnych odruchowo chwycili za broń, ale gdy spostrzegli, że osobnik nie wydaje się agresywny uspokoili się. Zaraz jednak znów zaczęli szukać oręża... gdyż Dragonis Do'Urden zdjął z głowy kaptur.
- Drow! rozległy się szepty i kilka par oczu zwróciło się w kierunku Ninerl najwyraźniej sądząc, że ci dwoje mają ze sobą coś wspólnego.
-Czego tu szukasz do cholery, przeklęty psi synu. ryknął Olaf, a jego porażający oddech odrzucił najbliżej stojących chłopaków.
-Jestem nowy. Przydzielili mnie do was. rzucił cierpko i stanął w cieniu, z dala od największego tłoku.
To nie zadowoliło Olafa.
- Więcej drowów. Doskonale, zróbmy tu kolonię tych odszczepieńców, psia ich mać. kilka innych głosów dołączyło do złorzeczeń i przekleństw, ale wszystko uspokoiło się parę chwil później, gdy powrócili ludzie, wysłani przedtem do wioski, z nową dostawą alkoholu. Nikt nie zwracał teraz uwagi na Dragonisa, ale dzisiejsze zdarzenia nie wróżyły niczego dobrego na przyszłość.
W rolach głównych wystąpią:
- Ninerl- postać Ninerl
- Turek- postać Frihold Carmund
- murmandamus - postać Murmandamus rodu Ardanien
- Zorin - postać Tharivol ,,Księżycowy szept"
- P.K(ot).L.- postać Dragonis Do'Urden
- Delf - postać Richard
Teraz kilka ogólnych zasad.
Wszystkie sporne sytuacje rozstrzyga mistrz gry, w skrajnych przypadkach rzucając potajemnie kością.
Piszemy w trzeciej osobie liczby pojedynczej czasu przeszłego.
-tak piszemy wypowiedzi bohaterów
*tak ich myśli*
a tak wszelkie wypowiedzi poza sesją.
I prosiłbym jeszcze o pisanie nad każdym postem imienia bohatera
Życzę miłej zabawy.
Sierżant Hurgo nerwowo przechadzał się po swoim namiocie. Wczoraj dopiero skończył zaciąg, a już zaczęły się kłopoty. Nikt nie akceptował tej małej… jak jej tam była… aha, Ninerl. Nie dość, że była jedyną kobietą wśród rekrutów to jeszcze drowem, a właściwie półdrowem. Hurgo znał los mieszańców, był półorkiem, za głupim dla ludzi i za słabym dla orków. Nie miał łatwego życie, ale ustatkował się w końcu, zasłynął w boju, a teraz jest odpowiedzialny za ponad setkę młodych żołnierzy, z którymi zmierza do Hornheaven. Spojrzał na postać siedzącą naprzeciw niego. Był to niejaki Do’Urden, z tych Do’Urdenów.
– Doprawdy nie wiem dlaczego spotyka mnie ten wątpliwy zaszczyt. powiedział po długim milczeniu - Z tego co tu piszą sierżant postukał palcem w list dostarczony przed kilkoma chwilami, -to przysłano cię tu z głównego regimentu książęcej armii. Nie martw się, dostałeś dobrą opinię. Rwiesz się do walki… tak piszą, ale w koszarach miałeś problemy z .. hmm… kolegami. Dlatego wysłano cię bezpośrednio na front. Sprytne posunięcie z ich strony. Zwal kłopot na kogoś innego.
Drow pokiwał głową na potwierdzenie tych słów.
- Magik, tak? To się nawet dobrze składa bo wiesz jest tu taki jeden Marmola… Marmuladus… Marnotrawus, a zresztą sam ci się przedstawi. A teraz chłopcze skieruj się do namiotów żołnierzy. Wejdź do tego po lewej, jest tam więcej miejsca i będziesz się czuł swobodniej.
Mroczny elf wyszedł i zgodnie z poleceniem dowódcy skierował swoje kroki ku namiotom. Mimo późnej pory nowi rekruci byli zbyt podekscytowani żeby spać, a poza tym trzeba było przecież oblać to uroczyste wydarzenie, toteż chłopaki skołowali z okolicznej wsi kilka beczek mocnego piwa.
Na uboczu siedziała Ninerl. Odseparowana od reszty, nie zaproszona przez nikogo do zabawy. Dziewczyna przywykła poniekąd do takiego rozwoju spraw. Była półdrowem, a to stanowiło dużą przeszkodę w nawiązywaniu nowych znajomości. Przy przeciwległej ściance namiotu, na swoim posłaniu odpoczywał Richard, jego też ludzie omijali szerokim łukiem, a to ze względu na jego budzącą niepokój aparycję, czarną szatę oraz kruka, który przez miejscowych postrzegany był za zwierzę przynoszące pecha.
Frihold Carmund żałował swojej decyzji. Miał dość naigrywania się z jego niskiego wzrostu i spekulacji na temat rozmiaru innych części jego ciała. Jako, że jest on trochę wyższy od swoich pobratymców to nikt nie chciał uwierzyć w jego przynależność do Niziołków. wszyscy wciąż uważają, że Frihold jest karłem. Sierżant Hurgo zalecił mu pić na każde śniadanie dzban mleka, w nadziei, że od tego urośnie.
Murmandamus i Motrax przyglądali się otaczającym im ludziom. Znaczną większość stanowili synowie farmerów i rzemieślników, którzy woleli ruszyć w świat niż prowadzić rodzinny interes. Z ciekawszych person zaklinacz zauważył tylko półdrowkę, której imienia jeszcze nie poznał oraz odzianego na czarno mężczyznę, który, Murmandamus dałby sobie rękę za to odciąć, również parał się magią. Był jeszcze Olaf, ogromny, jednooki, wiecznie śmierdzący człowiek. Był on typem tępego brutala, który odreagowuje stres znęcając się nad słabszymi.
Młodzieniec imieniem Pedro opowiadał bardzo ciekawą opowieść o tym jak walczył z pięcioma rycerzami naraz mając na sobie tylko gatki, a w dłoni rapier. Chłopak wymachiwał przy tym ową bronią o mało co nie robiąc sobie i słuchaczom krzywdy. Z podekscytowania spadł mu kapelusz z zielonym piórkiem odsłaniając czarną czuprynę. Drzemiący nieopodal Tharivol śmiał się w duchu, połowa z manewrów, które opisywał chłopak nie mogła mieć miejsca w prawdziwej walce. Jako doświadczony wojownik ,,Księżycowy szept" w mig pojął, że Pedro albo trzyma rapier tylko do ozdoby albo jest zręcznym szermierzem klasą dorównującym najlepszym w tym fachu. Zważywszy jednak na nie umięśnioną sylwetkę chłopaka, sposób w jaki macha teraz bronią i jego młody wiek optował za tym pierwszym. Tharivol był zadowolony. Ze względu na umiejętności, które posiadł wszyscy zwracali się do niego z szacunkiem i chętnie słuchali jego wskazówek.
Wtedy do namiotu weszła samotna postać. Niektórzy z obecnych odruchowo chwycili za broń, ale gdy spostrzegli, że osobnik nie wydaje się agresywny uspokoili się. Zaraz jednak znów zaczęli szukać oręża... gdyż Dragonis Do'Urden zdjął z głowy kaptur.
- Drow! rozległy się szepty i kilka par oczu zwróciło się w kierunku Ninerl najwyraźniej sądząc, że ci dwoje mają ze sobą coś wspólnego.
-Czego tu szukasz do cholery, przeklęty psi synu. ryknął Olaf, a jego porażający oddech odrzucił najbliżej stojących chłopaków.
-Jestem nowy. Przydzielili mnie do was. rzucił cierpko i stanął w cieniu, z dala od największego tłoku.
To nie zadowoliło Olafa.
- Więcej drowów. Doskonale, zróbmy tu kolonię tych odszczepieńców, psia ich mać. kilka innych głosów dołączyło do złorzeczeń i przekleństw, ale wszystko uspokoiło się parę chwil później, gdy powrócili ludzie, wysłani przedtem do wioski, z nową dostawą alkoholu. Nikt nie zwracał teraz uwagi na Dragonisa, ale dzisiejsze zdarzenia nie wróżyły niczego dobrego na przyszłość.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Murmandamus i Motrax
Murmandamus skrzywił się na najwyraźniej pierwsze napięcie wrśród nieznanych spoecjalnie jescze kompanów. Nie przepadał za cięzką atmosferą a jego ciekawość zarówno drowa jak i półdrowki była wielka. Zirytowała go zamknięta postawa jegomościa który raczył dać wyraz swoim uprzedzeniom.
Hola przyjacielu!- odezwał się zaklinacz- wszyscy jesteśmy w jednej drużynie nie? Czyż zatem nie dać odłożyć na bok swoim uprzedzeniom?
Może się jeszcze nie znamy jakkolwiek...wydaje mi się że w odziale nie powinno być złej krwi między kompanami, w przyszłości mogłoby się to okazać bardzo zgubne o tak.A po za tym...jakie to ma znaczenie jej i jego pochodzenie?
Na to motrax podleciał do półdrowki i poprzyglądał jej się przez chwilę piskliwym głosikiem zaskrzeczał - Ooooooo pani elfka niech nie będzie smutna ten pan tylko żartował ooooo tak. Ładnie pachnie pani elfka w przeciwnosci do złego pana. Motraxowi nosek więdnie ooo tak.
Murmandamus usmiechnąwszy się pod nosem- Starczy motraxie - nieładnie tak mówić o kimś. Tym bardziej ze stoi tuż obok.
Na to pseudosmoczek schylił główkę i wrócił do swego pana zawstydzony, przepraszam panie ale motrax się na chwilę zapomniał oooo tak. Motrax przeprasza.
Murmandamus wstał i podszedł do przybysza.- Nazywam się Murmandamus rodu Ardanien i jestem członkiem tej wesołej kompani.- rzekł wyciągając rękę w geście przywitania uśmiechająć się.- Ot rozgość się. Mamy dobre trunki cośmy skołowali w pobliskiej wsi. Powiedz jak cię zwą?
Murmandamus skrzywił się na najwyraźniej pierwsze napięcie wrśród nieznanych spoecjalnie jescze kompanów. Nie przepadał za cięzką atmosferą a jego ciekawość zarówno drowa jak i półdrowki była wielka. Zirytowała go zamknięta postawa jegomościa który raczył dać wyraz swoim uprzedzeniom.
Hola przyjacielu!- odezwał się zaklinacz- wszyscy jesteśmy w jednej drużynie nie? Czyż zatem nie dać odłożyć na bok swoim uprzedzeniom?
Może się jeszcze nie znamy jakkolwiek...wydaje mi się że w odziale nie powinno być złej krwi między kompanami, w przyszłości mogłoby się to okazać bardzo zgubne o tak.A po za tym...jakie to ma znaczenie jej i jego pochodzenie?
Na to motrax podleciał do półdrowki i poprzyglądał jej się przez chwilę piskliwym głosikiem zaskrzeczał - Ooooooo pani elfka niech nie będzie smutna ten pan tylko żartował ooooo tak. Ładnie pachnie pani elfka w przeciwnosci do złego pana. Motraxowi nosek więdnie ooo tak.
Murmandamus usmiechnąwszy się pod nosem- Starczy motraxie - nieładnie tak mówić o kimś. Tym bardziej ze stoi tuż obok.
Na to pseudosmoczek schylił główkę i wrócił do swego pana zawstydzony, przepraszam panie ale motrax się na chwilę zapomniał oooo tak. Motrax przeprasza.
Murmandamus wstał i podszedł do przybysza.- Nazywam się Murmandamus rodu Ardanien i jestem członkiem tej wesołej kompani.- rzekł wyciągając rękę w geście przywitania uśmiechająć się.- Ot rozgość się. Mamy dobre trunki cośmy skołowali w pobliskiej wsi. Powiedz jak cię zwą?
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 14 maja 2007, 17:00 przez murmandamus, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
- Numer GG: 9601340
Frihold Carmund
Niziołek siedział przy piwie, nie pił go zbyt szybko, jeśli by się uchlał spowodował by pewnie mordobicie na całe koszary.
Frihold Carmund był wyższy od większości Niziołków, nie było też na nim widać ani grama sadła, w tej chwili miał na sobie tylko spodnie, buty i luźną koszule a przy pasie rapier i lewak.
- Po raz nie wiem który powtarzam ci, jestem Niziołkiem a nie karłem!- powiedział do pijącego z nim człowieka, szerokiego w barkach młodzika, syna farmera.
- Jesteś karłem, nizołki są grube, mają wielkie stopy i praktycznie nie walczą.- powiedział z pewnością młodzik jakby.
- To znaczy że jak jestem nieco bardziej umięśniony- może bardziej niż nieco- od przeciętnego nizołka, nosze buty i nie mam wielkiego brzuszyska to znaczy ze jestem karłem a nie niołkiem.
- Jesteś karłem a nie nizołkiem i nie wypieraj się tego mały….- powiedział i nie dokończył, padł pod ciosem pięści nizołka.
Młodzik zleciał z krzesła, chciał się podnieść, nie zdążył, Carmund skoczył na niego i walnął go parę razy w mordę, młodzik niemal stracił przytomność.
- Jestem niołkiem, masz jakieś jeszcze wątpliwości czy mam ci to „tłumaczyć” dalej.- powiedział podnosząc człowieka z ziemi za koszule.
- Jesteś niołkiem, nie tłumacz mi więcej.- wymamrotał i splunął na podłogę krwią.
Frihold skończył piwo i odszedł od stołu, oddalił się od reszty, miał już tego dosyć, ciemnota, banda durniów.
Niziołek odszedł od reszty, siadł z boku, przy półdrowce i jakimś gościu z małym smokiem, założył ręce na piersi i siedział nie odzywając się, nie przeszkadzało mu pochodzenie nikogo, nie był rasistą nawet więcej nie cierpiał rasistów.
-Czego tu szukasz do cholery, przeklęty psi synu.- krzyknął Olafa.
- Można mówić grzeczniej.- krzyknął do Olafa.- Co z tego że to Drow.
Olaf od początku nie podobał się niołkowi, Frihold sam był silny ale nie wykorzystywał siły tak jak Olaf.
- Frihold jestem.- powiedział do tych do których się przysiadł i szybko dodał.- Niziołek.
Niziołek uścisnął mocno i serdecznie podaną mu dłoń.
Niziołek siedział przy piwie, nie pił go zbyt szybko, jeśli by się uchlał spowodował by pewnie mordobicie na całe koszary.
Frihold Carmund był wyższy od większości Niziołków, nie było też na nim widać ani grama sadła, w tej chwili miał na sobie tylko spodnie, buty i luźną koszule a przy pasie rapier i lewak.
- Po raz nie wiem który powtarzam ci, jestem Niziołkiem a nie karłem!- powiedział do pijącego z nim człowieka, szerokiego w barkach młodzika, syna farmera.
- Jesteś karłem, nizołki są grube, mają wielkie stopy i praktycznie nie walczą.- powiedział z pewnością młodzik jakby.
- To znaczy że jak jestem nieco bardziej umięśniony- może bardziej niż nieco- od przeciętnego nizołka, nosze buty i nie mam wielkiego brzuszyska to znaczy ze jestem karłem a nie niołkiem.
- Jesteś karłem a nie nizołkiem i nie wypieraj się tego mały….- powiedział i nie dokończył, padł pod ciosem pięści nizołka.
Młodzik zleciał z krzesła, chciał się podnieść, nie zdążył, Carmund skoczył na niego i walnął go parę razy w mordę, młodzik niemal stracił przytomność.
- Jestem niołkiem, masz jakieś jeszcze wątpliwości czy mam ci to „tłumaczyć” dalej.- powiedział podnosząc człowieka z ziemi za koszule.
- Jesteś niołkiem, nie tłumacz mi więcej.- wymamrotał i splunął na podłogę krwią.
Frihold skończył piwo i odszedł od stołu, oddalił się od reszty, miał już tego dosyć, ciemnota, banda durniów.
Niziołek odszedł od reszty, siadł z boku, przy półdrowce i jakimś gościu z małym smokiem, założył ręce na piersi i siedział nie odzywając się, nie przeszkadzało mu pochodzenie nikogo, nie był rasistą nawet więcej nie cierpiał rasistów.
-Czego tu szukasz do cholery, przeklęty psi synu.- krzyknął Olafa.
- Można mówić grzeczniej.- krzyknął do Olafa.- Co z tego że to Drow.
Olaf od początku nie podobał się niołkowi, Frihold sam był silny ale nie wykorzystywał siły tak jak Olaf.
- Frihold jestem.- powiedział do tych do których się przysiadł i szybko dodał.- Niziołek.
Niziołek uścisnął mocno i serdecznie podaną mu dłoń.

-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Richard
Richard siedział w kącie namiotu i usiłował się skupić. W głębi ducha dziękował swemu bogu za niechęć jaką obdażali go inni rekruci - miał przynajmniej odrobinę spokoju. Martwiła go obecność innego praktykanta Sztuki. A to, że taki znajdował się na sali nietrudno było zauważyć - tylko ślepiec nie spostrzegłby małego smoczego pomiotu wirującego wśród zebranych. Richard właśnie próbował ustalić do kogo należy to irytujące paskudztwo, kiedy nagłe zapdnięcie ciszy zwróciło jego uwagę na pojawienie się drowa. Richard od razu poczuł, że będą z nim kłopoty, więc nadstawił ucha.
-Czego tu szukasz do cholery, przeklęty psi synu. ryknął Olaf. W prywatnej skali 1 do 10, w której Richard oceniał przydatność rekrutów, Olaf już dawno został sklasyfikowany jako 2 - "żywa tarcza". Drow okazał się wystarczająco opanowany, by nie prowokować bójki, co dało mu wysoką pozycję startową w rankingu Richarda.
Tymczasem właściciel smokopodobnego chowańca ujawnił się, zagadując siedzącą z boku półdrowkę. Jak na złość wzmagający się hałas zagłuszył kompletnie ich rozmowę i Richard nie mógł usłyszeć imienia. Dobiegło go natomiast imię Firholda i ponownie skierował swoją uwagę ku nowoporzybyłemu, do którego właśnie podszedł ów "niziołek". Richard przez chwilę próbował podzielić swoją uwagę na dwie rozpoczynające się konwersacje, ale po chwili dał za wygraną i zdecydował się na jedną.
Podniósł się powoli i skierował ku domniemanemu czarodziejowi i jego rozmówczyni, lawirując między bawiącymi się chłopami i starając się podejść do pary niezauważenie. Zdawał sobie sprawę, że zaskoczenie to jedna trzecia sukcesu.
Richard siedział w kącie namiotu i usiłował się skupić. W głębi ducha dziękował swemu bogu za niechęć jaką obdażali go inni rekruci - miał przynajmniej odrobinę spokoju. Martwiła go obecność innego praktykanta Sztuki. A to, że taki znajdował się na sali nietrudno było zauważyć - tylko ślepiec nie spostrzegłby małego smoczego pomiotu wirującego wśród zebranych. Richard właśnie próbował ustalić do kogo należy to irytujące paskudztwo, kiedy nagłe zapdnięcie ciszy zwróciło jego uwagę na pojawienie się drowa. Richard od razu poczuł, że będą z nim kłopoty, więc nadstawił ucha.
-Czego tu szukasz do cholery, przeklęty psi synu. ryknął Olaf. W prywatnej skali 1 do 10, w której Richard oceniał przydatność rekrutów, Olaf już dawno został sklasyfikowany jako 2 - "żywa tarcza". Drow okazał się wystarczająco opanowany, by nie prowokować bójki, co dało mu wysoką pozycję startową w rankingu Richarda.
Tymczasem właściciel smokopodobnego chowańca ujawnił się, zagadując siedzącą z boku półdrowkę. Jak na złość wzmagający się hałas zagłuszył kompletnie ich rozmowę i Richard nie mógł usłyszeć imienia. Dobiegło go natomiast imię Firholda i ponownie skierował swoją uwagę ku nowoporzybyłemu, do którego właśnie podszedł ów "niziołek". Richard przez chwilę próbował podzielić swoją uwagę na dwie rozpoczynające się konwersacje, ale po chwili dał za wygraną i zdecydował się na jedną.
Podniósł się powoli i skierował ku domniemanemu czarodziejowi i jego rozmówczyni, lawirując między bawiącymi się chłopami i starając się podejść do pary niezauważenie. Zdawał sobie sprawę, że zaskoczenie to jedna trzecia sukcesu.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Murmandamus i MotraxMurmandamus czując że ktoś zbliża się do grupki w której stał odwrócił się stając oko oko w czarno odzianym jegomosciem włascicielem kruka.
-Ah o ile mnie przeczucie nie myli jest waść znającym Arkana prawda? To miło poznać kogoś biegłego w sztuce. Jak wspomniałem Nazywam się murmandamus a ten oto mój latający przyjaciel to Motrax. Wygląda na to że stanowimy kadrę magiczną naszego miłego odzialiku.
Motrax podleciał szybciutko do swojego pana i zapiszczał -oooo czeeść jak leci- zwracając się zwierzaka rozmówcy swego pana próbując nawiązać z nim kontakt.
-Ah o ile mnie przeczucie nie myli jest waść znającym Arkana prawda? To miło poznać kogoś biegłego w sztuce. Jak wspomniałem Nazywam się murmandamus a ten oto mój latający przyjaciel to Motrax. Wygląda na to że stanowimy kadrę magiczną naszego miłego odzialiku.
Motrax podleciał szybciutko do swojego pana i zapiszczał -oooo czeeść jak leci- zwracając się zwierzaka rozmówcy swego pana próbując nawiązać z nim kontakt.

-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Ninerl
Rzuciła niechętnie spojrzenie tej bandzie motłochu, co u licha ją podkusiło zaciągać się do wojska? *Zgłupiałam...ci tutaj, z nielicznymi wyjątkami, to prymitywy do kwardatu. Pewnie uważają na przykład, że mycie szkodzi* cicho pociągneła nosem. Jedynie dwóch osobników wyglądających na magów, i niziołek wyglądali wedle mniemania Ninerl na "normalnych".
Wrzaskliwym odgłosom entuzjazmu przewodził ochrypły i głęboki głos osobnika imieniu Olaf. Obydwoje poczuli do siebie niechęć do pierwszego spojrzenia. Ninerl miała nadzieję, że zostawi ją w spokoju- lepiej byłoby dla niego....Jeśli nie *ktoś bardzo szybko "zginie" śmiercią wojownika. Wystarczy tylko go otruć albo zakazić ranę* uśmiechnęła się do siebie *reszcie tylko oddałabym przysługę.*. Potrząsnęła zaraz głowę, dziwiąc się samej sobie- przecież jeszcze nikogo nie zamordowała, ani nawet nie zamierzała tego robić...ale ten osobnik był wyjątkowy- doszła do wniosku. Z góry nie oceniała ludzi, starała się być tolerancyjna, ale ten tępy brutal... Nie wiedziała, na ile go będzie w stanie znieść.
Nagle podleciał do niej pseudosmok. Zapiszczał coś swoim głosikiem, a Ninerl się uśmiechnęła mimowolnie. Wyciągnęła dłoń i pogłaskała zwierzaczka. Za chwilę potem nowy przybysz wszedł do namiotu. Zdjął kaptur, a Ninerl ze zdziwieniem uniosła brwi. Drow! Prawdziwy drow...pełnokrwisty... *Co on tu robi?* myślała *Od kiedy to drowy zaciągają się do wojska?*.
Ten kretyn Olaf rzucił jakąś śmieszną obelgę. Ninerl dobrze ją zapamiętała. *Kiedyś ci się odpłacę...poczekaj tylko* pomyślała.
Zwróciła uwagę na właściela chowańca. Uśmiechnęła się do niego, zawsze tak robiła, gdy poznawała ludzi:
-Jestem Ninerl. Miło cię poznać.- za chwilę się poprawiła:- a właściwie was.-popatrzyła na drugiego maga.
Rzuciła niechętnie spojrzenie tej bandzie motłochu, co u licha ją podkusiło zaciągać się do wojska? *Zgłupiałam...ci tutaj, z nielicznymi wyjątkami, to prymitywy do kwardatu. Pewnie uważają na przykład, że mycie szkodzi* cicho pociągneła nosem. Jedynie dwóch osobników wyglądających na magów, i niziołek wyglądali wedle mniemania Ninerl na "normalnych".
Wrzaskliwym odgłosom entuzjazmu przewodził ochrypły i głęboki głos osobnika imieniu Olaf. Obydwoje poczuli do siebie niechęć do pierwszego spojrzenia. Ninerl miała nadzieję, że zostawi ją w spokoju- lepiej byłoby dla niego....Jeśli nie *ktoś bardzo szybko "zginie" śmiercią wojownika. Wystarczy tylko go otruć albo zakazić ranę* uśmiechnęła się do siebie *reszcie tylko oddałabym przysługę.*. Potrząsnęła zaraz głowę, dziwiąc się samej sobie- przecież jeszcze nikogo nie zamordowała, ani nawet nie zamierzała tego robić...ale ten osobnik był wyjątkowy- doszła do wniosku. Z góry nie oceniała ludzi, starała się być tolerancyjna, ale ten tępy brutal... Nie wiedziała, na ile go będzie w stanie znieść.
Nagle podleciał do niej pseudosmok. Zapiszczał coś swoim głosikiem, a Ninerl się uśmiechnęła mimowolnie. Wyciągnęła dłoń i pogłaskała zwierzaczka. Za chwilę potem nowy przybysz wszedł do namiotu. Zdjął kaptur, a Ninerl ze zdziwieniem uniosła brwi. Drow! Prawdziwy drow...pełnokrwisty... *Co on tu robi?* myślała *Od kiedy to drowy zaciągają się do wojska?*.
Ten kretyn Olaf rzucił jakąś śmieszną obelgę. Ninerl dobrze ją zapamiętała. *Kiedyś ci się odpłacę...poczekaj tylko* pomyślała.
Zwróciła uwagę na właściela chowańca. Uśmiechnęła się do niego, zawsze tak robiła, gdy poznawała ludzi:
-Jestem Ninerl. Miło cię poznać.- za chwilę się poprawiła:- a właściwie was.-popatrzyła na drugiego maga.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Murmandamus i Motrax
Murmandamus ukłonił się lekko Niniel.-
-Wygląda na to iż wkrótce otrzymamy rozkazy jakieś, przyznam się że ciekaw jestem do czego się nadamy. Ah wojsko, różnych rzeczy się naczytałem o nim, może nawet to być barwna przygoda chociarz niebezpieczna ale po ostatnich nudnych latach-krzywi się-przyda mi się nieco odmiany.
Pociągnął łyka z kufla piwa.
-Tak to będzie interesujące tym bardziej że- usmiechnął się trafiła mi się interesująca kompania. Większość tych tutaj-wskazał to okoliczni chłopi-ot nic specjalnego, my wyróżniamy się w oczywisty sposób z tłumu, pewnie dlatego za nami nie przepadają. Mniemam że pani Niniel z daleka?
Murmandamus ukłonił się lekko Niniel.-
-Wygląda na to iż wkrótce otrzymamy rozkazy jakieś, przyznam się że ciekaw jestem do czego się nadamy. Ah wojsko, różnych rzeczy się naczytałem o nim, może nawet to być barwna przygoda chociarz niebezpieczna ale po ostatnich nudnych latach-krzywi się-przyda mi się nieco odmiany.
Pociągnął łyka z kufla piwa.
-Tak to będzie interesujące tym bardziej że- usmiechnął się trafiła mi się interesująca kompania. Większość tych tutaj-wskazał to okoliczni chłopi-ot nic specjalnego, my wyróżniamy się w oczywisty sposób z tłumu, pewnie dlatego za nami nie przepadają. Mniemam że pani Niniel z daleka?

-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Ninerl
-Ninerl-poprawiła maga.- A owszem wyróżniamy się...nie jest to dla nas koniecznie dobre...Wojsko-powiedziała z zastanowieniem w głosie- wojsko zawsze mi się kojarzyło z sierżantami, wywrzaskującymi rozkazy, kopaniem latryn, smrodem i brudem. A także z tym, jak srasz ze strachu, gdy rusza na ciebie ciężka konnica wroga. I jak widujesz takie widoki jak ludzie z rozpłatnymi brzuchami, przytrzymujący rękoma wypadające jelita. I wszy, zapomniałam o wszach. Jedyne plusy to łupy, darmowe żarcie i spanie oraz ubranie. I takie są powody mojej bytności tutaj.-rzuciła spojrzenie na resztę oddziału.- Zwykli chłopi....no tak bywa. Nieźle nam dowódcy dadzą w kość, zobaczysz. Będą chcieli z tej hołoty coś wykrzesać. Nie wiem, czy im, się uda. Co do pochodzenia, to spora część swojego życia spędziłam w Waterdeep, pewnie ci tak nazwa nie jest obca.- powiedziała. Dodała po chwili: - Ciekawa jestem naszych, bardziej hm...cywilizowanych towarzyszy.
-Ninerl-poprawiła maga.- A owszem wyróżniamy się...nie jest to dla nas koniecznie dobre...Wojsko-powiedziała z zastanowieniem w głosie- wojsko zawsze mi się kojarzyło z sierżantami, wywrzaskującymi rozkazy, kopaniem latryn, smrodem i brudem. A także z tym, jak srasz ze strachu, gdy rusza na ciebie ciężka konnica wroga. I jak widujesz takie widoki jak ludzie z rozpłatnymi brzuchami, przytrzymujący rękoma wypadające jelita. I wszy, zapomniałam o wszach. Jedyne plusy to łupy, darmowe żarcie i spanie oraz ubranie. I takie są powody mojej bytności tutaj.-rzuciła spojrzenie na resztę oddziału.- Zwykli chłopi....no tak bywa. Nieźle nam dowódcy dadzą w kość, zobaczysz. Będą chcieli z tej hołoty coś wykrzesać. Nie wiem, czy im, się uda. Co do pochodzenia, to spora część swojego życia spędziłam w Waterdeep, pewnie ci tak nazwa nie jest obca.- powiedziała. Dodała po chwili: - Ciekawa jestem naszych, bardziej hm...cywilizowanych towarzyszy.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Murmandamus i Motrax
Zaklinakcz kiwnął głową- Tak znana jest mi nazwa miasta Waterdeep zwanym miastem cudów lecz jednak nigdy tam nie byłem. Własciwie z wybrzeża mieczy moja rodzina sięwywodzi a w te strony udało mi się zawitać dla hmmmm odbycia nauki u starych pierdzieli..przepraszam szacownych mistrzów magii z Aglook.Na szczęscie juz mnie tam nie ma-dodał z kwaśnym uśmiechem.
Na to motrax przekrzywił główkę
-Ajjjjj wyrzucili Pana tak tak wyrzucili bo nie chciało się Panu uczyć oooooo Pan leniwy , leniwy , leniwy,leniwy.
Murmandamus machnął ręką by zbyć tą uwagę lecz jego policzki się zaczerwieniły lekko.
-Cichaj Motraxie! Ci nudziarze potrafią tylko grzebać w swoich księgach i żadnej przyjemności z życia nie potrafią czerpać nie powiedziawszy o tym że sam narzekałeś na ich usposobienie.Motrax odpowiedział
-Tak panie nudziarze nudziarze ale pan leniwy leniwy.-Cichaj motraxie.-po czym chwycił go za pyszczyek i przytrzymał chwilę dając do zrozumienia chowańcowi by zszedł z tego tematu.-za dużo gadasz
Po czym znów zwrócił się do Ninerl:
-Dobry chowaniec ale czasem zbyt gadatliwy-łypnął znów na Motraxa ale ten pochłonął już swoją uwagę jakimś kawałkiem jedzenia który został na stole z ostatniego posiłku.-Tak zobaczymy co przyniesie życie no ale też zwyczajnym wojskiem to my nie jesteśmy tak czy inaczej. Ale będą też dobrze płacić.
Zaklinakcz kiwnął głową- Tak znana jest mi nazwa miasta Waterdeep zwanym miastem cudów lecz jednak nigdy tam nie byłem. Własciwie z wybrzeża mieczy moja rodzina sięwywodzi a w te strony udało mi się zawitać dla hmmmm odbycia nauki u starych pierdzieli..przepraszam szacownych mistrzów magii z Aglook.Na szczęscie juz mnie tam nie ma-dodał z kwaśnym uśmiechem.
Na to motrax przekrzywił główkę
-Ajjjjj wyrzucili Pana tak tak wyrzucili bo nie chciało się Panu uczyć oooooo Pan leniwy , leniwy , leniwy,leniwy.
Murmandamus machnął ręką by zbyć tą uwagę lecz jego policzki się zaczerwieniły lekko.
-Cichaj Motraxie! Ci nudziarze potrafią tylko grzebać w swoich księgach i żadnej przyjemności z życia nie potrafią czerpać nie powiedziawszy o tym że sam narzekałeś na ich usposobienie.Motrax odpowiedział
-Tak panie nudziarze nudziarze ale pan leniwy leniwy.-Cichaj motraxie.-po czym chwycił go za pyszczyek i przytrzymał chwilę dając do zrozumienia chowańcowi by zszedł z tego tematu.-za dużo gadasz
Po czym znów zwrócił się do Ninerl:
-Dobry chowaniec ale czasem zbyt gadatliwy-łypnął znów na Motraxa ale ten pochłonął już swoją uwagę jakimś kawałkiem jedzenia który został na stole z ostatniego posiłku.-Tak zobaczymy co przyniesie życie no ale też zwyczajnym wojskiem to my nie jesteśmy tak czy inaczej. Ale będą też dobrze płacić.

-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Richard
Niestety, Murmandamus nie był typem, którego można łatwo zaskoczyć. Wydawało się, że nagłe pojawienie się Richarda nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia. Wręcz przeciwnie, zwrócił się do niego otwarcie i przyjacielsko, całkowicie zbijając go z pantałyku.
-Ah o ile mnie przeczucie nie myli jest waść znającym Arkana prawda? To miło poznać kogoś biegłego w sztuce. Jak wspomniałem Nazywam się murmandamus a ten oto mój latający przyjaciel to Motrax. Wygląda na to że stanowimy kadrę magiczną naszego miłego odzialiku.
-Richard - odparł nieco skonfudowany Richard, jednoczaśnie dyskretnie powstrzymując Omen przed skosztowaniem Motraxa. Bez wątpienia zrójnowałoby mu to żołądek, a Richard nie mógł sobie pozwolić na utratę chowańca.
Szczęśliwie, uwagę Murmandamusa było łatwiej odwrócić niż go zaskoczyć i już po chwili wdał się w dialog z elfką, najwyraźniej całkowicie zapominając o stojącym obok niego bladym typie w czarnych szatach z krukiem na ramieniu.
Uspokoiwszy się i odzyskawszy rezon, Richard ze zdumieniem stwierdził, iż półdrowka jest dużo bardziej interesująca niż adept Sztuki. Była chyba jedyną wśród rekrutów spotkanych przez niego do tej pory osobą, która miała realistyczne poglądy na ich najbliższą przyszłość. Jej mieszane pochodzenie, dla większości słabość, Richard postrzegał jako źródło potencjalnej siły. Całkowicie skoncentrował swoją uwagę na dziewczynie, jednocześnie starając się zignorować wywody Murmandamusa i bezustanne wybryki Motraxa.
Niestety, Murmandamus nie był typem, którego można łatwo zaskoczyć. Wydawało się, że nagłe pojawienie się Richarda nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia. Wręcz przeciwnie, zwrócił się do niego otwarcie i przyjacielsko, całkowicie zbijając go z pantałyku.
-Ah o ile mnie przeczucie nie myli jest waść znającym Arkana prawda? To miło poznać kogoś biegłego w sztuce. Jak wspomniałem Nazywam się murmandamus a ten oto mój latający przyjaciel to Motrax. Wygląda na to że stanowimy kadrę magiczną naszego miłego odzialiku.
-Richard - odparł nieco skonfudowany Richard, jednoczaśnie dyskretnie powstrzymując Omen przed skosztowaniem Motraxa. Bez wątpienia zrójnowałoby mu to żołądek, a Richard nie mógł sobie pozwolić na utratę chowańca.
Szczęśliwie, uwagę Murmandamusa było łatwiej odwrócić niż go zaskoczyć i już po chwili wdał się w dialog z elfką, najwyraźniej całkowicie zapominając o stojącym obok niego bladym typie w czarnych szatach z krukiem na ramieniu.
Uspokoiwszy się i odzyskawszy rezon, Richard ze zdumieniem stwierdził, iż półdrowka jest dużo bardziej interesująca niż adept Sztuki. Była chyba jedyną wśród rekrutów spotkanych przez niego do tej pory osobą, która miała realistyczne poglądy na ich najbliższą przyszłość. Jej mieszane pochodzenie, dla większości słabość, Richard postrzegał jako źródło potencjalnej siły. Całkowicie skoncentrował swoją uwagę na dziewczynie, jednocześnie starając się zignorować wywody Murmandamusa i bezustanne wybryki Motraxa.

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
- Numer GG: 9601340
Frihold Carmund
Niziołek siedział przy nowych towarzyszach, żaden z nich nie próbował mu wmówić że jest karłem a nie Niziołkiem.
-* Porządni ludzie.*- pomyślał biorąc łyk piwa.
- Co ja mogę o sobie powiedzieć, niewiele ciekawego, jestem zwyczajnym nizołkiem, no może mniej zwyczajnym ale niołkiem. Jeśli interesuje was czemu się zaciągnąłem to mogę wam to powiedzieć, nie jest to tajemnica, wiecie gdy byłem smarkaczem nasłuchałem się opowieści o poszukiwaczach przygód którzy eksterminowali gobliny całymi stadami, robili sobie wycieczki po zapomnianych przez świat lochach, i dla rozgrzewki ubijali smoki. Chciałem być taki jak oni, ale za cholerę nie mogłem trafić na grupę takich awanturników a wiecie pieniądze szybko się kończą, musiałem skądś zdobyć nieco złota na przeżycie więc się zaciągnąłem.– powiedział do kompanów.- Mogłem się zaciągnąć do jakiejś najemnej kompani gdzie warunku były by lepsze ale kurwa, nie chciało mi się czekać, to był mój błąd. Cóż za tych którym szczęście nie dopisało.- rzekł podnosząc kufel do góry i osuszając go.
Frihold przysłuchiwał się rozmowom towarzyszy i obserwował smoczka chodzącego po stole, podsunął mu kolejny kawałek mięsa i uśmiechnął się lekko.
Niziołek siedział przy nowych towarzyszach, żaden z nich nie próbował mu wmówić że jest karłem a nie Niziołkiem.
-* Porządni ludzie.*- pomyślał biorąc łyk piwa.
- Co ja mogę o sobie powiedzieć, niewiele ciekawego, jestem zwyczajnym nizołkiem, no może mniej zwyczajnym ale niołkiem. Jeśli interesuje was czemu się zaciągnąłem to mogę wam to powiedzieć, nie jest to tajemnica, wiecie gdy byłem smarkaczem nasłuchałem się opowieści o poszukiwaczach przygód którzy eksterminowali gobliny całymi stadami, robili sobie wycieczki po zapomnianych przez świat lochach, i dla rozgrzewki ubijali smoki. Chciałem być taki jak oni, ale za cholerę nie mogłem trafić na grupę takich awanturników a wiecie pieniądze szybko się kończą, musiałem skądś zdobyć nieco złota na przeżycie więc się zaciągnąłem.– powiedział do kompanów.- Mogłem się zaciągnąć do jakiejś najemnej kompani gdzie warunku były by lepsze ale kurwa, nie chciało mi się czekać, to był mój błąd. Cóż za tych którym szczęście nie dopisało.- rzekł podnosząc kufel do góry i osuszając go.
Frihold przysłuchiwał się rozmowom towarzyszy i obserwował smoczka chodzącego po stole, podsunął mu kolejny kawałek mięsa i uśmiechnął się lekko.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Murmandamus i Motrax
Murmandamus zwrócił się do niziołka:
-O ale perspektywy nie są złe przecierz. Dopiero się okaże co nas czeka w przyszłosci a obecność w tej kompani może się jeszcze okazać
lepsza od tych najemników rzekomo lepszych, wszystko okaże się w przyszłosci. Sami się o tym przekonamy.
*Pierwsze wrażenie jakie odniósł po kilku słowach zamienionych było ogólnie pozytywne. Niziołek wydawał się dobrym kompanem i być może od niego będzie zależeć kiedyś życie murmandamusa, pół drowka ta też całkiem miła kobieta choć cokolwiek nieśmiała na początku-lecz jej egzotyczna uroda przyciągała oko. Ponury Richard ten stanowił zagadkę nie odzywając się praktycznie ale tez nie sprawiłzłego wrażenia jak oscar, który, tak jakby ostentacyjnie trzymał się z daleka. Niemniej jednak napięcie chyba zostało zażegnane i dobrze ,murmandamus nie chciał by była w grupie atmosfera niezdrowej rywalizacji jak w akademii gdzie trwał swoisty wyścig szczurów.*
Murmandamus zwrócił się do niziołka:
-O ale perspektywy nie są złe przecierz. Dopiero się okaże co nas czeka w przyszłosci a obecność w tej kompani może się jeszcze okazać
lepsza od tych najemników rzekomo lepszych, wszystko okaże się w przyszłosci. Sami się o tym przekonamy.
*Pierwsze wrażenie jakie odniósł po kilku słowach zamienionych było ogólnie pozytywne. Niziołek wydawał się dobrym kompanem i być może od niego będzie zależeć kiedyś życie murmandamusa, pół drowka ta też całkiem miła kobieta choć cokolwiek nieśmiała na początku-lecz jej egzotyczna uroda przyciągała oko. Ponury Richard ten stanowił zagadkę nie odzywając się praktycznie ale tez nie sprawiłzłego wrażenia jak oscar, który, tak jakby ostentacyjnie trzymał się z daleka. Niemniej jednak napięcie chyba zostało zażegnane i dobrze ,murmandamus nie chciał by była w grupie atmosfera niezdrowej rywalizacji jak w akademii gdzie trwał swoisty wyścig szczurów.*

-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Ninerl
Słysząc słowa chowańca, dziewczyna zachichotała. Powiedziała, śmiejąc się:- Nie martw się, dla mnie szkoła też była nudna. Za mało konkretnych informacji, za dużo teorii i gadania i nudy.
Podszedł do nich drugi mag, cały w czerni i z krukiem na ramieniu. *Pewnie nekromanta* pomyślała dziewczyna *Albo może i nie...*. Ożywieńcy budzili w niej odrazę i mdłości- to było takie smutne i zarazem żałosne. Ona sama nie chciałaby, by jej ciało lub duszę wykorzystał jakiś mag z przerośniętymi ambicjami. Mogła mieć tylko nadzieję, że jej bóg-patron do tego nie dopuści.
Przycisnęła odruchowo dłoń do szyji, czując pod warstwą tkaniny dwa metalowe kształty- jedne był srebrnym pentagramem, z doczepionym błękitnym kryształem, drugi mniejszy przedstawiał kościstą dłoń trzymającą wagę. Drugiego nikomu nie pokazywała, lepiej, by nikt tego nie wiedział. *Sporo z nas zginie* stwierdziła *Coś mi się wydaje... Zanim zrobią z nas cokolwiek przydatnego.* Wzruszyła ramionami, co ona dziś wszystko widzi w ponurych barwach? Zreflektowała się po chwili, że jej gest może się wydać dziwny i splotła dłonie. Doszły ją słowa niziołka. Odezwała się:- Pamiętaj, by te opowieści dzielić przez pół, co najmniej. Pewnie te całe smoki to były zwykłe wiwerny. A tych goblinów to pewnie było raptem dwa na jednego bohatera i w dodatku zabili je z zaskoczenia. A lochy jak znam życie, były właściwe puste i nasi bohaterowie pewnie kogoś okradli, jak z nich wychodził. Gdybyś powiedział, że arcymag Elminster eksterminuje smoka...ale jednego smoka, bym uwierzyła. Albo Czarnokij- dodała. Widziała go parę razy na żywo, w końcu mieszkał w jej rodzinnym mieście.- A kompania najemników...jeśli dowódca dba o ludzi, to może byc całkiem niezłe rozwiązanie. Ale nie licz na eksterminację potworów- powiedziała kwaśno- a raczej ludzi lub nieludzi. I użeranie się z pracodawcami.. Zwróciła się do właściela Mothraxa:
- Musisz zobaczyć Waterdeep. Ma swoje wady nie powiem, ale mimo tego, dużo się tam dzieje i jest ciekawie. Na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Słysząc słowa chowańca, dziewczyna zachichotała. Powiedziała, śmiejąc się:- Nie martw się, dla mnie szkoła też była nudna. Za mało konkretnych informacji, za dużo teorii i gadania i nudy.
Podszedł do nich drugi mag, cały w czerni i z krukiem na ramieniu. *Pewnie nekromanta* pomyślała dziewczyna *Albo może i nie...*. Ożywieńcy budzili w niej odrazę i mdłości- to było takie smutne i zarazem żałosne. Ona sama nie chciałaby, by jej ciało lub duszę wykorzystał jakiś mag z przerośniętymi ambicjami. Mogła mieć tylko nadzieję, że jej bóg-patron do tego nie dopuści.
Przycisnęła odruchowo dłoń do szyji, czując pod warstwą tkaniny dwa metalowe kształty- jedne był srebrnym pentagramem, z doczepionym błękitnym kryształem, drugi mniejszy przedstawiał kościstą dłoń trzymającą wagę. Drugiego nikomu nie pokazywała, lepiej, by nikt tego nie wiedział. *Sporo z nas zginie* stwierdziła *Coś mi się wydaje... Zanim zrobią z nas cokolwiek przydatnego.* Wzruszyła ramionami, co ona dziś wszystko widzi w ponurych barwach? Zreflektowała się po chwili, że jej gest może się wydać dziwny i splotła dłonie. Doszły ją słowa niziołka. Odezwała się:- Pamiętaj, by te opowieści dzielić przez pół, co najmniej. Pewnie te całe smoki to były zwykłe wiwerny. A tych goblinów to pewnie było raptem dwa na jednego bohatera i w dodatku zabili je z zaskoczenia. A lochy jak znam życie, były właściwe puste i nasi bohaterowie pewnie kogoś okradli, jak z nich wychodził. Gdybyś powiedział, że arcymag Elminster eksterminuje smoka...ale jednego smoka, bym uwierzyła. Albo Czarnokij- dodała. Widziała go parę razy na żywo, w końcu mieszkał w jej rodzinnym mieście.- A kompania najemników...jeśli dowódca dba o ludzi, to może byc całkiem niezłe rozwiązanie. Ale nie licz na eksterminację potworów- powiedziała kwaśno- a raczej ludzi lub nieludzi. I użeranie się z pracodawcami.. Zwróciła się do właściela Mothraxa:
- Musisz zobaczyć Waterdeep. Ma swoje wady nie powiem, ale mimo tego, dużo się tam dzieje i jest ciekawie. Na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39
Murmandamus i Motrax
Murmandamus uśmiechnął się do pół drowki
-Pewnie któregoś dnia tam zawitam chociarzby by rzucić okiem na słynne podgórze. Nie to by mnie tam ciągnęło nie jestem tym co by tęsknił za szybką smiercią ale samo miejsce wydaje się intrygujące. Widzisz Ninerl moje życie dopiero się rozpoczyna i mam je całe przedemną- znów się uśmiechnął.
Murmandamus uśmiechnął się do pół drowki
-Pewnie któregoś dnia tam zawitam chociarzby by rzucić okiem na słynne podgórze. Nie to by mnie tam ciągnęło nie jestem tym co by tęsknił za szybką smiercią ale samo miejsce wydaje się intrygujące. Widzisz Ninerl moje życie dopiero się rozpoczyna i mam je całe przedemną- znów się uśmiechnął.

-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Tharivol ,,Księżycowy szept"
Mężczyzna obudził się natychmiast gdy w namiocie zaczęło robić się gwarniej.
Teraz siedział przy swoim wielkim mieczem, przyglądając się całej tej sytuacji, z której śmiał się w głębi duszy. Bardzo zaciekawił go drow przy, którym najdłużej zatrzymał swe spojrzenie.
*Co ja do jasnej cholery zrobiłem?? Przecież to jakiś cyrk a nie wojsko! PO co ja składałem ten głupi podpis??*
Człowiek nie miał zamiaru zawierać jakiś więzi z tymi ludźmi. Sam na razie nie wiedział co będzie tu robił. Jego twarz spoczywała cały czas pod silno zielonym kapturem, którego nigdy jeszcze nie zdjął w obecności tych ludzi.
Mruknął coś nie zrozumiałego pod nosem po czym wyciągnął kukri i jabłko. Pokroił je na 4 części i zaczął je jeść, wcześniej wycierając broń o płaszcz i odkładając je na właściwe miejsce. Miał nadzieję że zaraz zacznie się tu coś dziać bo już jakoś nie miał ochoty słuchać tego co tutaj wygadują.
Panie... panie drow podejdź pan tu.- powiedział zabójca Tharivol do drowa.
Mężczyzna obudził się natychmiast gdy w namiocie zaczęło robić się gwarniej.
Teraz siedział przy swoim wielkim mieczem, przyglądając się całej tej sytuacji, z której śmiał się w głębi duszy. Bardzo zaciekawił go drow przy, którym najdłużej zatrzymał swe spojrzenie.
*Co ja do jasnej cholery zrobiłem?? Przecież to jakiś cyrk a nie wojsko! PO co ja składałem ten głupi podpis??*
Człowiek nie miał zamiaru zawierać jakiś więzi z tymi ludźmi. Sam na razie nie wiedział co będzie tu robił. Jego twarz spoczywała cały czas pod silno zielonym kapturem, którego nigdy jeszcze nie zdjął w obecności tych ludzi.
Mruknął coś nie zrozumiałego pod nosem po czym wyciągnął kukri i jabłko. Pokroił je na 4 części i zaczął je jeść, wcześniej wycierając broń o płaszcz i odkładając je na właściwe miejsce. Miał nadzieję że zaraz zacznie się tu coś dziać bo już jakoś nie miał ochoty słuchać tego co tutaj wygadują.
Panie... panie drow podejdź pan tu.- powiedział zabójca Tharivol do drowa.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!

Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!



-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
- Numer GG: 9601340
Frihold Carmund
Niziołek postawił kufel na stole.
- Mówiłem że byłem wtedy łatwowiernym gówniarzem, trochę już wędruje po świecie i nabrałem nieco doświadczenia jednak nie uważam się za kogoś zbyt wyjątkowego, na pewno gdzieś jest ktoś lepszy .A co do twego rodzinnego miasta byłem Waterdeep, nawet przyjemne miasto ale niestety tylko przejeżdżałem przez nie.- powiedział do Półdrowki.
Niziołek nie nalewał sobie już piwa, mimo wszystko był lżejszy od ludzi i alkohol z powodu stosunkowo niewielkiej masy brał go szybciej, tego wieczoru nie chciał się upić, mogło to spowodować niezłą awanturę połączoną z bójką, Frihold siedział siedział obserwując z nudów rekrutów, niedługo się uchleją i wywołają awanturę a potem przyjdzie sierżant i rozgoni towarzystwo.
Niziołek postawił kufel na stole.
- Mówiłem że byłem wtedy łatwowiernym gówniarzem, trochę już wędruje po świecie i nabrałem nieco doświadczenia jednak nie uważam się za kogoś zbyt wyjątkowego, na pewno gdzieś jest ktoś lepszy .A co do twego rodzinnego miasta byłem Waterdeep, nawet przyjemne miasto ale niestety tylko przejeżdżałem przez nie.- powiedział do Półdrowki.
Niziołek nie nalewał sobie już piwa, mimo wszystko był lżejszy od ludzi i alkohol z powodu stosunkowo niewielkiej masy brał go szybciej, tego wieczoru nie chciał się upić, mogło to spowodować niezłą awanturę połączoną z bójką, Frihold siedział siedział obserwując z nudów rekrutów, niedługo się uchleją i wywołają awanturę a potem przyjdzie sierżant i rozgoni towarzystwo.

-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Dragonis Do'Urden
Tuż po tym, co powiedział Olaf :
Owrócił się do człowieka i z beznamiętną miną odpowiedział - Uprzejmością odpowiadaj na niegrzeczności, a przemocą na przemoc, by jej winni zginęli. To przesłanie mojej bogini, Elistraee. Uznaj to za ostrzeżenie. Następnie przeszedł obok istoty i posunął się w stronę tłumu.
Teraz już ostatnie chwile :
Podszedł do kobiety która wyglądała na drowkę. Z bliska zauważył, że to półdrowka, szedł dalej. Gdy doszedł i usłyszał, zgodził się. - To prawda, Waterdeep to piękne miasto, a dzięki mojemu młodszemu bratu, Drizztowi, mam tam całkiem lekko. Nawet domek sobie kupiłem. A co do wyolbrzymiania powieści - tu nie do końca się z tobą zgodzę. To znaczy akurat ten tutaj wygląda na takiego co przesadza, ale w Menzoberanzan czy podróżując z Drizztem widziałem nie takie rzeczy. Raz miasto zaatakowały dridery - półdrowy, półpająki. Musiałem wtedy bronić, mimo że byłem dopiero ..... Nagle zauważył, że już się rozgadał. Zwrócił się do Ninerl. - Wybacz mi nietaktowność, o pani, nie przedstawiłem się. Jestem Dragonis Do'Urden i zostałem tu przysłany przez wojskowych. Ukłonił się. Następnie wyprostował i zapytał - Czy mógłbym spytać kim ty jesteś i jak się nazywasz ? Zgaduję że jesteś półdrowką i też jesteś nowym ko .... rekrutem, czy tak ?
Tuż po tym, co powiedział Olaf :
Owrócił się do człowieka i z beznamiętną miną odpowiedział - Uprzejmością odpowiadaj na niegrzeczności, a przemocą na przemoc, by jej winni zginęli. To przesłanie mojej bogini, Elistraee. Uznaj to za ostrzeżenie. Następnie przeszedł obok istoty i posunął się w stronę tłumu.
Teraz już ostatnie chwile :
Podszedł do kobiety która wyglądała na drowkę. Z bliska zauważył, że to półdrowka, szedł dalej. Gdy doszedł i usłyszał, zgodził się. - To prawda, Waterdeep to piękne miasto, a dzięki mojemu młodszemu bratu, Drizztowi, mam tam całkiem lekko. Nawet domek sobie kupiłem. A co do wyolbrzymiania powieści - tu nie do końca się z tobą zgodzę. To znaczy akurat ten tutaj wygląda na takiego co przesadza, ale w Menzoberanzan czy podróżując z Drizztem widziałem nie takie rzeczy. Raz miasto zaatakowały dridery - półdrowy, półpająki. Musiałem wtedy bronić, mimo że byłem dopiero ..... Nagle zauważył, że już się rozgadał. Zwrócił się do Ninerl. - Wybacz mi nietaktowność, o pani, nie przedstawiłem się. Jestem Dragonis Do'Urden i zostałem tu przysłany przez wojskowych. Ukłonił się. Następnie wyprostował i zapytał - Czy mógłbym spytać kim ty jesteś i jak się nazywasz ? Zgaduję że jesteś półdrowką i też jesteś nowym ko .... rekrutem, czy tak ?


Czerwona Orientalna Prawica
