[X-Men] Grupa Trzymająca władzę

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Adam "Hypno" Drewster
-Cholera, nie jest wam nazbyt wesoło? - zapytał przez komunikator, robiąc kolejne kółko. - Może wartoby najpierw przeprowadzić mały wywiad?
Adam westchnął.
-Słuchajcie, coś tu naprawdę nie gra. Nigdzie nie widać mutantów. Wydaje mi się, że to jakaś szopka, która ma odwrócić naszą uwagę. Póki co sugeruję aby pozbyć się świadków i jeszcze trochę poczekać. Tylko nie zabijajcie czasem nikogo.
Hypno spróbował tymczasem połączyć się z Xavierem przez radio w Blackbirdzie.
"Psorku, potrzebujemy cię."
-Cholera, nie jest wam nazbyt wesoło? - zapytał przez komunikator, robiąc kolejne kółko. - Może wartoby najpierw przeprowadzić mały wywiad?
Adam westchnął.
-Słuchajcie, coś tu naprawdę nie gra. Nigdzie nie widać mutantów. Wydaje mi się, że to jakaś szopka, która ma odwrócić naszą uwagę. Póki co sugeruję aby pozbyć się świadków i jeszcze trochę poczekać. Tylko nie zabijajcie czasem nikogo.
Hypno spróbował tymczasem połączyć się z Xavierem przez radio w Blackbirdzie.
"Psorku, potrzebujemy cię."


-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Michael Hogg "Vector" i Charden "Nosferatu" Saigner
Roślinne stwory niespiesznie ruszyły przed siebie. Najwyraźniej tamten dojrzał je, bo usłyszeliście przytłumione, ale wciąż wyraźne przekleństwo. Zdając sobie sprawę, że właśnie jak idiota zdradził swoją pozycję, przyjął jedyną sensowną taktykę- podniósł się i zaczął uciekać. Nie miał jednak szans z krwawymi pociskami, które jeden za drugim trafiały w cel. Padł na ziemię, jak się okazało ciężko ranny- z dziury w gardle szybko sączyła się krew, a mundur zaczynał zmieniać barwę na ciemnoczerwoną. Nie ruszał się, więc nie dało się określić, czy jeszcze oddycha.
Chardenowi nie było dane skorzystać z okazji- nagle cały las rozbłysnął jasno, oślepiając go. Zdziwienie musiało szybko minąć- ze źródła światła posypał się w stronę mutantów grad kul i tylko refleks lub spore szczęście pozwoliło im ukryć się za drzewami. Ochrona bazy jak widać nie bawiła się nawet w latarki, teren oświetlały reflektory dwóch vanów, którego załoga nie traciła czasu. Widać gość od noktowizora zostawił pośmiertny prezent. Humanoid Vectora został dosłownie rozerwany skierowaną w niego serią i padł na ziemię. W oddali słychać już było wycie syren alarmowych. Michael słyszał, jak ktoś przez nadajnik coś melduje, ale w takim zgiełku nie wiedział nawet kto.
Jakby tego było mało, Nosferatu za za swoim drzewem zatoczył się i pewnie upadłby, gdyby się o nie nie podparł. Utrata krwi dawała o sobie znać.
Michajił "Nadir" Tigrow i Zhou "Atacama Rain" Wang Bao
Strażnik nie zdążył zareagować, gdy szybki cios w skroń pozbawił go przytomności. Osunął się na trawę bez czucia. Mutanci zostali sami, 10 metrów od ogrodzenia bazy. W tym miejscu nie byłoby pewnie problemem jego pokonanie, choć z drugiej strony nie sposób było przewidzieć, jak duże są zabezpieczenia tego kompleksu.
Nadir spróbował się skontaktować z Vectorem, jednak on nie odpowiadał, zamiast tego usłyszał przyciszone wystrzały i odgłosy walki. Czyli tamci też się nie obijali...
I nagle do waszych uszu dobiegło głośne wycie syreny alarmowej. Na terenie bazy zaczęła się się bieganina i ogólny zgiełk. Z głównego budynku wybiegło kilkunastu ochroniarzy i żołnierzy, część udała się do dwóch vanów stojących przed garażem i wyjechała przez główną bramę. Wyglądało na to, że kogoś namierzyli. Strzelanina słyszana w nadajniku stwarzała pewne podejrzenia.
Adam "Hypno" Drewster
Radio Blackbirda milczało, mimo że próbowałeś dobrą chwilę. Czyżby profesor nawet nie próbował koordynować akcji? Nawet nie zależało mu na wiedzy, co się dzieje z jego podopiecznymi? Adamowi się to stanowczo nie podobało.
Nie udało mu się skontaktować z Vectorem, zamiast tego usłyszał odgłosy wystrzałów i walki. Wygląda na to, że ci na dole nie mieli łatwo.
Nagle na terenie bazy rozległa się syrena alarmowa. Na terenie bazy zaczęła się się bieganina i ogólny zgiełk. Z głównego budynku wybiegło kilkunastu ochroniarzy i żołnierzy, część udała się do dwóch vanów stojących przed garażem i wyjechała przez główną bramę. Z kolei w miejscu, gdzie chyba teraz znajdowali się Vector i Nosferatu dało się zobaczyć jakieś światła. Odgłosy strzelaniny z nadajnika pozwalały przypuszczać, że zostali namierzeni.
Nagle do Hypno dotarło, że jakoś dużo tych strażników. Miało być kilkunastu, w tym kilku mutantów, tymczasem za ogrodzeniem i przy vanach widział co najmniej 40, a po mutantach ani śladu...
Roślinne stwory niespiesznie ruszyły przed siebie. Najwyraźniej tamten dojrzał je, bo usłyszeliście przytłumione, ale wciąż wyraźne przekleństwo. Zdając sobie sprawę, że właśnie jak idiota zdradził swoją pozycję, przyjął jedyną sensowną taktykę- podniósł się i zaczął uciekać. Nie miał jednak szans z krwawymi pociskami, które jeden za drugim trafiały w cel. Padł na ziemię, jak się okazało ciężko ranny- z dziury w gardle szybko sączyła się krew, a mundur zaczynał zmieniać barwę na ciemnoczerwoną. Nie ruszał się, więc nie dało się określić, czy jeszcze oddycha.
Chardenowi nie było dane skorzystać z okazji- nagle cały las rozbłysnął jasno, oślepiając go. Zdziwienie musiało szybko minąć- ze źródła światła posypał się w stronę mutantów grad kul i tylko refleks lub spore szczęście pozwoliło im ukryć się za drzewami. Ochrona bazy jak widać nie bawiła się nawet w latarki, teren oświetlały reflektory dwóch vanów, którego załoga nie traciła czasu. Widać gość od noktowizora zostawił pośmiertny prezent. Humanoid Vectora został dosłownie rozerwany skierowaną w niego serią i padł na ziemię. W oddali słychać już było wycie syren alarmowych. Michael słyszał, jak ktoś przez nadajnik coś melduje, ale w takim zgiełku nie wiedział nawet kto.
Jakby tego było mało, Nosferatu za za swoim drzewem zatoczył się i pewnie upadłby, gdyby się o nie nie podparł. Utrata krwi dawała o sobie znać.
Michajił "Nadir" Tigrow i Zhou "Atacama Rain" Wang Bao
Strażnik nie zdążył zareagować, gdy szybki cios w skroń pozbawił go przytomności. Osunął się na trawę bez czucia. Mutanci zostali sami, 10 metrów od ogrodzenia bazy. W tym miejscu nie byłoby pewnie problemem jego pokonanie, choć z drugiej strony nie sposób było przewidzieć, jak duże są zabezpieczenia tego kompleksu.
Nadir spróbował się skontaktować z Vectorem, jednak on nie odpowiadał, zamiast tego usłyszał przyciszone wystrzały i odgłosy walki. Czyli tamci też się nie obijali...
I nagle do waszych uszu dobiegło głośne wycie syreny alarmowej. Na terenie bazy zaczęła się się bieganina i ogólny zgiełk. Z głównego budynku wybiegło kilkunastu ochroniarzy i żołnierzy, część udała się do dwóch vanów stojących przed garażem i wyjechała przez główną bramę. Wyglądało na to, że kogoś namierzyli. Strzelanina słyszana w nadajniku stwarzała pewne podejrzenia.
Adam "Hypno" Drewster
Radio Blackbirda milczało, mimo że próbowałeś dobrą chwilę. Czyżby profesor nawet nie próbował koordynować akcji? Nawet nie zależało mu na wiedzy, co się dzieje z jego podopiecznymi? Adamowi się to stanowczo nie podobało.
Nie udało mu się skontaktować z Vectorem, zamiast tego usłyszał odgłosy wystrzałów i walki. Wygląda na to, że ci na dole nie mieli łatwo.
Nagle na terenie bazy rozległa się syrena alarmowa. Na terenie bazy zaczęła się się bieganina i ogólny zgiełk. Z głównego budynku wybiegło kilkunastu ochroniarzy i żołnierzy, część udała się do dwóch vanów stojących przed garażem i wyjechała przez główną bramę. Z kolei w miejscu, gdzie chyba teraz znajdowali się Vector i Nosferatu dało się zobaczyć jakieś światła. Odgłosy strzelaniny z nadajnika pozwalały przypuszczać, że zostali namierzeni.
Nagle do Hypno dotarło, że jakoś dużo tych strażników. Miało być kilkunastu, w tym kilku mutantów, tymczasem za ogrodzeniem i przy vanach widział co najmniej 40, a po mutantach ani śladu...

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Michael Hogg "Vector"
Gdy razem z Chardenem załatwili ostatniego strażnika, Vector ucieszył się. "Nareszcie..Teraz możemy zapuścić dalszy zwiad..Ale zaraz, zaraz. Co to?" - zdzwił się gdy zobaczył oślepiające światło. "Czyżby w końcu mutanci się ujawnili..Nie. To nie oni. Jacyś żołnierze nas ostrzeliwują. Nie dobrze" - przeraził się na widok kul które trafiły Nosferatu. "Jest z nim źle. Musimy znaleźć kryjówkę i potajemnie dołączyć do pozostałych. We dwójkę, a raczej w pojedynkę biorąc pod uwagę stan zdrowia Chardena nie jestem w stanie zrobić za dużo..Choć z drugiej strony. Rośliny. Los mi sprzyja".
Hogg wytworzył tarczę z roślinności która okrywała prawie całe ciało. Przebiegł w stronę Chardena i przykucnął.
- Nic Ci nie jest Nosferatu? Musimy jakoś wygrzebać się z tego bagna. Nie jest dobrze. Moja moc nam pomoże. Przynajmniej tak sądzę. A teraz trzymaj się bo nie ma czasu do stracenia. Zarzucił go na plecy. Stworzył wokół siebie olbrzymi, twardy, roślinny kokon który miał chronić przed strzałami. Dodatkowo wyposażył kokon w obronne, super ostre i cienkie sosnowe igły którymi raził żołnierzy w krytyczne miejsca. Sięgnął po komunikator.
- Adam? Nadir? Jesteście tam ? Robi się gorąco. Musimy zebrać się razem i atakować grupowo. W małych oddziałach możemy sobie nie poradzić. Mam pewien pomysł. Adam podleci i zabierze nas Blackbirdem a następnie udamy się w Waszą stronę Nadir. Tam stoczymy bitwę z tą całą hordą krwiożerczych żołnierzy..Co wy na to?? Szybko bo nie mamy czasu do stracenia!
Gdy razem z Chardenem załatwili ostatniego strażnika, Vector ucieszył się. "Nareszcie..Teraz możemy zapuścić dalszy zwiad..Ale zaraz, zaraz. Co to?" - zdzwił się gdy zobaczył oślepiające światło. "Czyżby w końcu mutanci się ujawnili..Nie. To nie oni. Jacyś żołnierze nas ostrzeliwują. Nie dobrze" - przeraził się na widok kul które trafiły Nosferatu. "Jest z nim źle. Musimy znaleźć kryjówkę i potajemnie dołączyć do pozostałych. We dwójkę, a raczej w pojedynkę biorąc pod uwagę stan zdrowia Chardena nie jestem w stanie zrobić za dużo..Choć z drugiej strony. Rośliny. Los mi sprzyja".
Hogg wytworzył tarczę z roślinności która okrywała prawie całe ciało. Przebiegł w stronę Chardena i przykucnął.
- Nic Ci nie jest Nosferatu? Musimy jakoś wygrzebać się z tego bagna. Nie jest dobrze. Moja moc nam pomoże. Przynajmniej tak sądzę. A teraz trzymaj się bo nie ma czasu do stracenia. Zarzucił go na plecy. Stworzył wokół siebie olbrzymi, twardy, roślinny kokon który miał chronić przed strzałami. Dodatkowo wyposażył kokon w obronne, super ostre i cienkie sosnowe igły którymi raził żołnierzy w krytyczne miejsca. Sięgnął po komunikator.
- Adam? Nadir? Jesteście tam ? Robi się gorąco. Musimy zebrać się razem i atakować grupowo. W małych oddziałach możemy sobie nie poradzić. Mam pewien pomysł. Adam podleci i zabierze nas Blackbirdem a następnie udamy się w Waszą stronę Nadir. Tam stoczymy bitwę z tą całą hordą krwiożerczych żołnierzy..Co wy na to?? Szybko bo nie mamy czasu do stracenia!
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Charden "Nosferatu" Saigner
Sprawy przybierały nieciekawy obrót. Charden potrząsnął głową, aby odegnać latające mu przed oczyma mroczki. Na dodatek był wewnątrz cały rozdygotany, jeszcze nigdy nie zabił człowieka. Cóż, widać, że niedoceniał własnej celności. Teraz nie było czasu na rozpacz ani załamywanie się, przynajmniej, jeśli nie chciał szybko dołączyć do swojej przypadkowej ofiary. Dopóki świeciły reflektory nie mieli szans się z tego wyrwać. Na dodatek jego przeczucia się sprawdziły, informacje, jakie podał profesor były fałszywe. Cóż, jeśli chce to przeżyć trzeba się postarać. Bez wahania wypił wszystko, co zostało w piersiówce, miał nadzieję, że ta dawka wystarczy do czasu aż będzie mógł jakoś inaczej uzupełnić utratę krwi. - Vector, zajmę się światłami, ty wymyśl jakiś sposób, żeby nas stąd wydostać. Po jednym ostrzu na reflektor, nie mógł sobie pozwolić na więcej, przynajmniej jeśli nie miał ochoty się wykrwawić. Szybkie wychylenie się, strzał i od razu na ziemie. Charden miał nadzieje, że wyjdzie z tego żywy. Zresztą niewiele by mu to dało, bo zorientował się skąd zna ten znak. - Do wszystkich X-menów, wycofujemy się, to nie terroryści. To placówka S.H.I.E.L.D! krzyknął do nadajnika. Charden odczołgał się głębiej w las i oparł się o jakieś drzewo. Dasz radę, musisz tylko zebrać siły. Pomimo dawki jaką pobrał z flaszki czuł się osłabiony. Musiał przyznać, że dawno tak bardzo nie nadużył mocy. Cofnął się pamięcią do chwil, gdy dopiero ją odkrył. Tak, gdyby nie profesor to pewnie teraz by już nie żył po zużyciu niemal całej krwi z organizmu. Świszczące dookoła kule przypomniały mu, że nie czas na wspominki. Niezwykłe, jak wychowanie potrafi wpłynąć na człowieka. Nawet w takiej sytuacji Charden pozostawał spokojny. - Hypno, myślę, że czas byś nas stąd zabrał, sądzę, że ci panowie nie cieszą się z naszego towarzystwa. Chardena ponownie ogarnęły czarne myśli. Zaatakowali rządową bazę, na dodatek były ofiary śmiertelne. Ten człowiek... Saigner ciągle miał przed oczyma jego twarz, widział jak krztusi się krwią. ”Boże, co ja najlepszego zrobiłem?”
Sprawy przybierały nieciekawy obrót. Charden potrząsnął głową, aby odegnać latające mu przed oczyma mroczki. Na dodatek był wewnątrz cały rozdygotany, jeszcze nigdy nie zabił człowieka. Cóż, widać, że niedoceniał własnej celności. Teraz nie było czasu na rozpacz ani załamywanie się, przynajmniej, jeśli nie chciał szybko dołączyć do swojej przypadkowej ofiary. Dopóki świeciły reflektory nie mieli szans się z tego wyrwać. Na dodatek jego przeczucia się sprawdziły, informacje, jakie podał profesor były fałszywe. Cóż, jeśli chce to przeżyć trzeba się postarać. Bez wahania wypił wszystko, co zostało w piersiówce, miał nadzieję, że ta dawka wystarczy do czasu aż będzie mógł jakoś inaczej uzupełnić utratę krwi. - Vector, zajmę się światłami, ty wymyśl jakiś sposób, żeby nas stąd wydostać. Po jednym ostrzu na reflektor, nie mógł sobie pozwolić na więcej, przynajmniej jeśli nie miał ochoty się wykrwawić. Szybkie wychylenie się, strzał i od razu na ziemie. Charden miał nadzieje, że wyjdzie z tego żywy. Zresztą niewiele by mu to dało, bo zorientował się skąd zna ten znak. - Do wszystkich X-menów, wycofujemy się, to nie terroryści. To placówka S.H.I.E.L.D! krzyknął do nadajnika. Charden odczołgał się głębiej w las i oparł się o jakieś drzewo. Dasz radę, musisz tylko zebrać siły. Pomimo dawki jaką pobrał z flaszki czuł się osłabiony. Musiał przyznać, że dawno tak bardzo nie nadużył mocy. Cofnął się pamięcią do chwil, gdy dopiero ją odkrył. Tak, gdyby nie profesor to pewnie teraz by już nie żył po zużyciu niemal całej krwi z organizmu. Świszczące dookoła kule przypomniały mu, że nie czas na wspominki. Niezwykłe, jak wychowanie potrafi wpłynąć na człowieka. Nawet w takiej sytuacji Charden pozostawał spokojny. - Hypno, myślę, że czas byś nas stąd zabrał, sądzę, że ci panowie nie cieszą się z naszego towarzystwa. Chardena ponownie ogarnęły czarne myśli. Zaatakowali rządową bazę, na dodatek były ofiary śmiertelne. Ten człowiek... Saigner ciągle miał przed oczyma jego twarz, widział jak krztusi się krwią. ”Boże, co ja najlepszego zrobiłem?”
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Adam "Hypno" Drewster
-Przyjąłem. Bierzemy dupy w troki i ruszamy na dobranockę. - podleciał najpierw po Nadira i Atacamę, gdyż byli bliżej bazy.
"Całe szczęście, że profesor zamontował ostatnio te *windy*." - tak, to było dobre określenie na strumienie światła, które unosiły praktycznie każdy cel.
Gdy byli już na pokładzie, Adam wystrzelił kilka pocisków w drugą stronę, aby odciągnąć uwagę od Michaela i Chardena. Następnie powtórzył z nimi operację ewakuacji.
Skierował się w stronę Instytutu. Był wściekły - zauważył trupy. Póki co jednak milczał.
-Przyjąłem. Bierzemy dupy w troki i ruszamy na dobranockę. - podleciał najpierw po Nadira i Atacamę, gdyż byli bliżej bazy.
"Całe szczęście, że profesor zamontował ostatnio te *windy*." - tak, to było dobre określenie na strumienie światła, które unosiły praktycznie każdy cel.
Gdy byli już na pokładzie, Adam wystrzelił kilka pocisków w drugą stronę, aby odciągnąć uwagę od Michaela i Chardena. Następnie powtórzył z nimi operację ewakuacji.
Skierował się w stronę Instytutu. Był wściekły - zauważył trupy. Póki co jednak milczał.


-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Michajil "Nadir" Tigrow
Wojna na całego rozgorzała. Gdy zobaczył Adama od razu się zaniepokoił. Wskoczył sprawnie do samolotu i pomógł Zhou. Podszedł do Hypno. Co jest grane? Mieliśmy zrobić rekonesans, a tu w maliny ktoś nas wpuścił... Nie wierzę, żeby profesor nas okłamał... Ktoś go oszukał... Co tu się w ogóle dzieje? pytał zdesperowany. Zaklął pod nosem w rodzimym języku i usiadł w fotelu. Przypiął się też pasami, bo wyglądało na to, że będzie ciężko...
Wojna na całego rozgorzała. Gdy zobaczył Adama od razu się zaniepokoił. Wskoczył sprawnie do samolotu i pomógł Zhou. Podszedł do Hypno. Co jest grane? Mieliśmy zrobić rekonesans, a tu w maliny ktoś nas wpuścił... Nie wierzę, żeby profesor nas okłamał... Ktoś go oszukał... Co tu się w ogóle dzieje? pytał zdesperowany. Zaklął pod nosem w rodzimym języku i usiadł w fotelu. Przypiął się też pasami, bo wyglądało na to, że będzie ciężko...
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Zhou "Atacama Rain" Wang Bao
Kiedy podlatywał Blackbird, już przeszukiwała nieprzytomnych.
- Nadir, wskakuj pierwszy!
Skończyła przeszukiwanie trzeciego, podniosła jeden z karabinów, na wszelki wypadek, i wskoczyła do Blackbirda.
Cholera, co tu się dzieje u diabła? Świat stanął nagle na głowie! Przecież do niemożliwe żeby profesor nas okłamał, więc musi chodzić o coś innego... Dobrze że nikogo nie zabiliśmy, mam nadzieję że tamci zrobili tak samo.
A może to był test?
Chcieli sprawdzić czy będziemy umieli poradzić sobie z taką misją po chichu i bez ofiar?
Albo i nie test...
Może to terroryści maskują się jako agencja rządowa? Bo znaczki każdy może sobie zrobić.
A jeśli to jeszcze coś innego?
Tylko co?
Przecież nie chcieli nas wykończyć, prawda? Nie zasłużyliśmy niczym żeby chwytać nas w pułapkę i wykańczać. Zresztą mogliby do tego użyć innych mutantów.
Chyba że się bali że mutanci skrzykną się razem...
Jasny szlag!
Kiedy podlatywał Blackbird, już przeszukiwała nieprzytomnych.
- Nadir, wskakuj pierwszy!
Skończyła przeszukiwanie trzeciego, podniosła jeden z karabinów, na wszelki wypadek, i wskoczyła do Blackbirda.
Cholera, co tu się dzieje u diabła? Świat stanął nagle na głowie! Przecież do niemożliwe żeby profesor nas okłamał, więc musi chodzić o coś innego... Dobrze że nikogo nie zabiliśmy, mam nadzieję że tamci zrobili tak samo.
A może to był test?
Chcieli sprawdzić czy będziemy umieli poradzić sobie z taką misją po chichu i bez ofiar?
Albo i nie test...
Może to terroryści maskują się jako agencja rządowa? Bo znaczki każdy może sobie zrobić.
A jeśli to jeszcze coś innego?
Tylko co?
Przecież nie chcieli nas wykończyć, prawda? Nie zasłużyliśmy niczym żeby chwytać nas w pułapkę i wykańczać. Zresztą mogliby do tego użyć innych mutantów.
Chyba że się bali że mutanci skrzykną się razem...
Jasny szlag!
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Wszyscy
Adam zszedł niżej, by zabrać Chardena i Michaela. Udało się, choć nie było łatwo- cały samolot dźwięczał od gradu kul karabinów. Chyba cud sprawił, ze żaden z nich nie został ranny w czasie krótkiego sprintu do Blackbirda. Nosferatu ciężko opadł na najbliższy fotel, utrata krwi poważnie go osłabiła, ale z pewnością nie była śmiertelna. Nie u niego.
Wewnątrz nic nie groziło, nie był to może czołg, ale osłony nieźle się sprawdzały przed takim ostrzałem. Nie na długo, więc trzeba się było spieszyć. Po krótkiej chwili Hypno namierzył Atacamę i Nadira, po czym nie zwlekając wciągnął ich na pokład. Przy wtórze rykoszetów pojazd skierował się na wschód, do Instytutu. Vector długo próbował skontaktować się z profesorem, jednak odpowiadała mu tylko cisza w słuchawkach. To, w połączeniu z faktem, że wpakowali się pod ogień żołnierzy w mundurach S.H.I.E.L.D. nie wróżyło najlepiej.
Zegarki wskazywały już 4:25, gdy znaleźli się nad Westchester. W słuchawkach ciągle panowała cisza, ale już za chwilę mieli się spotkać z Xavierem i kilka rzeczy sobie wyjaśnić. Kamuflaż wlotu do hangaru rozsunął się automatycznie i Adam posadził maszyną bez problemów. Nikt nie wyszedł im na spotkanie, pusty okazał się także podziemny korytarz prowadzący do samej szkoły, a w ogólnej ciszy odgłosy kroków niosły się nieprzyjemnie głośno.
Udali się do głównego holu, skąd prowadziły schody do prywatnych kwater studentów, w tym oczywiście X-men'ów (coś takiego). Zhou szła pierwsza... i to ona poczuła nagle przyłożoną do głowy lufę. Jak z podziemi, ze wszystkich zakamarków wychynęli uzbrojeni żołnierze. Teraz nie było już najmniejszych wątpliwości-agenci Nicka Fury'ego, kwiat "organizacji chroniącej świat przed międzynarodowym terroryzmem". Wszyscy mieli broń. Wycelowaną w mutantów. A było ich co najmniej 16.
Między agentami przecisnął się mężczyzna. Długo go nie widzieli, też on się specjalnie nie zmienił. Za jego plecami kroczyła rudowłosa kobieta w czerni. Kiedyś mówiło się podobno o jej romansie z Furym, ale obecnie nie było to do końca jasne. Oficjalnie była jego zaufaną agentką. Nazywali ją Black Widow.
- X-men...- rzekł dyrektor S.H.I.E.L.D. cicho, kręcąc głową- Jesteście oskarżeni o napaść na placówkę obrony narodowej, pobicie ochrony oraz zabójstwo agenta mojej organizacji. Rzućcie broń i poddajcie się. Wszelki opór może się źle skończyć.
Adam zszedł niżej, by zabrać Chardena i Michaela. Udało się, choć nie było łatwo- cały samolot dźwięczał od gradu kul karabinów. Chyba cud sprawił, ze żaden z nich nie został ranny w czasie krótkiego sprintu do Blackbirda. Nosferatu ciężko opadł na najbliższy fotel, utrata krwi poważnie go osłabiła, ale z pewnością nie była śmiertelna. Nie u niego.
Wewnątrz nic nie groziło, nie był to może czołg, ale osłony nieźle się sprawdzały przed takim ostrzałem. Nie na długo, więc trzeba się było spieszyć. Po krótkiej chwili Hypno namierzył Atacamę i Nadira, po czym nie zwlekając wciągnął ich na pokład. Przy wtórze rykoszetów pojazd skierował się na wschód, do Instytutu. Vector długo próbował skontaktować się z profesorem, jednak odpowiadała mu tylko cisza w słuchawkach. To, w połączeniu z faktem, że wpakowali się pod ogień żołnierzy w mundurach S.H.I.E.L.D. nie wróżyło najlepiej.
Zegarki wskazywały już 4:25, gdy znaleźli się nad Westchester. W słuchawkach ciągle panowała cisza, ale już za chwilę mieli się spotkać z Xavierem i kilka rzeczy sobie wyjaśnić. Kamuflaż wlotu do hangaru rozsunął się automatycznie i Adam posadził maszyną bez problemów. Nikt nie wyszedł im na spotkanie, pusty okazał się także podziemny korytarz prowadzący do samej szkoły, a w ogólnej ciszy odgłosy kroków niosły się nieprzyjemnie głośno.
Udali się do głównego holu, skąd prowadziły schody do prywatnych kwater studentów, w tym oczywiście X-men'ów (coś takiego). Zhou szła pierwsza... i to ona poczuła nagle przyłożoną do głowy lufę. Jak z podziemi, ze wszystkich zakamarków wychynęli uzbrojeni żołnierze. Teraz nie było już najmniejszych wątpliwości-agenci Nicka Fury'ego, kwiat "organizacji chroniącej świat przed międzynarodowym terroryzmem". Wszyscy mieli broń. Wycelowaną w mutantów. A było ich co najmniej 16.
Między agentami przecisnął się mężczyzna. Długo go nie widzieli, też on się specjalnie nie zmienił. Za jego plecami kroczyła rudowłosa kobieta w czerni. Kiedyś mówiło się podobno o jej romansie z Furym, ale obecnie nie było to do końca jasne. Oficjalnie była jego zaufaną agentką. Nazywali ją Black Widow.
- X-men...- rzekł dyrektor S.H.I.E.L.D. cicho, kręcąc głową- Jesteście oskarżeni o napaść na placówkę obrony narodowej, pobicie ochrony oraz zabójstwo agenta mojej organizacji. Rzućcie broń i poddajcie się. Wszelki opór może się źle skończyć.

-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Charden "Nosferatu" Saigner
Charden westchnął ciężko. Był osłabiony i złamany tym zabójstwem, ale lata przyzwyczajenia trzymały go w ryzach. Nie wiem jak inni ale ja się poddaję. W jego głosie dźwięczało zmęczenie i jakaś z trudem ukrywana niepewność. Wiedział, że oskarżenia były prawdziwe, więc nie widział potrzeby opierania się. - Czy mogę wziąć jedną rzecz z mojego pokoju? Nie będę próbował żadnych sztuczek. Mówił szczerze. Zresztą jakby miał walczyć to zrobiłby to od razu. Jeśli mu pozwolili to w pokoju wyciągnął z lodówki paczkę z krwią medyczną, nalał sobie do eleganckiego pucharu rżniętego z górskiego kryształu i wypił. Nim sam przystąpił do konsumpcji zaproponował poczęstunek agentom S.H.I.E.L.D, choć spodziewał się, że odmówią. Potem grzecznie i bez oporu poszedł z nimi. Jeśli nie pozwolili mu się napić to nie robi tego, ale wyraźnie po nim widać, że jest słaby i gdy go prowadzą to się zatacza. Podczas opuszczania budynku rozgląda się za profesorem Xavierem. Podczas ewentualnych przesłuchań jest szczery i opisuje wszystko zgodnie z prawdą. Jeśli ich zamykają to stara się nie okazać jak bardzo go wytrącił z równowagi ten martwy strażnik, w czym pomaga mu doskonalona od lat umiejętność utrzymania pozorów. W trakcie transportu zadaje przyjaciołom pytanie. - Zastanawia mnie jak dostali się do instytutu przed nami? Nie sądzicie, że zostaliśmy wrobieni?
Charden westchnął ciężko. Był osłabiony i złamany tym zabójstwem, ale lata przyzwyczajenia trzymały go w ryzach. Nie wiem jak inni ale ja się poddaję. W jego głosie dźwięczało zmęczenie i jakaś z trudem ukrywana niepewność. Wiedział, że oskarżenia były prawdziwe, więc nie widział potrzeby opierania się. - Czy mogę wziąć jedną rzecz z mojego pokoju? Nie będę próbował żadnych sztuczek. Mówił szczerze. Zresztą jakby miał walczyć to zrobiłby to od razu. Jeśli mu pozwolili to w pokoju wyciągnął z lodówki paczkę z krwią medyczną, nalał sobie do eleganckiego pucharu rżniętego z górskiego kryształu i wypił. Nim sam przystąpił do konsumpcji zaproponował poczęstunek agentom S.H.I.E.L.D, choć spodziewał się, że odmówią. Potem grzecznie i bez oporu poszedł z nimi. Jeśli nie pozwolili mu się napić to nie robi tego, ale wyraźnie po nim widać, że jest słaby i gdy go prowadzą to się zatacza. Podczas opuszczania budynku rozgląda się za profesorem Xavierem. Podczas ewentualnych przesłuchań jest szczery i opisuje wszystko zgodnie z prawdą. Jeśli ich zamykają to stara się nie okazać jak bardzo go wytrącił z równowagi ten martwy strażnik, w czym pomaga mu doskonalona od lat umiejętność utrzymania pozorów. W trakcie transportu zadaje przyjaciołom pytanie. - Zastanawia mnie jak dostali się do instytutu przed nami? Nie sądzicie, że zostaliśmy wrobieni?
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica

Nordycka Zielona Lewica


-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Michael Hogg "Vector"
Michael z trudem wraz z Chardenem dostał się na pokład Blackbirda. Usiadł wygodnie w fotelu i zapiął pasy. "Nie jest dobrze.." Gdy dostali się do Westchester udał się do pokoju by połączyć się z Xavierem lecz przeszkodzili mu agenci.
-Hoho..Widzę, że mamy towarzystwo. Panie Fury. Nie jesteśmy wrogo nastawieni. Zostaliśmy wrobieni. Ktoś zapewne podał profesorowi błędne informacje o tej bazie. Myśleliśmy, że są tam wrogie siły. Mutanci oraz wrogie oddziały. Skontaktujmy się z profesorem panie Fury. On napewno to wyjaśni. Chyba, że ktoś go porwał. Nie mogłem się z nim połączyć w Blackbirdzie. Coś mi tu nie pasuje..
Michael z trudem wraz z Chardenem dostał się na pokład Blackbirda. Usiadł wygodnie w fotelu i zapiął pasy. "Nie jest dobrze.." Gdy dostali się do Westchester udał się do pokoju by połączyć się z Xavierem lecz przeszkodzili mu agenci.
-Hoho..Widzę, że mamy towarzystwo. Panie Fury. Nie jesteśmy wrogo nastawieni. Zostaliśmy wrobieni. Ktoś zapewne podał profesorowi błędne informacje o tej bazie. Myśleliśmy, że są tam wrogie siły. Mutanci oraz wrogie oddziały. Skontaktujmy się z profesorem panie Fury. On napewno to wyjaśni. Chyba, że ktoś go porwał. Nie mogłem się z nim połączyć w Blackbirdzie. Coś mi tu nie pasuje..
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Michajił "Nadir" Tigrow
Szedł spokojnie. W samolocie siedział cicho. Sytuacja nie dawała mu spokoju. Ewidentnie coś tu śmierdziało, ale nawet jego koci nos nie byl w stanie wyczuć co. Kiedy zostali tak niemile zaskoczeni w instytucie, jego usta nawet nie drgnęły. Zreszta- to by bylo całkiem logiczne, i Nadir przeczuwał, że to nie będzie spokojny koniec dnia. Przepraszam, ale to jakaś pomyłka. Jakie macie dowody, że gdziekolwiek i cokolwiek zrobiliśmy? Nasz profesor zaginął, zajęlibyście się bardziej istotnymi sprawami, na które są dowody. powiedział cedząc słowa. Gdy prowadzili ich Nadir rozglądał się, kto gdzie i którędy idzie, oraz ilu jest strażników i w jaki sposób ich prowadzą. W jego głowie zaczął rodzić się pewien plan.
Szedł spokojnie. W samolocie siedział cicho. Sytuacja nie dawała mu spokoju. Ewidentnie coś tu śmierdziało, ale nawet jego koci nos nie byl w stanie wyczuć co. Kiedy zostali tak niemile zaskoczeni w instytucie, jego usta nawet nie drgnęły. Zreszta- to by bylo całkiem logiczne, i Nadir przeczuwał, że to nie będzie spokojny koniec dnia. Przepraszam, ale to jakaś pomyłka. Jakie macie dowody, że gdziekolwiek i cokolwiek zrobiliśmy? Nasz profesor zaginął, zajęlibyście się bardziej istotnymi sprawami, na które są dowody. powiedział cedząc słowa. Gdy prowadzili ich Nadir rozglądał się, kto gdzie i którędy idzie, oraz ilu jest strażników i w jaki sposób ich prowadzą. W jego głowie zaczął rodzić się pewien plan.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Adam "Hypno" Drewster.
"W końcu coś dla mnie." - pomyślał, uśmiechając się blado pod nosem. - "Szkoda, że w takich okolicznościach."
Uniósł ręce do góry i wystąpił do przodu, gestem uciszając pozostałych.
*Dajcie mi mówić.*
-Witam pana, pułkowniku Fury w imieniu X-Menów. - skłonił lekko głowę. Już zaczął używać swojej mocy. Mówił spokojnie i bez nacisku. - Obawiam się, że zaszła jakaś pomyłka. Profesor Xavier... powiedział nam, że to placówka Hydry. Mieliśmy ją zinfiltrować i pomóc S.H.I.E.L.D. w walce. A teraz zniknął.
Adam przełknął ślinę. Szło mu dosyć ciężko, zwłaszcza że teraz był już pewien co do zabicia agenta.
"Idioci..." - pomyślał. - "Oni nazywają się homo superior?"
-Czujemy się równie zdezorientowani co pan, pułkowniku.
"O ile nie bardziej."
"W końcu coś dla mnie." - pomyślał, uśmiechając się blado pod nosem. - "Szkoda, że w takich okolicznościach."
Uniósł ręce do góry i wystąpił do przodu, gestem uciszając pozostałych.
*Dajcie mi mówić.*
-Witam pana, pułkowniku Fury w imieniu X-Menów. - skłonił lekko głowę. Już zaczął używać swojej mocy. Mówił spokojnie i bez nacisku. - Obawiam się, że zaszła jakaś pomyłka. Profesor Xavier... powiedział nam, że to placówka Hydry. Mieliśmy ją zinfiltrować i pomóc S.H.I.E.L.D. w walce. A teraz zniknął.
Adam przełknął ślinę. Szło mu dosyć ciężko, zwłaszcza że teraz był już pewien co do zabicia agenta.
"Idioci..." - pomyślał. - "Oni nazywają się homo superior?"
-Czujemy się równie zdezorientowani co pan, pułkowniku.
"O ile nie bardziej."


-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Michajil "Nadir" Tigrow
Rosjanin juz miał wykonać swój plan, gdy do akcji wkroczył Hypno. *Cholera.. Nic, zobaczymy co zrobi. Szkoda, że tak mało o sobie wiemy..* zamyślił się. Obserwował rozwój sytuacji, by w razie czego móc wykonać zamierzone działania.
Rosjanin juz miał wykonać swój plan, gdy do akcji wkroczył Hypno. *Cholera.. Nic, zobaczymy co zrobi. Szkoda, że tak mało o sobie wiemy..* zamyślił się. Obserwował rozwój sytuacji, by w razie czego móc wykonać zamierzone działania.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Agenci słuchali hipnotyzującego głosu Adama, wciąż kierując swoje MP5-tki na X-menów. Wyglądało na to, że na razie idzie nieźle, nikt nie protestował, a Fury, wyglądający na lekko oszołomionego kiwał głową.
- Oczywiście, wygląda to na jakieś nieporozumienie. Chciałem...
Zawahał się na sekundę, a stojąca za nim kobieta przyłożyła dłoń do czoła.
- Holvitz?- rzuciła szybko w kierunku stojącego trochę z boku agenta, z pozoru nie wyróżniającego się spośród reszty.
- Pozytywny- potwierdził mężczyzna sennym głosem.
Kilka kroków wystarczyło, by znalazła się przy Hypno. Precyzyjny cios w mostek pozbawił go oddechu, a następny, wymierzony w żołądek powalił na kolana. Wszystko trwało 3 sekundy.
Pułkownik Fury otrząsnął się, a widząc, co się stało uśmiechnął się pod nosem.
- Widzę, że moja zapobiegliwość była w pełni uzasadniona. Trzeba zawsze pamiętać, z kim ma się do czynienia, prawda?
Na tłumaczenia Michaela zareagował zniecierpliwieniem, widać było, że nie ma najmniejszej ochoty na rozmowy.
- Co to za pierdoły? Nie rozmawiałem z Xavierem od kilku dni! Nie mam pojęcia co mu strzeliło do głowy, ale jeśli atakuje placówki rządowe to musi być zdrowo walnięty. Może ktoś wytłumaczy mi, dlaczego tak nagle zniknął? Nigdzie go nie nie ma, nasi eksperci przeszukali każdy centymetr USA i znacznej części Europy. Chcecie mi powiedzieć, że nie wiedzieliście? Nie róbcie ze mnie idioty!- dokończył krzycząc.
- Zostaliście rozpoznani przez naszych agentów- ciągnął ciszej, napomniany cichym chrząknięciem Black Widow- Nasza placówka została zaatakowana, a nie konsultowaliśmy ŻADNEJ akcji z Xavierem. Wygląda na to, że ten człowiek nagle zmienił poglądy, powód mnie nie interesuje. Nie zmienia też waszej sytuacji jako terrorystów. Zresztą... szczegóły poznacie przed komisją S.H.I.E.L.D. Zabrać ich, nie przyszliśmy tu na pogawędkę!
Pchnięci przez żołnierzy wyszliście głównym wyjściem. Na dziedzińcu Instytutu stało jeszcze kilku żołnierzy organizacji, a nieco dalej znajdował się niewielki samolot z charakterystycznym znakiem na boku. Zapowiadała się kolejna podróż, tym razem w "miłym" towarzystwie.
- Oczywiście, wygląda to na jakieś nieporozumienie. Chciałem...
Zawahał się na sekundę, a stojąca za nim kobieta przyłożyła dłoń do czoła.
- Holvitz?- rzuciła szybko w kierunku stojącego trochę z boku agenta, z pozoru nie wyróżniającego się spośród reszty.
- Pozytywny- potwierdził mężczyzna sennym głosem.
Kilka kroków wystarczyło, by znalazła się przy Hypno. Precyzyjny cios w mostek pozbawił go oddechu, a następny, wymierzony w żołądek powalił na kolana. Wszystko trwało 3 sekundy.
Pułkownik Fury otrząsnął się, a widząc, co się stało uśmiechnął się pod nosem.
- Widzę, że moja zapobiegliwość była w pełni uzasadniona. Trzeba zawsze pamiętać, z kim ma się do czynienia, prawda?
Na tłumaczenia Michaela zareagował zniecierpliwieniem, widać było, że nie ma najmniejszej ochoty na rozmowy.
- Co to za pierdoły? Nie rozmawiałem z Xavierem od kilku dni! Nie mam pojęcia co mu strzeliło do głowy, ale jeśli atakuje placówki rządowe to musi być zdrowo walnięty. Może ktoś wytłumaczy mi, dlaczego tak nagle zniknął? Nigdzie go nie nie ma, nasi eksperci przeszukali każdy centymetr USA i znacznej części Europy. Chcecie mi powiedzieć, że nie wiedzieliście? Nie róbcie ze mnie idioty!- dokończył krzycząc.
- Zostaliście rozpoznani przez naszych agentów- ciągnął ciszej, napomniany cichym chrząknięciem Black Widow- Nasza placówka została zaatakowana, a nie konsultowaliśmy ŻADNEJ akcji z Xavierem. Wygląda na to, że ten człowiek nagle zmienił poglądy, powód mnie nie interesuje. Nie zmienia też waszej sytuacji jako terrorystów. Zresztą... szczegóły poznacie przed komisją S.H.I.E.L.D. Zabrać ich, nie przyszliśmy tu na pogawędkę!
Pchnięci przez żołnierzy wyszliście głównym wyjściem. Na dziedzińcu Instytutu stało jeszcze kilku żołnierzy organizacji, a nieco dalej znajdował się niewielki samolot z charakterystycznym znakiem na boku. Zapowiadała się kolejna podróż, tym razem w "miłym" towarzystwie.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Michael Hogg "Vector"
Na widok pobitego Adam, Michaelowi zrobiło się przykro. Przykro za tą całą chorą sytuacją. W końcu jest on dowódcą tego oddziału na tej misji. "Muszę myśleć.."
- Panie Fury! - Vector krzyknął z całych sił tak, że echo odbiło się po całym placu przed Instytutem. - Jeśli profesor zaginął musimy go szukać. Jedynie on może to wszystko wytłumaczyć. A co do jego poglądów to nie zmienia ich z dnia na dzień. Ktoś musiał nas wrobić. Może macie panowie jakieś podejrzenia? A może wiecie z kim profesor ostatnio się kontaktował..Proszę. Panie Fury. Niech pan nas wysłucha. Gdy profesor nie przedstawi racjonalnych powodów wtedy możecie nas osadzić.
Na widok pobitego Adam, Michaelowi zrobiło się przykro. Przykro za tą całą chorą sytuacją. W końcu jest on dowódcą tego oddziału na tej misji. "Muszę myśleć.."
- Panie Fury! - Vector krzyknął z całych sił tak, że echo odbiło się po całym placu przed Instytutem. - Jeśli profesor zaginął musimy go szukać. Jedynie on może to wszystko wytłumaczyć. A co do jego poglądów to nie zmienia ich z dnia na dzień. Ktoś musiał nas wrobić. Może macie panowie jakieś podejrzenia? A może wiecie z kim profesor ostatnio się kontaktował..Proszę. Panie Fury. Niech pan nas wysłucha. Gdy profesor nie przedstawi racjonalnych powodów wtedy możecie nas osadzić.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Michajił "Nadir" Tigrow
*To nic nie da... Widać, że od zawsze żyja w kraju sprawiedliwości i demokracji a rządowe machlojki są dla nich całkiem obce. Rok w "Matuszce Rosyji" i zaraz by się nauczyli co to życie..* chłopak szedł zamyślony. Ociągał się, starał się iść na końcu. Gdy przeszli przez główne drzwi Michajił niespodziewanie uderzył łokciem w twarz strażnika przy nim po czym skoczyłw tył spowrotem do instytutu i najbliższy korytarz przebiegł błyskawicznie pod postacią geparda. Za rogiem zamienił się w małego kota by być jak najmniej widocznym, szybko przebiegł na 2 piętro i do okien w pobliżu parku. Tam wyskoczył na pobliskie drzewo i zaszył się w jego koronie. *Jeżeli mamy się dowiedzieć co i jak, musimy to zrobić sami. Inaczej wsadzą nas do pierdla na całe życie i tyle będzie z x-menów*
*To nic nie da... Widać, że od zawsze żyja w kraju sprawiedliwości i demokracji a rządowe machlojki są dla nich całkiem obce. Rok w "Matuszce Rosyji" i zaraz by się nauczyli co to życie..* chłopak szedł zamyślony. Ociągał się, starał się iść na końcu. Gdy przeszli przez główne drzwi Michajił niespodziewanie uderzył łokciem w twarz strażnika przy nim po czym skoczyłw tył spowrotem do instytutu i najbliższy korytarz przebiegł błyskawicznie pod postacią geparda. Za rogiem zamienił się w małego kota by być jak najmniej widocznym, szybko przebiegł na 2 piętro i do okien w pobliżu parku. Tam wyskoczył na pobliskie drzewo i zaszył się w jego koronie. *Jeżeli mamy się dowiedzieć co i jak, musimy to zrobić sami. Inaczej wsadzą nas do pierdla na całe życie i tyle będzie z x-menów*
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Adam "Hypno" Drewster
Adam nie zareagował na zamieszanie związane z ucieczką Nadira. Wolał nie pogarszać swojej sytuacji, tylko nawiązać dialog.
"Bardziej przydam się w rozmowach z S.H.I.E.L.D. niż w walce." - pomyślał. Stał spokojnie, próbując ponownie znaleźć Fury'ego i rozpocząć rozmowę. Miał zamiar nakłonić go do poszukiwań profesora i do uwierzenia w niewinność X-Men. Nawet jeśli miałoby to kosztować go życie.
Adam nie zareagował na zamieszanie związane z ucieczką Nadira. Wolał nie pogarszać swojej sytuacji, tylko nawiązać dialog.
"Bardziej przydam się w rozmowach z S.H.I.E.L.D. niż w walce." - pomyślał. Stał spokojnie, próbując ponownie znaleźć Fury'ego i rozpocząć rozmowę. Miał zamiar nakłonić go do poszukiwań profesora i do uwierzenia w niewinność X-Men. Nawet jeśli miałoby to kosztować go życie.

