[X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Adam "Hypno" Drewster

-Póki co czysto... - powiedział do komunikatora. - Moment, czekajcie. Zbliża się kolejna ciężarówka. Wydaje się być zwyczajna, ale w razie czego uważajcie.
Adam zrobił kółko nad bazą, jednak w taki sposób aby nikt nie był w stanie usłyszeć silników Blackbirda. Wypatrywał zwłaszcza wrogich mutantów oraz towaru, który jest ładowany na ciężarówki.
"Coś mi tu śmierdzi i raczej to nie średniowieczne skarpetki Chardena." - pomyślał.
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
Spojrzał na Chardena. - Tak ciekawe..Zapewne nie mają jakiś sensacji bo się nie odzywają. Nie ma się co martwić Charden. Poradzą sobie. A co do kreatur to oczywiście, że stworzę ich więcej. Są one minimalną wersją tego na co naprawdę mnie stać - uśmiechnął się. Po chwili z okolicznej roślinności wytworzyły się dwie humanoidalne istoty. Vector przywołał je do siebie po czym powiedział:
- Słuchajcie. Mamy bardzo ważną misję. Stańcie po dwóch stronach tego wzgórza tak aby mieć oko na bazę i okolicę. Gdy coś będzie nie tak to mnie zawiadomcie. A i dobrze się kamuflujcie tak aby nikt Was nie zauważył.
W nadajniku coś zatrzeszczało. Michaelowi wydawało się, że to czyiś głos. "Tak..To napewno czyiś głos. Lepiej to odebrać. Może ktoś potrzebuje pomocy..Ale nie słychać jakichkolwiek odgłosów walki. Dziwne..". Hogg odebrał odbiór z nadajnika. - Słucham? - szepnął w stronę elektronicznego urządzenia. Wysłuchawaszy Adama, zrelacjonował to Chardenowi po czym odpowiedział Drewsterowi, że będą mieli się na baczności.
Czerwona Orientalna Prawica
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Michajil "Nadir" Tigrow

Kiedy Zhou ukryła się, ty przybrałeś postać niewielkiego, czarnego kota. Po kilku skokach znalazłeś się na drzewie, na jednej z niższych gałęzi. Poruszanie się w taki sposób nie stanowiło dla ciebie problemu, sprawnie zostawiałeś kolejne metry i kolejne drzewa za sobą. Coraz wyraźniej słyszałeś rozmowę strażników.
- Mówię ci, młody, ta robota nie ma przyszłości- usłyszałeś głos mężczyzny, wyglądającego na dowódcę tej grupy- Dosłużyć jeszcze te kilka lat i załapać się na jakąś emeryturkę... Albo może lepiej wynieść się stąd już teraz? Marne pieniądze, ciężkie warunki, patrole po zadupiach takich jak to... Ehh...
Skok, następne drzewo.
- Pytaj, może ktoś będzie chciał u siebie 50-letniego dziadka- odparł jeden z młodszych, nie ukrywając ironii- Może na jakimś parkingu?
Skok, skok.
- Synku, może chciałbyś kopa w...
Kolejny skok... i słabsza gałąź trzasnęła pod twoją łapą, zabierając punkt oparcia. Uderzenie o ziemię zamortyzowały krzaki, jednak broń strażników błyskawicznie została wymierzona w twoim kierunku. Dowódca oddziału ostrożnie zbliżał się, a pozostali, ukryci za drzewami byli gotowi do strzału w każdym momencie...

Adam "Hypno" Drewster

Samochód dojechał pod bramę, gdzie zajęli się nią ludzie, których widziałeś już wcześniej. Z tej odległości dało się tylko rozpoznać, że sprawdzili jakieś papiery, rozmawiając wesoło z kierowcą, po czym brama została otwarta i ciężarówka udała się na plac za głównym budynkiem bazy. Z wnętrza pojazdu wyskoczyło 12 ludzi w strojach roboczych. Z kolei poprzednia ciężarówka została załadowana ciężkimi skrzyniami i pracownicy wolno wlekli się do budynku. Wyglądało to na wymianę pracowników na nocną zmianę. Za to nigdzie nie było widać obiecanych mutantów. Dziwne...

Charden "Nosferatu" Saigner i Michael "Vector" Hogg

Zielone stwory ustawiły się we wskazanych miejcach. Kolejne minuty mijały w ciszy, zakłócanej jedynie bzyczeniem komarów. W ciemności majaczyła jasno jedynie brama i samochód, podjeżdżający do niej. Po kilku słowach zamienionych ze strażnikiem kierowca ruszył gdzieś na tyły bazy, znikając wam z oczu. Ponownie zajęliście się wyczekiwaniem wiadomości od pozostałych.
Nagle, bezgłośnie jak zwykle, za waszymi plecami pojawił się jeden ze stworów Vectora i wskazał coś w ciemności. Rzeczywiście, z trudnością dojrzeliście jakiś ruch ok. 100 metrów dalej. Patrol?- przyszło wam do głowy. Nie dało się określić ilości ludzi, ale było ich co najmniej 2. Chyba was nie namierzyli, ale zbliżali się w niezłym tempie, więc nie mieliście dużo czasu na układanie planu.
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
Nie podobała mu się ta sprawa z tajną bazą. Jedyną dzwiną rzeczą był brak mutantów. "A może są ukryci w środku...Ciekawe. Pewnie są przygotowani na nasz atak". Michael odpędzał co rusz komary które były coraz bardziej natarczywe. Gdy dostał wiadomość o zbliżającym się patrolu od swojego małego, zielonego przyjaciela zaniepokoił się. Szepnął do Chardena:
-Ukryjmy się gdzieś i to szybko. Jeśli się zbliżą zaatakuje ich dzięki mojej mocy. Jest tu pełno roślinności. Będziemy mieli przewagę.
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Charden "Nosferatu" Saigner
Obrazek
To tak jakby ktoś wcześniej nie zwrócił uwagi na link.

Charden skinął głową by potwierdzić, że rozumie. Cała ta sprawa od początku mu śmierdziała a teraz jeszcze natknęli się na patrol. Jeśli było coś, czego nie lubił to była to zdecydowanie walka. Zwłaszcza, że Charden nigdy sobie zbyt dobrze nie radził w bezpośrednim starciu, co prawda określone zastosowania jego mocy w znacznym stopniu niwelowały tę wadę, jednak niechęć pozostała. Gdy wraz z Vectorem wycofywał się głębiej w oferujące schronienie gęste krzaki, (co zresztą wzbudziło w zmyśle estetycznym przyszłego hrabiego wielkie wzburzenie a także przyczyniło się do niezwykle irytującego pobrudzenia garnituru i peleryny) jego ręka natrafiła na spoczywającą w kieszeni piersiówkę. Myśl, jaka przyszła mu wtedy do głowy sprawiła, że z twarzy Chardena zniknął kwaśny grymas a na jego miejscu pojawił się nieco rozmarzony uśmiech. - Jeśli nas znajdą to wykorzystaj roślinność tak abym utrzymał dystans od wroga, dobrze? Co prawda nie robiło to wielkiej różnicy w skuteczności, ale Charden odczuwał silną niechęć do walki wręcz, zresztą od dziecka wolał utrzymywać rozsądny dystans od niebezpieczeństw. Czekając na rozwój wydarzeń poprawił gałkę swojej laski, aby mieć pewność, że w trakcie walki się nie odczepi. Uśmiechnął się rozważywszy ironię faktu, że sztylet potrzebny mu jest jedynie po to, aby ciąć nim samego siebie. Z pewnością nie uważałby tego za tak zabawne gdyby uświadamiał sobie, że to co robi podpadało niemal pod masochizm, przynajmniej dla kogoś kto nie rozumiał natury jego mocy.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil Nadir Tigrow

*Cholera jasna* pomyslal. *Nie ma co ryzykować*. Pozostal pod postacia kota. Zamiauczal glosno i sam wyszedl z krzakow. Spojrzal na straznika ktory mowil cos o domu. Pewnie pragnall spokoju na stare lata. Postanowil to wykorzystac. Zaczal lasic sie mu do nog i pomrukiwac, jak to koty maja w zwyczaju, gdy chca kogos sobie zjednac. *Mam nadzieje, ze sie uda*
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Niech ich odwiedzi Władca Wschodniego Szczytu... Ale nie ma co ryzykować, pomyślała Chinka.
Pozostała w ukryciu, milcząc i prawie wstrzymując oddech. Miała nadzieję, że patrol odejdzie stąd jak najszybciej.
Ale na wszelki wypadek powolutku wysunęła kości tak, aby w razie potrzeby wzmocniły siłę jej ciosów. Gdyby coś poszło nie tak, chciała zaatakować błyskawicznie, uderzając przeciwników w skronie, karki, potylice bądź kręgosłupy, tak aby jak najszybiej i jak najciszej pozbawić ich przytomności. Ale tak długo jak będzie to możliwe, chciała uniknąć angażowania się w walkę, szczególnie bez wiedzy pozostałych...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Michael Hogg "Vector" i Charden "Nosferatu" Saigner

Patrol wciąż się zbliżał.
70 metrów.
Dwójka szła od frontu, jednak z mroku wyłonił się też trzeci, podążający trochę na lewo od was. Tylko on miał ze sobą noktowizor, jednak kryjówka spełniła swoje zadanie- pozostaliście niewidoczni.
50 metrów.
Odległość pozwoliła już dostrzec, że na rękawach mundurów mają jakieś okrągłe emblematy, jednak wciąż nie dało się ich zidentyfikować.
40 metrów.
W końcu dojrzeliście, co to za symbol. Chyba już kiedyś go widzieliście...
Patrol lekko odbił na lewo, ale i tak był coraz bliżej. Jeden ze stworów Vectora, stojący teraz dosłownie kilka metrów od wroga, odwrócił nieznacznie głowę, spoglądając na swojego pana wyczekująco. Strażnik Zielenie idealnie wtopił się w pobliską roślinność, dla niewprawnego oka był niewidzialny.

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao i Michajil "Nadir" Tigrow

Nadir wyszedł z krzaków i nastała długa, krępująca cisza. Przerwał ją dopiero chóralny śmiech obu młodszych strażników, którzy już zdążyli opuścić karabiny i wyjść zza drzew.
-Markus, cholera, na starość strasznie się robisz strachliwy- rzekł jeden z nich, tłumiąc w sobie chichot- Nawet kotka w domu nie utrzymasz! To może rybki?
Człowiek nazwany Markusem odetchnął ukradkiem i spojrzał nienawistnie na zwierze u jego stóp.
- Niezłegoś mi stracha napędził, dziadu- wysapał przez zęby, po czym odwrócił się do towarzyszy i krzyknął- Zamknąć się, kretyni! Żartów się im zachciewa. W drogę, im szybciej obejdziemy tym szybciej posiedzimy w ciepełku. Ruszać się!
Z ociąganiem, ciągle drwiąc po cichu z tchórzliwego dowódcy mężczyźni ruszyli przed siebie. Ich dowódca patrzył jeszcze chwilę na Nadira w kociej formie i rzucił z wyrzutem:
- No dalej, zjeżdżaj! Myszy tu nie znajdziesz, nie miałyby co zeżreć, chyba że mają zęby z metalu. No, już cię tu nie ma!- po czym mocno odepchnął kota nogą, rzucając go aż do krzaków, w których wcześniej leżało zwierze.
Markus ruszył za pozostałymi. Nadir usłyszał jeszcze, jak mruczy pod nosem "Za stary jestem do tej pracy... Stanowczo za stary".
Udało wam się. Chociaż... teraz niczego się nie spodziewali, byliby łatwym celem, gdyby zaatakować od tyłu...
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
Michael wysłuchał spokojnie Chardena. Podobał mu się jego plan. Był dobry. I to mogło się udać. Jego zieloni przyjaciele mogli mu w każdej chwili pomóc.
Gdy strażnicy zbliżali się, Vector zaniepokoił się. Nie podobał mu się ten trzeci z noktowizorem. Wyrósł jakby spod ziemi. Gdy Zielony Strażnik dał znak Hogg szepnął do Chardena:
- Działaj przyjacielu. Odciągnę ich od Ciebie jak najdalej. Po chwili kilka metrów przed strażnikami wyrosła zielona, pionowa ściana. Dodatkowo ze ściany wychodziły trzy wijące się roślinne bicze gotowe do ataku.
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Charden "Nosferatu" Saigner

Charden był pewien, że zna to logo. Co więcej sądził, że nie ma ono nic wspólnego z HYDRĄ. Na dodatek Vector był zbyt entuzjastycznie nastawiony do walki, wręcz rwał się do niej, podczas gdy Charden raczej liczył, że uda się jej uniknąć. No cóż, niech się dzieje wola nieba. Korzystając z zamieszania wyszedł spokojnym, dostojnym krokiem z krzaków. Był jakieś piętnaście metrów od mężczyzn. Wyciągnął przed siebie prawą rękę i dość szybkim ruchem wyprostował zgięty nadgarstek. Z jego palców wystrzeliło pięć ostrzy z krwi, każde na pięć milimetrów długie i na milimetr szerokie, w kształcie półksiężyca i ostre niczym najlepszy skalpel. Charden celował w nogi, rany jakie powstają po ciosie ostrzem są niewielkie ale głębokie, jeśli trafi i będzie miał szczęśćcie to przetnie ścięgna. A wtedy żaden z mężczyzn nie utrzyma się na nogach. Na wszelki wypadek ułożył dłoń jakby udawał, że jest pistoletem. Niewielka igła, którą uformował z krwi jednego z palców lewej dłoni wystarczyła do zrobienia ranki na palcu wskazującym prawej. Gdyby walka miała się przeciągnąć był gotów strzelać z dosyć dużą celnością, w końcu broń jest przedłużeniem ciała i dopiero pojęcie tego pozwala ją opanować w stopniu mistrzowski. A jego bronią było jego własne ciało. Niezależnie od wszystkiego miał nadzieję, że walka długo nie potrwa.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajił "Nadir" Tigrow

*Cholera jasna, bolało... A wydawał się taki miły... Czemu nie poszedł na emeryturę, teraz spotka go nieprzyjemność.* pod postacią kotka zbliżył się do Zhou i wyszeptał Ja ich powalę, a ty ich obezwładnisz- dasz im w czapę tak, żeby poszli spać. potem zawrócił i bezszlestnie biegiem puścił się za patrolem. Gdy był 2 metry za nimi wyskoczył, w powietrzu zmienił się w wielkiego tygrysa i przekręcił się bokiem by upaść na wszystkich trzech i przygnieść ich do ziemi. *Mam nadzieję, że Zhou zdąży mi pomóć*. Jeżeli nie udało mu się powalić wszystkich błyskawicznie podnosi się i łapą podcina stojącego a potem gryzie go po rękach by pozbawić bo możliwości użycia broni lub czegokolwiek innego.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

*Ileż razy trzeba będzie im powtórzyć, że Tao nigdy się nie spieszy, i właśnie dlatego zawsze zdąża na czas?* - pomyślała Atacama Rain, kiedy Nadir nagle rzucił się za patrolującymi.
Ale było już za późno żeby uświadamiać go, że nie wolno w czasie akcji działać samowolnie, bez powiadamiania reszty o swoich działaniach.
Ruszyła za Nadirem, poprawiła wysunięte kości na palcach dłoni i wierzchu stopy, a także z na krawędziach dłoni i łokciach. Chciała jak najszybiej ich dopaść i szybkimi uderzeniami maksymalnie wyciągniętych rąk i nóg błyskawicznie pozbawić przytomności.
Jak zwykle w Stylu Siwego Żurawia.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Michael Hogg "Vector" i Charden "Nosferatu" Saigner

Zielony pęd okręcił się wokół nadgarstka wroga stojącego najbliżej ściany. Jego osłupienie trwało dobrą chwilę, którą wykorzystał Charden. Krwawy pocisk przebił nogę, przeciął ścięgno i mężczyzna zwalił się na ziemię z krzykiem. Jednak jego towarzysze mieli więcej szczęścia- jeden został jedynie draśnięty, a ten z noktowizorem uniknął zranienia, w ostatnim momencie padając na ziemię. Obaj zaczęli strzelać- bez tłumików, więc echo wystrzałów niosło się z pewnością na sporą odległość. Nosferatu poczuł uderzenie w ramię i coś jakby ukąszenie osy. Jednak ukąszenie nie powoduje dziury w ubraniu, ani tym bardziej w ręce. Teoretycznie miał teraz więcej miejsc, z których mógł razić przeciwników, w praktyce tracił więcej krwi niż normalnie.
Strzał trzeciego napastnika okazał się niecelny, i ostatni. Drugi z roślinnych humanoidów jednym ciosem pozbawił go przytomności. Został więc jedynie gość z noktowizorem, który z powodu ciemności i interwencji humanoida na chwilę zniknął z pola widzenia. Nie dobrze...

Michajił "Nadir" Tigrow i Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Tygrys wyskoczył na niczego nie spodziewających się strażników. Plan prawie się udał. Dwójka padła pod ciężarem wielkiego kota, nim zdążyła się obejrzeć. A wtedy już była przy nich Zhou, pozbawiając jednego przytomności szybkim kopniakiem. Walka z nimi była krótka i jednostronna, byli zwykłymi ludźmi, a nie zdążyli nawet ściągnąć z pleców broni, która teraz leżała poza zasięgiem rąk. Po kilku sekundach leżeli z kilkoma siniakami, bez przytomności i pewnie jakimiś złamaniami, ale żywi.
Z kolei trzeci, który miał szczęście nie leżeć pod Nadirem nie potrafił skorzystać ze swojej szansy. Odruchowo odskoczył przed potężnym kłapnięciem tygrysa i, zamiast próbować strzelać, uderzył kolbą, celując w głowę. Udało mu się, choć Nadirowi tylko na chwilę pociemniało przed oczami, i zaczął się cofać, aż natrafił plecami na drzewo. Trzęsącą lufą karabinu starał się nacelować oboje mutantów naraz.
- Proszę... ja nie chcę... mam żonę... dzieci... i kota! Proszę...- błagał łamiącym się głosem. To był ten starszy, przyszły emeryt i człowiek, który kopnął Nadira. Na oko, w takim stanie nie miał szans, żeby trafić w coś większego od stodoły, ale kto wie, dystans nie był duży. Mógł mieć szczęście.

Ekhem... przepraszam za taką długą przerwę. Brak czasu+ cały czas ktoś mi przeszkadza= brak możliwości napisania czegokolwiek. Mam nadzieję, że teraz wszystko już będzie normalnie.
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Uśmiechnęła się lekko.
- Nie chcemy cię zabijać. - powiedziała, jednocześnie kucając i kładąc rękę na karku Nadira, żeby niepotrzebnie nie zaatakował. - Jedynie nie chcemy, żebyś przeszkodził nam w inflirtacji bazy. - wyciągnęła prawą nogę lekko w tył, tak żeby lepiej wypchnęła ją w przód przy skoku. - Najlepiej byłoby dla nas, gdybyś sam się ogłuszył, ale zdaję sobie sprawę z tego, że raczej marne na to szanse. - skupiła się, żeby najszybciej jak to możliwe wysunąć swoje kości.
I jednocześnie stworzyła płyty na przedramionach, zbroję na korpusie ze zrośniętych żeber, osłoniła brzuch stykając żebra i rozszerzoną miednicę, i okryła nogi kostnym pancerzem z kości udowych i piszczeli.
A potem puściła Nadira i skoczyła do przodu, tak żeby zasłonić tygrysa przed ewentualnymi kulami, lewą ręką osłaniając twarz. Chciała kopnąć żołnierza w brzuch bądź klatkę piersiową, tak żeby pozbawić go tchu, a co za tym idzie możliwości krzyczenia, a potem jak najszybciej ogłuszyć, pewnie uderzeniem w skroń, kark bądź kręgosłup.
Gdy już trafiła przeciwnika, zwinęła z powrotem kostny pancerz z korpusu, brzucha i nóg, tak aby nie ograniczał jej ruchów.[/url]
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
Michael zadowolony z rozwoju wypadków obserwował wszystko z pobliskich krzaków. Jego roślinne pędy wspaniale spełniały swoją funkcję. Nie podobała mu się sytuacja Chardena. Był w niebezpieczeństwie. Kula przebiła jego ramię na wylot. "Dobrze, że na wylot. Gdyby utknęła, byłoby źle..Naprawdę źle. Jednak Nosferatu nieźle sobie radzi. Nie wiedziałem, że jest taki dobry w walce". Po chwili Hogg westchnął i obserwował pole walki. Sprawił, że ściana z pędami znikła. Zostały tylko trzy humanoidalne istoty. Były w pozycji obronnej. "Hehe. Mam pełną kontrolę nad tym terenem. Nawet gdy Strażnicy zawiodą mam przecież inne sztuczki w zanadrzu. Jest dobrze. Wystarczy poczekać aż wróg sam zdradzi miejsce swojego pobytu.."
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Charden "Nosferatu" Saigner

Charden natychmiast zatrzymał krwawienie z ran na ręce. Czuł kulę a ból rozerwanych mięśni utrudniał mu koncentracje. Nie było czasu na zabawy, postanowił, że trzeciego załatwi bezpośrednio. Wyciągnął piersiówkę i idąc w stronę, gdzie powinien znajdować się wróg pociągną solidny łyk. Szukając mężczyzny z noktowizorem potrząsnął flaszką, aby sprawdzić ile w niej jeszcze zostało. - Każ humanoidom go namierzyć, ja się nim zajmę. Z rany w ramieniu wyrosła dziwnie przywodząca na myśl lufę rura. Charden przy użyciu ciśnienia krwi wyrzucił kulę z rany, po czym zasłonił ranę przywodzącym na myśl pancerz skrzepem. Gdy tylko znalazł wroga strzela w niego ostrzami z wszystkich palców celując w ręce, tak, aby tamten nie mógł już strzelać. Po oddaniu strzału natychmiast skraca dystans zmieniając krew z rany na nadgarstku w olbrzymią igłę podobną do tej ze strzykawek, jednocześnie nie odrywając jej od żył. Gdy tylko znajdzie się dość blisko wbija swoją igłę w rękę lub nogę wroga (zależnie od tego, co będzie bliżej). Gdy tylko igła przebija się przez skórę wroga po jej bokach wyrastają uniemożliwiające wyrwanie jej haczyki. Charden pobiera około 0,7 litra krwi, po czym likwiduje igłę i ogłusza przeciwnika. - Tak, wyśmienita. Dobry rocznik i na dodatek grupa 0 rh-.

Vector - niestety z daleka machnąłeś się w ocenie rany :wink: .
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil "Nadir" Tigrow

Odłóż broń i odejdź i nie wracaj. Tak będzie dla ciebie najlepiej powiedział chłopak, po czym zmienił się w małego czarnego kota, by zminimalizować szansę na trafienie i postarał się zabiec gościa od tyłu. Jeśli Zhou udało się go powalić, informuje o sprawie Vectora i pyta co dalej. Jeśli nie zmienia się w większego kota i stara się przygnieść go ciałęm.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Zablokowany