[X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

[X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Malutkus »

No to zaczynamy!

Kilka zasad: Odpisujcie w ciągu 48 godzin od mojego update'a, piszcie w miarę poprawną polszczyzną, pogrubione imię, nazwisko i imię kodowe na początku każdego posta, mile widziane rozbudowane wypowiedzi zawierające przemyślenia, uczucia itd. Wsio.

Skład:
Zhou Wang Bao "Atacama Rain"- Blindkitty
Adam Drewster "Hypno"- Epyon
Michael Hogg "Vector"- Hose15
Michajil Tigrow "Nadir"- Nadir
Charden Saigner "Nosferatu"- Perzyn


20:17, wieczorne wydanie wiadomości, na ekranie Sally Floyd.
[Sally Floyd] Ostatnie ataki terrorystyczne kazały zwrócić uwagę na bezpieczeństwo kraju nie tylko ministerstwu obrony, ale i członkom Kongresu oraz osobom nie związane bezpośrednio z polityką. Gościmy dziś w studiu Anthony'ego Starka, człowieka roku 2007, znanego przemysłowca i filantropa.
[Tony Stark, z uśmiechem] Witam państwa. Cześć, Sally.
[Sally Floyd] Panie Stark... ostatni akt terroru był dokonany przez przedstawiciela społeczności mutantów. Czy uważa pan, podobnie jak część kongresmenów, że ta grupa społeczna powinna być poddana większej kontroli?
[Tony Stark] Moim zdaniem problem mutantów został wytworzony sztucznie przez nietolerancyjnych przedstawicieli Kongresu. Naszym zadaniem jest przeciwstawiać się wszelkim przejawom przemocy, niezależnie od gatunku, narodowości czy religii.
[Sally Floyd] Wspomniał pan o Kongresie... Nie jest tajemnicą, że jego członkowie bardzo liczą się z pana zdaniem, często współpracował pan przy...
[Tony Stark] Staram się tylko pomagać swojej ojczyźnie, to chyba oczywiste.
[Sally Floyd] Eee, no tak... A więc co, według pana, powinniśmy zrobić?
[Tony Stark] Niezbędne jest powołanie niezależnego organu odpowiedzialnego za ochronę przeciwko globalnemu terroryzmowi. Taka... organizacja działałaby ponad podziałami, byłaby finansowana przez ONZ i składałaby się z największych, światowych autorytetów w tej dziedzinie. Nie ukrywam, że mam już wstępny skład takiego zespołu, ale nie chciałbym jeszcze podawać szczegółów do wiadomości publicznej. Wolę poczekać na decyzję Kongresu oraz oczywiście prezydenta.
[Sally Floyd] Będziemy śledzić dalsze losy tego projektu. Niestety, czas nas goni, ostatnie pytanie, tym razem prywatne... Media huczą od plotek na temat pańskiego związku z Annete Tailor... podobno spodziewacie się dziecka...?
[Tony Stark, trochę zmieszany] Sally, media zawsze są pełne plotek, sama o tym wiesz najlepiej. Ta znajomość to już przeszłość, poważny związek jest chyba nie dla mnie... Zresztą nie ukrywam, że mam już nową wybrankę serca, ale dokładniejsze informację zostawię dla siebie, w końcu nie mogę odbierać pracy paparazzi, prawda?
[Sally Floyd] Oczywiście... Dziękuję za rozmowę. Moim i państwa gościem był Antony Stark. A teraz dalsze informacje.



20:20, Instytut dla Uzdolnionej Młodzieży, Westchester

Ogień cicho trzaskał w kominku salonu. W pokoju panował półmrok, prócz ognia paleniska światło dawały jedynie dwie lampki biurowe stojące na stole obok jakichś dokumentów. Resztę wyposażenia stanowiły staromodne meble, wśród których wyróżniała się pokaźna biblioteczka oraz duży, 36-calowy telewizor. Kiedy weszliście, profesor Xavier bez słowa wskazał wam skórzane, czarne fotele ustawione wokół stołu.
- Wezwałem tutaj telepatycznie- rozpoczął- ponieważ mam dla was zadanie nie cierpiące zwłoki. Słyszeliście pewnie o organizacji zwanej S.H.I.E.L.D. Jej dowódca, i mój przyjaciel, Nick Fury złożył mi pewną propozycję. Jakiś czas temu namierzyli jedną z baz HYDRY, jednej z największych i najniebezpieczniejszych grup terrorystycznych na świecie. To oni byli odpowiedzialni za ostatnie wydarzenia w Bostonie, zamach w Londynie, a także próbę zamachu na siedzibę ONZ, nic więc dziwnego, że Fury wręcz pali się do roboty. Wysłałby ludzi już dwie godziny temu, jednak jego agenci donieśli, że obiektu chronią między innymi przedstawiciele Homo Superior. Więc zwrócił się do mnie, a ja postanowiłem udzielić jego grupie wsparcia.
Profesor podjechał do okna, w zamyśleniu wpatrując się w ciemność.
- Wasze zadanie będzie polegało na "wyczyszczeniu terenu" dla grupy operacyjnej S.H.I.E.L.D.- unieszkodliwicie ochronę bazy. Celowo używam słowa "unieszkodliwicie", znacie mój stosunek do zabijania. Nie chcę tam żadnych ofiar, szczególnie że ochronę stanowi jedynie około 12 strażników, w większości zwykłych ludzi. Po wykonaniu zadania zaczekacie na przylot agentów, potem możecie wracać.
Kolejna przerwa. Dłuższa niż przedtem.
- Michael, będziesz dowodził- kontynuował, nawet nie patrząc na grupę- i pokierujesz Blackbirdem. Jest już przygotowany do startu. Macie jakieś pytania?
Obrazek
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Charden Saigner


Charden był nieco zażenowany. Nagłe wezwanie sprawiło, że nie miał czasu właściwie się ubrać i teraz czuł się nieco nieswojo mając na sobie tak nieformalny strój jak wygodna i nieco luźna koszula z szerokimi rękawami oraz szyte na miarę luźne czarne spodnie. Wysłuchał spokojnie tego, co miał do powiedzenia profesor. Gdy przyszła pora na zadawani pytań chrząknął dyskretnie by dać znak, iż chciałby zabrać głos. –Przepraszam profesorze, ja mam dwa pytania. Ile mamy czasu na przygotowanie? I czy wiadomo coś na temat homo superior, z którymi przyjdzie na się mierzyć? Gdy uzyskał odpowiedź wstał i skłonił się lekko profesorowi po czym wyszedł i skierował się w kierunku swojego pokoju. Po drodze narzekał w myślach na konieczność walki, zdecydowanie wolał mniej niebezpieczne i plebejskie zajęcia. Gdy był już u siebie otworzył szafę i spośród licznych wiszących w niej ubrań wybrał czarny, staromodny, ale za to niekrępujący ruchów garnitur. Do tego pasująca do imienia kodowego peleryna z krwiście czerwonym podbiciem i wysokim kołnierzem. Obrazu wyciągniętego z XIX wieku ekscentrycznego arystokraty dopełnił wysoki cylinder z szerokim, rzucającym cień na twarz rondem oraz hebanowa laska ze srebrną gałką. Charden przejrzał się w lustrze i poprawił ciemne okulary i przejrzał się w lustrze. „Bram Stocker byłby ze mnie dumny.” Ta myśl go wyraźnie rozbawiła. Jeszcze tylko ostatni szczegół. Otworzył stojącą w kącie pomieszczenia drogą, specjalistycznie przystosowaną lodówkę. „Hm, który rocznik? Może 1956? Nie, szkoda go na taką błahą okazję, wystarczy 1980.” Litr czerwonej cieczy bulgotał przyjemnie w piersiówce ukrytej za połą marynarki. Teraz był gotowy. Gdy zjawił się w hangarze Blackbirda wszyscy już tam byli obecni, choć nie spóźnił się, był raczej na chwilę przed upływem limitu czasu. Wszak gentlemanowi nie przystoi się spóźniać. Każdy, kto by na niego spojrzał stwierdziłby, że wygląda zupełnie naturalnie i na miejscu, brakuje tylko paru małych szczegółów. Takich jak zamglone ulice Londynu z czasów Królowej Wiktorii albo posępny zamek na tle nocnego nieba rzucający upiorne cienie w świetle księżyca. Innymi słowy wyglądał jak ktoś z zupełnie innej epoki. W zasadzie był kimś z zupełnie innej epoki, więc nie odczuwał w związku z tym zbytniego dyskomfortu, choć niekiedy dawało mu się we znaki bycie jednym z nielicznych reliktów zamierzchłego społeczeństwa, ale nie z tymi ludźmi, którzy byli co najmniej równie nietypowi jak on.


Przepraszam za dodanie lasce głowni zmiast gałki. To dlatego, że gałka mi się źle kojarzy - z piosenką "Laska maga ma na czubku gałke."
Ostatnio zmieniony piątek, 4 maja 2007, 12:42 przez Perzyn, łącznie zmieniany 1 raz.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Adam "Hypno" Drewster

Adam akurat ćwiczył strzelanie, gdy usłyszał wezwanie od Xaviera.
"Cóż, chyba na dziś koniec zabawy." - pomyślał, zbierając swoje rzeczy. Czuł zwykłe podekscytowanie, bo nie miał pojęcia czego może dotyczyć misja. Schował broń do kabury swojego czarno-białego kostiumu, po czym udał się do salonu.
Gdy wysłuchał odprawy, chwilę się zamyślił.
-Będę w hangarze za parę minut. - odezwał się w końcu, po czym wyszedł z pokoju, aby wziąć prysznic.
Miejsce w Blackbirdzie zajął jako pierwszy. Kliknął parę guzików na panelu, po czym z głośników poleciał jakiś mocny kawałek. Hypno rozsiadł się wygodnie, czekając na pozostałych.
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"

Michael siedział spokojnie w skórzanym fotelu. Słuchał a jednocześnie odwracał się co chwila bo coś nie dawało mu spokoju. "Czyżbym czegoś zapomniał?" - pomyślał. "Chyba nie..To nic. Pójdę zaraz do pokoju i to sprawdzę". Słuchał Xaviera z wielkim zainteresowaniem. Niepodobała mu się ta sprawa z atakami terrorystycznymi. Wiedział, że prędzej czy później wplątani będą w to mutanci. Gdy Profesor skończył przemawiać i wydał rozkaz by to Vector pilotował statek, ten kiwnął tylko głową po czym wybiegł szybko z salonu. "Hmm..To czyszczenie terenu też mi się nie podoba..Ale niestety musimy to zrobić. Chociażby dlatego by świat nie był opanowany przez psychopatycznych, żądnych władzy morderców. Taka jest rola mutanta. Maszyna do likwidacji poważnych problemów i wrogów". Gdy bięgnąc, rozmyślał wpadł niechcący na jedną z koleżanek. Szybko rzucił:
-Przepraszam! Po czym pobiegł dalej. Gdy był już w swoim pokoju, ruszył w stronę szafki. Wziął torbę z laptopem i marynarkę. "Laptop może się przydać..Kto wie czy nie dane nam będzie otwierać elektronicznych zamków czy włamywać się do systemu.."
Młody Hogg wybiegł z pokoju. Zamknął drzwi. Pobiegł do hangaru. Czekała tam cała grupa z którą miał ruszyć. Powolnym krokiem, z myślą, że zdążył, wszedł na pokład Blackbirda. Widząc Psycho siedzącego w fotelu , uśmiechnął się po czym dodał:
-Adam, jeśli możesz to zwołaj drużynę. Zaraz będziemy startować.
Zajął miejsce za sterami po czym czekał aż grupa zajmie miejsca na pokładzie.
Czerwona Orientalna Prawica
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil "Nadir" Tigrow

Chłopak siedział na parapecie swojego pokoju i wyglądał przez okno, gdy nadeszło wezwanie. Z daleka wygladał nieco śmiesznie, niby dziecko z chorobą sieroca bujające się z boku na bok i mruczące coś do siebie. Dopiero gdy wysłuchał profesora potencjalny obserwator mógł dowiedzieć się co działo się z młodym rosjaninem- słuchał muzyki i bujał się w jej rytm śpiewając przy tym do siebie samego. Słuchawki skryte przez burzę dredów zostały wyjęte i odłożone na biurko wraz z odtwarzaczem mp3. Robudiet... powiedział do siebie w swym ojczystym języku i wyszedł z pokoju podwijając rękawy w znoszonej czarnobiałej flanelowej koszuli. Wysłuchał odprawy, kiwnął głową dając znak, że zrozumiał. *Obezwładnić, a nie zabić.* tak proste a tak trudne. Instynkt i natura jego mocy nie współgrały z tą cześcią rozkazu. Sam był przeciwny przemocy, ale jako drapieżnik, dość cięzko jest kogoś obezwładnić nie robiąc mu krzywdy. Trudno, jakoś będzie musiał z tym sobie poradzić. Do tej pory dawał radę, to czemu i teraz miałby nie dać? Ruszył do hangaru i wszedł do samolotu. Siadł w drugim rzędzie, zaraz za pilotem. Uwielbiał patrzeć w powietrze, uwielbiał latać. Czasem żałował, że mutacja nie wykształciła w nim tego typu możliwości. Uśmiechnał się do zgromadzonych. Jeśli chodzi o mnie to możemy zaczynać
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Niziutka, szczuplutka Chinka opierała się w czasie oprawy o ścianę. Oczy błyszczały jej nieco nienaturalnie. Długie, czare włosy, związne teraz w warkocz, lekko kiwały się po każdym poruszeniu głową. Gdy tylko wysłuchała wszystkiego, ruszyła szybkim krokiem w stronę swojego pokoju, żeby przebrać się w kombinezon bojowy. Któryś z kumpli potrącił ją na trasie. Prawie przewróciła się, niemal dwa razy lżejsza niż ten, kto ją potrącił. *Vector, o szlag. Mam nadzieję, że go nie dotknęłam... Jak zacznie rzygać w czasie pilotowania Blackbirda to może być kiszka.* - skrzywiła się i ruszyła dalej szybkim krokiem. Teraz było już za późno, pozostawało tylko mieć nadzieję że rzeczywiście go nie dotknęła żadnym odsłoniętym kawałkiem skóry. Gdy dotarła do pokoju, błyskawicznie przebrała się w kombinezon z lotniczej 'wykładziny' i już po chwili była w pobliżu Blackbirda, gotowa do lotu. Terroryści... Pewnie będą mieli śnieg, trawę, albo cukier, oby jak najwięcej...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Charden Saigner

- O mutantach... Fury nie podał żadnych dokładnych informacji... w każdym razie to nikt znany, raczej jakieś płotki. Agenci podobno nie potrafili dokładne ich opisać, nie ustalili też, jakie posiadają moce, więc bądźcie przygotowani na wszystko- powiedział profesor. Wydawał się dziwnie podenerwowany, roztrzęsiony i jakby trawiony gorączką, jednak wyraźnie próbował to ukryć.
- Jak już wspomniałem- kontynuował, ocierając czoło chustką- grupa uderzeniowa jest gotowa, czekają tylko na was. Przystąpią do akcji, gdy pozbędziecie się ochrony. Myślę, że mają wśród pracowników swojego człowieka, ale to już nie nasza sprawa. Waszym zadaniem jest przeprowadzenie akcji jak najszybciej. Ale uważajcie na siebie, moi drodzy- zakończył.

Wszyscy

Po 20 minutach wszyscy pojawili się na płycie startowej hangaru, gdzie znajdował się Blackbird. Wszyscy zasiedli na swoich miejscach i już po chwili Vector poderwał maszynę do lotu. Współrzędne celu, wprowadzone do komputera pokładowego wskazywały na zalesione tereny w pobliżu granicy z Kanadą, ok. 900 km od Nowego Jorku. Taka odległość nie stanowiła problemu dla waszego samolotu i po godzinie byliście na miejscu. Dzięki wejściu w "Stealth Mode" mogliście wylądować pół kilometra od bazy, na niewielkim, bezdrzewnym wzniesieniu. Sam kompleks budynków stał w niezbyt gęstym lesie, a teren przed nim został starannie wykarczowany. Do wejścia prowadziła asfaltowa droga, wszystko wyglądało na przystosowane do regularnych kursów ciężarówek i samochodów dostawczych. Przed bramą było dwóch strażników z karabinami przewieszonymi przez ramię, palących na powietrzu jakby nigdy nic. Widać nikt się tu was nie spodziewa.

Plan bazy z zewnątrz. Nie są to może zdjęcia satelitarne, ale może się wam przyda. Postaram się też wrzucać grafiki ważniejszych spotkanych osób, pojazdów itd.
Obrazek
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Charden Saigner

Charden poprawił swoje okulary i uśmiechnął się krzywo. Wiedział oczywiście, że baza terrorystów nie będzie się znajdować w centrum miasta, ale nie potrafił jakoś się pogodzić z tym, że muszą działać w takiej dziczy. Francuz ogólnie czuł się nieswojo wyrwany z gościnnego i znajomego łona cywilizacji. Miał nadzieję, że nie ma zbyt wiele błota, nie zniósłby gdyby jego nowe, niesamowicie drogie buty się zniszczyły, i tak będzie musiał się martwić praniem garnituru i koszuli, był tego pewien. Patrząc, na Michaela przekręcił i pociągnął wyrzeźbioną w kształt głowy nietoperza gałkę laski. Światło dzienne ujrzał robiony na zamówienie sztylet z najprawdziwszego damastu. Szybkim i sprawnym ruchem Charden naciął opuszki palców równolegle do linii stawów, tak, że na każdym palcu miał teraz czerwoną, długą na około pięć milimetrów kreskę, z której powinna lecieć krew. Ale nie leciała. Następnie mutant podciął sobie żyły, co w wypadku kogoś innego byłoby w tych warunkach czynem samobójczym, jednak z jego ran nie skapnęła nawet kropla krwi. Na to jeszcze przyjdzie czas. - Wiem, że to tobie profesor polecił dowództwo, niemniej pozwolę sobie coś zasugerować. Może odpuścilibyśmy sobie frontalny atak i spróbowali najpierw zyskać większe rozeznanie w sytuacji? Ja się do tego nie nadaję, ale może ktoś by przeprowadził jakiś zwiad? Charden miał nadzieję, że nie dojdzie do chaotycznych starć, nie lubił bójek ani walki, no, ale cóż c'est la vie, niekiedy trzeba się poświęcić. Gdyby to od niego zależało to spróbowałby raczej wywabić wroga z bazy i wciągnąć w jakąś zasadzkę, ale zbyt dobrze znał życie i wiedział, że to raczej oni będą atakować. „Cała ta sprawa mi śmierdzi. Założę się, że to pułapka.” Charden nigdy nie był przesadnie optymistyczny, ale tutejsza okolica nastawiała go wyjątkowo źle. Pociągnął łyk ze swojej piersiówki i uśmiechnął się, tym razem całkiem szczerze. Może nie będzie tak źle? Jak zawsze gdy Charden się napił świat nabrał kolorów a zmysły zdawały się pracować nieco wydajniej. Nawet ten las nie był taki całkiem zły. - To co robimy?
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"

Gdy Michael opuścił pojazd na niewielkie wzgórze uśmiechnął się. "Tu są lasy. Mogą mi pomóc. Zieleń. Tylko szkoda, że jest jej tak mało. To nic. Zobaczę co da się zrobić". Gdy Charden mówił do niego, Vector odpowiedział.
-Wiesz co. Nie będę robił podziałów na dowódcę i żołnierzy. Dla mnie jesteśmy jednością. I moim zdaniem Twoja sugestia jest odpowiednia. Musimy zrobić mały rekonesans ponieważ nie możemy nacierać tak od razu. Bez przygotowania. Tak więc musimy użyć swoich umiejętności. Dla mnie sytuacja jest korzystna ponieważ wokół bazy są lasy. A ja z roślinnością potrafię robić naprawdę dużo rzeczy.
Po chwili Hogg odpiął pasy bezpieczeństwa i wyszedł na zewnątrz. Poruszył kilka razy rękami poziomo i pionowa i zaraz po tym, drzewa przekształciły się w małe humanoidalne, zielone istoty.
-Pamiętajcie. Waszym zadaniem nie jest walczyć. Dziś macie śledzić i wybadać sytuację. Czekajcie na moje rozkazy.
Vector spokojnie wszedł ponownie do środka. -Ja załatwiłem pomoc dla ekipy zwiadowczej. Problem w tym kto w niej się będzie znajdował.
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Jej twarzy była niewidocza spod kombinezonu. Ale można było usłyszeć, jak po chwili stwierdza:
- Sądzę, że mogę nadać się do przeprowadzenia zwiadu. Zawsze dobrze się skradałam... W pewnych chwilach okazuje się być to przydatną umiejętnością. - popatrzyła na pozostałych.
- Pójdę więc i rozejrzę się po okolicy.

Po czym w milczeniu zniknęła pośród drzew. Podeszła do bazy i starając się pozostać poza zasięgiem dokładnego widzenia z wieżyczek strażniczych obserwowała rozkład strażników na terenie bazy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Adam "Hypno" Drewster

Podróż minęła spokojnie, co okazało się dużym plusem na początek.
-Jeśli można wtrącić słówko, to wydaje mi się iż zdolności, którymi obdarzyła mnie matka natura raczej nie są w stanie zbytnio pomóc w walce ani w zwiadzie. - mrugnął okiem do Vectora. - Nie miałbyś nic przeciwko, gdybym monitorował sytuację z góry? Trochę latałem tym cacuszkiem na symulatorze - wskazał palcem za siebie, na Blackbirda.
Nie czekając na odpowiedź, wszedł do samolotu i zasiadł za sterami.
-Czas na małe rendez-vous. - założył na uszy słuchawki z mikrofonem i przygotowując się do ponownego startu.
Obrazek
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil Nadir Tigrow

Wyskoczył z samolotu gdy Hypno zaczął odlatywać. Stanął w pobliżu Zhou i czekał. Zamienił swoje oczy i nos w kocie odpowiedniki i zaczął rozglądać się i węszyć. No, to nie pozostaje nam nic, tylko czekać na znajomych Michaela
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"

Michael uśmiechnął się w stronę Adama. - Nie mam nic przeciwko, Hypno. Możesz zrobić mały wywiad z góry. Wyskoczył z samolotu po czym przywołał swoją "Zieloną Kompanię". Składała się ona z 3 zielonych, humanoidalnych stworków, które potrafiły się kamuflować.
Vector przedstawił je drużynie po czym odszedł na bok i ukrył się na wzgórzu tak aby żaden ze strażników nie mógł go zauważyć.
Chwilę później szepnął do grupy wywiadowczej.
- Jakby coś poszło nie tak to wyślijcie do mnie jednego z tych "zielonych".
Czerwona Orientalna Prawica
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Michajil "Nadir" Tigrow i Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

W towarzystwie 3 roślinnych humanoidów stworzonych przez Vectora ruszyliście na zwiad. Teren lekko opadał, a niezbyt gęsto stojące drzewa nie utrudniały marszu, więc już po chwili znaleźliście się na skraju lasu. W drodze nie dostrzegliście żadnych śladów, jednak wyczulony węch Nadira mówił, że ktoś ten obszar patrolował w ciągu ostatnich 2-3 godzin. Przy bramie wciąż stała ta sama dwójka, co wtedy: strażnicy, wyglądający właściwie jak regularni żołnierze, w mundurach moro i z karabinami na plecach.
Idąc dalej, wzdłuż wysokiego płotu, mogliście podziwiać sam teren bazy. 3 ciężarówki dostawcze stały przy magazynach, powoli załadowywane przez pracowników ciężkimi skrzyniami. Wszystko oświetlały silne lampy umiejscowione nad wejściami do pomieszczeń. Zdziwiło was, że nikt tu się nie spieszy, tak jakby ich obecność tutaj była w pełni uzasadniona i naturalna.
Nagle Nadir wyczuł, że gdzieś przed wami znajdują się ludzie. I rzeczywiście: po kilku metrach zobaczyliście patrol wroga: 3 uzbrojonych ludzi. Byli odwróceni tyłem i rozmawiali głośno, więc was nie zauważyli. Widać praca w tutejszej ochronie nie obfitowała w stres. Przynajmniej zwykle.

Adam "Hypno" Drewster

Samolot wzniósł się w powietrze. Z tego miejsca miałeś dużo lepszy widok na całą sytuację. Niestety, teren przesłaniały korony drzew, skutecznie uniemożliwiając dostrzeżenie czegokolwiek w lesie. Miałeś za to okazję przyjrzeć się dokładniej samej bazie. Dostrzegłeś, jak kilkunastu ludzi pakuje na 3 ciężarówki jakieś ciężkie skrzynie, po prawej z kolei, przy innych magazynach niespiesznie przechodzi jacyś robotnicy.
Od bramy ciągnęła się asfaltowa droga, którą akurat w tym momencie zbliżała się kolejna, niczym nie wyróżniająca się ciężarówka. Była jakiś kilometr od bramy.

Charden Saigner "Nosferatu" i Michael Hogg "Vector"

Ukryliście się wśród najbliższych drzew i niskich krzaków, stając się praktycznie niewidoczni dla ewentualnego wroga. Minusem były były komary, tnące niemiłosiernie. Poza tym kryjówka była idealna.
Dzięki niewielkim nadajnikom mieliście możliwość kontaktu z resztą oddziału.
Obrazek
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil "Nadir" Tigrow

Proponuję się ukryć i posłuchać o czym gadają. Może wypeplają coś ciekawego o stanie ochrony, lub o mutantach na których mamy się natknąć. wyszeptał do Zhou. Sam zamienił się dachowca i skoczył na drzewo. Po gałęziach postarał się zbliżyć do żołnierzy by wysłuchać o czym gadają.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
Michael był niespokojny o los kompanów. "A co jeśli coś im się stanie..Nie. Nie może tak być. Moi "zieloni" przyjaciele napewno im pomogą. Poza tym drużyna jest świetnie wyszkolona".
Popatrzył na towarzysza z którym był schowany w krzakach. Spoglądnął na nadajnik. Nie było słychać by ktoś coś mówił do elektronicznego urządzenia. Vector pogrążył się w zamyśleniu. Patrzył na chmury które układały się w niesamowite kształty.
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Charden Saigner

Charden nienawidził przyrody. W jakiś tajemniczy sposób leśna dzicz nie tworzyła harmonii a jego arystokratycznym pochodzeniem. Przynajmniej komary nie stanowiły dla niego kłopotu. Może to nie tak, kąsały go równie zawzięcie, co Vectora, ale każdy komar, który wysączył choć kroplę jego krwi był rozrywany od wewnątrz. - Widzisz coś ciekawego Adam? Charden w duchu żałował, że jego moc znajduje zastosowanie w walce, sam wolał bardziej cywilizowane zajęcia. „Spokojnie, wyobraź sobie, że to dziwaczna partia szachów, którą musicie wygrać.” Ta myśl nieco podniosła go na duchu. – Ciekawe jak sobie radzą Atacama Rain i Nadir. Pyk, kolejny komar eksplodował. Charden potarł swędzące nieco nadgarstki. Rozejrzał się uważnie i skarcił za to, że na chwilę stracił czujność. Entuzjazm, jaki na chwilę go ogarnął po tym jak się napił już dawno minął i na powrót ogarnęły go złe przeczucia. - Możesz zrobić jeszcze kilka takich kreatur? Przydałaby się nam dodatkowa para oczu do wypatrywania wroga. Mam złe przeczucia. Charden wolał się lepiej przygotować na ewentualne przyjęcie wroga, dlatego wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki małe puzderko, w którym były dwa małe noże i lusterko. Szybki rzut oka na własną twarz upewnił Francuza, że nie jest źle, nie był bledszy bardziej niż zwykle. ”No tak, ciężko jest wykrwawić się od ukąszeń komarów. Natomiast dwa noże zostały szybko i zręcznie schowane w rękawach, teraz w każdej chwili może po nie sięgnąć.
Zablokowany