[Matrix] Trzecia Płaszczyzna

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Jack z trudem wyciągnął Mike`a i Terry`ego na pomost... cali przemoczeni, mokrzy, w gorszym stanie był Mike... Terry szybko zabrał się za pierwszą pomoc, mając nadzieję, że nie jest za późno... Na szczęście nie było i w jednym momencie Mike pozbył się całej wody z płuc i otworzył oczy.
Trzeba było coś zrobić, Broń Terry`ego leżała niedaleko na pomoście, o ile jeszcze działała. Mike dźwignął się na klęczki i dotknął przemoczonego ubrania... Nie no, tak się nie dało walczyć... Mike pomacał się po kieszeni... no tak- komórki nie było. Ostatnia łączność z Zionem zerwana. co oni teraz zrobią?
Trzeba było coś zrobić, Broń Terry`ego leżała niedaleko na pomoście, o ile jeszcze działała. Mike dźwignął się na klęczki i dotknął przemoczonego ubrania... Nie no, tak się nie dało walczyć... Mike pomacał się po kieszeni... no tak- komórki nie było. Ostatnia łączność z Zionem zerwana. co oni teraz zrobią?

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
Zdjął karabin z pleców i wylał z niego wodę. Powinien działać, ruskie giwery działały w Wietnamie zawsze i wszędzie, a tam jest klimat bądź co bądź monsunowy. Poza tym to już nie te czasy, kiedy mokra broń nie mogła działać. Dziś cały proch jest w końcu osłonięty łuską, a nie tak jak kiedyś wsypywany bezpośrednio do lufy. Podobnie postąpił z XM-em i resztą żelastwa. Od razu przestrzelał, na próbę. Działające zostawił, zepsute wyrzucił.
-No dobra, skąd wyleźli ci SWATowcy? Bo chyba z nieba nie spadli. Moglibyśmy wykorzystać ich drogę do wejścia do więzienia.
Adnotacja: XM 177E2 był bronią oddziałów specjalnych w Wietnamie. Powinien być raczej niezawodny w trudnych warunkach.
Zdjął karabin z pleców i wylał z niego wodę. Powinien działać, ruskie giwery działały w Wietnamie zawsze i wszędzie, a tam jest klimat bądź co bądź monsunowy. Poza tym to już nie te czasy, kiedy mokra broń nie mogła działać. Dziś cały proch jest w końcu osłonięty łuską, a nie tak jak kiedyś wsypywany bezpośrednio do lufy. Podobnie postąpił z XM-em i resztą żelastwa. Od razu przestrzelał, na próbę. Działające zostawił, zepsute wyrzucił.
-No dobra, skąd wyleźli ci SWATowcy? Bo chyba z nieba nie spadli. Moglibyśmy wykorzystać ich drogę do wejścia do więzienia.
Adnotacja: XM 177E2 był bronią oddziałów specjalnych w Wietnamie. Powinien być raczej niezawodny w trudnych warunkach.

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Stouke
- No to chodźmy. Mike, możesz już, czy dać ci jeszcze chwilę? - Stanął z boku, czekając na reakcję kompana. Wiedział, jak to jest, gdy widzisz przed oczami śmierć. Dlatego nie zdziwiłby się, gdyby potrzebował on jeszcze chwili odpoczynku na dojście do siebie. Z drugiej strony, będą co chwila teraz patrzeć w oczy śmierci...
- No to chodźmy. Mike, możesz już, czy dać ci jeszcze chwilę? - Stanął z boku, czekając na reakcję kompana. Wiedział, jak to jest, gdy widzisz przed oczami śmierć. Dlatego nie zdziwiłby się, gdyby potrzebował on jeszcze chwili odpoczynku na dojście do siebie. Z drugiej strony, będą co chwila teraz patrzeć w oczy śmierci...
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
Mike odkaszlnął jeszcze raz, splunął. Oparł dłonie na kolanach, złapał odech po czym wskazał w kierunku drzwi, z których wyleźli SWATowcy.
- Tamtędy. Idźmy, nie zwlekajmy - Złota Rączka nie chciał opóźniać akcji. Trzeba będzie chyba połączyć się z Zionem przez budkę telefoniczną. Najpierw trzeba znaleźć tą całą Claudię. Ruszył i stanął prz drzwiach czekając na towarzyszy.
Mike odkaszlnął jeszcze raz, splunął. Oparł dłonie na kolanach, złapał odech po czym wskazał w kierunku drzwi, z których wyleźli SWATowcy.
- Tamtędy. Idźmy, nie zwlekajmy - Złota Rączka nie chciał opóźniać akcji. Trzeba będzie chyba połączyć się z Zionem przez budkę telefoniczną. Najpierw trzeba znaleźć tą całą Claudię. Ruszył i stanął prz drzwiach czekając na towarzyszy.
.

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Drużyna ruszyła, mijając ciała SWATowców. Nieźle, załatwili w sumie ośmiu...
Drzwi, z których wyszedł oddział, były alarmowymi. Niewielkie, stalowe, Jack pchnął je, a te bez sprzeciwu się uchyliły... Trzech facetów weszło do niewielkiego przedsionka, bo tak to wyglądało. Pomieszczenie raczej ciemne, jakoś niespecjalnie nowoczesne... Wszędzie kłębiły się jakieś przewody, skrzynki złączowe- Mike miałby tu co robić...
Przed nimi kolejne drzwi. Tym razem większe... tym razem zupełnie zautomatyzowane. Tym razem zamknięte... podłączone do głównego systemu alarmowego.
Gdyby mieć łączność z Chuckiem, wyjaśniłby, co należy zrobić, ale tak... Terry, Jack i Mike byli zdani na siebie.
Drzwi, z których wyszedł oddział, były alarmowymi. Niewielkie, stalowe, Jack pchnął je, a te bez sprzeciwu się uchyliły... Trzech facetów weszło do niewielkiego przedsionka, bo tak to wyglądało. Pomieszczenie raczej ciemne, jakoś niespecjalnie nowoczesne... Wszędzie kłębiły się jakieś przewody, skrzynki złączowe- Mike miałby tu co robić...
Przed nimi kolejne drzwi. Tym razem większe... tym razem zupełnie zautomatyzowane. Tym razem zamknięte... podłączone do głównego systemu alarmowego.
Gdyby mieć łączność z Chuckiem, wyjaśniłby, co należy zrobić, ale tak... Terry, Jack i Mike byli zdani na siebie.

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
-Mike, odłącz wszystkie kable odchodzące od drzwi. Najlepiej odłącz w ogóle wszystkie. Im mniejsza część więzienia jest na chodzie, tym lepiej dla nas. Jack, kiedy już rozłączy te przewody, spróbuj otworzyć drzwi. Nie mogą być aż tak ciężkie. W najgorszym razie spróbujemy we trzech.
Terry zmienił magazynek w XM, karabin, który w środku walki przestanie strzelać, był mu do niczego niepotrzebny. A wyglądało na to, że jeżeli tędy wypadło już 8 prewencyjnych, to może wyjść ich więcej.
-Mike, odłącz wszystkie kable odchodzące od drzwi. Najlepiej odłącz w ogóle wszystkie. Im mniejsza część więzienia jest na chodzie, tym lepiej dla nas. Jack, kiedy już rozłączy te przewody, spróbuj otworzyć drzwi. Nie mogą być aż tak ciężkie. W najgorszym razie spróbujemy we trzech.
Terry zmienił magazynek w XM, karabin, który w środku walki przestanie strzelać, był mu do niczego niepotrzebny. A wyglądało na to, że jeżeli tędy wypadło już 8 prewencyjnych, to może wyjść ich więcej.

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
Mężczyzna popatrzył krytycznym okiem na drzwi. Później popatrztył na kable. Wiedział, że to zrobi. Nigdy tego nie robił ale program Chucka działał wyśmienicie. Mike przykląknął obok drzwi. Sprawdził wszystkie kable a następnie co gdzie odchodzi.
- Ok. Zaczynamy. Odłącze kable i otworzeę drzwi. Wtedy wy wchodzicie,. Przygotujcie broń, nie powinno mi to zając dużo czasu
Po tych słowach Złota Rączka zabrał się do odłączania kabli. Delikatnie, uważając by niczego podejrzanego nie ruszyć poruszał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu kolejnych kabli i złączy. Po chwili alarm wydawał się być wyłączony. Mike ostrożnie otworzył drzwi.
Mężczyzna popatrzył krytycznym okiem na drzwi. Później popatrztył na kable. Wiedział, że to zrobi. Nigdy tego nie robił ale program Chucka działał wyśmienicie. Mike przykląknął obok drzwi. Sprawdził wszystkie kable a następnie co gdzie odchodzi.
- Ok. Zaczynamy. Odłącze kable i otworzeę drzwi. Wtedy wy wchodzicie,. Przygotujcie broń, nie powinno mi to zając dużo czasu
Po tych słowach Złota Rączka zabrał się do odłączania kabli. Delikatnie, uważając by niczego podejrzanego nie ruszyć poruszał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu kolejnych kabli i złączy. Po chwili alarm wydawał się być wyłączony. Mike ostrożnie otworzył drzwi.
.

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Gdy Mike skończył majstrować przy kablach, chyba wszystkie w całym pomieszczeniu było odcięte...
Chyba jednak trochę przesadził, bo po "unieszkodliwieniu" jednego z przewodów w pomieszczeniu zgasło światło... raz, że zajęło kilka minut przyzwyczajenie się do ciemności, dwa, że praca była utrudniona...
Jaka szkoda, że nikt nie pomyślał o latarce
.
W końcu, gdy wszystkie przewody zostały odcięte, drzwi błyskawicznie uniosły się w górę, otwierając przejście do najpilniej strzeżonego więzienia USA.
Przeszli przez próg. Teraz stali w wielkim pomieszczeniu, choć przez brak oświetlenia do końca nie potrafili ocenić ogromu pomieszczenia. Na drugim końcu chyba schody, wszędzie jakieś drzwi... słychać ludzkie kroki, albo tylko się tak wydaje.
Chyba jednak trochę przesadził, bo po "unieszkodliwieniu" jednego z przewodów w pomieszczeniu zgasło światło... raz, że zajęło kilka minut przyzwyczajenie się do ciemności, dwa, że praca była utrudniona...
Jaka szkoda, że nikt nie pomyślał o latarce

W końcu, gdy wszystkie przewody zostały odcięte, drzwi błyskawicznie uniosły się w górę, otwierając przejście do najpilniej strzeżonego więzienia USA.
Przeszli przez próg. Teraz stali w wielkim pomieszczeniu, choć przez brak oświetlenia do końca nie potrafili ocenić ogromu pomieszczenia. Na drugim końcu chyba schody, wszędzie jakieś drzwi... słychać ludzkie kroki, albo tylko się tak wydaje.

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
Wiedziałem, że o czymś zapomniałem
- Chyba da się zrobić. Tylko co by tu podłożyć...- Mike rozejrzał się po pomieszczeniu, trochę pomacał aż znajdzie jakieś skrzynki. Potem podstawia je pod drzwi tak coby się nie zamknęły. Następnie szuka kabla od światła i go podłącza spowrotem.
- Terry, Jack, pilnujcie żeby tu ktoś nie wszedł i nie zrobił nam kuku. Wyłączyło się światło chyba w całym budynku więc będą szukali usterki.
Wiedziałem, że o czymś zapomniałem

- Chyba da się zrobić. Tylko co by tu podłożyć...- Mike rozejrzał się po pomieszczeniu, trochę pomacał aż znajdzie jakieś skrzynki. Potem podstawia je pod drzwi tak coby się nie zamknęły. Następnie szuka kabla od światła i go podłącza spowrotem.
- Terry, Jack, pilnujcie żeby tu ktoś nie wszedł i nie zrobił nam kuku. Wyłączyło się światło chyba w całym budynku więc będą szukali usterki.
.

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Mike szybko naprawił usterkę, ale... było pewne, że oni wiedzą, że ktoś wdarł się do więzienia... a to bardzo niedobrze.
Drzwi były zasblokowane przez dwie spore skrzynie, czyli wyjście zabezpieczone... teraz zostało odnalezienie Claudii.
Terry wyjął z kieszeni plany budynku... a raczej to, co z nich zostało. Podczas nurkowania trochę przemokły... ech, jaka szkoda, że ten Matrix tak realistycznie odwzorowuje wodę.
Czyli z połączenia nici, z planów więzienia nici, pozostaje improwizacja.
Od głównej hali szły trzy rozgałęzienia- w prawo i w lewo wielkie drzwi, a z przodu jakaś winda i schody. Trzeba było wybrać drogę.
Claudia Greena;
Siedząc w szafie, Claudia usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Przez szparę zobaczyła, że to agent Smith wchodzi do pokoju, kłania się Claudii i siada na łóżku, jakby na kogoś czekając.
Drzwi były zasblokowane przez dwie spore skrzynie, czyli wyjście zabezpieczone... teraz zostało odnalezienie Claudii.
Terry wyjął z kieszeni plany budynku... a raczej to, co z nich zostało. Podczas nurkowania trochę przemokły... ech, jaka szkoda, że ten Matrix tak realistycznie odwzorowuje wodę.
Czyli z połączenia nici, z planów więzienia nici, pozostaje improwizacja.
Od głównej hali szły trzy rozgałęzienia- w prawo i w lewo wielkie drzwi, a z przodu jakaś winda i schody. Trzeba było wybrać drogę.
Claudia Greena;
Siedząc w szafie, Claudia usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Przez szparę zobaczyła, że to agent Smith wchodzi do pokoju, kłania się Claudii i siada na łóżku, jakby na kogoś czekając.

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
- Ok. Czyli planów nie mamy. Pamięta ktoś gdzie ta Claudia była? - Mike wytężył umysł. Tyle się działo, że prawie zapomniał. Ale teraz mu się przypomniało. To było gdzieś we wschodniej części budynku. A może nie? I tak nie wiadomo gdzie wschód a gdzie zachód.
- Ma ktoś kompas? - zapytał bez większej nadzieji w głosie. Nie nikt nie mógł mieć. Byli zdani na siebie. - "A jeśli nie wiesz do kąd iść, sama cię droga poprowadzi" - zanucił pod nosem Mike. Tak ale co z tego? Drogi są trzy a on się przecież nie rozdzieli. Zaraz zaraz... Rozdzielić się? To by było głupie...
- Ok. Czyli planów nie mamy. Pamięta ktoś gdzie ta Claudia była? - Mike wytężył umysł. Tyle się działo, że prawie zapomniał. Ale teraz mu się przypomniało. To było gdzieś we wschodniej części budynku. A może nie? I tak nie wiadomo gdzie wschód a gdzie zachód.
- Ma ktoś kompas? - zapytał bez większej nadzieji w głosie. Nie nikt nie mógł mieć. Byli zdani na siebie. - "A jeśli nie wiesz do kąd iść, sama cię droga poprowadzi" - zanucił pod nosem Mike. Tak ale co z tego? Drogi są trzy a on się przecież nie rozdzieli. Zaraz zaraz... Rozdzielić się? To by było głupie...
.

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
-Była we wschodnim skrzydle. Niestety, ciężko nam teraz będzie ustalić, gdzie to jest... ale miała być tam wysoka wieża. Sugeruję pojechać tą windą, może dojedziemy nią na dach. Stamtąd powinno być już banalnie - do wieży i znaleźć właściwy pokój. Co wy na to? Tych dużych drzwi po bokach pewnie i tak nie otworzymy, pewnie są równie dobrze zamknięte, jak tamte. Jeśli jednak chcecie, możemy spróbować.
-Była we wschodnim skrzydle. Niestety, ciężko nam teraz będzie ustalić, gdzie to jest... ale miała być tam wysoka wieża. Sugeruję pojechać tą windą, może dojedziemy nią na dach. Stamtąd powinno być już banalnie - do wieży i znaleźć właściwy pokój. Co wy na to? Tych dużych drzwi po bokach pewnie i tak nie otworzymy, pewnie są równie dobrze zamknięte, jak tamte. Jeśli jednak chcecie, możemy spróbować.

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Ruszyli do windy. Terry nacisnął guzik. Poczekał chwilę. Nic.
Jasna cholera, odcięło też windę! Możnaby się wrócić do pomieszczenia z kablami, ale Mike nie wiedział, który kabel był odpowiedzialny za windę... zresztą wielce prawdopodobne, że jest kilka tego typu pomieszczeń w całym kompleksie.
Wysuszeni nieco Terry i Mike rozglądali się po cichym pomieszczeniu. Było szalenie nowoczesne, pełne maszyn, które teraz nie działały. Posadzka metaliczna, jak wszystkie ściany i większość sprzętu.
Usłyszeli jakieś kroki. Z góry. Piętra nie były przedzielone sufitem, windą i schodami można było dojść na każdy z pięciu poziomów.
Kroki były coraz głośniejsze. Ale nikogo nie widzieli. Na pewno nie był to oddział SWATu, tylko...
Z trzeciego piętra ktoś wyskoczył. Jakby chciał popełnić samobójstwo. Ale wiedział co robi. Rozpoznali z daleka ten garnitut, tą sylwetkę. Wylądował przed nimi, w swych okularach i z kablem za uchem... oj tak. Nie było czasu. Szybkim ciosem powalił na ziemię stojącego tuż obok niego Mike`a. Na to nie było obrony.
Jasna cholera, odcięło też windę! Możnaby się wrócić do pomieszczenia z kablami, ale Mike nie wiedział, który kabel był odpowiedzialny za windę... zresztą wielce prawdopodobne, że jest kilka tego typu pomieszczeń w całym kompleksie.
Wysuszeni nieco Terry i Mike rozglądali się po cichym pomieszczeniu. Było szalenie nowoczesne, pełne maszyn, które teraz nie działały. Posadzka metaliczna, jak wszystkie ściany i większość sprzętu.
Usłyszeli jakieś kroki. Z góry. Piętra nie były przedzielone sufitem, windą i schodami można było dojść na każdy z pięciu poziomów.
Kroki były coraz głośniejsze. Ale nikogo nie widzieli. Na pewno nie był to oddział SWATu, tylko...
Z trzeciego piętra ktoś wyskoczył. Jakby chciał popełnić samobójstwo. Ale wiedział co robi. Rozpoznali z daleka ten garnitut, tą sylwetkę. Wylądował przed nimi, w swych okularach i z kablem za uchem... oj tak. Nie było czasu. Szybkim ciosem powalił na ziemię stojącego tuż obok niego Mike`a. Na to nie było obrony.

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Stouke
* Kurwa! - zdążył tylko pomyśleć Jack. Nie było czasu. Jak to robiła Niobe...?
Nie czekając na nic kopnął agenta w kolano, potem kolanem w głowę, i odepchnął daleko. Potem skoczył ku niemu z zamiarem skręcenia karku. To jednak chyba nie będzie takie łatwe, jak walka w klatce...
* Kurwa! - zdążył tylko pomyśleć Jack. Nie było czasu. Jak to robiła Niobe...?
Nie czekając na nic kopnął agenta w kolano, potem kolanem w głowę, i odepchnął daleko. Potem skoczył ku niemu z zamiarem skręcenia karku. To jednak chyba nie będzie takie łatwe, jak walka w klatce...
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
-Mike! Pomóż Jackowi! Spróbuj tego gostka jakoś ograniczać, coby łatwiej było gajera trafić! Chwyćcie go albo co...
Sam, wykorzystując sytuację niepełnych możliwości Agenta (jak się z kimś walczy, to kapkę ciężko jest uskakiwać jeszcze przed nabojami) wyciągnął SOCOM - a i zaczął strzelać w przeciwnika, tak, żeby albo dostał pocisk, albo nadział się na ciosy...
-Mike! Pomóż Jackowi! Spróbuj tego gostka jakoś ograniczać, coby łatwiej było gajera trafić! Chwyćcie go albo co...
Sam, wykorzystując sytuację niepełnych możliwości Agenta (jak się z kimś walczy, to kapkę ciężko jest uskakiwać jeszcze przed nabojami) wyciągnął SOCOM - a i zaczął strzelać w przeciwnika, tak, żeby albo dostał pocisk, albo nadział się na ciosy...

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
- O kurwa... - stęknął Mike i złapał się za głowę. Na takie ciosy nie był przygotowany. Co tam do niego Terry krzyczal? Coś o łapaniu."Cholera jak? - zapytał sam siebie w myślach - Ten pacan jest za szybki!"
Mimo wszytsko Mike z trudościami rzucił się w kierunku Agenta w celu cłapania go za którąś kończynę. Podszedł z lękiem, żeby znowy nie oberwać. "Tylko nie panikuj! Tylko nie panikuj!"
- O kurwa... - stęknął Mike i złapał się za głowę. Na takie ciosy nie był przygotowany. Co tam do niego Terry krzyczal? Coś o łapaniu."Cholera jak? - zapytał sam siebie w myślach - Ten pacan jest za szybki!"
Mimo wszytsko Mike z trudościami rzucił się w kierunku Agenta w celu cłapania go za którąś kończynę. Podszedł z lękiem, żeby znowy nie oberwać. "Tylko nie panikuj! Tylko nie panikuj!"
.
