[Forgotten Realms] Druga drużyna

-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Matrim Largo
Podczas gdy jego towarzysz siadał, kontynuował swoją uspokajającą paplaninę. Gdy tamten zdjał kaptur i pokazał twarz do słońca zamarł wpół zdania. Wierzył w przypadki i zbiegi okoliczności ale to już zaczynała być przesada. Zdarzało mu sie widywać dziwnych ludzi, w tym momencie to on czuł się dziwny, niemalzę jedyny w swoim rodzaju, no nie licząć tego mężczyzny w czerwonych szatach na któym najwyraźnej atmosfera tego miejsca zrobiła na nim takie wrażenie ze oniemiał.
- Ty tu mówisz ze ona nie jest jedyna a ja tu widzę ze to wy macie przewagę liczebna ze to tak określę. To może opowiecie mi trochę o sobie a ja obiecuję że nie ułożę o was niczego i dalej będziecie mogli sobie spokojnie się ukrywać. Od razu mówię, mi to nie przeszakdza, ale znalazłoby się sporo nienormalnych ludzi.
Ucichł i nic wiecej nie mówił chwilowo, miał nadzieję że usłyszy jakąś ciekawą historię. Warunki był conajmniej sprzyjające, zachód słońca, magiczna polanka w srodku ponurego lasu i jeszcze dwójka planokrwistych, którzy szukają wzajemnego zrozumienia i akceptacji.
-Wiecie jak coś to moge sobie pójść na spacer albo coś. I ptaszki tak ładnie ćwierkają
Podczas gdy jego towarzysz siadał, kontynuował swoją uspokajającą paplaninę. Gdy tamten zdjał kaptur i pokazał twarz do słońca zamarł wpół zdania. Wierzył w przypadki i zbiegi okoliczności ale to już zaczynała być przesada. Zdarzało mu sie widywać dziwnych ludzi, w tym momencie to on czuł się dziwny, niemalzę jedyny w swoim rodzaju, no nie licząć tego mężczyzny w czerwonych szatach na któym najwyraźnej atmosfera tego miejsca zrobiła na nim takie wrażenie ze oniemiał.
- Ty tu mówisz ze ona nie jest jedyna a ja tu widzę ze to wy macie przewagę liczebna ze to tak określę. To może opowiecie mi trochę o sobie a ja obiecuję że nie ułożę o was niczego i dalej będziecie mogli sobie spokojnie się ukrywać. Od razu mówię, mi to nie przeszakdza, ale znalazłoby się sporo nienormalnych ludzi.
Ucichł i nic wiecej nie mówił chwilowo, miał nadzieję że usłyszy jakąś ciekawą historię. Warunki był conajmniej sprzyjające, zachód słońca, magiczna polanka w srodku ponurego lasu i jeszcze dwójka planokrwistych, którzy szukają wzajemnego zrozumienia i akceptacji.
-Wiecie jak coś to moge sobie pójść na spacer albo coś. I ptaszki tak ładnie ćwierkają
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...

-
- Marynarz
- Posty: 150
- Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
- Numer GG: 6737454
Vernarius
Drow spojrzał z góry na awanturującego się niziołka i wzruszył tylko ramionami. Normalnie nie przystąpiłby do tak dziwnej pary, ale skoro miał zwiedzać najeżone niebezpieczeństwami ruiny to przyda mu się mięso armatnie.
- Co mam zrobić, ruszę z wami. Zawsze większa szansa na przeżycie. Mag pogłaskał swojego chowańca, uspokajając go.
- Ruszajmy więc. Myślę, że ktoś z waszej dwójki powinien iść pierwszy. W końcu ja jestem tylko wątłym na ciele czarodziejem i najsłabsza pułapka mogłaby mnie zabić. Mroczny elf zaśmiał się w duchu z fałszu zawartego we własnych słowach. Kilka lat nauki w Melee Magthere zrobiło swoje i drow opanował szermierkę na równi z umiejętnościami magicznymi. Vernarius postanowił jednak zachować to dla siebie, przynajmniej na razie.
Drow spojrzał z góry na awanturującego się niziołka i wzruszył tylko ramionami. Normalnie nie przystąpiłby do tak dziwnej pary, ale skoro miał zwiedzać najeżone niebezpieczeństwami ruiny to przyda mu się mięso armatnie.
- Co mam zrobić, ruszę z wami. Zawsze większa szansa na przeżycie. Mag pogłaskał swojego chowańca, uspokajając go.
- Ruszajmy więc. Myślę, że ktoś z waszej dwójki powinien iść pierwszy. W końcu ja jestem tylko wątłym na ciele czarodziejem i najsłabsza pułapka mogłaby mnie zabić. Mroczny elf zaśmiał się w duchu z fałszu zawartego we własnych słowach. Kilka lat nauki w Melee Magthere zrobiło swoje i drow opanował szermierkę na równi z umiejętnościami magicznymi. Vernarius postanowił jednak zachować to dla siebie, przynajmniej na razie.


-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Krasnolud spojrzał na drowa, westchnął i wywrócił oczyma-Pomyliłem się... Juz mnie denerwujesz... ale skoro tak stawiasz sprawę "wątły czarowniku" to mogę iść przodem. Mam dobrą zbroję, więc najprostsze pułapki nic mi nie zrobią. A ty mały idziesz krok za mna, żeby w razie gdy coś niebezpiecznego zobaczysz mógł mnie ostrzec. Jeżeli sie pomylisz, a ja przeżyję to mimo całej sympatii wypatrosze cie i dam najblizszym szczurom do zjedzenia. Dobra. Koniec tej gadki. Idziemy. Pan ciemnoskóry cwaniak z tyłu-Popatrzył z pogardą na drowa-Twoją rasę szanuję, ale kombinatorami gardzę. Mimo to zawieśmy na razie broń...- Ruszyli
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
- Numer GG: 9601340
Gerrin
- No on idzie za nami a po pewnym czasie może nam przyozdobić plecy nad wyraz gustowną rękojeścią sztyletu. Wiedz elfie że jeśli cudem przeżyje pchnięcie w plecy to wytropię cię nawet jakbyś uciekł do swej ojczyzny.- Powiedział do Drowa.
- Nie martw się, czujność w moim fachu to jedna z podstaw. Ale wiedz że nie jestem włamywaczem, nie umiem odnajdywac pąłpek.- Powiedział do kapłana.
Gerrin szedł nieco z tyłu za kapnąłem, może dwa trzy kroki, miecz trzymał teraz oburącz pewnie, oprócz wypatrywania i nasłuchiwania co może dziać się przed nim zwracał tez uwagę na nowego towarzysza z tyłu.
[/i]
- No on idzie za nami a po pewnym czasie może nam przyozdobić plecy nad wyraz gustowną rękojeścią sztyletu. Wiedz elfie że jeśli cudem przeżyje pchnięcie w plecy to wytropię cię nawet jakbyś uciekł do swej ojczyzny.- Powiedział do Drowa.
- Nie martw się, czujność w moim fachu to jedna z podstaw. Ale wiedz że nie jestem włamywaczem, nie umiem odnajdywac pąłpek.- Powiedział do kapłana.
Gerrin szedł nieco z tyłu za kapnąłem, może dwa trzy kroki, miecz trzymał teraz oburącz pewnie, oprócz wypatrywania i nasłuchiwania co może dziać się przed nim zwracał tez uwagę na nowego towarzysza z tyłu.
[/i]

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Była zadowolona, że udało jej się nakłonić chłopaków do przeniesienia ciał. Sama raczej nie podjęła by się takiego działania - była zdania, że jest to zadanie dla służby, a nie dla niej.
Nie wiedziała jak poradzą sobie z pochówkiem, ale okazało się, że Altar najwidoczniej miał łopatę bo, przy pomocy swojego wilka, zadbał o wszystko.
Feyra zdjęła plecak. W czasie kiedy powstawał grób udała się (tak żeby mieć pozostałych w zasięgu wzroku) na krótkie rozeznanie w terenie. Trzeba też było znaleść kamienie, które położą na grobie, aby dzikie zwierzęta nie odkopały ciał. Feyra przyniosła kilka, ale większość wezmą stąd - z okolic jaskini.
Wyciągnęła topór z pleców kobiety.
"Nie walczyliście tylko z tymi stworami i koboldami... Może kurduple? Nie, to też nie. Nie zostawiło by topora." - pomyślała.
Zastanowiła się co też mogło ich spotkać. Uznała, że stworzenia z mroku, te z wielkimi pazurami musiały być najgorsze, ale innych mogło być bardzo dużo.
Spokojnie czekała, aż grób dla pechowych młodzieńców będzie gotowy.
Była zadowolona, że udało jej się nakłonić chłopaków do przeniesienia ciał. Sama raczej nie podjęła by się takiego działania - była zdania, że jest to zadanie dla służby, a nie dla niej.
Nie wiedziała jak poradzą sobie z pochówkiem, ale okazało się, że Altar najwidoczniej miał łopatę bo, przy pomocy swojego wilka, zadbał o wszystko.
Feyra zdjęła plecak. W czasie kiedy powstawał grób udała się (tak żeby mieć pozostałych w zasięgu wzroku) na krótkie rozeznanie w terenie. Trzeba też było znaleść kamienie, które położą na grobie, aby dzikie zwierzęta nie odkopały ciał. Feyra przyniosła kilka, ale większość wezmą stąd - z okolic jaskini.
Wyciągnęła topór z pleców kobiety.
"Nie walczyliście tylko z tymi stworami i koboldami... Może kurduple? Nie, to też nie. Nie zostawiło by topora." - pomyślała.
Zastanowiła się co też mogło ich spotkać. Uznała, że stworzenia z mroku, te z wielkimi pazurami musiały być najgorsze, ale innych mogło być bardzo dużo.
Spokojnie czekała, aż grób dla pechowych młodzieńców będzie gotowy.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Dak
- Nie sądzę, żeby było to... konieczne. - powiedział do Mata, gdy ten wspomniał o odejściu na chwilę. Szczerze mówiąc, bał się zostać z demonicą sam na sam... Nawet nie dlatego, że ona z pewnością była stworzeniem chaosu, on sam zaś pragnął stać się wcieleniem prawa. Raczej o to, że była kobietą.
- Moja historia nie zawiera chyba nic ciekawego... Jestem mnichem, tacy rzadko niosą istotne i ciekawe opowieści. Jeśli nasza nowa przyjaciółka - skinął głową ku dziewczynie - zechce podzielić się z nami swoją opowieścią, bardzo chętnie jej wysłucham. Jeśli nie, zrozumiem - myślę, że ty też - jej decycję. Myślę jednak, że nie musisz siedzieć tak daleko, nie jesteśmy dla ciebie zagrożeniem, jak sądzę.
- Nie sądzę, żeby było to... konieczne. - powiedział do Mata, gdy ten wspomniał o odejściu na chwilę. Szczerze mówiąc, bał się zostać z demonicą sam na sam... Nawet nie dlatego, że ona z pewnością była stworzeniem chaosu, on sam zaś pragnął stać się wcieleniem prawa. Raczej o to, że była kobietą.
- Moja historia nie zawiera chyba nic ciekawego... Jestem mnichem, tacy rzadko niosą istotne i ciekawe opowieści. Jeśli nasza nowa przyjaciółka - skinął głową ku dziewczynie - zechce podzielić się z nami swoją opowieścią, bardzo chętnie jej wysłucham. Jeśli nie, zrozumiem - myślę, że ty też - jej decycję. Myślę jednak, że nie musisz siedzieć tak daleko, nie jesteśmy dla ciebie zagrożeniem, jak sądzę.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Matrim Largo
Własciwie to chodziło mu raczej o to żeby mogli spędzic ze sobą trochę czasu. Wśród wyrzutków społeczeństwa kilka minut zrozumienia i możliwość wyżalenia się na okropieństwa tego swiata potrafia uchronić od samobójstwa. Mat siedział spokojnie, może Fey teraz sie bardziej otworzy i przedstawi jednak jakąś historię, lubił historie, pozawalały przeżyć dreszczyk emocji bez uczestniczenia we wszystkim.
- Skoro tak mówisz, powiedz mi tylko jaką naczelną zasadą kieruje się twój zakon, ot taka żyłka ciekawości się we mnie obudziła. Co do bania się, żeby mi cos zrobić, musielibyscie mnie najpierw znaleźć. Radosny śmiech tancerza wypełnił pustą przestrzeń, którą przed chwilą zajmował. Właściwie ciężko było powiedzieć czy faktycznie ktos tam siedzi, czy to tylko gra swiatła i cieni.
- Nie martwcie się, ciagle tu jestem. Właściwie mozna go było zobaczyć, jeśli się pamiętało że tam jest, i zamknęło jedno oko. W przeciwnym razie umysł zwyczajnie ześlizgiwał się po pustej przestrzeni, w dalszym ciagu zajmowanej przez Mata. Jakkolwiek nawet wtedy wydawał się jedynie cieniem wśród cieni.
Własciwie to chodziło mu raczej o to żeby mogli spędzic ze sobą trochę czasu. Wśród wyrzutków społeczeństwa kilka minut zrozumienia i możliwość wyżalenia się na okropieństwa tego swiata potrafia uchronić od samobójstwa. Mat siedział spokojnie, może Fey teraz sie bardziej otworzy i przedstawi jednak jakąś historię, lubił historie, pozawalały przeżyć dreszczyk emocji bez uczestniczenia we wszystkim.
- Skoro tak mówisz, powiedz mi tylko jaką naczelną zasadą kieruje się twój zakon, ot taka żyłka ciekawości się we mnie obudziła. Co do bania się, żeby mi cos zrobić, musielibyscie mnie najpierw znaleźć. Radosny śmiech tancerza wypełnił pustą przestrzeń, którą przed chwilą zajmował. Właściwie ciężko było powiedzieć czy faktycznie ktos tam siedzi, czy to tylko gra swiatła i cieni.
- Nie martwcie się, ciagle tu jestem. Właściwie mozna go było zobaczyć, jeśli się pamiętało że tam jest, i zamknęło jedno oko. W przeciwnym razie umysł zwyczajnie ześlizgiwał się po pustej przestrzeni, w dalszym ciagu zajmowanej przez Mata. Jakkolwiek nawet wtedy wydawał się jedynie cieniem wśród cieni.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Widze że MG już dawno sobie darowała...
Ostatnio zmieniony czwartek, 26 kwietnia 2007, 11:08 przez Kawairashii, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Mat i Dak
Półdemonica skierowała spojrzenie wprost w źrenice Mata. Mężczyźnie dreszcz przeszedł po plecach gdy zobaczył jak jej oczy zmieniają kolor znów na głęboką czerń. Oczy Daka były po prostu czarne i przenikliwe, jej spojrzenie zadawało się mówić we własnym skomplikowanym języku i żyć życiem niezależnym od swej właścicielki. Oczy Fey znów przybrały zieloną, przyjemną barwę przywodzącą na myśl wiosenny krajobraz. Znów sięgnęła po orzechy odwracając spojrzenie od akrobaty.
– Prosisz mnie o moja historię, człowieku… A czy lubisz słuchać opowieści o poczuciu winy, strachu, niepewności i wiecznej ucieczce? Lubisz historie o życiu w cieniu i na krawędzi? Nie wyglądasz mi na takiego – mruknęła cicho. Jej głos był przyjemny dla ucha choć słychać było, że wciąż zachowywała pełną napięcia czujność. Jakby bała się, że każde odwrócenie się plecami skończy się dla niej sztyletem między żebrami. Zerknęła na Daka
– Mnich githzerai… Z Limbo? – zaciekawiła się.
Irma
Na szkicowaniu zeszło bardzo dużo czasu. Aż do wieczora. Gdy centaurzyca oprzytomniała było już późno, a słońce chyliło się ku zachodowi. Wtem z zachodu właśnie doszły ją dźwięki świadczące o tym, że ktoś się tu zbliżał. Było to kilka lub kilkanaście osób. Poruszały się lekko i prawie na pewno nie miały na nogach butów. Wyczulony węch Irmy powiedział jej też że to są jakieś humanoidy… Ale zapach był dziwny… Centaurzyca szczerze mówiąc się przestraszyła. Księżyc w pełni odbijał się w powierzchni szkicowanego przez nią wcześniej kamienia.
Ugurth
Plan zamęczenia kobolda na śmierć się nie powiódł, bo paskudny gad zdechł już niedługo po pierwszym kopnięciu. Widać to przetrąciło mu kark. Półork był niezadowolony i niepocieszony z tego powodu. Nie miał się na czym wyżyć… Ale przynajmniej zdobył sporo przydatnych informacji.
Altar
Altar wraz z wilczym towarzyszem zostali przez Feyrę zagonieni do wykopania płytkich grobów dla zabitych młodych podróżników. Bez oporów, dla świętego spokoju wykonali polecenia. Worg parskał coś pod nosem domagając się jedzenia i uwagi.
- Chodźmy polować – warknął. – Nie ma grrroty. Są jelenie – powiedział śliniąc się na myśl o świeżym mięsie.
Feyra
Altar i jego pupilek szybko uwinęli się z robotą. Wkrótce wszyscy pechowi poszukiwacze przygód spoczywali w swoich mogiłach przykrytych ciężkimi kamieniami. Nad jednym z grobów na chwilę zawisła mglista, półprzezroczysta, lśniąca postać. Była to ponownie zjawa Samuela. Uśmiechnęła się z wdzięcznością, a Feyra poczuła coś jakby ciepło na sercu. Widmo wskazało dłonią jakiś kamień i pożegnało się krótkim machnięciem ręką by rozpłynąć się w powietrzu… Tym razem na zawsze. Pod wskazanym kamieniem drowia wojowniczka znalazła listy adresowane w obcym dla niej języku i jakiś klucz opatrzony tajemniczymi znakami, które skądś już kojarzyła…
Vernarius, Garlin i Gerrin
We trójkę posuwali się ciemnymi korytarzami nie bardzo wiedząc tak na prawdę dokąd zmierzają. Na domiar złego nie ufali sobie nawzajem i pilnowali jeden drugiego... Mag wyczuwał nietypową aurę tego miejsca. Magia związana z negatywną energia wręcz promieniowała od tych kamieni… To wróżyło kłopoty. Krasnolud dostrzegał na ścianach malowidła i znaki świadczące o tym, że to miejsce należało niegdyś do jego ludu. Łatwo rozpoznawał religijne symbole świadczące o pobożności niegdysiejszych mieszkańców… Większość już dawno zbezczeszczona, skryta pod symbolami służącymi do przywoływania zmarłych. Świętokradztwo! Niziołek nie czuł się tutaj pewnie... Wolał jednak otwarte tereny. Tutaj wszystko go przytłaczało…
Korytarz był prosty, a podłoga gładka tylko mocno zakurzona. Nagle trójka wędrowców dotarła do potężnej sali, w której światło pochodni ginęło nie dając o niej tak na prawdę wielu informacji. Wędrowcom wydawało się, ze każde ich uderzenie serca i każdy oddech odbija się echem od odległych ścian i sufitu…
Półdemonica skierowała spojrzenie wprost w źrenice Mata. Mężczyźnie dreszcz przeszedł po plecach gdy zobaczył jak jej oczy zmieniają kolor znów na głęboką czerń. Oczy Daka były po prostu czarne i przenikliwe, jej spojrzenie zadawało się mówić we własnym skomplikowanym języku i żyć życiem niezależnym od swej właścicielki. Oczy Fey znów przybrały zieloną, przyjemną barwę przywodzącą na myśl wiosenny krajobraz. Znów sięgnęła po orzechy odwracając spojrzenie od akrobaty.
– Prosisz mnie o moja historię, człowieku… A czy lubisz słuchać opowieści o poczuciu winy, strachu, niepewności i wiecznej ucieczce? Lubisz historie o życiu w cieniu i na krawędzi? Nie wyglądasz mi na takiego – mruknęła cicho. Jej głos był przyjemny dla ucha choć słychać było, że wciąż zachowywała pełną napięcia czujność. Jakby bała się, że każde odwrócenie się plecami skończy się dla niej sztyletem między żebrami. Zerknęła na Daka
– Mnich githzerai… Z Limbo? – zaciekawiła się.
Irma
Na szkicowaniu zeszło bardzo dużo czasu. Aż do wieczora. Gdy centaurzyca oprzytomniała było już późno, a słońce chyliło się ku zachodowi. Wtem z zachodu właśnie doszły ją dźwięki świadczące o tym, że ktoś się tu zbliżał. Było to kilka lub kilkanaście osób. Poruszały się lekko i prawie na pewno nie miały na nogach butów. Wyczulony węch Irmy powiedział jej też że to są jakieś humanoidy… Ale zapach był dziwny… Centaurzyca szczerze mówiąc się przestraszyła. Księżyc w pełni odbijał się w powierzchni szkicowanego przez nią wcześniej kamienia.
Ugurth
Plan zamęczenia kobolda na śmierć się nie powiódł, bo paskudny gad zdechł już niedługo po pierwszym kopnięciu. Widać to przetrąciło mu kark. Półork był niezadowolony i niepocieszony z tego powodu. Nie miał się na czym wyżyć… Ale przynajmniej zdobył sporo przydatnych informacji.
Altar
Altar wraz z wilczym towarzyszem zostali przez Feyrę zagonieni do wykopania płytkich grobów dla zabitych młodych podróżników. Bez oporów, dla świętego spokoju wykonali polecenia. Worg parskał coś pod nosem domagając się jedzenia i uwagi.
- Chodźmy polować – warknął. – Nie ma grrroty. Są jelenie – powiedział śliniąc się na myśl o świeżym mięsie.
Feyra
Altar i jego pupilek szybko uwinęli się z robotą. Wkrótce wszyscy pechowi poszukiwacze przygód spoczywali w swoich mogiłach przykrytych ciężkimi kamieniami. Nad jednym z grobów na chwilę zawisła mglista, półprzezroczysta, lśniąca postać. Była to ponownie zjawa Samuela. Uśmiechnęła się z wdzięcznością, a Feyra poczuła coś jakby ciepło na sercu. Widmo wskazało dłonią jakiś kamień i pożegnało się krótkim machnięciem ręką by rozpłynąć się w powietrzu… Tym razem na zawsze. Pod wskazanym kamieniem drowia wojowniczka znalazła listy adresowane w obcym dla niej języku i jakiś klucz opatrzony tajemniczymi znakami, które skądś już kojarzyła…
Vernarius, Garlin i Gerrin
We trójkę posuwali się ciemnymi korytarzami nie bardzo wiedząc tak na prawdę dokąd zmierzają. Na domiar złego nie ufali sobie nawzajem i pilnowali jeden drugiego... Mag wyczuwał nietypową aurę tego miejsca. Magia związana z negatywną energia wręcz promieniowała od tych kamieni… To wróżyło kłopoty. Krasnolud dostrzegał na ścianach malowidła i znaki świadczące o tym, że to miejsce należało niegdyś do jego ludu. Łatwo rozpoznawał religijne symbole świadczące o pobożności niegdysiejszych mieszkańców… Większość już dawno zbezczeszczona, skryta pod symbolami służącymi do przywoływania zmarłych. Świętokradztwo! Niziołek nie czuł się tutaj pewnie... Wolał jednak otwarte tereny. Tutaj wszystko go przytłaczało…
Korytarz był prosty, a podłoga gładka tylko mocno zakurzona. Nagle trójka wędrowców dotarła do potężnej sali, w której światło pochodni ginęło nie dając o niej tak na prawdę wielu informacji. Wędrowcom wydawało się, ze każde ich uderzenie serca i każdy oddech odbija się echem od odległych ścian i sufitu…

-
- Majtek
- Posty: 118
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
- Lokalizacja: wrocek

-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Matrim Largo
Zastanowił się rpzez chwilę nad słowami Fey. Chyba miał swoją własną interpretację.
-Każdy z nas przed czymś ucieka, codzienie żyjemy na krawędzi śmierci. Życie w cieniu? To akurat mogłoby mnie zainteresować. Poczucie winy zawsze można sobie odpuścić, ale i tak nas ściga przez całe życie, każdego a co do strachu... słyszałem kiedyś że to znak od bogów ze jeszcze żyjemy. Ale oczywiście nie będę cię zmuszał, niektóre historie nie przechodza przez gardło zbyt łatwo.
Czasem o nim mówili że jest dziwny, ale w chwili obecnej miał doborowe towarzystwo. Większej mieszanki indywidualności i "ludzi" którzy chcieli pozostawić przeszłość za sobą widziałtylko w Czerwonych Orłach, ale tam szli sami tacy ludzie, dlatego byli tacy dobrzy w tym co robili. Kompania była zatoką, w któej mogli przeczekac burzowe chmury na choryzoncie życia, chwilowym schronieniem. Może i dobrze ze nic nie trwa wiecznie.
Zastanowił się rpzez chwilę nad słowami Fey. Chyba miał swoją własną interpretację.
-Każdy z nas przed czymś ucieka, codzienie żyjemy na krawędzi śmierci. Życie w cieniu? To akurat mogłoby mnie zainteresować. Poczucie winy zawsze można sobie odpuścić, ale i tak nas ściga przez całe życie, każdego a co do strachu... słyszałem kiedyś że to znak od bogów ze jeszcze żyjemy. Ale oczywiście nie będę cię zmuszał, niektóre historie nie przechodza przez gardło zbyt łatwo.
Czasem o nim mówili że jest dziwny, ale w chwili obecnej miał doborowe towarzystwo. Większej mieszanki indywidualności i "ludzi" którzy chcieli pozostawić przeszłość za sobą widziałtylko w Czerwonych Orłach, ale tam szli sami tacy ludzie, dlatego byli tacy dobrzy w tym co robili. Kompania była zatoką, w któej mogli przeczekac burzowe chmury na choryzoncie życia, chwilowym schronieniem. Może i dobrze ze nic nie trwa wiecznie.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...

-
- Majtek
- Posty: 115
- Rejestracja: sobota, 2 września 2006, 05:17
- Lokalizacja: Z pokoju!

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
- Numer GG: 9601340
Gerrin
Gerrin wytężał słuch wsłuchiwał się w każdy oddech i krok które wydawały by się być zwielokrotnione przez echo, próbował rozejrzeć się po sali ale widział tylko ciemność.
- Ma może ktoś z was jakieś mocniejsze światło?- Spytał spoglądając spod szerokiego ronda kapelusza na kapłana i maga.
Niziołek wsparł się na mieczu i czekał na odpowiedz nowych towarzyszy.
Gerrin wytężał słuch wsłuchiwał się w każdy oddech i krok które wydawały by się być zwielokrotnione przez echo, próbował rozejrzeć się po sali ale widział tylko ciemność.
- Ma może ktoś z was jakieś mocniejsze światło?- Spytał spoglądając spod szerokiego ronda kapelusza na kapłana i maga.
Niziołek wsparł się na mieczu i czekał na odpowiedz nowych towarzyszy.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Dak
- Naczelną zasadą, pytasz... - mnich zwrócił się do Mata. Zamknął oczy.
Mata napełniło nagle przekonanie że jego zniknięcie nie jest wiele warte w tym towarzystwie.
Mnich milczał długo.
W pozycji kwiatu lotosu, z dłońmi oparymi na kolanach. Kiedy Mat miał już otworzyć usta żeby spytać co się stało, Dak odezwał się nagle.
- Cierpliwość. Cierpliwość jest naczelną zasadą. - i znów zamilkł.
Teraz odezwał się po krótkiej chwili - Tak, pochodzę z *Limbo* - dziwnie zaakcentował to słow - ale zbyt szybko tam nie wrócę. - wciąż siedział z zamkniętymi oczami.
- Naczelną zasadą, pytasz... - mnich zwrócił się do Mata. Zamknął oczy.
Mata napełniło nagle przekonanie że jego zniknięcie nie jest wiele warte w tym towarzystwie.
Mnich milczał długo.
W pozycji kwiatu lotosu, z dłońmi oparymi na kolanach. Kiedy Mat miał już otworzyć usta żeby spytać co się stało, Dak odezwał się nagle.
- Cierpliwość. Cierpliwość jest naczelną zasadą. - i znów zamilkł.
Teraz odezwał się po krótkiej chwili - Tak, pochodzę z *Limbo* - dziwnie zaakcentował to słow - ale zbyt szybko tam nie wrócę. - wciąż siedział z zamkniętymi oczami.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Krasnolud wyszeptał zaklęcie. Jego dłonie rozświetliły sie mocniej, więc mozna było zobaczyc droge na kilka metrów przed nimi.
-Trzymaj dłoń na mieczu. Niepodobaja mi sie te ruiny. Coś sie tu czai...-Kapłan poprawił młot na plecach. Co jakiś czas słychać było dziwne popiskiwania, pomruki. Kapłan był spięty... Czuł się tu nieswojo. Ponadto cały czas musiał miec na oku drowa. Westchnął
-Przyspieszmy... im szybciej stąd wyjdziemy tym lepiej
-Trzymaj dłoń na mieczu. Niepodobaja mi sie te ruiny. Coś sie tu czai...-Kapłan poprawił młot na plecach. Co jakiś czas słychać było dziwne popiskiwania, pomruki. Kapłan był spięty... Czuł się tu nieswojo. Ponadto cały czas musiał miec na oku drowa. Westchnął
-Przyspieszmy... im szybciej stąd wyjdziemy tym lepiej
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Była zadowolona, że wszystko zostało zrobione. Uwolnienie duszy Samuela i jego przyjaciół bynajmniej nie zaszkodzi jej sumieniu. Poczuła się nadzwyczaj dobrze i była nawet zaskoczona z tego powodu. Uznała, że miło było, dla odmiany, zrobić coś dla innych. Skinęła głową, gdy Samuel pojawił się po raz ostatni.
Znalazła listy i klucz. Listy były zaadresowane w obcym języku i zapieczętowane szlachecką pieczęcią. Uznała że są zaadresowane do rodziny poległych młodzieńców. Klucz miał jakieś symbole. Przypomniała sobie, że już je widziała.
"Może klucz otworzy tamtą tajemniczą szkatułkę." - pomyślała.
Jej nowi towarzysze chcieli wrócić do jaskiń. Były tam niebezpieczne stworzenia, ale i sporo kosztowności. Feyra przypomniała sobie o jeszcze jednych nie otwieranych drzwiach z pierwszego pomieszczenia do jakiego trafili.
- Chodźmy. - powiedziała, ale jeszcze nie ruszyła z innymi.
Usiadła plecami do reszty, tak aby nikt nie widział co robi. Wyciągnęła z plecaka niewielką szkatułkę. Ciekawa była co jest w środku i spróbowała, czy klucz pasuje.
Była zadowolona, że wszystko zostało zrobione. Uwolnienie duszy Samuela i jego przyjaciół bynajmniej nie zaszkodzi jej sumieniu. Poczuła się nadzwyczaj dobrze i była nawet zaskoczona z tego powodu. Uznała, że miło było, dla odmiany, zrobić coś dla innych. Skinęła głową, gdy Samuel pojawił się po raz ostatni.
Znalazła listy i klucz. Listy były zaadresowane w obcym języku i zapieczętowane szlachecką pieczęcią. Uznała że są zaadresowane do rodziny poległych młodzieńców. Klucz miał jakieś symbole. Przypomniała sobie, że już je widziała.
"Może klucz otworzy tamtą tajemniczą szkatułkę." - pomyślała.
Jej nowi towarzysze chcieli wrócić do jaskiń. Były tam niebezpieczne stworzenia, ale i sporo kosztowności. Feyra przypomniała sobie o jeszcze jednych nie otwieranych drzwiach z pierwszego pomieszczenia do jakiego trafili.
- Chodźmy. - powiedziała, ale jeszcze nie ruszyła z innymi.
Usiadła plecami do reszty, tak aby nikt nie widział co robi. Wyciągnęła z plecaka niewielką szkatułkę. Ciekawa była co jest w środku i spróbowała, czy klucz pasuje.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
