Domowy arsenał

Tutaj poruszamy wszystkie tematy, których nie da się upchnąć powyżej...
ODPOWIEDZ
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

Ej, no Wola nie jest taka zła :) Przynajmniej jak ktoś tu mieszka i wie gdzie i jak sie poruszać. Od pewnego czasu tu się zaroiło od policji więc jest lepiej niż powiedzmy z dwa trzy lata temu :)

A na temat to znalazłem ostatnio swój stary pistolet na kapiszony. takie 6-strzałowe ;) fajny, podrapany i w całkowitej ciemności wygląda jak prawdziwy :D
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Post autor: Trankvilus »

fds: 03.02.2007 Michał szedł z dziewczyną ul. Deotymy. Dostał dwa pchnięcia, pierwsze w plecy. Wylądował w szpitalu w śpiączce. Zmarł dwa tygodnie później. Może i nie jest zła ale "zeżarła" mi kumpla i choć rodzinę tam mam (akurat przy ul. Monte Cassino, przy samym parku Sowińskiego), nigdy więcej sie tam bez ciężkich narzędzi i kolegów nie pokażę.
Pozdrawiam bezmózgów podbudowujących nadwątlone ego i niwelujących brak umiejętności noszonymi przy sobie nożami, zaiste zacne to.
Koyaanisqatsi!
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

Hmm, właśnie mieszkam na Deotymy, jakoś nie słyszałem nic o tym -_- pewnie mnie akurat wtedy nie było w mieście. No ale w sumie (nie żartuję i to nie jest śmieszne) na Kole giną średnio dwie osoby rocznie w tym jedna zawsze gdzieś w okolicy mojego domu -_- I z reguły to za sprawą właśnie noża ....
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Szelmon
Buńczuczny Tawerniak
Buńczuczny Tawerniak
Posty: 1441
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 19:04
Lokalizacja: Baile Atha Cliath
Kontakt:

Post autor: Szelmon »

Trankvilus: Ja swego czasu chodzilem z nozem po Opolu, choc byl to bardziej gladius niz noz. Wielkie cholerstwo. Dzieki tej kosie przynajmniej raz uniknalem ciezkiego wpierdolu badz smierci, tu mozna by gdybac. O ile zazwyczaj do odstraszenia grupy do 3. lysych chlopcow wystarczala moja niemila powierzchownosc i ciezkie spojzenie, czasami poparte wysyczanym tekstem o smierci i cierpienu, o tyle przy spotkaniach w proporcjach 1-2/8-12 sprzet pomaga w uniknieciu bezposrednigo starcia. Przynajmniej mi raz czy dwa pomogl. Widok 10. spieprzajacych w panice naziolkow nadal zyje w mej pamieci, jakby to bylo wczoraj. Zreszta, potem przerzucilem sie z kosy na korbacz :D To wszystko jednak stare czasy. teraz mam tylko palke teleskopowa.
Co do Twojego kumpla, to zwala. Moge sobie wyobrazic co czujesz, albo przynajmniej tak mi sie wydaje. Pamietam jaka mialem traume, jak dwoch moich kumli omal nie zginelo w Opolu na dworcu. Jeden dostal trzy razy, dwa pchniecia w ramie i trzecie pod pache (bardzo przejebane). Drugi ruszyl mu z pomoca i dostal kose w brzuch. Skonczylo sie na szczescie jedynie na szyciu i paru miechach bolu. Dwoch napastnikow policja nigdy nie ujela. Niedlugi czas pozniej nastepny kolega dostal w plecy miedzy zebra na naszych oczach. Napastnik (nazi-skinhead) poszedl siedziec dzieki naszym zeznaniom.
Po takich akcjach czlowieka nachodzi takie wkurwienie, ze zaczyna sie zbroic. Ja to nawet gnata chcialem kupowac wtedy i "polowania" na lysych urzadzic. Na szczescie koledzy przemowili mi do rozsadku i chwala im za to.
W sumie nie wiem po co o tym pisze i to jeszcze nie na temat. W kazdym razie, moje wyrazy wspolczucia dla wszystkich ktorych dotknela smierc Twojego kolegi.
Moje demony nie odchodza, zasypiaja, ale zawsze sa obecne. Ktos potrafi nucic dla nich ciche kolysanki, ja sam potrafie tylko ryczec im wprost do ucha piesni wojenne. Ten ktos, spiewajac, jednoczesnie kladzie delikatnie palec na moich ustach.
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Post autor: Trankvilus »

Cóż, odpowiem tak: Bardzo żałowaliśmy, że policja zwinęła napastnika. Wyprzedzili "ekipę odwetową" z naszego osiedla o jakieś półtorej godziny. Jak się okazało, nie był to pierwszy wyskok tego skur*** i jego ekipy, wcześniej ponoć przy Prymasa Tysiąclecia napadli na dwóch chłopaków.
Obecnie wychodzę z założenia, że lepiej samemu spier****, niż zrobić komuś krzywdę i iść siedzieć. Mnie duma nie boli, bo zwiać przed 3-4 to już żaden wstyd, a dwóch można jeszcze przy odrobinie szczęścia (i dobrym batonie) zniechęcić, nie mówiąc o jednym. Tak, jak wpojono mi na treningach: "Nie walcz dla zabawy/sportu. Walka to absolutna ostateczność". Ale gdy już walczysz, to bez zahamowań - Masz zniszczyć przeciwnika, wytłuc z niego wszelką wolę prowadzenia dalszej walki i wdeptać w beton.
Pozdrawiam nosicieli teleskopów :wink: Chyba najrozsądniejsze wybór wszystkich narzędzi do samoobrony. Szkoda, że Polskie prawo jest tutaj takie "niejednoznaczne". Co do broni palnej - Odradzam (rzecz jasna to tylko moje zdanie :wink: ). Za dużo papierków, za dużo biurokracji, a użycie jest tak problematyczne, że szkoda czasu.
Koyaanisqatsi!
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: Tori »

Szelmon, wiedziałem, że napiszesz, że kiedyś chodziłeś z nożem/mieczem/maczetą po ulicy i kroiłeś skinów :) Chwała ludziom, którzy pokazują bandzie skinów jacy to oni są słabi... Ale ostatnio się coś namnożyło takich "nożowników". Sytuacja sprzed jakiegoś miesiąca: Idę sobie spokojnie ulicą, a na przeciw mnie idzie dwóch takich typowych żelków-napinatorów, na oko 14-15 lat, idą z dziewczynami (typowe dziewczyny żelków, blondyny ubrane na różowo, a o iloraz inteligencji bałbym się spytać) jeden patrzy się na mnie głupi wzrokiem, ja idę pewnie przed siebie (glany to potęga!) i jak się zrównaliśmy (idzie prosto na mnie, przecież drogi nie będę ustępował) chciał mnie uderzyć z bara, ale jako że mam dużą zręczność, odchyliłem się, a ten mało co gleby nie zaliczył, i zaczyna coś do mnie pluć. Odwracam się, byłem tego dnia zły, więc nie patrzyłbym czy pobiję, czy okaleczę, ale widzę, że jeden wyciąga z kieszeni nóż, chce go otworzyć. Rzuca "I co?" A ja na to "nico!" i idę. Obojętnie czy umiał się bić, czy nie, zachlastali by mnie tam... Taaak, czasem lepiej uniknąć walki...

BTW, prośba do Szelmona- wrzuć swoje zdjęcia z buntowniczej młodości :)

Można ewentualnie ze startowym pistoletem chodzić, takim huk+płomień. Zabić się nie zabije, ale poparzy porządnie...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Jelcyn
Bombardier
Bombardier
Posty: 643
Rejestracja: niedziela, 12 czerwca 2005, 15:41
Numer GG: 9025892
Lokalizacja: Bydgoskie przedmieścia mrokiem zalane...
Kontakt:

Post autor: Jelcyn »

Ja swego czasu (kilka miesięcy temu) chodziłem na rycerstwo, lecz nie miałem miecza. Pech. Czasami, kiedy kumpel nie mógł przyjść na trening to właśnie taki półtorak od niego pożyczałem. Jak wiadomo nie można miecza na widoku nosić, bo policja tylko czeka aby zawinąć delikwenta z żelastwem w ręce (czasami można się wykręcić chodzeniem na rycerstwo). Ale powracając do meritum, wracałem kiedyś z rycerstwa, w takiej opończy okrywającej całe ciało ( nie chciało mi sie przebierać), a pod nią miałem ów półtorak. Idę sobię, a tu z bramy wychodzi koleś, o drechowskiej posturze, z nożem w łapie i standardowy tekst: "Kasa i komóra". Popatrzyłem na tej jego kozik i z przerażeniem w głosie mówię "już, już ci wszystko daje". Prawa ręka powędrowała pod opończe, chwyciła za rękojeść i z tym charakterystycznym dźwiękiem wysunęła ostrze. Kurde, facet momentalnie zbladł i uciekł. Tego przerażenia w jego oczach długo nie zapomnę.

Wiem, że ta historia brzmi trochę nieprawdopodobnie i groteskowo, ale mnie do śmiech nie było, co to to nie.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Post autor: Trankvilus »

Nie widzę w tym nic dziwnego :wink: Sam dość mocno angażuję się w "reenacting", a ogólnie Ruch Rycerski skupia jakieś 6-7tys. ludzi. Powiem więcej - Była sytuacja na jednym z turniejów (szlag... Pamięć krucha, ale bodaj Rynia) kilku miejscowych karków postanowiło rzucić ekipie wyzwanie. Cóż... Przewaga liczebna rozłożyła sie 8 vs. 20 na korzyść wikingów + przewaga w sprzęcie (topór/miecz + tarcza vs. sztacheta). Obyło się bez rozlewu krwi. Osobiście nigdy nie miałem żadnych przygód wracając z treningu mojego bractwa - Może dlatego, że zwykle wracamy w grupie 2-3 osoby, z brzęczącym i dzwoniącym sprzętem. I mamy dość jednolite uniformy - bojówki woodland albo urban i trepy Magnum 8)
Odnośnie policji - Mieczy jeszcze nie konfiskują, przynajmniej ja nie słyszałem. Zawsze wciska się ściemę, że to "replika historyczna" i puszczają. Gorzej np. ze mną, swój czekan muszę chować głęboko w plecak i owijac kocem, bo wygląda jak siekiera, a to już podejrzane :twisted:
Koyaanisqatsi!
Zamroczony mrrrok
Majtek
Majtek
Posty: 116
Rejestracja: środa, 28 marca 2007, 15:21
Numer GG: 7260540
Lokalizacja: Zza zadupia

Post autor: Zamroczony mrrrok »

Niesamowite opowiesci tu zapodajecie...nie zebym nie wierzył ale ja w zyciu raz tylko widziałem dwóch skinow(to chyba ze u mnie w miescie tylko 25tys ludziów mieszka) w ciekawym miejscu a mianowicie pod "harlemem" cyganów nie czepili sie mnie chyba tylko dlatego ze blady z natury jestem i mam jasne włosy- to takie "nordyckie" nieprawdaż ?
Obrazek
Obrazek
Elfin
Mat
Mat
Posty: 526
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 17:37
Numer GG: 9599112

Post autor: Elfin »

Ja w domu mam:

-Luk i strzaly....
-Miecz ze skuwanej stali...
-Drewniany (treningowy)
-I niedlugo moze lekka zbroje skorzana wzmacniana siatka kolcza...

-No i cala mase wykanych (gotowych i nie) lukow, ale ostatnio zostalem z nimi WYWALONY z chalupy :(



Ale i tak jest fajnie.... :P
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

kupiłem piłę mechaniczną wrrrrrrrrrrrrr ale fajna zabawka :D
Septimus Helmheid
Majtek
Majtek
Posty: 140
Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 16:23
Lokalizacja: Zamek Blackhill

Post autor: Septimus Helmheid »

W Polsce mialem Magnum .44 ale musialem sprzedac. Nie dalo sie do Anglii przywiezc. Mialem tez hiszpanski nóz bojowy z kastetem zamiast rekojesci (nie pamietam producenta). Kiedys mialem tez Dlugi luk refleksyjny ale sie zlamal. Najbardziej zaluje straty magnum. Chcialem zabrac ze soba ale mi tata nie pozwolil. On tez musial sprzedac swoja pukawke - SIG Sauera... Az zal serce sciska...
Septimus Helmheid
Arcymag z Blackhill
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Post autor: Trankvilus »

Chciałem swego czasu kupić H&K USP, ale ostatecznie zniechęciła mnie biurokracja i świadomość, że jeśli ktoś w Wawie i okolicach popełni przestępstwo z użyciem broni palnej, to do mnie na pewno wpadną policjanci - Nawet, jeśli napastnik był murzynem i używał kałasznikowa - na pewno przyjdą. Dziwna sytuacja. Prawie 20tys. ludzi w Wawie (podobno) ma nielegalnie broń palną, by dostać pozwolenie, trzeba mieć farta (nic innego nie pomoże - mieszkasz na Pradze, w przedwojennej kamienicy, w Twojej okolicy popełnia się X gwałtów/napadów/rabunków/pobić/zabójstw tygodniowo - nic nie pomaga, krążą nawet dowcipy, że nazwiska ludzi którzy otrzymają pozwolenie losuje się jak w toto-lotku) a policja ciągle czepia się tych, którzy mają pozwolenie :roll:
Koyaanisqatsi!
Koval
Marynarz
Marynarz
Posty: 310
Rejestracja: wtorek, 1 maja 2007, 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Koval »

Mam w sumie cztery egzemplarze broni białej, ale nie są specjalnie ostre - ot, dla dekoracji.
"Ogrom szaleństwa jest najlepszym zmysłem."
Pan_Feanor
Marynarz
Marynarz
Posty: 185
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 08:34
Lokalizacja: Siemiomosze :)
Kontakt:

Post autor: Pan_Feanor »

Policja ma to do siebie że nie ściga tego co powinna, ale ściga to co niestwarza zagrożenia dla nich samych. Sytuacja może z przed 2 lat, wracałem sobie z treningu bractwa, było 20-21 i tak się złożyło że banda kibiców właśnie toczyła się przez Katowice (siakiś większy mecz czy coś) w każdym razie na lewo dres, na prawo dres, wszycy w frupakch, "radośni" i "dokazujący" policyjne autka jeżdzą sobie w tą i we w tą jakby nigdy nic. Ale ide sobie ja z półtoraczkiem na ramieniu, przeszłem ledwo rynek i już zatrzymało mnie 2 panów, zaprowadziło przed "suke" i spisanie, rewizja + tłumaczenie dlaczego mam miecz na plecach... Niewytrzymałem i wspomniałem że mijałem chyba z 5 osób z pałkami czy innym ustrojstwem w łapach, usłyszałem że to nie moja sprawa... I co na to poradzić ? Ano nic, władza się poprostu boi.
Zjedz kota! Zjedz kota! Kot ma wiele witamin i mikroelementów! RAORGHHH ! :D
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

jakieś 5 scyzoryków
jakieś 10 długich i krótkich noży (wojskowe myślliwskie)
2 shinaje
2 tarcze
boken
14 markerów (karabiny do paintballa)
kbks
wiatrówka
pistolety na kulki XD
troszkę broni ojca (nie wiem ile i czego :P )
podręcznik do Warhammera w segregatorze - poooooootężna broń obuchowa :P
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Re: domowy arsenał ;p

Post autor: Trankvilus »

Złego słowa o Policji nie powiem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że niekiedy ich działania są co najmniej dyskusyjne, ale moim zdaniem nie mamy jeszcze na co narzekać (w życiu pałą nie dostałem - jak dostanę, może zmienię zdanie :wink: ).
Niekiedy policjant faktycznie działa nieracjonalnie. Pamiętam wykład pewnego komisarza (chyba awansował, ale głowy nie dam sobie uciąć) który usprawiedliwiał się w ten deseń: Policja, żeby działać skutecznie, bardzo mocno uogólnia. Dla policjanta społeczeństwo dzieli się na dwie grupy - ofiary i napastników. I sprawdza takich "napastników" kiedy tylko się da, per saldo wychodząc na swoje :wink: A rozróżnia się ich po tym, że "ofiary" nie wzbudzają żadnych podejrzeń, a "napastnicy" wzbudzają. Logiczne. Niestety, problem tkwi w tym, że u każdego policjanta co innego wzbudzi podejrzenia. Przykład - nauczono mnie, że jeżeli ktoś nie chce stać się ofiarą napadu na ulicy, to przede wszystkim nie może wyglądać jak potencjalna ofiara (napastnicy oceniają stopień "trudności" napadu na podstawie twojej postury, ubioru, sposobu poruszania się itp.) dlatego wyrobiłem w sobie kilka "nawyków" - chodzę zwykle wyprostowany, energiczny i płynny krok, klatka do przodu itp :D i odkąd zacząłem się tak pokazywać na ulicy, czyli "nie wyglądać jak ofiara" zaczęto mnie spisywać (widać zacząłem wyglądać jak napastnik - beczka śmiechu, szczególnie dla tych, którzy mnie znają i widzieli mnie w realu). Wcześniej policjanci nie zwracali na mnie uwagi. Teraz spisują mnie średnio raz w miesiącu, często częściej :wink:

Edit: No i zrobiłem swoją pierwszą tarczę. Typowy treningowy kawał hebla, skręcany śrubami. Ale jestem z siebie dumny. Leciutki, wymierzony niemal idealnie. I zdzierżyła strzał buzdyganem, co bardzo dobrze o niej świadczy. BTW: Takie tarcze, tylko robione już w pełni "hostorycznymi" metodami będą zapewne w naszej ofercie 8)
Koyaanisqatsi!
ODPOWIEDZ