[Forgotten Realms] Planobiegacze
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
"Iluzja... Realistyczna iluzja." - pomyślała.
Ktoś chyba podijał wioskę, w której 'się znalazła'. Drowka nie mogła sobie przypomnieć tego miejsca. Sądziła, że trafi do Erihs - to tam zabiła najwięcej istot. Oczywiście wybicie mieszkańców tej osady nie było dla niej grzechem, ale mogło nim być dla kogoś kto niższe gatunki stawiał na równi z lepszymi.
"Wtedy była noc. I broń nie uderzała o metal, tylko podrzynała gardła." - pomyślała, przypominając sobie co nieco.
Feyra powoli ruszyła przed siebie. Jej prawa dłoń przezornie spoczęła na rękojeści miecza. Przyśpieszyła ciekawa tego co tu się dzieje.
"Iluzja... Realistyczna iluzja." - pomyślała.
Ktoś chyba podijał wioskę, w której 'się znalazła'. Drowka nie mogła sobie przypomnieć tego miejsca. Sądziła, że trafi do Erihs - to tam zabiła najwięcej istot. Oczywiście wybicie mieszkańców tej osady nie było dla niej grzechem, ale mogło nim być dla kogoś kto niższe gatunki stawiał na równi z lepszymi.
"Wtedy była noc. I broń nie uderzała o metal, tylko podrzynała gardła." - pomyślała, przypominając sobie co nieco.
Feyra powoli ruszyła przed siebie. Jej prawa dłoń przezornie spoczęła na rękojeści miecza. Przyśpieszyła ciekawa tego co tu się dzieje.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Półdemonica się zdumiała tym co zobaczyła. Jesienna pogoda nigdy nie była jej ulubioną do odbywania "powietrznych spacerów" jak zwykła czasem nazywać takie przeloty nad miasteczkami, gdy nie chciała spotykać ludzi i wędrować przez środek osady. Wzrokiem odnalazła gdzieś jakieś ustronne miejsce, gdzie nikt nie zobaczyłby jej skrzydeł, rogów i ogona oraz czarnych demonicznych oczu po czym przyjęła postać zdecydowanie przyjemniejszą w obyciu i odbiorze przez zwykłych ludzi. Nauczyła się już, że jej naturalna postać wywołuje w ludziach i przedstawicielach innych ras agresję. Rozejrzała się czy na pewno nie było jej widać po czym ruszyła w stronę toczącej się sprzeczki chcąc dowiedzieć się więcej na temat jej podłoża i przyczyny...
Półdemonica się zdumiała tym co zobaczyła. Jesienna pogoda nigdy nie była jej ulubioną do odbywania "powietrznych spacerów" jak zwykła czasem nazywać takie przeloty nad miasteczkami, gdy nie chciała spotykać ludzi i wędrować przez środek osady. Wzrokiem odnalazła gdzieś jakieś ustronne miejsce, gdzie nikt nie zobaczyłby jej skrzydeł, rogów i ogona oraz czarnych demonicznych oczu po czym przyjęła postać zdecydowanie przyjemniejszą w obyciu i odbiorze przez zwykłych ludzi. Nauczyła się już, że jej naturalna postać wywołuje w ludziach i przedstawicielach innych ras agresję. Rozejrzała się czy na pewno nie było jej widać po czym ruszyła w stronę toczącej się sprzeczki chcąc dowiedzieć się więcej na temat jej podłoża i przyczyny...
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Anthar
Do wioski dotarł zziajany i zdyszany, pod koniec i tak biegnąc już raczej dość powolnym truchtem. Przysiadł na ławeczce przed jakimś domem, żeby nabrać tchu. Po chwili przyszedł do niego chłop i krzyknął:
- Panie! Jakie to szczęście że tu przybyłeś! Jako człowiek spoza wioski będziesz w stanie bezstronie rozstrzygnąć nasz konflikt! Czy zgodzisz się posłużyć jako nasz sędzia? - spytał głośno.
To pewnie o tej sytuacji mówił anioł...
Darkan
Mrużąc oczy, parł przed siebie. Już po pół godzinie usłyszał, że poza nim ktoś też jest w pobliżu, bo głośno brzmiała pijacka piosenka. Ten, kto śpiewał, wyraźnie był przed nim, więc Darkan nawet nie próbował zbaczać z ledwie widocznej drogi. Kwadrans czy dwa później, czas rozmywał się pośród wszechobecnej bieli tak samo skutecznie jak przestrzeń, zobaczył bandę rabusiów... Wielu, co najmniej trzydziestu, może nawet czterdziestu. Trochę zbyt wielu przeciw jednemu.
Feyra
Kiedy drowka weszła na coś, co w tej osadzie zapewne miało być rynkiem, czy też może raczej ryneczkiem... A właściwie co najwyżej placykiem, ujrzała grupkę mężczyzn gotujących się do obrony. W wylocie ulicy zaś grupkę żołnierzy, niektórych na koniach, innych pieszo, którzy najwyraźniej gotowali się do ataku na obrońców wioski, ale nie spieszyli się z tym zbytnio - kto może wiedzieć czemu? - na razie nikt nie zwrócił uwagi na pojawienie się na scenie nowej postaci...
Silmathiel
Dziewczyna mijała domy i obejścia bardzo czyste i zadbane, widać było że wszyscy tutaj znają swoje obowiązki i biorą je na poważnie. Wejście na ryneczek nie zmieniło ogólnego wrażenia - nawet w czasie kłótni zdawali się być dobrze uporządkowani. Dwóch ludzi stało na środku i krzyczało na siebie - na zmianę, nie wchodząc sobie w słowo - a reszta otaczała ich i przysłuchiwała się kłótni. Sil nie do końca mogła zrozumieć o co chodzi...
Do wioski dotarł zziajany i zdyszany, pod koniec i tak biegnąc już raczej dość powolnym truchtem. Przysiadł na ławeczce przed jakimś domem, żeby nabrać tchu. Po chwili przyszedł do niego chłop i krzyknął:
- Panie! Jakie to szczęście że tu przybyłeś! Jako człowiek spoza wioski będziesz w stanie bezstronie rozstrzygnąć nasz konflikt! Czy zgodzisz się posłużyć jako nasz sędzia? - spytał głośno.
To pewnie o tej sytuacji mówił anioł...
Darkan
Mrużąc oczy, parł przed siebie. Już po pół godzinie usłyszał, że poza nim ktoś też jest w pobliżu, bo głośno brzmiała pijacka piosenka. Ten, kto śpiewał, wyraźnie był przed nim, więc Darkan nawet nie próbował zbaczać z ledwie widocznej drogi. Kwadrans czy dwa później, czas rozmywał się pośród wszechobecnej bieli tak samo skutecznie jak przestrzeń, zobaczył bandę rabusiów... Wielu, co najmniej trzydziestu, może nawet czterdziestu. Trochę zbyt wielu przeciw jednemu.
Feyra
Kiedy drowka weszła na coś, co w tej osadzie zapewne miało być rynkiem, czy też może raczej ryneczkiem... A właściwie co najwyżej placykiem, ujrzała grupkę mężczyzn gotujących się do obrony. W wylocie ulicy zaś grupkę żołnierzy, niektórych na koniach, innych pieszo, którzy najwyraźniej gotowali się do ataku na obrońców wioski, ale nie spieszyli się z tym zbytnio - kto może wiedzieć czemu? - na razie nikt nie zwrócił uwagi na pojawienie się na scenie nowej postaci...
Silmathiel
Dziewczyna mijała domy i obejścia bardzo czyste i zadbane, widać było że wszyscy tutaj znają swoje obowiązki i biorą je na poważnie. Wejście na ryneczek nie zmieniło ogólnego wrażenia - nawet w czasie kłótni zdawali się być dobrze uporządkowani. Dwóch ludzi stało na środku i krzyczało na siebie - na zmianę, nie wchodząc sobie w słowo - a reszta otaczała ich i przysłuchiwała się kłótni. Sil nie do końca mogła zrozumieć o co chodzi...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Zastanawiała się nad tą iluzją. Czy to iluzja? Czy ktoś ją widzi? A może wcale jej tam nie ma?
Miała się rozliczyć z przeszłością, ale nie mogła sobie przypomnieć takiej sytuacji. Podeszła nieco bliżej nich i przyjrzała się najpierw żołnierzom, a następnie mieszkańcom wioski. Gotowa była dobyć broni w razie czego.
Zastanawiała się nad tą iluzją. Czy to iluzja? Czy ktoś ją widzi? A może wcale jej tam nie ma?
Miała się rozliczyć z przeszłością, ale nie mogła sobie przypomnieć takiej sytuacji. Podeszła nieco bliżej nich i przyjrzała się najpierw żołnierzom, a następnie mieszkańcom wioski. Gotowa była dobyć broni w razie czego.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Przez chwilę starała się słuchać o co chodzi, ale wykrzykiwane na zmianę słowa dwóch mężczyzn niewiele jej mówiły. Tak na prawdę nic jej nie mówiły... Dziewczya trąciła lekko meżczyznę, który stał najbliżej.
- Przepraszam, co się tu dzieje? Znaczy... O co oni się kłócą? - padło pytanie. W jej oczach było szczere zainteresowanie. Miały kolor zielony.
Przez chwilę starała się słuchać o co chodzi, ale wykrzykiwane na zmianę słowa dwóch mężczyzn niewiele jej mówiły. Tak na prawdę nic jej nie mówiły... Dziewczya trąciła lekko meżczyznę, który stał najbliżej.
- Przepraszam, co się tu dzieje? Znaczy... O co oni się kłócą? - padło pytanie. W jej oczach było szczere zainteresowanie. Miały kolor zielony.
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Mężczyzna skrzywił się. *Doskonale* pomyślał. *Tylko tego mi brakowało...* dodał w myślach. Nekromanta, słysząc kolejną myśl, uderzyłby się w czoło, ale nie mógł. *Paladyn nie ulęknie się ani nie zatrzyma w obliczu przeważajacych sił przeciwnika...!* myśl znów się urwała. *Twoja wiara nie istnieje kretynie!* warczał dalej nekromanta. Darkan oczywiście dalej go nie słyszał. Paladyn zatrzymał się w pół kroku. Rozglądnął się. Czy jego umysł go nie mami? Wszystko straciło na realności. Jest trochę jak sen. Mężczyzna przyklęknął na jedno kolano, wbił miecz w ziemię i rozpoczął modlitwę...
Mężczyzna skrzywił się. *Doskonale* pomyślał. *Tylko tego mi brakowało...* dodał w myślach. Nekromanta, słysząc kolejną myśl, uderzyłby się w czoło, ale nie mógł. *Paladyn nie ulęknie się ani nie zatrzyma w obliczu przeważajacych sił przeciwnika...!* myśl znów się urwała. *Twoja wiara nie istnieje kretynie!* warczał dalej nekromanta. Darkan oczywiście dalej go nie słyszał. Paladyn zatrzymał się w pół kroku. Rozglądnął się. Czy jego umysł go nie mami? Wszystko straciło na realności. Jest trochę jak sen. Mężczyzna przyklęknął na jedno kolano, wbił miecz w ziemię i rozpoczął modlitwę...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Anthar
Chłop zaprowadził psiona na ryneczek, malutki jak to w takiej wsi. Po jedej stronie stała jedna zbrojna kupa, po drugiej druga, i wrzeszczały na siebie. Ten, który zgarnął elfa przy wejściu do wioski, wytłumaczył, że jeden z chłopów - ponoć - ukradł drugiemu konia, i nie chce się do tego przyznać. Jedna z grup krzyczała do drugiej coś o złodziejach, a ci wzajemnie o kłamcach...
Darkan
Zbliżali się do Darkana... Ale jakby okrężną drogą, chyba skręcali, może w stronę kryjówki? Ale kiedy paladyn kończył modlitwę, dostrzegł, że bandyci szli w stronę cygańskiego obozowiska. Ludzie próbowali zebrać swój dobytek na wozy, ale widać było że nie zdążą. Chyba będzie im potrzebna pomoc... Bardzo potrzebna...
Feyra
Ktoś nagle zwrócił uwagę na Feyrę. Jakiś chłop szybko ruszył ręką, jakby zaczynając jakiś religijny gest, ale powstrzymał się szybko.
- Pani, pomóż nam, proszę, w obronie! Widzę że masz broń, a sami nie damy sobie przeciw nim rady! - krzyknął do drowki, naciągając kuszę. Konni i piechota już gotowali się do uderzenia...
Silmathiel
Chłop odwrócił sie.
- Wójt, który jest zresztą paskudnie złym człowiekiem, na podstawie dawno zapomnianego precedensu, odebrał cztery świnie Druthowi. I teraz Druth kłóci się z nim, chcąc je odzyskać, ale wójt wie, że prawo jest po jego stronie. Powinnaś, pani, jako osoba z zewnątrz, rozstrzygnąć ich spór. Czy możemy cię o to prosić?[/url]
Chłop zaprowadził psiona na ryneczek, malutki jak to w takiej wsi. Po jedej stronie stała jedna zbrojna kupa, po drugiej druga, i wrzeszczały na siebie. Ten, który zgarnął elfa przy wejściu do wioski, wytłumaczył, że jeden z chłopów - ponoć - ukradł drugiemu konia, i nie chce się do tego przyznać. Jedna z grup krzyczała do drugiej coś o złodziejach, a ci wzajemnie o kłamcach...
Darkan
Zbliżali się do Darkana... Ale jakby okrężną drogą, chyba skręcali, może w stronę kryjówki? Ale kiedy paladyn kończył modlitwę, dostrzegł, że bandyci szli w stronę cygańskiego obozowiska. Ludzie próbowali zebrać swój dobytek na wozy, ale widać było że nie zdążą. Chyba będzie im potrzebna pomoc... Bardzo potrzebna...
Feyra
Ktoś nagle zwrócił uwagę na Feyrę. Jakiś chłop szybko ruszył ręką, jakby zaczynając jakiś religijny gest, ale powstrzymał się szybko.
- Pani, pomóż nam, proszę, w obronie! Widzę że masz broń, a sami nie damy sobie przeciw nim rady! - krzyknął do drowki, naciągając kuszę. Konni i piechota już gotowali się do uderzenia...
Silmathiel
Chłop odwrócił sie.
- Wójt, który jest zresztą paskudnie złym człowiekiem, na podstawie dawno zapomnianego precedensu, odebrał cztery świnie Druthowi. I teraz Druth kłóci się z nim, chcąc je odzyskać, ale wójt wie, że prawo jest po jego stronie. Powinnaś, pani, jako osoba z zewnątrz, rozstrzygnąć ich spór. Czy możemy cię o to prosić?[/url]
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
- Zły? Na jakiej podstawie wysnuwasz takie wnioski? - spytała unosząc brwi. - No i jakie to prawo, do którego się odwołał? Czy zostały spełnione jego warunki? No i jak dawno nie było ono używane? - zasypała człowieka pytaniami chcąc dowiedzieć się jak najwięcej nim odpowie na jego pytanie. Nie lubiła być niedoinformowana... Jeżeli miała cos zrobic w tej sprawie to musiała wiedzieć co i jak... W każdym bądź razie wzmianka o dawno nieużywanym prawie wzbudziła w niej nutkę buntu. Dlaczego na mocy jakiegoś dawno zapomnianego badziewia uczciwie pracujący człowiek ma niby stracić coś na co pracował być może długie lata? Sil zapewne pokieruje się emocjami jeśli zdecyduje się na rozstrzygniecie sporu...
- Zły? Na jakiej podstawie wysnuwasz takie wnioski? - spytała unosząc brwi. - No i jakie to prawo, do którego się odwołał? Czy zostały spełnione jego warunki? No i jak dawno nie było ono używane? - zasypała człowieka pytaniami chcąc dowiedzieć się jak najwięcej nim odpowie na jego pytanie. Nie lubiła być niedoinformowana... Jeżeli miała cos zrobic w tej sprawie to musiała wiedzieć co i jak... W każdym bądź razie wzmianka o dawno nieużywanym prawie wzbudziła w niej nutkę buntu. Dlaczego na mocy jakiegoś dawno zapomnianego badziewia uczciwie pracujący człowiek ma niby stracić coś na co pracował być może długie lata? Sil zapewne pokieruje się emocjami jeśli zdecyduje się na rozstrzygniecie sporu...
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Mężczyzna chwycił za rączkę miecza i wyrwał go ze śniegu. Ruszył w stronę obozowiska tak szybko na ile pozwalał mu śnieg i rozsądek. Musiał zachowywać siły na samą walkę... a ta nastąpi niechybnie. Dłoń na zmianę zaciskała się i rozluźniała na rękojeści miecza. Na twarz wpełzł grymas, który przywodził na myśl Czarnego Strażnika. Walka... walka...
(Darkan dalej ma moc Kwasu i Metalu?)
Mężczyzna chwycił za rączkę miecza i wyrwał go ze śniegu. Ruszył w stronę obozowiska tak szybko na ile pozwalał mu śnieg i rozsądek. Musiał zachowywać siły na samą walkę... a ta nastąpi niechybnie. Dłoń na zmianę zaciskała się i rozluźniała na rękojeści miecza. Na twarz wpełzł grymas, który przywodził na myśl Czarnego Strażnika. Walka... walka...
(Darkan dalej ma moc Kwasu i Metalu?)
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
Srebrny elf zakrzyknął, by obie grupy się uspokoiły. Niestety krzyk nie odniósł tu najmniejszego efektu, ponieważ zniknął wśród krzyków innych.
Spowodowało to u psiona lekkie poddenerwowanie, więc postanowił użyć umiejętności wytworzenia dźwięku. Zapragnął by był on tak mocny by powalić kilka osób z nóg. Wtedy odezwał się w jego głowie cichutki, ledwo dosłyszalny przez niego samego głos... Szeptał on : - A może to nieumiarkowanie w użyciu mocy jest moim grzechem głównym? - Te słowa lekko załamały Anthara, gdyż uwielbiał korzystać ze swoich mocy i to właśnie one napędzały jego życie.
Postanowił się więc przemóc i rozwiązać sprawę bez użycia jakiejkolwiek mocy. Poprosił więc chłopa, by ten uciszył jedną z grup. Uciszaniem drugiej zajął się sam. Musiał krzyknąć z całych sił, by podziałało, ale krzyk dał nawet duży efekt.
Gdy krzyki ustały poprosił o przedstawienie problemu dokładniej i zmierzył wszystkich wzrokiem. Gdy przedstawiono mu problem ponownie wybuchły krzyki. Elf cicho poprosił o ciszę, ale bez jakiegokolwiek skutku. Potem głośniej i również nic. Dopiero gdy ze zdenerwowania wydarł się na tłum do tego stopnia, że większość żył ukazała się na jego twarzy, nastąpiło coś co możnaby nazwać ciszą. Jednak ta cisza była względna.
Psion wziął głęboki oddech, splunął na ziemię i zaczął:
- A więc przyprowadźcie pana Frota skoro jest oskarżony o kradzieź. W międzyczasie powiedz mi... -znow zwrócił się do chłopa, który go przyprowadził na ryneczek - Czyj to koń? Przyprowadźcie jego właściciela.- powiedział głośniej.
W grupach zafalowało, coś zaburczało, podniosły się jakieś głosy, jednak po chwili pojawił się niziutki hobbit, który był właścicielem konia, i wysoki, czerstwy pan Frot. Anthar przywitał się z nimi i przedstawił po czym zapytał kiedy miała miejsce kradzież. Hobbit odpowiedział, że ostatniego wieczoru, kiedy zamykał stajnie to koń w niej był, a rankiem już nie. W tym momencie obie grupy znów zaczęły opętańczo wrzeszczeć. Anthar znów co sił w płucach wrzasnął o ciszę po czym zapytał ciszej hobbita:- A czy masz panie jakieś dowody na to że ten tu obecny Frot dopuścił się kradzieży? . Grupy ucichły do momentu zadania pytania. Odpowiedzi nie dało się już usłyszeć. Lekko poddenerwowany srebrny elf wrzasnął jeszcze raz. Po czym powiedział spokojnie: - Panowie proszę uciszcie się na trochę, ponieważ w ten sposób do niczego nie dojdziemy jeżeli będziemy się tylko przekrzykiwać. Prosiłbym, by największych krzykaczy wyprosić z tego miejsca jeżeli to się powtórzy. Dziękuję! .
Grupy powarczały na siebie przez chwilę, ale się uspokoiły. Kilka szmerów świadczyło o tym że dyscyplinowano największych pieniaczy. Hobbit poproszony o powtórzenie stwierdził, że Frot jest znanym w okolicy koniokradem, a to że nikt nigdy niczego mu nie udowodnił, to tylko świadczy o tym że jest doskonałym koniokradem. Gdy psion zapytał Frota o alibi stwierdził, że był z żoną cały wieczór. Z kolei gdy zapytał o to czy ktoś widział oskarżonego przy stajniach hobbita, nastąpiła miła dla ucha cisza. Anthar, by przekonać się czy Frot mówi prawdę zapytał go ponownie o to co robił ostatniej nocy. Ten bez jakiegokolwiek zawahania odpowiedział, że spędził wieczór z żoną w łożu. Elf postanowił, więc przycisnąć hobbita do mówienia. Spytał go co robił ostatniego wieczora. Odpowiedział mu, że gotował kolację dla swych dzieci. Pamiętając to co mówił przed chwilą, Anthar doszedł do wniosku, że coś się nie zgadza. Zapytał więc jak było naprawdę. Hobbit odpowiedział, ze nie doglądał ich, jedynie zamknął stajnię, bo nigdy nie daje klucza do niej koniuchowi. Zapytany o to czy był pewien obecności konia w stajni powiedział, iż zawsze do niej zagląda i sprawdza, czy obydwa konie tam są. Na to Anthar zapytał o pewność obecności konia w stajni. Hobbit zaczął się jąkać. Wtem z oddali dobiegło donośne rżenie. Wszyscy natychmiast ruszyli w tamtą stronę. Na łące koło jednego z domów stał koń. Hobbit krzyknął, że to jego. W tym momencie srebrny elf poczuł okropnie mocne szarpnięcie w okolicach pępka. Czuł jak coś go wciąga do wnętrza własnego ciała.
Srebrny elf zakrzyknął, by obie grupy się uspokoiły. Niestety krzyk nie odniósł tu najmniejszego efektu, ponieważ zniknął wśród krzyków innych.
Spowodowało to u psiona lekkie poddenerwowanie, więc postanowił użyć umiejętności wytworzenia dźwięku. Zapragnął by był on tak mocny by powalić kilka osób z nóg. Wtedy odezwał się w jego głowie cichutki, ledwo dosłyszalny przez niego samego głos... Szeptał on : - A może to nieumiarkowanie w użyciu mocy jest moim grzechem głównym? - Te słowa lekko załamały Anthara, gdyż uwielbiał korzystać ze swoich mocy i to właśnie one napędzały jego życie.
Postanowił się więc przemóc i rozwiązać sprawę bez użycia jakiejkolwiek mocy. Poprosił więc chłopa, by ten uciszył jedną z grup. Uciszaniem drugiej zajął się sam. Musiał krzyknąć z całych sił, by podziałało, ale krzyk dał nawet duży efekt.
Gdy krzyki ustały poprosił o przedstawienie problemu dokładniej i zmierzył wszystkich wzrokiem. Gdy przedstawiono mu problem ponownie wybuchły krzyki. Elf cicho poprosił o ciszę, ale bez jakiegokolwiek skutku. Potem głośniej i również nic. Dopiero gdy ze zdenerwowania wydarł się na tłum do tego stopnia, że większość żył ukazała się na jego twarzy, nastąpiło coś co możnaby nazwać ciszą. Jednak ta cisza była względna.
Psion wziął głęboki oddech, splunął na ziemię i zaczął:
- A więc przyprowadźcie pana Frota skoro jest oskarżony o kradzieź. W międzyczasie powiedz mi... -znow zwrócił się do chłopa, który go przyprowadził na ryneczek - Czyj to koń? Przyprowadźcie jego właściciela.- powiedział głośniej.
W grupach zafalowało, coś zaburczało, podniosły się jakieś głosy, jednak po chwili pojawił się niziutki hobbit, który był właścicielem konia, i wysoki, czerstwy pan Frot. Anthar przywitał się z nimi i przedstawił po czym zapytał kiedy miała miejsce kradzież. Hobbit odpowiedział, że ostatniego wieczoru, kiedy zamykał stajnie to koń w niej był, a rankiem już nie. W tym momencie obie grupy znów zaczęły opętańczo wrzeszczeć. Anthar znów co sił w płucach wrzasnął o ciszę po czym zapytał ciszej hobbita:- A czy masz panie jakieś dowody na to że ten tu obecny Frot dopuścił się kradzieży? . Grupy ucichły do momentu zadania pytania. Odpowiedzi nie dało się już usłyszeć. Lekko poddenerwowany srebrny elf wrzasnął jeszcze raz. Po czym powiedział spokojnie: - Panowie proszę uciszcie się na trochę, ponieważ w ten sposób do niczego nie dojdziemy jeżeli będziemy się tylko przekrzykiwać. Prosiłbym, by największych krzykaczy wyprosić z tego miejsca jeżeli to się powtórzy. Dziękuję! .
Grupy powarczały na siebie przez chwilę, ale się uspokoiły. Kilka szmerów świadczyło o tym że dyscyplinowano największych pieniaczy. Hobbit poproszony o powtórzenie stwierdził, że Frot jest znanym w okolicy koniokradem, a to że nikt nigdy niczego mu nie udowodnił, to tylko świadczy o tym że jest doskonałym koniokradem. Gdy psion zapytał Frota o alibi stwierdził, że był z żoną cały wieczór. Z kolei gdy zapytał o to czy ktoś widział oskarżonego przy stajniach hobbita, nastąpiła miła dla ucha cisza. Anthar, by przekonać się czy Frot mówi prawdę zapytał go ponownie o to co robił ostatniej nocy. Ten bez jakiegokolwiek zawahania odpowiedział, że spędził wieczór z żoną w łożu. Elf postanowił, więc przycisnąć hobbita do mówienia. Spytał go co robił ostatniego wieczora. Odpowiedział mu, że gotował kolację dla swych dzieci. Pamiętając to co mówił przed chwilą, Anthar doszedł do wniosku, że coś się nie zgadza. Zapytał więc jak było naprawdę. Hobbit odpowiedział, ze nie doglądał ich, jedynie zamknął stajnię, bo nigdy nie daje klucza do niej koniuchowi. Zapytany o to czy był pewien obecności konia w stajni powiedział, iż zawsze do niej zagląda i sprawdza, czy obydwa konie tam są. Na to Anthar zapytał o pewność obecności konia w stajni. Hobbit zaczął się jąkać. Wtem z oddali dobiegło donośne rżenie. Wszyscy natychmiast ruszyli w tamtą stronę. Na łące koło jednego z domów stał koń. Hobbit krzyknął, że to jego. W tym momencie srebrny elf poczuł okropnie mocne szarpnięcie w okolicach pępka. Czuł jak coś go wciąga do wnętrza własnego ciała.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Drowka szybko przeanalizowała sytuację. Dołączenie się do żołnierzy oznaczało łatwiznę. Nie wiadomo też co by było po pokonaniu wieśniaków. Walka z żołnierzami oznacza pewne trudności, ale jeśli najechali już coś wcześniej to mają łupy. Możliwe jednak, że to zwykły oddział, który ma za zadanie pogonić leniwych chłopów do pracy. Konieczne było uzyskanie większej ilości informacji.
- A kto was atakuje i dlaczego ?! - spytała z wyższością w głosie.
Ilu jest żołnierzy, a ilu chłopów? Jak wyglądają żołnierze (broń, herb, itp)? A jak chłopi (silni z widłami i cepami, czy wychudzeni w średnim wieku słabeusze) i wieś (bogato, czy bieda z nędzą)?
Drowka szybko przeanalizowała sytuację. Dołączenie się do żołnierzy oznaczało łatwiznę. Nie wiadomo też co by było po pokonaniu wieśniaków. Walka z żołnierzami oznacza pewne trudności, ale jeśli najechali już coś wcześniej to mają łupy. Możliwe jednak, że to zwykły oddział, który ma za zadanie pogonić leniwych chłopów do pracy. Konieczne było uzyskanie większej ilości informacji.
- A kto was atakuje i dlaczego ?! - spytała z wyższością w głosie.
Ilu jest żołnierzy, a ilu chłopów? Jak wyglądają żołnierze (broń, herb, itp)? A jak chłopi (silni z widłami i cepami, czy wychudzeni w średnim wieku słabeusze) i wieś (bogato, czy bieda z nędzą)?
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Darkan
Ma.
Widać było że zdolnych do walki cyganów jest tylko kilku. Wyglądało na to że dopiero co odparli jakiś atak, bo większość była ranna, obwiązana różnymi prowizorycznymi opatrunkami.
Nagle jakiś słabiutki głosik przebił się do świadomości pal.. Czarn... kogokolwiek, kim był teraz.
*Mordowałeś niewinnych, teraz ratuj ich z narażeniem własnego życia...*
Czyżby... sumienie?
Feyra
Konnych było kilku, bez herbów czy znaków. Piechurów może dwudziestu, również bez żadnych znaków. Za barykadą kryło się czternastu chłopów, niektórzy młodzi i silni, inni już w średnim wieku. Zdaje się że każdy zdolny utrzymać broń stoi tu i czeka na atak. Domy i obejścia nie wyglądały na szczególnie bogate, ale były zadbane i widać było że głód nie zagląda do chat co roku.
- To zwykli złodzieje, pani! Zabili mojego syna, gdy tylko przyjechali do wioski! Najpierw było ich tylko dwóch, na koniach, zabiliśmy jednego, a drugi uciekł i sprowadził tych tutaj!
Feyra zamyśliła się na moment. Czy archonci mogą pochwalać pogoń za złotem? Może to mieli na myśli mówiąc o grzechach...
Silmathiel
- Zawsze wykorzystuje prawo do swoich celów. Ma bibliotekę w swoim domu i przegląda stare księgi, szukając prawnych kruczków i w majestacie prawa uzyskać dla siebie jak najwięcej korzyści. - odpowiedział chłop. Zamyślił się na moment. - Ale trzeba mu przyznać, że zawsze uważa na to żeby wszelkie prawne warunki były spełnione. Z pewością tym razem też tak jest. Prawo mówi, że z co dwudziestej chaty wójt może zarekwirować cztery świnie w razie gdyby ich potrzebował. - chłop spojrzał w niebo.
Silmathiel za nim. Celestia... plan *praworządny*... Ale też *dobry*... Bo prawo powinno służyć wszystkim, a nie tylko wybrańcom, prawda?
Ma.
Widać było że zdolnych do walki cyganów jest tylko kilku. Wyglądało na to że dopiero co odparli jakiś atak, bo większość była ranna, obwiązana różnymi prowizorycznymi opatrunkami.
Nagle jakiś słabiutki głosik przebił się do świadomości pal.. Czarn... kogokolwiek, kim był teraz.
*Mordowałeś niewinnych, teraz ratuj ich z narażeniem własnego życia...*
Czyżby... sumienie?
Feyra
Konnych było kilku, bez herbów czy znaków. Piechurów może dwudziestu, również bez żadnych znaków. Za barykadą kryło się czternastu chłopów, niektórzy młodzi i silni, inni już w średnim wieku. Zdaje się że każdy zdolny utrzymać broń stoi tu i czeka na atak. Domy i obejścia nie wyglądały na szczególnie bogate, ale były zadbane i widać było że głód nie zagląda do chat co roku.
- To zwykli złodzieje, pani! Zabili mojego syna, gdy tylko przyjechali do wioski! Najpierw było ich tylko dwóch, na koniach, zabiliśmy jednego, a drugi uciekł i sprowadził tych tutaj!
Feyra zamyśliła się na moment. Czy archonci mogą pochwalać pogoń za złotem? Może to mieli na myśli mówiąc o grzechach...
Silmathiel
- Zawsze wykorzystuje prawo do swoich celów. Ma bibliotekę w swoim domu i przegląda stare księgi, szukając prawnych kruczków i w majestacie prawa uzyskać dla siebie jak najwięcej korzyści. - odpowiedział chłop. Zamyślił się na moment. - Ale trzeba mu przyznać, że zawsze uważa na to żeby wszelkie prawne warunki były spełnione. Z pewością tym razem też tak jest. Prawo mówi, że z co dwudziestej chaty wójt może zarekwirować cztery świnie w razie gdyby ich potrzebował. - chłop spojrzał w niebo.
Silmathiel za nim. Celestia... plan *praworządny*... Ale też *dobry*... Bo prawo powinno służyć wszystkim, a nie tylko wybrańcom, prawda?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Darkan się nie zatrzymał i nie zwrócił większej uwagi na głos. Stanął koło obozu i zamachnął się mieczem, poprawiając chwyt. Skinął na cyganów. -Pomogę wam!- krzyknął i podbiegl jeszcze bliżej. Przyjrzał się swym przyszłym przeciwnikom. Szukał już pierwszego potencjalnego celu. Kogoś na tyle blisko, by potraktować go kulą kwasu.
Darkan się nie zatrzymał i nie zwrócił większej uwagi na głos. Stanął koło obozu i zamachnął się mieczem, poprawiając chwyt. Skinął na cyganów. -Pomogę wam!- krzyknął i podbiegl jeszcze bliżej. Przyjrzał się swym przyszłym przeciwnikom. Szukał już pierwszego potencjalnego celu. Kogoś na tyle blisko, by potraktować go kulą kwasu.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
- Przecież to niesprawiedliwość! - obruszyła się dziewczyna.
- Czy on odpłaca się wam w jakiś sposób za to? Bo nie uwierzę, że stare prawa wszystkie jak jeden mąż zawsze działały na korzyść ludzi piastujących jego urząd, czyż nie? - upewniła się. Jej niechęć do prawa jeszcze bardziej wzrosła. Najchętniej widziałaby świat bez takich bzdurnych zasad jak te, do których stosował się wójt.
- Czy on w jakiś sposób zasługuje na to, by go honorować przestrzeganiem dawno zapomnianych, a więc już prawdopodobnie nieaktalnych praw, które przemawiają tylko i wyłącznie na jego korzyść? Czy daje wam coś w zamian? - dopytywała się.
- Przecież to niesprawiedliwość! - obruszyła się dziewczyna.
- Czy on odpłaca się wam w jakiś sposób za to? Bo nie uwierzę, że stare prawa wszystkie jak jeden mąż zawsze działały na korzyść ludzi piastujących jego urząd, czyż nie? - upewniła się. Jej niechęć do prawa jeszcze bardziej wzrosła. Najchętniej widziałaby świat bez takich bzdurnych zasad jak te, do których stosował się wójt.
- Czy on w jakiś sposób zasługuje na to, by go honorować przestrzeganiem dawno zapomnianych, a więc już prawdopodobnie nieaktalnych praw, które przemawiają tylko i wyłącznie na jego korzyść? Czy daje wam coś w zamian? - dopytywała się.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Drowka uznała, że musi stanąć po stronie chłopów. Sytuacja nie wyglądała najlepiej.
- Dobra, pomogę wam. Ale musicie zrobić to co wam powiem.
Wyciągnęła łuk. Zamierzała ustrzelić jednego lub dwóch najeźdźów jeszcze przed właściwą walką. Następnie spojrzała na chłopów i wydała im polecenia.
- Najpierw trzymajcie się mnie, potem postarajcie się ich rozproszyć i atakować trzech na jednego! Wykorzystajcie do tego znajomość terenu!
Wyciągnęła strzałę i zastanowiła się chwilę. Szybko wyciągnęła jeszcze dwie.
- I nie wachajcie się ich zabić, bo oni nie okażą wam litości!
Napięła na łuk wszystkie trzy strzały. Póki atakujący jej nie widzieli, lub też nie zwrócili na nią uwagi, miała możliwość dłuższego celowania. Każdą strzałę wycelowała w innego żołnierza i strzeliła. Miała nadzieję zabić trzech wrogów od razu. Szybko napięła kolejną strzałę.
Chyba, że żołnierze są blisko, albo w jakiś sposób poza zasięgiem strzał.
Drowka uznała, że musi stanąć po stronie chłopów. Sytuacja nie wyglądała najlepiej.
- Dobra, pomogę wam. Ale musicie zrobić to co wam powiem.
Wyciągnęła łuk. Zamierzała ustrzelić jednego lub dwóch najeźdźów jeszcze przed właściwą walką. Następnie spojrzała na chłopów i wydała im polecenia.
- Najpierw trzymajcie się mnie, potem postarajcie się ich rozproszyć i atakować trzech na jednego! Wykorzystajcie do tego znajomość terenu!
Wyciągnęła strzałę i zastanowiła się chwilę. Szybko wyciągnęła jeszcze dwie.
- I nie wachajcie się ich zabić, bo oni nie okażą wam litości!
Napięła na łuk wszystkie trzy strzały. Póki atakujący jej nie widzieli, lub też nie zwrócili na nią uwagi, miała możliwość dłuższego celowania. Każdą strzałę wycelowała w innego żołnierza i strzeliła. Miała nadzieję zabić trzech wrogów od razu. Szybko napięła kolejną strzałę.
Chyba, że żołnierze są blisko, albo w jakiś sposób poza zasięgiem strzał.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Feyra
Trzech pierwszych konnych, gdy zaszarżowali, spadło z koni. Dwóch pozostałych dobiegło do barykady. Jeden zwalił się z konia dźgnięty widłami, drugi spadł z konia zasieczonego przez Feyrę.
Piesi nadziali się na kilka wideł, po chwili okrążeni w wąskiej uliczce rzucili sie do ucieczki. Chłop ubili jeszcze paru, kilku zabrało konie po zabitych towarzyszach, i po niedługiej chwili było po walce.
Jeden z chłopów podszedł do Feyry.
- Pani, chcielibyśmy ci podziękować... - powiedział, podając stosik złotych monet. Wyglądało na to że zebrali wszystko co mieli.
Coś jakby przypomniało Feyrze o grzechach...
Trzech pierwszych konnych, gdy zaszarżowali, spadło z koni. Dwóch pozostałych dobiegło do barykady. Jeden zwalił się z konia dźgnięty widłami, drugi spadł z konia zasieczonego przez Feyrę.
Piesi nadziali się na kilka wideł, po chwili okrążeni w wąskiej uliczce rzucili sie do ucieczki. Chłop ubili jeszcze paru, kilku zabrało konie po zabitych towarzyszach, i po niedługiej chwili było po walce.
Jeden z chłopów podszedł do Feyry.
- Pani, chcielibyśmy ci podziękować... - powiedział, podając stosik złotych monet. Wyglądało na to że zebrali wszystko co mieli.
Coś jakby przypomniało Feyrze o grzechach...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.