Za każdym razem szczerze się śmieję, jak widzę te nawiązania benedyktyńskie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Ale ta metoda rządziła, jak wtedy szłam raz tą kokserką. Ekspiłam na hssissach, przywołując ich kilkadziesiąt na raz, a potem dostawały z benedykta. To było poza grą jako taką, wykorzystywało buga, po prostu ciekawiło mnie to czy gdzieś jest limit (limit ekspa i limit "ile hssissów wejdzie do jednego pomieszczenia". Dużo. Zalegały na korytarzu
![Neutral :|](./images/smilies/icon_neutral.gif)
). Eksperyment ciekawy, efekt koksowy, chęci dalszej gry żadne. Mam tak, gdy za którymś razem przechodzę i prawie wszystko wiem, to muszę sprawdzić różne rzeczy głupie.
Fakt, o Handmaiden nie mogę pamiętać, bo nie grałam facetem nigdy i nie chce mi się już. A jak mi się zachce, to zagram kobietą, znam siebie...
Nie widziałam jej po DS. Jak kiedyś zobaczyłam skriny takich postaci, zrobiło mi się ich żal. Nie umiałabym np na ciemną stronę podstępem przeciągnąć takie "dobre" z natury postacie, jak Bao-Dur czy Mical. Bo np Atton to ma własne predyspozycje
Za to pamiętam jaki ubaw miałam przy ulepszaniu złych postaci. Satysfakcję, jak widziałam, że Mandalore świeci na niebiesko
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
(ale to już poza erpegiem, tak tylko dla efektu). Tylko Krei nie mogłam mimo dużych wpływów wywindować poza średnią i czułam się rozczarowana tym faktem. Nie udało mi się też z goto, którego niecierpię, i hk (którego lubiłam w jedynce, w dwójce się taki pajac zrobił).
Albo moduł pacyfistyczny dla HK, boki zrywać...