1. MG ma zawsze rację
2. Jeśli MG nie ma racji patrz punkt 1
3. MG może odstąpić lekko od fabuły Matrixa, dla dobra sesji.
4. -Tak piszemy to, co mówimy- , a "tak, co myślimy" , tak sprawy pozasesyjne
5. Należy napisać imię i nazwisko postaci na góze posta
6. Gracz jest zobowiązany do pisania co najmniej jednego posta na dobę, ale w stanie jestem poprowadzić sesję szybciej, od was to zależy
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
7. Proponuję formę 3-osobową
Zapoznajcie się ze wstępem z rekrutacji i jedziemy.
Gracze:
Tevery Best (Terry Johnson)
Deep (Mike Armstrong)
szturm (Jack Bergerson)
Mekow (Claudia Greenal)
Terry Johnson
Kolejny dzień w Nowym Jorku. Po biurku walały się śmieci, opakowania po chipsach, których nie wolno było ci jeść. Pod monitorem stało oprawione w drewnianą ramkę zdjęcie rodziców. Terry nie zmienił stroju. Nadal ten sam czarny, żałobny gajerek.
Na ścianie wisiał twój karabin, obok niego dyplomy "Dla Terrego Johnsona za zwycięstwo w biatlonowym Pucharze Alaski", na niewielkiej szafce stało kilka pucharów. Teraz to nie miało znaczenia.
Podkrążone oczy. Kilka godzin dziennie przed komputerem to przesada. Biatlonista nawet w lecie powinien dbać o swą kondycję, a nie siedzieć przed internetem i szukać sensu życia... Tam go nie ma...
Klik. Skrzynka mailowa. 1 nieodebrana wiadomość. Terry nie za bardzo miał siłę na zastanawianie się od kogo. Po prostu nacisnął.
Terry przetarł oczy i zaczął czytać.
Terry, dziś o 18.00 w Frederic`s Park, pod fontanną. Będziesz.
Niobe
Co za krótka i lakoniczna wiadomość...
Mike Armstrong
Warsztat samochodowy. Niewielki, acz własny. Mike otarł czoło i spojrzał na swe dzieło. To się nazywa Cadillac... Obszedłeś naprawione i odpicowane autko i mogłeś być z siebie naprawdę dumny. No, na dzisiaj koniec.
Ech, Eva czeka. Za zarobione dziś pieniądze, może gdzieś wyjedziecie...
Podszedłeś do bramy. Na obrzeżach miasta nie panował hałas. Chciałeś zasunąć wrota, ale coś zwróciło twoją uwagę...
Na ziemi leżała niewielka karteczka. Mike schylił się i podniósł ją. Czysta, jakby ktoś dopiero ją podrzucił. Ale nikt tędy nie przejeżdżał w ciągu godziny...
18.00 pod fontanną w Frederic`s Park. Bądź tam sam, Mike.
Niobe
Jack Bergerson
Okropnie podbite oko. Nos, z którego dopiero co przestała płynąć gęsta krew. Całe ciało w siniakach, ubranie w mieszaninie krwi i potu.
Jack Bergerson po prostu wracał do domu.
Co on powie żonie? Wciskanie kitu, że po znów go napadli było coraz mniej sensowne. Tylko 100 dolarów za wygraną walkę jakoś poprawiało jego sytuację.
Jack stanął przed bramą domu. Uff... Nawet pijacy i menele brzydzili się na niego spojrzeć w takim stanie. Wrestling to nielekki sosób na toczenie żywota...
Jack wyjął z kieszeni chusteczkę i otarł krew z nosa. Jeszcze zerknął na skrzynkę na listy. Zawsze bał się, że go namierzą za nielegalne walki. Otworzył kluczem skrzynkę iwyjął koperty... a właściwie jedną kopertę. Niobe... co za Niobe? Ksywka jakiegoś wojownika?
Jack rozdarł papier i spojrzał na karteczkę.
18.00, fontanną w Frederic`s Park. Czekam na Ciebie. Nie bój się, nie jestem z policji, Jack.
Niobe
Claudia Greenal
Claudia, wesoła jak zwykle, siedziała- o dziwo sama- przed telewizorem przeskakując z kanału na kanał. Dziś nie czuła się na siłach, by pójść na "butelkę". Fajna zabawa, fajni chłopacy, ale nie dziś...
"Trzeba by się wziąć za pracę magistralną..." pomyślała dziewczyna, gdy nagle coś pstryknęło. Telewizor wyłączył się, jakby kabel wypadł z kontaktu.
Gdy Claudia dźwignęła się z kanapy zauważyła, że ekran nie jest zupełnei czarny...
Małe, zielone literki, ciekawe... Układają sie w słowa... Co tam jest napisane?
Claudio, 18.00 pod fontanną Frederic`s Park. Liczę na Ciebie.
Niobe