[DnD] Kaprys Losu

-
- Pomywacz
- Posty: 46
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03
Bloody
Nizioł dla którego walka bez oręża z takimi przeciwnikami w tak małym pomieszczeniu, i choć była to bójka tylko pozorowana, mogła skończyć się badzo szybko i na pewno nie pomyślnie, usunął się w bok.
- Ratunku!!! Przecież oni się pozabijają!!! Na pomoc !!!! Biją się!!! - najgłśniej i najdramatyczniej jak tylko potrafił zakrzyknął nizioł dokładnie w momencie gdy jakiś cielsko, najwidoczniej krasnoluda, z hukiem uderzyło o kraty kilka centymetrów od nogi Bloodiego. Ale jadka, byleby tylko się nie pozabijali, i byle tylko strażnicy nie okazali się zbyt inteligentni i nie poczekali na wynik walki - czarne myśli kłębiły się w umyśle niziołka. Ten jednak nie szczędził gardła w przywoływaniu strażników.
Przycupnął w międzyczasie przy wejściowej kracie tak aby mieć dogodną pozycję do podpatrzenia kluczy i odebrania ich strażnikom, aby co sił w nogach popędzić do pozostałych cel i zręcznymi dłońmi pootwierać je. Bunt w lochach czemu nie, każdy sposób jest dobry byleby się stąd wydostać
Nizioł dla którego walka bez oręża z takimi przeciwnikami w tak małym pomieszczeniu, i choć była to bójka tylko pozorowana, mogła skończyć się badzo szybko i na pewno nie pomyślnie, usunął się w bok.
- Ratunku!!! Przecież oni się pozabijają!!! Na pomoc !!!! Biją się!!! - najgłśniej i najdramatyczniej jak tylko potrafił zakrzyknął nizioł dokładnie w momencie gdy jakiś cielsko, najwidoczniej krasnoluda, z hukiem uderzyło o kraty kilka centymetrów od nogi Bloodiego. Ale jadka, byleby tylko się nie pozabijali, i byle tylko strażnicy nie okazali się zbyt inteligentni i nie poczekali na wynik walki - czarne myśli kłębiły się w umyśle niziołka. Ten jednak nie szczędził gardła w przywoływaniu strażników.
Przycupnął w międzyczasie przy wejściowej kracie tak aby mieć dogodną pozycję do podpatrzenia kluczy i odebrania ich strażnikom, aby co sił w nogach popędzić do pozostałych cel i zręcznymi dłońmi pootwierać je. Bunt w lochach czemu nie, każdy sposób jest dobry byleby się stąd wydostać
"Z błękitu w czerń"

-
- Marynarz
- Posty: 150
- Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
- Numer GG: 6737454
Słysząc odgłosy bójki masywny strażnik podszedł szybko do waszej celi. Chwilę stał, jakby oglądanie walki sprawiało mu wielką przyjemność, ale potem zawołał. – Panowie! Bójka! Chwilę potem przybiegło kolejnych dwóch mężczyzn, czarnoskóry mężczyzna i ogromnych rozmiarów półork, przewyższający Agathuma o głowę. -Spokój tam! ryknął pierwszy Bo żreć przez tydzień nie dam! Półork błyskawicznie wywinął swoim kijem i trzasnął Rash'ail’a w skroń. Uderzenie było dość silne by ogłuszyć elfa. Tropiciel upadł na brudną podłogę celi, a jego głowa pulsował bólem. Ostatni ze strażników obracał w rękach pęk kluczy i czekał na decyzję czarnoskórego, który wydawał się tutaj szefem.

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Dalin
Krasnolud stracił panowanie nad sobą i swoimi pięściami. Nie on jednak był zagrożeniem dla elfa, lecz półork... Dalin zdał sobie sprawę, że tropiciel może tego nie przeżyć, szypko więc wyszeptał formułkę czaru leczącego lekkie rany i rzucił na elfa.
- Co za jatka... Moradinie, pomóż, nie chcę, byśmy się pozabijali... . Dalin szepnął do siebie ale po chwili zaczął wrzeszczeć "POMOCY! MORDUJĄ SIĘ!" Był ciekawy miny strażników, gdy zobaczą go żywego...
Krasnolud stracił panowanie nad sobą i swoimi pięściami. Nie on jednak był zagrożeniem dla elfa, lecz półork... Dalin zdał sobie sprawę, że tropiciel może tego nie przeżyć, szypko więc wyszeptał formułkę czaru leczącego lekkie rany i rzucił na elfa.
- Co za jatka... Moradinie, pomóż, nie chcę, byśmy się pozabijali... . Dalin szepnął do siebie ale po chwili zaczął wrzeszczeć "POMOCY! MORDUJĄ SIĘ!" Był ciekawy miny strażników, gdy zobaczą go żywego...

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Rash'ail zobaczył strażników Wyciągnęli klucze pomyślał Jest nieźle W tym momencie poczuł potężny cios w skroń, a chwilę później ze zdziwieniem zdał sobie sprawę, że na miejscu wcześniejszych ran znajdują się blade blizny. Ktoś go uleczył. Wstał szybko i widząc niezdecydowanie strażników podbiegł do krasnoluda
-Ja Ci dam psia juch obrażać mój lud Krzyknął, a po chwili szepnął- Wybacz Dalin, ale musimy chyba postarać się bardziej. Strażnicy wyglądają na coraz bardziej zdenerwowanych- i potężnym ciosem wyrżnął krasnoludowi w podbródek. Kątem oka zobaczył, że pół ork stara się uderzyć zaklinacza, a ten robi sprawne uniki
-Cholera, Pozabijam was sukinsyny. Daję wam słowo, że żywi stąd nie wyjdziecie- Zaryczał Rash'ail
Musi się udać Kątem oka zauważył, że niziołek przygląda się pękowi kluczy za pasem orka......
-Ja Ci dam psia juch obrażać mój lud Krzyknął, a po chwili szepnął- Wybacz Dalin, ale musimy chyba postarać się bardziej. Strażnicy wyglądają na coraz bardziej zdenerwowanych- i potężnym ciosem wyrżnął krasnoludowi w podbródek. Kątem oka zobaczył, że pół ork stara się uderzyć zaklinacza, a ten robi sprawne uniki
-Cholera, Pozabijam was sukinsyny. Daję wam słowo, że żywi stąd nie wyjdziecie- Zaryczał Rash'ail
Musi się udać Kątem oka zauważył, że niziołek przygląda się pękowi kluczy za pasem orka......
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Sarafan uskoczył przed kolejnym przypadkowym ciosem. Dość tego, na Dziewięć Piekieł, oni się naprawdę pozabijają - pomyślał. Postanowi wkroczyć do akcji. Kiedy minął go kolejny cios, udał, że oberwał i upadł na podłogę, tak, aby strażnicy wzięli go za nieprzytomnego. Leżąc na podłodze, kiedy wszyscy przestali zwracać nań uwagę, wymamrotał pod nosem formułkę Dłoni Maga, po czym spróbował użyć jej, aby zabrać strażnikowi klucze do celi...

-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Vitar
Przyczaił się w koncie, w którym wcześniej sprawdzał jakość zaprawy. Jak widać w tej świątyni zwątpienia działała tylko przemoc? Choć musiał przyznać ze działała znakomicie. Przykucnął, wyglądało to tak jakby chciał się odciąć od całej tej bójki, wirującego kotła, w jaki zmieniła się cela. Tak naprawdę zbierał w nogach siłę do skoku, w momencie, gdy jeden ze strażników otworzy drzwi, chciał wyprysnąć niczym pasikonik przeskakujący ze źdźbła na źdźbło i wyskoczyć z celi, by zająć strażników. Nie chciał ich zabijać, chciał ich tylko ogłuszyć na dłużej.
Przyczaił się w koncie, w którym wcześniej sprawdzał jakość zaprawy. Jak widać w tej świątyni zwątpienia działała tylko przemoc? Choć musiał przyznać ze działała znakomicie. Przykucnął, wyglądało to tak jakby chciał się odciąć od całej tej bójki, wirującego kotła, w jaki zmieniła się cela. Tak naprawdę zbierał w nogach siłę do skoku, w momencie, gdy jeden ze strażników otworzy drzwi, chciał wyprysnąć niczym pasikonik przeskakujący ze źdźbła na źdźbło i wyskoczyć z celi, by zająć strażników. Nie chciał ich zabijać, chciał ich tylko ogłuszyć na dłużej.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Rash'ail zauważył, że cały zamęt nieco zelżał... Vitar przykucnął w rogu i tylko obserwował spode łba strażników. Co jakiś czas zaciskał pięści i je rozluźniał. Po drugiej stronie leżał "ogłuszony" Sarafan. Przygotowywał się do swojej roli... Elf zauważył, że porusza nieznacznie ustami i wykonuje mało widoczne gesty dłońmi. Niziołek wciąz, jakby zaklęty wpatrywał się w klucze na pasie strażnika, jakby był niepewny kiedy i czy w ogóle zaryzykować ich zabranie. Są już gotowi pomyślał. Walcząc zaczął się powoli wycofywać pod ścianą Gdy tylko wejdą będzie się łatwiej odbić i doskoczyć, a potem ukręcić łeb tym sukinsynom. Straże wciąż niepewnie obserwowały poczynania więźniów, a jatka stawała się coraz zacieklejsza. Rash'ail czuł się dobrze. Zaklęcia kapłana działały znakomicie... tylko obita szczęka i paskudny krwiak na głowie przypominał mu o tym, co przed chwilą zaszło. by nie mówić, zagraliśmy swe role nader realistycznie uśmiechnął się, ale szybko się zreflektował i na jego twarzy znów pojawił się bojowy grymas. Dobra... My już zrobiliśmy swoje. Teraz trzeba poczekać na reakcję tych palantów Popatrzył z wściekłością na straż...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 150
- Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
- Numer GG: 6737454
Strażnicy ze złośliwymi uśmieszkami przyglądali się bójce jaka miała miejsce w celi. Nikt z nich nie zamierzał interweniować. Zaklęcie Sarafana nie zadziałało właściwie, jakaś siła nie pozwalała mu skoncentrować się na celu. Zdążył tylko lekko unieść pęk kluczy, a te spadły z brzękiem na podłogę. Jeden ze strażników podniósł je i uśmiechnął się. –Nie próbuj tutaj swoich sztuczek magu. Potężniejsi od ciebie czarodzieje gnili tutaj do ich usranej śmierci. Potem zwrócił się do Murzyna –Widziałeś, mówiłem, że coś kombinują. Patrz na krasnoluda, jeszcze przed chwilą nie żył. Nadzorca zmierzył Dalina złowrogim spojrzeniem. – Skoro tak mu się śpieszy na tamten świat, to kto mu będzie bronił. Szykuj się krasnoludzie. Mówiąc te słowa odprawił gestem dwóch pozostałych strażników. Odeszli oni niechętnie, gdyż ciekawił ich wynik bójki pomiędzy więźniami, ale spojrzenie ich szefa ucięło jakiekolwiek dyskusje. – Widzicie, zwrócił się do was gdy tamci odeszli pracuję w tym bagnie już od ośmiu lat i przez ten czas nie uciekła mi ani jedna osoba, a uwierzcie mi niejeden próbował. Gdy odchodził rzucił jeszcze Mistrz umierania będzie miał z wami niezłą zabawę, przyjdę popatrzeć. Odszedł, a jego śmiech długo jeszcze brzmiał wam w uszach.

-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Vitar
-No to tyle, jeśli chodzi o plan wyjścia stąd pozorując bójkę. Obawiam się, że najbliższym naszym gościem będzie kat.
Chyba zaklinacz niepotrzebnie próbował przedobrzyć. I jeszcze ten brak dbałości o szczegóły, a mówił im żeby nie zarzucali planu z martwym krasnoludem. Cóż teraz już się raczej nie dało cofnąć czasu. *No cóż teraz już chyba trzeba będzie poczekać na kata i gdy po nas przyjdą, wtedy spróbować się wyrwać... Tylko za ile tutaj przyjdzie?* Przyjrzał się jeszcze raz uważnie ścianie, skoncentrował się, przymierzył i uderzył nasadą dłoni w materiał ściany tuż nad osadzeniem kraty, miał nadzieję, że uda mu się wykruszyć starą zaprawę lub obluzować trochę mocowanie, nie miał na to zbyt wielkich nadziei, ale miał nadzieję, że Grumbar wspomoże jego rękę w tej próbie.
-No to tyle, jeśli chodzi o plan wyjścia stąd pozorując bójkę. Obawiam się, że najbliższym naszym gościem będzie kat.
Chyba zaklinacz niepotrzebnie próbował przedobrzyć. I jeszcze ten brak dbałości o szczegóły, a mówił im żeby nie zarzucali planu z martwym krasnoludem. Cóż teraz już się raczej nie dało cofnąć czasu. *No cóż teraz już chyba trzeba będzie poczekać na kata i gdy po nas przyjdą, wtedy spróbować się wyrwać... Tylko za ile tutaj przyjdzie?* Przyjrzał się jeszcze raz uważnie ścianie, skoncentrował się, przymierzył i uderzył nasadą dłoni w materiał ściany tuż nad osadzeniem kraty, miał nadzieję, że uda mu się wykruszyć starą zaprawę lub obluzować trochę mocowanie, nie miał na to zbyt wielkich nadziei, ale miał nadzieję, że Grumbar wspomoże jego rękę w tej próbie.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...

-
- Pomywacz
- Posty: 46
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03
Bloody
Kiedy tylko brzęknięcie kluczy, dobiegło uszu niziołka zwęszył on swoją szanse. Już miał gotować się do akcji, już jego sprawne dłonie kierowały się po pęk kluczy, który jak mu się zdawało był w jego zasięgu kiedy to jakaś pięść zdzieliła go po karku. W ferworze walki widocznie nikt nie zwaracał już uwagi na celność uderzeń a jedynie wymachiwał bezmyślnie łapami. To bolesne wytrącenie z równowagi spowodowało opóźnioną reakcję Bloodiego i ten ułamek sekundy spowodował że srażnik schylił się i podniósł swoją zgube. niech to cholera jasna trafi, no dlaczego te cholerne klucze nie są w końcu w moich rękach - oburzenie Bloodiego mieszało się z goryczą.
Słowa strażnika wzbudziły w nim jeszcze większą bezsilność, były stanowcze i mocne, typ sprawiał wrażenie pewnego siebie i niestety czego obawiał się Bloody najbardziej, inteligentnego. Bloody nie bał sie, jeszcze nie, ale z trudem mógl przypomnieć sobie tak beznadziejnie smierdzącą sytuację w swoim życiu.
Kiedy tylko stażnik oddalił się ze zrezygnowaniem powiedział - Dobra, spokój, byliście świetni i bardzo przekonujący, ale chyba nie dane jest nam opuścić tego pomieszczenia z własnej woli, no spokój mówie - nieco zdecydowaniej wymówł niziołek - widzicie że nic to nie daje... lepiej pomyślmy jak ich zaskoczyć jak wrocą po któregoś z nas, żeby zaprowadzić go do tego ...jak mu tam Mistrza śmierci czy coś Obym to nie był ja, jeszcze nie czas umierać
Kiedy tylko brzęknięcie kluczy, dobiegło uszu niziołka zwęszył on swoją szanse. Już miał gotować się do akcji, już jego sprawne dłonie kierowały się po pęk kluczy, który jak mu się zdawało był w jego zasięgu kiedy to jakaś pięść zdzieliła go po karku. W ferworze walki widocznie nikt nie zwaracał już uwagi na celność uderzeń a jedynie wymachiwał bezmyślnie łapami. To bolesne wytrącenie z równowagi spowodowało opóźnioną reakcję Bloodiego i ten ułamek sekundy spowodował że srażnik schylił się i podniósł swoją zgube. niech to cholera jasna trafi, no dlaczego te cholerne klucze nie są w końcu w moich rękach - oburzenie Bloodiego mieszało się z goryczą.
Słowa strażnika wzbudziły w nim jeszcze większą bezsilność, były stanowcze i mocne, typ sprawiał wrażenie pewnego siebie i niestety czego obawiał się Bloody najbardziej, inteligentnego. Bloody nie bał sie, jeszcze nie, ale z trudem mógl przypomnieć sobie tak beznadziejnie smierdzącą sytuację w swoim życiu.
Kiedy tylko stażnik oddalił się ze zrezygnowaniem powiedział - Dobra, spokój, byliście świetni i bardzo przekonujący, ale chyba nie dane jest nam opuścić tego pomieszczenia z własnej woli, no spokój mówie - nieco zdecydowaniej wymówł niziołek - widzicie że nic to nie daje... lepiej pomyślmy jak ich zaskoczyć jak wrocą po któregoś z nas, żeby zaprowadzić go do tego ...jak mu tam Mistrza śmierci czy coś Obym to nie był ja, jeszcze nie czas umierać
"Z błękitu w czerń"

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
-Dobra-Krzyknął Rash'ail- Dobra ... koniec. KONIEC TY ZAPITA KUPO MIĘCHA.
Spojrzał na resztę kompanii. Bloody wyglądał jakby chciał kogoś zamordować. Mały nerwowo bębnił zwinnymi palcami po pryczy. Mnicha chyba całe zajście nie zaskoczyło. Reszta albo kończyła walkę, albo już siedziała przybita. Usłyszał gniewny głos człowieka, który mówił, że pomysł z martwym krasnoludem był lepszy...
-No nie wiem-odpowiedział-Szczerze wątpię. Tamtym pozwolili zjeść towarzysza...
Elf usiadł. Myślał intensywnie. Czary były widocznie osłabione w tym miejscu. Jeżeli czegoś nie wymyślą będzie kiepsko.
-Chwila... mam pytanie. Czy ktoś już siedział za coś poważniejszego w tym miejscu ? Jeżeli tak to niech mi powie czy wyprowadzając więźnia zakłada mu się kajdany, czy po prostu pozwala mu się iść luzem z eskortą ? Mam pewien pomysł, ale to już ostateczność...
Rash'ail miał nadzieję, że więźniowi zakłada się kajdany. W tym wypadku eskorta byłaby mniejsza...
-Słuchajcie. Plan nieco prymitywna, ale może się udać. Niestety musimy poczekać aż wyprowadzą skazańca. Mam nadzieję, że pierwszy będzie jakiś wojownik. Ja, albo krasnolud, ewentualnie ork. W sumie to zielonoskóry najbardziej narozrabiał, więc...... Plan jest taki. Więźniowi wybijamy kciuk ze stawów. Łatwo się później zagoi, a jest potrzebny aby wygiąć rękę i wysunąć z kajdanu dłoń, którą wcześniej nasmarujemy łojem szczura (o ile jakiegoś złapiemy). Wtedy ten bierze miecz, korzysta z zaskoczenia, podcina gardziel strażnikowi i rzuca nam klucze...
Elf poczuł dziwne spojrzenia współwięźniów
-Wiem, że cudowny plan to nie jest, ale może... NO NIE PATRZCIE JUŻ TAK NA MNIE !
Spojrzał na resztę kompanii. Bloody wyglądał jakby chciał kogoś zamordować. Mały nerwowo bębnił zwinnymi palcami po pryczy. Mnicha chyba całe zajście nie zaskoczyło. Reszta albo kończyła walkę, albo już siedziała przybita. Usłyszał gniewny głos człowieka, który mówił, że pomysł z martwym krasnoludem był lepszy...
-No nie wiem-odpowiedział-Szczerze wątpię. Tamtym pozwolili zjeść towarzysza...
Elf usiadł. Myślał intensywnie. Czary były widocznie osłabione w tym miejscu. Jeżeli czegoś nie wymyślą będzie kiepsko.
-Chwila... mam pytanie. Czy ktoś już siedział za coś poważniejszego w tym miejscu ? Jeżeli tak to niech mi powie czy wyprowadzając więźnia zakłada mu się kajdany, czy po prostu pozwala mu się iść luzem z eskortą ? Mam pewien pomysł, ale to już ostateczność...
Rash'ail miał nadzieję, że więźniowi zakłada się kajdany. W tym wypadku eskorta byłaby mniejsza...
-Słuchajcie. Plan nieco prymitywna, ale może się udać. Niestety musimy poczekać aż wyprowadzą skazańca. Mam nadzieję, że pierwszy będzie jakiś wojownik. Ja, albo krasnolud, ewentualnie ork. W sumie to zielonoskóry najbardziej narozrabiał, więc...... Plan jest taki. Więźniowi wybijamy kciuk ze stawów. Łatwo się później zagoi, a jest potrzebny aby wygiąć rękę i wysunąć z kajdanu dłoń, którą wcześniej nasmarujemy łojem szczura (o ile jakiegoś złapiemy). Wtedy ten bierze miecz, korzysta z zaskoczenia, podcina gardziel strażnikowi i rzuca nam klucze...
Elf poczuł dziwne spojrzenia współwięźniów
-Wiem, że cudowny plan to nie jest, ale może... NO NIE PATRZCIE JUŻ TAK NA MNIE !
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Dalin
- Teraz zobaczycie, kto tu rządzi... Dalin był wściekły jak rzadko. Podszedł do krat i gwizdną. Odchodzący strażnik z kluczami odwrócił głowę. Dalin nie zwracał uwagi na dywagacje towarzyszy tylko wrzasnął na niego, używając podłych i niecenzuralnych słów.
Gdy mężczyzna podchodził do krat, kapłan wyszeptał kilka słów i rzucił jakimś płomykiem w Strażnika. Czar Rozkaz...
- Słuchasz mnie? to dobrze... Rzuciłem na Ciebie czar... teraz mam nad tobą władzę... choć częściowo... WIĘC WEŹ TE KLUCZE I OTWÓRZ TE DRZWI! Jassne? Strażnik patrzył na niego jak zafascynowany... Rozkaz to przydatne zaklęcie...
- Teraz zobaczycie, kto tu rządzi... Dalin był wściekły jak rzadko. Podszedł do krat i gwizdną. Odchodzący strażnik z kluczami odwrócił głowę. Dalin nie zwracał uwagi na dywagacje towarzyszy tylko wrzasnął na niego, używając podłych i niecenzuralnych słów.
Gdy mężczyzna podchodził do krat, kapłan wyszeptał kilka słów i rzucił jakimś płomykiem w Strażnika. Czar Rozkaz...
- Słuchasz mnie? to dobrze... Rzuciłem na Ciebie czar... teraz mam nad tobą władzę... choć częściowo... WIĘC WEŹ TE KLUCZE I OTWÓRZ TE DRZWI! Jassne? Strażnik patrzył na niego jak zafascynowany... Rozkaz to przydatne zaklęcie...

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Rash'ail właśnie kończył wykładanie swojego planu, kiedy zauważył, że strażnik dziwnie się wpatruje w kapłana
-Dalin! Coś ty mu zrobił... Lepiej się pospiesz. Zaklęcia są tu słabsze niż na zewnątrz, a reszta zaraz się zorientuje że ktoś został w tyle...
Elf popatrzył z niepokojem na twarz krasnoluda. Widać było że sprawia mu wysiłek kontynuowanie. Na czole pojawiły się krople.
_Szybciej-syknął Rash'ail-Na Moradina czy innego bożka, szybciej..
-Dalin! Coś ty mu zrobił... Lepiej się pospiesz. Zaklęcia są tu słabsze niż na zewnątrz, a reszta zaraz się zorientuje że ktoś został w tyle...
Elf popatrzył z niepokojem na twarz krasnoluda. Widać było że sprawia mu wysiłek kontynuowanie. Na czole pojawiły się krople.
_Szybciej-syknął Rash'ail-Na Moradina czy innego bożka, szybciej..
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 150
- Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
- Numer GG: 6737454
Mężczyzna patrzył na Dalina nieobecnym wzrokiem. Już sięgał po pęk kluczy przymocowany do pasa, gdy czarnoskóry dowódca powstrzymał go uderzeniem w potylicę. Odebrał mu klucze i ryknął -Wynoś się stąd idioto, chcesz żebyśmy wszyscy stracili robote. Przestraszony podwładny oddalił się szybkim krokiem. Murzyn pomachał jeszcze kluczami bezczelnie, zdawałoby się na wyciągnięcie ręki. Vitar spróbował nawet je pochwycić, lecz zabrakło mu kilku centymetrów. Rozgniewany strażnik uderzył go z całej siły kijem w dłoń, łamiąc mu dwa palce środkowy i wskazujący. Mnich skulił się pod wpływem ogromnego bólu, a nadzorca więzienia odszedł.
Nikt się nie odzywał, wszystkich opuściła nadzieja. Nie wiadomo ile czasu minęło od odejścia strażników, a żaden z nich już się nie pojawił. Więźniowie z innych cel spali już na swoich brudnych pryczach, nie licząc kilku szaleńców, którzy albo uderzali głową w ścianę albo jęczeli, nie dając innym spać. Wtedy usłyszeliście dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś szedł w kierunku waszej celi. Po kilku chwilach oczekiwania waszym oczom ukazał się znajomy już wam czarnoskóry nadzorca w towarzystwie dwóch innych mężczyzn. Pierwszy z nich, mający ponad 190 cm wzrostu miał na sobie ciemnozielony płaszcz z kapturem, u pasa przymocowany długi miecz w przepięknej, wyplatanej pochwie. Jego długie czarne włosy były już przyprószone siwizną. Miał przepaskę na lewym oku i medalion przedstawiający wykrzywioną, teatralną maskę. Drugi z mężczyzn, noszący taki sam medalion, był niższy i nosił brunatną, nabijaną ćwiekami kurtkę. Miał około 24 lat, kasztanowe włosy i nieustępliwe spojrzenie, przyglądał się po kolei całej waszej szóstce. – Nie ma wątpliwości Ruthgarze, to oni. – Taaa odpowiedział ten wysoki zauważyłem. Zostaw nas rzucił sakiewkę w kierunku strażnika, a ten bijąc ukłony niemal do samej ziemi odszedł. – Cóż... zaczął niepewnie zastanawiacie się pewnie kim jesteśmy. Tak, tak ja też bym się zastanawiał, ale mniejsza z tym. Widzę, ze nie macie zbyt ciekawych perspektyw na przyszłość. rozejrzał się po brudnej celi Proponuje wam układ. Ja pomogę wam, wy potem pomożecie nam w pewnym niebezpiecznym przedsięwzięciu. Szybkie pytanie, szybka odpowiedź. Co wy na to?
Nikt się nie odzywał, wszystkich opuściła nadzieja. Nie wiadomo ile czasu minęło od odejścia strażników, a żaden z nich już się nie pojawił. Więźniowie z innych cel spali już na swoich brudnych pryczach, nie licząc kilku szaleńców, którzy albo uderzali głową w ścianę albo jęczeli, nie dając innym spać. Wtedy usłyszeliście dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś szedł w kierunku waszej celi. Po kilku chwilach oczekiwania waszym oczom ukazał się znajomy już wam czarnoskóry nadzorca w towarzystwie dwóch innych mężczyzn. Pierwszy z nich, mający ponad 190 cm wzrostu miał na sobie ciemnozielony płaszcz z kapturem, u pasa przymocowany długi miecz w przepięknej, wyplatanej pochwie. Jego długie czarne włosy były już przyprószone siwizną. Miał przepaskę na lewym oku i medalion przedstawiający wykrzywioną, teatralną maskę. Drugi z mężczyzn, noszący taki sam medalion, był niższy i nosił brunatną, nabijaną ćwiekami kurtkę. Miał około 24 lat, kasztanowe włosy i nieustępliwe spojrzenie, przyglądał się po kolei całej waszej szóstce. – Nie ma wątpliwości Ruthgarze, to oni. – Taaa odpowiedział ten wysoki zauważyłem. Zostaw nas rzucił sakiewkę w kierunku strażnika, a ten bijąc ukłony niemal do samej ziemi odszedł. – Cóż... zaczął niepewnie zastanawiacie się pewnie kim jesteśmy. Tak, tak ja też bym się zastanawiał, ale mniejsza z tym. Widzę, ze nie macie zbyt ciekawych perspektyw na przyszłość. rozejrzał się po brudnej celi Proponuje wam układ. Ja pomogę wam, wy potem pomożecie nam w pewnym niebezpiecznym przedsięwzięciu. Szybkie pytanie, szybka odpowiedź. Co wy na to?

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
- Numer GG: 9601340
Agathum
- Jak już coś to półork a nie ork, i mam dość nazywania mnie zielonoskórym, czy to moja wina że urodziłem się nie pięknym elfem lub człowiekiem a półorkiem. Jeśli mam zieloną skórę, kły i jestem nieco bardziej umięśniony to znaczy że jestem już złym tępym idiotą nie umiącym się wysłowić.
Półork usiadł i czekał na pomysły swych towarzyszy.
-„Wszyscy są tacy sami i ludzie i elfy, masz w sobie trochę orczej krwi i już jesteś ich wrogiem lub co najlepiej pogardzają tobą jak psem.”- Pomyślał.
Nagle zauwazył dziwne zachowanie się strażnika
- Oby tym razem się udało.-Szepną sam do siebię z nadzieją.
Niestety plan kapłana się nie powiudł.
Do celi weszło kilku ludzi.
- Żeczywiście za ciekawych perspektyw nie mamy.- Powiedział do gości którzy odwiedzili cele.- Zgadzam się ale jedno krótkie pytanie. w ogóle co mamy zrobić aby odzyskać wolność?- Spytał.
- Jak już coś to półork a nie ork, i mam dość nazywania mnie zielonoskórym, czy to moja wina że urodziłem się nie pięknym elfem lub człowiekiem a półorkiem. Jeśli mam zieloną skórę, kły i jestem nieco bardziej umięśniony to znaczy że jestem już złym tępym idiotą nie umiącym się wysłowić.
Półork usiadł i czekał na pomysły swych towarzyszy.
-„Wszyscy są tacy sami i ludzie i elfy, masz w sobie trochę orczej krwi i już jesteś ich wrogiem lub co najlepiej pogardzają tobą jak psem.”- Pomyślał.
Nagle zauwazył dziwne zachowanie się strażnika
- Oby tym razem się udało.-Szepną sam do siebię z nadzieją.
Niestety plan kapłana się nie powiudł.
Do celi weszło kilku ludzi.
- Żeczywiście za ciekawych perspektyw nie mamy.- Powiedział do gości którzy odwiedzili cele.- Zgadzam się ale jedno krótkie pytanie. w ogóle co mamy zrobić aby odzyskać wolność?- Spytał.
Ostatnio zmieniony niedziela, 8 kwietnia 2007, 20:50 przez Turek, łącznie zmieniany 2 razy.

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
-Dobra łaskawy półorku. Prawie nie roztrzaskałeś mi czaszki poczwaro ! Nie dziw się, że się denerwuję. Jeżeli coś nie pasuje podejdź i własnoręcz...
Rash'ail był zdenerwowany, a kolejny nieudany plan sprawił, że krew się w nim gotowała. Nagle zobaczył dwóch dziwnie ubranych mężczyzn. Zadali proste pytanie-czekali na prostą odpowiedź. Elf natychmiast się uspokoił.
-Dobrze mości panowie-krew popłynęła wolniej.Elf ponownie odczuł równowagę ducha. Teraz mogło być tylko lepiej-Zastanowię się... chociaż w sumie już się zastanowiłem. Oczywiście się zgadzam.... aha. I nie macie może trochę tytoniu i bibułkę- popatrzył z nadzieją na sakiewki przybyszy, próbując wywęszyć zapach tytoniu czy dymu na ich szatach. Niestety bez skutku.
-Tak... Zgadzam się...
Rash'ail był zdenerwowany, a kolejny nieudany plan sprawił, że krew się w nim gotowała. Nagle zobaczył dwóch dziwnie ubranych mężczyzn. Zadali proste pytanie-czekali na prostą odpowiedź. Elf natychmiast się uspokoił.
-Dobrze mości panowie-krew popłynęła wolniej.Elf ponownie odczuł równowagę ducha. Teraz mogło być tylko lepiej-Zastanowię się... chociaż w sumie już się zastanowiłem. Oczywiście się zgadzam.... aha. I nie macie może trochę tytoniu i bibułkę- popatrzył z nadzieją na sakiewki przybyszy, próbując wywęszyć zapach tytoniu czy dymu na ich szatach. Niestety bez skutku.
-Tak... Zgadzam się...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Dalin
Kapłan nie miał siły na żarty, czy dowcipne komentarze... Stracił nadzieję, jednak jej iskierka znów zatliła się w jego duszy, gdy ujrzał ludzi...
- Cholera... zapewne chcecie od nas niemożliwego, ale wolę zginąć podczas misji, niż gnijąc od smrodu i głodu... Wiedzcie, że pomagając krasnoludowi, dostaniecie pomoc krasnoluda. Czyli pokrótce: tak, zgadzam się - rzekł Dalin i czekał, aż ktoś otworzy te piekielne wrota.
Kapłan nie miał siły na żarty, czy dowcipne komentarze... Stracił nadzieję, jednak jej iskierka znów zatliła się w jego duszy, gdy ujrzał ludzi...
- Cholera... zapewne chcecie od nas niemożliwego, ale wolę zginąć podczas misji, niż gnijąc od smrodu i głodu... Wiedzcie, że pomagając krasnoludowi, dostaniecie pomoc krasnoluda. Czyli pokrótce: tak, zgadzam się - rzekł Dalin i czekał, aż ktoś otworzy te piekielne wrota.
