[DnD] Tajemnica Wielkiego Lasu

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Leryn
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2007, 08:03
Lokalizacja: Wrocław

[DnD] Tajemnica Wielkiego Lasu

Post autor: Leryn »

Na początek kilka zasad :)
Tak coś mówicie
Tak piszecie poza sesją
Tak opisujecie działania
*Tak piszecie swoje ewentualne przemyślenia*
Prosiłabym o conajmniej jednego posta na 48 h, w wypadku dłuższej nieobecności postać poprowadzę ja, lub na jakiś czas zostanie wyłączona z rozgrywki (zgodnie z fabułą, rzecz jasna)
No, to tyle suchych informacji.

Oberża "Pod Ślepą Wiedźmą" od zawsze była ważnym punktem Szarego Traktu. Karczma ta jest ostatnim bastionem cywilizacji na tych terenach. Dalej na wschód ciągną się głębokie bory, tylko co jakiś czas poprzetykane małymi druidzkimi obozami. W czasie gdy nowi podróżnicy przybyli do wiedźmy, las jakby zaczerpnął z oczekiwaniem powietrza. Czyżby coś miało się zmienić w jego smętnej egzystencji...?
Gruba karczmarka zmierzyła przybyłych krótkim spojrzeniem. Było na tyle późno, że najchętniej zawołałaby tę głupią dziewkę, Less, by obsłużyła klientów, ale ta ladacznica pewno by ich tylko wystraszyła tym swoim nieskromnym zachowaniem. Cóż, przyjdzie samej zająć się nowymi awanturnikami, którzy przyszli do jej karczmy. Kobieta miała nadzieję, że ci ludzie nie mają nic wspólnego z Złem, które od jakiegoś czasu pustoszy las za Kamienną Bramą.


Ardel
W tym samym czasie co ty, do oberży przybyło jeszcze kilkoro osób. Jednak nie zwróciłeś na nich większej uwagi. Ot, osoby podróżujące Traktem. Pierwszy z całej grupy przybyłych przekroczyłeś próg karczmy. Byłeś już dość zmęczony, ale i wyjątkowo czujny, bo do twych uszu dobiegły plotki, że zła moc, która panoszyła się w lesie, który oczyściłeś, podąża wciąż na wschód, a jej akuratnym miejscem pobytu miały być właśnie lasy nieopodal Wiedźmy. Ale któżby podróżował nocą, i to samotnie, wprost do paszczy lwa?
Na środku izby stał stół ze starego, poczerniałego drewna, a obok niego długa ława i dwa krzesła z niebezpiecznie chwiejącymi się oparciami. Siadłeś na tym, które wyglądało na pewniejsze. W rogu karczmy stał kominek z szarych kamieni. Ogień trzaskający w nim, rzucał na ściany chybotliwe cienie. Po chwili zauważyłeś, że w karczmie znajduje się jeszcze kilka osób prócz ciebie.

Ninherel
Po dotarciu do oberży, zostawiłaś swą klacz w karczemnej stajni. Wychodząc z budynku pachnącego łajnem i sianem, czułaś na sobie wzrok jakiegoś parobka. Ale po cóż zwracać uwagę na przesądnych wieśniaków? Niech mówią co chcą, i tak nigdy nie wysunęli nosa poza swoją chatę, więc cóż mogą wiedzieć o świecie Torilu i jego nietypowych mieszkańcach?
Weszłaś do izby karczemnej tuż po mężczyźnie, zapewne łowcy. Oczom twoim ukazała się niepozorna izdebka z długim, drewnianym stołem, ławie stojącej obok niego i dwóm wyjątkowo zniszczonym krzesłom (na jednym siedział ów mężczyzna), w rogu oberży znajdował się kamienny kominek, o który siedząc opierała się jakaś kobieta, na kolanach trzymała instrument. Oprócz was, w karczmie było jeszcze kilka osób. Najciekawszym szczegółem, była karczmarka, patrząca pożądliwie na mężczyznę siedzącego na krześle. Był to zaiste zabawny widok. Postanowiłaś usiąść na ławie, oczekując aż kobieta zechce zaprowadzić cię do pokoi. Przecież musisz się wyspać, by jutro znów udać się w drogę.

Wilga
Już od jakiegoś czasu przebywałaś w karczmie, gdy na dziedzińcu rozległ się tętent końskich kopyt i ludzkie kroki. Nareszcie do oberży przybył ktoś inny niż zapity krasnolud, którego twoja muzyka nie obchodziła, bo był zajęty wypijaniem kolejnego kufla piwa i wlepianiem wzroku w dziewczynę służalczą, która roznosiła po sali posiłki.
Powoli, karczemna sala zapełniała się wszelkiej maście istotami (na szczęście nie było wśród nich żadnego krasnoluda). Żaden z podróżnych nie wyglądał na takiego, który zamieszka na dłużej w tym przybytku. Zapewne wszyscy już jutro będą dalej podążać w głąb Wielkiego Lasu. Ale czy wiedzą, że w tym miejscu kryje się... coś złego? Bo inaczej nie można tego nazwać, albowiem nikt nie wiem co jest przyczyną "zanieczyszczenia" lasu. Ty, jako bardka stanęłaś przed dylematem, postarać się wrócić na dawny szlak, tak bezpieczny i znany, czy podążać dalej na wschód, przez niebezpieczne tereny? Zresztą, i tak musiałabyś znaleźć sobie towarzyszy, którzy obroniliby cię przed ewentualnym zagrożeniem. Rozmyślałaś o tym, siedząc oparta plecami o kominek. Ach, jakie rozkoszne ciepło...! Kątem oka dojrzałaś, że w twoim kierunku podąża jakaś dziewczyna.

Tara
Niezbyt byłaś zadowoloną z faktu, że musisz zatrzymać się na jakiś czas w karczmie. Ale, co robić? Czasem okoliczności zmuszają nas do czegoś, czego nie chcemy. W każdym bądź razie, zostawiwszy swego konia w stajni, weszłaś do karczmy. Prócz ciebie siedziało w niej kilka osób. Najsympatyczniejszą wydawała się kobieta opierająca się kominek. Z pewną ulgą stwierdziłaś, że w zasięgu twojego wzroku nie ma żadnego mężczyzny, który najchętniej zaciągnąłby cię do swoich komnat. Nie chciałaś stać jak jakieś dziecko na środku sali, więc skierowalaś się ku owej kobiecie siedzącej obok kominka. Może choć ona jest ci życzliwa w tych okropnych stronach.

Garei
Twój widok zawsze wzbudzał pewne zaciekawienie, ale w czasie swej podroży do Wschodnich Lasów, spotkałaś zaledwie kilku piechurów. Dziwne... Słyszałaś, że Trakt jest tłumnie uczęszczany...
Byłaś już w swych pokojach na górze, gdy na dziedzińcu przed karczmą rozległy się głosy. Przyjechali jacyś ludzie. Cóż, zawsze jakieś towarzystwo. Nie chciałaś narzekać, bo twoi dotychczasowi towarzysze, bardka i kapłan, byli bardzo mili. Nie chciałaś narażać się na kpiny i okrzyki zdziwienia, więc nie zeszłaś wprost do izby, ale stanęłaś na małym "balkonie" utworzonym przez właścicieli karczmy, aby można było obserwować klientów bez strachu, że dojrzą podglądacza.

Damian
Gdy do karczmy przybyli nowi podróżnicy, jadłeś akurat posiłek. Nie było to jakieś dziwaczne towarzystwo, ale zwykli awanturnicy jakich pełno na tych terenach. Twoje zdziwienie wzbudził jedynie fakt, że przybyli tak tłumnie. 3 osoby jednego dnia, jak na okoliczności, były zaiste tłumem. Nie sądziłeś, żeby nowi wiedzieli coś o złej sile czającej się w lasach, zapewne chcą oni dalej podróżować Traktem, ale pewnie gdy dowiedzą się o zaginięciach poszukiwaczy przygód i tym, co chłopi nazywają "złymi duchami lasu" odejdą, i pozwolą ci w spokoju zacząć badanie tego lasu. Na chwałę Pelora, musisz oczyścić to miejsce ze zła, które w nim zamieszkało!
Pozdrawiam, Leryn
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Tara
* Uff, mialam nadzieje, ze bedzie troche pusciej w tej kaczmie* Pomyslala siadajac w kacie kominka i naciagajac mocniej kaptur na twarz. Co prawda tloku nie bylo, ale i tak wolalaby mniejsza ilosc klientow karczmarki. Na szczescie kobieta, ktora wygladala na bardke zajeta byla bardziej tym, kto wchodzi do sali nizjej osoba. Mimo wszystko cieszyla sie, iz wybrala akurat to miejsce. Nie dosc, ze bylo tu cieplo to jeszcze nieznajoma calkiem dobrze znala sie na swoim fahu, wygrywajac przyjemna dla ucha muzyka. Tara ku wlasnemu zdziwieniu wyciagla swoj flet i( najpierw niesmialo, sama przerazona tym co rob)i zaczela grac wpadajac w rytm narzucony przez bardke, zapominajac na chwile o tym gdzie sie znajduje.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

*Wreszcie, można usiąść na czymś stałym* z ulga westchnęła dziewczyna. Trochę ją bolały łydki od długotrwałej jazdy. Przypomniała sobie początek swojej nauki jazdy konnej. *Ale mnie wtedy nogi bolały, cały tyłek. A jaka byłam zesztywniała* wzdrygnęła się w duchu. To nie było zbyt bezpieczne wśród części jej rodziny, co prawda, teraz bez jej wroga- nie było tak źle. A nawet dobrze. Raczej nie musiała obawiać się sztyletu w ciemności. Pozwoliła sobie na uśmiech i obserwowała karczmarkę. Zastanowiła się ile jeszcze czasu minie, zanim zobaczy swojego brata. Cicho liczyła pod nosem dni i miejsca : - Pewnie jakieś dwa tygodnie- wyszeptała do siebie. Jej brat...jedyna osoba oprócz matki, której ufała prawie całkowicie...prawie. Faertril nigdy jeszcze jej nie zawiódł i nic nie wskazywało, żeby miało się to zmienić. Ona była z nich dwojga silniejsza i fizycznie i psychicznie. Mimo tego, momentami myśleli i działali tak samo. Przeciągnęła się leniwie, zastanawiając się czy ta gruba kobieta wreszcie do niej podejdzie. Zapewne nie, będzie musiała sama się ruszyć. Życie na Powierzchni nadal ją zdumiewało, zwłaszcza w niektórych szczegółach. Ale już teraz wiedziała, że woli światło słońca niż mrok tuneli. O, tak zdecydowanie, Powierzchnia była cudownie zmienna i zaskakująca. Pamiętała, że po pewnym czasie pobytu na niej, miała wrażenie jakby ktoś ją wypuścił z ciemnego kokonu. Wreszcie mogła decydować sama co robi, no prawie sama.
Czekała jeszcze kilka minut, w końcu zniecierpliwiona wstała i podeszła do kobiety:
- Pani?- nigdy nie była pewna jakich tytułów używają naziemcy, lepiej więc byc ostrożnym- Czy masz jakiś wolny pokój? Potrzebuję noclegu- dodała wyjaśniająco. Nadal mówiła z nieco dziwnym akcentem, w końcu język drowów był dużo bardziej bogaty w dźwięki i intonację.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Wilga

Bardka z zainteresowanie obserwowała wkraczających do oberży gości. Nie nachalnie, o nie... Po prostu z zaciekawieniem. Siedziała grzejąc się przy kominku. Na nogach miała wysokie buty jeździeckie. Ubrana była w brązowe spodnie, białą, lnianą koszulę i brązowy skórzany kubraczek. U pasa miała długi miecz w pięknej, zdobionej pochwie. Jelec zachwycał starannością i dokładnością wykonania. Był pięknie przyozdobiony, srebrny. Rękojeść sprawiała wrażenie pewnie leżącej w dłoni. W głowicy był błyszczący, półprzezroczysty niebieski kamień. Płaszcz dziewczyny był ciemnozielony i ciepły. Widać właścicielka nie lubi marznąć...
Bardka prawie nie zauważyła kobiety, która dosiadła się nieśmiało do jej stolika. Dopiero przyjemne, początkowo wygrywane niesmiało, dźwięki fletu zwróciły uwagę Wilgi na nowoprzybyłą. Uśmiechnęła się ciepło na przywitanie i skinęła głową. Jej palce zręcznie tańczyły po strunach yartingu (instrument podobny do gitary). Muzyka była cicha, stanowiąca tło do wszystkiego co działo się wokół... Półelfka zaczęła śpiewać. Jej głos był cichy lecz dobrze słyszalny, bardzo ciepły, kojący i przyjemny dla ucha. Jej mistrz wielokrotnie jej powtarzał, że wokalnie mało kto jest w stanie jej dorównać... W tej gospodzie akustyka była genialna. Półelfka ruchem głowy odrzuciła kruczoczarne loki znad czoła, ukazując w pełnej krasie swoje zółtozielone, bystre oczy i nie przerywała wokalnego popisu. Na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech. Pieśń śpiewana w języku elfów była o wyprawie na Evermeet. O tym co wędrowcy zostawili w Faerunie i o nowych nadziejach w życiu, które czas zacząć na nowo... Po chwili do ślicznego głosu dziewczyny przyłączył się drugi. Śpiewał niżej ale równie pięknie. Dwa głosy przeplatały się to wznosząc to opadając. Gdy jeden cichł, drugi zaczynał śpiewać odrobinę głośniej. Gdy melodia dobiegła końca półelfka dotknęła delikatnie palcem głowicy swego miecza
- Dziękuję, Pieśniarzu - odezwała się cichutko. Najwyraźniej dostała odpowiedź, kimkolwiek nie był Pieśniarz, gdyż uśmiechnęła się radośnie. Z tym samym ciepłym i radosnym uśmiechem odwróciła się do kobiety, która grała na flecie.
- Dziękuję za wspólną grę. Pięknie radzisz sobie z fletem - powiedziała z uznaniem bardka. - Jestem Wilga - przedstawiła się.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Czyli Garei, Wilga i Damian poznali się już wcześniej.?

Garei

Z ukrycia obserwowała nowych gości. Zanim weszli do karczmy przyjrzała im się dobrze. Nie wyglądali jej na wrogich. Garei mogłaby zejść do nich na dół, ale było już późno. Skoro ona była zmęczona, to co dopiero oni - zapewne po długiej podróży.
Położyła się na łóżku i przykryła ciepłym kocem. Inni też raczej pójdą spać. Ostatecznie jak sytuacja na dole się rozwinie to jej towarzysze przyjdą po nią.
Garei rozmyślała przed zaśnięciem:
*Dobrze, że będzie nas więcej... Wyprawa w las może być niebezpieczna... Mapy muszą być dokładne. I z rzetelnymi informacjami o jego ewentualnych mieszkańcach... Trzeba będzie go zbadać.*
Następnie usnęła.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Ardel

Patrzył na wszystkich sennym wzrokiem snując plany o podróży do lasu. Gdy przemyślał sprawę... urwał mu się film
Leryn
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2007, 08:03
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Leryn »

Ninherel
Karczmarka oderwała wzrok od mężczyzny i podeszła do ciebie, mrucząc coś pod nosem. Spojrzała na ciebie, pełna urazy, że odważyłaś się do niej odezwać
-Pokój? Taaak... Pewno jaki znajdziemy! Ale niechże panienka nie oczekuje jakich wygodów! -karczmarka zmierzyła cię dość nieprzychylnym wzrokiem, jakby sprawdzając, czy byłabyś w stanie zapłacić za jakikolwiek pokój w jej oberży - I tak panienka juz jutro bydzie musiała ruszać spowrotem skąd ją diabli przywiali! -w głosie karczmarki zabrzmiała złośliwa satysfakcja, że mogła komu dokuczyć -przecie w tym piekielnym lesie jest teraz gorzej, niż za panowania tych druidów! Ludzie giną, a ciał ich nie znajdujemy! Ot, co! -kobieta opowiedziała niemalże jednym tchem i wskazała ci na drewniane schody- Pokoje są na górze, 3 srebrniki się należą -powiedziała krótko i wyciągnęła rękę w twoją stronę, oczekując na zapłatę

Mekow, tak poznałaś już Damiana i Wilgę
Ostatnio zmieniony sobota, 10 marca 2007, 22:27 przez Leryn, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam, Leryn
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Tara
Muzyka pochlonela ja calkowicie. W takich chwilach kochala zycie i wszystko co ja otaczalo. W tych ulotnych sekundach zapomnienia znow byla dzieckiem lasu radosnie biegajacym za nowo poznana wiewiorka, lub wymyslajac nowego psikusa Moorowi. Takie chwile zdarzaly sie jednak niezmiernie rzadko. Bardka miala cudowny glos. Tak wspaniale wspolgrajacy z melodia wygrywana przez jej palce na yartingu. Drogi glos, ktory nagle wplotl sie w piesn zaskoczyl ja, ale nie na tyle aby przestala grac. Niestety piesn nie mogla trwac wiecznie. Z pewnym niedosytem Tara odlozyla flet do futeralu przy pasie. Na uprzejme slowa bardki kiwnela jedynie glowa na znak, iz je uslyszala i na powrot zamknela sie przed swiatem i ludzmi.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Wilga

Młoda półelfka przekrzywiła głowę patrząc na kobietę przy stoliku z zainteresowaniem, ale nie odezwała się już. Nie chciała narzucać swojego towarzystwa. Najwidoczniej nieznajoma miała powód, by się nie odzywać. Dziewczyna obróciła się w stronę reszty gości przybytku. Jej palce ponownie przebiegły po strunach pięknego instrumentu, lecz tym razem utwór był bez słów. Muzyka była bardzo cichutka, ledwie zauważalna... Bardka stwierdziła bowiem, że czas przegnać złe nastroje. Miała nadzieję, że swoją muzyką uda się jej odrobinę rozluźnić i rozweselić towarzystwo... Spotkało się tutaj tyle nieznanych sobie nawzajem osób, że nie powinni siedzieć w ponurych nastrojach... Dziewczyna grała może trochę bardziej dla towarzyszącej jej, milczącej kobiety, ale melodia spodobać się mogła każdemu. Wilga przysłuchiwała się rozmowom prowadzonym na sali i przyglądała podróżnym. Postanowiła zachować taktowne milczenie dopóki nie będzie potrzeby zmienić tego stanu rzeczy...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Tara

Tara uwaznie obserwowala siedzacych w karczmie szczegolna uwage zwracajac na mezczyzne siedzacego przy stole. Stracila nim jednak zainteresowanie gdy ten osunal sie na blat i zasnal. Stwierdziwszy chwilowy brak zagrozenia powrocila do sluchania cudownych dzwiekow wygrywanych przez Wilge. Bardka miala niepodwazalny talent. Delikatne dzwieki wygrywane na yartingu rozchodzily sie po calej sali, na chwile lagodzac zly nastroj panujacy w karczmie. Tara rozluznila odrobine napiete miesnie pozwalajac muzyce ukoic strachy panujace w jej duszy. Ledwie slyszalnym glosem wyszeptala do Wilgi.
- Zwa mnie Tara.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninherel parsknęła *Gdybym była w domu, teraz już osuwałaby się na ziemię od mojego ciosu*. Wycedziła: -Nie twój interes kobieto, skąd przyjechałam i dokąd jadę dalej. Co do ludzi, to ich problem. Ale zaraz,- uśmiechnęła się złośliwie- czy ty przypadkiem nie mieszkasz najbliżej tych borów? I nie boisz się, co? - błysnęła zębami w uśmiechu- Godna pochwały odwaga. A teraz -zwróciła się rozkazującym tonem- pokaż mi ten pokój. I wtedy -w dłoni pół-drowki pojawiło się kilka srebrnych monet- zapłacę za niego- Ninherel uśmiechnęła się słodko. Idąc za karczarką myślała *Ci zwykli naziemcy nie są zbyt lotni, ciekawe czy zauważy, że ją obraziłam...Pewnie nie.*
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Leryn
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2007, 08:03
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Leryn »

Ninherel
-Te głupie stwory z lasu porywają tylko jakie wiotkie młódki... Nie znają się wcale na urodzie! Ot co! -burknęła karczmarka i poprowadziła cię ku pokojom, w końcu wprowadziła Cię do sporej izby z pojedynczym łóżkiem i drewnianym stołem, przy którym stały 2 krzesła. W nogach łóżka znajdowała się skrzynia z przerdzwiałym zamkiem. Głupotą byłoby chowanie w niej czegokolwiek, bo nawet z progu pokoju możnabyło dojrzeć kilka szczurów umykających ze skrzyni. Pokój zaprawdę nie prezentowal się okazale... -Śniadanie przyniesie panience służąca -karczmarka niemalże upajała się tym słowem, ach, mieć sługę, to, w jej przekonaniu, być wielką panią -o pianiu kuraka! Raczy panienka zostać na dłużej? -spytała karczmarka popychając cię do pokoju.

Tara, Wilga
Gdy karczmarka poprowadziła kobietę schodami na górę, do głównej izby wsunęła się niska dziewczyna wyglądająca, na około 25 lat. Była to zapewne dziewka służalcza z okolicznej wsi. Dziewczyna podeszła do mężczyzny śpiącego na stole, spojrzała na niego z niejakim obrzydzeniem i szturchnęła go pulchnym palcem w ramię -Panie, panie... Obudź się i idź do izb na górę, albo wynocha! Nikt mi nie będzie spał na stole jak mam sprzątać! Jak cię pani Agnes przydybie, to i nawet bogowie ci nie pomogą! -mruczała z niezadowoleniem
Pozdrawiam, Leryn
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Ardel:
Otworzył oczy.
-Chyba przysnąłem, za dużo piwa... - mruknął.
Poszedł szukać karczmarki i jeśli ją znalazł to poprosił o pokój.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Wilga

- Elen síla lumenn' omentielvo (tzn. "gwiazdy lśnią nad godziną naszego spotkania") - odezwała się Wilga do siedzącej koło niej elfki używając tradycyjnego elfiego pozdrowienia. Głos bardki był cichy i przyjemny dla ucha. Gdy ostatnie wypowiedziane przez nią wyrazy przebrzmiały w opustoszałej prawie sali dziewczyna skinęła przyjaźnie głową. Elfka zauważyła, że mimo tego iż Wilga nie jest czystej krwi potomkinią pięknego ludu to jednak mową elfów włada bez problemów, które niekiedy mają inne rasy. Być może było to zasługą jej melodyjnego głosu. Bardka uśmiechnęła się ciepło do towarzyszki. Nie przerywała gry na swoim instrumencie. Lubiła obserwować innych, gdy słuchali jej muzyki. Lubiła patrzeć jak zmienia się ich nastrój i nastawienie. Jak łagodnieją i odprężają się, by w końcu zaznać zasłużonego odpoczynku po trudach podróży. Dziewczyna wychodziła z założenia, że każdy zasługuje na chwilę przerwy od swych trosk i problemów. Tak dobierała swój repertuar, by pomóc ludziom wypocząć i odetchnąć... Melodia, którą grła była zbyt żywa, by przy niej zasnąć lecz wystarczająco spokojna, by dawać poczucie bezpieczeństwa i nastrajać do odpoczynku.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Gdy kobieta dotknęła jej ramienia, Ninherel błyskawicznie okręciła się i chwyciła ją za gardło: -Nigdy nie dotykaj mnie bez pozwolenia- powiedziała cichym, jednocześnie wzbudzającym ciarki tonem. Puściła kobietę, aż tamta się zatoczyła z wyrazem zaskoczenia na poczerwieniałej twarzy. W oczach dziewczyny zalśniło rozbawienie, po czym nagle dygnęła : - Wezmę tę pokój, pani- powiedziała z szyderstwem w głosie - będzie odpowiedni. Dziewczyna, jest na tyle wychowana, że zapuka, prawda?-uniosła brwi- Nie zostanę na długo, jutro wyjeżdżam. Miłej nocy życzę-powiedziała cicho z dziwnym uśmiechem i rzuciła mały mieszek karczmarce.
Ninherel weszła do pokoju i położyła na łóżku plecak i juki. Zamknęła za sobą drzwi. Później dokładnie przepatrzyła łóżko *Mam nadzieję, że nie ma tu żadnych robali, brr* wzdrygnęła się. Otworzyła skrzynię i pokiwała głową. Na pewno nie zamierzała tu niczego chować. Sprawdziła następnie stan zamka w drzwiach. Miała nadzieję, że mimo wszystkiego uda się jej tu przenocować. Westchnęła, może nie powinna tak traktować karczmarki. Ale kto podchodzi do niej i nagle łapie ją za ramię i spodziewa się jeszcze, że ona nie zareaguje? Musiałby być bardzo głupi albo czuć się bardzo pewnie *Widać naziemcy czują się bezpiecznie, są ślepi na niebezpieczeństwo...pewnie dlatego tak łatwo ich złapać.* pomyślała.


Ta kprzy okazji :). Tak mniej więcej wygląda Ninherel i Faertril : http://www.sendspace.com/file/e4s2hq
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 12 marca 2007, 15:06 przez Ninerl, łącznie zmieniany 1 raz.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Leryn
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2007, 08:03
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Leryn »

Karczmarka ze zdziwieniem i przerażeniem w oczach cofnęła się do tyłu. Wzięła jeszcze tylko zapłatę i bez słowa zeszła na dół. Stamtąd zaprowadziła mężczyzną, który ocknął się ze snu do pokoi na górze. Podczas całej drogi nie ozwała się ani słowem. Gdy wskazała mężczyźnie pokój podobny do tego, który otrzymała Ninherel, nawet nie czekając na zapłatę, pospiesznie zeszła na dół, do głównej izby. Stanęła ponownie przy szynku i wbiła wzrok w dwie kobiety siedzące przy kominku, Wilgę i Tarę. -Przeklęte mieszczuchy... Na bogów... Mam już dość tej obrzydliwej oberży... -mruczała cicho, zapewne nieświadoma, że ktokolwiek mógłby ją usłyszeć
Pozdrawiam, Leryn
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Tara

Delikatny usmiech zagoscil na jej ustach. Zastanawiala sie co az do tego stopnia poddenerwowalo ta kobiete. No coz, cokolwiek by to nie bylo Tara nie miala zamiaru sie w to mieszac. Lagodnym glosem zamowila pokoj na jedna noc. Miala nadzieje, iz nastepnego ranka pogoda bedzie lepsza i ze spokojnie bedzie mogla ruszyc dalej. Przez chwile zastanawiala sie nad zapytaniem bardki o jej plany na nastepny dzien. Zrezygnowala jednak. Najlepiej zostawic sprawy ich biegowi.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Zablokowany