[NeuroShima] "na poczatku byl chaos..."

-
- Pomywacz
- Posty: 26
- Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 22:45
Wyszedł z samochodu, zostawiając w środku swój plecak, zabrał tylko czapkę i okulary przeciwsłoneczne. Przechadzał się pomiędzy samochodami, oglądając nowe pojazdy i zupełnie ignorując zamieszanie panujące wokoło. Odpalił papierosa wpatrując się w auta. Pokręcił się trochę i dołączył do reszty. Przygotował swoje stanowisko obserwacyjne, składające się z parasola przeciwsłonecznego i leżaka, oczywiście możliwie jak najbliżej lodówki. Usiadł, czekając, aż sytuacja się uspokoi.

-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
- Matko jedyna Rat przeciez ty cale dnie na kompie siedzisz i nawet maila ci sie nie chce odebrac???!!!
Zrezygnowana patrzyla jak wywala rzeczy ktore mu spakowala i wrzuca ciuchy ktore ona juz dawno by wywalila.
- Kornik urzadza impreze z graniem w D&D tam gdzie ostatnio. Pisal do ciebie w czwartek, a ze nie odpisales to zrzucil mi ciebie na glowe. Wiec jakbys mogl sie pospieszyc bylabym wdzieczna.
Ukloniwszy sie z sarkazmem odwrocila sie w strona drzwi i wymaszerowala z mieszkania, rzucajac jeszcze do Rata:
- Czekam w samochodzie! Masz 2 minuty!
Ewidentnie to nie byl jaj dzien.
z racji tego ze nie chcialabym wstrzymywac sesji wrzucam dalsza czesc. mam nadzieje ze Rat sie nie obrazi za zagranie za niego, ale nie dalo sie do niego dobic na gg, a kornik chcial ciagnac dale. wielkie sory Rat
Zebrawszy Rata, ktory szykowal sie jeszcze dobra chwilke, Layla z piskiem opon wypadla z garazu wbijajac sie w sznur samochodow. Musiala przeciez zdazyc jeszcze po Kaczora, a i tak byla cholernie spozniona.
- Jak ja nienawidze takich dni. Pomyslala ze zloscia. na szczescie Kaczor juz na nia czekal gotowy do drogi. I jego szczescie, gdyby bowiem jeszcze na niego musiala czekac zle by sie to skonczylo.
Ruszyli.
Kaczor na poczatku podruzy probowal jeszcze cos zagadac zeby rozladowac napiecie. Wszelkie jednak proby rozbily sie o dzwieki "The One I Love" i calej reszty Power Ballads, ktore Layla wlaczyla na full. Nie miala ochoty na rozmowy. Byla wsciekla na Rata, na kierowcow ktorzy wlekli sie jak muchy zupelnie nie zwarzajac, ze jaj sie spieszy i ogolnie na caly swiat.
Przed domek zajechala dosc pozno. Trzy samochody juz staly co oznaczalo ni mnie ni wiecej jak to ze przyjechali jako ostatni. Layla z piskiem zachamowala na podjezdzie wzbudzajac tumany kurzu i malo co nie potracajac Tanisa pomagajacego kornikowi nosic kartony z piwem. Z rozmachem wysiadla z samochodu i wyjela plecak z bagarznika. Na pytajace spojrzenie Kornika rzucila tylko:
- Nawet nie pytaj!
Po czym trzasnela drzwiczkami od bagarznika i ruszyla w strone domu.
- Matko jedyna Rat przeciez ty cale dnie na kompie siedzisz i nawet maila ci sie nie chce odebrac???!!!
Zrezygnowana patrzyla jak wywala rzeczy ktore mu spakowala i wrzuca ciuchy ktore ona juz dawno by wywalila.
- Kornik urzadza impreze z graniem w D&D tam gdzie ostatnio. Pisal do ciebie w czwartek, a ze nie odpisales to zrzucil mi ciebie na glowe. Wiec jakbys mogl sie pospieszyc bylabym wdzieczna.
Ukloniwszy sie z sarkazmem odwrocila sie w strona drzwi i wymaszerowala z mieszkania, rzucajac jeszcze do Rata:
- Czekam w samochodzie! Masz 2 minuty!
Ewidentnie to nie byl jaj dzien.
z racji tego ze nie chcialabym wstrzymywac sesji wrzucam dalsza czesc. mam nadzieje ze Rat sie nie obrazi za zagranie za niego, ale nie dalo sie do niego dobic na gg, a kornik chcial ciagnac dale. wielkie sory Rat
Zebrawszy Rata, ktory szykowal sie jeszcze dobra chwilke, Layla z piskiem opon wypadla z garazu wbijajac sie w sznur samochodow. Musiala przeciez zdazyc jeszcze po Kaczora, a i tak byla cholernie spozniona.
- Jak ja nienawidze takich dni. Pomyslala ze zloscia. na szczescie Kaczor juz na nia czekal gotowy do drogi. I jego szczescie, gdyby bowiem jeszcze na niego musiala czekac zle by sie to skonczylo.
Ruszyli.
Kaczor na poczatku podruzy probowal jeszcze cos zagadac zeby rozladowac napiecie. Wszelkie jednak proby rozbily sie o dzwieki "The One I Love" i calej reszty Power Ballads, ktore Layla wlaczyla na full. Nie miala ochoty na rozmowy. Byla wsciekla na Rata, na kierowcow ktorzy wlekli sie jak muchy zupelnie nie zwarzajac, ze jaj sie spieszy i ogolnie na caly swiat.
Przed domek zajechala dosc pozno. Trzy samochody juz staly co oznaczalo ni mnie ni wiecej jak to ze przyjechali jako ostatni. Layla z piskiem zachamowala na podjezdzie wzbudzajac tumany kurzu i malo co nie potracajac Tanisa pomagajacego kornikowi nosic kartony z piwem. Z rozmachem wysiadla z samochodu i wyjela plecak z bagarznika. Na pytajace spojrzenie Kornika rzucila tylko:
- Nawet nie pytaj!
Po czym trzasnela drzwiczkami od bagarznika i ruszyla w strone domu.
Ostatnio zmieniony środa, 28 lutego 2007, 09:24 przez Midnight, łącznie zmieniany 2 razy.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Rat
Jeez! co jej jest?! wybucha jak NFS Underground na karcie graficznej Voodo i maksymalnych detalach, nie rozumiem kobiet
Rat zamruczał pod nosem te pare zdań po czym przywitał się ze wszystkimi i pomógł przenosic reszcie wszystkie "akcesoria" po czym z torby wyjął Notebooka którego targał wszędzie ze soba, sprawdził czy wszystko jest na miejscu po czym poszukał MP3 i foldery z Guns n' Roses wrzucił do Winampa po czym zamknął laptopa i schował spowrotem do torby.
Jeez! co jej jest?! wybucha jak NFS Underground na karcie graficznej Voodo i maksymalnych detalach, nie rozumiem kobiet
Rat zamruczał pod nosem te pare zdań po czym przywitał się ze wszystkimi i pomógł przenosic reszcie wszystkie "akcesoria" po czym z torby wyjął Notebooka którego targał wszędzie ze soba, sprawdził czy wszystko jest na miejscu po czym poszukał MP3 i foldery z Guns n' Roses wrzucił do Winampa po czym zamknął laptopa i schował spowrotem do torby.
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15
Na wstepie; prosze zebyscie skrobneli na poczatku postu kto to oki. Ulatwi mi to kojarzenie. Ogolnie mam problemy z pamietaniem imion a niektorych z Was znam krotko (O! Jak to mozliwe!?). Dziekuje

LAYLA
Kornik na moment odstawil przygotowania i poszedl za Layla do domku. W srodku pomogl jej odstawic rzeczy i przytulil. Wypytal co sie stalo po czym pocalowal (:D) i przytulil jeszcze raz.
- To jak bedzie juz ok?
DO WSZYSTKICH
Impreza powoli lapala odpowiednie tempo. Piwo w lodowce, rozpalony grill. Jako ze ukladaliscie sie do imprezy i grania troche lodowka oraz Siergiej z lezaczkiem i parasolem zmienili pozycje chyba z dziesiec razy. Powoli zapadal zmierch. Pomysl z ogniskiem wydal Wam sie calkiem przystepny. I tak, w doskonalych humorach (ach te piwa...) przy ognisku zaczelo sie granie w D&D! YEAH!
Druzyna wasza szla tropem pol demona- pol skeletona juz ktorys dzien z rzedu. Raniliscie bestie jeszcze w miescie. Teraz nie mogl latac lecz wciaz utrzymywal dobre tempo. Nie byliscie pewni co do miejsca w ktorym sie znalezliscie; dosc daleko na polnoc los Was zagnal. Liczylo sie tylko to zeby dorwac demona zanim on dostanie w swe szpony swiety kamien. Liczyla sie kazda chwila.
A teraz prosze o krotkie: Imie i profesja ;P
pozdrawiam
corenick

LAYLA
Kornik na moment odstawil przygotowania i poszedl za Layla do domku. W srodku pomogl jej odstawic rzeczy i przytulil. Wypytal co sie stalo po czym pocalowal (:D) i przytulil jeszcze raz.
- To jak bedzie juz ok?
DO WSZYSTKICH
Impreza powoli lapala odpowiednie tempo. Piwo w lodowce, rozpalony grill. Jako ze ukladaliscie sie do imprezy i grania troche lodowka oraz Siergiej z lezaczkiem i parasolem zmienili pozycje chyba z dziesiec razy. Powoli zapadal zmierch. Pomysl z ogniskiem wydal Wam sie calkiem przystepny. I tak, w doskonalych humorach (ach te piwa...) przy ognisku zaczelo sie granie w D&D! YEAH!
Druzyna wasza szla tropem pol demona- pol skeletona juz ktorys dzien z rzedu. Raniliscie bestie jeszcze w miescie. Teraz nie mogl latac lecz wciaz utrzymywal dobre tempo. Nie byliscie pewni co do miejsca w ktorym sie znalezliscie; dosc daleko na polnoc los Was zagnal. Liczylo sie tylko to zeby dorwac demona zanim on dostanie w swe szpony swiety kamien. Liczyla sie kazda chwila.
A teraz prosze o krotkie: Imie i profesja ;P
pozdrawiam
corenick

-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
- Ach te ramiona - Pomyslala Lalya wtulona w Kornika. Jakim cudem ten facet tak na nia dzialal nie wiedziala, wiedziala jednak, ze trzeba z tym cos zrobic zanim calkiem straci glowe. Poki co jednak wyprosila go z pokoju i zdjela lekko juz nieswieze ciuchy. W samej bieliznie zaczela rozpakowywac plecak, rozkladajac rzeczy na luzku. Po dlugim zastanawianiu sie doszla do wniosku iz najlepsza kompozycja bedzie jej ulubiona biala, bawelniana podkoszulka na ramiaczkach oraz ciemnoniebieskie krotkie szorty. Na nogi wlozyla szybko wygodne sandalki i pobiegla pomoc chlopakom.
Po okolo 1h dyskutowania nad tym gdzie postawic lodowke z piwami, Layla stwierdzila ze najlepiej zrobi pozostawiajac ich samych wraz z ich lodowka, a sama pojdzie do pokoju po karte do D&D. Jej postac, byla kaplanka, a obecnie ranger przezyla juz wiele w trakcie tych Kornikowych sesji. Na szczescie okazalo sie ze znalezienie karty nie bylo takie trudne jak jej sie wydawalo na poczatku. Z radosna mina pelna oczekiwania na swietna zabawe zeszla na werande.
a oto korniczku moja karta postaci:
Imie: Selin
Rasa: elf
Klasa: Kaplanka/Ranger
jak bedziesz chcial cos wiecej to mow
- Ach te ramiona - Pomyslala Lalya wtulona w Kornika. Jakim cudem ten facet tak na nia dzialal nie wiedziala, wiedziala jednak, ze trzeba z tym cos zrobic zanim calkiem straci glowe. Poki co jednak wyprosila go z pokoju i zdjela lekko juz nieswieze ciuchy. W samej bieliznie zaczela rozpakowywac plecak, rozkladajac rzeczy na luzku. Po dlugim zastanawianiu sie doszla do wniosku iz najlepsza kompozycja bedzie jej ulubiona biala, bawelniana podkoszulka na ramiaczkach oraz ciemnoniebieskie krotkie szorty. Na nogi wlozyla szybko wygodne sandalki i pobiegla pomoc chlopakom.
Po okolo 1h dyskutowania nad tym gdzie postawic lodowke z piwami, Layla stwierdzila ze najlepiej zrobi pozostawiajac ich samych wraz z ich lodowka, a sama pojdzie do pokoju po karte do D&D. Jej postac, byla kaplanka, a obecnie ranger przezyla juz wiele w trakcie tych Kornikowych sesji. Na szczescie okazalo sie ze znalezienie karty nie bylo takie trudne jak jej sie wydawalo na poczatku. Z radosna mina pelna oczekiwania na swietna zabawe zeszla na werande.
a oto korniczku moja karta postaci:
Imie: Selin
Rasa: elf
Klasa: Kaplanka/Ranger
jak bedziesz chcial cos wiecej to mow

Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Rat
Mimo iż interesowały o komputery to RPGi lubił i właśnie dlatego tu był i czuł się dobrze, stworzył postac Człowieka Skrytobójcy imieniu Axl. Rat obijał się tu i ówdzie sprawdzając zaopatrzenie, kiedy sesja się rozpoczeła to usiadł niedaleko reszty graczy i podał dane swoej postaci
sesja w sesji nam się robi.... ciekawe
Mimo iż interesowały o komputery to RPGi lubił i właśnie dlatego tu był i czuł się dobrze, stworzył postac Człowieka Skrytobójcy imieniu Axl. Rat obijał się tu i ówdzie sprawdzając zaopatrzenie, kiedy sesja się rozpoczeła to usiadł niedaleko reszty graczy i podał dane swoej postaci
sesja w sesji nam się robi.... ciekawe

Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars


-
- Szczur Lądowy
- Posty: 8
- Rejestracja: piątek, 23 lutego 2007, 01:54
Tanis
-No nareszcie!!! krzyknal, widzac wszystkich zasiadajacych przy ognisku znajomych;
-Juz myslalem ze nigdy nie zaczniemy.
Obczail teren, wokol lodowki, po czym lekko mu mina zrzedla, bo bylo to najbardziej oblegane miejsce przy ognisku. postawil wiec wgodny lezak naprzeciwko, po drugiej stronie ogniska i wycignal z teczki karte swojej postaci:
Imie: Tanis (a jakze
)
rasa: Polelf
Klasa: Wojownik/Lucznik
-No nareszcie!!! krzyknal, widzac wszystkich zasiadajacych przy ognisku znajomych;
-Juz myslalem ze nigdy nie zaczniemy.
Obczail teren, wokol lodowki, po czym lekko mu mina zrzedla, bo bylo to najbardziej oblegane miejsce przy ognisku. postawil wiec wgodny lezak naprzeciwko, po drugiej stronie ogniska i wycignal z teczki karte swojej postaci:
Imie: Tanis (a jakze

rasa: Polelf
Klasa: Wojownik/Lucznik

-
- Marynarz
- Posty: 380
- Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52
Cus dlugo nie pisalem. Sorry-najpierw krotki wyjazd potem awaria kompa. Wola Nieba sila wyzsza bog jeden wie co jeszcze.
Kaczor
Nie mozna powiedziec ze Kaczor lubi browar. To niemal klamstwo. On go wprost uwielbial. Popijajac nie bez przyjemnoci owy trunek zadecydowal ze bedzie gral Gnomem Czarownikiem (Wywolywacz) o imieniu Anoc.
Kaczor
Nie mozna powiedziec ze Kaczor lubi browar. To niemal klamstwo. On go wprost uwielbial. Popijajac nie bez przyjemnoci owy trunek zadecydowal ze bedzie gral Gnomem Czarownikiem (Wywolywacz) o imieniu Anoc.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard 


-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15
HEHE POWITAC KACZORA SPOWROTEM
Noc nadeszla. Z atramentowego nieba zamrugaly do Was miliony gwiazd, jakze lepiej widoczne tu, w gorach. Nawet mrugajace gwiazdki samolotow nie pojawialy sie tak czesto; defacto nie pojawila sie ani jedna, tak jakby nie bylo lotnisk na calym swiecie. Tylko Wy i cisza gor. I piwo! ;P
Kornik dolozyl pare drew do ogniska po czym wygodnie ulozyl sie na krzeselku. Wstawil na roznie kielbase nad ogien, wzial do reki puszke piwa i pociagnal serdeczny lyk, wyraznie zadowolony z imprezy w piatkowy wieczor zaczal opowiadac dalej.
Podruzowaliscie jeszcze pare dni, w napieciu badajac slady. W koncu, bez zadnego ostrzezenia dotarliscie do skalistego pustkowia za ktorym byly juz tylko gory. Co prawda doganialiscie potwora powoli lecz kazdy z Was liczyl ze nie bedziecie musieli postawic swej stopy w gorach, ktore niejednemu smialkowi przyniosly jedynie smierc i zapomnienie w jakiej skalnej szczelinie. Jednak teraz nie bylo wyboru. Trzeba Wam bylo podazac dalej. Wtem wychodzac jakby z nikad kolo Was pojawila sie Selin;
- Dobrze ze zdazylam. - powiedziala lekko zdyszana- Tam dalej jest stado gobosow.. Z 50 ich jest...
Na te slowa "krasnoludzki wojownik z wielkim mlotem w dloniach" (pisze tak bo nie dales imienia koniov) sciagnal mlot z plecow, stawajac ramie w ramie (!?) z czlonkami druzyny i wrednie sie usmiechnal:
- Tylko 50?...
Noc nadeszla. Z atramentowego nieba zamrugaly do Was miliony gwiazd, jakze lepiej widoczne tu, w gorach. Nawet mrugajace gwiazdki samolotow nie pojawialy sie tak czesto; defacto nie pojawila sie ani jedna, tak jakby nie bylo lotnisk na calym swiecie. Tylko Wy i cisza gor. I piwo! ;P
Kornik dolozyl pare drew do ogniska po czym wygodnie ulozyl sie na krzeselku. Wstawil na roznie kielbase nad ogien, wzial do reki puszke piwa i pociagnal serdeczny lyk, wyraznie zadowolony z imprezy w piatkowy wieczor zaczal opowiadac dalej.
Podruzowaliscie jeszcze pare dni, w napieciu badajac slady. W koncu, bez zadnego ostrzezenia dotarliscie do skalistego pustkowia za ktorym byly juz tylko gory. Co prawda doganialiscie potwora powoli lecz kazdy z Was liczyl ze nie bedziecie musieli postawic swej stopy w gorach, ktore niejednemu smialkowi przyniosly jedynie smierc i zapomnienie w jakiej skalnej szczelinie. Jednak teraz nie bylo wyboru. Trzeba Wam bylo podazac dalej. Wtem wychodzac jakby z nikad kolo Was pojawila sie Selin;
- Dobrze ze zdazylam. - powiedziala lekko zdyszana- Tam dalej jest stado gobosow.. Z 50 ich jest...
Na te slowa "krasnoludzki wojownik z wielkim mlotem w dloniach" (pisze tak bo nie dales imienia koniov) sciagnal mlot z plecow, stawajac ramie w ramie (!?) z czlonkami druzyny i wrednie sie usmiechnal:
- Tylko 50?...

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 8
- Rejestracja: piątek, 23 lutego 2007, 01:54
Tanis ulozyl sie wyodnie w lezaku, wsluchujac sie w wypowiedz kornika, przymknal oczy i zaczol sie przenosic w swiat fantazji, smokow, rycerzy, walki na miecze, magii. powoli czul na swojej skorze zmeczenie Tanisa polelfa, spowodowanego dluga wedrowka, czul smrod spoconego ciala i noszonych bardzo dlugo ubran. zobaczyl oczyma wyobrazni wielka gore, czul chodna bryze na swych polikach, jego elfie uszy chwytaly kazdy, nawet najdrobniejszy odglos natury.
Sprawdzil czy cieciwa na jego luku jest wystarczajaco napieta, sprawdzil ile strzal mu w kolczanie zostalo, nie omieszkal skontrolowac malego falistego sztyletu, ktory byl przytroczony do jego pasa, na wypadek walki w bezposrednim starciu. Nie lubil go uzywac, wolal namierzyc cel z oleglosci i puszczac jedna celna strzale, ktora zawsze trafiala cel - albo w glowe albo prosto w serce. Nigdy nie chybial. Czekal na ta wyprawe bardzo dlugo i mial cicha nadzieje ze juz niedlugo On i jego przyjaciele beda wspominac ja w jakiejs tawernie przy smacznym miodzie, i beda opowiadac innym jak pokonali bestie, ktora juz tyle szkod wyrzadzila. Na sama mysl o tym usmiech wkradl sie na jego usta. Popatrzyl po towarzyszach przygotowujacych orez do nadchodzacej walki, nalozyl strzale na cieciwe i stanal obok dzielnego krasnoluda...
Sprawdzil czy cieciwa na jego luku jest wystarczajaco napieta, sprawdzil ile strzal mu w kolczanie zostalo, nie omieszkal skontrolowac malego falistego sztyletu, ktory byl przytroczony do jego pasa, na wypadek walki w bezposrednim starciu. Nie lubil go uzywac, wolal namierzyc cel z oleglosci i puszczac jedna celna strzale, ktora zawsze trafiala cel - albo w glowe albo prosto w serce. Nigdy nie chybial. Czekal na ta wyprawe bardzo dlugo i mial cicha nadzieje ze juz niedlugo On i jego przyjaciele beda wspominac ja w jakiejs tawernie przy smacznym miodzie, i beda opowiadac innym jak pokonali bestie, ktora juz tyle szkod wyrzadzila. Na sama mysl o tym usmiech wkradl sie na jego usta. Popatrzyl po towarzyszach przygotowujacych orez do nadchodzacej walki, nalozyl strzale na cieciwe i stanal obok dzielnego krasnoluda...

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Rat
Rozwalił się wygodniej na trawie po czym dla klimatu zapuścił ściezke dźwiękową z Diablo ale nie za głośno żeby nie rozpraszać po czym zaczął opowiadać co robi jego postać
Axl stanął i spojrzał na górę, "a więc musimy na to wleźć? szkoda że nie zostałem bardem, śpiewałbym teraz o dzrzwach do piekła albo powtaniach w dżungli a nie pchał się w szpony jakiejś besti" powiedział po czym strawdził sztylety, po dwa w rękawach i trzy przy pasie, po jednym na pasku przy nodze i jeden w ręku gotowy do rzutu. "to idziemy a te Gobosy czy co to tam jest czy gonimy za demonem?" zapytał się i czekał na reszte
Rozwalił się wygodniej na trawie po czym dla klimatu zapuścił ściezke dźwiękową z Diablo ale nie za głośno żeby nie rozpraszać po czym zaczął opowiadać co robi jego postać
Axl stanął i spojrzał na górę, "a więc musimy na to wleźć? szkoda że nie zostałem bardem, śpiewałbym teraz o dzrzwach do piekła albo powtaniach w dżungli a nie pchał się w szpony jakiejś besti" powiedział po czym strawdził sztylety, po dwa w rękawach i trzy przy pasie, po jednym na pasku przy nodze i jeden w ręku gotowy do rzutu. "to idziemy a te Gobosy czy co to tam jest czy gonimy za demonem?" zapytał się i czekał na reszte
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
Fotel ktory sobie wybrala byl okropnie niewygodny, a na dodatek zlego zrobilo sie troche za chlodno jak na jej stroj wiec zanim jej postac zrobila cokolwiek Layla szybko myknela na gore i przebrala sie w cos cieplejszego (biodrowki i biala podkoszulke z dlugimi rekawami). Juz wychodzac zawiesila dream catchera nad luzkiem na wszelki wypadek jakby nie byla w stanie zrobic tego pozniej
. Zdazyla wrocic na tyle szybko zeby nie stracic tury. Ulozyla sie wygodniej na fotelu i zaczela opisywac co robi jej postac.
Selin rowniez przygotowala sie do walki. Miecz zostawila w pochwie czekajac az stanie z wrogami oko w oko. (miecz mial nieladny zwyczaj bicia wszystkiego co mu sie pod ostrze nawinie). Przygotowala jednak luk i strzaly i dolaczyla do Tanisa.
- To jak dzielni towarzysze? Ruszamy?
Troche rozpraszala ja cisza jaka byla w gorach dzisiejszego wieczoru. Zazwyczaj przynajmniej jakis samolot zachuczal nad glowami. Dzisiaj nawet tego nie bylo. Ech dobrze ze przynajmniej Rat przygotowal jakas nastrojowa muzyke. Czasem ten chlopak jest naprawde slodki. W deczko rozproszono-marzycielsko-romantycznym nastroju sluchala co robia postacie reszty.
Fotel ktory sobie wybrala byl okropnie niewygodny, a na dodatek zlego zrobilo sie troche za chlodno jak na jej stroj wiec zanim jej postac zrobila cokolwiek Layla szybko myknela na gore i przebrala sie w cos cieplejszego (biodrowki i biala podkoszulke z dlugimi rekawami). Juz wychodzac zawiesila dream catchera nad luzkiem na wszelki wypadek jakby nie byla w stanie zrobic tego pozniej

Selin rowniez przygotowala sie do walki. Miecz zostawila w pochwie czekajac az stanie z wrogami oko w oko. (miecz mial nieladny zwyczaj bicia wszystkiego co mu sie pod ostrze nawinie). Przygotowala jednak luk i strzaly i dolaczyla do Tanisa.
- To jak dzielni towarzysze? Ruszamy?
Troche rozpraszala ja cisza jaka byla w gorach dzisiejszego wieczoru. Zazwyczaj przynajmniej jakis samolot zachuczal nad glowami. Dzisiaj nawet tego nie bylo. Ech dobrze ze przynajmniej Rat przygotowal jakas nastrojowa muzyke. Czasem ten chlopak jest naprawde slodki. W deczko rozproszono-marzycielsko-romantycznym nastroju sluchala co robia postacie reszty.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.

-
- Marynarz
- Posty: 380
- Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52
Kaczor
Kaczor mial gdzies warunki pogodowe. Byl tylko on, browar i gra. Nie odczuwal chlodu, alkochol zawsze dzialal na niego rozgrzewajaco. A wypil sporo. Nie matrwil sie jednak. Mial dosc 'mocna glowe'. Przemyslal sprawe i zaczal odgrywac:
Gnom niedawno zdobyl dosc ciekawy zwoj dezintegracji. dzis mial okazje go wyprobowac. Stanal w dogodnej pozycji do rzucenia zaklecia
i rozpoczal inkantacje celujac w najbrzydszego przeciwnika. Byl zdeterminowany zamienic go w kupke popiolu.
Piwo bylo takie mile w smaku.... tak rozkosznie rozgrzewalo....-Kocham gory-powiedzial patrzac na puszke dosc znaczaco.
Kaczor mial gdzies warunki pogodowe. Byl tylko on, browar i gra. Nie odczuwal chlodu, alkochol zawsze dzialal na niego rozgrzewajaco. A wypil sporo. Nie matrwil sie jednak. Mial dosc 'mocna glowe'. Przemyslal sprawe i zaczal odgrywac:
Gnom niedawno zdobyl dosc ciekawy zwoj dezintegracji. dzis mial okazje go wyprobowac. Stanal w dogodnej pozycji do rzucenia zaklecia
i rozpoczal inkantacje celujac w najbrzydszego przeciwnika. Byl zdeterminowany zamienic go w kupke popiolu.
Piwo bylo takie mile w smaku.... tak rozkosznie rozgrzewalo....-Kocham gory-powiedzial patrzac na puszke dosc znaczaco.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard 


-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15
DO WIADOMOSCI GRACZY
Od dzisiejszego dnia (03.03.2007) nie czekam na odpowiedzi. Jezeli ktos nie zdazy napisac, a nie napisze ze bedzie nieobecny to npcuje. Jak czyjas nieobecnosc bedzie za dluga z przyjemnoscia kill.
Dziekuje...
WLASCIWY WATEK...
Selin poprowadzila Was przez niewielka szczeline w skale. U jej wylotu mogliscie latwo dostrzec grupe goblinow. Zdziwilo was to iz gobliny wygladaly na calkiem zorganizowana grupe. Siedzialy w grupach po szesciu, siedmiu wokol niewielkich ognisk, a ich bron byla ulozona w zgrabne piramidki. Od Was do grupy bylo dobre 50 metrow, a i zaraz kolo wylotu szczeliny uzbieraly sie spore glazy dajace lucznikom dobra zaslone.
Selin i Tanis zgrabnie wychyneli sie ze szczeliny, zajmujac miejsca po obu stronach szczeliny, za glazami. Anoc podazyl w ich slady i zaczal przygotowywac sie do odczytania skrolu. Krasnolud przybral pozycje do ataku, gotow w kazdym momencie wyskoczyc ze skalnej szczeliny. Axl wyciagnal zza pazuchy dwa ostrza, za dlugie jak na sztylety lecz za krotkie jak na miecze, zwazyl je w dloniach, sprytnie wykonal kilka szybkich obrotow i stanal, czekajac na akcje.
Jezeli chcecie by sesja w sesji trwala krocej powiedcie. Bede czesciowo opisywal wiecej waszych poczynan i tym samym pojdzie szybciej.
Od dzisiejszego dnia (03.03.2007) nie czekam na odpowiedzi. Jezeli ktos nie zdazy napisac, a nie napisze ze bedzie nieobecny to npcuje. Jak czyjas nieobecnosc bedzie za dluga z przyjemnoscia kill.
Dziekuje...
WLASCIWY WATEK...
Selin poprowadzila Was przez niewielka szczeline w skale. U jej wylotu mogliscie latwo dostrzec grupe goblinow. Zdziwilo was to iz gobliny wygladaly na calkiem zorganizowana grupe. Siedzialy w grupach po szesciu, siedmiu wokol niewielkich ognisk, a ich bron byla ulozona w zgrabne piramidki. Od Was do grupy bylo dobre 50 metrow, a i zaraz kolo wylotu szczeliny uzbieraly sie spore glazy dajace lucznikom dobra zaslone.
Selin i Tanis zgrabnie wychyneli sie ze szczeliny, zajmujac miejsca po obu stronach szczeliny, za glazami. Anoc podazyl w ich slady i zaczal przygotowywac sie do odczytania skrolu. Krasnolud przybral pozycje do ataku, gotow w kazdym momencie wyskoczyc ze skalnej szczeliny. Axl wyciagnal zza pazuchy dwa ostrza, za dlugie jak na sztylety lecz za krotkie jak na miecze, zwazyl je w dloniach, sprytnie wykonal kilka szybkich obrotow i stanal, czekajac na akcje.
Jezeli chcecie by sesja w sesji trwala krocej powiedcie. Bede czesciowo opisywal wiecej waszych poczynan i tym samym pojdzie szybciej.

-
- Pomywacz
- Posty: 26
- Rejestracja: poniedziałek, 29 stycznia 2007, 22:45
Byle chłodek nie zniechęci erpegowca do dobrej rozgrywki, tak myślał, chociaż bliższe prawdy było by stwierdzenie, że alkohol mocno rozgrzewa organizm, niemniej jednak, Siergiej wytrwale siedział na leżaczku w krótkich spodenkach i koszulce typu 'wakacje na Hawajach” opowiadając, co też jego krasnolud imieniem Thorin herbu Kamiennej Pięści wyprawia.
Krasnolud stał w odpowiedniej pozycji, gotowy do natychmiastowego natarcia. Gdy już reszta drużyny uporała się z zajęciem stanowisk, ruszył pędem w stronę wroga z głośnym okrzykiem na ustach -JOB WASZA MAĆ! - co niewątpliwie oznaczało “Bogowie są z nami”. Kierował się w stronę największego zbiorowiska przeciwnika, z zamiarem rozbicia kilkunastu osobników za pomocą swojego ukochanego młota, którym właśnie wykonał kolejny młynek nad głową.
Krasnolud stał w odpowiedniej pozycji, gotowy do natychmiastowego natarcia. Gdy już reszta drużyny uporała się z zajęciem stanowisk, ruszył pędem w stronę wroga z głośnym okrzykiem na ustach -JOB WASZA MAĆ! - co niewątpliwie oznaczało “Bogowie są z nami”. Kierował się w stronę największego zbiorowiska przeciwnika, z zamiarem rozbicia kilkunastu osobników za pomocą swojego ukochanego młota, którym właśnie wykonał kolejny młynek nad głową.

-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
Layla wpatrywala sie w nibo. Cos dzis nie bardzo chcialo sie jej grac. Podskornie czula ze nie bedzie to najlepszy wypad w jej historii.
- Chlopaki sory ale cos dzisiaj chyba nie pogram. Korniczku poprowadz moja postac dalej ok? Ja nie nadaje sie dzis do myslenia.
Przymknela oczy czujac zblizajaca sie migrene. Nie wiedziala jakim cudem ale ilekroc przyjezdzala w gory to pierwszy dzien zawsze dreczyl ja potezny bol glowy. Tym razem zapowiadalo sie podobnie, a moze nawet gorzej niz zazwyczaj.
Layla wpatrywala sie w nibo. Cos dzis nie bardzo chcialo sie jej grac. Podskornie czula ze nie bedzie to najlepszy wypad w jej historii.
- Chlopaki sory ale cos dzisiaj chyba nie pogram. Korniczku poprowadz moja postac dalej ok? Ja nie nadaje sie dzis do myslenia.
Przymknela oczy czujac zblizajaca sie migrene. Nie wiedziala jakim cudem ale ilekroc przyjezdzala w gory to pierwszy dzien zawsze dreczyl ja potezny bol glowy. Tym razem zapowiadalo sie podobnie, a moze nawet gorzej niz zazwyczaj.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
