Moim ostatnim "odkryciem" muzycznym było Pink Floyd. Takie słuchanie dla relaksu, niezbyt fanatycznie. A ponadto The Doors. Co ciekawe, zaobserwowałem, że mnie napadło coś ostatnio na odświeżanie różnych starych rzeczy - stare gierki, bajki i muzyka. Kurczę, niedługi się ze mnie miłośnik klasyki zrobi Ale dobrze mi z tym
A ja ostatnimi czasy nie mogę się odpędzić od Rage Against the Machine. Choć jestem zwolennikiem typowego heavy metalowego grania, ten rapcore niesamowicie przypadł mi do gustu. Samo rapowanie jest smaczkiem do niezłej siekaniny perkusji i doskonałych dźwiękówch gitar. Do tego świetny głos Zack'a.
Mi się widzi ostatnio mało znany zespół Mogwai... Może nie jest to jakiś rock, czy metal, wokalu też nie mają, ale ta muzyka ma w sobie uczucia, emocje... Świetnie się zresztą przy tej muzyce rozmyśla. Polecam, szczególnie kawałek "Friend of the night", od którego zacząłem przygodę z tym zespołem.
"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein
Hmm... Jako że mój ulubiony zespół, Apocalyptica, gra coś zwane cello rockiem, to zaznaczę rock. Z tym że to nie jest mój ulubiony gatunek. De facto, nie mam ulubionego gatunku, słucham wszystkiego. Na mojej playliście można znaleźć The Blues Brothers, Bacha, Vanesse Mae, Ensiferum, Metallikę, Johna Coltrane'a... Wszystko. Nie lubię się ograniczać ;]
PS Z wyjątkiem techno, disco-polo i współczesnego polskiego hip-hopu. Napawają mnie obrzydzeniem.
Lord de Bill pisze:Jako że mój ulubiony zespół, Apocalyptica, gra coś zwane cello rockiem, to zaznaczę rock.
No nie wiem. Ja bym powiedział, że Apocalyptica gra symphonic metal, ale z tymi gatunkami muzycznymi to można się kłocić przez 5 stron i nie dojdzie sie do porozumienia .
Na dobrą sprawę gatunki muzyczne uległy zatarciu. Teraz każdy czerpie coś z czegoś innego i powstają jakieś hybrydy w stylu trip-hop-techno-metal Dlatego osobiście uważam, że taki podział muzyki mija się z pierwotnym celem uporządkowania jej. Ale skoro Apocalyptica gra na wiolonczelach coś z dość dużą mocą, to określenie cello rock pasuje mi idealnie ;]
To nie tak, że gatunki się zatarły tylko tak, że teraz prawie każdy zespół gra co innego, co kwalifikuje sie jako samodzielny gatunek często. Nie uwieżycie ile określeń słyuszałem np. na muze Blind Guardian, z czego co najmnieju kilka ekskluzywnych... melodic heavy metal, bard metal (sic), power metal, speed metal (wcześni Blindzi) i tak długo by jeszcze wymieniać.
Słucham na przemian Lordi i Rubika, więc nie było mi łatwo się zdecydować (tak, wiem, że dla niektórych takie kombo jest niemożliwe), ale ostatecznie wybrałem klasyczną. Z dwóch powodów: bo nie tylko Rubik ładnie ją gra, no i dochodzi tzw. efekt snobizmu.
Dobra klasyka nie jest zła. W tej dziedzinie dla mnie nie do pobicia są Beethoven oraz Bach, któremu za toccatę fugi d-mol jestem wdzięczny niepomiernie. Do tego dochodzą pojedyncze utwory innych wykonawców np. In the hall of mountain king (świetnie przerobione przez Bitterfly Temple w utworze Vikingtid) Griega czy też Aria Torreadora z Carmen. No i oczywista Wagner, na którego operę (choć jedną) muszę się kiedyś wybrać.
Perzyn pisze:Dobra klasyka nie jest zła. W tej dziedzinie dla mnie nie do pobicia są Beethoven oraz Bach, któremu za toccatę fugi d-mol jestem wdzięczny niepomiernie.
Kiedyś, jak jeszcze chodziłem do szkoły muzycznej, to nawet lubiłem muzykę klasyczną. W końcu miałem z nią kontaktu aż nadto. I chyba z tej kategorii najbardziej leży mi Piotr Czajkowski & reszta rosyjskiej ekipy. Po prostu aż czuć ten wschodni klimat. A teraz? Ostatnio ograniczyłem się do kręgu Gorillaz - The Good The Bad And The Queen - Pink Floyd - RHCP - Depeche Mode. I Green Day czasem. Jak coś mi ciekawego w ucho wpadnie, to może się to zmieni
ja ostatnio dorwalem sie do kilku albumow Eisregen. po prostu cudny black-metal.
jak juz slysze elektrohexe albo 1000 tote nutten to mam usmiech na twarzy
A ja ostatnio słucham bez przerwy "On Parole" Motorheada. Zespół jest dobry ogółem, ale jak puściłem 'the best of' to po godzinie(podobnie maiłem z ACDC tylko słuchałem cały dzien dyskografii) nie rozpoznawałem piosenek łączyły się w jedną zbitą całość. Płytka 'On parole" z kolei wpada w moje punkowe agresywne klimaty, jest prosta, nie miesza mi się wszystko przy słuchaniu. No i nawet sobie pod nosem umiem ponucić czyli chyba polubiłem tą płytkę. Na odchodne polecę zespół Rdza i The Niters.