[Forgotten Realms] Planobiegacze
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
Przed wyjściem z pokoju elf wytworzył kilkadziesiąt złotych monet. Nie był zbyt głodny. Ciągle zachwycał się mocą jaką posiadł. Gdy spotkał się z resztą drużyny powiedział: pamiętacie jak prosiłem was o pomoc w nauce walki innym orężem niż siła własnych myśli? Moglibyście mi teraz w tym pomóc? -
Przed wyjściem z pokoju elf wytworzył kilkadziesiąt złotych monet. Nie był zbyt głodny. Ciągle zachwycał się mocą jaką posiadł. Gdy spotkał się z resztą drużyny powiedział: pamiętacie jak prosiłem was o pomoc w nauce walki innym orężem niż siła własnych myśli? Moglibyście mi teraz w tym pomóc? -
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Popatrzyła zdumiona na Anthara. Wtedy, gdy elf o tym wspominał ona była nieprzytomna po walce z Verthem...
- Yyy... Co? - jakoś nie wyobrażała go sobie w innej roli niż tylko psion. Tak jak siebie nie była sobie w stanie wyobrazić siebie jako czarodziejki na ten przykład... Nawet jej demoniczno-elfia wyobraźnia miała swoje granice.
- Nie mów mi, że rezygnujesz ze swojego dotychczasowego zajęcia? - powiedziała fey'ri unosząc brew zdziwiona.
- Ale skoro podjąłeś już taka decyzję... - zamyśliła się na głos.
- Wiesz, ja w sumie umiem władać wszystkim po trochu, ale najlepiej tym - powiedziała ze słodkim uśmiechem na twarzy, wskazując kciukiem na rękojeść półtoraręcznego miecza sterczącą znad jej ramienia. Była to jej ukochana broń, którą była gotowa posługiwać się aż po kres swoich dni... Na który prawdopodobnie nie będzie musiała czekać bardzo długo zważywszy na jej obecny styl życia...
Popatrzyła zdumiona na Anthara. Wtedy, gdy elf o tym wspominał ona była nieprzytomna po walce z Verthem...
- Yyy... Co? - jakoś nie wyobrażała go sobie w innej roli niż tylko psion. Tak jak siebie nie była sobie w stanie wyobrazić siebie jako czarodziejki na ten przykład... Nawet jej demoniczno-elfia wyobraźnia miała swoje granice.
- Nie mów mi, że rezygnujesz ze swojego dotychczasowego zajęcia? - powiedziała fey'ri unosząc brew zdziwiona.
- Ale skoro podjąłeś już taka decyzję... - zamyśliła się na głos.
- Wiesz, ja w sumie umiem władać wszystkim po trochu, ale najlepiej tym - powiedziała ze słodkim uśmiechem na twarzy, wskazując kciukiem na rękojeść półtoraręcznego miecza sterczącą znad jej ramienia. Była to jej ukochana broń, którą była gotowa posługiwać się aż po kres swoich dni... Na który prawdopodobnie nie będzie musiała czekać bardzo długo zważywszy na jej obecny styl życia...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
- Droga Sil... To nie tak. Chcę po prostu być pomocny w otwartej walce. Moc psioniczna jest ogromna. Jednak nie można z niej korzystać w nieskończoność. Moja wytrzymałość ma granice i to bardzo małe. Gdy zużyję zbyt wiele energii swojego umysłu, będę bezużyteczny, a tak to przynajmniej bronić się wtedy będę mógł. Na tym mi zależy. Coprawda mam też te swoje nowe moce, ale są one bardzo wyczerpujące. Kilka razy bym użył i pewnie bym padł bezbronny i bez życia. Podejmiesz się nauczania mnie sztuki wojennej? - Mówił lekko zamyślony psion.
- Droga Sil... To nie tak. Chcę po prostu być pomocny w otwartej walce. Moc psioniczna jest ogromna. Jednak nie można z niej korzystać w nieskończoność. Moja wytrzymałość ma granice i to bardzo małe. Gdy zużyję zbyt wiele energii swojego umysłu, będę bezużyteczny, a tak to przynajmniej bronić się wtedy będę mógł. Na tym mi zależy. Coprawda mam też te swoje nowe moce, ale są one bardzo wyczerpujące. Kilka razy bym użył i pewnie bym padł bezbronny i bez życia. Podejmiesz się nauczania mnie sztuki wojennej? - Mówił lekko zamyślony psion.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
- Mogę się podjąć... Ale powiem ci szczerze, że nie wyglądasz mi na kogoś zdolnego długo się bronić przy pomocy broni... Jesteś... No nie oszukujmy się, ale jesteś raczej wątłej budowy... Wysoki, ale niezbyt muskularny - powiedziała półdemonica rzeczowym tonem jakby lekcje już się zaczęły. Przy okazji zmierzyła go uważnym spojrzeniem od czubka głowy aż po stopy.
- Ale najpierw śniadanko. Wczorajszy wysiłek wymaga uzupełnienia sił - dodała z uśmiechem prostując przy tym skrzydła ostrożnie, by nie zahaczyć o coś...
- Mówcie co udało wam się dowiedzieć wczoraj? Mieliście cały dzień na łażenie po Sigil - powiedziała wesoło.
- Dodam, że musimy jak najszybciej odnaleźć łowcę smoków z Materialnej, Irvine'a. I to zanim dopadnie go któryś z przydupasów mojego starego. Bo wtedy nie będzie już czego zbierać, a informacje, którymi on dysponuje mogą się okazać bezcenne w walce z tym inkubem... - powiedziała stanowczo i poważnie. Jej nastrój zmienił się w mgnieniu oka. Nawet nikt nie zauważył, gdy płynnie przeszedł z wesołości do śmiertelnej powagi.
- Mogę się podjąć... Ale powiem ci szczerze, że nie wyglądasz mi na kogoś zdolnego długo się bronić przy pomocy broni... Jesteś... No nie oszukujmy się, ale jesteś raczej wątłej budowy... Wysoki, ale niezbyt muskularny - powiedziała półdemonica rzeczowym tonem jakby lekcje już się zaczęły. Przy okazji zmierzyła go uważnym spojrzeniem od czubka głowy aż po stopy.
- Ale najpierw śniadanko. Wczorajszy wysiłek wymaga uzupełnienia sił - dodała z uśmiechem prostując przy tym skrzydła ostrożnie, by nie zahaczyć o coś...
- Mówcie co udało wam się dowiedzieć wczoraj? Mieliście cały dzień na łażenie po Sigil - powiedziała wesoło.
- Dodam, że musimy jak najszybciej odnaleźć łowcę smoków z Materialnej, Irvine'a. I to zanim dopadnie go któryś z przydupasów mojego starego. Bo wtedy nie będzie już czego zbierać, a informacje, którymi on dysponuje mogą się okazać bezcenne w walce z tym inkubem... - powiedziała stanowczo i poważnie. Jej nastrój zmienił się w mgnieniu oka. Nawet nikt nie zauważył, gdy płynnie przeszedł z wesołości do śmiertelnej powagi.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Drowka zeszła na śniadanie. Dosiadła się do towarzyszy i kiwnęła głową na powitanie. Była w dobrym humorze. Karczma była na poziomie, cennik też był zadowalający. No i oczywiście udane zakupy.
Feyra nie omieszkała pochwalić się nową torbą z czerwonej smoczej skóry. Postawiła ją obok siebie.
Gdy kelnerka podeszła do ich stolika, Feyra złożyła zamówienie:
- Mięso, jajecznica, świerzy chleb i gorąca woda.
Spojrzała na Silmathiel i Anthara.
- O czym rozmawiacie ? - spytała ich.
"Kiedy będziecie mieć złoto na spłatę długu !?" - dodała w myślach.
Drowka zeszła na śniadanie. Dosiadła się do towarzyszy i kiwnęła głową na powitanie. Była w dobrym humorze. Karczma była na poziomie, cennik też był zadowalający. No i oczywiście udane zakupy.
Feyra nie omieszkała pochwalić się nową torbą z czerwonej smoczej skóry. Postawiła ją obok siebie.
Gdy kelnerka podeszła do ich stolika, Feyra złożyła zamówienie:
- Mięso, jajecznica, świerzy chleb i gorąca woda.
Spojrzała na Silmathiel i Anthara.
- O czym rozmawiacie ? - spytała ich.
"Kiedy będziecie mieć złoto na spłatę długu !?" - dodała w myślach.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Czarny strażnik westchnął, zamawiając śniadanie.
-Anthar... walka wręcz...- wyrzucił z siebie i machnął ręką. -Pozostaw to nam. Gdy zużyjesz swe moce na tłuczenie przeciwników będziesz już dostatecznie pomocny- stwierdził bez przekonania. Słuchał spokojnie i myślał. Musi nauczyć się władać młotem... a tego chyba nikt w grupie nie potrafi. Samouctwo czasem jest bolesne, ale cóż począć? Westchnął znów, przyjmując posiłek. Jadł dalej w milczeniu, myśląc wciąż, nad tym jak by zastosować to, co umie do walki młotem.
Czarny strażnik westchnął, zamawiając śniadanie.
-Anthar... walka wręcz...- wyrzucił z siebie i machnął ręką. -Pozostaw to nam. Gdy zużyjesz swe moce na tłuczenie przeciwników będziesz już dostatecznie pomocny- stwierdził bez przekonania. Słuchał spokojnie i myślał. Musi nauczyć się władać młotem... a tego chyba nikt w grupie nie potrafi. Samouctwo czasem jest bolesne, ale cóż począć? Westchnął znów, przyjmując posiłek. Jadł dalej w milczeniu, myśląc wciąż, nad tym jak by zastosować to, co umie do walki młotem.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Wszyscy
Przez chwilę spożywaliście śniadanie, rozmawiając z cicha między sobą. Karczma powoli zapełniała się gośćmi - głównie ludźmi, niziołkami i gnomami. Pora śniadania trwała w najlepsze, kiedy nagle do karczmy wkroczył elf...
- Irvine! - wyrwało się Feyrze.
Elf spojrzał w stronę waszego stolika, i z uśmiechem zaczął przepychać się przez tłum w waszą stronę. Po chwili był już przy was.
- Można się przysiąść? - spytał, wciąż z uśmiechem przyklejonym do twarzy.[/url]
Przez chwilę spożywaliście śniadanie, rozmawiając z cicha między sobą. Karczma powoli zapełniała się gośćmi - głównie ludźmi, niziołkami i gnomami. Pora śniadania trwała w najlepsze, kiedy nagle do karczmy wkroczył elf...
- Irvine! - wyrwało się Feyrze.
Elf spojrzał w stronę waszego stolika, i z uśmiechem zaczął przepychać się przez tłum w waszą stronę. Po chwili był już przy was.
- Można się przysiąść? - spytał, wciąż z uśmiechem przyklejonym do twarzy.[/url]
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Półdemonica patrzyła na zbliżającego się Irvine'a szeroko otwartymi oczami. Rozbłysły jej gwałtownie jaskrawą zielenią, która niczym morska fala przypływu zalała jej tęczówki. Wstała gwałtownie uderzając przy tym dłońmi o stół i prawie przewracając krzesło
- Irvine? Irvine, łowca smoków z Pierwszej Materialnej? - padło zduszone pytanie.
- 97 strażnik portalu z Otchłani do Sfery Materialnej... - fey'ri szeptem wyrzuciła z siebie te słowa. Jeśli to był on... Poszło tak łatwo...
- Irvine Nunescou, łowca smoków, złodziej smoczych skarbów i smoczych jaj. Dokładnie ten sam - elf uśmiechnął się szeroko.
Fey'ri o mały włos się nie przewróciła z wrażenia. - Siadaj - rzucila stanowczo po czym wyrzucila z siebie kolejne slowa. - Znasz inkuba imieniem Vvghatronnghttal? - spytała, a jej oczy zmienialy kolor w zawrotnym tempie wraz z emocjami, które zmieniały się jak w kalejdoskopie
- Że co? O jakim imieniu? - elf wyglądał na kompletnie zaskoczonego.
- Xiao... Mój ojciec... - warknęła zła. Zaklęła siarczyście z delikatnością godną Rahu...
Silmathiel podłamała się. Ten elf był w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a nawet o tym nie wiedział... Na chwilę zamilkła siadając powoli...
Półdemonica patrzyła na zbliżającego się Irvine'a szeroko otwartymi oczami. Rozbłysły jej gwałtownie jaskrawą zielenią, która niczym morska fala przypływu zalała jej tęczówki. Wstała gwałtownie uderzając przy tym dłońmi o stół i prawie przewracając krzesło
- Irvine? Irvine, łowca smoków z Pierwszej Materialnej? - padło zduszone pytanie.
- 97 strażnik portalu z Otchłani do Sfery Materialnej... - fey'ri szeptem wyrzuciła z siebie te słowa. Jeśli to był on... Poszło tak łatwo...
- Irvine Nunescou, łowca smoków, złodziej smoczych skarbów i smoczych jaj. Dokładnie ten sam - elf uśmiechnął się szeroko.
Fey'ri o mały włos się nie przewróciła z wrażenia. - Siadaj - rzucila stanowczo po czym wyrzucila z siebie kolejne slowa. - Znasz inkuba imieniem Vvghatronnghttal? - spytała, a jej oczy zmienialy kolor w zawrotnym tempie wraz z emocjami, które zmieniały się jak w kalejdoskopie
- Że co? O jakim imieniu? - elf wyglądał na kompletnie zaskoczonego.
- Xiao... Mój ojciec... - warknęła zła. Zaklęła siarczyście z delikatnością godną Rahu...
Silmathiel podłamała się. Ten elf był w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a nawet o tym nie wiedział... Na chwilę zamilkła siadając powoli...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Czarny Strażnik spojrzał wpierw na Feyrę, potem na Irvina i znów na Feyrę. Westchnął i wrócił do jedzenia. Myślał, że podczas odnajdywania tego elfa chociaż nadarzy się szansa na porządną potyczkę... Szansa, z której zapewne skorzystałby.
-Masz jeszcze jakichś przyjaciół tego typu, Feyro? Kilka skrótów by nam sie przydało...- westchnął i pokręcił głową. Sprawnie maskował zaskoczenie. Rozczarowanie mu w tym pomagało. Z resztą stopień, w jakim uznawał tą znajomosć za "od rzeczy" zmniejszył się wraz z drugim spojrzenim na Feyrę - na części, na które wszyscy mężczyźni zwracają uwagę. Zdziwił się, ze sam zapomniał... Feyra... taa...
Czarny Strażnik spojrzał wpierw na Feyrę, potem na Irvina i znów na Feyrę. Westchnął i wrócił do jedzenia. Myślał, że podczas odnajdywania tego elfa chociaż nadarzy się szansa na porządną potyczkę... Szansa, z której zapewne skorzystałby.
-Masz jeszcze jakichś przyjaciół tego typu, Feyro? Kilka skrótów by nam sie przydało...- westchnął i pokręcił głową. Sprawnie maskował zaskoczenie. Rozczarowanie mu w tym pomagało. Z resztą stopień, w jakim uznawał tą znajomosć za "od rzeczy" zmniejszył się wraz z drugim spojrzenim na Feyrę - na części, na które wszyscy mężczyźni zwracają uwagę. Zdziwił się, ze sam zapomniał... Feyra... taa...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Kiedy Irvine wszedł do karczmy, Feyra przybrała nietypowy dla niej wyraz twarzy - był to uśmiech.
Zanim elf do nich podszedł Darkan powiedział coś dziwnego.
- O co ci chodzi z tymi skrótami ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Nie wiedziała o czym on mówi.
Feyrę zdziwił nieco fakt, że Silmathiel zaczęła z nim rozmawiać. Zwłaszcza, że przebieg rozmowy świadczył o tym, że się nie znają.
- To są Silmathiel, Anthar i Darkan. - przedstawiła towarzyszy.
Przez chwilę miała pochwalić się nową, smoczą torebką, ale wydało jej się to dziecinne. Zresztą leżała ona na wierzchu - może sam ktoś zauważy.
- Usiądź. Co tam u ciebie? Czy twoja misja przyniosła oczekiwane rezultaty? - spytała z błyskiem w oku. Irvine zajmował się tym, co ją bardzo fascynowało.
Kiedy Irvine wszedł do karczmy, Feyra przybrała nietypowy dla niej wyraz twarzy - był to uśmiech.
Zanim elf do nich podszedł Darkan powiedział coś dziwnego.
- O co ci chodzi z tymi skrótami ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Nie wiedziała o czym on mówi.
Feyrę zdziwił nieco fakt, że Silmathiel zaczęła z nim rozmawiać. Zwłaszcza, że przebieg rozmowy świadczył o tym, że się nie znają.
- To są Silmathiel, Anthar i Darkan. - przedstawiła towarzyszy.
Przez chwilę miała pochwalić się nową, smoczą torebką, ale wydało jej się to dziecinne. Zresztą leżała ona na wierzchu - może sam ktoś zauważy.
- Usiądź. Co tam u ciebie? Czy twoja misja przyniosła oczekiwane rezultaty? - spytała z błyskiem w oku. Irvine zajmował się tym, co ją bardzo fascynowało.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
Irvine nie zwracał zbytnio uwagi Anthara. Z początku myślał że to jeden z miliona podróżników. Jego pojawienie się wywołało zbyt wielki zamęt w drużynie. Srebrny elf wolał przyglądać się towarzyszom. Patrząc na Feyrę naprawdę bardzo się zdziwił. Nigdy nie widział u niej uśmiechu, jednak, gdy pojawił się Irvine, nagle jej twarz wręcz nim rozbłysła. Gdy drowka przedstawiła drużynę, psion wstał i podał dłoń elfowi przedstawiając się. Zdziwił się reakcją Silmathiel. Jej oczy zmieniały kolory tak szybko, że zwariować, by można podczas patrzenia w nie. O ile to możliwe przybierały wszystkie kolory jakie istniały. Z tego co widział jedynie Darkan zachowywał się jak zawsze. Czyżby Irvine działał na kobiety jakoś specjalnie? Kto wie...
W każdym razie psion przeczuwał, że zbyt długo nie poodpoczywa w Sigil
Irvine nie zwracał zbytnio uwagi Anthara. Z początku myślał że to jeden z miliona podróżników. Jego pojawienie się wywołało zbyt wielki zamęt w drużynie. Srebrny elf wolał przyglądać się towarzyszom. Patrząc na Feyrę naprawdę bardzo się zdziwił. Nigdy nie widział u niej uśmiechu, jednak, gdy pojawił się Irvine, nagle jej twarz wręcz nim rozbłysła. Gdy drowka przedstawiła drużynę, psion wstał i podał dłoń elfowi przedstawiając się. Zdziwił się reakcją Silmathiel. Jej oczy zmieniały kolory tak szybko, że zwariować, by można podczas patrzenia w nie. O ile to możliwe przybierały wszystkie kolory jakie istniały. Z tego co widział jedynie Darkan zachowywał się jak zawsze. Czyżby Irvine działał na kobiety jakoś specjalnie? Kto wie...
W każdym razie psion przeczuwał, że zbyt długo nie poodpoczywa w Sigil
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Wszyscy
Irvine przysiadł na krześle i zamówił śniadanie.
- Wybacz, Silmathiel, zaraz o tym porozmawiamy, dobrze? Nie mam znajomości w piekielnych sferach, ale może zaraz dojdziemy do tego, o co ci chodzi. - powiedział elf z uśmiechem.
Odwrócił się do Feyry.
- Moja droga, chciałbym wręczyć ci w prezencie coś, co na pewno ci się spodoba... - sięgnął do torby, wyjął z niej książeczkę i... jajo.
- Jajo czarnego smoka... Jest troszkę inny niż zwykłe, wiesz? Dlatego, że wygląda, jakby był złocony. W niektórych miejscach. Wyobraź sobie smoka ze złotymi okuciami, i mniej więcej tak będzie wyglądał. A książa jest o pielęgnacji smoczych jaj. - zakończył z uśmiechem.
Feyra rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- Ale czy nie możemy zająć się nim razem? - spytała.
I niemal w tej samej chwili zauważyliście że wasz stolik niepostrzeżenie okrążyło pięciu czy sześciu ludzi w czarnych pelerynach. Gdy tylko zwróciliście na to uwagę, nagle mniej więcej na środku sali otwarł się portal, i wysokoczyło zeń kilka humadoidalnych demonów. Natychmiast rzuciły się w waszą stronę, a czarno odziani ludzie zrzucili płaszcze.
Okazali się być zielonymi abiszai.
Stoicie teraz przy stoliku, otoczeni kręgiem stojących do was plecami abiszai, aczkolwiek niezby ścisłym, a od strony środka sali atakuje sześć humanoidalnych demonów, których nie umiecie rozpoznać. Przemieszczają się szybko i w tłumie, więc nawet dokładnie ich nie widzicie.
Irvine przysiadł na krześle i zamówił śniadanie.
- Wybacz, Silmathiel, zaraz o tym porozmawiamy, dobrze? Nie mam znajomości w piekielnych sferach, ale może zaraz dojdziemy do tego, o co ci chodzi. - powiedział elf z uśmiechem.
Odwrócił się do Feyry.
- Moja droga, chciałbym wręczyć ci w prezencie coś, co na pewno ci się spodoba... - sięgnął do torby, wyjął z niej książeczkę i... jajo.
- Jajo czarnego smoka... Jest troszkę inny niż zwykłe, wiesz? Dlatego, że wygląda, jakby był złocony. W niektórych miejscach. Wyobraź sobie smoka ze złotymi okuciami, i mniej więcej tak będzie wyglądał. A książa jest o pielęgnacji smoczych jaj. - zakończył z uśmiechem.
Feyra rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- Ale czy nie możemy zająć się nim razem? - spytała.
I niemal w tej samej chwili zauważyliście że wasz stolik niepostrzeżenie okrążyło pięciu czy sześciu ludzi w czarnych pelerynach. Gdy tylko zwróciliście na to uwagę, nagle mniej więcej na środku sali otwarł się portal, i wysokoczyło zeń kilka humadoidalnych demonów. Natychmiast rzuciły się w waszą stronę, a czarno odziani ludzie zrzucili płaszcze.
Okazali się być zielonymi abiszai.
Stoicie teraz przy stoliku, otoczeni kręgiem stojących do was plecami abiszai, aczkolwiek niezby ścisłym, a od strony środka sali atakuje sześć humanoidalnych demonów, których nie umiecie rozpoznać. Przemieszczają się szybko i w tłumie, więc nawet dokładnie ich nie widzicie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Sytuacja ją rozzłościła. Jej oczy zapłonęły czerwienią. Ledwo powstrzymała się by nie rozłożyć skrzydeł i nie uderzyć nimi kogoś. Wstała ze swojego miejsca dobywając powoli miecza.
- Żaden otchłanny śmieć nie będzie mnie teraz irytował! - warknęła zła jak bies. Trzymała już miecz w dłoni. Przyjrzała się abiszaiom. To były diabły, a co za tym idzie nie mogły mieć zbyt wiele wspólnego z jej ojcem. Za to z całą pewnością wiele wspólnego miały tamte demony, które najwyraźniej zapragnęły dotrzymać jej i jej kompanom towarzystwa... Sil zamachnęła się ogonem, na którego końcu błyskawicznie pojawił się jadowy kolec wywerny. Z gardła półdemonicy wyrwało się ponure, nie wróżące niczego dobrego warknięcie. W chwilę później puściła soczystą wiązankę, od której najtwardszym marynarzom mogły zwiędnąć uszy...
Sytuacja ją rozzłościła. Jej oczy zapłonęły czerwienią. Ledwo powstrzymała się by nie rozłożyć skrzydeł i nie uderzyć nimi kogoś. Wstała ze swojego miejsca dobywając powoli miecza.
- Żaden otchłanny śmieć nie będzie mnie teraz irytował! - warknęła zła jak bies. Trzymała już miecz w dłoni. Przyjrzała się abiszaiom. To były diabły, a co za tym idzie nie mogły mieć zbyt wiele wspólnego z jej ojcem. Za to z całą pewnością wiele wspólnego miały tamte demony, które najwyraźniej zapragnęły dotrzymać jej i jej kompanom towarzystwa... Sil zamachnęła się ogonem, na którego końcu błyskawicznie pojawił się jadowy kolec wywerny. Z gardła półdemonicy wyrwało się ponure, nie wróżące niczego dobrego warknięcie. W chwilę później puściła soczystą wiązankę, od której najtwardszym marynarzom mogły zwiędnąć uszy...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Wszystko zapowiadało się wspaniale. Spotkała Irvine'a, a na dodatek dostała od niego najlepszy prezent jaki tylko mogła sobie wyobrazić.
Wtedy jednak coś się popsuło.
- A to co znowu ? - powiedziała cicho tracąc dobry humor.
Szybko, ale ostrożnie, schowała jajo do torby. Jej magia powinna mu zapewnić dodatkowe bezpieczeństwo.
Nie wiedziała skąd się wzieli jedni i drudzy.
Wyciągnęła miecz - była gotowa do walki, ale nie ruszyła do ataku.
Może nawet nie będzie walczyć, nie mają związku z ich porachunkami. A może? Silmathiel i Anthar byli w otchłani.
Feyra zajęła strategiczną pozycję. Jeśli Abiszai faktycznie byli po ich stronie, to zajeli oni pierwszą linię.
A demon, który się przez nich przebije, wcale nie będzie miał łatwiej - spotka się ze zdenerwowaną (za przeszkadzanie) Feyrą.
Wszystko zapowiadało się wspaniale. Spotkała Irvine'a, a na dodatek dostała od niego najlepszy prezent jaki tylko mogła sobie wyobrazić.
Wtedy jednak coś się popsuło.
- A to co znowu ? - powiedziała cicho tracąc dobry humor.
Szybko, ale ostrożnie, schowała jajo do torby. Jej magia powinna mu zapewnić dodatkowe bezpieczeństwo.
Nie wiedziała skąd się wzieli jedni i drudzy.
Wyciągnęła miecz - była gotowa do walki, ale nie ruszyła do ataku.
Może nawet nie będzie walczyć, nie mają związku z ich porachunkami. A może? Silmathiel i Anthar byli w otchłani.
Feyra zajęła strategiczną pozycję. Jeśli Abiszai faktycznie byli po ich stronie, to zajeli oni pierwszą linię.
A demon, który się przez nich przebije, wcale nie będzie miał łatwiej - spotka się ze zdenerwowaną (za przeszkadzanie) Feyrą.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Czarny Strzanik nie marnował czasu na szczerzenie zębów. Para białych oczu błysnęła z cienia hełmu, gdy zerwał sie z krzesła i zaśmiałsie cicho. Wreszcie cos się dzieje i wreszcie może sprawdzic do czego jest zdolny. Chyba jako jedyny z obecnych cieszył się z rozwoju sytuacji. Chwycił za młot i przygotował się do powalenia pierwszego lepszego przeciwnika, gotów poprawic mu kulą kwasu, jeśli nie uda siego powalic, lub przejsć się po nim, jesli padnie na ziemię.
Czarny Strzanik nie marnował czasu na szczerzenie zębów. Para białych oczu błysnęła z cienia hełmu, gdy zerwał sie z krzesła i zaśmiałsie cicho. Wreszcie cos się dzieje i wreszcie może sprawdzic do czego jest zdolny. Chyba jako jedyny z obecnych cieszył się z rozwoju sytuacji. Chwycił za młot i przygotował się do powalenia pierwszego lepszego przeciwnika, gotów poprawic mu kulą kwasu, jeśli nie uda siego powalic, lub przejsć się po nim, jesli padnie na ziemię.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
- Czy w tym świecie nie ma chwili żeby odpocząć? Zawsze coś musi się dziać! Dajcie choć śniadanie skończyć. - Krzyknął zażenowany
Zniknął. W tym momencie chciał rzucić łańcuch piorunów ale stwierdził że to nie miałoby sensu bo tak ucierpiałby najbardziej Darkan. Skupił się na sercu jednego z demonów. Chciał wytworzyć mu kryształy w sercu by rozwaliły je od środka. Potem przyzwał constructa. Następnie kompanów i Irvine'a zaczął ochraniać ścianą ektoplazmy. Gdy ją wytworzył zaczął rzucać śmiercionośną energią w demony. Po paru takich rzutach zaczął tworzyć kryształy pod ich nogami, chyba że udało mu się wtedy z wytworzeniem ich w sercu wroga, to nie tworzył ich pod nogami a właśnie w sercach. Po za tym gdy był pewien że jego atak sztyletem się uda wykonywał go. Nie stał w miejscu żeby przeciwnik nie znał jego pozycji zbyt długo
- Czy w tym świecie nie ma chwili żeby odpocząć? Zawsze coś musi się dziać! Dajcie choć śniadanie skończyć. - Krzyknął zażenowany
Zniknął. W tym momencie chciał rzucić łańcuch piorunów ale stwierdził że to nie miałoby sensu bo tak ucierpiałby najbardziej Darkan. Skupił się na sercu jednego z demonów. Chciał wytworzyć mu kryształy w sercu by rozwaliły je od środka. Potem przyzwał constructa. Następnie kompanów i Irvine'a zaczął ochraniać ścianą ektoplazmy. Gdy ją wytworzył zaczął rzucać śmiercionośną energią w demony. Po paru takich rzutach zaczął tworzyć kryształy pod ich nogami, chyba że udało mu się wtedy z wytworzeniem ich w sercu wroga, to nie tworzył ich pod nogami a właśnie w sercach. Po za tym gdy był pewien że jego atak sztyletem się uda wykonywał go. Nie stał w miejscu żeby przeciwnik nie znał jego pozycji zbyt długo
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Demony przypominały diablęta, tylko że były o wiele bardziej umięśnione i nieco większe. Zbliżały się szybko. Abiszai stworzyły w kilka sekund linię, oddzielają was od atakujących.
Silmathiel stała tuż za nimi, dzierżąc miecz. Jej oczy przybrały kolor tak złowieszczy, a jednocześnie tak nieokreślony, że każdemu kto w nie spojrzał, ciarki przebiegały po plecach.
Feyra stanęła obok niej, z torbą ze smoczej skóry przewieszoną przez ramię.
Darkan wyskoczył przed linię abiszai i uderzył pierwszego z atakujących młotem. Ten odsunął się o krok do tyłu, a jego twarzy wykrzywiła się nieludzko. Abiszai warknął z tyłu:
- Nie ryzykuj, zaraz będą nasi kumple!
Anthar zniknął. Próba stworzenia kryształów we wnętrzu ciała się nie powiodła - zdaje się, że trzeba widzieć miejsce, w którym się je tworzy, przypomniał sobie. Skupił się więc na przywołaniu golema z ektoplazmy, co zajmie chwilkę.
Stwory z Otchałni zderzyły się z abiszai.
Silmathiel stała tuż za nimi, dzierżąc miecz. Jej oczy przybrały kolor tak złowieszczy, a jednocześnie tak nieokreślony, że każdemu kto w nie spojrzał, ciarki przebiegały po plecach.
Feyra stanęła obok niej, z torbą ze smoczej skóry przewieszoną przez ramię.
Darkan wyskoczył przed linię abiszai i uderzył pierwszego z atakujących młotem. Ten odsunął się o krok do tyłu, a jego twarzy wykrzywiła się nieludzko. Abiszai warknął z tyłu:
- Nie ryzykuj, zaraz będą nasi kumple!
Anthar zniknął. Próba stworzenia kryształów we wnętrzu ciała się nie powiodła - zdaje się, że trzeba widzieć miejsce, w którym się je tworzy, przypomniał sobie. Skupił się więc na przywołaniu golema z ektoplazmy, co zajmie chwilkę.
Stwory z Otchałni zderzyły się z abiszai.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)