[alternatywa] Kraina 7

-
- Pomywacz
- Posty: 64
- Rejestracja: sobota, 1 stycznia 2005, 22:24
Natalie
Zrobiła kilka kroków naprzód i wycelowała karabin prosto w pierś blondynki. Zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów. Czy ja ją gdzieś widziałam!? - zadała sobie pytanie.
Posłuchaj – Powiedziała wolno, rozkazującym tonem, uświadamiając sobie, że jej kontrola nad własną mimiką i grą ciała jest zadziwiająco dobra – Najpierw powiesz nam kim jesteś. Nie rób gwałtownych ruchów. Nie próbuj żadnych wygłupów... .
Zrobiła kilka kroków naprzód i wycelowała karabin prosto w pierś blondynki. Zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów. Czy ja ją gdzieś widziałam!? - zadała sobie pytanie.
Posłuchaj – Powiedziała wolno, rozkazującym tonem, uświadamiając sobie, że jej kontrola nad własną mimiką i grą ciała jest zadziwiająco dobra – Najpierw powiesz nam kim jesteś. Nie rób gwałtownych ruchów. Nie próbuj żadnych wygłupów... .
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 14 lutego 2005, 00:13 przez Misz, łącznie zmieniany 1 raz.
She can kill with a smile
She can wound with her eyes
She can wound with her eyes

-
- Majtek
- Posty: 101
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 10:48
- Lokalizacja: Wiocha na północ od Basty
Adam Markowicz słysząc rozmowę wstał i poszedł do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie Pafnucy i Ferdynand rozmawiali z nieznajomym.
Witam. Pan mówił coś o Hefajstosie? Ja wiem tylko, że Hefajstos to dyrektor, czy tez rezyser tego reality-show. Bierzemy udział w teleturnieju zwanym Kraina 7. Pan pewnie musi być z tej drugiej grupy. Osobiscie nie znam Hefajstosa i nie wiem dlaczego Pan ma taka nadzieje ze on nas tu wyslal.
Wogole wie Pan co sie tutaj dzieje? Bo nam tam nic nie powiedzieli. Powiedzieli tylko ze mozna kupe kasy wygrac, ale nic wiecej.
Adam podwinął rękawy.
Zastanawia mnie caly ten teleturniej, bo widzi Pan mowili ze bedzie calkowicie bezpieczny a tu juz pare trupow mielismy. Liczylismy ze sie czegos od Pana dowiemy.
Adam opuscil rekawy.
Prosze nam wyjasnic co sie tu do cholery dzieje. Co to za monstra tu grasuja?? O co tu k**wa chodzi?
Witam. Pan mówił coś o Hefajstosie? Ja wiem tylko, że Hefajstos to dyrektor, czy tez rezyser tego reality-show. Bierzemy udział w teleturnieju zwanym Kraina 7. Pan pewnie musi być z tej drugiej grupy. Osobiscie nie znam Hefajstosa i nie wiem dlaczego Pan ma taka nadzieje ze on nas tu wyslal.
Wogole wie Pan co sie tutaj dzieje? Bo nam tam nic nie powiedzieli. Powiedzieli tylko ze mozna kupe kasy wygrac, ale nic wiecej.
Adam podwinął rękawy.
Zastanawia mnie caly ten teleturniej, bo widzi Pan mowili ze bedzie calkowicie bezpieczny a tu juz pare trupow mielismy. Liczylismy ze sie czegos od Pana dowiemy.
Adam opuscil rekawy.
Prosze nam wyjasnic co sie tu do cholery dzieje. Co to za monstra tu grasuja?? O co tu k**wa chodzi?
Everything is irrelevant

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: wtorek, 1 lutego 2005, 22:16
- Lokalizacja: Bydgoszcz

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: sobota, 27 listopada 2004, 20:12
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Basta
- Kontakt:
Marcin wycelował kuszę w stronę, skąd dobiegały ryki. Motocyklistka na słowa Natalie roześmiała się.
- A co wy? Druga grupa frajerów jesteście? Po co was tu wysłali? Nie wiedzą, że wszystko się zdupiło? - zarechotała. - Ale zabawa przednia, nie przepłaciłam.
Władkowi kobieta wydawała się lekko znajoma... Jakby gdzieś już ją widział. Ale nie potrafił sobie przypomnieć gdzie... Może w telewizji?
- Możecie mnie nazywać Anna, a teraz opuście te cholerne lufy, bo pewnie nawet nie potraficie z tego strzelać. Trzy mutki biegną w waszą stroną i jeśli zamierzacie tak stać na otwartym polu, to możecie sobie powiedzieć "adios" i palnąć w łeb. Radzę schować się w barakach, hehe, te mutki strasznie zjadliwe są... Znaczy zjadają - parsknęła śmiechem. Najwyraźniej cała sytuacja bardzo ją bawiła.
Na słowa Pafnucego nieznajomy podrapał się po głowie.
- Jestem Grzegorz Marcinkowski, mam sporą firmę w Rybniku i okolicy. "Kraina 7"... - zamyślił się. - To wy jesteście z drugiej grupy, tak? Po co was przysłali? Nie wiedzą, że coś się spierdoliło?
Z sąsiedniego pomieszczenia wszedł Adam i dzieciak.
- Jezu, przysłali tu dziecko? Odbiło im do reszty? Heh, gdybym wiedział, że będzie taki sajgon to bym się nie zapisywał. No, ale... wiecie, zawsze to jakieś ciekawe doświadczenie. Helikopter tutaj był.
Na słowa Adama milczał przez chwilę zastanawiając się, wreszcie odparł ostrożnie.
- A tak Hefajstos, to gościu, który zarządza projektem. Namówił nas do udziału, dał nawet zniżkę, bo zaopatruję LSI-Tech w jogurciki i inne żarło, wiecie, bo mam firmę spożywczą. A żeby wszystko wyjaśnić, to trzebaby długo gadać, a sądząc po tych rykach na zewnątrz nie mamy czasu. Mutki nam ostatnim razem zeżarły trzech ludzi w tym dyrektora jakiegoś instytutu w Dreźnie.
Marcin zauważył ruch między drzewami. Krzaki poruszyły i nagle między gałęziami pojawił się obły łeb. Mężczyzna nacisnął spust kuszy. Bełt pomknął prosto w stronę stwora. [łatwość: 6, rzut k10: 1 wynik: sukces] Wbił się w czarny pysk, zielona krew buchnęła na wszystkie strony i krzaki zatrzęsły się, gdy stwór targał się w przedśmiertnych konwulsjach.
- No to jednego mniej - stwierdziła Anna. - Ciekawe ile się wykluło w tym czasie. Gniazdo chyba się trochę popsuło, bo wypluło ich za dużo. Na wschodzie wyspy jest ich więcej.
- A co wy? Druga grupa frajerów jesteście? Po co was tu wysłali? Nie wiedzą, że wszystko się zdupiło? - zarechotała. - Ale zabawa przednia, nie przepłaciłam.
Władkowi kobieta wydawała się lekko znajoma... Jakby gdzieś już ją widział. Ale nie potrafił sobie przypomnieć gdzie... Może w telewizji?
- Możecie mnie nazywać Anna, a teraz opuście te cholerne lufy, bo pewnie nawet nie potraficie z tego strzelać. Trzy mutki biegną w waszą stroną i jeśli zamierzacie tak stać na otwartym polu, to możecie sobie powiedzieć "adios" i palnąć w łeb. Radzę schować się w barakach, hehe, te mutki strasznie zjadliwe są... Znaczy zjadają - parsknęła śmiechem. Najwyraźniej cała sytuacja bardzo ją bawiła.
Na słowa Pafnucego nieznajomy podrapał się po głowie.
- Jestem Grzegorz Marcinkowski, mam sporą firmę w Rybniku i okolicy. "Kraina 7"... - zamyślił się. - To wy jesteście z drugiej grupy, tak? Po co was przysłali? Nie wiedzą, że coś się spierdoliło?
Z sąsiedniego pomieszczenia wszedł Adam i dzieciak.
- Jezu, przysłali tu dziecko? Odbiło im do reszty? Heh, gdybym wiedział, że będzie taki sajgon to bym się nie zapisywał. No, ale... wiecie, zawsze to jakieś ciekawe doświadczenie. Helikopter tutaj był.
Na słowa Adama milczał przez chwilę zastanawiając się, wreszcie odparł ostrożnie.
- A tak Hefajstos, to gościu, który zarządza projektem. Namówił nas do udziału, dał nawet zniżkę, bo zaopatruję LSI-Tech w jogurciki i inne żarło, wiecie, bo mam firmę spożywczą. A żeby wszystko wyjaśnić, to trzebaby długo gadać, a sądząc po tych rykach na zewnątrz nie mamy czasu. Mutki nam ostatnim razem zeżarły trzech ludzi w tym dyrektora jakiegoś instytutu w Dreźnie.
Marcin zauważył ruch między drzewami. Krzaki poruszyły i nagle między gałęziami pojawił się obły łeb. Mężczyzna nacisnął spust kuszy. Bełt pomknął prosto w stronę stwora. [łatwość: 6, rzut k10: 1 wynik: sukces] Wbił się w czarny pysk, zielona krew buchnęła na wszystkie strony i krzaki zatrzęsły się, gdy stwór targał się w przedśmiertnych konwulsjach.
- No to jednego mniej - stwierdziła Anna. - Ciekawe ile się wykluło w tym czasie. Gniazdo chyba się trochę popsuło, bo wypluło ich za dużo. Na wschodzie wyspy jest ich więcej.

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: wtorek, 1 lutego 2005, 22:16
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Władek
Władek spojrzał na miejsce z którego pokazał się stwór.
To chyba rzeczywiście nie najlepszy czas na rozmowę. Natalie - pojedziesz z panią. Marcin - osłaniaj tyły. Ja poszukam Kasi. Spotkamy się w środku.
Władek ruszył biegiem w stronę miejsca, gdzie ukryła się Kasia.
Kasiu - możesz już wyjść. - krzyknął.
Gdy Kasia wyjdzie z ukrycia Władek chwyta ją za rękę i biegnąc ciągnie w stronę dziury w płocie.
Władek spojrzał na miejsce z którego pokazał się stwór.
To chyba rzeczywiście nie najlepszy czas na rozmowę. Natalie - pojedziesz z panią. Marcin - osłaniaj tyły. Ja poszukam Kasi. Spotkamy się w środku.
Władek ruszył biegiem w stronę miejsca, gdzie ukryła się Kasia.
Kasiu - możesz już wyjść. - krzyknął.
Gdy Kasia wyjdzie z ukrycia Władek chwyta ją za rękę i biegnąc ciągnie w stronę dziury w płocie.

-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Pafnucy Muchol:
- Mutki? Czyli mutanty? Jezus maria, to wy tutaj jakieś eksperymenty genetyczne robiliście?! To po co NAS tu wysłali? Mamy pozabijać te bestie? - Pafnucy był równie zdenerwowany, co przestraszony. - No dobra eeee... Grzegorz, co jest w reszcie budynków? O co chocdziło z tym uciekinierem i helikopterem? Aha i my jesteśmy ta drugą grupą, ale tera nie ważna jest gra, ważne jest nasze życie... Ktoś musi pójjść po resztę na zewnątrz.
- Mutki? Czyli mutanty? Jezus maria, to wy tutaj jakieś eksperymenty genetyczne robiliście?! To po co NAS tu wysłali? Mamy pozabijać te bestie? - Pafnucy był równie zdenerwowany, co przestraszony. - No dobra eeee... Grzegorz, co jest w reszcie budynków? O co chocdziło z tym uciekinierem i helikopterem? Aha i my jesteśmy ta drugą grupą, ale tera nie ważna jest gra, ważne jest nasze życie... Ktoś musi pójjść po resztę na zewnątrz.
żyję


-
- Majtek
- Posty: 101
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 10:48
- Lokalizacja: Wiocha na północ od Basty
Mutanty, powaznie sa tutaj jakies mutanty?? Fuck! - krzyknał Adam
Adam wziął głeboki oddech.
Sluchaj, czy masz jakis taki breloczek? My znalezlismy jeden ale byl rozbity i zastanawialismy sie czy bylo ich wiecej.
Swoja droga ilu was tu ludzi jest?
Musimy sie stad jak najszybciej wydostac.
Adam wziął głeboki oddech.
Sluchaj, czy masz jakis taki breloczek? My znalezlismy jeden ale byl rozbity i zastanawialismy sie czy bylo ich wiecej.
Swoja droga ilu was tu ludzi jest?
Musimy sie stad jak najszybciej wydostac.
Everything is irrelevant

-
- Pomywacz
- Posty: 64
- Rejestracja: sobota, 1 stycznia 2005, 22:24
Natalie
Co takiego?! – Wydawało jej się, że z tym mówieniem o mutantach to były wygłupy. Kłóciło się to z jej obrazem świata. Zawsze myślała o mutantach jak o koncepcji scjence fiction. Może za pięć, może za dziesięć lat, ale zawsze było to coś z bliższej lub dalszej przyszłości. Jednak nie dała po sobie poznać konsternacji. Słuchaj no, panno cwana – powiedziała, płynnie opuszczając lufę karabinu. Jednocześnie podparła kolbę lewą ręką, by móc w ułamku sekundy wycelować i strzelić – Po pierwsze – Wskazała wrak Apacza na polu – Tam leży jeden taki, co myślał że nie potrafimy strzelać. Na twoim miejscu martwiłabym się o siebie. Więc zapłaciłaś za to, żeby patrzeć. Lubisz to, prawda? Jeśli te twoje „mutki” są takie niebezpieczne, co czyni cię taką szczęśliwą, jeżdżąc z tym swoim pistolecikiem, na tym marnym, rzędowo-silnikowym zabytku?! Lepiej zrobisz, jeśli opowiesz nam wszystko, co wiesz, bez owijania w bawełnę, inaczej możesz wracać do animee, z którego się urwałaś, ! Czuła się dotknięta zadufanym tonem nieznajomej. Nawet jeśli nie jest wrogiem, postanowiła, że lepiej będzie mieć ją na oku. Idziemy do bazy – powiedziała z naciskiem! Zostajes? – Zapytała, mierząc ją pytającym wzrokiem, po czym ruszyła za pozostałymi.
Co takiego?! – Wydawało jej się, że z tym mówieniem o mutantach to były wygłupy. Kłóciło się to z jej obrazem świata. Zawsze myślała o mutantach jak o koncepcji scjence fiction. Może za pięć, może za dziesięć lat, ale zawsze było to coś z bliższej lub dalszej przyszłości. Jednak nie dała po sobie poznać konsternacji. Słuchaj no, panno cwana – powiedziała, płynnie opuszczając lufę karabinu. Jednocześnie podparła kolbę lewą ręką, by móc w ułamku sekundy wycelować i strzelić – Po pierwsze – Wskazała wrak Apacza na polu – Tam leży jeden taki, co myślał że nie potrafimy strzelać. Na twoim miejscu martwiłabym się o siebie. Więc zapłaciłaś za to, żeby patrzeć. Lubisz to, prawda? Jeśli te twoje „mutki” są takie niebezpieczne, co czyni cię taką szczęśliwą, jeżdżąc z tym swoim pistolecikiem, na tym marnym, rzędowo-silnikowym zabytku?! Lepiej zrobisz, jeśli opowiesz nam wszystko, co wiesz, bez owijania w bawełnę, inaczej możesz wracać do animee, z którego się urwałaś, ! Czuła się dotknięta zadufanym tonem nieznajomej. Nawet jeśli nie jest wrogiem, postanowiła, że lepiej będzie mieć ją na oku. Idziemy do bazy – powiedziała z naciskiem! Zostajes? – Zapytała, mierząc ją pytającym wzrokiem, po czym ruszyła za pozostałymi.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 14 lutego 2005, 22:03 przez Misz, łącznie zmieniany 1 raz.
She can kill with a smile
She can wound with her eyes
She can wound with her eyes

-
- Mat
- Posty: 565
- Rejestracja: wtorek, 26 października 2004, 19:31
- Numer GG: 3604434
- Lokalizacja: ^_^
- Kontakt:
Marcin:
Do diabła! Zawsze myślałem że mutanty to kwestia przyszłości i byłem pewny że nie ma ich na świecie a teraz mój bełt leży w krtani jednego z nich. Napewno to jakiś eksperyment chcą na nich wyprubować jakąś nową formę życia! Paranoja Marcina dawała o sobie znać.
- Dobra nie wiem czy wiecie ale tych kolesi jest tam więcej a ja nie mam snajperki tylko kuszę więc przełóżmy docinki na później a teraz spier**lajmy!
Do diabła! Zawsze myślałem że mutanty to kwestia przyszłości i byłem pewny że nie ma ich na świecie a teraz mój bełt leży w krtani jednego z nich. Napewno to jakiś eksperyment chcą na nich wyprubować jakąś nową formę życia! Paranoja Marcina dawała o sobie znać.
- Dobra nie wiem czy wiecie ale tych kolesi jest tam więcej a ja nie mam snajperki tylko kuszę więc przełóżmy docinki na później a teraz spier**lajmy!

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: sobota, 27 listopada 2004, 20:12
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Basta
- Kontakt:
Kasia, słysząc Władka, wygramoliła się ze zboża i zaczęła się otrzepywać.
- O co ten cały hałas? - zapytała, biegnąc w stronę dziury w płocie za Władkiem. Anna skwitowała wywód Natalie wzruszeniem ramion, wyminęła kobietę i pojechała spokojnie drogą. Widząc, że wszyscy przechodzą przez dziurę w płocie zatrzymała motor i wciągnęła go do środka.
Grzegorz na pytania Pafnucego odpowiedział z uśmiechem rozsiadając się przy stole i wąchając pizzę.
- W jakiej reszcie budynków? Jest ten barak i ten naprzeciwko. Ten jest dwuskrzydłowy, duży taki. A znajdziesz tu wszystko, nawet telewizję z wszystkimi kanałami jakie sobie wymarzysz. Gdzieś w drugim skrzydle, czy ja wiem. W budynku naprzeciwko był hummer, ale Zdzichu zabrał go na rajd, bo chciał się dostać do chaty, gdzie został Rusek ze swoim... breloczkiem, wiecie - Mężczyzna powiódł po wszystkich wzrokiem, z niedowierzaniem patrzył na dzieciaka, który właśnie wysypywał z szafki opakowania po pizzy. - Breloczka nie mam, przydałby się... Można nim wezwać pomoc.
- O co ten cały hałas? - zapytała, biegnąc w stronę dziury w płocie za Władkiem. Anna skwitowała wywód Natalie wzruszeniem ramion, wyminęła kobietę i pojechała spokojnie drogą. Widząc, że wszyscy przechodzą przez dziurę w płocie zatrzymała motor i wciągnęła go do środka.
Grzegorz na pytania Pafnucego odpowiedział z uśmiechem rozsiadając się przy stole i wąchając pizzę.
- W jakiej reszcie budynków? Jest ten barak i ten naprzeciwko. Ten jest dwuskrzydłowy, duży taki. A znajdziesz tu wszystko, nawet telewizję z wszystkimi kanałami jakie sobie wymarzysz. Gdzieś w drugim skrzydle, czy ja wiem. W budynku naprzeciwko był hummer, ale Zdzichu zabrał go na rajd, bo chciał się dostać do chaty, gdzie został Rusek ze swoim... breloczkiem, wiecie - Mężczyzna powiódł po wszystkich wzrokiem, z niedowierzaniem patrzył na dzieciaka, który właśnie wysypywał z szafki opakowania po pizzy. - Breloczka nie mam, przydałby się... Można nim wezwać pomoc.

-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Pafnucy Muchol:
Pokazuje resztki tajemniczego urządzenia, które znalazł przy trupie i mówi:
- Czy TO BYŁ breloczek? Bo tego czegoś już naprawić się nie da, a tego Ruska to martwego znaleźliśmy... Hummera też znaleźliśmy wywróconego na plaży a Zdzicha nie było... Pewnie też nie żyje. Tym samochodem to dojechaliśmy tutaj, tylko nie wiem, czy dalej go mamy... - Pafnucy się chwilę zastanawia, po czym mówi:
- Musimy się wydostać z tej wyspy. Grzegorz, macie tu coś przydatnego dla nas? Chodzi mi o coś np. do maskowania się, inne środki lokomocji, jakąś silną broń? Albo coś, co może wykryć te mutanty? Bo w tej chwili naszym głównym celem jest ucieczka z tej wyspy w jednym kawałku... - Pafnucy patrzy się na dzieciaka, po czym dodaje:
- Też bym coś zjadł. Zaprowadź nas do jakiegoś jedzenia. - i Pafnucy udaje się za Grzegorzem, o ile ten ich prowadzi do jedzenia.
Pokazuje resztki tajemniczego urządzenia, które znalazł przy trupie i mówi:
- Czy TO BYŁ breloczek? Bo tego czegoś już naprawić się nie da, a tego Ruska to martwego znaleźliśmy... Hummera też znaleźliśmy wywróconego na plaży a Zdzicha nie było... Pewnie też nie żyje. Tym samochodem to dojechaliśmy tutaj, tylko nie wiem, czy dalej go mamy... - Pafnucy się chwilę zastanawia, po czym mówi:
- Musimy się wydostać z tej wyspy. Grzegorz, macie tu coś przydatnego dla nas? Chodzi mi o coś np. do maskowania się, inne środki lokomocji, jakąś silną broń? Albo coś, co może wykryć te mutanty? Bo w tej chwili naszym głównym celem jest ucieczka z tej wyspy w jednym kawałku... - Pafnucy patrzy się na dzieciaka, po czym dodaje:
- Też bym coś zjadł. Zaprowadź nas do jakiegoś jedzenia. - i Pafnucy udaje się za Grzegorzem, o ile ten ich prowadzi do jedzenia.
żyję

-
- Pomywacz
- Posty: 70
- Rejestracja: wtorek, 1 lutego 2005, 22:16
- Lokalizacja: Bydgoszcz


-
- Mat
- Posty: 565
- Rejestracja: wtorek, 26 października 2004, 19:31
- Numer GG: 3604434
- Lokalizacja: ^_^
- Kontakt:

-
- Pomywacz
- Posty: 64
- Rejestracja: sobota, 1 stycznia 2005, 22:24
Natalie
Płot MUSI wytrzymać – zauważyła - To jedyne schronienie, jakim dysponujemy. Przy tym otworze, przydałoby się ustawić coś dużego. Jak ciężki karabin maszynowy, o ile coś takiego się tu znajdzie. Dobra – zwróciła się nieco spokojniej do nieznajomej, która przedstawiła się jako Anna – Co wiesz o trupie w budynku na plaży? I na czym polega, lub miał polegać cel naszej misji. Albo ujmując to prościej; O co w tym wszystkim chodzi?!
Płot MUSI wytrzymać – zauważyła - To jedyne schronienie, jakim dysponujemy. Przy tym otworze, przydałoby się ustawić coś dużego. Jak ciężki karabin maszynowy, o ile coś takiego się tu znajdzie. Dobra – zwróciła się nieco spokojniej do nieznajomej, która przedstawiła się jako Anna – Co wiesz o trupie w budynku na plaży? I na czym polega, lub miał polegać cel naszej misji. Albo ujmując to prościej; O co w tym wszystkim chodzi?!
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 14 lutego 2005, 22:54 przez Misz, łącznie zmieniany 2 razy.
She can kill with a smile
She can wound with her eyes
She can wound with her eyes

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: sobota, 27 listopada 2004, 20:12
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Basta
- Kontakt:
Na pytanie Pafnucego Grzegorz poderwał się i wyrwał mu z ręki szczątki urządzenia. Zaczął naciskać przycisk i zaklął, gdy nic się stało. Odrzucił breloczek na stół.
- Robert miał działający breloczek, ale zaraz na początku poszedł po wyposażenie do chaty na wschodzie. Wtedy nie wiedzieliśmy, że stamtąd przychodzą mutki. W szafkach są różne przydatne rzeczy, na przykład wykrywacz śladów życia - wyjął z kieszeni i pokazał prostokątne urządzenie przypominające palmtopa, niewyraźne ślady migotały wokół centralnego punktu. - Pojazdów już nie ma, Anka miała motor, ale nie wiem czy jeszcze żyje. Helikopter chyba się rozpierdzielił. Więcej broni jest w magazynie, właściwie wszystko czego chcecie.
Na pytanie Adama, odpowiedział.
- Nasza grupa liczyła dziewięć osób. Oleg i Leszek byli ze mną w bazie, ale chyba odlecieli helikopterem, spałem i obudził mnie silnik. Trzymamy też w izolatce w drugim skrzydle świra, który przyszedł z pierw... - zawahał się - a właściwie drugą grupą, wy jesteście trzecią, prawda?
Kiedy Pafnucy zwrócił się do dzieciaka, chłopiec odwrócił się. Nagle skoczył na stół i porwał breloczek i rzucił się w stronę drzwi.
Płot nie wygląda na zbyt mocny, ale na wewnętrznej części jest tablica "Pod napięciem". Mimo wszystko nie wygląda, żeby zasilanie działało, bo dotknęli płota przy przechodzeniu i nikomu nic się nie stało.
- Obserwatorzy, niby? - Anna roześmiała się. - Było nas ośmiu, niech policzę: Grzegorz, Ja, Zdzichu - skrzywiłą się. - Rusek, jeszcze ten gościu z firmy naftowej, jak mu tam, Oleg i Justyna Radziwił z tej bogatej rodziny, dziewczyna jeszcze, ale chyba ją dopadł ten świr z pierwszej grupy, no i jeszcze Księżunio i Robert - znów skrzywiła się z niesmakiem.
- Trup w chacie na plaży? - Anka zmarszczyła brwi. - To musiał być Rusek albo Zdzichu, oni wybrali się tam hummerem, bo chcieli postrzelać z kuszy do saren, a w barakach nie było ani jednej. Wiecie, żeby potem zrobić rożno - zarechotała.
Z lasu wyłoniły się kolejne dwa stwory. Nagle zerwał się wiatr i zboże na polach pochyliło się w gwałtownym powiewie. Trzasnęła samotnie rozsnąca sosna i upadła tuż obok rozbitego helikoptera wzbijając w górę popiół. Stwory przypominały psy o wydłużonych nogach, czarne mięśnie splotami otaczały ciała, skóra wydawała się półprzeźroczysta. Słońce schowało się za chmurami i nad miejsce, gdzie stali zwartą grupką, zaraz a dziurą w płocie padł cień drzew. Stwory zatrzymały się na skraju lasu i wydawały się węszyć. Obłe pyski poruszały się szybko w różne strony, nagle mrożące krew w żyłach wycie dobiegło od mutantów, a z daleka, z lasu odpowiedziały kolejne. Trzasnęły niedomknięte drzwi gdzieś w północnym skrzydle baraku. Wiatr porwał kask Ani, przemknął nad płotem i zatrzymał się w polu. Kobieta śląc kurwy na wszystkie strony przebiegła przez dziurę w płocie po niego.
- Robert miał działający breloczek, ale zaraz na początku poszedł po wyposażenie do chaty na wschodzie. Wtedy nie wiedzieliśmy, że stamtąd przychodzą mutki. W szafkach są różne przydatne rzeczy, na przykład wykrywacz śladów życia - wyjął z kieszeni i pokazał prostokątne urządzenie przypominające palmtopa, niewyraźne ślady migotały wokół centralnego punktu. - Pojazdów już nie ma, Anka miała motor, ale nie wiem czy jeszcze żyje. Helikopter chyba się rozpierdzielił. Więcej broni jest w magazynie, właściwie wszystko czego chcecie.
Na pytanie Adama, odpowiedział.
- Nasza grupa liczyła dziewięć osób. Oleg i Leszek byli ze mną w bazie, ale chyba odlecieli helikopterem, spałem i obudził mnie silnik. Trzymamy też w izolatce w drugim skrzydle świra, który przyszedł z pierw... - zawahał się - a właściwie drugą grupą, wy jesteście trzecią, prawda?
Kiedy Pafnucy zwrócił się do dzieciaka, chłopiec odwrócił się. Nagle skoczył na stół i porwał breloczek i rzucił się w stronę drzwi.
Płot nie wygląda na zbyt mocny, ale na wewnętrznej części jest tablica "Pod napięciem". Mimo wszystko nie wygląda, żeby zasilanie działało, bo dotknęli płota przy przechodzeniu i nikomu nic się nie stało.
- Obserwatorzy, niby? - Anna roześmiała się. - Było nas ośmiu, niech policzę: Grzegorz, Ja, Zdzichu - skrzywiłą się. - Rusek, jeszcze ten gościu z firmy naftowej, jak mu tam, Oleg i Justyna Radziwił z tej bogatej rodziny, dziewczyna jeszcze, ale chyba ją dopadł ten świr z pierwszej grupy, no i jeszcze Księżunio i Robert - znów skrzywiła się z niesmakiem.
- Trup w chacie na plaży? - Anka zmarszczyła brwi. - To musiał być Rusek albo Zdzichu, oni wybrali się tam hummerem, bo chcieli postrzelać z kuszy do saren, a w barakach nie było ani jednej. Wiecie, żeby potem zrobić rożno - zarechotała.
Z lasu wyłoniły się kolejne dwa stwory. Nagle zerwał się wiatr i zboże na polach pochyliło się w gwałtownym powiewie. Trzasnęła samotnie rozsnąca sosna i upadła tuż obok rozbitego helikoptera wzbijając w górę popiół. Stwory przypominały psy o wydłużonych nogach, czarne mięśnie splotami otaczały ciała, skóra wydawała się półprzeźroczysta. Słońce schowało się za chmurami i nad miejsce, gdzie stali zwartą grupką, zaraz a dziurą w płocie padł cień drzew. Stwory zatrzymały się na skraju lasu i wydawały się węszyć. Obłe pyski poruszały się szybko w różne strony, nagle mrożące krew w żyłach wycie dobiegło od mutantów, a z daleka, z lasu odpowiedziały kolejne. Trzasnęły niedomknięte drzwi gdzieś w północnym skrzydle baraku. Wiatr porwał kask Ani, przemknął nad płotem i zatrzymał się w polu. Kobieta śląc kurwy na wszystkie strony przebiegła przez dziurę w płocie po niego.
