[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Arilyn Faerith
Spojrzała wpierw na Erytryna, potem na pozostałych kompanów i poczerwieniała na twarzy wyraźnie poirytowana.
- Wydawało mi się, że już kiedyś mówiłam, że fatalny ze mnie dowódca... I coś mi się zdaje, że to nawet dzisiaj mówiłam... Już dwa albo nawet trzy razy... A ty Erytryn to myślałam, że lepszą masz pamięć - pokręciła głową. - Ja mam tak samo jak Silbern... Zero zmysłu taktycznego! Zero! - powtórzyła elfka piekląc się przez chwilę. Zastanowiła się chwilę - Chcieliście to macie! - rzuciła. - Będą trzy grupy. Ja zostaję z Torosarem i Erytrynem - nie dodała jednak, że ma ochotę porachować Mistykowi kości... - Reszta tworzy dwie grupki. Tak żeby znalazł się w niej jeden mag, jeden walczący wręcz i jeden zasięgowiec. My idziemy do centrum, a reszta rozłazi się po mieście - powiedziała. - Macie moją taktykę! - parsknęła na koniec wystawiając język w typowo dziecinnym zachowaniu. Nagle z ponad siedemnastoletniej dziewczyny stała się siedmioletnią naburmuszoną dziewczynką... Cóż... To musiało kiedyś nadejść... Nikt jej tu nie słuchał...
Spojrzała wpierw na Erytryna, potem na pozostałych kompanów i poczerwieniała na twarzy wyraźnie poirytowana.
- Wydawało mi się, że już kiedyś mówiłam, że fatalny ze mnie dowódca... I coś mi się zdaje, że to nawet dzisiaj mówiłam... Już dwa albo nawet trzy razy... A ty Erytryn to myślałam, że lepszą masz pamięć - pokręciła głową. - Ja mam tak samo jak Silbern... Zero zmysłu taktycznego! Zero! - powtórzyła elfka piekląc się przez chwilę. Zastanowiła się chwilę - Chcieliście to macie! - rzuciła. - Będą trzy grupy. Ja zostaję z Torosarem i Erytrynem - nie dodała jednak, że ma ochotę porachować Mistykowi kości... - Reszta tworzy dwie grupki. Tak żeby znalazł się w niej jeden mag, jeden walczący wręcz i jeden zasięgowiec. My idziemy do centrum, a reszta rozłazi się po mieście - powiedziała. - Macie moją taktykę! - parsknęła na koniec wystawiając język w typowo dziecinnym zachowaniu. Nagle z ponad siedemnastoletniej dziewczyny stała się siedmioletnią naburmuszoną dziewczynką... Cóż... To musiało kiedyś nadejść... Nikt jej tu nie słuchał...

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Dziewczyno... Zmysłu nie masz, ale obracasz się w kręgach wielkich wojowników. Prędzej czy później zmysl się pojawi, a jak nie zmysłto rutyna i doświadczenie beda ci podpowiadać. O ile nie dasz się za szybko zabić, ale patrząc jak walczysz, to raczej szybko ci nie grozi odezwał się do Arylin. Następnie ruszył za Veliusem i Urguthem w poszukiwaniu artefaktu.
Dziewczyno... Zmysłu nie masz, ale obracasz się w kręgach wielkich wojowników. Prędzej czy później zmysl się pojawi, a jak nie zmysłto rutyna i doświadczenie beda ci podpowiadać. O ile nie dasz się za szybko zabić, ale patrząc jak walczysz, to raczej szybko ci nie grozi odezwał się do Arylin. Następnie ruszył za Veliusem i Urguthem w poszukiwaniu artefaktu.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM

-
- Majtek
- Posty: 118
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
- Lokalizacja: wrocek
Ugurth
-Mi tam pasuje - odparł Ugurth i ruszył za 2 towarzyszami. Po drodze nie odzywał się do towarzyszy, całą uwagę poświęcał na rozglądaniu się w poszukiwaniu demonów. Wiedział iż są w pobliżu a nawet kto wie obserwują ich. Szedł z tyłu oglądając się za siebie co rusz przygotowany na atak. - tak w ogóle jak wygląda to coś czego szukamy- odezwał się w końcu rozglądając się uważnie.
-Mi tam pasuje - odparł Ugurth i ruszył za 2 towarzyszami. Po drodze nie odzywał się do towarzyszy, całą uwagę poświęcał na rozglądaniu się w poszukiwaniu demonów. Wiedział iż są w pobliżu a nawet kto wie obserwują ich. Szedł z tyłu oglądając się za siebie co rusz przygotowany na atak. - tak w ogóle jak wygląda to coś czego szukamy- odezwał się w końcu rozglądając się uważnie.

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Eltharond:
Na ramię skrytobójcy padła ciężka łapa. Pazurzasta. Widać demon. Cień istoty wskazywał na coś znacznie większego niż elf. Istota zajazgotała dziwnym, rozdwojonym głosem w języku, który, ku swemu zdziwieniu, Elthrond rozumiał. -Zwiałeś za szybko i zrobiłeś Mazagrela na szaro... pewnie wrócił do piekła... doby dowcip - podoba mi się to...- Eltharond poczuł, jak moc chaosu promieniuje z istoty. -...dlatego cię nie zabiję od razu... pytanie jest zasadnicze: będziesz się słuchał rozkazów, czy wolisz zdechnąć w walce ze mną?- zapytał stojący za Eltharondem demon, nie poluźniając chwytu na jego ramieniu.
Yang Lou:
Istota padła już po trzepocie. Nieprzygotowana na atak straciła głowę nim miała okazję "stracić głowę" w przenośni. Zaś brama zaczynały się półki z zamkniętymi sarkofagami wbudowanymi w ścianę. powinny dać się otworzyć bez problemu.
Wiekszosć:
Legenda
Arilyn:
-Sam bym więcej nie zaproponował...- mruknął Mistyk. -Wiec nie chcę, żeby w razie czego było na mnie...- zachichotał i się uśmiechnął „niewinnie”, co w połączeniu z jego maska dawało efekt raczej groteskowo-komiczny.
Torosar pokręcił głową i westchnął. -Następnym razem bierzemy kogoś ze zmysłem strategicznym- burknął.
Trójka stanęła w uliczce rozwidlającej się u końca.
Na lewo był mur obronny, a na prawo - bliżej nie sprecyzowana kamienica mieszkalna. Na ulicach panowała cisza, ale z odległości dawały się słyszeć dźwięki przewracanych mebli i bulgotanie demonów.
Nelius, Nadir, Ugurth:
Dotarli w mig do pierwszego skrzyżowania. Mieli do wyboru drogę między jakimś starym budynkiem, a kamienicą mieszkalną, lub między owym starym budynkiem i murem obronnym. Druga droga prowadziła do niewielkiego placyku z basztą u szczytu. Na ulicach panowała cisza, ale z odległości dawały się słyszeć dźwięki przewracanych mebli i bulgotanie demonów.
Silvanus Achamir, Liego, Ragon:
Cała trójka pozostała w miejscu, gapiąc się na drogę bez sensu. Nikt sienie kwapił odpowiedzieć na pytanie Silvanusa. Na ulicach panowała cisza, ale z odległości dawały się słyszeć dźwięki przewracanych mebli i bulgotanie demonów.
sytuacja wygląda tak:

pozostało 60 minut i 30 sekund
Na ramię skrytobójcy padła ciężka łapa. Pazurzasta. Widać demon. Cień istoty wskazywał na coś znacznie większego niż elf. Istota zajazgotała dziwnym, rozdwojonym głosem w języku, który, ku swemu zdziwieniu, Elthrond rozumiał. -Zwiałeś za szybko i zrobiłeś Mazagrela na szaro... pewnie wrócił do piekła... doby dowcip - podoba mi się to...- Eltharond poczuł, jak moc chaosu promieniuje z istoty. -...dlatego cię nie zabiję od razu... pytanie jest zasadnicze: będziesz się słuchał rozkazów, czy wolisz zdechnąć w walce ze mną?- zapytał stojący za Eltharondem demon, nie poluźniając chwytu na jego ramieniu.
Yang Lou:
Istota padła już po trzepocie. Nieprzygotowana na atak straciła głowę nim miała okazję "stracić głowę" w przenośni. Zaś brama zaczynały się półki z zamkniętymi sarkofagami wbudowanymi w ścianę. powinny dać się otworzyć bez problemu.
Wiekszosć:
Legenda
Arilyn:
-Sam bym więcej nie zaproponował...- mruknął Mistyk. -Wiec nie chcę, żeby w razie czego było na mnie...- zachichotał i się uśmiechnął „niewinnie”, co w połączeniu z jego maska dawało efekt raczej groteskowo-komiczny.
Torosar pokręcił głową i westchnął. -Następnym razem bierzemy kogoś ze zmysłem strategicznym- burknął.
Trójka stanęła w uliczce rozwidlającej się u końca.
Na lewo był mur obronny, a na prawo - bliżej nie sprecyzowana kamienica mieszkalna. Na ulicach panowała cisza, ale z odległości dawały się słyszeć dźwięki przewracanych mebli i bulgotanie demonów.
Nelius, Nadir, Ugurth:
Dotarli w mig do pierwszego skrzyżowania. Mieli do wyboru drogę między jakimś starym budynkiem, a kamienicą mieszkalną, lub między owym starym budynkiem i murem obronnym. Druga droga prowadziła do niewielkiego placyku z basztą u szczytu. Na ulicach panowała cisza, ale z odległości dawały się słyszeć dźwięki przewracanych mebli i bulgotanie demonów.
Silvanus Achamir, Liego, Ragon:
Cała trójka pozostała w miejscu, gapiąc się na drogę bez sensu. Nikt sienie kwapił odpowiedzieć na pytanie Silvanusa. Na ulicach panowała cisza, ale z odległości dawały się słyszeć dźwięki przewracanych mebli i bulgotanie demonów.
sytuacja wygląda tak:

pozostało 60 minut i 30 sekund
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Majtek
- Posty: 118
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
- Lokalizacja: wrocek
Ugurth
Ugurth stanął i zaczął się rozglądać - Proponuję w kierunku baszty jeśli nawet nic tam nie będzie to rozejrzymy się z niej co wy na to- Zamilkł na moment - Nasz przewodnik wspominał coś o centrali którą on jest spróbuj się z nim skomunikować i zapytać jak to coś wygląda- Po raz kolejny zamilkł i rozejrzał się powoli nasłuchując co odpowiedzą towarzysze.
Ugurth stanął i zaczął się rozglądać - Proponuję w kierunku baszty jeśli nawet nic tam nie będzie to rozejrzymy się z niej co wy na to- Zamilkł na moment - Nasz przewodnik wspominał coś o centrali którą on jest spróbuj się z nim skomunikować i zapytać jak to coś wygląda- Po raz kolejny zamilkł i rozejrzał się powoli nasłuchując co odpowiedzą towarzysze.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Yang Lou
- Niechaj będzie i tak. Wyjdę z tego żywy... Albo i nie. - zaśmiał się w głos, nie przejmując się tym, co może tu przypełznąć po tym śmiechu.
Zaczął zrzucać po kolei pokrywy z sarkofagów. Zaglądał do nich pobieżnie, na razie nie wyjmując niczego, co ewentualnie mogło być w środku. Pierwsze cztery pokrywy otworzył lewą ręką, w prawej trzymając katanę, by w razie konieczności zaatakować to, co z nich wyskoczy. Jeśli były 'zamieszkane', siekał ich mieszkańców po kolei, najpierw Cios z Odskokiem, potem Cios Górny, Trzepot, znów Cios Górny. Jeśli odniósł obrażenia - Krwioostrze. A jeśli w pierwszych czterech nic nie mieszka - w dalszych zrzuca pokrywy, tylko przelotnie zaglądając co w nich jest.
- Niechaj będzie i tak. Wyjdę z tego żywy... Albo i nie. - zaśmiał się w głos, nie przejmując się tym, co może tu przypełznąć po tym śmiechu.
Zaczął zrzucać po kolei pokrywy z sarkofagów. Zaglądał do nich pobieżnie, na razie nie wyjmując niczego, co ewentualnie mogło być w środku. Pierwsze cztery pokrywy otworzył lewą ręką, w prawej trzymając katanę, by w razie konieczności zaatakować to, co z nich wyskoczy. Jeśli były 'zamieszkane', siekał ich mieszkańców po kolei, najpierw Cios z Odskokiem, potem Cios Górny, Trzepot, znów Cios Górny. Jeśli odniósł obrażenia - Krwioostrze. A jeśli w pierwszych czterech nic nie mieszka - w dalszych zrzuca pokrywy, tylko przelotnie zaglądając co w nich jest.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Yang Lou:
Żaden z sarkofagów nie był zamieszkany. Z reguły były tam nie-wojownicze resztki. Yang wyciągnął z nich kilka przedmiotów. Jednym z nich było kryształowe oko - był to klejnot o pomniejszej wartosci. Były tam też naramienniki i nagoleniki. Porośnięte rdzą i poniszczone... no i miecz. Duzy dwureczny miecz, przypominajacy z jakosci poprzednie dwa przedmioty. I jeszcze fura kości i mączki kostnej. Nic ponadto.
Żaden z sarkofagów nie był zamieszkany. Z reguły były tam nie-wojownicze resztki. Yang wyciągnął z nich kilka przedmiotów. Jednym z nich było kryształowe oko - był to klejnot o pomniejszej wartosci. Były tam też naramienniki i nagoleniki. Porośnięte rdzą i poniszczone... no i miecz. Duzy dwureczny miecz, przypominajacy z jakosci poprzednie dwa przedmioty. I jeszcze fura kości i mączki kostnej. Nic ponadto.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Yang Lou
- Ku chwale Tao to wykorzystam, bo tobie się już nie przyda. - mruknął, biorąc ze sobą kryształowe oko. Wziął też z sobą naramienniki i nagolenniki, może po odnowieniu do czegoś się nadadzą? Zważył w rękach miecz. Jeśli nie spowolni go noszenie oręża, to też bierze ze sobą.
Żółtoskóry rozejrzał się też za jakąś niewielką, dobrze zachowaną czaszką. Kto wie, może do czegoś się kiedyś przyda?
Przeciągnął się, wziął katanę do ręki i ruszył dalej w głąb piekła, mamrocząc sam do siebie.
- Ku chwale Tao to wykorzystam, bo tobie się już nie przyda. - mruknął, biorąc ze sobą kryształowe oko. Wziął też z sobą naramienniki i nagolenniki, może po odnowieniu do czegoś się nadadzą? Zważył w rękach miecz. Jeśli nie spowolni go noszenie oręża, to też bierze ze sobą.
Żółtoskóry rozejrzał się też za jakąś niewielką, dobrze zachowaną czaszką. Kto wie, może do czegoś się kiedyś przyda?
Przeciągnął się, wziął katanę do ręki i ruszył dalej w głąb piekła, mamrocząc sam do siebie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Eltharond
Elf słuchał z zaciekawieniem co powie demon. Gdy skończył elf lekko ugiął kolana i starał się obrócić przez ramię, by zobaczyć demona. Strzelił karkiem.
- Wypadałoby się przedstawić demonie. Ja zwę się Eltharond. A ty? - zaczał od tego specjalnie. Żeby trochę go wkurzyć.
- Będę słuchał Twoich zakichanych rozkazów, ale mam pewien warunek. Uczynisz mnie potężniejszym. Naprawdę potężnym. Inaczej będę bezsilny. Im większą będę miał moc, tym lepiej będę mógł Ci służyć, więc praktycznie nic na tym nie stracił. Możesz tylko zyskać. A ten Mazagrel... Szkoda, że nie został w krysztale. Opyliłbym go jakimś dziwolągom i miałby gorzej niż w piekle. - powiedział elf z przekonaniem
Jak udaje mu się obrócić, to podaje rękę demonowi
- To jak? Zgadzasz sie? - z uśmiechem powiedział.
Elf słuchał z zaciekawieniem co powie demon. Gdy skończył elf lekko ugiął kolana i starał się obrócić przez ramię, by zobaczyć demona. Strzelił karkiem.
- Wypadałoby się przedstawić demonie. Ja zwę się Eltharond. A ty? - zaczał od tego specjalnie. Żeby trochę go wkurzyć.
- Będę słuchał Twoich zakichanych rozkazów, ale mam pewien warunek. Uczynisz mnie potężniejszym. Naprawdę potężnym. Inaczej będę bezsilny. Im większą będę miał moc, tym lepiej będę mógł Ci służyć, więc praktycznie nic na tym nie stracił. Możesz tylko zyskać. A ten Mazagrel... Szkoda, że nie został w krysztale. Opyliłbym go jakimś dziwolągom i miałby gorzej niż w piekle. - powiedział elf z przekonaniem
Jak udaje mu się obrócić, to podaje rękę demonowi
- To jak? Zgadzasz sie? - z uśmiechem powiedział.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Poniewaz Urguth zaproponował dokładnie to samo, co sam by zrobił nic nie powiedział tylko biegiem ruszył za nimi w kierunku baszty.
Poniewaz Urguth zaproponował dokładnie to samo, co sam by zrobił nic nie powiedział tylko biegiem ruszył za nimi w kierunku baszty.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Arilyn Faerith
Dziewczyna stanęła na rozstaju dróg. Mruknęła coś niezadowolona pod nosem.
- Dobra... Jestem praworęczna więc idziemy na prawo... Jeśli któryś z was jest mańkutem to niech mówi teraz, to przynajmniej wiemy, gdzie pójdziemy na następnym rozstaju - mruknęła kierując się we wskazaną przez siebie stronę.
Dziewczyna stanęła na rozstaju dróg. Mruknęła coś niezadowolona pod nosem.
- Dobra... Jestem praworęczna więc idziemy na prawo... Jeśli któryś z was jest mańkutem to niech mówi teraz, to przynajmniej wiemy, gdzie pójdziemy na następnym rozstaju - mruknęła kierując się we wskazaną przez siebie stronę.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Ugurth, Nadie, Velius:
Cała trójka dotarła o baszty. Drzwi zaklinowały się, ale Uguth był w stanie im „wyperswadować”, by się otworzyły. Nagle się budynku za ich plecami dobiegło kilka stuknięć i łoskot walącego się sufitu. Z budynku wypadły trzy nikłe demony... martwe! Drzwiami wyszedł człekokształtny demon ognia. Zatrzymał się lekko zdziwiony. –Śmiertelnicy... no proszę...- oparł się na toporze. –Tez wpadliście na małą rozróbę?- zapytał i wyszczerzył długie zęby.
Yang Lou:
Cały ten sprzęt lekko obciążył mężczyznę, a miecz sprawiłby znaczne trudności, gdyby znalazł się na jego plecach, tak więc pozostał ze swym poprzednim właścicielem.
Za zakrętem korytarza było trochę głośniej. Słychać było głosy kilku demonów. Yang ostrożnie wyglądnął zza węgła. W sali z piedestałem po środku trzy Nikłe Demony rozrywały ciało ludzkiej kobiety, pożerając je. Z prawej leżało kilka nieprzytomnych osób i trochę zwęglonych zwłok.
Eltharond:
Demon zarechotał głośno.
-Jestem Azazel - Lewa Ręka Bethrezena!- zagrzmiał donośnym głosem. Wszystkie demony wokół umilkły na chwilę.
-jaka posługa taka nagroda. Będziesz wykonywał rozkazy – będę dawał ci moc. Zdradzisz, a moc owa cię zabije- powiedział arcydemon, wypuszczając wreszcie ramię elfa. –Pierwsze zadanie będzie bardzo łatwe. Co ta wataha głupców robiła pośrodku terenu demonów?- zapytał.
Arilyn:
Wszyscy poszli za Arilyn. Minęli jedno rozwidlenie i dotarli do drzwi do sporego budynku z lewej. Szyld głosił „Galeria Alchemiczna”. Na końcu drogi przed sobą widzieli mur obronny. –Wpadniemy na Veliusa, Nadira i Ugurtha jak pójdziemy naprzód- stwierdził Erytryn. Nagle z budynku z prawej rozległ się łoskot. Potem była chwila ciszy i słychać było głos jakiegoś demona – mówiący ludzka mową.
Liego, Silvanus, Achamir, Ragon Mertroni:
Stali sobie wszyscy bez sensu, aż nagle rozległ się łoskot z prawej strony. Liego pokręcił głową. –Ciekawe, co zbroili..- mruknął, jakby go to w ogóle interesowało. –Ich sprawa jak się przekręcą!- warknął Achamir. Ragon milczał. –Idziesz, Silv?- rzucił Achamir, powoli kierując się w prawo.
Pozostało 60 minut
Sytuacja wygląda tak:
Cała trójka dotarła o baszty. Drzwi zaklinowały się, ale Uguth był w stanie im „wyperswadować”, by się otworzyły. Nagle się budynku za ich plecami dobiegło kilka stuknięć i łoskot walącego się sufitu. Z budynku wypadły trzy nikłe demony... martwe! Drzwiami wyszedł człekokształtny demon ognia. Zatrzymał się lekko zdziwiony. –Śmiertelnicy... no proszę...- oparł się na toporze. –Tez wpadliście na małą rozróbę?- zapytał i wyszczerzył długie zęby.
Yang Lou:
Cały ten sprzęt lekko obciążył mężczyznę, a miecz sprawiłby znaczne trudności, gdyby znalazł się na jego plecach, tak więc pozostał ze swym poprzednim właścicielem.
Za zakrętem korytarza było trochę głośniej. Słychać było głosy kilku demonów. Yang ostrożnie wyglądnął zza węgła. W sali z piedestałem po środku trzy Nikłe Demony rozrywały ciało ludzkiej kobiety, pożerając je. Z prawej leżało kilka nieprzytomnych osób i trochę zwęglonych zwłok.
Eltharond:
Demon zarechotał głośno.
-Jestem Azazel - Lewa Ręka Bethrezena!- zagrzmiał donośnym głosem. Wszystkie demony wokół umilkły na chwilę.
-jaka posługa taka nagroda. Będziesz wykonywał rozkazy – będę dawał ci moc. Zdradzisz, a moc owa cię zabije- powiedział arcydemon, wypuszczając wreszcie ramię elfa. –Pierwsze zadanie będzie bardzo łatwe. Co ta wataha głupców robiła pośrodku terenu demonów?- zapytał.
Arilyn:
Wszyscy poszli za Arilyn. Minęli jedno rozwidlenie i dotarli do drzwi do sporego budynku z lewej. Szyld głosił „Galeria Alchemiczna”. Na końcu drogi przed sobą widzieli mur obronny. –Wpadniemy na Veliusa, Nadira i Ugurtha jak pójdziemy naprzód- stwierdził Erytryn. Nagle z budynku z prawej rozległ się łoskot. Potem była chwila ciszy i słychać było głos jakiegoś demona – mówiący ludzka mową.
Liego, Silvanus, Achamir, Ragon Mertroni:
Stali sobie wszyscy bez sensu, aż nagle rozległ się łoskot z prawej strony. Liego pokręcił głową. –Ciekawe, co zbroili..- mruknął, jakby go to w ogóle interesowało. –Ich sprawa jak się przekręcą!- warknął Achamir. Ragon milczał. –Idziesz, Silv?- rzucił Achamir, powoli kierując się w prawo.
Pozostało 60 minut
Sytuacja wygląda tak:

UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Yang Lou
Starając się zachowywać jak najciszej, odłożył naramienniki i nagolenniki na ziemię, żeby się odciążyć, wytarł rękę w ciuchy, żeby pozbyć się potu, i z okrzykiem na ustach zaszarżował do środka. Starał się atakować jak zwykle, Trzepotem i Ciosem Górnym na zmianę, chyba że zaczęło robić się gorąco - wtedy Cios z Odskokiem, Krwioostrze, i znów to samo.
Potem podszedł do nieprzytomnych, i sprawdził czy żyją. Jeśli tak, budzi ich i pokazuje drogę do wyjścia, a sam bierze z powrotem naramienniki i nagolenniki, i idzie dalej.
Starając się zachowywać jak najciszej, odłożył naramienniki i nagolenniki na ziemię, żeby się odciążyć, wytarł rękę w ciuchy, żeby pozbyć się potu, i z okrzykiem na ustach zaszarżował do środka. Starał się atakować jak zwykle, Trzepotem i Ciosem Górnym na zmianę, chyba że zaczęło robić się gorąco - wtedy Cios z Odskokiem, Krwioostrze, i znów to samo.
Potem podszedł do nieprzytomnych, i sprawdził czy żyją. Jeśli tak, budzi ich i pokazuje drogę do wyjścia, a sam bierze z powrotem naramienniki i nagolenniki, i idzie dalej.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
