[WH - Freestyle] Drużyna Pierwsza
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Karczma
Zaczynała mieć już chyba dość tych przygotowań, wyglądała, jakby męczył ją ból głowy. Może jednak zadanie zaczynało ją przerastać? No to było tylko jedno rozwiązanie.
- Najlepiej, jeśli zaczniecie jutro z samego rana lub już dzisiaj. Wypoczynek zapewne wam się przyda... Niestety nie mam niczego, co należy bądź należało kiedyś do Livrian'a, a moja Opiekunka już opuściła Nuln. Dziś wieczorem jesteście moimi gośćmi, zostańcie tutaj i naradźcie się. Gdy będziecie już gotowi, karczmarz da wam waszą zaliczkę. Z mojej strony to by było na tyle, będę u siebie w pokoju, gdyby ktoś z was jeszcze miał jakieś pytania... - spojrzała się na Kessen'a lekko mrużąc oczy, nie było to miłe i przyjemne spojrzenie. - Miłego wieczoru, do zobaczenia rano.
Wstała od stołu, karczmarz ruszył, by otworzyć drzwi. Kage skierowała się w stronę schodów prowadzących na wyższy poziom karczmy.
Zaknafein, Pewniak
Elfy mogłyby tak iść aż do samego Nuln, jednak Livrian zadecydował, że najlepiej to będzie jednak zatrzymać się na noc w przydrożnej karczmie. Nie wiedzieć czemu, nie lubił podróżowania nocą. Spojrzał się na rozgwieżdżone niebo i westchnął cicho. Słowa przyjaciela chyba dodały mu nieco otuchy.
Karczma w środku była lekko zadymiona i gwarna. Handlarze wymieniali się nowinkami ze wszystkich stron świata, wokół nich siedzieli zebrani podróżnicy, słuchający ich z zapartym tchem.
- Ponoć Chaos znów gnębi Talabheim... - dobiegło do waszych uszu.
- Taaa... - jakiś pijak odburknął. - Wysłali tam nasz najjaśniejszy Rektorat! - zaśmiał się w głos rozlewając piwo ze swego kufla na stół. - Banda osłów, mogliby oddział straży, ba! gwardii wysłać. A nie... elfiki psia ich mać... - splunął na podłogę, wprost pod nogi Zaknafein'a.
- Już wcześniej uratowali to miasto - wtrącił jakiś bard. - To dzielni wojownicy, nic dziwnego, że i tym razem po nich posłali.
Jego słowa zostały jednak prawie stłumione przez śmiech i gwar, w tym samym czasie ktoś zamachnął się na Zaknafein'a i przewrócił go.
Zaczynała mieć już chyba dość tych przygotowań, wyglądała, jakby męczył ją ból głowy. Może jednak zadanie zaczynało ją przerastać? No to było tylko jedno rozwiązanie.
- Najlepiej, jeśli zaczniecie jutro z samego rana lub już dzisiaj. Wypoczynek zapewne wam się przyda... Niestety nie mam niczego, co należy bądź należało kiedyś do Livrian'a, a moja Opiekunka już opuściła Nuln. Dziś wieczorem jesteście moimi gośćmi, zostańcie tutaj i naradźcie się. Gdy będziecie już gotowi, karczmarz da wam waszą zaliczkę. Z mojej strony to by było na tyle, będę u siebie w pokoju, gdyby ktoś z was jeszcze miał jakieś pytania... - spojrzała się na Kessen'a lekko mrużąc oczy, nie było to miłe i przyjemne spojrzenie. - Miłego wieczoru, do zobaczenia rano.
Wstała od stołu, karczmarz ruszył, by otworzyć drzwi. Kage skierowała się w stronę schodów prowadzących na wyższy poziom karczmy.
Zaknafein, Pewniak
Elfy mogłyby tak iść aż do samego Nuln, jednak Livrian zadecydował, że najlepiej to będzie jednak zatrzymać się na noc w przydrożnej karczmie. Nie wiedzieć czemu, nie lubił podróżowania nocą. Spojrzał się na rozgwieżdżone niebo i westchnął cicho. Słowa przyjaciela chyba dodały mu nieco otuchy.
Karczma w środku była lekko zadymiona i gwarna. Handlarze wymieniali się nowinkami ze wszystkich stron świata, wokół nich siedzieli zebrani podróżnicy, słuchający ich z zapartym tchem.
- Ponoć Chaos znów gnębi Talabheim... - dobiegło do waszych uszu.
- Taaa... - jakiś pijak odburknął. - Wysłali tam nasz najjaśniejszy Rektorat! - zaśmiał się w głos rozlewając piwo ze swego kufla na stół. - Banda osłów, mogliby oddział straży, ba! gwardii wysłać. A nie... elfiki psia ich mać... - splunął na podłogę, wprost pod nogi Zaknafein'a.
- Już wcześniej uratowali to miasto - wtrącił jakiś bard. - To dzielni wojownicy, nic dziwnego, że i tym razem po nich posłali.
Jego słowa zostały jednak prawie stłumione przez śmiech i gwar, w tym samym czasie ktoś zamachnął się na Zaknafein'a i przewrócił go.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Zdawało mu się, że otaczający go gwar karczemny był przyjaznym. I wszystko tez na to wskazywało. Zewsząd słychać było wesołe głosy, bywalcy śmiali się wzajemnie ze swoich dowcipów, ktoś przygrywał skocznie w rogu izby, a karczmarz lał w kufle złocisty trunek. Wszystko było jak z obrazu wiszącego na ścianie domu niziołka. Wszystko, poza zderzeniem wyidealizowanego obrazu z głowy elfa z chłodnym powitaniem. Przy wejściu ktoś splunął mu pod nogi, mówiąc chwilkę wcześniej coś niezbyt przyjemnego o jego pobratymcach. Miał zamiar puścić obie obelgi koło długich uszu. Lecz chwilę później, gdy nadal z uśmiechem na twarzy zmierzał w kierunku kontuaru, poczuł uderzenie. Uderzenie, mimo gęstego tłumu w karczmie, natychmiast posłało go na ziemię. Opadł na nieoheblowane deski z cichym jękiem. A jego lutnia opadła z głośniejszym brzdęknięciem.
Zdawało mu się, że otaczający go gwar karczemny był przyjaznym. I wszystko tez na to wskazywało. Zewsząd słychać było wesołe głosy, bywalcy śmiali się wzajemnie ze swoich dowcipów, ktoś przygrywał skocznie w rogu izby, a karczmarz lał w kufle złocisty trunek. Wszystko było jak z obrazu wiszącego na ścianie domu niziołka. Wszystko, poza zderzeniem wyidealizowanego obrazu z głowy elfa z chłodnym powitaniem. Przy wejściu ktoś splunął mu pod nogi, mówiąc chwilkę wcześniej coś niezbyt przyjemnego o jego pobratymcach. Miał zamiar puścić obie obelgi koło długich uszu. Lecz chwilę później, gdy nadal z uśmiechem na twarzy zmierzał w kierunku kontuaru, poczuł uderzenie. Uderzenie, mimo gęstego tłumu w karczmie, natychmiast posłało go na ziemię. Opadł na nieoheblowane deski z cichym jękiem. A jego lutnia opadła z głośniejszym brzdęknięciem.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Bern Tulop
Gdy Kage opuściła sale w której odbyło sie zebranie, zielarz zaczął wyłuszczać swoje dotychczasowe przemyslenia.
- Będziemy potrzebowali Miejsca z widokiem na brame od strony z której ma nadejsć Livrian. I dwie osoby na posterunku, anioła który go nie opuści na ulicach, i kogoś kto będzie obserwował ewentualny ogon, a potem podąży do miejsca w którym ma sie zatrzymać nasz delikwent. Jak masz na imię mości wilku? Młodzieniec zwrócił się do towarzysza wilczycy. - Zaoferowałeś się do doprowadzenia go do bram powiadasz? To nieglupi pomysł, po drodze też moze go spotkać, jest tylko jeden kierunek z którego mógł wyruszyć, sam wybierz czy dzisiaj czy dopiero jutro rano wyruszysz. To teraz pozostaje kwestia kto bedzie go bezpośrednio pilnował w mieście, jest szansa że zaraza zmniejszyła tłoki na ulicach, ktoś z dobrym wzrokiem i pewna ręką mile widizany. Rozejrzał sie dookoła z delikatnym uśmiechem zachety na ustach czekając aż ktoś odważy się pochwalić swymi umiejętnościami.
- Mysle że mogę się tym zająć, zawsze istnieje szansa ze dostrzege niebezpieczeństwo zawczasu lub będe w stanie interweniować w pore. Moje oczy chyba najwiecej tam zdziałają. Powiedział białowłosy elf po krótkiej chwili niepewnego milczenia.
Uzdrowiciel mruknął coś pod nosem i ponownie rozejrzał sie po pozostałych. "*Taka zbieranina, każdy z innej bajki, nikt nikogo nie zna iniby mamy sobie zaufać żeby pilnować kogoś, kto nie powinien wysciubiać nosa poza swoje lasy... Krew i popioły będzie cieżko*" Jego ponure myśli nie odbijały się jednak w jak zwykle spokojnym obliczu młodzieńca. Po chwili znów podjął snucie swoich planów.
- Czy jest tu moze ktoś kto zna tą szczurzą nore lepiej niż własną kieszeń i wie jakie miejscowe niebezpieczeństwa mogą czekać na nieuwaznego przechodnia a których miejsc najlepiej w_ogóle unikać? Zostawił pytanie zawieszone w powietrzu, spogladajac przeciagle ale wciaż z niezmiennie jednakową twarzą na młodą dziewczyne, która siedziała wraz z nimi
- Jeszcze jedna ważna sprawa, nie mozemy wszyscy się tutaj zatrzymać, oprócz ceny, chodzi też o pewne wyodrębnienie, zawsze warto mieć jakieś dodatkowe bezpieczne schronienie, a poza tym lepiej zeby nie łączyli nas wszystkich razem,musimy na szybko opracowac jakis system komunikacji i jak będziemy sie informować w nagłych wypadkach lub przy akcjach zakrojonych nawiększą skale, wiem komplikuje ale takie jest życie."
Po tej krótkiej perorze usiadł czekajac na zdanie obecnych, zaczął sobie katalogować w pamieci jakie zioła ma ze sobą, na jakie choroby, trucizny lub rpzypadłości jest przygotowany, poza dobrym ćwiczeniem pamieciowym, mogło to jemu lub komuś uratować życie w niedługim czasie.
Gdy Kage opuściła sale w której odbyło sie zebranie, zielarz zaczął wyłuszczać swoje dotychczasowe przemyslenia.
- Będziemy potrzebowali Miejsca z widokiem na brame od strony z której ma nadejsć Livrian. I dwie osoby na posterunku, anioła który go nie opuści na ulicach, i kogoś kto będzie obserwował ewentualny ogon, a potem podąży do miejsca w którym ma sie zatrzymać nasz delikwent. Jak masz na imię mości wilku? Młodzieniec zwrócił się do towarzysza wilczycy. - Zaoferowałeś się do doprowadzenia go do bram powiadasz? To nieglupi pomysł, po drodze też moze go spotkać, jest tylko jeden kierunek z którego mógł wyruszyć, sam wybierz czy dzisiaj czy dopiero jutro rano wyruszysz. To teraz pozostaje kwestia kto bedzie go bezpośrednio pilnował w mieście, jest szansa że zaraza zmniejszyła tłoki na ulicach, ktoś z dobrym wzrokiem i pewna ręką mile widizany. Rozejrzał sie dookoła z delikatnym uśmiechem zachety na ustach czekając aż ktoś odważy się pochwalić swymi umiejętnościami.
- Mysle że mogę się tym zająć, zawsze istnieje szansa ze dostrzege niebezpieczeństwo zawczasu lub będe w stanie interweniować w pore. Moje oczy chyba najwiecej tam zdziałają. Powiedział białowłosy elf po krótkiej chwili niepewnego milczenia.
Uzdrowiciel mruknął coś pod nosem i ponownie rozejrzał sie po pozostałych. "*Taka zbieranina, każdy z innej bajki, nikt nikogo nie zna iniby mamy sobie zaufać żeby pilnować kogoś, kto nie powinien wysciubiać nosa poza swoje lasy... Krew i popioły będzie cieżko*" Jego ponure myśli nie odbijały się jednak w jak zwykle spokojnym obliczu młodzieńca. Po chwili znów podjął snucie swoich planów.
- Czy jest tu moze ktoś kto zna tą szczurzą nore lepiej niż własną kieszeń i wie jakie miejscowe niebezpieczeństwa mogą czekać na nieuwaznego przechodnia a których miejsc najlepiej w_ogóle unikać? Zostawił pytanie zawieszone w powietrzu, spogladajac przeciagle ale wciaż z niezmiennie jednakową twarzą na młodą dziewczyne, która siedziała wraz z nimi
- Jeszcze jedna ważna sprawa, nie mozemy wszyscy się tutaj zatrzymać, oprócz ceny, chodzi też o pewne wyodrębnienie, zawsze warto mieć jakieś dodatkowe bezpieczne schronienie, a poza tym lepiej zeby nie łączyli nas wszystkich razem,musimy na szybko opracowac jakis system komunikacji i jak będziemy sie informować w nagłych wypadkach lub przy akcjach zakrojonych nawiększą skale, wiem komplikuje ale takie jest życie."
Po tej krótkiej perorze usiadł czekajac na zdanie obecnych, zaczął sobie katalogować w pamieci jakie zioła ma ze sobą, na jakie choroby, trucizny lub rpzypadłości jest przygotowany, poza dobrym ćwiczeniem pamieciowym, mogło to jemu lub komuś uratować życie w niedługim czasie.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 120
- Rejestracja: niedziela, 7 sierpnia 2005, 21:45
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Pewniak
Nagły cios, który spadł na głowę elfa całkowice zaskoczył Anthonego. Odskoczył w bok chcąc uniknąć uderzenia, chociaż nie było ono mierzone w niego. Gdy Zaknafein obalił się na ziemię osłupiały albiończyk nie wiedział co ma zrobić. Znużenie podróżą wciąż trzymało jego głowę w swoich łapach, co sprawiało, że jego reakcje były spowolnione.
Szybko otrząsnął się z tego odrętwienia i rozejrzał się po sali. Nie wiedział nawet, kto zadał ten cios.
- Ludzie, spokojnie! Oni są swoi! Nie trzeba nam tu nijakiej zwady.
Szybko doskoczył do oszołomionego elfa i pomógł mu wstać zanim ktoś zechce zagrać w elfią odmianę snotballa.
Gdy zaknafein chwiał się już na nogach, Anthony spojrzał porozumiewawczo na Livriana i małymi kroczkami cofał się w stronę drzwi.
- Noclegu jedynie szukamy! My nie z tych, o których wam biega. Mój kompan jest bardem i chętnie umili wam wieczór przy dźwiękach tego niezwykłego instrumentu.
Anthony spojrzał przez ramię, żeby ocenić jak daleko jest od drzwi i w którą strone się otwierają. Z zasłyszanych karczemnych historii wiedział jak ważnym szczegółem może się to okazać.
Nagły cios, który spadł na głowę elfa całkowice zaskoczył Anthonego. Odskoczył w bok chcąc uniknąć uderzenia, chociaż nie było ono mierzone w niego. Gdy Zaknafein obalił się na ziemię osłupiały albiończyk nie wiedział co ma zrobić. Znużenie podróżą wciąż trzymało jego głowę w swoich łapach, co sprawiało, że jego reakcje były spowolnione.
Szybko otrząsnął się z tego odrętwienia i rozejrzał się po sali. Nie wiedział nawet, kto zadał ten cios.
- Ludzie, spokojnie! Oni są swoi! Nie trzeba nam tu nijakiej zwady.
Szybko doskoczył do oszołomionego elfa i pomógł mu wstać zanim ktoś zechce zagrać w elfią odmianę snotballa.
Gdy zaknafein chwiał się już na nogach, Anthony spojrzał porozumiewawczo na Livriana i małymi kroczkami cofał się w stronę drzwi.
- Noclegu jedynie szukamy! My nie z tych, o których wam biega. Mój kompan jest bardem i chętnie umili wam wieczór przy dźwiękach tego niezwykłego instrumentu.
Anthony spojrzał przez ramię, żeby ocenić jak daleko jest od drzwi i w którą strone się otwierają. Z zasłyszanych karczemnych historii wiedział jak ważnym szczegółem może się to okazać.
Panie spraw by me oko było bystre, duch silny, a dłoń pewna...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Aria
Dziewczyna nie była zadowolona, że Kage poszła sobie nie odpowiadając na jej pytania. Westchnęła tylko jednak z rezygnacją, bo i ona była zmęczona. Gdyby pora była wcześniejsza zapewne poszłaby za swoją pracodawczynią i co nieco powiedziała na ten temat. A język miała ostry jak żyletka... Westchnęła tylko raz jeszcze nieco teatralnie. Swój wywód zaczął zielarz. "Od kiedy to ludzie z pietruszką zamiast mózgów dowodzą w takich przedsięwzięciach?" spytała samą siebie słuchając jego słów. Uchwyciła jego spojrzenie, gdy mówił o znajomości zagrożeń miasta. "Super... Śledząc tok jego rozumowania jestem szczurem... Niech następnym razem uważa gdzie stawia stopy, bo odwiedzi szczura w jego własnym domu... I już go nie opuści" wyraźnie ją zirytował. Odezwała się jednak zadziwiająco spokojnie - A co wedle twojego uzania powinien robić znawca szczurzych nor? - spytała. - Bo wygląda na to, że jednego już masz przed sobą - powiedziała susząc zęby w uśmiechu, ale w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
Dziewczyna nie była zadowolona, że Kage poszła sobie nie odpowiadając na jej pytania. Westchnęła tylko jednak z rezygnacją, bo i ona była zmęczona. Gdyby pora była wcześniejsza zapewne poszłaby za swoją pracodawczynią i co nieco powiedziała na ten temat. A język miała ostry jak żyletka... Westchnęła tylko raz jeszcze nieco teatralnie. Swój wywód zaczął zielarz. "Od kiedy to ludzie z pietruszką zamiast mózgów dowodzą w takich przedsięwzięciach?" spytała samą siebie słuchając jego słów. Uchwyciła jego spojrzenie, gdy mówił o znajomości zagrożeń miasta. "Super... Śledząc tok jego rozumowania jestem szczurem... Niech następnym razem uważa gdzie stawia stopy, bo odwiedzi szczura w jego własnym domu... I już go nie opuści" wyraźnie ją zirytował. Odezwała się jednak zadziwiająco spokojnie - A co wedle twojego uzania powinien robić znawca szczurzych nor? - spytała. - Bo wygląda na to, że jednego już masz przed sobą - powiedziała susząc zęby w uśmiechu, ale w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Zaknafein, Pewniak
Chwilę później rozpętało się istne piekło, chaos, który zapanował w karczmie trudny był do ogarnięcia. Przebywający w pomieszczeniu podzielili się szybko na dwie grupki - tych co są przeciwko elfom, i tych, co lubią pradawną rasę. Kufle poszły w ruch, Livrian doskoczył do drzwi i otworzył je kopniakiem.
Wybiegliście na trakt i puściliście się biegiem w stronę Nuln, nikt jednak was długo nie gonił. W oddali słychać jeszcze było okrzyki:
- Długouchym nie można ufać!
- Zabijają naszych drwali!
- To słudzy Chaosu!
Nigdy byście nie pomyśleli, że w tych stronach ludzie mogą być aż tak uprzedzeni.
- Poszukamy innego miejsca, czy idziemy dalej? - padło nagle pytanie z ust Livrian'a. Wyraz twarzy miał nieciekawy, jakby chciał tam wrócić i zrobić porządek. Jeszcze nigdy go takiego nie widzieliście.
Zaknafein czuł tępy ból głowy, zaczął mu się robić pokaźny guz. Ktokolwiek go uderzył, zrobił to niemal z całą siłą. Szczęście, że go nie zabił, ani nie ogłuszył. Elf nie czuł się dobrze, kręciło mu się w głowie i miał lekkie nudności. Ale mógł iść, gdyby zaszła taka potrzeba.
EDIT
Karczma
Dla zainteresowanych wrzucam obrazek, który nieco przerobiłam. Przedstawia on Kage.
![Obrazek](http://img179.imageshack.us/img179/2644/kagept0.jpg)
Chwilę później rozpętało się istne piekło, chaos, który zapanował w karczmie trudny był do ogarnięcia. Przebywający w pomieszczeniu podzielili się szybko na dwie grupki - tych co są przeciwko elfom, i tych, co lubią pradawną rasę. Kufle poszły w ruch, Livrian doskoczył do drzwi i otworzył je kopniakiem.
Wybiegliście na trakt i puściliście się biegiem w stronę Nuln, nikt jednak was długo nie gonił. W oddali słychać jeszcze było okrzyki:
- Długouchym nie można ufać!
- Zabijają naszych drwali!
- To słudzy Chaosu!
Nigdy byście nie pomyśleli, że w tych stronach ludzie mogą być aż tak uprzedzeni.
- Poszukamy innego miejsca, czy idziemy dalej? - padło nagle pytanie z ust Livrian'a. Wyraz twarzy miał nieciekawy, jakby chciał tam wrócić i zrobić porządek. Jeszcze nigdy go takiego nie widzieliście.
Zaknafein czuł tępy ból głowy, zaczął mu się robić pokaźny guz. Ktokolwiek go uderzył, zrobił to niemal z całą siłą. Szczęście, że go nie zabił, ani nie ogłuszył. Elf nie czuł się dobrze, kręciło mu się w głowie i miał lekkie nudności. Ale mógł iść, gdyby zaszła taka potrzeba.
EDIT
Karczma
Dla zainteresowanych wrzucam obrazek, który nieco przerobiłam. Przedstawia on Kage.
![Obrazek](http://img179.imageshack.us/img179/2644/kagept0.jpg)
Ostatnio zmieniony wtorek, 16 stycznia 2007, 22:39 przez Ouzaru, łącznie zmieniany 1 raz.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Dobra... Wyszedł. Poszedł do najbliższego alchemika i zielaża spytać się o diamentowy żwir, jemiołę oraz pieprz. Nie trudził się o zapasy... on jest druidem. W każdym lesie sobie poradzi. Wszystko będzie na rachunek elfki. Niezależnie od wyniku zakupów idzie traktem z którego WIADOMO że wyjdzie jego 'klient'. *Szkoda że nie dano mi nawet kawałka ubrania lub zapachu tego gostka... prościej było by mi go znaleźć. Cóż.* Jak już wyszedł z miasta to wszedł do lasu gdzie pogrążył się medytacji oczekująć na błysk... podpowiedź gdzie szukać swojego VIP'a. Wilczyca jest w pobliżu pilnując aby im nie przeszkadzano.
Dobra... Wyszedł. Poszedł do najbliższego alchemika i zielaża spytać się o diamentowy żwir, jemiołę oraz pieprz. Nie trudził się o zapasy... on jest druidem. W każdym lesie sobie poradzi. Wszystko będzie na rachunek elfki. Niezależnie od wyniku zakupów idzie traktem z którego WIADOMO że wyjdzie jego 'klient'. *Szkoda że nie dano mi nawet kawałka ubrania lub zapachu tego gostka... prościej było by mi go znaleźć. Cóż.* Jak już wyszedł z miasta to wszedł do lasu gdzie pogrążył się medytacji oczekująć na błysk... podpowiedź gdzie szukać swojego VIP'a. Wilczyca jest w pobliżu pilnując aby im nie przeszkadzano.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Mimo bólu głowy jego prędkość i tak była duża. Biegł ile sił w nogach, aby uniknąć kolejnych ciosów. Zataczał się lekko i cichutko klął pod nosem. Gdy już byli relatywnie bezpieczni, zwrócił się do Livriana: Ja nie czuje się najlepiej. Jednak jeśli musimy- mogę iść i dojść w jednym kawałku
Wyraz twarzy Livriana nie podobał mu się. Jego też zdenerwowały rasistowskie okrzyki, ale żeby doprowadzić go do takiego stanu? Po chwili jednak doszedł do wniosku, że w jego sytuacji rodzinnej rozstrój nerwowy jest czymś zrozumiałym i że trzebaby uspokoić go i powstrzymać przed ewentualnymi czynami.
Mimo bólu głowy jego prędkość i tak była duża. Biegł ile sił w nogach, aby uniknąć kolejnych ciosów. Zataczał się lekko i cichutko klął pod nosem. Gdy już byli relatywnie bezpieczni, zwrócił się do Livriana: Ja nie czuje się najlepiej. Jednak jeśli musimy- mogę iść i dojść w jednym kawałku
Wyraz twarzy Livriana nie podobał mu się. Jego też zdenerwowały rasistowskie okrzyki, ale żeby doprowadzić go do takiego stanu? Po chwili jednak doszedł do wniosku, że w jego sytuacji rodzinnej rozstrój nerwowy jest czymś zrozumiałym i że trzebaby uspokoić go i powstrzymać przed ewentualnymi czynami.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm
- Ja mogę zająć się ewentualnym ogonem. Moja wiedza nie ułatwia ratowania życia, raczej jego kończenie. - czuł, że chyba trochę za bardzo się rozgadał. Ale nie robił tego od tak dawna, że po przemyśleniu sprawy doszedł do wniosku, że może co nieco powiedzieć. Zwykle nie lubił tego robić, ale ci ludzie jakoś tak go ośmielili, szczególnie teraz, gdy to piekielne monstrum, z niejasnych przyczyn zwane wilkiem - wilk o takim rozmiarze! poszleli... - wreszcie opuściło karczmę, i mógł poczuć się nieco swobodniej. - Jeśli więc okaże się że jest ktoś, kogo trzeba się pozbyć, będę mógł załatwić to bez trudu. Chyba. - mag westchnął. - Chyba do niczego innego nie będę się nadawał. Nie mam znajmości w mieście, więc niczego się nie dowiem... No, potrafiłbym jeszcze może wydobyć informacje z kogoś schytanego. I pocieszyć naszą pracodawczynię gdyby nie udało się uchronić jej męża. - fioletowe oczy ukryte pod kapturem uniemożliwiały wyczytanie z twarzy Fryderyka jakiego rodzaju pomoc ma na myśli...
- Ja mogę zająć się ewentualnym ogonem. Moja wiedza nie ułatwia ratowania życia, raczej jego kończenie. - czuł, że chyba trochę za bardzo się rozgadał. Ale nie robił tego od tak dawna, że po przemyśleniu sprawy doszedł do wniosku, że może co nieco powiedzieć. Zwykle nie lubił tego robić, ale ci ludzie jakoś tak go ośmielili, szczególnie teraz, gdy to piekielne monstrum, z niejasnych przyczyn zwane wilkiem - wilk o takim rozmiarze! poszleli... - wreszcie opuściło karczmę, i mógł poczuć się nieco swobodniej. - Jeśli więc okaże się że jest ktoś, kogo trzeba się pozbyć, będę mógł załatwić to bez trudu. Chyba. - mag westchnął. - Chyba do niczego innego nie będę się nadawał. Nie mam znajmości w mieście, więc niczego się nie dowiem... No, potrafiłbym jeszcze może wydobyć informacje z kogoś schytanego. I pocieszyć naszą pracodawczynię gdyby nie udało się uchronić jej męża. - fioletowe oczy ukryte pod kapturem uniemożliwiały wyczytanie z twarzy Fryderyka jakiego rodzaju pomoc ma na myśli...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 123
- Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
- Numer GG: 2343993
- Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
- Kontakt:
Kessen Mais
- W takim razie ja zajmę się pozbieraniem informacji o ewentualnych osobistościach grożących naszemu celowi... - zająknął się - Miałem na myśli klientowi... Wybaczą państwo że opuszczę...
Wstał, skłonił się nisko (zwłaszcza obecnej damie) i wyszedł. W mieście stara się skontaktować ze 'zwerbowanymi' wcześniej informatorami i dowiedzieć się czegoś o Livrianie, jego małżonce i jej ewentualnych wrogach.
- W takim razie ja zajmę się pozbieraniem informacji o ewentualnych osobistościach grożących naszemu celowi... - zająknął się - Miałem na myśli klientowi... Wybaczą państwo że opuszczę...
Wstał, skłonił się nisko (zwłaszcza obecnej damie) i wyszedł. W mieście stara się skontaktować ze 'zwerbowanymi' wcześniej informatorami i dowiedzieć się czegoś o Livrianie, jego małżonce i jej ewentualnych wrogach.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 120
- Rejestracja: niedziela, 7 sierpnia 2005, 21:45
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Pewniak
-Livrianie, Zaknafein chyba nie czuje się zbyt dobrze. Wyglada na to, że uderzenie było dość silne i oleum w głowie mu się wstrząsnęło. Wiem z doświadczenia, że w takich sytuacjach nalezy się połozyć i wypocząć.
Mina łucznika wyrażała pełna troske a głos był łagodny i sugerował, że doskonale wie co mówi.
- Ja pójdę znaleźć dla nas nocleg. Wejdę do najbliższej karczmy i zobaczę czy mają jakiś wolny pokój. Jesli będzie spokojnie to przyjdę po was. Jesli nie znajdę żadnej karczmy w pobliżu, pójdziemy dalej.
Anthony mial nadzieję, że podobne incydenty nie powtórzą sie w innych karczmach i że uda im się w końcu znaleźć schronienie na noc.
Mimi wszystko rozruba, której właśnie uniknełi odniosla jeden pozytywny skutek, z którego albiończyk był bardzo zadowolony... elfy przestały gadać o najnudniejszej rzeczy na świecie - o miłosci.
-Livrianie, Zaknafein chyba nie czuje się zbyt dobrze. Wyglada na to, że uderzenie było dość silne i oleum w głowie mu się wstrząsnęło. Wiem z doświadczenia, że w takich sytuacjach nalezy się połozyć i wypocząć.
Mina łucznika wyrażała pełna troske a głos był łagodny i sugerował, że doskonale wie co mówi.
- Ja pójdę znaleźć dla nas nocleg. Wejdę do najbliższej karczmy i zobaczę czy mają jakiś wolny pokój. Jesli będzie spokojnie to przyjdę po was. Jesli nie znajdę żadnej karczmy w pobliżu, pójdziemy dalej.
Anthony mial nadzieję, że podobne incydenty nie powtórzą sie w innych karczmach i że uda im się w końcu znaleźć schronienie na noc.
Mimi wszystko rozruba, której właśnie uniknełi odniosla jeden pozytywny skutek, z którego albiończyk był bardzo zadowolony... elfy przestały gadać o najnudniejszej rzeczy na świecie - o miłosci.
Panie spraw by me oko było bystre, duch silny, a dłoń pewna...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Zaknafein, Pewniak
Nie trzeba było długo iść czy szukać, żeby natrafić na kolejną karczmę. Niestety, im bliżej było do Nuln, tym atmosfera była gorętsza i bardziej niespokojna. Ludzie słysząc o kolejnym ataku Chaosu na Talabheim zaczęli się obawiać o własne domostwa, swych bliskich i znajomych. Martwili się o kontakty handlowe, które na ten czas zostały zerwane.
Jednak w końcu znalazł się mały zajazd, niemal pusty, w którym podróżnicy zostali mile przywitani. Całe szczęście, gdyż Zaknafein ledwo się trzymał na nogach. Głowa mu pękała, tępy ból roznosił się po całym karku i uderzał w oczodołach. Ręce zaczęły mu się lekko trząść, zrobiło mu się niedobrze, świat przesłoniła lekka mgła. Niemal w ostatniej chwili został położony do łóżka...
Kessen
Po dłuższym czasie udało ci się skontaktować z odpowiednią osobą, młoda kobieta spoglądała na ciebie zaciekawiona. Przed sobą rozkładała karty tarota, w jej czerwonym namiocie panował przyjemny półmrok. Słyszałeś, że nawet niezła z niej wróżka, gdyż jakieś tam moce posiadała. Jednak o wiele bardziej cię interesowała siatka szpiegów i informatorów, którą po cichu dowodziła.
- Powiedz, co cię interesuję, a ja zobaczę, co mogę dla ciebie zrobić... - mruknęła cicho cudnym głosem, od którego przeszły cię przyjemne ciarki po plecach.
Dość długie złocistorude włosy przepasane miała czerwoną opaską i schowane pod złocistą chustą. Czerwony gorset mocno unosił i podkreślał jej duży biust, złota suknia błyszczała w skąpym świetle świec.
Wróżka zaśmiała się cicho widząc spojrzenie Kessen'a i pochyliła się lekko do przodu uśmiechając się kusząco.
- Czy może jest coś jeszcze, co możemy dla siebie zrobić? - zapytała zdmuchując jedną ze świec.
Parsival
Sklepów alchemicznych było w Nuln tylko kilka, niestety wszystkie bardzo drogie. Po sprawdzeniu cen w każdym z nich, Parsival zaopatrzył się w najtańsze i najlepsze jakościowo produkty. Dostał wszystko to, czego potrzebował, więc udał się wprost do bram miasta. Strażnicy ukłonili mu się, gdy przechodził i życzyli miłej podróży.
Druid odszedł spory kawałek od Nuln i zacisznym miejscu poddał się medytacji. W swych wizjach ujrzał trzy osoby zamieszane w bójkę w jakiejś karczmie, gromadkę ośmiorga dzieci wyczekujących na powrót rodziców, kobietę schronioną w mroku i zimnie bezpiecznego miejsca...
Nie trzeba było długo iść czy szukać, żeby natrafić na kolejną karczmę. Niestety, im bliżej było do Nuln, tym atmosfera była gorętsza i bardziej niespokojna. Ludzie słysząc o kolejnym ataku Chaosu na Talabheim zaczęli się obawiać o własne domostwa, swych bliskich i znajomych. Martwili się o kontakty handlowe, które na ten czas zostały zerwane.
Jednak w końcu znalazł się mały zajazd, niemal pusty, w którym podróżnicy zostali mile przywitani. Całe szczęście, gdyż Zaknafein ledwo się trzymał na nogach. Głowa mu pękała, tępy ból roznosił się po całym karku i uderzał w oczodołach. Ręce zaczęły mu się lekko trząść, zrobiło mu się niedobrze, świat przesłoniła lekka mgła. Niemal w ostatniej chwili został położony do łóżka...
Kessen
Po dłuższym czasie udało ci się skontaktować z odpowiednią osobą, młoda kobieta spoglądała na ciebie zaciekawiona. Przed sobą rozkładała karty tarota, w jej czerwonym namiocie panował przyjemny półmrok. Słyszałeś, że nawet niezła z niej wróżka, gdyż jakieś tam moce posiadała. Jednak o wiele bardziej cię interesowała siatka szpiegów i informatorów, którą po cichu dowodziła.
- Powiedz, co cię interesuję, a ja zobaczę, co mogę dla ciebie zrobić... - mruknęła cicho cudnym głosem, od którego przeszły cię przyjemne ciarki po plecach.
Dość długie złocistorude włosy przepasane miała czerwoną opaską i schowane pod złocistą chustą. Czerwony gorset mocno unosił i podkreślał jej duży biust, złota suknia błyszczała w skąpym świetle świec.
Wróżka zaśmiała się cicho widząc spojrzenie Kessen'a i pochyliła się lekko do przodu uśmiechając się kusząco.
- Czy może jest coś jeszcze, co możemy dla siebie zrobić? - zapytała zdmuchując jedną ze świec.
Parsival
Sklepów alchemicznych było w Nuln tylko kilka, niestety wszystkie bardzo drogie. Po sprawdzeniu cen w każdym z nich, Parsival zaopatrzył się w najtańsze i najlepsze jakościowo produkty. Dostał wszystko to, czego potrzebował, więc udał się wprost do bram miasta. Strażnicy ukłonili mu się, gdy przechodził i życzyli miłej podróży.
Druid odszedł spory kawałek od Nuln i zacisznym miejscu poddał się medytacji. W swych wizjach ujrzał trzy osoby zamieszane w bójkę w jakiejś karczmie, gromadkę ośmiorga dzieci wyczekujących na powrót rodziców, kobietę schronioną w mroku i zimnie bezpiecznego miejsca...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Zamieszanie... bójka... niebezpieczeństwo... Mamrotał w narkotycznym transie. "*Bo-że-na!*" Wilczyca pojawiła się natychmiast. Wdrapał się na jej grzbiet. "*Proszę cię, jak najszybciej... biegnij.*" Dał jej obrazy miejsca i ludzi do których mieli się dostać. Po drodze wilczyca rozpytywała o drogę wiewiórki, ptaszki, sarny, lisy i inne tam takie zwierzątka które powinny by wiedzieć gdzie są tamci ludzie/elfy Niepotrzebne skreślić.
Zamieszanie... bójka... niebezpieczeństwo... Mamrotał w narkotycznym transie. "*Bo-że-na!*" Wilczyca pojawiła się natychmiast. Wdrapał się na jej grzbiet. "*Proszę cię, jak najszybciej... biegnij.*" Dał jej obrazy miejsca i ludzi do których mieli się dostać. Po drodze wilczyca rozpytywała o drogę wiewiórki, ptaszki, sarny, lisy i inne tam takie zwierzątka które powinny by wiedzieć gdzie są tamci ludzie/elfy Niepotrzebne skreślić.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Bern Tulop
- Tak, jakiś ogon się zawsze przyda, moze być nawet niegłupim pomysłem, proponuje zaglądać tu codziennie w południe i planować, konsultować dalsze działania
Westchnął i zebrał sie ciężko od stołu. Przerzuciwszy płaszcz przez zgięcie ramienia a torbe przez plecy, powlókł się w strone karczmarza. Zamieniwszy z nikm kilka słówna temat gospód i zajazdów w okolicy bramy. Odebrawszy zaliczkę ruszył skorzystać z gościny Kage, przecież nie zawsze zdarza się taka okazja.
Już w pokoju wyciągnął z torby mały kawałek drewna nad którym ostatnio pracował, tym razem nie do końca wiedział co to będzie, pozwolił swoim palcom błądzić po nienarodzonym jeszcze kształcie. Rozmyślał nad obecnym zadaniem, było dla niego troche nietypowe a typowy dla niego ton głosu wydajac polecenia podczas opieki nad chorymi napewno mu nie pomoże ani nie przysporzy przyjaciół. W mdłym oświetleniu karczemnej izby błysnął nóż a na ziemię poczęły spadać stróżyny jego przemyśleń zaklętych w drewno.
- Tak, jakiś ogon się zawsze przyda, moze być nawet niegłupim pomysłem, proponuje zaglądać tu codziennie w południe i planować, konsultować dalsze działania
Westchnął i zebrał sie ciężko od stołu. Przerzuciwszy płaszcz przez zgięcie ramienia a torbe przez plecy, powlókł się w strone karczmarza. Zamieniwszy z nikm kilka słówna temat gospód i zajazdów w okolicy bramy. Odebrawszy zaliczkę ruszył skorzystać z gościny Kage, przecież nie zawsze zdarza się taka okazja.
Już w pokoju wyciągnął z torby mały kawałek drewna nad którym ostatnio pracował, tym razem nie do końca wiedział co to będzie, pozwolił swoim palcom błądzić po nienarodzonym jeszcze kształcie. Rozmyślał nad obecnym zadaniem, było dla niego troche nietypowe a typowy dla niego ton głosu wydajac polecenia podczas opieki nad chorymi napewno mu nie pomoże ani nie przysporzy przyjaciół. W mdłym oświetleniu karczemnej izby błysnął nóż a na ziemię poczęły spadać stróżyny jego przemyśleń zaklętych w drewno.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 123
- Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
- Numer GG: 2343993
- Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
- Kontakt:
Kessen Mais
- Przybyłem po informację - odpowiedział spokojnie Kessen - Wiem jednak,że każda informacja ma swoją cenę... - odpiął kołnierz kaftanu - Chce się dowiedzieć o pewnej wykładowczyni w Akademii Wojskowej... Czy ma wrogów, jakich i do czego są zdolni... Interesuje mnie też czy po mieście nie krążą wieści o przybyciu kogoś z nią spokrewnionego...
Oparł ręce na stole, zajrzał w karty. Uśmiechnął się widząc leżącą w centrum rozkłady kartę 'Kochankowie'. Pochylił się nieco by spojrzeć Wróżce w oczy.
- Zapłata jednak - wciągnął nosem powietrze czując delikatny aromat perfum o kwiatowym zapachu - zależy od ciebie. Jak mogę pomóc tobie w zamian za twoją pomoc?
Ostatnie zdanie wypowiedział patrząc w oczy wróżki.
- Przybyłem po informację - odpowiedział spokojnie Kessen - Wiem jednak,że każda informacja ma swoją cenę... - odpiął kołnierz kaftanu - Chce się dowiedzieć o pewnej wykładowczyni w Akademii Wojskowej... Czy ma wrogów, jakich i do czego są zdolni... Interesuje mnie też czy po mieście nie krążą wieści o przybyciu kogoś z nią spokrewnionego...
Oparł ręce na stole, zajrzał w karty. Uśmiechnął się widząc leżącą w centrum rozkłady kartę 'Kochankowie'. Pochylił się nieco by spojrzeć Wróżce w oczy.
- Zapłata jednak - wciągnął nosem powietrze czując delikatny aromat perfum o kwiatowym zapachu - zależy od ciebie. Jak mogę pomóc tobie w zamian za twoją pomoc?
Ostatnie zdanie wypowiedział patrząc w oczy wróżki.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fryderyk Wilhelm
- Kiedy znajdzie się dla mnie jakaś praca, przyjdźcie po mnie, proszę. - powiedział, wstając. Rozejrzał się po karczmie, zadumał przez chwilę, i doszedł do wniosku że rzeczywiście, napicie się odrobinki wina mogłoby być jednak dobrym pomysłem.
Trzeba się jakoś przygotować na zjednoczenie z Shyish, czyż nie?
- Karczmarzu, czy mogę prosić cię o kieliszek wina? - spytał. Gdy dostał swoje zamówienie, rozsiadł się na krześle i zaczął powolutku sączyć wino. Nie potrzebował wiele snu, wiedział, że naprawdę wyśpi się dopiero po śmierci, a teraz spać nie musi, więc siedział długo, długo w noc w pustej sali głównej, rozmyślając o przeszłości, przyszłości, życiu i śmierci.
W końcu poszedł spać.
- Kiedy znajdzie się dla mnie jakaś praca, przyjdźcie po mnie, proszę. - powiedział, wstając. Rozejrzał się po karczmie, zadumał przez chwilę, i doszedł do wniosku że rzeczywiście, napicie się odrobinki wina mogłoby być jednak dobrym pomysłem.
Trzeba się jakoś przygotować na zjednoczenie z Shyish, czyż nie?
- Karczmarzu, czy mogę prosić cię o kieliszek wina? - spytał. Gdy dostał swoje zamówienie, rozsiadł się na krześle i zaczął powolutku sączyć wino. Nie potrzebował wiele snu, wiedział, że naprawdę wyśpi się dopiero po śmierci, a teraz spać nie musi, więc siedział długo, długo w noc w pustej sali głównej, rozmyślając o przeszłości, przyszłości, życiu i śmierci.
W końcu poszedł spać.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 120
- Rejestracja: niedziela, 7 sierpnia 2005, 21:45
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Pewniak
Anthony był wielce szczęśliwy, że w końcu udało się znaleźć miejsce, gdzie będą mogli spocząć, tym bardziej, że Zaknafein wyglądał coraz gorzej. Do karczmy, gdzie za słoną opłatą wynajęli pokoje, elf został praktycznie przez Pewniaka i Livriana wniesiony.
- Livrianie, zajmij się nim przez chwilę, a ja pójdę do głównej izby i zapytam tego chciwego chudzielca, karczmarza, czy nie wie gdzie najszybciej znajdziemy jakiegoś medyka.
Anthony podrapał się ze strapieniem w czoło. Nie zabardzo wiedział jak pomóc Zaknafeinowi. Życie nauczyło go jak radzić sobie z drobnymi dolegliwościami, ale mdłości i utrata przytomności nie wróżyły nic dobrego.
- Jeśli zacznie gorączkować, przygotuj zimne okłady na czoło. Jeśli będzie ciągle wymiotował musisz podawać mu wodę, a najlepiej napar z ziół rumianku... damn, pewnie nie mają tu nic takiego!
Anthony nienawidził tego uczucia. Bezsilność była wstrętnym wrogiem, z którym nigdy nie dąło się stanąć do równej walki.
Łucznik jeszcze raz spojrzał na nieprzytomnego elfa i wyszedł do głównej izby, aby odszukać właściciela tej gospody. Wiedział, że musi być łagodny i miły, chociaż po tym, jakią cenę karczmarz kazał sobie płacić za ten obskurny pokój, Anthony miał ochotę wywołać słynną albiońską burdę.
Anthony był wielce szczęśliwy, że w końcu udało się znaleźć miejsce, gdzie będą mogli spocząć, tym bardziej, że Zaknafein wyglądał coraz gorzej. Do karczmy, gdzie za słoną opłatą wynajęli pokoje, elf został praktycznie przez Pewniaka i Livriana wniesiony.
- Livrianie, zajmij się nim przez chwilę, a ja pójdę do głównej izby i zapytam tego chciwego chudzielca, karczmarza, czy nie wie gdzie najszybciej znajdziemy jakiegoś medyka.
Anthony podrapał się ze strapieniem w czoło. Nie zabardzo wiedział jak pomóc Zaknafeinowi. Życie nauczyło go jak radzić sobie z drobnymi dolegliwościami, ale mdłości i utrata przytomności nie wróżyły nic dobrego.
- Jeśli zacznie gorączkować, przygotuj zimne okłady na czoło. Jeśli będzie ciągle wymiotował musisz podawać mu wodę, a najlepiej napar z ziół rumianku... damn, pewnie nie mają tu nic takiego!
Anthony nienawidził tego uczucia. Bezsilność była wstrętnym wrogiem, z którym nigdy nie dąło się stanąć do równej walki.
Łucznik jeszcze raz spojrzał na nieprzytomnego elfa i wyszedł do głównej izby, aby odszukać właściciela tej gospody. Wiedział, że musi być łagodny i miły, chociaż po tym, jakią cenę karczmarz kazał sobie płacić za ten obskurny pokój, Anthony miał ochotę wywołać słynną albiońską burdę.
Panie spraw by me oko było bystre, duch silny, a dłoń pewna...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)