Karczmarz2 pisze:No i kolejne pytanko wmiare pasujace go tego tematu: Czy to MG powinien kierowac Graczami czy Gracze kierowac MG podczas przygody?
To zależy, jak to rozumieć. Ale przyjmując, że rozumiem: to zależy od przygody. W tych przygodach, które mają mieć postać książkową (mówię tu np. o standardowym opowiadaniu fantasy, nie o jakichś literackich eksperymentach), MG musi jednak jakoś tam Graczy trzymać w garści, żeby gładko trafiali od punktu do punktu, a nie rozłazili się nie wiadomo gdzie i psuli umyślony z góry porządek. Można też jednak inaczej (co sam preferuję): MG określa tylko miejsce akcji przygody (np. wioska z przyległym laskiem, pola, stara świątynia Taala za wioską i tajemnicza skała w lasku) i wystepujące postacie (np. sołtys, chłopi, kowal, kapłanka Taala, zły demonolog, wędrowny rycerz, łowca czarownic i wesoły demon Tzeentcha) oraz "triggery", czyli wydarzenia które zajdą niezależnie od działań Graczy (przyjeżdża rycerz który szuka swojego brata - powiedzmy że jakiegoś parobka sołtysa z amnezją, przyjeżdża łowca czarownic zwabiony pogłoskami o Chaosie, demonolog zaś ma kłopoty z demonem którego wywabił był ze skały itd.), po czym wpuszczamy w to postacie Graczy i patrzymy co robią, tudzież bezstronnie odgrywamy świat wokół nich.
[No proszę, z głupia frant wymyśliłem zalążek przygody

]
PS Zgadzam się, że zrzynanie w RPG to nic złego - w końcu nową przygodę trzeba wymyślić czasem nawet w parę dni, a pisarze czy scenarzyści mają na to miesiące i w dodatku im za to płacą.
