[Forgotten Realms] Planobiegacze
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Dziewczyna nie miała zamiaru ignorować amuletu. Co prawda miała niewielkie doświadczenie z magicznymi przedmiotami... No w sumie prawie żadne, bo oprócz swojego medalionu nigdy nie posiadała żadnej zaklętej rzeczy, to jednak w Otchłani nauczyła się nie ignorować takich sytacji... Jak przeczucie to przeczucie. Dziewczyna przyjęła swoją naturalną postać i rozwinęła skrzydła. Poderwała się do lotu i sfrunęła na dół do towarzyszy spadając prosto na jednego z walczących z nimi goliatów i starając się przebić go swoim mieczem. Jej celem było jak najszybsze dostanie się do medalionu Norlena. Dopiero teraz zauważyła, że mag leży na ziemi i się nie rusza. Skrzywiła się i zbladła. Nie wróżyło to niczego dobrego...
Dziewczyna nie miała zamiaru ignorować amuletu. Co prawda miała niewielkie doświadczenie z magicznymi przedmiotami... No w sumie prawie żadne, bo oprócz swojego medalionu nigdy nie posiadała żadnej zaklętej rzeczy, to jednak w Otchłani nauczyła się nie ignorować takich sytacji... Jak przeczucie to przeczucie. Dziewczyna przyjęła swoją naturalną postać i rozwinęła skrzydła. Poderwała się do lotu i sfrunęła na dół do towarzyszy spadając prosto na jednego z walczących z nimi goliatów i starając się przebić go swoim mieczem. Jej celem było jak najszybsze dostanie się do medalionu Norlena. Dopiero teraz zauważyła, że mag leży na ziemi i się nie rusza. Skrzywiła się i zbladła. Nie wróżyło to niczego dobrego...
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Czarny strażnik zarechotał i kopniakiem usunął ciało goliata z psiona. -Wstawaj, elfie!- krzyknął, szukając kolejnego celu. Tego mu było trzeba - dobrej walki. Z oczu kipiała nienawiść, ręce zaciskały się na rękojeści miecza. -Śmierć!- wydarł się Darkan oboma głosami i ruszył na powalonego goliata. *Hamuj już powoli rządzę krwi, Darkan!* przestrzegł nekromanta. -Pohamuje, szał gdy będzie na to czas!- ryknął czarny strażnik na głos i zaczął tłuc pięściami leżącego siadając na nim okrakiem.
Czarny strażnik zarechotał i kopniakiem usunął ciało goliata z psiona. -Wstawaj, elfie!- krzyknął, szukając kolejnego celu. Tego mu było trzeba - dobrej walki. Z oczu kipiała nienawiść, ręce zaciskały się na rękojeści miecza. -Śmierć!- wydarł się Darkan oboma głosami i ruszył na powalonego goliata. *Hamuj już powoli rządzę krwi, Darkan!* przestrzegł nekromanta. -Pohamuje, szał gdy będzie na to czas!- ryknął czarny strażnik na głos i zaczął tłuc pięściami leżącego siadając na nim okrakiem.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Kolejna strzała gnoma minęła cel o centymetry. Na szczęście Feyra zauważyła to, i zaatakowała goliata który napierał na gnoma, związując go na chwilę w walce.
Ułamek sekundy później miecz Sil rozrąbał jego czaszkę na pół, rozpryskując dookoła krew i mózg. Dziewczyna dopadła zwłok maga...
Darkan wstał z kolan i kopniakiem zrzucił ciało z powracającego powoli do przytomności elfa, po czym rzucił się na powalonego przed chwilą goliata, rozłupując jego czaszkę pięściami.
Sil podnosła amulet.
Rozległ się dźwięk trąb.
Fey'ri uniosła amulet do szyi.
Spomiędzy zabudowań wyłoniły się posiłki, łącznie dziesięciu goliatów.
Dwie połówki amuletu zetknęły się ze sobą.
Goliaci, podzieleni na dwie kolumny, z okrzykiem ruszyli do ataku.
Amulet błysnął na moment, i dwie połówki złączyły się w jeden okrągły przedmiot.
Ułamek sekundy później miecz Sil rozrąbał jego czaszkę na pół, rozpryskując dookoła krew i mózg. Dziewczyna dopadła zwłok maga...
Darkan wstał z kolan i kopniakiem zrzucił ciało z powracającego powoli do przytomności elfa, po czym rzucił się na powalonego przed chwilą goliata, rozłupując jego czaszkę pięściami.
Sil podnosła amulet.
Rozległ się dźwięk trąb.
Fey'ri uniosła amulet do szyi.
Spomiędzy zabudowań wyłoniły się posiłki, łącznie dziesięciu goliatów.
Dwie połówki amuletu zetknęły się ze sobą.
Goliaci, podzieleni na dwie kolumny, z okrzykiem ruszyli do ataku.
Amulet błysnął na moment, i dwie połówki złączyły się w jeden okrągły przedmiot.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
-Moja głowa-Powiedział elf jakby zza mgły.
Wstał o własnych siłach. Splunął krwią. Wypatrzył goliata dzierżącego młot kątem oka.
-ZAPŁACISZ MI ZA TO!!!- krzyknął do wroga i rzucił się w biegu na wielkiego młotkowego. W biegu przygwoździł go energetycznymi strzałami do ziemi. Zasłabł lekko. Znów wstał. Podszedł do leżącego. Splunął mu w twarz.
-Nie wiem czy mnie rozumiesz. Jesteś już martwy!-Rzekł psion płonący wręcz złością. Pochylił się nad goliatem.
-Spotkamy się w otchłani- Powiedział z uśmiechem do bezbronnego, kapiąc mu na twarz krwią. Wyciągnął kryształ i podciął mu nim gardło.
-"Dopiero ich poznałem a już nienawidzę"-pomyśłał, po czym zniknął ponownie. Podniósł młot. Skierował się w kierunku kolumn goliatów.
-"Zobaczymy czy potrafię się obsługiwać bronią niedoszłego oprawcy"-Pomyślał i ruszył biegiem w kierunku wroga.
-Moja głowa-Powiedział elf jakby zza mgły.
Wstał o własnych siłach. Splunął krwią. Wypatrzył goliata dzierżącego młot kątem oka.
-ZAPŁACISZ MI ZA TO!!!- krzyknął do wroga i rzucił się w biegu na wielkiego młotkowego. W biegu przygwoździł go energetycznymi strzałami do ziemi. Zasłabł lekko. Znów wstał. Podszedł do leżącego. Splunął mu w twarz.
-Nie wiem czy mnie rozumiesz. Jesteś już martwy!-Rzekł psion płonący wręcz złością. Pochylił się nad goliatem.
-Spotkamy się w otchłani- Powiedział z uśmiechem do bezbronnego, kapiąc mu na twarz krwią. Wyciągnął kryształ i podciął mu nim gardło.
-"Dopiero ich poznałem a już nienawidzę"-pomyśłał, po czym zniknął ponownie. Podniósł młot. Skierował się w kierunku kolumn goliatów.
-"Zobaczymy czy potrafię się obsługiwać bronią niedoszłego oprawcy"-Pomyślał i ruszył biegiem w kierunku wroga.
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Dziewczyna zdziwiona patrzyła przez krótka chwilę na kompletny już amulet po czym wyszeptała tylko - Oby to się nam na coś zdało... - i ruszyła do boju. Wzniosła się ponownie w powietrze jaknajwyżej mogła w bardzo krókim czasie, po to, by z rozpędu opaść na atakujących ich goliatów. Opadając na nich ponowie mieniła postać na kolczastego golema i ponownie zaatakowała mieczem trzymanym tym razem oburącz dla zwiększenia siły ciosu i ogonem wywerny. Miała nadzieję, że moc amuletu i jej własne umiejętności walki oraz umiejętności i doświadczeie jej towarzyszy wystarczą, by ona i pozostali członkowie grupy wyszli z tego starcia przynajmniej w jednym kawałku... W przeciwieństwie do Norlena, dla którego nie było już nadziei...
Brawo Ant! Oby tak dalej!!!
Dziewczyna zdziwiona patrzyła przez krótka chwilę na kompletny już amulet po czym wyszeptała tylko - Oby to się nam na coś zdało... - i ruszyła do boju. Wzniosła się ponownie w powietrze jaknajwyżej mogła w bardzo krókim czasie, po to, by z rozpędu opaść na atakujących ich goliatów. Opadając na nich ponowie mieniła postać na kolczastego golema i ponownie zaatakowała mieczem trzymanym tym razem oburącz dla zwiększenia siły ciosu i ogonem wywerny. Miała nadzieję, że moc amuletu i jej własne umiejętności walki oraz umiejętności i doświadczeie jej towarzyszy wystarczą, by ona i pozostali członkowie grupy wyszli z tego starcia przynajmniej w jednym kawałku... W przeciwieństwie do Norlena, dla którego nie było już nadziei...
Brawo Ant! Oby tak dalej!!!
-
- Majtek
- Posty: 115
- Rejestracja: sobota, 2 września 2006, 05:17
- Lokalizacja: Z pokoju!
[Kurde ja mam 2 strzały w ciągu tury (pała pała pała:P)]
Farad
Farad naciągnął ponownie cięciwę łuku i wystrzelił strzała powirowała w powietrzu w stronę jednego z goliatów. Następnie założył następną strzałę naciągną ją jeszcze raz i Czekał na ruch któregoś z goliatów lub czy żaden z towarzyszy nie ma kłopotów. Jak tylko ujrzał, że któryś z goliatów się zamachnął na któregoś z towarzyszy to wystrzelił w jego kierunku swoją przedostatnią strzałę. Sięgnął do kołczanu i wyczuł tylko jedną strzałę przeklną siarczyście "no i co teraz" - pomyślał.
Farad
Farad naciągnął ponownie cięciwę łuku i wystrzelił strzała powirowała w powietrzu w stronę jednego z goliatów. Następnie założył następną strzałę naciągną ją jeszcze raz i Czekał na ruch któregoś z goliatów lub czy żaden z towarzyszy nie ma kłopotów. Jak tylko ujrzał, że któryś z goliatów się zamachnął na któregoś z towarzyszy to wystrzelił w jego kierunku swoją przedostatnią strzałę. Sięgnął do kołczanu i wyczuł tylko jedną strzałę przeklną siarczyście "no i co teraz" - pomyślał.
....
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Feyra
Feyra była nieco zdenerwowana. Jak to się stało, że mając tylko dwóch przeciwników doznała uszczerbku na zdrowiu. Ale dobry wojownik, jakim była, jadną ręką też potrafi dobrze walczyć.
Kiedy Feyra zauważyła nadciągające posiłki wroga przeklnęła cicho. Walczyła zaciekle starając się szybko zabić wrogich goliatów - zanim posiłki dotrą do ich pozycji.
Feyra była nieco zdenerwowana. Jak to się stało, że mając tylko dwóch przeciwników doznała uszczerbku na zdrowiu. Ale dobry wojownik, jakim była, jadną ręką też potrafi dobrze walczyć.
Kiedy Feyra zauważyła nadciągające posiłki wroga przeklnęła cicho. Walczyła zaciekle starając się szybko zabić wrogich goliatów - zanim posiłki dotrą do ich pozycji.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan
Czarny strażnik zaczynał tracić panowanie nad głosem, który rezonował i skakał w różnych tonach. -WIĘceJ ŚCIeRwaaa!!!- zawył i zamachnął się mieczem ruszając na jedna z kolumn. Nieważne którą - może tą bardziej "odkrytą" *Darkan, do cholery, łap się umysłu i wracaj na ziemię!* warknął nekromanta i zakłuł mężczyznę mentalnie, przywracając mu część mocno stłumionego zdrowego rozsądku. -Chcecie, to zdychajcie w imię tego pokurcza z piekła!- zaryczał Darkan już opanowując głos. Atakuje pierwszego z kolumny i pozostawia go komukolwiek do dobicia lub po prostu miażdży go ciężarem - przechodząc po nim, po czym bierze się za następnego. W razie niepowodzenia usiłuje powalić raz jeszcze.
Czarny strażnik zaczynał tracić panowanie nad głosem, który rezonował i skakał w różnych tonach. -WIĘceJ ŚCIeRwaaa!!!- zawył i zamachnął się mieczem ruszając na jedna z kolumn. Nieważne którą - może tą bardziej "odkrytą" *Darkan, do cholery, łap się umysłu i wracaj na ziemię!* warknął nekromanta i zakłuł mężczyznę mentalnie, przywracając mu część mocno stłumionego zdrowego rozsądku. -Chcecie, to zdychajcie w imię tego pokurcza z piekła!- zaryczał Darkan już opanowując głos. Atakuje pierwszego z kolumny i pozostawia go komukolwiek do dobicia lub po prostu miażdży go ciężarem - przechodząc po nim, po czym bierze się za następnego. W razie niepowodzenia usiłuje powalić raz jeszcze.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Psion poderżnąwszy gardło przeciwnikowi, ruszył w stronę goliatów. Miał wrażenie, jakby jego kolczaste serce wpuszczało swoje ostre odnogi w głąb ciała...
Sil spadła z góry na drugą kolumnę goliatów, rozpraszając ich na wszystkie strony. Jednego powaliła potężnym ogonem, a sama została draśnięta w ramię mieczem kolejnego.
Darkan wpadł wprost w kolumnę rozproszoną przez Sil, powalając jednego z przeciwników na ziemię i rozłupując mu czaszkę, a drugiego kosząc szerokim zamachem miecza.
Psion i Feyra uderzyli jednocześnie w drugą kolumnę, poprzedzeni strzałą Farada, która jednak chybiła celu. Psion zdołał powalić jednego z przeciwników, jednak młot okazał się dla niego dla niego za ciężki, i miażdżąc żebra goliata, wyślizgnął się z rąk elfa. Feyra wzniosła broń do ciosu...
Z karczmy nagle pomknął pocisk energii, który w ostatniej chwili trafił strzałę wycelowaną w potylicę drowki, zmieniając jej grot w bezkształtną kamienną bryłkę. Strzała trafiła, ale zamiast zabić, tylko pozbawiła Feyrę przytomności. A z wnętrza budynku wyszedł wysoki, szczupły, czarnowłosy mężczyzna z małymi różkami nad czołem.
Verth.
Sil spadła z góry na drugą kolumnę goliatów, rozpraszając ich na wszystkie strony. Jednego powaliła potężnym ogonem, a sama została draśnięta w ramię mieczem kolejnego.
Darkan wpadł wprost w kolumnę rozproszoną przez Sil, powalając jednego z przeciwników na ziemię i rozłupując mu czaszkę, a drugiego kosząc szerokim zamachem miecza.
Psion i Feyra uderzyli jednocześnie w drugą kolumnę, poprzedzeni strzałą Farada, która jednak chybiła celu. Psion zdołał powalić jednego z przeciwników, jednak młot okazał się dla niego dla niego za ciężki, i miażdżąc żebra goliata, wyślizgnął się z rąk elfa. Feyra wzniosła broń do ciosu...
Z karczmy nagle pomknął pocisk energii, który w ostatniej chwili trafił strzałę wycelowaną w potylicę drowki, zmieniając jej grot w bezkształtną kamienną bryłkę. Strzała trafiła, ale zamiast zabić, tylko pozbawiła Feyrę przytomności. A z wnętrza budynku wyszedł wysoki, szczupły, czarnowłosy mężczyzna z małymi różkami nad czołem.
Verth.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
-"Kto by pomyślał, że tak dobrze sprawi się młot. Słyszałem, że broń splamiona wlasną krwią jest bardziej śmiercionośna, ale żeby od razu tak doskonała? Cóż mam chyba zadatki na wojownika"- mówił sobie w myślach elf z niewidzialnym uśmiechem na ustach.
-"A Ty moje nowe serce pewnie karmisz się moją złościa i chęcią rozlewu krwi. Czas na wiekszą ucztę. Moja dusza i tak jest już nic nie warta"-mówił w duchu.
A tymczasem powtarzał do siebie dla lepszego skupienia-Czysty umysł, czysty umysł, czysty umysł...- Chciał zaatakować cały szereg na raz jednym wielkim rojem kryształów. Skupił się na tym. Wiedział, że jego moce są na wyczerpaniu. Ale był rozjuszony. Nie bał się konsekwencji. Skupiał się cały czas na tym. Jakby tylko się udało oznaczałowy to praktycznie koniec walki... Pewnie równiesz koniec duszy. Ale jak powiadają raz kozie śmierć.
W końcu podniósł młot. Jego ciężar obierał na swojej wielkości. Gdyby liczył tylko na mięśnie to marny byłby efekt.
-Będzie mi się dziś dobrze spało. Czas rozwalić pozostałe łby wroga-Powiedział pod nosem.
Wiedział, że ma przewagę jaką niewątpliwie jest niewidzialność może wykorzystać. Tak wiec gdy tylko go podniósł rozbiegł się i jak tylko mógł mocno uderzał potężną bronią niedobitków.
-"Kto by pomyślał, że tak dobrze sprawi się młot. Słyszałem, że broń splamiona wlasną krwią jest bardziej śmiercionośna, ale żeby od razu tak doskonała? Cóż mam chyba zadatki na wojownika"- mówił sobie w myślach elf z niewidzialnym uśmiechem na ustach.
-"A Ty moje nowe serce pewnie karmisz się moją złościa i chęcią rozlewu krwi. Czas na wiekszą ucztę. Moja dusza i tak jest już nic nie warta"-mówił w duchu.
A tymczasem powtarzał do siebie dla lepszego skupienia-Czysty umysł, czysty umysł, czysty umysł...- Chciał zaatakować cały szereg na raz jednym wielkim rojem kryształów. Skupił się na tym. Wiedział, że jego moce są na wyczerpaniu. Ale był rozjuszony. Nie bał się konsekwencji. Skupiał się cały czas na tym. Jakby tylko się udało oznaczałowy to praktycznie koniec walki... Pewnie równiesz koniec duszy. Ale jak powiadają raz kozie śmierć.
W końcu podniósł młot. Jego ciężar obierał na swojej wielkości. Gdyby liczył tylko na mięśnie to marny byłby efekt.
-Będzie mi się dziś dobrze spało. Czas rozwalić pozostałe łby wroga-Powiedział pod nosem.
Wiedział, że ma przewagę jaką niewątpliwie jest niewidzialność może wykorzystać. Tak wiec gdy tylko go podniósł rozbiegł się i jak tylko mógł mocno uderzał potężną bronią niedobitków.
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Dziewczyna syknęła, gdy miecz przeciwnika drasnął ją w ramię. Chwyciła swoją broń w obie ręce, po to, by grzmotnąć go w łeb sztychem z zamachu. Zgodnie z zasadą: "Ta zniewaga krwi wymaga" półdemonica starała się rozrąbać łeb przeciwnika i skutecznie pozbawić go możliwości skrzywdzenia kogokolwiek... W ferworze walki w pierwszej chwilio nie zauważyła wejścia Vertha. Dopiero po chwili skapnęła się, że coś jest nie tak. Rozejrzałą się szybko. Jej oczy zmieniły barwę na czarną, po to, by po chwili znów stać się krwistoczerwone. Na jej ustach zaigrał złowrogi uśmiech. "Chyba nadszedł czas spłacenia długu zaciągniętego w Otchłani" pomyślała... Zamierzała jednak poczekać chwilkę, by ewentualnie wysłuchać co Verth ma do powiedzenia. Wiedział wszak po co się tu zjawili...
Dziewczyna syknęła, gdy miecz przeciwnika drasnął ją w ramię. Chwyciła swoją broń w obie ręce, po to, by grzmotnąć go w łeb sztychem z zamachu. Zgodnie z zasadą: "Ta zniewaga krwi wymaga" półdemonica starała się rozrąbać łeb przeciwnika i skutecznie pozbawić go możliwości skrzywdzenia kogokolwiek... W ferworze walki w pierwszej chwilio nie zauważyła wejścia Vertha. Dopiero po chwili skapnęła się, że coś jest nie tak. Rozejrzałą się szybko. Jej oczy zmieniły barwę na czarną, po to, by po chwili znów stać się krwistoczerwone. Na jej ustach zaigrał złowrogi uśmiech. "Chyba nadszedł czas spłacenia długu zaciągniętego w Otchłani" pomyślała... Zamierzała jednak poczekać chwilkę, by ewentualnie wysłuchać co Verth ma do powiedzenia. Wiedział wszak po co się tu zjawili...
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Darkan:
Mężczyzna nie zwrócił początkowo uwagi na Vertha, za to zwrócił ją na niego nekromanta. Zdecydował jednak milczeć, tylko upomniał Darkana, który powoli wychodził z szału bitewnego i skupił się na technice. *Zanim weźmie się za głównego bydlaka trzeba wytłuc "drobnię" co by w plecy nie uwierała.* zadecydował i tłukł dalej. Spojrzał na Sil, która najwyraźniej czkała na jakieś słowa od diablęcia. Słowa. To czas na czyny. Na jej miejscu Darkan zaatakowałby Vertha jak każdego kolejnego przeciwnika, acz wpierw... jak Darkan da radę wygospodarować sobie trochę czasu to rzuca Siłę Byka i Trujace Ostrze.
Mężczyzna nie zwrócił początkowo uwagi na Vertha, za to zwrócił ją na niego nekromanta. Zdecydował jednak milczeć, tylko upomniał Darkana, który powoli wychodził z szału bitewnego i skupił się na technice. *Zanim weźmie się za głównego bydlaka trzeba wytłuc "drobnię" co by w plecy nie uwierała.* zadecydował i tłukł dalej. Spojrzał na Sil, która najwyraźniej czkała na jakieś słowa od diablęcia. Słowa. To czas na czyny. Na jej miejscu Darkan zaatakowałby Vertha jak każdego kolejnego przeciwnika, acz wpierw... jak Darkan da radę wygospodarować sobie trochę czasu to rzuca Siłę Byka i Trujace Ostrze.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Verth uśmiechnął się smutno. Miał na sobie cieniutką kolczugę z zielonej, baatoriańskiej stali. W ręce trzymał dwuręczny miecz, z ostrzem rozszerzającym się na końcu, przypominającym...
...Serce Dzwonu.
Drugą ręką skinął w przestrzeń koło leżącej Feyry, rozpraszając niewidzialność elfa.
Potem wskazał na Farada, który nagle zwinął się z bólu, czując jak odpływa z niego życie. Gnom padł na ziemię, dysząc ciężko, ledwie żywy.
Miecz Darkana rozjarzył się lekko zielonkawym blaskiem... A może to tylko kwas, który nagle pokrył ostrze, zaczął fosforyzować?
Sil ruszyła na Vertha...
Który pstryknął palcami, nagle zatrzymując wszystko wokół siebie w pół drgnienia.
Dookoła was, ze wszystkich stron, rozległ się głos:
Wiem kim jesteście i po co tu przyszliście. Z pewnością nie uwierzycie w to co mam wam do powiedzenia... Więc nie będę gadał bez potrzeby. Po prostu powiem wam, że żałuję waszej śmierci. Żegnajcie.
I nagle czas powrócił do normalnego biegu.
...Serce Dzwonu.
Drugą ręką skinął w przestrzeń koło leżącej Feyry, rozpraszając niewidzialność elfa.
Potem wskazał na Farada, który nagle zwinął się z bólu, czując jak odpływa z niego życie. Gnom padł na ziemię, dysząc ciężko, ledwie żywy.
Miecz Darkana rozjarzył się lekko zielonkawym blaskiem... A może to tylko kwas, który nagle pokrył ostrze, zaczął fosforyzować?
Sil ruszyła na Vertha...
Który pstryknął palcami, nagle zatrzymując wszystko wokół siebie w pół drgnienia.
Dookoła was, ze wszystkich stron, rozległ się głos:
Wiem kim jesteście i po co tu przyszliście. Z pewnością nie uwierzycie w to co mam wam do powiedzenia... Więc nie będę gadał bez potrzeby. Po prostu powiem wam, że żałuję waszej śmierci. Żegnajcie.
I nagle czas powrócił do normalnego biegu.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silmathiel
Dziewczyna wysłuchała słów Vertha. Ruszyła w jego kierunku, ale... Schowała miecz... Jeżeli wiedział po co ona tu przyszła to wiedział też, że jej cele zmieniają się jak obrazy w kalejdoskopie i wiedział też, że w tej chwili miał przed sobą osobę bez celu... Podeszła bardzo blisko nie dobywając miecza ponownie, ani nie robiąc żadnych agresywnych ruchów. Przyjęła postać srebrnowłosej elfki i stanęła przed Verthem. - Czy to ty nasłałeś na nas planodemony? Czy zarzut stawiany ci przez dziwnego osobnika, który zjawił się w Suzailu jest prawdziwy? Przyznaję... Nie raz w ciągu tej całej farsy dałeś dowód tego, że mnie znasz... Skąd? Mówisz, że będziesz mnie żałował... Twoje sumienie zniesie śmierć kogoś kto nie podniósł na ciebie ręki i być może nie ma takiego zamiaru? Dlaczego jesteś taki pewien siebie? - dziewczyna mówiła jedno pytanie za drugim, bezładnie, choć z całkowitym spokojem, nie zwracając uwagi na ich kolejność i ewentualne powiązania. Stała dokładnie między Verthem, a resztą drużyny odgradzając ich od niego i na odwrót. Nie wiedziała dlaczego w ogóle wzięła się za rozmowę... Nie wiedziała co z tego wyniknie. Wiedziała, że takim zachwaniem prowokuje śmierć do wcześniejszych odwiedzin... Ale cóż poradzić, gdy oszalała natura półdemonicy odezwała się w niej z pełną mocą? Dziewczyna wydobyła z kieszeni zwój, który dostała w Otchłani. - Jak myślisz, czy powinnam to czytać? - powiedziała cicho tak, że tylko Verth ją słyszał. Jej oczy miały dziwny wyraz. Teraz wszystko się wywracało do góry nogami... Gdy zdała sobie sprawę z tego co się z nią dzieje nie ruszyła się ani o milimetr. Dalej trzymała zwój w dłoni. Tylko zbladła jak ściana, a serce zaczęło jej walić jak zwariowane.
Dziewczyna wysłuchała słów Vertha. Ruszyła w jego kierunku, ale... Schowała miecz... Jeżeli wiedział po co ona tu przyszła to wiedział też, że jej cele zmieniają się jak obrazy w kalejdoskopie i wiedział też, że w tej chwili miał przed sobą osobę bez celu... Podeszła bardzo blisko nie dobywając miecza ponownie, ani nie robiąc żadnych agresywnych ruchów. Przyjęła postać srebrnowłosej elfki i stanęła przed Verthem. - Czy to ty nasłałeś na nas planodemony? Czy zarzut stawiany ci przez dziwnego osobnika, który zjawił się w Suzailu jest prawdziwy? Przyznaję... Nie raz w ciągu tej całej farsy dałeś dowód tego, że mnie znasz... Skąd? Mówisz, że będziesz mnie żałował... Twoje sumienie zniesie śmierć kogoś kto nie podniósł na ciebie ręki i być może nie ma takiego zamiaru? Dlaczego jesteś taki pewien siebie? - dziewczyna mówiła jedno pytanie za drugim, bezładnie, choć z całkowitym spokojem, nie zwracając uwagi na ich kolejność i ewentualne powiązania. Stała dokładnie między Verthem, a resztą drużyny odgradzając ich od niego i na odwrót. Nie wiedziała dlaczego w ogóle wzięła się za rozmowę... Nie wiedziała co z tego wyniknie. Wiedziała, że takim zachwaniem prowokuje śmierć do wcześniejszych odwiedzin... Ale cóż poradzić, gdy oszalała natura półdemonicy odezwała się w niej z pełną mocą? Dziewczyna wydobyła z kieszeni zwój, który dostała w Otchłani. - Jak myślisz, czy powinnam to czytać? - powiedziała cicho tak, że tylko Verth ją słyszał. Jej oczy miały dziwny wyraz. Teraz wszystko się wywracało do góry nogami... Gdy zdała sobie sprawę z tego co się z nią dzieje nie ruszyła się ani o milimetr. Dalej trzymała zwój w dłoni. Tylko zbladła jak ściana, a serce zaczęło jej walić jak zwariowane.
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Diablę spojrzało na nią uważnie.
- Planodemony? Nie, ja brzydzę się tych strasznych stworzeń. Osobnik który zjawił się w Suzailu mówi prawdę. Rzeczywiście wskrzeszam zmarłych... A właściwie wskrzeszałem, podczas ucieczki osłabłem na tyle że teraz nie jestem w stanie tego zrobić. - goliaci zatrzymali się i opuścili broń, słuchając słów Vertha. To samo zrobił psion i - o dziwo - nawet Darkan... - Skąd cię znam? Znam was wszystkich, dzięki magii, dzięki szpiegom, dzięki umiejętności zadawania pytań wreszcie... - jego twarz przybrała smutny wyraz. - Nie masz zamiaru podnosić na mnie ręki? Więc odejdź. Ale muszę zniszczyć tą istotę - wskazał na Czarnego Strażnika - on chciał podnieść na mnie rękę, i nawet się do tego przyznał. Wybaczę wam nawet śmierć tych tutaj. - wskazał ręką cały plac, zasłany trupami, śliski od krwi, przedstawiając obraz nędzy i rozpaczy. - Ale odejdźcie, wszyscy, poza Czarnym Strażnikiem, z którym muszę wyrównać rachunki.
Wzniósł lewą rękę, w prawej wciąż trzymając miecz.
- Jaka jest więc wasza decyzja?
- Planodemony? Nie, ja brzydzę się tych strasznych stworzeń. Osobnik który zjawił się w Suzailu mówi prawdę. Rzeczywiście wskrzeszam zmarłych... A właściwie wskrzeszałem, podczas ucieczki osłabłem na tyle że teraz nie jestem w stanie tego zrobić. - goliaci zatrzymali się i opuścili broń, słuchając słów Vertha. To samo zrobił psion i - o dziwo - nawet Darkan... - Skąd cię znam? Znam was wszystkich, dzięki magii, dzięki szpiegom, dzięki umiejętności zadawania pytań wreszcie... - jego twarz przybrała smutny wyraz. - Nie masz zamiaru podnosić na mnie ręki? Więc odejdź. Ale muszę zniszczyć tą istotę - wskazał na Czarnego Strażnika - on chciał podnieść na mnie rękę, i nawet się do tego przyznał. Wybaczę wam nawet śmierć tych tutaj. - wskazał ręką cały plac, zasłany trupami, śliski od krwi, przedstawiając obraz nędzy i rozpaczy. - Ale odejdźcie, wszyscy, poza Czarnym Strażnikiem, z którym muszę wyrównać rachunki.
Wzniósł lewą rękę, w prawej wciąż trzymając miecz.
- Jaka jest więc wasza decyzja?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Anthar
-Odejść? Nie w tym momencie!-bulwersował się srebrny elf.-
-Straciłem połowę duszy idąc tutaj. A tracąc tą połówkę straciłem jakby sens życia. Co mam teraz zrobić skoro moje życie nie ma już sensu?-Mówił bez wytchnienia.
-Wskaż choć jeden powód czemu miałbym nie spróbować Cię zabić-Zpoważniał. Mówił śmiertelnie poważnie.
-Tak czy siak nie robi mi już różnicy czy będę żył z połówką duszy, czy zginę za chwilę-ciągnął
-Znasz jakiś powód czemu miałbym odejść?-Zapytał finalnie.
Oczekiwał jak najszybszych odpowiedzi. Krew w nim wrzała, jak jeszcze nigdy. Wystarczył mały impuls by wewnętrznie ukryty w nim berserker wyszedł na światło dzienne.
-Odejść? Nie w tym momencie!-bulwersował się srebrny elf.-
-Straciłem połowę duszy idąc tutaj. A tracąc tą połówkę straciłem jakby sens życia. Co mam teraz zrobić skoro moje życie nie ma już sensu?-Mówił bez wytchnienia.
-Wskaż choć jeden powód czemu miałbym nie spróbować Cię zabić-Zpoważniał. Mówił śmiertelnie poważnie.
-Tak czy siak nie robi mi już różnicy czy będę żył z połówką duszy, czy zginę za chwilę-ciągnął
-Znasz jakiś powód czemu miałbym odejść?-Zapytał finalnie.
Oczekiwał jak najszybszych odpowiedzi. Krew w nim wrzała, jak jeszcze nigdy. Wystarczył mały impuls by wewnętrznie ukryty w nim berserker wyszedł na światło dzienne.
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
- Cóż mnie obchodzi twa dusza, głupcze? Kto ci nakazał tu iść? Przyszedłeś po nagrodę? To giń, próbując ją zdobyć. - stwierdził Verth, spoglądając na psiona. - Skoro waszą decyzją jest walka... - skinął ręką, a pozostała jeszcze przy życiu piątka goliatów ruszyła; trzech zaatakowało elfa, pozostała dwójka rzuciła się na Darkana, a sam Verth uśmiechnął się do Sil.
- A ty? Walczysz, czy wolisz odejść?
Gnom niezdolny do walki zwijał się z bólu...
- A ty? Walczysz, czy wolisz odejść?
Gnom niezdolny do walki zwijał się z bólu...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.