FUN ZONE
-
- Bombardier
- Posty: 765
- Rejestracja: sobota, 18 września 2004, 12:59
- Lokalizacja: Piekło skute lodem
Humor tylko dla maniaków cRPG !!
Po czym poznać, że zbyt dużo czasu spędzasz grając w RPGi i, że jesteś od nich UZALEŻNIONY??, totalnie zresztą...
- Zakładając ciepłą koszulę podszytą futerkiem, odczuwasz radość, wiedząc, że daje ona +2 do ochrony przed zimnem...
- W swoim plecaku dokładnie rozmieszczasz przedmioty, aby nie być obciążonym i nie tracić na szybkości. Nie używasz zrestą terminu „plecak”, bowiem wszystko, co zostało przeznaczone do przenoszenia przedmiotów, nazywasz...ekwipunkiem(?).
- Będąc z dziewczyną na randce, ( a co to jest randka???, nie mam tego na twardzielu...) ), zdajesz sobie sprawę, że zbyt mało punktów zainwestowałeś w charyzmę i retorykę...
- Wchodzisz przypadkowym ludziom do mieszkań i jesteś zaskoczony faktem, że nikt nie chce z tobą gadać, tylko od razu cię wygania...postanawiasz, że jeszcze wrócisz, gdy zdobędziesz więcej doświadczenia...
- Widząc porzucony but na trawniku, zastanawiasz się, czy nie jest to przypadkiem magiczny artefakt dający +1 odporności na obrażenia, ewentualnie zmniejszający “karę” ruchu po trudnym terenie...
- Jesteś zdziwiony, że nieznajomy, napakowany koleś w skórze, z ogoloną głową, idący przez miasto, ani myśli przyłączyć się do ciebie, a zbyt natrętnie nagabywany, wali cię pięścią w twarz...Stwierdzasz,że nawet kilkugodzinny odpoczynek nie zmniejsza opuchlizny...Po przebudzeniu nadal masz zaburzoną percepcję(...ech, te opuchnięte oczy i nos po dziwnym kątem...).
- Jesteś zdumiony, że w żadnej aptece nie możesz dostać charakterystycznych czerwonych mikstur w szklanych, gruszkowatych buteleczkach, które w mig postawiłyby cię na nogi...
- Jesteś zły, że w żadnym sklepie nie chcą dać ci żadnego przedmiotu w zamian za inny...wszyscy chcą monet, przyjmują też dziwne pieniądze wykonane z papieru, z nadrukowanymi twarzami( zresztą wyglądającymi bardzo rpg-owo...te hełmy i brody...pewnie krasnoludy). - Cholera!!, czy ci sprzedawcy nie słyszeli o handlu wymiennym??? Nie wiem, spróbuję w innym mieście, bo to jest jakieś nieprzyjazne...
- Nieudana próba kradzieży daje ci dużo doświadczenia, trochę jednak bolesnego, bowiem nagle możesz się znaleźć w pomieszczeniu, z którego nijak nie można wyjść, nawet jeżeli masz „speech” na 300%.Co gorsze, udana próba kradzieży tym bardziej kończy się pobytem w komnacie z zakratowanym okienkiem...Nieciekawie...dużo strażników i nawet magia nie pomaga...Czar „urok osobisty” nie działa (
- Wchodzisz do kanałów pod miastem i spostrzegasz, że szczury cię nie atakują, ale co z tego, skoro przeszedłszy całe, nie znalazłeś ani jednej skrzyni, która mogłaby kryć w sobie np.:zbroję płytową, jakiś hełm, lub choćby kilka złotych monet...Spotkałeś za to jakichś osobników w kaskach, świecących jakimiś magicznymi przedmiotami, umorusani...pewnie to gnomy, tacy niscy jacyś...Wygonili cię stamtąd...Nic dziwnego...podła rasa, wredne gnomy!
- Wchodzisz do kanałów ciepłowniczych i spotykasz obdartego osobnika pijącego miksturę o niebieskiej barwie, z czaszką na etykiecie butli. - Raaanyy!!!, czyżby to jakiś pustelnik mag uzupełniający manę??, w każdym razie musi mieć przynajmniej 75% odporności na trucizny...
- Kiedy poznajesz dziewczynę i zaczynasz ją lubić, oznajmiasz wyniosłym głosem: - Możesz się przyłączyć do mojej drużyny.Kiedy jednak ona życzy sobie, abyś kupił jej szaty, doznajesz szoku patrząc na ceny...nie wystarczą bowiem nawet dwie, pełne garście monet!!
- Będąc w pracy narzekasz, że questy, które zleca ci szef są nudnawe, dają niewiele punktów doświadczenia i ani razu jeszcze nie dostałeś za nie nawet jednego, małego przedmiotu magicznego...amuletu, pierścienia, nie mówiąc o broni, czy zbroi...
- Nie możesz pojąć, jak to możliwe, że tak ciężko kupić broń...Kiedy pytasz o snajperkę, magnum, najzwyklejszą Berettę, sprzedawcy robią wielkie oczy i odsyłają cię z niczym...Kiedy z kolei ćwiczyłeś biegłość w broni białej czymś, co od biedy przypominało krótki miecz (dobrej jakości), zjawiły się zakapturzone(zamundurowane) postacie i zabrały cię do nieznanej lokacji, zadając mnóstwo tajemniczych pytań...
- Kiedy wpadłeś do karczmy, ubrany w skórę ubitego niedawno zwierza, aby po prostu posiedzieć i porozmawiać z siedzącymi tam postaciami, nie mając ochoty nic pić, zdumiała cię reakcja karczmarza, która była co najmniej impulsywna...
- Nie możesz pojąć, dlaczego przypadkowe, napotkane osoby stają się takie nerwowe, gdy chcesz tylko sprawdzić, co mają w ekwipunku...Od razu włącza się tryb walki...Co ciekawe, zazwyczaj te postacie mają więcej punktów ruchu...
- Kiedy dokonujesz zakupu kurtki lub płaszcza, oglądasz długo metkę, szukając na niej informacji o Klasie Pancerza...
- Znalazłszy niedaleko parku starą drewnianą skrzynkę, postanawiasz uczynić z niej swoją skrytkę.Wkładasz do niej różne, cenne przedmioty...Na drugi dzień, o zgrozo!!, skrytka jest pusta...Nie możesz w to uwierzyć... - Cholera!!, co za denne algorytmy!, przedmioty znikają...
- Przyłączasz się do Gildii Złodziei, a po dwóch miesiącach usiłujesz dociec jak to się stało, że członkowie Gildii zniknęli, a tobie o 2 punkty spadła reputacja;powiedziano ci jednak, że możesz ich odwiedzać...
- Kiedy w czasie wakacji pojechałeś odwiedzić rodzinę na wsi, nie dawałeś wiary zapewnieniom, że pod wioską nie znajduje się nawet jedna kondygnacja lochów...
- Źle poprowadzony dialog z blondwłosą niewiastą( czyżby elfica??) zakończył się głośnym spotkaniem jej dłoni z twoją twarzą...Niestety, nie da rady załadować wcześniejszego sejwa...
- Jesteś wstrząśnięty faktem, że napotkane postacie są w tak wielkim stopniu pamiętliwe...Tekst w stylu „...nie wierzę, że jesteś tak głupi(a) na jakiego wyglądasz, nie ma aż tak głupich istot...” jest odbierany wyjątkowo negatywnie.Takie postacie nawet po kilku dniach są do ciebie wrogo nastawione...
- Kiedy wychodzisz z mieszkania, odruchowo zatrzymujesz się, czekając, aż wczyta się następna lokacja...
- Odczuwasz złość, bo jeszcze w żadnym sklepie nie przydała ci się umiejętność targowania się...
- Dowiedziałeś się, że konieczne jest pobieranie przynajmniej przez 5 lat nauki, by wyszkolić się w umiejętności „leczenie”... – Hmm...strasznie długo, czy nie prościej po prostu wyżłopać miksturę??
- Pracodawca, który chciał zlecić ci zadanie, zapytał o twoją profesję...Usłyszawszy „wojownik-druid”, dziwnie się patrzył.Kiedy dodałeś, że dobrze posługujesz się mieczem oburęcznym, pokiwał głową i wezwał nieznane ci wcześniej postacie, które założyły ci białą szatę... – Jakaś ciasna ta szata, krępuje ruchy...właściwie to w ogóle nie mogę ruszyć rękoma...i czemu – do groma!! - jest tak ciasno zawiązana z tyłu??Heej!, rękawy są za długie...
- Ludzie cię unikają, bo po każdej rozmowie podchodzisz do nich z powrotem, gadając właściwie o tym samym..., a ty chcesz po prostu sprawdzić inne dostępne warianty i opcje dialogowe...
- Dłubanie wytrychem w jakichkolwiek zamkniętych drzwiach ściąga uwagę innych postaci...Niektórzy nawet mają o to do ciebie pretensje... – Dziwaki!!, przecież „otwieranie zamków” mam na niecałe 25%..., jeszcze żadnych drzwi nie udało mi się otworzyć..., tylko tak sobie próbuję..., o co im chodzi???
- Będąc w szkole, napotykasz rozmaite frakcje...Frakcję Mrocznych, mają długie włosy, czarne ubrania, pentagramy i inne symbole na szatach..., wyczuwasz, że obrali drogę magii; Frakcję Technologów, ci z kolei b.często posługują się dziwnymi urządzeniami z antenką i przyciskami, porozumiewają się za pomocą raptem kilku słów, noszą świecące ubrania, jakby wykonane z plastiku, złote łańcuchy i ciemne okulary, (które jednak percepcji im nie zwiększają...wątpisz, czy cokolwiek mogłoby zwiększyć ich percepcję...).Stwierdzasz, że wszystkie punkty przydzielili do walki wręcz i zręczności, kosztem inteligencji.Posługują się bardzo prymitywną bronią..., czymś, co wygląda jak oszlifowana, gładka maczuga..., dowiedziałeś się, że mieli powiązania z Gildią Złodziei...Jest też frakcja Zielarzy, mają często pozlepiane włosy i palą ziele..., mają dużą wiedzę o pewnych gatunkach roślin...Rozpoznałeś kilku z Frakcji „Falloutowców”..., irokezy na głowach, bardzo brudni, zniszczone kurtki skórzane.Piją kiepskie wino, śpią pod gołym niebem i krzyczą „No future”.
- Dawno nie widziałeś się z rodziną, ponieważ wciąż przemierzasz świat z mapą w dłoni, odkrywając nowe lokacje i szukając kogoś, kto zleciłby ci jakiś konkretny, porządny quest z rodzaju „ratowanie świata”, czy coś w tym stylu...
Jesteś zaskoczony, że opróżnienie butli wina, a zwłaszcza kilku, w tak dużym stopniu upośledza twoją percepcję i koordynację ruchową, nie mówiąc o umiejętności gładkiego wysławiania się..., a już zupełnie nie rozumiesz dlaczego po całonocnym odpoczynku twoje statystyki wcale się nie poprawiły, czujesz się jeszcze gorzej, boli cię głowa, okrutnie chce ci się pić i nawet krojenie chleba zwykłym, krótkim sztyletem sprawia ci wiele trudności...Zastanawiasz się, jak w takiej sytuacji mógłbyś przywdziać hełm, skoro – odnosisz wrażenie – twoja głowa waży więcej, niż trzy hełmy razem wzięte...W takich momentach dochodzisz do wniosku, że niech to wszystko szlag trafi, nie masz najmniejszej ochoty na jakikolwiek, choćby najprostszy quest, chcesz tylko spać i nawet komputera nie włączasz, by...w rpg-a zagrać. A jaki z tego morał??? Otóż, z domu zbyt często nie wychodź, bo to zmęczyć niepotrzebnie może, tam za oknem nie dla Gracza raj, ty wypocznij zdrowo, potem siądź i gierkę dobrą zapuść, po czym graj, graj, graj...Czy chłodny listopad, czy cieplutki maj, nie obchodzi wszak to ciebie, bowiem dobry eRPeG sprawia, żeś już jedną nogą w niebie... ))
Po czym poznać, że zbyt dużo czasu spędzasz grając w RPGi i, że jesteś od nich UZALEŻNIONY??, totalnie zresztą...
- Zakładając ciepłą koszulę podszytą futerkiem, odczuwasz radość, wiedząc, że daje ona +2 do ochrony przed zimnem...
- W swoim plecaku dokładnie rozmieszczasz przedmioty, aby nie być obciążonym i nie tracić na szybkości. Nie używasz zrestą terminu „plecak”, bowiem wszystko, co zostało przeznaczone do przenoszenia przedmiotów, nazywasz...ekwipunkiem(?).
- Będąc z dziewczyną na randce, ( a co to jest randka???, nie mam tego na twardzielu...) ), zdajesz sobie sprawę, że zbyt mało punktów zainwestowałeś w charyzmę i retorykę...
- Wchodzisz przypadkowym ludziom do mieszkań i jesteś zaskoczony faktem, że nikt nie chce z tobą gadać, tylko od razu cię wygania...postanawiasz, że jeszcze wrócisz, gdy zdobędziesz więcej doświadczenia...
- Widząc porzucony but na trawniku, zastanawiasz się, czy nie jest to przypadkiem magiczny artefakt dający +1 odporności na obrażenia, ewentualnie zmniejszający “karę” ruchu po trudnym terenie...
- Jesteś zdziwiony, że nieznajomy, napakowany koleś w skórze, z ogoloną głową, idący przez miasto, ani myśli przyłączyć się do ciebie, a zbyt natrętnie nagabywany, wali cię pięścią w twarz...Stwierdzasz,że nawet kilkugodzinny odpoczynek nie zmniejsza opuchlizny...Po przebudzeniu nadal masz zaburzoną percepcję(...ech, te opuchnięte oczy i nos po dziwnym kątem...).
- Jesteś zdumiony, że w żadnej aptece nie możesz dostać charakterystycznych czerwonych mikstur w szklanych, gruszkowatych buteleczkach, które w mig postawiłyby cię na nogi...
- Jesteś zły, że w żadnym sklepie nie chcą dać ci żadnego przedmiotu w zamian za inny...wszyscy chcą monet, przyjmują też dziwne pieniądze wykonane z papieru, z nadrukowanymi twarzami( zresztą wyglądającymi bardzo rpg-owo...te hełmy i brody...pewnie krasnoludy). - Cholera!!, czy ci sprzedawcy nie słyszeli o handlu wymiennym??? Nie wiem, spróbuję w innym mieście, bo to jest jakieś nieprzyjazne...
- Nieudana próba kradzieży daje ci dużo doświadczenia, trochę jednak bolesnego, bowiem nagle możesz się znaleźć w pomieszczeniu, z którego nijak nie można wyjść, nawet jeżeli masz „speech” na 300%.Co gorsze, udana próba kradzieży tym bardziej kończy się pobytem w komnacie z zakratowanym okienkiem...Nieciekawie...dużo strażników i nawet magia nie pomaga...Czar „urok osobisty” nie działa (
- Wchodzisz do kanałów pod miastem i spostrzegasz, że szczury cię nie atakują, ale co z tego, skoro przeszedłszy całe, nie znalazłeś ani jednej skrzyni, która mogłaby kryć w sobie np.:zbroję płytową, jakiś hełm, lub choćby kilka złotych monet...Spotkałeś za to jakichś osobników w kaskach, świecących jakimiś magicznymi przedmiotami, umorusani...pewnie to gnomy, tacy niscy jacyś...Wygonili cię stamtąd...Nic dziwnego...podła rasa, wredne gnomy!
- Wchodzisz do kanałów ciepłowniczych i spotykasz obdartego osobnika pijącego miksturę o niebieskiej barwie, z czaszką na etykiecie butli. - Raaanyy!!!, czyżby to jakiś pustelnik mag uzupełniający manę??, w każdym razie musi mieć przynajmniej 75% odporności na trucizny...
- Kiedy poznajesz dziewczynę i zaczynasz ją lubić, oznajmiasz wyniosłym głosem: - Możesz się przyłączyć do mojej drużyny.Kiedy jednak ona życzy sobie, abyś kupił jej szaty, doznajesz szoku patrząc na ceny...nie wystarczą bowiem nawet dwie, pełne garście monet!!
- Będąc w pracy narzekasz, że questy, które zleca ci szef są nudnawe, dają niewiele punktów doświadczenia i ani razu jeszcze nie dostałeś za nie nawet jednego, małego przedmiotu magicznego...amuletu, pierścienia, nie mówiąc o broni, czy zbroi...
- Nie możesz pojąć, jak to możliwe, że tak ciężko kupić broń...Kiedy pytasz o snajperkę, magnum, najzwyklejszą Berettę, sprzedawcy robią wielkie oczy i odsyłają cię z niczym...Kiedy z kolei ćwiczyłeś biegłość w broni białej czymś, co od biedy przypominało krótki miecz (dobrej jakości), zjawiły się zakapturzone(zamundurowane) postacie i zabrały cię do nieznanej lokacji, zadając mnóstwo tajemniczych pytań...
- Kiedy wpadłeś do karczmy, ubrany w skórę ubitego niedawno zwierza, aby po prostu posiedzieć i porozmawiać z siedzącymi tam postaciami, nie mając ochoty nic pić, zdumiała cię reakcja karczmarza, która była co najmniej impulsywna...
- Nie możesz pojąć, dlaczego przypadkowe, napotkane osoby stają się takie nerwowe, gdy chcesz tylko sprawdzić, co mają w ekwipunku...Od razu włącza się tryb walki...Co ciekawe, zazwyczaj te postacie mają więcej punktów ruchu...
- Kiedy dokonujesz zakupu kurtki lub płaszcza, oglądasz długo metkę, szukając na niej informacji o Klasie Pancerza...
- Znalazłszy niedaleko parku starą drewnianą skrzynkę, postanawiasz uczynić z niej swoją skrytkę.Wkładasz do niej różne, cenne przedmioty...Na drugi dzień, o zgrozo!!, skrytka jest pusta...Nie możesz w to uwierzyć... - Cholera!!, co za denne algorytmy!, przedmioty znikają...
- Przyłączasz się do Gildii Złodziei, a po dwóch miesiącach usiłujesz dociec jak to się stało, że członkowie Gildii zniknęli, a tobie o 2 punkty spadła reputacja;powiedziano ci jednak, że możesz ich odwiedzać...
- Kiedy w czasie wakacji pojechałeś odwiedzić rodzinę na wsi, nie dawałeś wiary zapewnieniom, że pod wioską nie znajduje się nawet jedna kondygnacja lochów...
- Źle poprowadzony dialog z blondwłosą niewiastą( czyżby elfica??) zakończył się głośnym spotkaniem jej dłoni z twoją twarzą...Niestety, nie da rady załadować wcześniejszego sejwa...
- Jesteś wstrząśnięty faktem, że napotkane postacie są w tak wielkim stopniu pamiętliwe...Tekst w stylu „...nie wierzę, że jesteś tak głupi(a) na jakiego wyglądasz, nie ma aż tak głupich istot...” jest odbierany wyjątkowo negatywnie.Takie postacie nawet po kilku dniach są do ciebie wrogo nastawione...
- Kiedy wychodzisz z mieszkania, odruchowo zatrzymujesz się, czekając, aż wczyta się następna lokacja...
- Odczuwasz złość, bo jeszcze w żadnym sklepie nie przydała ci się umiejętność targowania się...
- Dowiedziałeś się, że konieczne jest pobieranie przynajmniej przez 5 lat nauki, by wyszkolić się w umiejętności „leczenie”... – Hmm...strasznie długo, czy nie prościej po prostu wyżłopać miksturę??
- Pracodawca, który chciał zlecić ci zadanie, zapytał o twoją profesję...Usłyszawszy „wojownik-druid”, dziwnie się patrzył.Kiedy dodałeś, że dobrze posługujesz się mieczem oburęcznym, pokiwał głową i wezwał nieznane ci wcześniej postacie, które założyły ci białą szatę... – Jakaś ciasna ta szata, krępuje ruchy...właściwie to w ogóle nie mogę ruszyć rękoma...i czemu – do groma!! - jest tak ciasno zawiązana z tyłu??Heej!, rękawy są za długie...
- Ludzie cię unikają, bo po każdej rozmowie podchodzisz do nich z powrotem, gadając właściwie o tym samym..., a ty chcesz po prostu sprawdzić inne dostępne warianty i opcje dialogowe...
- Dłubanie wytrychem w jakichkolwiek zamkniętych drzwiach ściąga uwagę innych postaci...Niektórzy nawet mają o to do ciebie pretensje... – Dziwaki!!, przecież „otwieranie zamków” mam na niecałe 25%..., jeszcze żadnych drzwi nie udało mi się otworzyć..., tylko tak sobie próbuję..., o co im chodzi???
- Będąc w szkole, napotykasz rozmaite frakcje...Frakcję Mrocznych, mają długie włosy, czarne ubrania, pentagramy i inne symbole na szatach..., wyczuwasz, że obrali drogę magii; Frakcję Technologów, ci z kolei b.często posługują się dziwnymi urządzeniami z antenką i przyciskami, porozumiewają się za pomocą raptem kilku słów, noszą świecące ubrania, jakby wykonane z plastiku, złote łańcuchy i ciemne okulary, (które jednak percepcji im nie zwiększają...wątpisz, czy cokolwiek mogłoby zwiększyć ich percepcję...).Stwierdzasz, że wszystkie punkty przydzielili do walki wręcz i zręczności, kosztem inteligencji.Posługują się bardzo prymitywną bronią..., czymś, co wygląda jak oszlifowana, gładka maczuga..., dowiedziałeś się, że mieli powiązania z Gildią Złodziei...Jest też frakcja Zielarzy, mają często pozlepiane włosy i palą ziele..., mają dużą wiedzę o pewnych gatunkach roślin...Rozpoznałeś kilku z Frakcji „Falloutowców”..., irokezy na głowach, bardzo brudni, zniszczone kurtki skórzane.Piją kiepskie wino, śpią pod gołym niebem i krzyczą „No future”.
- Dawno nie widziałeś się z rodziną, ponieważ wciąż przemierzasz świat z mapą w dłoni, odkrywając nowe lokacje i szukając kogoś, kto zleciłby ci jakiś konkretny, porządny quest z rodzaju „ratowanie świata”, czy coś w tym stylu...
Jesteś zaskoczony, że opróżnienie butli wina, a zwłaszcza kilku, w tak dużym stopniu upośledza twoją percepcję i koordynację ruchową, nie mówiąc o umiejętności gładkiego wysławiania się..., a już zupełnie nie rozumiesz dlaczego po całonocnym odpoczynku twoje statystyki wcale się nie poprawiły, czujesz się jeszcze gorzej, boli cię głowa, okrutnie chce ci się pić i nawet krojenie chleba zwykłym, krótkim sztyletem sprawia ci wiele trudności...Zastanawiasz się, jak w takiej sytuacji mógłbyś przywdziać hełm, skoro – odnosisz wrażenie – twoja głowa waży więcej, niż trzy hełmy razem wzięte...W takich momentach dochodzisz do wniosku, że niech to wszystko szlag trafi, nie masz najmniejszej ochoty na jakikolwiek, choćby najprostszy quest, chcesz tylko spać i nawet komputera nie włączasz, by...w rpg-a zagrać. A jaki z tego morał??? Otóż, z domu zbyt często nie wychodź, bo to zmęczyć niepotrzebnie może, tam za oknem nie dla Gracza raj, ty wypocznij zdrowo, potem siądź i gierkę dobrą zapuść, po czym graj, graj, graj...Czy chłodny listopad, czy cieplutki maj, nie obchodzi wszak to ciebie, bowiem dobry eRPeG sprawia, żeś już jedną nogą w niebie... ))
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
Pamiętnik Hackera
27.06
Dzisiaj tata kupił mi komputer. Po dokładnym zapoznaniu się z instrukcją zacząłem go poznawać. Kolega pokazał mi jak się włącza gry. Grałem do późna w nocy.
28.06
Strasznie boli mnie głowa, to chyba po tym graniu wczoraj. Kolega przyniósł mi fajny film pt. "Hackers". Po krótkim wahaniu postanowiłem zostać hackerem. Zadzwoniłem do serwisu i powiedziałem, żeby mi podłączyli modem. Potem grałem całą noc w Quake'a.
29.06
Odpaliłem internet!!!!!!!!! Wow! ale tu jest super, jednak nie chce zaprzątać sobie głowy bzdurami, w końcu mam być hackerem. Do wieczora ściągałem gołe dziewczyny, zaczynam kapować jak to jest być hackerem. Potem grałem w Quake'a.
30.06
Cholera! zablokowałem się w 3 planszy Quake'a, co robić? Dzisiaj znów właczyłem internet. Znalazłem stronę hackerską, co za radość!!!! Pozgrywałem mnóstwo plików i tekstów, dziś będzie pracowity dzień. Cholera nie wiem gdzie mi się wszystko zgrało!!!! Nie moge niczego odnaleźć! Daję sobie spokój z szukaniem i gram w Quake'a.
1.07
Przyszedł dziś do mnie kumpel, pokazał mi gdzie się zgrało to z wczoraj, będę dziś musiał to wszystko przeczytać!!!! Znów włączyłem internet, nie wiem czego szukać. Wyłaczam internet i gram w Quake'a, cholerny świat nie mogę przejść tej 3 planszy.
2.07
Zacząłem czytać dzisiaj teksty hackerskie, nic z nich nie rozumiem, musze iść do mojego nauczyciela od informatyki. Ponadto doszedłem do wniosku, że muszę sie odróżniać od pospólstwa. Po ponownym obejrzeniu "Hackers" poszedłem do sklepu i kupiłem bluzę do kolan, łańcuch od krowy, spodnie z krokiem przy kostkach i kolczyk do nosa. Jestem już hackerem.
3.07
Ale kicha, nauczyciel nie wiedział co piszą w tych tekstach, powiedział że to chyba po angielsku, ale ja się nie poddaję, w końcu jestem hackerem. Przeszedłem trzecią plansze w Quake'u!!!!!!!! Ale zaraz się zablokowałem w czwartej. Dzisiaj kumpel przyniósł mi program mIRC i powiedział, że to coś takiego jak party-line, tylko że na komputerze. Do późna instalowałem ten cholerny program, jak już się zainstalował, to wciąż mi pisało "not connected" Cholera wie dlaczego.
4.07
Dzisiaj dowiedziałem się co to lamer. Teraz wiem, że ja to hacker, a reszta to lamerzy. Kumpel znów mnie poratował i uruchomił mIRC'a. Do późna w nocy gadałem na jakimś kanale. Poprzesyłali mi wiele programów, które zaraz będe sprawdzał. Mówili, że to najnowsze programy hackerskie. Ale fajny ten IRC.
5.07
Cholera oszukali mnie, żaden program się nie odpala!!!! Wchodzę na IRC'a i wyzywam ich od lamerów, oni mi na to, że ja sam jestem lamer. No to ja mówię, że jestem hacker, a hacker a lamer to różnica.
6.07
Powiesił mi się Windows, czekam na serwisanta, nie mogę grać ani hackować!
7.07
Serwisant powiedział że muszę zapłacić dość dużo za naprawę, bo sie coś z systemem stało i trzeba pół komputera wymienić. Zapłaciłem i mówiąc mu że jest lamerem pożegnałem go. Znów mam internet, ale nie mam Quake'a, cholera, znów będe musiał od nowa przechodzić. Dziś na IRC'u wszedłem na kanał #hackpl, ale tam kicha, nikt nic nie gada. Postanowiłem zagaić jakąś gadkę i się zapytałem czy ktoś ma kody do Quake'a, niestety coś się stało chyba z mIRC'em i zanim nadeszła odpowiedź od nich napisało mi że jestem "banned" - czyżby znów awaria systemu?
8.07
Dzisiaj pojechałem do babci, powiedziałem jej że jestem hackerem, a ona mi powiedziała że nie wie co to jest. Ale z babci lamer. Po powrocie do domu odpaliłem mIRC'a i wszedłem na #hackpl; nikt się do mnie nie odzywa. Powiedziałem, że ten co sie do mnie nie odezwie - to lamer. Nikt się nie odezwał.
9.07
Dzisiaj odezwał się do mnie jakiś koleś z #hackpl i powiedział abym zmienił nicka, a ja mówię mu że nie mogę, bo mi się pilot od TV zaciał, a w końcu co go obchodzi co ja oglądam? Wychodzę z IRC'a i gram w Quake'a; kurde, już prawie jestem przy końcu.
10.07
Ale ze mnie idiota, dowiedziałem się że nick to ksywa na IRC'u, ale dlaczego mam ją zmienić? Czyżby "God_of_Hackers" to zły nick? Ale dla dobra sprawy zmieniłem teraz jestem "Master_of_hack", wchodzę na mIRCA i gadam z tym kolesiem, który wczoraj mi powiedział abym zmienił nicka. Pyta się mnie o system, no to ja mówię, że mam Windowsa 95.... Niestety komp mi się co chwila wiesza, więc dziś już nic nie napiszę.
11.07
Dzisiaj pohackuje na ostro, mam nowego Windowsa 98, to będzie czad. Wchodzę na #hackpl i wyzywam wszystkich od lamerów aby ich sprowokować, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Gadam z tym kolesiem co zawsze, a on się mnie pyta czy mam Linuxa, ja mu mówię że nie mam dostępu do nowych gier i jeszcze w to nie grałem.
12.07
Dziś jest mój dzień, kolega z #hackpl powiedział, że pomoże mi sie włamać gdzieś. Mówi, że to będzie jakiś *.org.pl. Czuję się wreszcie doceniony. Będziemy działać wieczorem. Teraz będę grać w Quake'a aby się odprężyć. ...To znów ja, właśnie się włamuję, kumpel mi mówi co mam robić, jestem już na serverze cokolwiek może to znaczyć. Czuję że to jest właśnie to. Mam już dostęp do ich twardych dysków, teraz im pokażę. Kasuję wszystko co mi wpadnie w ręce, gdy już nic nie ma, wracam na IRC'a. Kumpel się pyta czy logi wykasowałem, ja mu mówię że wykasowałem wszystko i nic nie mają na twardzielu.
13.07
Rano przyszli do mnie jacyś ludzie w czarnych garniturach i powiedzieli, że są z NASK'u, ja im na to, że nie jestem zainteresowany żadnymi promocjami, a oni zabrali mnie na komisariat, gdzie spisały mnie gliny. Powiedzieli mi, że nie mam prawa do dotykania żadnego komputera. Więc siedzę i dyktuję kumplowi co ma pisać, ale się nie poddam - postanowiłem zostać phreakerem.
END LOG
27.06
Dzisiaj tata kupił mi komputer. Po dokładnym zapoznaniu się z instrukcją zacząłem go poznawać. Kolega pokazał mi jak się włącza gry. Grałem do późna w nocy.
28.06
Strasznie boli mnie głowa, to chyba po tym graniu wczoraj. Kolega przyniósł mi fajny film pt. "Hackers". Po krótkim wahaniu postanowiłem zostać hackerem. Zadzwoniłem do serwisu i powiedziałem, żeby mi podłączyli modem. Potem grałem całą noc w Quake'a.
29.06
Odpaliłem internet!!!!!!!!! Wow! ale tu jest super, jednak nie chce zaprzątać sobie głowy bzdurami, w końcu mam być hackerem. Do wieczora ściągałem gołe dziewczyny, zaczynam kapować jak to jest być hackerem. Potem grałem w Quake'a.
30.06
Cholera! zablokowałem się w 3 planszy Quake'a, co robić? Dzisiaj znów właczyłem internet. Znalazłem stronę hackerską, co za radość!!!! Pozgrywałem mnóstwo plików i tekstów, dziś będzie pracowity dzień. Cholera nie wiem gdzie mi się wszystko zgrało!!!! Nie moge niczego odnaleźć! Daję sobie spokój z szukaniem i gram w Quake'a.
1.07
Przyszedł dziś do mnie kumpel, pokazał mi gdzie się zgrało to z wczoraj, będę dziś musiał to wszystko przeczytać!!!! Znów włączyłem internet, nie wiem czego szukać. Wyłaczam internet i gram w Quake'a, cholerny świat nie mogę przejść tej 3 planszy.
2.07
Zacząłem czytać dzisiaj teksty hackerskie, nic z nich nie rozumiem, musze iść do mojego nauczyciela od informatyki. Ponadto doszedłem do wniosku, że muszę sie odróżniać od pospólstwa. Po ponownym obejrzeniu "Hackers" poszedłem do sklepu i kupiłem bluzę do kolan, łańcuch od krowy, spodnie z krokiem przy kostkach i kolczyk do nosa. Jestem już hackerem.
3.07
Ale kicha, nauczyciel nie wiedział co piszą w tych tekstach, powiedział że to chyba po angielsku, ale ja się nie poddaję, w końcu jestem hackerem. Przeszedłem trzecią plansze w Quake'u!!!!!!!! Ale zaraz się zablokowałem w czwartej. Dzisiaj kumpel przyniósł mi program mIRC i powiedział, że to coś takiego jak party-line, tylko że na komputerze. Do późna instalowałem ten cholerny program, jak już się zainstalował, to wciąż mi pisało "not connected" Cholera wie dlaczego.
4.07
Dzisiaj dowiedziałem się co to lamer. Teraz wiem, że ja to hacker, a reszta to lamerzy. Kumpel znów mnie poratował i uruchomił mIRC'a. Do późna w nocy gadałem na jakimś kanale. Poprzesyłali mi wiele programów, które zaraz będe sprawdzał. Mówili, że to najnowsze programy hackerskie. Ale fajny ten IRC.
5.07
Cholera oszukali mnie, żaden program się nie odpala!!!! Wchodzę na IRC'a i wyzywam ich od lamerów, oni mi na to, że ja sam jestem lamer. No to ja mówię, że jestem hacker, a hacker a lamer to różnica.
6.07
Powiesił mi się Windows, czekam na serwisanta, nie mogę grać ani hackować!
7.07
Serwisant powiedział że muszę zapłacić dość dużo za naprawę, bo sie coś z systemem stało i trzeba pół komputera wymienić. Zapłaciłem i mówiąc mu że jest lamerem pożegnałem go. Znów mam internet, ale nie mam Quake'a, cholera, znów będe musiał od nowa przechodzić. Dziś na IRC'u wszedłem na kanał #hackpl, ale tam kicha, nikt nic nie gada. Postanowiłem zagaić jakąś gadkę i się zapytałem czy ktoś ma kody do Quake'a, niestety coś się stało chyba z mIRC'em i zanim nadeszła odpowiedź od nich napisało mi że jestem "banned" - czyżby znów awaria systemu?
8.07
Dzisiaj pojechałem do babci, powiedziałem jej że jestem hackerem, a ona mi powiedziała że nie wie co to jest. Ale z babci lamer. Po powrocie do domu odpaliłem mIRC'a i wszedłem na #hackpl; nikt się do mnie nie odzywa. Powiedziałem, że ten co sie do mnie nie odezwie - to lamer. Nikt się nie odezwał.
9.07
Dzisiaj odezwał się do mnie jakiś koleś z #hackpl i powiedział abym zmienił nicka, a ja mówię mu że nie mogę, bo mi się pilot od TV zaciał, a w końcu co go obchodzi co ja oglądam? Wychodzę z IRC'a i gram w Quake'a; kurde, już prawie jestem przy końcu.
10.07
Ale ze mnie idiota, dowiedziałem się że nick to ksywa na IRC'u, ale dlaczego mam ją zmienić? Czyżby "God_of_Hackers" to zły nick? Ale dla dobra sprawy zmieniłem teraz jestem "Master_of_hack", wchodzę na mIRCA i gadam z tym kolesiem, który wczoraj mi powiedział abym zmienił nicka. Pyta się mnie o system, no to ja mówię, że mam Windowsa 95.... Niestety komp mi się co chwila wiesza, więc dziś już nic nie napiszę.
11.07
Dzisiaj pohackuje na ostro, mam nowego Windowsa 98, to będzie czad. Wchodzę na #hackpl i wyzywam wszystkich od lamerów aby ich sprowokować, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Gadam z tym kolesiem co zawsze, a on się mnie pyta czy mam Linuxa, ja mu mówię że nie mam dostępu do nowych gier i jeszcze w to nie grałem.
12.07
Dziś jest mój dzień, kolega z #hackpl powiedział, że pomoże mi sie włamać gdzieś. Mówi, że to będzie jakiś *.org.pl. Czuję się wreszcie doceniony. Będziemy działać wieczorem. Teraz będę grać w Quake'a aby się odprężyć. ...To znów ja, właśnie się włamuję, kumpel mi mówi co mam robić, jestem już na serverze cokolwiek może to znaczyć. Czuję że to jest właśnie to. Mam już dostęp do ich twardych dysków, teraz im pokażę. Kasuję wszystko co mi wpadnie w ręce, gdy już nic nie ma, wracam na IRC'a. Kumpel się pyta czy logi wykasowałem, ja mu mówię że wykasowałem wszystko i nic nie mają na twardzielu.
13.07
Rano przyszli do mnie jacyś ludzie w czarnych garniturach i powiedzieli, że są z NASK'u, ja im na to, że nie jestem zainteresowany żadnymi promocjami, a oni zabrali mnie na komisariat, gdzie spisały mnie gliny. Powiedzieli mi, że nie mam prawa do dotykania żadnego komputera. Więc siedzę i dyktuję kumplowi co ma pisać, ale się nie poddam - postanowiłem zostać phreakerem.
END LOG
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 11
- Rejestracja: środa, 20 października 2004, 22:57
- Lokalizacja: z ciemnej strony mocy
W szkole na lekcji historii pani opowiada o bitwie pod grunwaldem;
No i wtedy nasi rycerze ruszyli na krzyżakow...
Dzieci zasłuchane, atmoswera robi sie patetyczna
Aż tu nagle Jasiu jak nie walnie z papierowej torby..Zrobił sie charmider, atmoswera prysła.Pani wkurzona mówi do Jasia,że nastepnego dnia ma przyjść z ojcem..No wiec jasiu przyprowadza tate..Paqni oburzona opowiada sytuacje.Ojciec jasia słucha,kiwa głową i mówi:
-A wie pani ,Jasio to ma coś z tymi torbami..Ostatnio tryćkam sobie kozę za stodołą,A ten jak nie pier.... z torby po cemencie..to mi tylko rogi w rękach zostały.
Kowalski z Nowakiem łowią ryby .Nowakowi idzie świetnie , co chwila wyciąga zdobycz .Kowalski tylko moczy kij. W końcu pyta
- Proszę powiedzieć na jaką przynęte pan łowi?
-Łapię na pastylki na syfilis.
Kowalski zostawia sprzęt na brzegu i pędzi do apteki .
-Poproszę 4 opakowania tabletek na syfilis .
-A co złapał pan-pyta aptekarz
-Jeszcze nie ale znam super miejsce
No i wtedy nasi rycerze ruszyli na krzyżakow...
Dzieci zasłuchane, atmoswera robi sie patetyczna
Aż tu nagle Jasiu jak nie walnie z papierowej torby..Zrobił sie charmider, atmoswera prysła.Pani wkurzona mówi do Jasia,że nastepnego dnia ma przyjść z ojcem..No wiec jasiu przyprowadza tate..Paqni oburzona opowiada sytuacje.Ojciec jasia słucha,kiwa głową i mówi:
-A wie pani ,Jasio to ma coś z tymi torbami..Ostatnio tryćkam sobie kozę za stodołą,A ten jak nie pier.... z torby po cemencie..to mi tylko rogi w rękach zostały.
Kowalski z Nowakiem łowią ryby .Nowakowi idzie świetnie , co chwila wyciąga zdobycz .Kowalski tylko moczy kij. W końcu pyta
- Proszę powiedzieć na jaką przynęte pan łowi?
-Łapię na pastylki na syfilis.
Kowalski zostawia sprzęt na brzegu i pędzi do apteki .
-Poproszę 4 opakowania tabletek na syfilis .
-A co złapał pan-pyta aptekarz
-Jeszcze nie ale znam super miejsce
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Nieco "pikantne":
Na bezludnej wyspie rozbił się statek...
przeżyło 50 mężczyzn i jedna kobieta....
minął miesiąc:
- Dość tych świństw! - rzekła kobieta i popełniła samobójstwo
minął miesiąc:
- Dość tych świństw! - zakrzyknęli mężczyźni i ją pochowali
minął miesiąc:
- Dość tych świństw! - zakrzykneli mężczyźni i ją wykopali...
I obiecany paru osobom dowcip o "6" :
Za czasów swojej kadencji Miller przyjechał do Watykanu na rozmowę z Papieżem:
- Ojcze Święty! Wszyscy w Polsce mnie kochają! Prowadzę doskonałą politykę!
Ojcies Św. nic nie powiedział tylko pokazał 6 palców...
"To chyba jest ocena w szkole" - myślał Miller - "czyli fenomenalnie!"
- Nie będzie bezrobocia! Wszyscy będą bogaci! - mówił dalej Miller, a Papież znów 6 palców pokazał....
- Polska wyjdzie na czoło Unii! Złoty wyprze Euro i Dolara!
A Papież znów sześć palców pokzauje....
po godzinie tej "rozmowy" Miller wybiega uradowany i wpada na jednego z kardynałów:
- I jak przebiegła rozmowa? -pyta kardynał
- A świetnie! Ojciec Św. cały czas mnie chwalił!
- A co mówił?
- Nic nie mówił, ale pokazywał 6 palców - czyli szóstka, czyli świetnie!
- Nie synu
- nie?
- Tu chodzi o 10 przykazań, a dokładniej o szóste...
- Ale jak to?
Kardyanał załamany odpowiada:
- Synu - czy Papież miał Ci powiedzieć żebyś nie pie***ył?
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
Stary dowcip, ale wciąż mi się podoba:
Jasio pyta się ojca:
- Tato, co to jest POLITYKA???
- Ja przynoszę do domu pieniądze, więc jestem KAPITALISTĄ, mama zarządza pieniędzmi, więc jest RZĄDEM, dziadek pilnuje, żeby wszystko było dobrze, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM, nasza pokojówka jest KLASĄ ROBOCZĄ. My wszyscy chcemy, żeby było tobie jak najlepiej, tak, ty jesteś LUDEM, a twój młodszy brat, który leży jeszcze w pieluchach jest PRZYSZŁOŚCIĄ. Rozumiesz synku???
Jasio powiedział, że musi się z tym przespać.
Nagle Jasia w nocy budzi płacz młodszego brata, który zrobił w pieluchy. Idzie do pokoju rodziców, gdzie mocno śpi matka. Nie mógł jej obudzić, więc poszedł do pokoju pokojówki, która właśnie zabawiała się z ojcem, a temu wszystkiemu zza okna przyglądał się dziadek. Chłopiec ignorowany przez wszystkich postanowił, że pójdzie spać i o tym zapomni.
Rano ojciec pyta się Jasia:
- Możesz powiedzieć mi własnymi słowami co to POLITYKA???
-TAK!!! KAPITALIŚCI wykorzystują KLASĘ ROBOCZĄ, gdy RZĄD śpi, a ZWIĄZEK ZAWODOWY się temu przygląda. LUD jest ignorowany a PRZYSZŁOŚĆ leży w gównie!!! To jest POLITYKA!!!
I taki dowcip o małym Japończyku (uwaga, w pewnych miejscach lekko nieprzyzwoity):
USA. Pierwszy dzień nauki. Nauczycielka przedstawia nowego ucznia.
-To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja sie zaczyna. Nauczycielka mówi:
-Dobrze zobaczymy, jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"?
W klasie cisza. Suzuki podnsi rękę:
-Patrich Henery, 1775, Filadelfia.
-Bardzo dobrze, Suzuki. A kto powiedział:"Państwo to ludzie. ludzie nie powinni więc ginąć"?
Znowu Suzuki
-Abraham Lilcoln, 1863, Waszyngton.
Nauczycielka do uczniów z wyrzutem:
-Wstydźcie się. Suzuki to Japończyk, a zna amerykańską historię lepiej niz wy!
W klasie zapada cisza i nagle słychać głośny szept.
-Pocałuj mnie w dupę, pieprzony Japończyku...
-Kto to powiedział? - krzyczy nauczycielka, na to Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Generał McArthur w 1942 na Grandalcanal i Lee lacocca w 1982 roku na walnym zgromadzeniu Chryslera.
W klasie jeszcze ciszej...Ktoś szepcze:
-Rzygać mi sie chce.
-Kto to ? - Wrzeszczy nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiada:
-George Bush senior do premiera Tasaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych ucvzniów wstaje i mówi głośno:
-Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
-To juz koniec. Kto tym razem?
-Bill Clinton do Moniki Lewinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odpowiada Suzuki.
Na to inny uczeń:
-Suzuki to kupa gówna!
A Suzuki:
-Valentino Rossi w Rio na Grand Prix Brazylii w 2002 roku!
Klasa popada w histerię, nauczycielka mdleje, do klasy wchodzi dyrektor:
-Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Suzuki:
-Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2003 roku.
Jasio pyta się ojca:
- Tato, co to jest POLITYKA???
- Ja przynoszę do domu pieniądze, więc jestem KAPITALISTĄ, mama zarządza pieniędzmi, więc jest RZĄDEM, dziadek pilnuje, żeby wszystko było dobrze, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM, nasza pokojówka jest KLASĄ ROBOCZĄ. My wszyscy chcemy, żeby było tobie jak najlepiej, tak, ty jesteś LUDEM, a twój młodszy brat, który leży jeszcze w pieluchach jest PRZYSZŁOŚCIĄ. Rozumiesz synku???
Jasio powiedział, że musi się z tym przespać.
Nagle Jasia w nocy budzi płacz młodszego brata, który zrobił w pieluchy. Idzie do pokoju rodziców, gdzie mocno śpi matka. Nie mógł jej obudzić, więc poszedł do pokoju pokojówki, która właśnie zabawiała się z ojcem, a temu wszystkiemu zza okna przyglądał się dziadek. Chłopiec ignorowany przez wszystkich postanowił, że pójdzie spać i o tym zapomni.
Rano ojciec pyta się Jasia:
- Możesz powiedzieć mi własnymi słowami co to POLITYKA???
-TAK!!! KAPITALIŚCI wykorzystują KLASĘ ROBOCZĄ, gdy RZĄD śpi, a ZWIĄZEK ZAWODOWY się temu przygląda. LUD jest ignorowany a PRZYSZŁOŚĆ leży w gównie!!! To jest POLITYKA!!!
I taki dowcip o małym Japończyku (uwaga, w pewnych miejscach lekko nieprzyzwoity):
USA. Pierwszy dzień nauki. Nauczycielka przedstawia nowego ucznia.
-To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja sie zaczyna. Nauczycielka mówi:
-Dobrze zobaczymy, jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"?
W klasie cisza. Suzuki podnsi rękę:
-Patrich Henery, 1775, Filadelfia.
-Bardzo dobrze, Suzuki. A kto powiedział:"Państwo to ludzie. ludzie nie powinni więc ginąć"?
Znowu Suzuki
-Abraham Lilcoln, 1863, Waszyngton.
Nauczycielka do uczniów z wyrzutem:
-Wstydźcie się. Suzuki to Japończyk, a zna amerykańską historię lepiej niz wy!
W klasie zapada cisza i nagle słychać głośny szept.
-Pocałuj mnie w dupę, pieprzony Japończyku...
-Kto to powiedział? - krzyczy nauczycielka, na to Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Generał McArthur w 1942 na Grandalcanal i Lee lacocca w 1982 roku na walnym zgromadzeniu Chryslera.
W klasie jeszcze ciszej...Ktoś szepcze:
-Rzygać mi sie chce.
-Kto to ? - Wrzeszczy nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiada:
-George Bush senior do premiera Tasaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych ucvzniów wstaje i mówi głośno:
-Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
-To juz koniec. Kto tym razem?
-Bill Clinton do Moniki Lewinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odpowiada Suzuki.
Na to inny uczeń:
-Suzuki to kupa gówna!
A Suzuki:
-Valentino Rossi w Rio na Grand Prix Brazylii w 2002 roku!
Klasa popada w histerię, nauczycielka mdleje, do klasy wchodzi dyrektor:
-Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Suzuki:
-Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2003 roku.
-
- Tawerniana Wiewiórka
- Posty: 2008
- Rejestracja: poniedziałek, 23 sierpnia 2004, 15:54
- Numer GG: 1087314
- Lokalizacja: dziupla ^^
- Kontakt:
-
- Tawerniany Bard
- Posty: 544
- Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
- Numer GG: 4825300
- Lokalizacja: Łódź
Jaka szkoda, że ten tag nie jest już w zasadzie supportowany. ;P
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
There is something to be learnt about irony here.
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
Jurant ze Spychowa wraca z niewoli od Krzyżaków, na drodze spotkają go polscy rycerze i pytają?
-Któż ci coś takiego zrobił?
Jurant biedaczyna kreśli krzyż na piersi, a oni na to:
-Nie mów, na pogotowiu ci to zrobili!
Początki motoryzacji. Hrabia ze służącym jadą automobilem.
Wyprzedza ich bryczka zaprzężona w 4 konie.
- Janie dorzuć węgla. Spójrzmy śmierci w oczy...
Stary komunista opowiadał w szkole na lekcji wiedzy o społeczeństwie o wspaniałym człowieku jakim był kiedyś Towarzysz Lenin. Opowiadał taką historię:
-.... pewnego razu Towarzysz Ilicz Lenin przyjechał do wioski w Wschodniej Ukrainie. Jedno z dzieci podeszło do Lenina i poprosiło go o cukierka, bo od kilku lat nie było już cukierków w sklepach. Towarzysz Ilicz Lenin powiedział mu "spadaj gówniarzu", a mógł go przecież zabić!
Partyzanci w strachu przed Niemcami schowali się w studni i postanowili udawać echo, dwóch Niemców zaczęło gadać obok studni:
- Ciekawe gdzie się schowali partyzanci?
- Ciekawe gdzie się schowali partyzanci? - partyzanci udają echo
- Może są w lesie?
- Może są w lesie?
- Może są w studni?
- Może są w studni?
- Może do tej studni wrzucimy granat?
- Może są w lesie?
Jedzie chłop wozem zatrzymuje go Policjant i gada
- Co tam wieziecie na wozie? (a na wozie dwie beczki)
- Sok z banana, panie władzo - odpowiada pokornie chłop
- Jak to sok z banana?
- No tak z banana
- A dobry on?
- Nie wiem nie piłem - mówi chłop
- Eee, coś kręcisz! Dawaj kubek, muszę go spróbować
Chłop podał mu kubek soku, glina wypił, zaczął się krzywić, zrobił się
czerwony na gębie, ale jakby nigdy nic wykrztusił
- No dobra, już jedź.
A chłop:
- Dziękuję, panie władzo. Wio, Banan!
-Któż ci coś takiego zrobił?
Jurant biedaczyna kreśli krzyż na piersi, a oni na to:
-Nie mów, na pogotowiu ci to zrobili!
Początki motoryzacji. Hrabia ze służącym jadą automobilem.
Wyprzedza ich bryczka zaprzężona w 4 konie.
- Janie dorzuć węgla. Spójrzmy śmierci w oczy...
Stary komunista opowiadał w szkole na lekcji wiedzy o społeczeństwie o wspaniałym człowieku jakim był kiedyś Towarzysz Lenin. Opowiadał taką historię:
-.... pewnego razu Towarzysz Ilicz Lenin przyjechał do wioski w Wschodniej Ukrainie. Jedno z dzieci podeszło do Lenina i poprosiło go o cukierka, bo od kilku lat nie było już cukierków w sklepach. Towarzysz Ilicz Lenin powiedział mu "spadaj gówniarzu", a mógł go przecież zabić!
Partyzanci w strachu przed Niemcami schowali się w studni i postanowili udawać echo, dwóch Niemców zaczęło gadać obok studni:
- Ciekawe gdzie się schowali partyzanci?
- Ciekawe gdzie się schowali partyzanci? - partyzanci udają echo
- Może są w lesie?
- Może są w lesie?
- Może są w studni?
- Może są w studni?
- Może do tej studni wrzucimy granat?
- Może są w lesie?
Jedzie chłop wozem zatrzymuje go Policjant i gada
- Co tam wieziecie na wozie? (a na wozie dwie beczki)
- Sok z banana, panie władzo - odpowiada pokornie chłop
- Jak to sok z banana?
- No tak z banana
- A dobry on?
- Nie wiem nie piłem - mówi chłop
- Eee, coś kręcisz! Dawaj kubek, muszę go spróbować
Chłop podał mu kubek soku, glina wypił, zaczął się krzywić, zrobił się
czerwony na gębie, ale jakby nigdy nic wykrztusił
- No dobra, już jedź.
A chłop:
- Dziękuję, panie władzo. Wio, Banan!
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
heh, niezłe choć "nieco" antyklerykalne... dewoci i dewotki - nie czytać!
Pewien ksiądz bardzo chciał się wybrać do swojej kochanki (nie pytajcie ;-P), ale przypadło mu wtedy prowadzić drogę krzyżową. Poprosił więc kolegę-księdza, aby poprowadził za niego i ostrzegł go:
-Słuchaj tu bedzie mąż tej kobiety, więc prowadż tą droge krzyżową dopóki nie wróce.- i poszedł.
Zasiedział się troche i wraca po ponad 2 godzinach, wchodzi do kościoła, a tu ciągle droga krzyżowa. Słyszy kolegę:
- I tajemnica 52 "Pan Jezus wzięty do wojska" Wszyscy śpiewaja "Przyjedź mamo na przysięge..."
-
- Kok
- Posty: 1133
- Rejestracja: niedziela, 26 grudnia 2004, 14:02
- Co robi Lepper, żeby zadzwonić z komórki?
- Zamyka drzwi na skobel i macha dzwonkiem.
***
- Co zrobił Lepper po wysypaniu zboża na tory
- Zamyślił się po raz pierwszy w życiu. A co było potem? Tak mu się to spodobało, że jeszcze raz się zamyślił.
***
- Dlaczego Lepper woli solarium od Słońca?
- Bo Słońce jest dla niego za daleko. A poza tym, Słońce zachodzi na Zachodzie, a Zachód jest podejrzany.
***
- Dlaczego Lepper traktuje Niemców podejrzliwie?
- Bo, gdy raz chciał wziąć udział w demonstracji niemieckich rolników w Berlinie, niechcący wziął udział w Love Parade.
***
- Jaka jest ulubiona dyscyplina sportowa Leppera
- Rzut epitetem.
***
- Jakie hasło wywiesił Lepper w swoim solarium?
- "Better dead than red!"
***
- Dlaczego Lepper zniechęcił się do kosiarek mechanicznych?
- Bo już wiele razy próbował kosiarkę postawić na sztorc i nigdy mu nie wyszło.
***
- Czy po tym, jak mu nie wyszła zadyma z 25 czerwca 2002 r., Lepper ma jakiś pomysł?
- Wreszcie tak! Chce wziąć udział w reklamie opalania się. Już nawet przeprowadził próby jedną połowę twarzy opalił w solarium, a drugą samoopalaczem.
***
- Dlaczego Leppera fascynują samochody?
- Bo tylko z samochodu widać jadący las.
***
- Z jakiego przedziału cenowego Lepper najchętniej dobiera sobie garderobę?
- Od 30 do 40 zł za kilogram.
***
Dlaczego Lepper zamierza tysiąckrotnie zwiększyć składki na Samoobronę?
- Będzie zbierał na blokadę drogi mlecznej.
***
Andrzej Lepper i jego kierowca jeździli przez wiele dni po Polsce. Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania. Lepper widząc co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć wszystko właścicielowi i powiedzieć, że wszelkie straty zostaną zrekompensowane.
Kierowca wrócił dopiero po godzinie z cygarem w zębach, butelką wina w ręce i w poszarpanym ubraniu.
- Mój Boże, co ci się stało? - pyta Lepper.
- No cóż, rolnik dał mi wino, jego żona obiad, a ich 19 letnia córka chwile szalonej, niezapomnianej rozkoszy.
- Cóżeś ty im powiedział?
- Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera i właśnie zabiłem świnię.
***
Nauczycielka mówi do ucznia:
- Jasiu, nie wolno ci palić papierosów - przecież jesteś dopiero w 3-ciej klasie.
- Tak, prosze Pani, ale Lepper jak był w 3-ciej klasie to juz palił.
- Owszem, Jasiu, ale Lepper miał już wtedy skończone 18 lat.
***
Na jakie dwie grupy dzielą się Polacy?
Na tych co będą głosować na Leppera i tych którzy mają jeszcze ważne paszporty...
***
Polska, rok 2015. Spłonęła biblioteka narodowa a w niej cały księgozbiór prezydenta Leppera. Jedna z tych dwóch książek była wyjątkowo cenna, bo już pokolorowana.
***
Lepper wzywa wróżkę:
- W nocy śniły mi się ziemniaki. Co to znaczy?
- To znaczy, że was na jesieni wykopią albo na wiosnę posadzą.
***
Wpada pan Lepper do chińskiej restauracji w Brukseli. Mija chwilka kelner przynosi pałeczki, a Lepper na cały głos:
- A co ja bęben zamawiałem?!
***
Kapitan samolotu ogłosił pasażerom, że nie uda się uniknąć katastrofy. Samolotem leciało 5 pasażerów. Okazało się, że spadochrony są tylko 4. Pierwszy pasażer oznajmił:
- Jestem Roman Gertych, przewodzę Lidze Polskich Rodzin i polskie rodziny mnie potrzebują. Dlatego myślę, że powinienem się uratować.
Drugi pasażer powiedział:
- Jestem Jan Maria Rokita i tylko ja mogę pomóc Polsce, dlatego myślę, że powinienem być ocalony.
Pozostali przyznali mu rację i dali drugi spadochron.
Trzeci pasażer powiedział:
- Jestem Andrzej Lepper, opiekun wszystkich chłopów, mam żonę i dzieci. Wszyscy wiedzą, że jestem naprawdę miły, ale wszyscy myślą, że jestem głupi. To nieprawda, dlatego ja wezmę spadochron.
Wziął i wyskoczył.
Zostało dwoje pasażerów. Papież i dziesięcioletnia uczennica.
Papież powiedział:
- Dziecko, jestem stary i przeżyłem swoje, ty jesteś młoda i życie przed tobą. Weź spadochron!
- Wszystko jest w porządku, Ojcze Święty - powiedziała dziewczynka - nadal mamy dwa spadochrony. Andrzej Lepper zabrał mój tornister...
***
Ulicą idzie staruszek. W pewnej chwili potknął się i upadł. Podchodzi do niego Lepper i pomaga mu wstać.
- Bardzo panu dziękuję - mówi staruszek - jak mogę się panu odwdzięczyć?
- Niech pan w najbliższych wyborach odda swój głos na mnie.
- Ależ panie, ja upadłem na d..., a nie na głowę!
***
Druga w nocy - do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość. Endrju otwiera:
- (piiiiiiiip) , czego pan chce o tak późnej porze?!
- Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz - chwiejnym głosem zakomunikował...
- Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego to się pan zapiszesz, przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu, ale nie o drugiej w nocy
- Nie ma mowy, ja chce teraz i już, od zaraz - zdjęcie mam przy sobie..
- Nie no, ale panie daj pan spokój - tłumaczy się przewodniczący nie mam w domu druków, pieczątek itd. (zapomniał wspomnieć o kłopotach z pisaniem) - przyjdź pan do biura.
- Nie ruszę się stad, do rana będę stal a zostanę członkiem Samoobrony ....
Przekomarzał się tak bitą godzinę - Endrju zmiękł, wyciągnął z szafki wszystkie niezbędne dokumenty - gość je wypełnił, otrzymał legitymację i zadowolony jak dziecko już miał iść do domu - przewodniczący jednak zatrzymał go i pyta gościa, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Samoobrony...
- A bo panie to było tak:
Wróciłem wcześniej z delegacji, wchodzę do domu, patrzę, a tu żona na środku pokoju bzyka się z sąsiadem, wchodzę do pokoju córki, a ta ostro zabawia się z dwoma facetami na raz, wpadam do pokoju syna a ten w najlepsze ze swoim kolegą z ławki... Stanąłem na środku pokoju i wrzasnąłem na całe gardło:
- TACY JESTEŚCIE, TAK? TO JA WAM K..WA TERAZ WSTYDU NAROBIĘ!
***
Pytają ucznia gdzie pracują rodzice ?
A on jednym tchem : w burdelu mama jest dziwką a tata alfonsem .
- Siadaj - mówi nauczyciel ,
a kolega z ławki pyta : - Dlaczego tak skłamałeś ?
- A co miałem powiedzieć że są oboje posłami do sejmu z Samoobrony?
***
Renata Beger znalazła książkę.
Nie widząc nigdzy w życiu czegoś podobnego pobiegła szybko do swojego przewodniczącego.
- Panie przewodniczący, niech Pan zobaczy jakie są tu cuda i dziwy.
Na to Lepper rzucił się na książkę, otwiera ją gwałtownie i krzyczy.
- Gdzie te dziwy, Gdzie te dziwy
***
Rozmawia dwóch na oko trzydziestoletnich mężczyzn.
- Świat jest straszny.Trzęsienia ziemi, terroryzm, Bin Laden, Husajn, Lepper...
- Zgadzam się z Tobą ale dlaczego to akurat my mamy Leppera?
- Bo Bóg dał Irakowi pierwszeństwo w wyborze !!
***
Idzie dwóch nawalonych w trzy d*py jegomości i spotyka Andrzeja L.:
- Panowie odejdźcie, jeszcze mnie wybrudzicie.
Na to jeden pijak do drugiego:
- Te, Zenek koniec z denaturatem bo jak go popije to mi się wydaje, że świnie gadają.
- Zamyka drzwi na skobel i macha dzwonkiem.
***
- Co zrobił Lepper po wysypaniu zboża na tory
- Zamyślił się po raz pierwszy w życiu. A co było potem? Tak mu się to spodobało, że jeszcze raz się zamyślił.
***
- Dlaczego Lepper woli solarium od Słońca?
- Bo Słońce jest dla niego za daleko. A poza tym, Słońce zachodzi na Zachodzie, a Zachód jest podejrzany.
***
- Dlaczego Lepper traktuje Niemców podejrzliwie?
- Bo, gdy raz chciał wziąć udział w demonstracji niemieckich rolników w Berlinie, niechcący wziął udział w Love Parade.
***
- Jaka jest ulubiona dyscyplina sportowa Leppera
- Rzut epitetem.
***
- Jakie hasło wywiesił Lepper w swoim solarium?
- "Better dead than red!"
***
- Dlaczego Lepper zniechęcił się do kosiarek mechanicznych?
- Bo już wiele razy próbował kosiarkę postawić na sztorc i nigdy mu nie wyszło.
***
- Czy po tym, jak mu nie wyszła zadyma z 25 czerwca 2002 r., Lepper ma jakiś pomysł?
- Wreszcie tak! Chce wziąć udział w reklamie opalania się. Już nawet przeprowadził próby jedną połowę twarzy opalił w solarium, a drugą samoopalaczem.
***
- Dlaczego Leppera fascynują samochody?
- Bo tylko z samochodu widać jadący las.
***
- Z jakiego przedziału cenowego Lepper najchętniej dobiera sobie garderobę?
- Od 30 do 40 zł za kilogram.
***
Dlaczego Lepper zamierza tysiąckrotnie zwiększyć składki na Samoobronę?
- Będzie zbierał na blokadę drogi mlecznej.
***
Andrzej Lepper i jego kierowca jeździli przez wiele dni po Polsce. Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania. Lepper widząc co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć wszystko właścicielowi i powiedzieć, że wszelkie straty zostaną zrekompensowane.
Kierowca wrócił dopiero po godzinie z cygarem w zębach, butelką wina w ręce i w poszarpanym ubraniu.
- Mój Boże, co ci się stało? - pyta Lepper.
- No cóż, rolnik dał mi wino, jego żona obiad, a ich 19 letnia córka chwile szalonej, niezapomnianej rozkoszy.
- Cóżeś ty im powiedział?
- Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera i właśnie zabiłem świnię.
***
Nauczycielka mówi do ucznia:
- Jasiu, nie wolno ci palić papierosów - przecież jesteś dopiero w 3-ciej klasie.
- Tak, prosze Pani, ale Lepper jak był w 3-ciej klasie to juz palił.
- Owszem, Jasiu, ale Lepper miał już wtedy skończone 18 lat.
***
Na jakie dwie grupy dzielą się Polacy?
Na tych co będą głosować na Leppera i tych którzy mają jeszcze ważne paszporty...
***
Polska, rok 2015. Spłonęła biblioteka narodowa a w niej cały księgozbiór prezydenta Leppera. Jedna z tych dwóch książek była wyjątkowo cenna, bo już pokolorowana.
***
Lepper wzywa wróżkę:
- W nocy śniły mi się ziemniaki. Co to znaczy?
- To znaczy, że was na jesieni wykopią albo na wiosnę posadzą.
***
Wpada pan Lepper do chińskiej restauracji w Brukseli. Mija chwilka kelner przynosi pałeczki, a Lepper na cały głos:
- A co ja bęben zamawiałem?!
***
Kapitan samolotu ogłosił pasażerom, że nie uda się uniknąć katastrofy. Samolotem leciało 5 pasażerów. Okazało się, że spadochrony są tylko 4. Pierwszy pasażer oznajmił:
- Jestem Roman Gertych, przewodzę Lidze Polskich Rodzin i polskie rodziny mnie potrzebują. Dlatego myślę, że powinienem się uratować.
Drugi pasażer powiedział:
- Jestem Jan Maria Rokita i tylko ja mogę pomóc Polsce, dlatego myślę, że powinienem być ocalony.
Pozostali przyznali mu rację i dali drugi spadochron.
Trzeci pasażer powiedział:
- Jestem Andrzej Lepper, opiekun wszystkich chłopów, mam żonę i dzieci. Wszyscy wiedzą, że jestem naprawdę miły, ale wszyscy myślą, że jestem głupi. To nieprawda, dlatego ja wezmę spadochron.
Wziął i wyskoczył.
Zostało dwoje pasażerów. Papież i dziesięcioletnia uczennica.
Papież powiedział:
- Dziecko, jestem stary i przeżyłem swoje, ty jesteś młoda i życie przed tobą. Weź spadochron!
- Wszystko jest w porządku, Ojcze Święty - powiedziała dziewczynka - nadal mamy dwa spadochrony. Andrzej Lepper zabrał mój tornister...
***
Ulicą idzie staruszek. W pewnej chwili potknął się i upadł. Podchodzi do niego Lepper i pomaga mu wstać.
- Bardzo panu dziękuję - mówi staruszek - jak mogę się panu odwdzięczyć?
- Niech pan w najbliższych wyborach odda swój głos na mnie.
- Ależ panie, ja upadłem na d..., a nie na głowę!
***
Druga w nocy - do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość. Endrju otwiera:
- (piiiiiiiip) , czego pan chce o tak późnej porze?!
- Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz - chwiejnym głosem zakomunikował...
- Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego to się pan zapiszesz, przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu, ale nie o drugiej w nocy
- Nie ma mowy, ja chce teraz i już, od zaraz - zdjęcie mam przy sobie..
- Nie no, ale panie daj pan spokój - tłumaczy się przewodniczący nie mam w domu druków, pieczątek itd. (zapomniał wspomnieć o kłopotach z pisaniem) - przyjdź pan do biura.
- Nie ruszę się stad, do rana będę stal a zostanę członkiem Samoobrony ....
Przekomarzał się tak bitą godzinę - Endrju zmiękł, wyciągnął z szafki wszystkie niezbędne dokumenty - gość je wypełnił, otrzymał legitymację i zadowolony jak dziecko już miał iść do domu - przewodniczący jednak zatrzymał go i pyta gościa, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Samoobrony...
- A bo panie to było tak:
Wróciłem wcześniej z delegacji, wchodzę do domu, patrzę, a tu żona na środku pokoju bzyka się z sąsiadem, wchodzę do pokoju córki, a ta ostro zabawia się z dwoma facetami na raz, wpadam do pokoju syna a ten w najlepsze ze swoim kolegą z ławki... Stanąłem na środku pokoju i wrzasnąłem na całe gardło:
- TACY JESTEŚCIE, TAK? TO JA WAM K..WA TERAZ WSTYDU NAROBIĘ!
***
Pytają ucznia gdzie pracują rodzice ?
A on jednym tchem : w burdelu mama jest dziwką a tata alfonsem .
- Siadaj - mówi nauczyciel ,
a kolega z ławki pyta : - Dlaczego tak skłamałeś ?
- A co miałem powiedzieć że są oboje posłami do sejmu z Samoobrony?
***
Renata Beger znalazła książkę.
Nie widząc nigdzy w życiu czegoś podobnego pobiegła szybko do swojego przewodniczącego.
- Panie przewodniczący, niech Pan zobaczy jakie są tu cuda i dziwy.
Na to Lepper rzucił się na książkę, otwiera ją gwałtownie i krzyczy.
- Gdzie te dziwy, Gdzie te dziwy
***
Rozmawia dwóch na oko trzydziestoletnich mężczyzn.
- Świat jest straszny.Trzęsienia ziemi, terroryzm, Bin Laden, Husajn, Lepper...
- Zgadzam się z Tobą ale dlaczego to akurat my mamy Leppera?
- Bo Bóg dał Irakowi pierwszeństwo w wyborze !!
***
Idzie dwóch nawalonych w trzy d*py jegomości i spotyka Andrzeja L.:
- Panowie odejdźcie, jeszcze mnie wybrudzicie.
Na to jeden pijak do drugiego:
- Te, Zenek koniec z denaturatem bo jak go popije to mi się wydaje, że świnie gadają.
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
W latach 70-tych:
- Jak się macie, drodzy towarzysze? - zażartował Gierek, witając się z robotnikami.
- Dobrze, towarzyszu sekretarzu - zażartowali robotnicy.
Pomiędzy ambasadami USA i CCCP zorganizowano wymianę sekretarek.
Po dwóch tygodniach amerykańska sekretarka pisze depeszę do swoich:
"Moi drodzy, tu jest okropnie. Zero automatyzacji, ciągle robię czaj szefowi, a spódnicę to dostałam taka długa, ze ledwo chodzę."
W tym samym czasie wędruje depesza do Rosji:
"Moi drodzy, tu jest okropnie. Wszędzie te komputery, światełka, guziki, nie mam co robić, nudzę się. A spódnicę to mi dali taka krótka, że mi chyba widać jajca i kałasza."
Do Brezniewa przyjechała z wizyta jego matka gdzieś z dalekiego kołchozu. Została przyjęta jak głowa pastwa, oprowadzona po fabrykach, muzeach, odbyły przyjęcia na jej cześć. Odjeżdżając, mówi do syna:
- To wszystko twoje, Lonia?
- Tak, mamo.
- Uważaj, synku, bo jak przyjdą komuniści, to ci wszystko zabiorą!
- Kiedy odbyły się pierwsze w wiecie wybory według komunistycznego wzorca?
- W Raju, gdy Pan Bóg stworzył kobietę, przyprowadził ja do Adama i powiedział:
"Wybierz sobie żonę"
- Jak się macie, drodzy towarzysze? - zażartował Gierek, witając się z robotnikami.
- Dobrze, towarzyszu sekretarzu - zażartowali robotnicy.
Pomiędzy ambasadami USA i CCCP zorganizowano wymianę sekretarek.
Po dwóch tygodniach amerykańska sekretarka pisze depeszę do swoich:
"Moi drodzy, tu jest okropnie. Zero automatyzacji, ciągle robię czaj szefowi, a spódnicę to dostałam taka długa, ze ledwo chodzę."
W tym samym czasie wędruje depesza do Rosji:
"Moi drodzy, tu jest okropnie. Wszędzie te komputery, światełka, guziki, nie mam co robić, nudzę się. A spódnicę to mi dali taka krótka, że mi chyba widać jajca i kałasza."
Do Brezniewa przyjechała z wizyta jego matka gdzieś z dalekiego kołchozu. Została przyjęta jak głowa pastwa, oprowadzona po fabrykach, muzeach, odbyły przyjęcia na jej cześć. Odjeżdżając, mówi do syna:
- To wszystko twoje, Lonia?
- Tak, mamo.
- Uważaj, synku, bo jak przyjdą komuniści, to ci wszystko zabiorą!
- Kiedy odbyły się pierwsze w wiecie wybory według komunistycznego wzorca?
- W Raju, gdy Pan Bóg stworzył kobietę, przyprowadził ja do Adama i powiedział:
"Wybierz sobie żonę"
-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: poniedziałek, 20 grudnia 2004, 17:34
- Kontakt:
UWAGA ten kawałł najlepiej jak opowiada chłopak dziewczynie lub odwrotnie (żeby nie było że ludzie się na was dziwnie patrzą(chociaż różne są przypadki))
Siedzi sobi kura pod płotem no i strasznie smutna jest zauważył to kogut no to podchodzi i się pyta:
- Co to taka smutna jesteś
- No bo nie wiem jak przejść przez płot
- No dobra ja ci powiem jak mi się oddasz
Kura pomyślała trochę i się zgodziła. Kogut zabrał kurę do stodoły no i zrobił co miał do zrobienia. Kurze było tak dobrze że zapomniała o płocie
Następnego dnia kura znów siedzi pod płotem smutna. Podchodzi kogut i mówi:
- Co to taka smutna jesteś
- No bo nie wiem jak przejść przez płot
- No dobra ja ci powiem jak mi się oddasz
Kura pomyślała trochę i się zgodziła. Kogut zabrał kurę do stodoły no i zrobił co miał do zrobienia. Ale kura znów zapomniała o płocie
Następnego dnia kura znów siedzi pod płotem smutna. Podchodzi kogut...
Jaki z tego morał
powiem ci jak mi się oddasz
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
Hehe, dobre. A ja daję 3 dowcipy o wariatach.
Dwóch wariatów kupiło sobie kotki. Bawili się nimi fajnie, dopóki nie natrafili na problem, który kotek jest czyj. Pierwszy wymyślił, ze swojemu kotu utnie ogonek. Bawią się dalej, ale drugiemu spodobał się kotek bez ogonka. Uciął więc swojemu ogonek i zaczęli myśleć, co zrobić, żeby je znowu móc rozpoznać. Więc pierwszy uciął swojemu przednia nóżkę. Bawili się jakiś czas, ale drugiemu spodobał się kotek bez nóżki, więc swojemu także uciął. Cały problem zaczął się więc od nowa. Po pewnym czasie pierwszy wariat wymyślił, ze utnie swojemu kotu druga z przednich nóżek. Drugiemu wariatowi spodobało się jednak, jak fajnie czołga się kotek tego pierwszego, więc swojemu tez uciął druga z przednich nóżek. Po pewnym czasie pierwszy wariat, chcąc wyróżnić swojego kotka, uciął mu dwie tylnie nóżki. Kadłubek jego kotka tak się fajnie poruszał, ze drugiemu wariatowi oczywiście się to spodobało, i ze swojego kotka tez zrobił kadłubka. I teraz zaczął się już poważny problem, jak rozpoznać, który kotek jest czyj. Myślą, myślą, myślą, i w końcu jeden mówi:
- Wiesz, to ja wezmę białego, a ty czarnego...
Idzie trzech wariatów po torach kolejowych
- O jakie te schody płaskie
- O jaka ta poręcz niska
- Nie przejmujcie się, winda już jedzie!
W szpitalu psychiatrycznym lekarz siedzi przy łóżku nowego pacjenta i pyta:
- Jak się nazywacie?
- Jak to, nie wie pan? Jestem Napoleon Bonaparte.
- Tak? A kto panu to powiedział?
- Pan Bóg.
Na to odzywa się glos z sąsiedniego łóżka:
- On kłamie. Nic mu takiego nie mówiłem.
Dwóch wariatów kupiło sobie kotki. Bawili się nimi fajnie, dopóki nie natrafili na problem, który kotek jest czyj. Pierwszy wymyślił, ze swojemu kotu utnie ogonek. Bawią się dalej, ale drugiemu spodobał się kotek bez ogonka. Uciął więc swojemu ogonek i zaczęli myśleć, co zrobić, żeby je znowu móc rozpoznać. Więc pierwszy uciął swojemu przednia nóżkę. Bawili się jakiś czas, ale drugiemu spodobał się kotek bez nóżki, więc swojemu także uciął. Cały problem zaczął się więc od nowa. Po pewnym czasie pierwszy wariat wymyślił, ze utnie swojemu kotu druga z przednich nóżek. Drugiemu wariatowi spodobało się jednak, jak fajnie czołga się kotek tego pierwszego, więc swojemu tez uciął druga z przednich nóżek. Po pewnym czasie pierwszy wariat, chcąc wyróżnić swojego kotka, uciął mu dwie tylnie nóżki. Kadłubek jego kotka tak się fajnie poruszał, ze drugiemu wariatowi oczywiście się to spodobało, i ze swojego kotka tez zrobił kadłubka. I teraz zaczął się już poważny problem, jak rozpoznać, który kotek jest czyj. Myślą, myślą, myślą, i w końcu jeden mówi:
- Wiesz, to ja wezmę białego, a ty czarnego...
Idzie trzech wariatów po torach kolejowych
- O jakie te schody płaskie
- O jaka ta poręcz niska
- Nie przejmujcie się, winda już jedzie!
W szpitalu psychiatrycznym lekarz siedzi przy łóżku nowego pacjenta i pyta:
- Jak się nazywacie?
- Jak to, nie wie pan? Jestem Napoleon Bonaparte.
- Tak? A kto panu to powiedział?
- Pan Bóg.
Na to odzywa się glos z sąsiedniego łóżka:
- On kłamie. Nic mu takiego nie mówiłem.
-
- Mat
- Posty: 545
- Rejestracja: piątek, 20 sierpnia 2004, 14:26
- Lokalizacja: zz...zzz... Zasnąłem (:
- Kontakt:
to teraz ja cos o wariatach napisze
Dwóch wariatow postanowilo uciec z zakladu no i obmyslili plan. W nocy wymkneli sie z pokoi i zabrali ze soba latarke. Weszli na dach i byli jush prawie wolni ale byl jeden problem po drugiej stronei byl dach na ktory musieli sie dostac a ze miedzy tym dachem i tym na ktorym oni siedzieli byla przepasc jeden wariat wpadl na pomysl. mowi:
- Ej! Tadzio mam pomysla! Sluchaj ja zapale latarke i ty przejdziesz po swiatelku potem ja ci zuce i ja przejde po swiatelku! - na to ten 2.
- Glupiś! Ty zgasisz lampke i ja spadne..
Albo ten:
Bylo sobie 2 wariatow postanowili uciec z zakladu. No i wpadli na pomysl ze przebiora sie za samochod i uciekna brama. Skombinowali sobie karton i zalozyli na siebie. Sa jush 200 m. przed brama w nocy. Ida na czworakach pod tym kartonem BRIUUM BZIIUUM BFFRR!! BRUM.. I nagle spostrzega ich 3 swir i mowi:
- Ej ja tez chce uciec!!
- Nie ma miejsca ! Ja jestem przod, a on jest tyl. - "jada" dalej we 2 i 50 m przed brama biegnie za nimi 3 i wiwija rekoma, buja sie na boki itd.
- Tej co robisz?? - pytaja sie ci 2 pierwsi.
- Spaliny!
Dwóch wariatow postanowilo uciec z zakladu no i obmyslili plan. W nocy wymkneli sie z pokoi i zabrali ze soba latarke. Weszli na dach i byli jush prawie wolni ale byl jeden problem po drugiej stronei byl dach na ktory musieli sie dostac a ze miedzy tym dachem i tym na ktorym oni siedzieli byla przepasc jeden wariat wpadl na pomysl. mowi:
- Ej! Tadzio mam pomysla! Sluchaj ja zapale latarke i ty przejdziesz po swiatelku potem ja ci zuce i ja przejde po swiatelku! - na to ten 2.
- Glupiś! Ty zgasisz lampke i ja spadne..
Albo ten:
Bylo sobie 2 wariatow postanowili uciec z zakladu. No i wpadli na pomysl ze przebiora sie za samochod i uciekna brama. Skombinowali sobie karton i zalozyli na siebie. Sa jush 200 m. przed brama w nocy. Ida na czworakach pod tym kartonem BRIUUM BZIIUUM BFFRR!! BRUM.. I nagle spostrzega ich 3 swir i mowi:
- Ej ja tez chce uciec!!
- Nie ma miejsca ! Ja jestem przod, a on jest tyl. - "jada" dalej we 2 i 50 m przed brama biegnie za nimi 3 i wiwija rekoma, buja sie na boki itd.
- Tej co robisz?? - pytaja sie ci 2 pierwsi.
- Spaliny!
-
- Bombardier
- Posty: 765
- Rejestracja: sobota, 18 września 2004, 12:59
- Lokalizacja: Piekło skute lodem
Pewien gość poszedł na bazar, a koło niego szło dwóch "szyitów" pogrążonych w rozmowie. Gościowi udało się usłyszeć rozmowę:
-Krzysiu... jak ja nie skombinuję jakiejś kasy do końca tygodnia, to chyba sam sobie radio ukradnę...
Kilka zdań, których nigdy nie powinno się mówić podczas kontroli radarowej:
1. Mandat? W takim razie nie dostaniesz pączka.
2. Przepraszam, czy w tym powiecie łapówka to przestępstwo?
3. Jest pan bardzo podobny do faceta na zdjęciu przy łóżku mojej nowej kochanki.
4. Czy to prawda, że ludzie wstępują do policji, bo sa za głupi, żeby pracować w McDonaldzie?
5. Mógłby mi pan potrzymać piwo, a ja poszukam prawka.
6. Czy mógłby mnie pan przeszukac jeszcze raz? Podobało mi się.
7. CZy piłem? O co wam wszystkim chodzi, że mnie cały czas pytacie?
8. Alkohol? Nigdy w życiu. Juz od godziny nie piję.
9. To było tak: podczas jazdy wypadła mi moja fifka do marihuany, a że nie chciałem spalić tapicerki, sięgnąłem po nią, przypadkowo rozlewając na siebie piwo - dlatego nie zauwazyłem tego ograniczenia.
10. No wie pan, ja tak zwykle szybko nie jeżdżę, spieszyłem się. Ile? 5 stów?! Ostatnio za takie samo wykroczenie dostałem 200!
11. 120 w terenie zabudowanym? Po pijaku szybciej jeżdżę.
12. No fakt, wychyliłem ćwiartkę, al to tak na odwagę, bo strach tak bez prawka kradzionym autem...
-Krzysiu... jak ja nie skombinuję jakiejś kasy do końca tygodnia, to chyba sam sobie radio ukradnę...
Kilka zdań, których nigdy nie powinno się mówić podczas kontroli radarowej:
1. Mandat? W takim razie nie dostaniesz pączka.
2. Przepraszam, czy w tym powiecie łapówka to przestępstwo?
3. Jest pan bardzo podobny do faceta na zdjęciu przy łóżku mojej nowej kochanki.
4. Czy to prawda, że ludzie wstępują do policji, bo sa za głupi, żeby pracować w McDonaldzie?
5. Mógłby mi pan potrzymać piwo, a ja poszukam prawka.
6. Czy mógłby mnie pan przeszukac jeszcze raz? Podobało mi się.
7. CZy piłem? O co wam wszystkim chodzi, że mnie cały czas pytacie?
8. Alkohol? Nigdy w życiu. Juz od godziny nie piję.
9. To było tak: podczas jazdy wypadła mi moja fifka do marihuany, a że nie chciałem spalić tapicerki, sięgnąłem po nią, przypadkowo rozlewając na siebie piwo - dlatego nie zauwazyłem tego ograniczenia.
10. No wie pan, ja tak zwykle szybko nie jeżdżę, spieszyłem się. Ile? 5 stów?! Ostatnio za takie samo wykroczenie dostałem 200!
11. 120 w terenie zabudowanym? Po pijaku szybciej jeżdżę.
12. No fakt, wychyliłem ćwiartkę, al to tak na odwagę, bo strach tak bez prawka kradzionym autem...
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
Coś o wojsku:
Wykład z fizyki na Akademii Wojskowej.
- Wszystkie ciała rzucone do góry spadają z powrotem na ziemie. To jest właśnie Prawo ciężkości...
- A jeśli spadną do wody?- pyta jeden z kadetów.
- To juz nie wasza sprawa. Tym zajmie się juz Marynarka Wojenna.
Z pamiętnika partyzanta:
"...poniedziałek - goniliśmy Niemców po lesie.
...wtorek - Niemcy gonili nas po lesie.
...środa - przyszedł leśniczy i wygonił nas z lasu..."
Żołnierz pisze z koszar list do ojca, ze dostał syfilisa. Ojciec odpisuje mu:
"Ja się tam synu nie znam na tych waszych wojskowych odznaczeniach, ale noś to z honorem".
Kowalski! Powiedzcie, co będzie, jeśli kula odstrzeli wam ucho?
- Będę gorzej słyszał, obywatelu sierżancie!
- Dobrze. A co będzie, jeśli kula odstrzeli wam drugie ucho?
- Nie będę nic widział, bo mi hełm na oczy spadnie!
- Z kim mieliście ostatnio stosunek?
- Melduję, że z wiewiórą.
- Zboczeniec! A wy?
- Melduję, że też z wiewiórą.
- Kolejny zboczeniec! A wy? Też z wiewiorą?
- Melduję, że nie.
- Dam wam nagrodę za wzorowe zachowanie. Jak się nazywacie?
- Wiewióra.
Wykład z fizyki na Akademii Wojskowej.
- Wszystkie ciała rzucone do góry spadają z powrotem na ziemie. To jest właśnie Prawo ciężkości...
- A jeśli spadną do wody?- pyta jeden z kadetów.
- To juz nie wasza sprawa. Tym zajmie się juz Marynarka Wojenna.
Z pamiętnika partyzanta:
"...poniedziałek - goniliśmy Niemców po lesie.
...wtorek - Niemcy gonili nas po lesie.
...środa - przyszedł leśniczy i wygonił nas z lasu..."
Żołnierz pisze z koszar list do ojca, ze dostał syfilisa. Ojciec odpisuje mu:
"Ja się tam synu nie znam na tych waszych wojskowych odznaczeniach, ale noś to z honorem".
Kowalski! Powiedzcie, co będzie, jeśli kula odstrzeli wam ucho?
- Będę gorzej słyszał, obywatelu sierżancie!
- Dobrze. A co będzie, jeśli kula odstrzeli wam drugie ucho?
- Nie będę nic widział, bo mi hełm na oczy spadnie!
- Z kim mieliście ostatnio stosunek?
- Melduję, że z wiewiórą.
- Zboczeniec! A wy?
- Melduję, że też z wiewiórą.
- Kolejny zboczeniec! A wy? Też z wiewiorą?
- Melduję, że nie.
- Dam wam nagrodę za wzorowe zachowanie. Jak się nazywacie?
- Wiewióra.
-
- Mat
- Posty: 545
- Rejestracja: piątek, 20 sierpnia 2004, 14:26
- Lokalizacja: zz...zzz... Zasnąłem (:
- Kontakt:
Co to jest: jak idzie to śpiewa, a jak stoi to śmierdzi? - Pielgrzymka.
Dwóch wariatów ucieka w nocy na motorze, z przeciwka jedzie ciężarówka na światłach. Jeden mówi do drugiego: - Wal między te dwa rowery!...
Bóg przyjmuje umarłych. Nagle ktoś wbiega, rozgląda się i wybiega. Sytuacja powtarza się. Zdziwiony Bóg pyta anioła: -Co się dzieje? -To z reanimacji...
ten 2 kawal wymiata!! prawda?
Dwóch wariatów ucieka w nocy na motorze, z przeciwka jedzie ciężarówka na światłach. Jeden mówi do drugiego: - Wal między te dwa rowery!...
Bóg przyjmuje umarłych. Nagle ktoś wbiega, rozgląda się i wybiega. Sytuacja powtarza się. Zdziwiony Bóg pyta anioła: -Co się dzieje? -To z reanimacji...
ten 2 kawal wymiata!! prawda?