Force ray pisze:BLACKSouL ty farciarzu. W Łodzi sytuacja wyglada tak:
-Gram w RPG
-W coooo???
Ewentualnie jak rozmawiam z jakimś miłośnikiem militariów.
-Gram w RPG
-W CO GRASZ???
Farciarzu? Przez trzy lata grania nie wiedziałem o istnieniu TIRa i myślałem, że w Gdańsku nie ma nikogo poza moją drużyną i zawsze zazdrościłem graczom z innych części świata (np. z Wrocławia i okolic - bo dużo ludzi stamtąd przesiaduje na tym forum

). Dowiedziałem się o tym jakieś sześć miechów temu i dopiero wtedy zacząłem tak systematycznie grać w rpgi. Chociaż trzech lat nie uważam za stracone, dały mi przynajmniej trochę doświadczenia w pisaniu scenariuszy

(a należy wspomnieć, że napisałem przez całe życie jedynie trzy "pełnometrażowe" przygody, a niedługo jedna z nich znajdzie się w TRPG ]:->).
Nie wiem jak można mieszkając w mieście nie mieć z kim grać.
Ja tak miałem przez pół roku - bo gracz wyrzucił stół z domu i nie mieliśmy gdzie grać...
Force Ray i inni, przecież wystarczy zachęcić ludzi do gry, a jeśli macie odpowiednie ambicje i możliwości (a w mieście takie na pewno są!) postarajcie się znaleźć jakiś klub osiedlowy i otworzyć Kółko Wielbicieli Fantastyki (pod przykrywką, tak naprawdę będzie chodziło o samych graczy RPG

). Pomyślcie, ile ludzi w Łodzi zainteresowanych RPGami ma problemy ze znalezieniem drużyny i nie wiedzą o istnieniu takich ludzi jak Force Ray czy też makk

. Z resztą, makk wspomniał o S.M.E.R.F. - może tam należy się udać

?
czasem gracze sami nie mają świadomości, że to może oni a nie MG są winni, że przygoda jest nudna lub nie wypala
I tu kolejne porównanie do onanistów - 99% nie ma o tym świadomości, reszta przyznaje się do jej braku. A wina często leży po stronie graczy - w klimatycznej przygodzie z Draculą gadają sprośne żarty o wampirach, niszczą horrorowate klimaty głupim uśmiechem albo uciekają z sesji, gdy ich postacie tracą jakieś kończyny

.
Już dawno wprowadziłem zasadę by po sesji lub przed kolejną omówic co się podobało w graniu a co można by zmienić by było lepsze i by zabawa była jeszcze "fajniejsza".
Czas żeby wprowadzić tą zasadę po najbliższej sesji także w mojej drużynie

.
Po pierwsze, element zaskoczenia. Gracz nie ma prawa podejrzewać jaki będzie finał sprawy. Może wpływać na otoczenie ale jeżeli domyśli się wszystkich klocków, to można juz iść na piwo.
Mój znajomy kiedyś grał z takimi graczami, nastolatkami, co chwalili się swoim mieczem +666 i tym podobne sprawy. MG (nastolatek) ułożył jakąś intrygę, a mój znajomy po (dokładnie) 30 minutach scenariusza zdemaskował wszystko i z zadowoleniem poszedł do domu robić coś innego. Dlatego podpisuję się pod słowami Force Raya

.
Do not estimate power of smart player.
Dodajmy to przykazanie do Kodeksu Mistrza Gry!
Z KSIAŻEK MOŻNA BRAĆ TYLKO DROBNE SZCZEGÓŁY KTÓRE UROZMAICAJĄ ROZGRYWKĘ.
To, że gracz przeczyta jakąś książkę, jest tak średnio prawdopodobne. Nie każdego interesuje ta sama literatura, tak więc MG czytający Toma Clancy'ego może mieć w drużynie samych fanatyków Science Fiction, z czego można wywnioskować, że może robić całe scenariusze na podstawie książek Toma Clancy'ego, ale jak weźmie na przykład "Solarisa", gracze przejrzą jego scenariusz w mniej niż minutę

. Dlatego według mnie, można z książek czerpać garściami smaczki jak i wielkie koncepcje, tylko mądrze!
a tworząc kampanie zwykle wzoruje się na czyichś już wykonanych przygodach. Dlaczego nie? Skoro ktoś to zamieszcza w internecie i nie zastrzega sobie do tego wyłącznych praw to chyba znaczy, że ma na celu pomoc innym.
Ile razy czerpałem z gotowych przygód do DnD

.