Czy to prawda? - pytałam Olorina i Romestromo. Mimo, że Melkorn zatruł serca młodszych braci, to oni nie straci do końca tego co posiadali. Samego Melkorna też nie można winić za to jaki jest.
- masz racje egis, -odpowiedział Olorin- ale ty tez masz racje Telliamme... - orzeł i gryf posadzili was z powrotem na ziemi u bram ogrodu
- no dosc wrazen na dzis, wroccie jeszcze kiedys do ogrodu... a teraz zmykajcie do domow..- powiedzial Olorin poczym głębokow estchnał i odwrocił sie jzu dos wojego przyjaciela rozplywajac sie przytym a w slad zanim i Romestromo w tle slyszeliscie jeszcze
- co cię sprowadza przyjacielu..
- Melko.....
Tym razem Olorin, ani Romestromo nie roztrzaskali się swoją energią o ziemię Za radą Olorina poszliśmy w stronę naszych domów. Po drodze rozmawialiśmy o tym co nam się przydarzyło i o Melkornie. Majarzy też są zaniepokojeni tym co Melkorn zrobił na wschodzie i że może nam zagrozić - rzekłam do Tealiamme. Jak się rozpływali to zaczęli o tym mówić.
- tak... czuję już to od dłuższego czasu, aodkąd spotkaliśmy Yavanne i Varde czuję jakieś brzemię -Telliamme spojzałw oczy egis- myślę że widzielismy tam część tego co ujżała Varda... Elfy pojdą na pomoc mlodszym braciom staniemy do walki przeciw Melkornowi i spętamy się przez to w mękach...
Też czuję jakieś brzemię od spotkania Yavanne i Vardy. Tak, powinniśmy pomóc młodszym braciom. Skoro Melkorn opanował już cały wschód to może zechcieć i nas pogrążyć w ciemności. Nie możemy mu pozwolić na to.
Za każdym razem spotkania z Olorinem były bardzo interesujące. Festyn się zbliżał, nasz lud przygotowywał się do tego pieczołowicie ale nie to nam było w głowie. Kiedyś nie mogliśmy się go doczekać, teraz było inaczej. Pamiętaliśmy widok naszych młodszych braci i to co zrobił z nimi Melkorn. My mieliśmy sie bawić, gdy Teleri są gnębieni. Nie dawało nam to spokoju, chociaż chcieliśmy wykorzystać dobre chwile, które są nam dane.
Spacerowaliscie po ogrodachlorien gyw aszym oczm ukazały się dzikie Gryfy. Dostojne piękne oz łocistych piurach. Jeden znich najwiekszy o srebrnym karku i złotym dziobie spojzał na was badawczo.
Staneliscie jak wryci przeszywał was strach w ozcach gryfa widzieliscie oskarzenie.... pretensje...
Gryfy były piękne, zresztą jak wszystko w ogrodach Lorien. Ich pióra ślniły w blasku drzew. Hmm... Czemu on nam się tak przygląda? Czy uczyniliśmy coś nie tak, z może nic nie uczyniliśmy i dalego tak oskarżycielsko na nas spogląda?
Teeliame chwycil za reke swa przyjaciolke
- musielismy cos zrobic nie tak? masz jakies pomysly co? - gryf patrzyl nadal w strone przybyszy dwa inne gryfy rowniez zaczely patrzec przenikliwie.
wasze cialo przeszyl mrozacy mrowiacy dzwiek, poczuliscie przerazenie coraz wiecej gryfow krzyczalo (piszczalo) bolesnie. ich przewodnik udrzyl swa ciezka lapa o ziemie i spojzal raz jeszcze w waszą stronę
Zatkaliśmy uszy, bo ten pisk był przerażający i przeszywający, jakby rozrywano jakieś zwierzę, wprost niewyobrażalny. Gryfy piszczały coraz głośniej. Scisnęłam mocno Tealiamme za rękę.