[Warhammer] Chłód Mego Serca

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
- Cóż...- rzucił zimno Evingolis - Cerica jak na wampirzycę ma chyba zbyt miękkie serduszko...dawała wam szansę odejścia stąd ale widać chcecie udawać bohaterskich wojaków i pozbawić nas życia... - wyrzucił za siebie jabłko którym przed chwilą się bawił - Zobaczmy z czego jesteście ulepieni...Będę miał naprawdę wielką przyjemność mogąc was zabić...
Spojrzał raz jeszcze na Cericę, która uśmiechnęła się do niego. Chwilę potem odwrócił wzrok i spojrzał raz jeszcze na was lodowatym wzrokiem. Zapdała grobowa cisza.
Zerwał się.
Byliście przygotowani na metamorfozę, ale nie spodziewaliście się jej tak szybko. Na chwilę zatarły się tylko kontury siedzacego przed wami barda i już warczący ponad duwmetrowy kolos o białym futrze rzucił się na was. Pierwszego dopadł Bjorna, który nie zdążył zadać ciosu. Chwycił go za grubą rękę po czym cisnął jak szmacianą lalkę o ścianę. Coś nieprzyjemnie chrupnęło i krasnolud leżał teraz pod ścianą trzymając się za boki. Połamane żebra dawały o sobie znać. Evingolis ruszył dalej. Znalazł się przy Pyotrze próbując atakować go swymi pazurami.
Cerica natomiast chwyciła w dłoń długą szpadę i zbliżyła się do stojących blisko siebie Garetha i Ditri:
- Pokażcie jak potraficie walczyć... - syknęła i zaczęła atakować z niebywałą wręcz zręcznością wyprowadzając ciosy z wielką gracją..
Berengara natomiast zaatakowały dwa olbrzymie wilki dotrzymujące jeszcze przed chwilą towarzystwa Cerice. Walka o przetrwanie rozpoczęła się na dobre.
Spojrzał raz jeszcze na Cericę, która uśmiechnęła się do niego. Chwilę potem odwrócił wzrok i spojrzał raz jeszcze na was lodowatym wzrokiem. Zapdała grobowa cisza.
Zerwał się.
Byliście przygotowani na metamorfozę, ale nie spodziewaliście się jej tak szybko. Na chwilę zatarły się tylko kontury siedzacego przed wami barda i już warczący ponad duwmetrowy kolos o białym futrze rzucił się na was. Pierwszego dopadł Bjorna, który nie zdążył zadać ciosu. Chwycił go za grubą rękę po czym cisnął jak szmacianą lalkę o ścianę. Coś nieprzyjemnie chrupnęło i krasnolud leżał teraz pod ścianą trzymając się za boki. Połamane żebra dawały o sobie znać. Evingolis ruszył dalej. Znalazł się przy Pyotrze próbując atakować go swymi pazurami.
Cerica natomiast chwyciła w dłoń długą szpadę i zbliżyła się do stojących blisko siebie Garetha i Ditri:
- Pokażcie jak potraficie walczyć... - syknęła i zaczęła atakować z niebywałą wręcz zręcznością wyprowadzając ciosy z wielką gracją..
Berengara natomiast zaatakowały dwa olbrzymie wilki dotrzymujące jeszcze przed chwilą towarzystwa Cerice. Walka o przetrwanie rozpoczęła się na dobre.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Najemnik w duchu cieszyl sie, ze trzymał juz wczesniej miecz w pogotowiu. Wszystko zaczelo sie tak szybko, że nie mialby czasu go wyjąć. Ciął najblizszego wilka w grdyke, ustawiajac reke pod tak dziwnym kontem, ze az zajeczał z bólu. Kiedy wilczysko padło, ciał kolejnego tak, aby ostrze jego bastardu wbiło sie w gardło potwora i przeszło na wylot. Nie zastanawiajac sie nad niczym wiecej, postawil ostrze na sztorc i rozpoczął szarże na Evingolisa, majac nadzieje zabic wilkolaka, w jego sercu rosnał coraz wiekszy gniew...
Najemnik w duchu cieszyl sie, ze trzymał juz wczesniej miecz w pogotowiu. Wszystko zaczelo sie tak szybko, że nie mialby czasu go wyjąć. Ciął najblizszego wilka w grdyke, ustawiajac reke pod tak dziwnym kontem, ze az zajeczał z bólu. Kiedy wilczysko padło, ciał kolejnego tak, aby ostrze jego bastardu wbiło sie w gardło potwora i przeszło na wylot. Nie zastanawiajac sie nad niczym wiecej, postawil ostrze na sztorc i rozpoczął szarże na Evingolisa, majac nadzieje zabic wilkolaka, w jego sercu rosnał coraz wiekszy gniew...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
- Łowcy nigdy nie byli bohaterscy, zabijanie takich jak ty to nasz zawód, drogi Lykanie- rzekł Pyotr słysząc słowa Evingolisa. Szybkim ruchem ręki zdjął płaszcz i chwycił go niczym sieć. Był wyprostowany i pewny siebie, jednak mógł być to jedynie dobrze wyuczony blef. Widząc co wilkołak uczynił z krasnoludem Pyotr nawet nie drgnął, stał spokojnie kilka metrów od rozwścieczonej bestii, wiedział że teraz jego kolej. Lykanin uderzył z impetem w kislevczyka, tylko dzięki niezwykłemu refleksowi udało mu się uniknąc ciosu. Rozpoczęła się potworna wymiana ciosów między dwojgiem przeciwników. Szpony wilkołaka mijały ciało łowcy jedynie o kilka cali, nauczyciele Antonova powinni być z niego dumni. Uniki łowcy były wyuczonymi odruchami, wykonywanymi całkowicie bez zastanowienia. I tylko to pozwalało mu jeszcze żyć. Pyotr całą uwagę przeznaczał na obronę, miecz co chwilę uderzał i odpychał pazury bestii, jedynie kilka razy wyprowadził szybki cięcia, głównie po łbie i kończynach potwora." Tylko jeden błąd, jeden zły krok stworze"- w oczach Antonova zaiskrzyła złość, którą darzył każde monstrum. Czekał, spokojnie oczekiwał na błąd bestii, każdy nawet najlepszy szermierz podczas walki popełnia błędy. Gdy i likantrop wykona nierozważny ruch, kislevczyk natychmiast uderza płaszczem w jego nogi, miejąc nadzieje że dzięki metalowym klamrą ów owinie się wokół nich i pośle lykanina na posadzkę. Wtedy wystarczyłoby tylko jedno celne pchnięcie w serce potwora, najwyżej poprawione srebrnym bełtem.
- Łowcy nigdy nie byli bohaterscy, zabijanie takich jak ty to nasz zawód, drogi Lykanie- rzekł Pyotr słysząc słowa Evingolisa. Szybkim ruchem ręki zdjął płaszcz i chwycił go niczym sieć. Był wyprostowany i pewny siebie, jednak mógł być to jedynie dobrze wyuczony blef. Widząc co wilkołak uczynił z krasnoludem Pyotr nawet nie drgnął, stał spokojnie kilka metrów od rozwścieczonej bestii, wiedział że teraz jego kolej. Lykanin uderzył z impetem w kislevczyka, tylko dzięki niezwykłemu refleksowi udało mu się uniknąc ciosu. Rozpoczęła się potworna wymiana ciosów między dwojgiem przeciwników. Szpony wilkołaka mijały ciało łowcy jedynie o kilka cali, nauczyciele Antonova powinni być z niego dumni. Uniki łowcy były wyuczonymi odruchami, wykonywanymi całkowicie bez zastanowienia. I tylko to pozwalało mu jeszcze żyć. Pyotr całą uwagę przeznaczał na obronę, miecz co chwilę uderzał i odpychał pazury bestii, jedynie kilka razy wyprowadził szybki cięcia, głównie po łbie i kończynach potwora." Tylko jeden błąd, jeden zły krok stworze"- w oczach Antonova zaiskrzyła złość, którą darzył każde monstrum. Czekał, spokojnie oczekiwał na błąd bestii, każdy nawet najlepszy szermierz podczas walki popełnia błędy. Gdy i likantrop wykona nierozważny ruch, kislevczyk natychmiast uderza płaszczem w jego nogi, miejąc nadzieje że dzięki metalowym klamrą ów owinie się wokół nich i pośle lykanina na posadzkę. Wtedy wystarczyłoby tylko jedno celne pchnięcie w serce potwora, najwyżej poprawione srebrnym bełtem.
Ostatnio zmieniony czwartek, 31 sierpnia 2006, 11:31 przez Sergi, łącznie zmieniany 4 razy.

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth
-Skutecznie- warknął elf i rzucił się do walki. Młynkował mieczem, aby zmylić przeciwnika. Cały czas starał się chronić Ditri. Atakował wściekle. Wkładał w każdy cios całą energię. Cerica była szybka jak demon, jej ciosy były niczym ukąszenia żmiji .Gdy ich miecze się spotkały, iskry leciały na posadzkę. "Musimy stąd wyjść cało, musimy... " - powtarzał sobie w myślach Gareth. Krążył wokół wampirzycy jak krogulec czekający na swą zdobycz. Kiedy przydażyła się okazja uderzył z zamachu w ostrze wampirzycy. Wykorzystał element zaskoczenia i wykonał szybki półpiruet. Ciął na odlew...
-Skutecznie- warknął elf i rzucił się do walki. Młynkował mieczem, aby zmylić przeciwnika. Cały czas starał się chronić Ditri. Atakował wściekle. Wkładał w każdy cios całą energię. Cerica była szybka jak demon, jej ciosy były niczym ukąszenia żmiji .Gdy ich miecze się spotkały, iskry leciały na posadzkę. "Musimy stąd wyjść cało, musimy... " - powtarzał sobie w myślach Gareth. Krążył wokół wampirzycy jak krogulec czekający na swą zdobycz. Kiedy przydażyła się okazja uderzył z zamachu w ostrze wampirzycy. Wykorzystał element zaskoczenia i wykonał szybki półpiruet. Ciął na odlew...
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
Ditri próbowała odparowywać ciosy nacierającej wampirzycy. Miała u swego boku Garetha, więc liczyła że we dwójkę uda im się ich pokonać. Próbowała wykorzystać każdy błąd w jej fechtunku, który mógłby przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Cerica była jednak świetna, a Ditri zaczynała doceniać kunszt szkoły szermierczej Bógenhafen. "Solkanie, pomóż wyjść mi z tego cało", pomyślała po czym skoncentrowała się na walce z Cericą. U boku miała swego kochanego który dodawał jej odwagi.
Ditri próbowała odparowywać ciosy nacierającej wampirzycy. Miała u swego boku Garetha, więc liczyła że we dwójkę uda im się ich pokonać. Próbowała wykorzystać każdy błąd w jej fechtunku, który mógłby przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Cerica była jednak świetna, a Ditri zaczynała doceniać kunszt szkoły szermierczej Bógenhafen. "Solkanie, pomóż wyjść mi z tego cało", pomyślała po czym skoncentrowała się na walce z Cericą. U boku miała swego kochanego który dodawał jej odwagi.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Berengar zaszarżował na Evingolisa, jednak ten sprawnie zrobił unik i wyprowadził cios pazurami, który trafił najemnika w brzuch. Impet ataku odrzucił go w tył. Leżąc, Berengar dotknął rany - okazała się płytka jednak już zaczynała piec i boleć. Krew powoli zaczynała sączyć się z rany. Pyotr próbował wykorzystać moment, gdy Berengar rzucił się na Evingolisa i zaatakował, jednak bestia była piekielnie zręczna. Szybki unik i cios pięscią spowodował że miecz Antonova poszybował w powietrze by po chwili spaść obok stołu znajdującego się za wilkołakiem. Pewny swego zwycięstwa wielkolud w białym futrze ruszył powoli ku łowcy czarownic. Natomiast Cerica skutecznie unikała ataków wyprowadzanych przez Garetha i Ditri. W końcu przerwała blok dziewczyny i ostrze jej szpady wbiło się tuż nad lewą piersią półelfki, wchodząc kilka centymetrów w jej ciało. Ditri padła u jej stóp i wciąż żywa zaczęła wić się z bólu. Rana zaczynała krwawić. Gdy Gareth próbował zaatakować wampirzycę, ta spojrzała głęboko w jego elfie oczy i to jej wystarczyło. Teraz Gareth będący pod urokiem wampirzycy, kierował się z podniesionym mieczem w kierunku leżących Berengara i Bjorna, by zadać im ostateczny cios.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Bjorn
-Arght...-burknął pod nosem krasnolud, trzymająć się za obolałe żebra. -Przeliczylem sie.... Ból na nowo zaczął rozbrzmiewać się w jego ciele. Od uderzenia bolał go kręgosłup, a nogi powoli chłodniały. Z ust pocieła strużka krwi. "Niedobrze. Nie wstane". Do uszu krasnoluda dobiegł dźwięk upadającego miecza o posadzkę. "Wspaniale".
Krasnolud wysilił się najmoniej jak umiał i spróbował podnieść się zimnej ziemi. Nie chciał umrzeć z wtopionymi zębami w swe ciało.
-Arght...-burknął pod nosem krasnolud, trzymająć się za obolałe żebra. -Przeliczylem sie.... Ból na nowo zaczął rozbrzmiewać się w jego ciele. Od uderzenia bolał go kręgosłup, a nogi powoli chłodniały. Z ust pocieła strużka krwi. "Niedobrze. Nie wstane". Do uszu krasnoluda dobiegł dźwięk upadającego miecza o posadzkę. "Wspaniale".
Krasnolud wysilił się najmoniej jak umiał i spróbował podnieść się zimnej ziemi. Nie chciał umrzeć z wtopionymi zębami w swe ciało.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth
Gdy zobaczył swoją ukochaną rażoną ciosem, jeknął. Rzucił się na wampirzyce ze zdwojoną wściekłością. Lecz w połowie kroku zobaczyj jej oczy i stanął. Chciał ją zabić i uratować Ditri. Mimo to, odrwócił się na pięcie i ruszyłw stronę Bjorna i Berengara. Coś mu mówiło, że musi ich wysłać na drugą stronę. Jego umysł był szrankami. Chęć ratowania kochanych przez niego ludzi walczyła z urokiem wąpierza. Na jego twarz wstąpił grymas wysiłku. Myśląc cał czas o półelfce próbował wygnać Cericę ze swej jaźni...
Gdy zobaczył swoją ukochaną rażoną ciosem, jeknął. Rzucił się na wampirzyce ze zdwojoną wściekłością. Lecz w połowie kroku zobaczyj jej oczy i stanął. Chciał ją zabić i uratować Ditri. Mimo to, odrwócił się na pięcie i ruszyłw stronę Bjorna i Berengara. Coś mu mówiło, że musi ich wysłać na drugą stronę. Jego umysł był szrankami. Chęć ratowania kochanych przez niego ludzi walczyła z urokiem wąpierza. Na jego twarz wstąpił grymas wysiłku. Myśląc cał czas o półelfce próbował wygnać Cericę ze swej jaźni...
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
"Szybkość, muszę być szybszy"-krzyczał kislevczyk w myślach widząc jak miecz szybuję w powietrzu. Spojrzał na Evingolisa, był pewny siebie, łowca mógł to wykorzystać. Z niezwykłą gracją zawinął płaszczem w powietrzu, wykonując szybkie koła wokół swojej osoby. Rzucił w końcu płaszczem niczym siecią wprost w paskudny pysk bestii, wykonał to tak szybko że miał szanse aby lykanin nie zdążył zareagować. Jednak na tym nie poprzestał, wykorzystując swój refleks siegnął po pistolet, natychmiast wycelował wprost w serce wilkołaka i wystrzelił. Srebrny bełt poszybował w stronę monstra, a Pyotr zaczął biec po łuku w stronę swego miecza, wciąż trzymając dłonie na swych nożach.
"Szybkość, muszę być szybszy"-krzyczał kislevczyk w myślach widząc jak miecz szybuję w powietrzu. Spojrzał na Evingolisa, był pewny siebie, łowca mógł to wykorzystać. Z niezwykłą gracją zawinął płaszczem w powietrzu, wykonując szybkie koła wokół swojej osoby. Rzucił w końcu płaszczem niczym siecią wprost w paskudny pysk bestii, wykonał to tak szybko że miał szanse aby lykanin nie zdążył zareagować. Jednak na tym nie poprzestał, wykorzystując swój refleks siegnął po pistolet, natychmiast wycelował wprost w serce wilkołaka i wystrzelił. Srebrny bełt poszybował w stronę monstra, a Pyotr zaczął biec po łuku w stronę swego miecza, wciąż trzymając dłonie na swych nożach.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Najemnik najszybciej jak sie dało zbierał sie z ziemi. Zauroczeni towarzysze zmierzali w jego i Bjorna strone. W koncu stanal na nogach i przeslizgujac sie miedzy nimi podbiegł na drugi koniec pomieszczenia.
Szybko znalazl Cerice, poprawil miecz w dloniach, przeklal w duchu bolace rany i ruszyl biegiem. Gdy byl juz przy niej, zamlynkowal i ciał na oslep w miejsce gdzie Cerica powinna miec gardło...
Najemnik najszybciej jak sie dało zbierał sie z ziemi. Zauroczeni towarzysze zmierzali w jego i Bjorna strone. W koncu stanal na nogach i przeslizgujac sie miedzy nimi podbiegł na drugi koniec pomieszczenia.
Szybko znalazl Cerice, poprawil miecz w dloniach, przeklal w duchu bolace rany i ruszyl biegiem. Gdy byl juz przy niej, zamlynkowal i ciał na oslep w miejsce gdzie Cerica powinna miec gardło...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
Ditri próbowała zebrać się z ziemi i dosięgnąć miecza leżącego obok. Jeśli jej sie udało, próbowała zadać cios prosto w brzuch stojącej nad nią wampirzycy. Była to jedyna szansa by wyzwolić Garetha z uroku Cerici. Wzbierając w sobie wszystkie siły zaczęła wprowadzać w życie swe postanowienia.
Ditri próbowała zebrać się z ziemi i dosięgnąć miecza leżącego obok. Jeśli jej sie udało, próbowała zadać cios prosto w brzuch stojącej nad nią wampirzycy. Była to jedyna szansa by wyzwolić Garetha z uroku Cerici. Wzbierając w sobie wszystkie siły zaczęła wprowadzać w życie swe postanowienia.

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Zauroczony Gareth stanął na drodze Berengara. Nie dopuszczając go do wampirzycy wyprowadzał ciosy. Tymczasem Bjorn zbierał sie wolno z ziemi przez nikogo nie atakowany. Płaszcz Pyotra trafił prosto w pysk rozszalałej bestii, co zdezorientowało ją na moment. To wystarczyło, by srebrny bełt przeszył powietrze. Gdy wilkołak zrzucił z twarzy płaszcz Antonova, było już za późno. Bełt trafił prosto w serce i bestia przeszła kilka kroków, po czym padła na kamienną posadzkę holu. Wilki panoszące z zamku poczęły uciekać przez główną bramę w stronę lasu. Gdy Cerica zauważyła że Evingolis nie żyje wpadła w szał. W momencie gdy Ditri wyprowadzała cios w brzuch, wampirzyca zamieniła się w mgłę, by po chwili pojawić się tuż za Garethem. Wtopiła swe zęby w smukłą szyję elfa, pozwalając ślinie związać się z krwią Garetha, przekazując mu swoje przekleństwo.
- To taki podarunek na koniec - rzuciła Cerica patrząc na was - Jeszcze się spotkamy...
Chwilę potem zmieniła się w nietoperza i wyleciała przez okno w holu. Gareth padł na ziemię, a z jego rany na szyi zaczęła powoli sączyć się krew. Elf musiał pogodzić się z tym, że za kilka godzin stanie się wampirem.
- To taki podarunek na koniec - rzuciła Cerica patrząc na was - Jeszcze się spotkamy...
Chwilę potem zmieniła się w nietoperza i wyleciała przez okno w holu. Gareth padł na ziemię, a z jego rany na szyi zaczęła powoli sączyć się krew. Elf musiał pogodzić się z tym, że za kilka godzin stanie się wampirem.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
- Gareth!! - krzyknęła półelfka i powoli podeszła do swego ukochanego. Rana nad jej piersią coraz bardziej krwawiła i powoli czuła już mrowienie w całej ręce. Teraz jednak najważniejszy był elf. Przytuliła go mocno, a w jej oczach pojawiły się łzy. - I co teraz zrobimy?? - spytała patrząc na Antonova - Pyotrze, ty jesteś łowcą czarownic więc powinieneś wiedzieć co robić...Musimy mu jakoś pomóc... Cofnąć to, co zrobiła mu Cerica...
Ditri przytuliła Garetha wpatrując się w jego oczy.
- Gareth!! - krzyknęła półelfka i powoli podeszła do swego ukochanego. Rana nad jej piersią coraz bardziej krwawiła i powoli czuła już mrowienie w całej ręce. Teraz jednak najważniejszy był elf. Przytuliła go mocno, a w jej oczach pojawiły się łzy. - I co teraz zrobimy?? - spytała patrząc na Antonova - Pyotrze, ty jesteś łowcą czarownic więc powinieneś wiedzieć co robić...Musimy mu jakoś pomóc... Cofnąć to, co zrobiła mu Cerica...
Ditri przytuliła Garetha wpatrując się w jego oczy.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Bjorn
-Świetnie- burknął krasnolud trzymająć się jedną ręką za obolałe żebra-Poprostu, k***a świetnie- ryknął spoglądająć na leżącego Garetha. -Umie ktoś to leczyć? Bo ja nie mam zamiaru potem rozpaść się widząc słońce, które zapewne zaniedlugo wstanie. Krasnolud podszedł nieco, ciągnąć za sobą swój wierny topór.
-Pyotrze- rzekł spoglądająć w oczy Łowcy Czarownic-Wiesz jak wyleczyć się z wampiryzmu, wydaje mi sie, że jesteś najbardziej doświadczony w tychże sprawach. Mam nadzieję, że potem ten elf nie bedzie nam tu świrować, prawda Gareth? Jeśli tak, lepiej by go było już teraz skrócić o głowe.[/b]. Krasnoluda wciąż bolały połamane żebra. Usiadł w końcu na jakimś krześle w sali. I podparł się na swym toporze. Splunął na ziemię, jego ślina była czerwona. Zmarszczył brwi. Teraz brakowało mu tu tylko zgrai orków.[/url]
-Świetnie- burknął krasnolud trzymająć się jedną ręką za obolałe żebra-Poprostu, k***a świetnie- ryknął spoglądająć na leżącego Garetha. -Umie ktoś to leczyć? Bo ja nie mam zamiaru potem rozpaść się widząc słońce, które zapewne zaniedlugo wstanie. Krasnolud podszedł nieco, ciągnąć za sobą swój wierny topór.
-Pyotrze- rzekł spoglądająć w oczy Łowcy Czarownic-Wiesz jak wyleczyć się z wampiryzmu, wydaje mi sie, że jesteś najbardziej doświadczony w tychże sprawach. Mam nadzieję, że potem ten elf nie bedzie nam tu świrować, prawda Gareth? Jeśli tak, lepiej by go było już teraz skrócić o głowe.[/b]. Krasnoluda wciąż bolały połamane żebra. Usiadł w końcu na jakimś krześle w sali. I podparł się na swym toporze. Splunął na ziemię, jego ślina była czerwona. Zmarszczył brwi. Teraz brakowało mu tu tylko zgrai orków.[/url]
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
Kislevczyk podszedł do swego miecza i podnósł go z posadzki. Idąc w stronę nieprzytomnego Garetha schował go do pochwy przy pasie, będąc przy ciele łowczego klękną na jedno kolano i położył mu na szyi znak swego boga.
- Nie martw się Ditri, jeśli Cerica jest normalnym wampirem a nie żadnym alpem albo innym czortem twojemu ukochanemu nie grozi przemiana.- rzekł Pyotr przygądajac się ranie na szyi elfa- Póki nie wypije jej krwi nie zostanie przemieniony, jednak nie mogę być tego pewien.- oznajmił w końcu, a widząc minę na twarzy Ditri zwiesił wzrok.- W razie gdyby się przemienił trzeba będzie go spalić- powiedział ciszej do krasnoluda i polał ciało łowcy winem z stołu oraz chwycił świecznik. Usiadł spokojnie na jednym z krzeseł i zaczął wpatrywać się w swój medalion spoczywajacy na ciele Garetha. Jeśli się przemieni to on o tym będzie wiedział pierwszy.
Kislevczyk podszedł do swego miecza i podnósł go z posadzki. Idąc w stronę nieprzytomnego Garetha schował go do pochwy przy pasie, będąc przy ciele łowczego klękną na jedno kolano i położył mu na szyi znak swego boga.
- Nie martw się Ditri, jeśli Cerica jest normalnym wampirem a nie żadnym alpem albo innym czortem twojemu ukochanemu nie grozi przemiana.- rzekł Pyotr przygądajac się ranie na szyi elfa- Póki nie wypije jej krwi nie zostanie przemieniony, jednak nie mogę być tego pewien.- oznajmił w końcu, a widząc minę na twarzy Ditri zwiesił wzrok.- W razie gdyby się przemienił trzeba będzie go spalić- powiedział ciszej do krasnoluda i polał ciało łowcy winem z stołu oraz chwycił świecznik. Usiadł spokojnie na jednym z krzeseł i zaczął wpatrywać się w swój medalion spoczywajacy na ciele Garetha. Jeśli się przemieni to on o tym będzie wiedział pierwszy.

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth
Elf widział przez mgłę swoją ukochaną. Słyszał głosy kompanów. " Co się stało, że wszyscy stoją wokół mnie?" . Poczuł zapach wina i wilgoć na całym ciele. "Cholera, o co chodzi?" . Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ma obszerną ranę na szyi. "Ku%$a tylko nie wampiryzm. Nie teraz, kiedy poznałem Ditri ! " - myślał. Nie znał się na wąpierzach i nie wiedział tego, iż najprawdopodobiej się nie przemieni. Ogarnęła go rozpacz. Właśnie ostatnie dni był najlepsze w jego życiu. Kochali się z półelfką niczym papużki nierozłączki. A los wszystko zniweczył...
Elf widział przez mgłę swoją ukochaną. Słyszał głosy kompanów. " Co się stało, że wszyscy stoją wokół mnie?" . Poczuł zapach wina i wilgoć na całym ciele. "Cholera, o co chodzi?" . Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ma obszerną ranę na szyi. "Ku%$a tylko nie wampiryzm. Nie teraz, kiedy poznałem Ditri ! " - myślał. Nie znał się na wąpierzach i nie wiedział tego, iż najprawdopodobiej się nie przemieni. Ogarnęła go rozpacz. Właśnie ostatnie dni był najlepsze w jego życiu. Kochali się z półelfką niczym papużki nierozłączki. A los wszystko zniweczył...
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Z oczekiwaniem wpatrywaliście się w leżacego Garetha. Wkoło leżały trupy ludzi i wilcze ścirwa, w tym ciało Evingolisa, które powróciło do swego normalnego stanu. O dziwo elf nie zmienił się w wampira, tak jak przepowiadała to Cerica. Na szyi zostały mu jedynie dwie małej średnicy dziury po ugryzieniu, z których lekko sączyła się krew. Pamiątka po tej walce. Berengar sprawdził komnatę w której przetrzymywany był Reinhard - on również nie żył. Zamek pogrążony był w śmierci, było cicho i bardzo spokojnie. Ditri, Gareth, Bjorn i Berengar pomagali sobie wzajemnie z opatrywaniem ran które odnieśli. Jedynie Pyotr nie doniósł żadncyh obrażeń.
Nastał śnieżny ranek. Przeszukaliście zabudowania i odnaleźliście swoje konie. Wierzchowce uchroniły się przed wilkami. Były wypoczęte i dobrze odżywione. Dokuczały wam złamane żebra, stłuczenia i rany jakie odnieśliście w walce, ale nie to było najważniejsze. Dosiedliście swych koni - nie chcięliście dłużej zostawać w martwym zamku. Evingolis już nigdy więcej nie zastawi już sideł ani nie zaśpiewa swych pieśni. Cerice udało się uciec, ale zgodnie z obietnicą podejrzewaliście że jeszcze spotkacie ją na swej drodze. Nagle przeszył was dreszcz. Było okropnie zimno. Spęiliście swe konie i podążyliście na północ, ku Middenheim. Kopyta wierzchowców zapadały się w śniegu, gdy ruszyliście w stronę Miasta Białego Wilka.
KONIEC
I jak zwykle na koniec pytanko: Co sądzicie o tej sesji, po jej rozegraniu?
Nastał śnieżny ranek. Przeszukaliście zabudowania i odnaleźliście swoje konie. Wierzchowce uchroniły się przed wilkami. Były wypoczęte i dobrze odżywione. Dokuczały wam złamane żebra, stłuczenia i rany jakie odnieśliście w walce, ale nie to było najważniejsze. Dosiedliście swych koni - nie chcięliście dłużej zostawać w martwym zamku. Evingolis już nigdy więcej nie zastawi już sideł ani nie zaśpiewa swych pieśni. Cerice udało się uciec, ale zgodnie z obietnicą podejrzewaliście że jeszcze spotkacie ją na swej drodze. Nagle przeszył was dreszcz. Było okropnie zimno. Spęiliście swe konie i podążyliście na północ, ku Middenheim. Kopyta wierzchowców zapadały się w śniegu, gdy ruszyliście w stronę Miasta Białego Wilka.
KONIEC
I jak zwykle na koniec pytanko: Co sądzicie o tej sesji, po jej rozegraniu?
