[Kryształy Czasu] Statek

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
Gerard spojrzał uważnie w twarz paladyna, po czym uśmiechnął się.
- Nie zwykłem pytać naszych klientów o to, co znajduje się w pakunkach, które trafiają pod naszą pieczę. Od tego, żeby o to pytać jest kapitan Walderama. I jestem przekonany, że nie ma tam nic, co nie wymagałoby opieki, gdyż z jego polecenia miałem zadbać, aby skrzynia była bardzo solidnie przytwierdzona do pokładu ładowni. Nie wiem czemu tak bardzo zainteresowała cię ta skrzynia. Z doświadczenia wiem, że czarodzieje są przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa swoich ładunków. I powiem ci, że ten tutaj był całkiem wyluzowany – mężczyzna mrugnął okiem i odsłonił równy rządek białych zębów w uśmiechu. – Zresztą, jeżeli tak bardzo interesujesz się zawartością naszej ładowni, to zapytaj kapitana... O chyba właśnie tu idzie...
Faktycznie po trapie wiodącym na statek zbliżało się trzech ludzi. Pierwszym z nich był kapitan Walderama, znany już bohaterom drobny mężczyzna o kruczoczarnych włosach i spokojnym, stalowym spojrzeniu. Po jego prawicy maszerował potężny wilk morski. I ‘potężny’ to wcale nie jest określenie na wyrost – o ile Gerard nieznacznie przewyższający swego obecnego rozmówcę i tak był duży jak na człowieka, tak ten niechybnie mierzył ponad dwa metry wzrostu i mógł poszczycić się ze stu trzydziestoma kilogramami wagi... Twarz dojrzałego mężczyzny i ogniście pomarańczowa czupryna przechodząca w gęstą brodę nie pozostawiały złudzeń – to zapewne pierwszy oficer „Szeptu”, zapewne ze względu na kolor włosów nazywany Krwawym Barbarossą. Ostatnim, który zjawił się na pokładzie był człowiek ubrany jak wojownik, z półtoraręcznym mieczem przewieszonym przez plecy (może się sam dokładniej opisze).
Gdy tylko kapitan postawił nogę na pokładzie, uniósł rękę ku niebu, a z mostka popłynęły tony gongu pokładowego.
- Pięć minut do odprawy! – tubalnym głosem krzyknął Barbarossa.
- Nie zwykłem pytać naszych klientów o to, co znajduje się w pakunkach, które trafiają pod naszą pieczę. Od tego, żeby o to pytać jest kapitan Walderama. I jestem przekonany, że nie ma tam nic, co nie wymagałoby opieki, gdyż z jego polecenia miałem zadbać, aby skrzynia była bardzo solidnie przytwierdzona do pokładu ładowni. Nie wiem czemu tak bardzo zainteresowała cię ta skrzynia. Z doświadczenia wiem, że czarodzieje są przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa swoich ładunków. I powiem ci, że ten tutaj był całkiem wyluzowany – mężczyzna mrugnął okiem i odsłonił równy rządek białych zębów w uśmiechu. – Zresztą, jeżeli tak bardzo interesujesz się zawartością naszej ładowni, to zapytaj kapitana... O chyba właśnie tu idzie...
Faktycznie po trapie wiodącym na statek zbliżało się trzech ludzi. Pierwszym z nich był kapitan Walderama, znany już bohaterom drobny mężczyzna o kruczoczarnych włosach i spokojnym, stalowym spojrzeniu. Po jego prawicy maszerował potężny wilk morski. I ‘potężny’ to wcale nie jest określenie na wyrost – o ile Gerard nieznacznie przewyższający swego obecnego rozmówcę i tak był duży jak na człowieka, tak ten niechybnie mierzył ponad dwa metry wzrostu i mógł poszczycić się ze stu trzydziestoma kilogramami wagi... Twarz dojrzałego mężczyzny i ogniście pomarańczowa czupryna przechodząca w gęstą brodę nie pozostawiały złudzeń – to zapewne pierwszy oficer „Szeptu”, zapewne ze względu na kolor włosów nazywany Krwawym Barbarossą. Ostatnim, który zjawił się na pokładzie był człowiek ubrany jak wojownik, z półtoraręcznym mieczem przewieszonym przez plecy (może się sam dokładniej opisze).
Gdy tylko kapitan postawił nogę na pokładzie, uniósł rękę ku niebu, a z mostka popłynęły tony gongu pokładowego.
- Pięć minut do odprawy! – tubalnym głosem krzyknął Barbarossa.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Wojownik podzszedł do grupki najemników czekajacych na statku. - Witajcie - rzekł wyraznym choc szorstkim glosem - Nazywaja mnie Berengarem, jestem najemnikim i bede razem z wami podrozowal i pilnowal tego statku. Mężczyzna byl raczej wysokiego wzrostu, mial kruczoczarne wlosy i taką samą równo przystrzyzona brode. Ubrany byl w wysokie buty z cholewkami i skórzany kubrak narzucony na kolczuge. [/i] - Mam nadzieje, ze bezpiecznie doplyniemy do Ranhar-Garu. Berengar zamilkl i rozejrzał sie po statku i zalogantach...
Wojownik podzszedł do grupki najemników czekajacych na statku. - Witajcie - rzekł wyraznym choc szorstkim glosem - Nazywaja mnie Berengarem, jestem najemnikim i bede razem z wami podrozowal i pilnowal tego statku. Mężczyzna byl raczej wysokiego wzrostu, mial kruczoczarne wlosy i taką samą równo przystrzyzona brode. Ubrany byl w wysokie buty z cholewkami i skórzany kubrak narzucony na kolczuge. [/i] - Mam nadzieje, ze bezpiecznie doplyniemy do Ranhar-Garu. Berengar zamilkl i rozejrzał sie po statku i zalogantach...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Trassk
- Zamyśśśliłem sssię na chwilę, przeprassszam wasss. Jessstem Trassssk - skłonił się nowo przybyłemu. - i myśśślę, że dobrze nam będzie pracować razem. - uśmiechnął się.
- Tymczasssem, jeśśśli tak jak ja nie jesteś zainteresssowany zawatośśścią tej ssskrzyni, to możesssz udać sssię ze mną do nassszej kajuty.
- Zamyśśśliłem sssię na chwilę, przeprassszam wasss. Jessstem Trassssk - skłonił się nowo przybyłemu. - i myśśślę, że dobrze nam będzie pracować razem. - uśmiechnął się.
- Tymczasssem, jeśśśli tak jak ja nie jesteś zainteresssowany zawatośśścią tej ssskrzyni, to możesssz udać sssię ze mną do nassszej kajuty.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
Kiedy gong zabrzmiał ponownie wszyscy zebrali się na pokładzie. Pierwszy oficer zrobił szybki przegląd obecnych, sprawdził gotowość do wypłynięcia i nakazał podniesienie kotwicy.
Oprócz marynarzy na pokładzie zjawili się także pasażerowie i im właśnie postaci miały okazję przyjrzeć się uważniej.
Najbardziej charakterystyczną postacią był mały pulchny człowieczek, odziany w pstrokate szaty. Nie wypowiedział zbyt wielu słów, ale kiedy to zrobił, można było spostrzec, iż jąka się jakby coś go denerwowało. Do tego jego oczy i myśli zdawały się błądzić gdzieś daleko poza pokładem „Szeptu”. Do tego, gdy mów trzęsą mu się ręce.
Pulchnego człowieczka nie odstępuje inny ludzki mężczyzna. Postawny, studziewięćdziesięciocentymetrowy wojownik, który nigdy nie rozstaje się ze swoją bronią. Jego twarz, pokryta starymi bliznami, wydaje się nie być stworzona do wyrażania emocji. To zimny profesjonalista.
Kolejną persona zgromadzoną wśród pasażerów jest człowiek, który przedstawił się wszystkim jako tan Tition. Z sylwetki przypomina nieco Gerarda, nie ustępuje mu także jeżeli chodzi o maniery. Ma krótko przystrzyżone, jasne włosy i niebieskie oczy.
Nieco na uboczu trzyma się inny dziwny pasażer. To ciemnooki i czarnowłosy mężczyzna, o krótko przyciętej brodzie, na której pojawiają się srebrne nitki. Jest niewątpliwie bardzo przystojny. Jego strój ma kolor zielony, zaś całości dopełnia kruk siedzący mu na ramieniu.
Dwójkę półelfów-bliźniaków bohaterowie zdążyli już poznać. Odziani na czarno w lekkie, nie krępujące ruchów stroje. Mają bardzo jasną karnację i takież włosy.
Ostatni pasażer okazał się bardzo otwartym jegomościem. Od razu podszedł do bohaterów.
- Witajcie towarzysze. Jestem Karali, rad bym poznać osoby z którymi będę spędzał czas w podróży. Można wiedzieć co sprowadziło was na pokład tej krypy? – to mówiąc przejechał dłonią po krótkich ciemnych włosach. Jest bardzo szczupły jak na swój wzrost.
Graczy zwykle to interesuje, więc dodam, że załoga to kapitan, dwóch oficerów i ośmiu ludzi wyglądających na starych wilków morskich. Do tego jest jeszcze 66 członków załogi.
Oprócz marynarzy na pokładzie zjawili się także pasażerowie i im właśnie postaci miały okazję przyjrzeć się uważniej.
Najbardziej charakterystyczną postacią był mały pulchny człowieczek, odziany w pstrokate szaty. Nie wypowiedział zbyt wielu słów, ale kiedy to zrobił, można było spostrzec, iż jąka się jakby coś go denerwowało. Do tego jego oczy i myśli zdawały się błądzić gdzieś daleko poza pokładem „Szeptu”. Do tego, gdy mów trzęsą mu się ręce.
Pulchnego człowieczka nie odstępuje inny ludzki mężczyzna. Postawny, studziewięćdziesięciocentymetrowy wojownik, który nigdy nie rozstaje się ze swoją bronią. Jego twarz, pokryta starymi bliznami, wydaje się nie być stworzona do wyrażania emocji. To zimny profesjonalista.
Kolejną persona zgromadzoną wśród pasażerów jest człowiek, który przedstawił się wszystkim jako tan Tition. Z sylwetki przypomina nieco Gerarda, nie ustępuje mu także jeżeli chodzi o maniery. Ma krótko przystrzyżone, jasne włosy i niebieskie oczy.
Nieco na uboczu trzyma się inny dziwny pasażer. To ciemnooki i czarnowłosy mężczyzna, o krótko przyciętej brodzie, na której pojawiają się srebrne nitki. Jest niewątpliwie bardzo przystojny. Jego strój ma kolor zielony, zaś całości dopełnia kruk siedzący mu na ramieniu.
Dwójkę półelfów-bliźniaków bohaterowie zdążyli już poznać. Odziani na czarno w lekkie, nie krępujące ruchów stroje. Mają bardzo jasną karnację i takież włosy.
Ostatni pasażer okazał się bardzo otwartym jegomościem. Od razu podszedł do bohaterów.
- Witajcie towarzysze. Jestem Karali, rad bym poznać osoby z którymi będę spędzał czas w podróży. Można wiedzieć co sprowadziło was na pokład tej krypy? – to mówiąc przejechał dłonią po krótkich ciemnych włosach. Jest bardzo szczupły jak na swój wzrost.
Graczy zwykle to interesuje, więc dodam, że załoga to kapitan, dwóch oficerów i ośmiu ludzi wyglądających na starych wilków morskich. Do tego jest jeszcze 66 członków załogi.

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Trassk
- Co do mnie, na ten pokład sssprowadza mnie ogłossszenie o possszukiwaniu kogośśś, kto mógłby chronić ssstatek przed atakiem piratów. - reptilion nie miał wątpliwości co do tego człowieka, jeśli był kimś kogo należy podejrzewać, i tak to wiedział, a jeśli nie, to co szkodzi mu powiedzieć? - Ale moi towarzysssze niech mówią za sssiebie, mnie nie wolno wypowiadać sssię za innych.
- Co do mnie, na ten pokład sssprowadza mnie ogłossszenie o possszukiwaniu kogośśś, kto mógłby chronić ssstatek przed atakiem piratów. - reptilion nie miał wątpliwości co do tego człowieka, jeśli był kimś kogo należy podejrzewać, i tak to wiedział, a jeśli nie, to co szkodzi mu powiedzieć? - Ale moi towarzysssze niech mówią za sssiebie, mnie nie wolno wypowiadać sssię za innych.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
- Witam - powiedzial wojownk sklaniajac się lekko - Moja obecnosc na "Szepcie" jest spowodowana chęcia zarobku. Berengar przyjrzał sie dokladnie Karaliemu - męzczyzna wywarł na nim dosc dziwne wrazenie. - Rowniez mam nadzieje, ze wspolna podróz minie nam milo i... bezpiecznie. Berengar sklonil sie lekko i spojrzał na reszte towarzyszy...
- Witam - powiedzial wojownk sklaniajac się lekko - Moja obecnosc na "Szepcie" jest spowodowana chęcia zarobku. Berengar przyjrzał sie dokladnie Karaliemu - męzczyzna wywarł na nim dosc dziwne wrazenie. - Rowniez mam nadzieje, ze wspolna podróz minie nam milo i... bezpiecznie. Berengar sklonil sie lekko i spojrzał na reszte towarzyszy...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
- Nie sprawiacie wrażenia wilków morskich - odrzekł człowiek i ponownie przeciagnał dłonią po włosach. Tak jakby ta czynność dodawała mu pewności siebie. - Lecz wiecie zapewne, że walka na statku rzędzi się innymi prawami... No i zbroje raczej przeszkadzają we walce...
Mówiąc to uśmiechnął się wymownie do odzianych w stal podrózników. Tymczasem gdzieś z pokładu rozległ się inny krzyk, Barbarossy:
- Kotwica!
A chwilę później "Szept" wypłynął na spotkanie nowej przygody...
Mówiąc to uśmiechnął się wymownie do odzianych w stal podrózników. Tymczasem gdzieś z pokładu rozległ się inny krzyk, Barbarossy:
- Kotwica!
A chwilę później "Szept" wypłynął na spotkanie nowej przygody...
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Trassk
- Zbroje mają do sssiebie że zawsssze przessszkadzają - znów uśmiechnął się reptilion - dlatego ja zbroi nie używam.
Przyjrzał się raz jeszcze swoim towarzyszom i po raz ostatni spojrzał na ląd który opuszczał. *To znaczy, po raz ostatni na czas rejsu, a nie po raz ostatni w życiu.* - dodał w myślach, uśmiechając się do siebie.
- Zbroje mają do sssiebie że zawsssze przessszkadzają - znów uśmiechnął się reptilion - dlatego ja zbroi nie używam.
Przyjrzał się raz jeszcze swoim towarzyszom i po raz ostatni spojrzał na ląd który opuszczał. *To znaczy, po raz ostatni na czas rejsu, a nie po raz ostatni w życiu.* - dodał w myślach, uśmiechając się do siebie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Wojownik odruchowo spojrzał na swoja siegajacą nieco ponizej pasa i do polowy rąk kolczuge. - Dobra, dopasowana zbroja nie bedzie przeszkadzac w walce - powiedzial Berengar usmiechajac sie do wspomnien dotyczacych sposobu zdobycia swojego aktualnego pancerza - A poza tym... - urwal na moment jakby wazac dokladniej slowa - Poza tym, miejmy nadzieje, ze z naszych umiejetnosci ani oreza nie bedziemy musieli korzystac. Obrócil sie i ogladal oddalajacy sie coraz szybciej ląd...
Wojownik odruchowo spojrzał na swoja siegajacą nieco ponizej pasa i do polowy rąk kolczuge. - Dobra, dopasowana zbroja nie bedzie przeszkadzac w walce - powiedzial Berengar usmiechajac sie do wspomnien dotyczacych sposobu zdobycia swojego aktualnego pancerza - A poza tym... - urwal na moment jakby wazac dokladniej slowa - Poza tym, miejmy nadzieje, ze z naszych umiejetnosci ani oreza nie bedziemy musieli korzystac. Obrócil sie i ogladal oddalajacy sie coraz szybciej ląd...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Rafast
- Cóż on tam wie... - rzucił krasnolud do towarzyszy - Zbroja przeszkadza w walce...Phi! Gdyby mi przeszkadzała to bym jej nie nosił...Zresztą, to jest solidna, krasnoludzka robota - dotknął dłonią swojej idealnie leżącej lekkiej kolczugi - Poza tym mam nadzieję, że będe miał szanse udowodnić mu że powodzenie w walce nie zależy od tego czy nosisz zbroję, cz nie, tylko od umiejetności...
Rafast zasępił się i zmarszczył brwi. Patrzył na Karalego który oddalał się teraz od nich. Gdy krasnolud usłyszał krzyk Barbarossy, powiedział:
- Wreszcie się ruszamy...Już myślałem że nigdy nie wypłyniemy...
Po czym splunął za burtę i pogrążył się we wałsnych myślach.
- Cóż on tam wie... - rzucił krasnolud do towarzyszy - Zbroja przeszkadza w walce...Phi! Gdyby mi przeszkadzała to bym jej nie nosił...Zresztą, to jest solidna, krasnoludzka robota - dotknął dłonią swojej idealnie leżącej lekkiej kolczugi - Poza tym mam nadzieję, że będe miał szanse udowodnić mu że powodzenie w walce nie zależy od tego czy nosisz zbroję, cz nie, tylko od umiejetności...
Rafast zasępił się i zmarszczył brwi. Patrzył na Karalego który oddalał się teraz od nich. Gdy krasnolud usłyszał krzyk Barbarossy, powiedział:
- Wreszcie się ruszamy...Już myślałem że nigdy nie wypłyniemy...
Po czym splunął za burtę i pogrążył się we wałsnych myślach.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Pomywacz
- Posty: 40
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57
Farandil
Elf odrzucił kosmyk jasych, długich włosów na plecy, po czym skierował swe słowa do kompanów:
- Skoro zbroja przeszkadza w walce, to ja juz dawno powinienem być martwy - uśmiechnął sie do Berengara, Rafasta i Trasska.
Istotnie, płaszczyznowa zbroja Księcia wyglądała na bardzo masywną i ograniczającą ruchy, jednak pod bacznym okiem swego mistrza z Olgrionu elf nauczył się maksymalnie wykorzystywać jej mocne strony. Poza tym długi, dwuręczny miecz wiszący u boku Farandila, niezbyt często dał podejść na bliską odległość jakiemukolwiek przeciwnikowi.
- Mam nadzieję, że podróż minie spokojnie...Mam zbyt wiele ważnych spraw w świątyni w Ranhar-Garze by wdawać się tutaj w niepotrzebne pojedynki...
Farandil wiedział jednak, że morze nie należy do najbezpieczniejszych i podświadomie przygotowywał się na jakies niespodzianki podczas podróży. Zaciągnął się morskim świeżym powietrzem, po czym jego wzrok utkwił w jakimś odległym punkcie na horyzoncie.
Elf odrzucił kosmyk jasych, długich włosów na plecy, po czym skierował swe słowa do kompanów:
- Skoro zbroja przeszkadza w walce, to ja juz dawno powinienem być martwy - uśmiechnął sie do Berengara, Rafasta i Trasska.
Istotnie, płaszczyznowa zbroja Księcia wyglądała na bardzo masywną i ograniczającą ruchy, jednak pod bacznym okiem swego mistrza z Olgrionu elf nauczył się maksymalnie wykorzystywać jej mocne strony. Poza tym długi, dwuręczny miecz wiszący u boku Farandila, niezbyt często dał podejść na bliską odległość jakiemukolwiek przeciwnikowi.
- Mam nadzieję, że podróż minie spokojnie...Mam zbyt wiele ważnych spraw w świątyni w Ranhar-Garze by wdawać się tutaj w niepotrzebne pojedynki...
Farandil wiedział jednak, że morze nie należy do najbezpieczniejszych i podświadomie przygotowywał się na jakies niespodzianki podczas podróży. Zaciągnął się morskim świeżym powietrzem, po czym jego wzrok utkwił w jakimś odległym punkcie na horyzoncie.

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
Kołysząc się „Szept” oddalał się od lądu. Marynarze rozeszli się do swoich obowiązków, kapitan i drugi oficer zaszyli się gdzieś, zaś nad całością czuwał Krwawy Barbarossa. W każdym geście tego człowieka widać było ogromne doświadczenie w życiu na morzu. Pewność z jaką wydawał polecenia, sprawiała nie tylko, że polecenia wykonywane były niemalże natychmiast, ale statek posuwał się jak po sznurku w obranym kierunku.
Resztę dnia podróżni spędzili obserwując spokojne morze i zwiedzając górny pokład statku. Właściwie nie działo się nic ciekawego. Dopiero gong wzywający do kolacji pozwolił wszystkim podróżnym i oficerom spotkać się wspólnie. Rozmowa jednak nie kleiła się zbytnio. Kapitan wymienił kilka niezrozumiałych uwag z oficerami, zaś Karali próbował wciągnąć w niezobowiązującą rozmowę milczące półelfy zajmujące miejsca obok. Odpowiedzi półsłówkami sprawiały, że człowiek co rusz przeciągał dłonią po włosach. W końcu dał za wygraną i pogrążył się w rozmyślaniach.
- W razie – w pewnym momencie rzekł Gerard - wystąpienia jakichś komplikacji związanych z chorobą morską, proszę zgłosić mi tę przypadłość, a zadbam, aby kucharz okrętowy przygotowywał specjalne posiłki takim osobom.
Właściwie posiłek się kończy, wszyscy poza wachtą będą udawali się na spoczynek. Jęli ktoś chce o coś zapytać, czy pogadać – niech zrobi to teraz. Czekam także na ew. ustalenia dotyczące nocy. Jak ktoś chce zrobić coś w tajemnicy – przez PW.
Resztę dnia podróżni spędzili obserwując spokojne morze i zwiedzając górny pokład statku. Właściwie nie działo się nic ciekawego. Dopiero gong wzywający do kolacji pozwolił wszystkim podróżnym i oficerom spotkać się wspólnie. Rozmowa jednak nie kleiła się zbytnio. Kapitan wymienił kilka niezrozumiałych uwag z oficerami, zaś Karali próbował wciągnąć w niezobowiązującą rozmowę milczące półelfy zajmujące miejsca obok. Odpowiedzi półsłówkami sprawiały, że człowiek co rusz przeciągał dłonią po włosach. W końcu dał za wygraną i pogrążył się w rozmyślaniach.
- W razie – w pewnym momencie rzekł Gerard - wystąpienia jakichś komplikacji związanych z chorobą morską, proszę zgłosić mi tę przypadłość, a zadbam, aby kucharz okrętowy przygotowywał specjalne posiłki takim osobom.
Właściwie posiłek się kończy, wszyscy poza wachtą będą udawali się na spoczynek. Jęli ktoś chce o coś zapytać, czy pogadać – niech zrobi to teraz. Czekam także na ew. ustalenia dotyczące nocy. Jak ktoś chce zrobić coś w tajemnicy – przez PW.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Trassk
- Czy ktoś z wasss chciałby w walce treningowej przekonać sssię o wyżssszośśści braku zbroi nad ciężkim opancerzeniem? - pyta reptilion, kierując słowa szczególnie do ciężkozbrojnego elfa. - Bo przed sssnem chętnie bym potrenował...
Jeśli Trassk nie znajdzie nikogo chętnego do walki, w jakimś ustronnym miejscu pod pokładem sam ćwiczy układy ciosów.
- Czy ktoś z wasss chciałby w walce treningowej przekonać sssię o wyżssszośśści braku zbroi nad ciężkim opancerzeniem? - pyta reptilion, kierując słowa szczególnie do ciężkozbrojnego elfa. - Bo przed sssnem chętnie bym potrenował...
Jeśli Trassk nie znajdzie nikogo chętnego do walki, w jakimś ustronnym miejscu pod pokładem sam ćwiczy układy ciosów.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Wojownik skonczyl kolacje, wstał od stolu i udal sie w kierunku konczacych jedzenie pól-elfów. - Witam panów - piowiedział cicho choc stanowczo - Zatrudnilem sie na tym statku dla zarobku, w razie jakichs komplikacji bede nadstawial karku dla ochrony lodzi i... - urwal na moment - I dla towaru w ladowni. Skonczyl mowic ale elfy nic nie powiedziały. Wiec, niech panowie zaspokoja moje ciekawosc.. Co znajduje sie w skrzyni?
Wojownik skonczyl kolacje, wstał od stolu i udal sie w kierunku konczacych jedzenie pól-elfów. - Witam panów - piowiedział cicho choc stanowczo - Zatrudnilem sie na tym statku dla zarobku, w razie jakichs komplikacji bede nadstawial karku dla ochrony lodzi i... - urwal na moment - I dla towaru w ladowni. Skonczyl mowic ale elfy nic nie powiedziały. Wiec, niech panowie zaspokoja moje ciekawosc.. Co znajduje sie w skrzyni?
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Pomywacz
- Posty: 40
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57
Farandil
- Dziękuję bardzo za zaproszenie do wspólnego treningu, zacny reptillionie... - Farandil skierował swe słowa do siedzącego obok Trasska -...ale jestem bardzo zmęczony i jedyne o czym teraz marzę to wypoczynek. Poza tym może dane ci będzie przekonać się podczas tej podróży, że w mojej ciężkiej zbroi nie radze sobie wcale tak tragicznie....Zatem, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale udam się na spoczynek...
Paladyn wstał od stołu, ukłonił sie grzecznie towarzyszom i skierował swe kroki ku kajucie. Wraz z nadejściem wieczoru stwierdził, że nastój nieco mu sie popsuł, ale prawdopodobne było to spowodowane znużeniem po ciężkim dniu. Teraz właściwie nie myślał już o ładunku, który złożył na "Szepcie" elf odziany w czerń. Ostentacyjna odpowiedź drugiego oficera sprawiła, że Farandil nie chciał zawracać głowy kapitanowi i pytać o pakunek. W milczeniu podążał ku swej kajucie, katem oka dojrzał Berengara rozmawiającego z dwoma półelfami.
- Dziękuję bardzo za zaproszenie do wspólnego treningu, zacny reptillionie... - Farandil skierował swe słowa do siedzącego obok Trasska -...ale jestem bardzo zmęczony i jedyne o czym teraz marzę to wypoczynek. Poza tym może dane ci będzie przekonać się podczas tej podróży, że w mojej ciężkiej zbroi nie radze sobie wcale tak tragicznie....Zatem, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale udam się na spoczynek...
Paladyn wstał od stołu, ukłonił sie grzecznie towarzyszom i skierował swe kroki ku kajucie. Wraz z nadejściem wieczoru stwierdził, że nastój nieco mu sie popsuł, ale prawdopodobne było to spowodowane znużeniem po ciężkim dniu. Teraz właściwie nie myślał już o ładunku, który złożył na "Szepcie" elf odziany w czerń. Ostentacyjna odpowiedź drugiego oficera sprawiła, że Farandil nie chciał zawracać głowy kapitanowi i pytać o pakunek. W milczeniu podążał ku swej kajucie, katem oka dojrzał Berengara rozmawiającego z dwoma półelfami.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Rafast
Krasnolud skończył posiłek i skuszony zaproszeniem do pojedynku wysunietym przez reptilliona odpowiedział:
- Skoro Farandil nie chce, to ja chętnie się z tobą zmierzę...Zresztą, mały trening nam nie zaszkodzi - Rafast roześmiał się na głos, czym zwrócił uwagę innych, po czym odszedł wraz z Trasskiem od stołu i wraz z nim skierował sie w miejsce gdzie mogli spokojnie potrenować.
Krasnolud skończył posiłek i skuszony zaproszeniem do pojedynku wysunietym przez reptilliona odpowiedział:
- Skoro Farandil nie chce, to ja chętnie się z tobą zmierzę...Zresztą, mały trening nam nie zaszkodzi - Rafast roześmiał się na głos, czym zwrócił uwagę innych, po czym odszedł wraz z Trasskiem od stołu i wraz z nim skierował sie w miejsce gdzie mogli spokojnie potrenować.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
