1.
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Jednak w tym oto momencie od strony morza wpełza na pole boju gigantyczny wąż Midgardu, który to do tej pory oplatał swoim cielskiem cały glob. Zalewa on swoim jadem wszystko dookoła, topi on nawet kamienie. Natomiast od strony kraini Nilfhajmu nadchodzi Ymir - szronowy olbrzym wraz ze swoimi olbrzymami. Równocześnie z nim od strony krainy Muspelhajmu nadchodzi czarny olbrzym Surt ze swoim ognistym mieczem i armią ognistych olbrzymów. Są ich wszystkich tysiące.
Czuję bezradność. Wróg ma przewagę tysięcy, jeśli nie miolionów bojowników. Ostatkiem sił wraz z doborowym oddziałem bersekerów bronię się przed atakami potworów. Nadchodzi mój koniec. ale cóż to? Oto ze wszystkich stron przybywa gigantyczna armia; są w niej m.in. piękne walkirie, wielu zacnych bojowników, którzy niegdyś zginęli w bitwie i teraz powrócili z Walhalii i BOGOWIE! Tak, na czele tej gigantycznej armii idą Thor i Odyn, a za nimi ich bracia i synowie. Wsyępuje we mnie duch bojowy, coraz więcej bestii legnie pod moimi stopami, w końcu dostaję się do Surta. Walka robi się straszna: lodowe topory przy każdym zetknięciu z ognistym mieczem dają oślepiający blask, a przy silniejszym udezeniu wydzielają falę uderzeniową, która zabija jednostki dookoła. Olbrzym zadaje mi cios i trafia mnie w udo - ostrze przepala zbroję i powoduje ranę w nodze, jednak ja, mimo iż utykam walcze dalej. Zadaję cięcie potworowi w brzuch - przeciąłem mu tylko skóre, jednak jego ciało zaczyna zamarzać. Ten próbuje mnie zabić, nim sam zginie. Jednak w momencie, kiedy już miał mnie zgładzić, w jego plecach lądują setki włóczni, toporów i młotów - żołnierze uratowali mi życie i zgładzili ostatecznie potwora.
Chaos na polu bitwy jest potworny, jedyne mijesce, gdzie nie ma wielu stworzeń, to miejsce dookoła łba węża Nidgardu, gdyż bestia wszelkie jednostki, które się do niej zbilżają, zalewa żrącym kwasem i jadem. Teraz próbuję się przebić do bestii i ją zgładzić.
Czuję bezradność. Wróg ma przewagę tysięcy, jeśli nie miolionów bojowników. Ostatkiem sił wraz z doborowym oddziałem bersekerów bronię się przed atakami potworów. Nadchodzi mój koniec. ale cóż to? Oto ze wszystkich stron przybywa gigantyczna armia; są w niej m.in. piękne walkirie, wielu zacnych bojowników, którzy niegdyś zginęli w bitwie i teraz powrócili z Walhalii i BOGOWIE! Tak, na czele tej gigantycznej armii idą Thor i Odyn, a za nimi ich bracia i synowie. Wsyępuje we mnie duch bojowy, coraz więcej bestii legnie pod moimi stopami, w końcu dostaję się do Surta. Walka robi się straszna: lodowe topory przy każdym zetknięciu z ognistym mieczem dają oślepiający blask, a przy silniejszym udezeniu wydzielają falę uderzeniową, która zabija jednostki dookoła. Olbrzym zadaje mi cios i trafia mnie w udo - ostrze przepala zbroję i powoduje ranę w nodze, jednak ja, mimo iż utykam walcze dalej. Zadaję cięcie potworowi w brzuch - przeciąłem mu tylko skóre, jednak jego ciało zaczyna zamarzać. Ten próbuje mnie zabić, nim sam zginie. Jednak w momencie, kiedy już miał mnie zgładzić, w jego plecach lądują setki włóczni, toporów i młotów - żołnierze uratowali mi życie i zgładzili ostatecznie potwora.
Chaos na polu bitwy jest potworny, jedyne mijesce, gdzie nie ma wielu stworzeń, to miejsce dookoła łba węża Nidgardu, gdyż bestia wszelkie jednostki, które się do niej zbilżają, zalewa żrącym kwasem i jadem. Teraz próbuję się przebić do bestii i ją zgładzić.
żyję
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
Lecz oto nadchodzi Rajah z mocą półboga, jaką otrzymał. I rusza on do Asgardu, by wezwać wszystkich bogów do walki. I oto oni ruszają do walki ostatecznej. Rajah dobiega do gigantycznego Ymira i zadaje mu cio, który odrzuca go na całe mile. lecz on jakby nic nie poczuł i rusza do ataku. Rajah broni się, jak tylko potrafi, lecz nie może go pokonać. Lecz oto słyszy obok cięcie miecza. A Ymir odskakuje i zaczyan wić się z bólu.
Khazar: Nic ci nie jest?
Rajah: Nic.
Khazar: Słuchaj, wiem, jak pokonać Lokiego i jego dzieci. Musimy stać się jednością. Jednym ciałem i jednym duchem. Znam odpowiednie zaklęcie. Czy chcesz to zrobić? Potem nie będzie odwrotu.
Rajah: Czyń swoją powinność.
Khazar wstaje i wznosi swoje ręce ku górze. Zaczyna wypowiadać zaklęcie. Wszystko wokół zaczyna szaleć. Natura się załamuje. I nagle czarny piorun pada na Khazara i rajah'ę. I łączą się ich byty. Atom po atomie, myśl po myśli. Aż stają się jednym. Stają się bogiem. Stają się Rahemem.
Rahem: Gińcie, dzieci plugawego Lokiego!!! Za Allaha i bogów Asgardu! Za wszystkich, którzy zginęli przez zło! Za świat!!!
PS. To mój 300 post!!!
Khazar: Nic ci nie jest?
Rajah: Nic.
Khazar: Słuchaj, wiem, jak pokonać Lokiego i jego dzieci. Musimy stać się jednością. Jednym ciałem i jednym duchem. Znam odpowiednie zaklęcie. Czy chcesz to zrobić? Potem nie będzie odwrotu.
Rajah: Czyń swoją powinność.
Khazar wstaje i wznosi swoje ręce ku górze. Zaczyna wypowiadać zaklęcie. Wszystko wokół zaczyna szaleć. Natura się załamuje. I nagle czarny piorun pada na Khazara i rajah'ę. I łączą się ich byty. Atom po atomie, myśl po myśli. Aż stają się jednym. Stają się bogiem. Stają się Rahemem.
Rahem: Gińcie, dzieci plugawego Lokiego!!! Za Allaha i bogów Asgardu! Za wszystkich, którzy zginęli przez zło! Za świat!!!
PS. To mój 300 post!!!
-
- Bombardier
- Posty: 765
- Rejestracja: sobota, 18 września 2004, 12:59
- Lokalizacja: Piekło skute lodem
Runiq poczuł, że nie czuje juz bólu ani zmęczenia. Unosił się w górę wśród jasności. Płynął ku górze.
Tajemniczy głos: Runiq! Runiq! Powstrzymaj Ragnarok! Jesteś jedynym Runicznym Dzieckiem!
Runiq: Kim ty...
Tajemniczy głos: Moje imię nie jest ważne. Powstrzymaj Lokiego. Wspomóż Khazara i Rajah'ę. Polegam na tobie.
Wtem Runiq poczuł, że szybko spada w dół. Wprost do swojego ciała. Ból i zmęczenie wróciło. Paladyn jednak wiedział, że musi powstrzymać koniec świata. Nawet za cenę własnego życia. Nie miał nic do stracenia. Nikt go nie kochał, on nie kochał nikogo. Owszem, kiedyś kochał pewną kobietę, ale ona nie odwzajemniła uczucia. Dlatego Runiq został paladynem. Mężczyzna wstał. Miał misję i musiał ją wykonać. Płonące Żądło jakby samo wyrywało się z pochwy.
Runiq: Rajah! Gdzie jesteś?! A TO KTO?
Runiq spojrzał na walczącego Rahema. Runiq spojrzał na Lokiego. Przypomniał mu się tajemniczy głos.
Runiq: NIECH ŻYJE BALDUR!!!
W tym momencie Skoll i Hati pożarły Słońce i Księżyc. Zaczęły spadać gwiazdy, ale tym razem to były prawdziwe, niewywołane przez Runiqa. Thor zabił Midgardsoma. Jednak historia potoczyła się inaczej, niż w skandynawskiej mitologii. Fenrir umarł i nie pożarł Odyna. Widar nie pokonał Fenrira. Loki i Heimdall walczyli, gdy do olbrzyma podbiegł Runiq.
Runiq: ZA WSZYSTKICH, KTÓRYCH ZABIŁEŚ, LOKI!!!!
Ciąg dalszy nastąpi...
TO MÓJ 300 POST! OTWIERAJCIE SZAMPANA!
Tajemniczy głos: Runiq! Runiq! Powstrzymaj Ragnarok! Jesteś jedynym Runicznym Dzieckiem!
Runiq: Kim ty...
Tajemniczy głos: Moje imię nie jest ważne. Powstrzymaj Lokiego. Wspomóż Khazara i Rajah'ę. Polegam na tobie.
Wtem Runiq poczuł, że szybko spada w dół. Wprost do swojego ciała. Ból i zmęczenie wróciło. Paladyn jednak wiedział, że musi powstrzymać koniec świata. Nawet za cenę własnego życia. Nie miał nic do stracenia. Nikt go nie kochał, on nie kochał nikogo. Owszem, kiedyś kochał pewną kobietę, ale ona nie odwzajemniła uczucia. Dlatego Runiq został paladynem. Mężczyzna wstał. Miał misję i musiał ją wykonać. Płonące Żądło jakby samo wyrywało się z pochwy.
Runiq: Rajah! Gdzie jesteś?! A TO KTO?
Runiq spojrzał na walczącego Rahema. Runiq spojrzał na Lokiego. Przypomniał mu się tajemniczy głos.
Runiq: NIECH ŻYJE BALDUR!!!
W tym momencie Skoll i Hati pożarły Słońce i Księżyc. Zaczęły spadać gwiazdy, ale tym razem to były prawdziwe, niewywołane przez Runiqa. Thor zabił Midgardsoma. Jednak historia potoczyła się inaczej, niż w skandynawskiej mitologii. Fenrir umarł i nie pożarł Odyna. Widar nie pokonał Fenrira. Loki i Heimdall walczyli, gdy do olbrzyma podbiegł Runiq.
Runiq: ZA WSZYSTKICH, KTÓRYCH ZABIŁEŚ, LOKI!!!!
Ciąg dalszy nastąpi...
TO MÓJ 300 POST! OTWIERAJCIE SZAMPANA!
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Do zabicia został Loki... Ymir... Lokim zajmie się Runiq, ja musze zgładzić Ymira... Jednak nie zgładzę go moimi toporami, o ile ich czymś nie "wspomogę"... Myśli mkną w mojej głowię...Wiem! Dobiegam do cielska Surta i wyrywam mu z łapy jego ognisty miecz. Jego ostrze łamię na 2 częścii każa z nich przytwierdzam do topora. W tym momencie następuje oślepiający blask, czuję, jakby moja broń sie paliła... Parzy mnie, ale nie mogę jej odrzucić... I kiedy ból mija, widzę w swoich rękach wielkie, lśniące niczym tarcza zabitego słońca topory z turkusowymi rękojeściami... Dzięki nim mogę władac nad wiatrem! Biegnę do Ymira i nim ten cokolwiek robi, krzyczę do niego:
- Twój ojciec powstał dzięki wiatrowi, a teraz ty od niego zginiesz!!! PRZYZYWAM CIĘ, GORĄCY POŁUDNIOWY WIETRZE!!!!!!
W tym momencie zrywa się gorący huragan, który roztapia cały śnieg, spala umarlaków, jednak Bogowie i ch sojusznicy czują tylko gorący powiew na twarzy. Ymir i jego bracia, synowie i wnokowie roztapaiją się żywcem. Loki mimo ciężkich ran wciąż żyje i ze swoimi nieumarłymi żołnierzami stawia opór. Jednak jest ich za mało, zabijemy ich, tylko wielki pech mógłby spowodować, że przegramy tą walkę. Jednak z nieba zbiegają 2 wilki, zabijając po drodze wojowników. Rzucam się do nich, przynajmniej jeden z nich zginie z mojej ręki.. Muszę się zapisać w historii, jako jeden z tych, co zażegnali Ragnaroku...
- Twój ojciec powstał dzięki wiatrowi, a teraz ty od niego zginiesz!!! PRZYZYWAM CIĘ, GORĄCY POŁUDNIOWY WIETRZE!!!!!!
W tym momencie zrywa się gorący huragan, który roztapia cały śnieg, spala umarlaków, jednak Bogowie i ch sojusznicy czują tylko gorący powiew na twarzy. Ymir i jego bracia, synowie i wnokowie roztapaiją się żywcem. Loki mimo ciężkich ran wciąż żyje i ze swoimi nieumarłymi żołnierzami stawia opór. Jednak jest ich za mało, zabijemy ich, tylko wielki pech mógłby spowodować, że przegramy tą walkę. Jednak z nieba zbiegają 2 wilki, zabijając po drodze wojowników. Rzucam się do nich, przynajmniej jeden z nich zginie z mojej ręki.. Muszę się zapisać w historii, jako jeden z tych, co zażegnali Ragnaroku...
żyję
-
- Marynarz
- Posty: 199
- Rejestracja: piątek, 10 grudnia 2004, 19:46
- Lokalizacja: z miejsca, gdzie mnie nogi zaniosły ( ostatnio trakt między Mantarem a Skulldust)
- Kontakt:
Zobaczywszy moc Rahema, tajemniczy stwór wraca do swojej humanoidalnej postaci. Wie, że trzeba mu pomóc, ale nie wie jak. Nagle przypomina mu się tajemniczy rytuał, który nauczył go mistrz Kyobimitojo:D. Efekt jest podobny do dzieła Rahema. Tylko rytuał inny. Stwór znajduje chętnego Kamila Mastera. Pokazuje mu jak ma naśladowć jego ruchy, tak aby rytuał się udał. Stają obydwaj obok sibie, twarzmi zawróceni w kierunku zbiegających wilków. Odległość między nimi wynosi około 5 metrów. Naraz obydwaj stają w lekkim rozkroku, ręce prostują prostopadle do ciał na zewnątrz. Wykonują ruch rękoma polegający na zakreśleniu okręgu i zbliżają się do siebie. Gdy stoją blisko siebie pochylają się do wewnątrz i palcami wskazującymi stykają się. Obydwaj krzyczą:
Stwór: Siiiiiiiiwwwwwwwłłłłłąąąąąąuuuuuuuuu!!!
Kamil Master: Siiiiiiiiwwwwwwwłłłłłąąąąąąuuuuuuuuu!!!
Naraz wszyscy dostrzegają błysk energii rozchodzący się po okręgu, symetrycznie o środku leżącym w miejscu styku Kamila i Stwora. Fale energii wydobyta przy tym rytuale wywraca słabszych przeciwników, dla Waltosa narzuca brodę na twarz, nawet potęrzny Rahem spostrzegł , że teraz w tamtym miejscu stoi postać człowieka z elfimi uszami, w poszarpanych spodniach oraz potężnej muskulaturze. Osoba ta ma złote długie włosy opadające na plecy. Cała aż świeci energią, a kamienie w pobliżu aż się unoszą. Postać mówi głosem będącym połączeniem obydwu osobników:
Jestem równie potężny jak Rahem, bójcie się demony nadchodzi Darkmil Mastelf.
Po chwili wszyscy słyszą jedno słowo magiczne przeciągające się w czasie i idealnie zsynchronizowane z gestem łączenia dłoni nadgrastkami i przyciągania ich powoli do siebie. Między palcami powoli zaczyna spływac jaśniejąca smuga energii do ułożonych dłoni formując kulę. Darkmil krzyczy coś w stylu KKKKKAMMMMMEEHHHHHAAAAAMEHAAAAAAAAA!!! Wszyscy widzą potężny promień lecący kilka metrów nad ziemią, który jest złożony z samej czystej energii. Lecąć promień zrywa ziemię odrzuca słabszych boheterów i trafia w jednego z zbiegających wilków, tworząc przy tym efekt " Kuli Smoka" ze Slayersów. Nikt jeszcze w zyciu nie widział wyzwolenia takiej energii i na pewno nikt nie zapomni.
Stwór: Siiiiiiiiwwwwwwwłłłłłąąąąąąuuuuuuuuu!!!
Kamil Master: Siiiiiiiiwwwwwwwłłłłłąąąąąąuuuuuuuuu!!!
Naraz wszyscy dostrzegają błysk energii rozchodzący się po okręgu, symetrycznie o środku leżącym w miejscu styku Kamila i Stwora. Fale energii wydobyta przy tym rytuale wywraca słabszych przeciwników, dla Waltosa narzuca brodę na twarz, nawet potęrzny Rahem spostrzegł , że teraz w tamtym miejscu stoi postać człowieka z elfimi uszami, w poszarpanych spodniach oraz potężnej muskulaturze. Osoba ta ma złote długie włosy opadające na plecy. Cała aż świeci energią, a kamienie w pobliżu aż się unoszą. Postać mówi głosem będącym połączeniem obydwu osobników:
Jestem równie potężny jak Rahem, bójcie się demony nadchodzi Darkmil Mastelf.
Po chwili wszyscy słyszą jedno słowo magiczne przeciągające się w czasie i idealnie zsynchronizowane z gestem łączenia dłoni nadgrastkami i przyciągania ich powoli do siebie. Między palcami powoli zaczyna spływac jaśniejąca smuga energii do ułożonych dłoni formując kulę. Darkmil krzyczy coś w stylu KKKKKAMMMMMEEHHHHHAAAAAMEHAAAAAAAAA!!! Wszyscy widzą potężny promień lecący kilka metrów nad ziemią, który jest złożony z samej czystej energii. Lecąć promień zrywa ziemię odrzuca słabszych boheterów i trafia w jednego z zbiegających wilków, tworząc przy tym efekt " Kuli Smoka" ze Slayersów. Nikt jeszcze w zyciu nie widział wyzwolenia takiej energii i na pewno nikt nie zapomni.
Pałętam się tam i tu, zabijając rzezimieszków, cwaniaków, złodziei, oczyszczam arenę, pałętam się po lesie w nocy, bo jestem niezniszczalny Skrytobójca 10 poziomu ...
Otchłań
Otchłań
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
W tym momencie Waltos zdejmuje swój hełm, zakłada czerwono-białą czapeczke, przekręca ją do tyłu, wyjmuje dziwną czerowno-biała piłkę i rzucą nią w wilka krzycąc:
- Pyrkaczu, atakój! (błedy ortograficzne celowe) i z kuli wyłazi żółta myszka, która wygląda tak słodko, ze jakiś bojownik odcina mu glowe... W tym momencie się budze - w samą porę, bo widze nad sobą paszczę wielkiego, nieco przypieczonego wilka, z której cieknie niesamowicie smierdząca i gęsta ślina... Bez zastanowienia wbijam w podgardle oba otpory... Jednak bestia przed skonaniem zacieśnia paszczę... Kiedy wyciągam topory, całe ręce mam pokrawione, a jedną z raną tak głęboką, że widac kość. Bestai natomiast juz skonała. Mimo bólu zastanawiam się nad mało ważną rzecza... Mrucze pod nosem...
- Dziwne... Pamiętam jakiegoś kolesia chyba w lajkrach, tak się świcil... a potem się zadławiłem własną brodą... Dobrze, ze żyję...
W ym momencie patrze na swoje ręce - są już zdrowe... no tak, interwencja bogów... Jedyne, co mi zostało, to zabić Lokiego! Rzucam się w jego kierunku...
- Pyrkaczu, atakój! (błedy ortograficzne celowe) i z kuli wyłazi żółta myszka, która wygląda tak słodko, ze jakiś bojownik odcina mu glowe... W tym momencie się budze - w samą porę, bo widze nad sobą paszczę wielkiego, nieco przypieczonego wilka, z której cieknie niesamowicie smierdząca i gęsta ślina... Bez zastanowienia wbijam w podgardle oba otpory... Jednak bestia przed skonaniem zacieśnia paszczę... Kiedy wyciągam topory, całe ręce mam pokrawione, a jedną z raną tak głęboką, że widac kość. Bestai natomiast juz skonała. Mimo bólu zastanawiam się nad mało ważną rzecza... Mrucze pod nosem...
- Dziwne... Pamiętam jakiegoś kolesia chyba w lajkrach, tak się świcil... a potem się zadławiłem własną brodą... Dobrze, ze żyję...
W ym momencie patrze na swoje ręce - są już zdrowe... no tak, interwencja bogów... Jedyne, co mi zostało, to zabić Lokiego! Rzucam się w jego kierunku...
żyję
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
A Rahem pomaga Waltosowi w jego dziele. Razem ruszają ku plugawemu Lokiemu, by zniszczyć go i nie dopuścić do Ragnarok. Nasyla na nich setki stworów strasznych i krwiorzerczych, lecz razem stają się niepokonani. I w końcu docierają do Lokiego: Pana Zła, najgorszego z bogów. I oto Rahem sięga po Ostrze Ymthera, a ono promieniuje balskiej czerwonym, niczym zachodzące słońce, i mające taką moc, że nawet bogowie muszą mu ulec. I oto Rahem rusza ku Lokiemu, wspomagany przez Waltosa. I uderza swym mieczem w jego korpus, lecz on unika ciosu. I tak zaczyna się walka. Walka, jakiej świat nie widział. Wszystkie wiatry ucichły, morza stanęły, nawet natura wsptrzymała się, by móc przyjrzeć się walce. Setki piorunów barwy krwi uderzały o ziemię, a w miejscu uderzeń wyrastały ciernie trujące. A walka zdawała się trwać całe godziny, choć trwała tak naprawdę w skali kosmosu tylko chwilę. I nagle...
Polała się krew.
Jeden z bogów został przebity mieczem.
Nie wiadomo, kto to.
Kurz opadł.
To...
RAHEM!
Rahem klęka na ziemię. Z jego piersi leje się krew. Loki w akcie zwycięstwa odwraca się ku Asgardowi i krzyczy w jego kierunku:
Loki: Nigdy mnie nie pokonacie! Zostanę panem tego świata!
Lecz nagle z piersi Lokiego wyłania się ostrze miecza. Bo oto Rahem ostatkiem sił przebija serce Lokiego. Loki pada martwy. Lecz z ciała wychodzi jego duch.
Loki: To jeszcze nie koniec! W końcu wrócę!
I zniknął, zmierzając ku Asgardowi. I nagle zamiast Rahema pojawia się ciało Khazara - zdrowe i w pełni sił.
Khazar: Co się stało?
Rajah: Znów stałem się duchem, byś mógł żyć. Wszystko wrociło do poprzedniego stanu rzeczy.
Khazar: Czyli to koniec?
Rajah: Tak.
Khazar uradowany wstaje i ogłasza wszytskim wokół dobrą nowinę:
Khazar: Ragnarok nie nadejdzie! Loki wrócił do Asgardu!
Polała się krew.
Jeden z bogów został przebity mieczem.
Nie wiadomo, kto to.
Kurz opadł.
To...
RAHEM!
Rahem klęka na ziemię. Z jego piersi leje się krew. Loki w akcie zwycięstwa odwraca się ku Asgardowi i krzyczy w jego kierunku:
Loki: Nigdy mnie nie pokonacie! Zostanę panem tego świata!
Lecz nagle z piersi Lokiego wyłania się ostrze miecza. Bo oto Rahem ostatkiem sił przebija serce Lokiego. Loki pada martwy. Lecz z ciała wychodzi jego duch.
Loki: To jeszcze nie koniec! W końcu wrócę!
I zniknął, zmierzając ku Asgardowi. I nagle zamiast Rahema pojawia się ciało Khazara - zdrowe i w pełni sił.
Khazar: Co się stało?
Rajah: Znów stałem się duchem, byś mógł żyć. Wszystko wrociło do poprzedniego stanu rzeczy.
Khazar: Czyli to koniec?
Rajah: Tak.
Khazar uradowany wstaje i ogłasza wszytskim wokół dobrą nowinę:
Khazar: Ragnarok nie nadejdzie! Loki wrócił do Asgardu!
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
- Jednak Ragnarok nie zostal całkowicie zażegnany, - mówię - lecz jedynie odwleczony. Bo kiedy Loki odzyska ciało, znowu powróci z całą armią nieumarłych, by nas zabić. Jednak teraz bedzie tylko walczył z dobrymi bogami w ich siedzibie - Azgardzie. Ale oni Odynowi, ani Thorowi nie uda sie zabić lokiego, bo ducha nie można zabic. A my nie możemy im pomóc, bo do boskiej warowni mają tylko wstęp najwyżsi skndynawscy bogowie i niektórzy najmężniejsi rycerze, którzy polegli w walce. Pozostało nam jedynie czuwac i czekać. Teraz oddalmy się - każdy w swoją stronę, jednak pamiętajmy, by być gotowym, bo w każdej chwili może zaryczeć róg Hejmdala, a tęczowym mostem Bifrostem(rym przypadkowy) znowu zadrży tętent kopyt świętego, ośmionogiego rumaka Odyna, Slejpnira. Do zobaczenia... Kiedyś. - mówiąc ostatnie słowa oddalam się w kierunku północy, chowając za pas dwa wielkie topory, zabieram jakiemuś trupowi sztylet i idąc, grzebię sobie nim pod pasnokciami.
żyję
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
- A więc żegnajcie, przyjaciele. Do zobaczenia. Może za kilka lat, a może za kilka wcieleń. Ale w końcu kiedyś się spotkamy. Póki istnieją nasze dusze, świat jest bezpieczny. Nie poddamy się. Nie nadejdzie Ragnarok. Żegnajcie. - i oddalił się wraz z Rajah'ą w sobie tylko znanym kierunku.
I tak oto skończyła się historia powstania Asgardzkich Paladynów. Lecz to nie jest na pewno jej koniec...
I tak oto skończyła się historia powstania Asgardzkich Paladynów. Lecz to nie jest na pewno jej koniec...
-
- Majtek
- Posty: 86
- Rejestracja: sobota, 18 grudnia 2004, 22:32
- Lokalizacja: z Warhammera prosto z Altdorfu
- Kontakt:
Po tymczasowym zarzegnaniu RAGNAROKU Kamil Master i Darkelfft rozdzielają się.
Kamil mówi do Darkelffa: Dobry z ciebie wojownik ale Ragnarok tylko czasowo został przesunięty dlatego niedługo znowu będziemy musieli połączyć swe siły przeciwko złu (ZWOŁUJE RESZTKI SWYCH RYCERZY) i pyta się Darkelffa czy chce z nim wyruszyc aby niszczyć zło które zamieszkuje na ziemskim padole Darkelff sie zgadza i tak razem wyruszaja w kierunku północnym Kami jeszcze raz podziekował Waltosowi za uratowanie życia i odszedł.
Kamil mówi do Darkelffa: Dobry z ciebie wojownik ale Ragnarok tylko czasowo został przesunięty dlatego niedługo znowu będziemy musieli połączyć swe siły przeciwko złu (ZWOŁUJE RESZTKI SWYCH RYCERZY) i pyta się Darkelffa czy chce z nim wyruszyc aby niszczyć zło które zamieszkuje na ziemskim padole Darkelff sie zgadza i tak razem wyruszaja w kierunku północnym Kami jeszcze raz podziekował Waltosowi za uratowanie życia i odszedł.
-
- Marynarz
- Posty: 199
- Rejestracja: piątek, 10 grudnia 2004, 19:46
- Lokalizacja: z miejsca, gdzie mnie nogi zaniosły ( ostatnio trakt między Mantarem a Skulldust)
- Kontakt:
( I słychać w tle melodyjkę końcową Laki Luka, gdy wszyscy Rycerze Światłości odchodzą do swoich domów, siedzib, zamków. Ale zawsze zostaną gotowi cokolwiek by się stało.)
Pałętam się tam i tu, zabijając rzezimieszków, cwaniaków, złodziei, oczyszczam arenę, pałętam się po lesie w nocy, bo jestem niezniszczalny Skrytobójca 10 poziomu ...
Otchłań
Otchłań
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Ja się zastanawiałem, czy z tego nie zrobić komiksu (oczywiście, żee nie jakiegoś super-hiper-ultra szpanowego, postacie w nim by były z kulek i kreseczek itp.), ale to by b. dużo czasu zajęło i potrzebny byłby do tego niezły nakład pracuy... Ale mogę spróbować. Mogę z kimś zrobić komiks, jednak najpierw byśmy musieli się dogadać (najlepiej przez gg) w pewnych sprawach na jego temat.
żyję
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Epilog:
Gdy nasi dzielni bohaterowie postanowili rozejść się już do domów, wtedy, ni z tego ni z owego, ziemia zadrżała, niebo pokryły wściekleróżowe chmury, a na pobojowisku zasłanym trupami, zjawił sie najmożnieszy z bogów... sam jamodyl William we własnej osobie! Rozejżał się w lewo, potem w prawo...
- Heeeej! Dalaczego mnie nie zaprosiliście! Taka fajna zabawa była! To bardzo nie grzeczne...
William mówił i mówił, z każdą chwilą coraz szybciej i szybciej i szybciej...
- A wtedy... wujek Henryk.... Brunhilda... i...
W powietrzu dało się słyszeć głośne chrobotanie, a ruchy dzielnych wojaków stały się spowolnione....
- A potem... ii.....
słowa wylewały się z jamodyla tak szybko, że umykały wszelkiemu słuchowi...chrobot był coraz głośniejszy, a ruchy wojowników stawały się skokowe, a oni sami jacyś tacy... pokwadratowani?
- ...i wtedy.... ale ja sie nie bałem.... i...
nagle coś chrupneło i zaczeło chrupać coraz mocniej i głośniej... wojownicy zastygli w bezruchu....
- trtatatattatatata... - słowa jamodyla tworzyły nieprzerwany strumień...
świat zaczynał tracić kolory - na począku z barw prawdziwych , przeszedł w wysokie.... po kilku chwilach jednak bary świata możnaby zliczyć napalcach... 52 rąk.... po chwili na 4... i 2.... chwile potem wszystko było już tylko w odcieniach szarości....
- łałałała dididid - słowa jamodyla wciąż z coraz większym natężeniem bombardowały otoczenie...
kolory zniknęły... zastąpiły je pionowe ciągi zielonych znaczków spływających w dół... tylko jamodyl wyglądał noramlnie... i gadał coraz szybciej.....
- wwwwwwwwww - już tylko cichy świst było słychać gdy William przechodził z ultradźwięki.... a jego szczęka rozmywala sie od ruchu...
znaki zaczeły wygasać... i znikać... zniknąły nawet te układające sie w topór lecący w stronę Williama (na dwa milimetry przed trafiniem w szyję....)
- zzzzzzzzzz *BUM!* - prędkość dźwieku udowodniła właśnie, że może wyprzedzić światło, a Ojciec Fizyki przewrócił się w grobie....
dookoła panowała nieskazitelna ciemność.... wypałnaił ją tylko "głos jamodyla"... wtedy wszystko dookoła rozbłysnęło na niebiesko! a na owej niebieskości białe runy (w wolnym tłumaczeniu) mówiły: Alternative Virtual World Fatal Error. Sytem został przeciążony. ff0695045 spowodował a0499g-h w 95987jng67 (...) a chwilę potem pojawiła się czerwoność głosząca: "UWAGA! Płyta Główna sie fajczy, a procesor przyjął stan płynny"
w tym momencie jamodyl cudem... zniknął (a cud zniknął wraz z nim)... a w powietrzu dało sie czuć zapach spalenizny....
tym razem to już naprawdę był koniec...
PS. A co do pomysłu spisaia\skomiksowania.... niby można... tylko musielibyście dobego pisarza znaleźć.... na mnie nie patrzcie, ja tam muszę w końcu następne jamodyle pisać ;-P
-
- Bombardier
- Posty: 765
- Rejestracja: sobota, 18 września 2004, 12:59
- Lokalizacja: Piekło skute lodem
Heej! Zapomnieliście o mnie!
Runiq nawet nie spostrzegł się, gdy wszystko się skończyło. Koniec boju. Przynajmniej na razie.
Runiq: No, Qinur, była jatka. Ale następnym razem nie damy się zaskoczyć.
Qinur: (z głębi) Następnym razem...
I paladyn wraz ze swoim mrocznym wcieleniem odeszli w znaną tylko sobie stronę.
KONIEC
Runiq nawet nie spostrzegł się, gdy wszystko się skończyło. Koniec boju. Przynajmniej na razie.
Runiq: No, Qinur, była jatka. Ale następnym razem nie damy się zaskoczyć.
Qinur: (z głębi) Następnym razem...
I paladyn wraz ze swoim mrocznym wcieleniem odeszli w znaną tylko sobie stronę.
KONIEC
-
- Mat
- Posty: 574
- Rejestracja: niedziela, 12 września 2004, 18:03
- Kontakt:
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13