SLIDERS
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:
Charlie Tager
Po szoku jaki Charlie przeżyl po dluższej chwili doszedł do siebie.
- Myślałem, że dzisiejszy dzień nie może byc już gorszy. - powiedział do wszystkich po czym dodał
- Ruszmy sie z tego miejsca bo mam bardzo złe przeczucia, myśle, że on może mieć rację więc chodźmy tam gdzie mówi. - kończąc pomyślał jeszcze - "chyba już lepiej by było gdyby to drzewo przygniotło mnie razem z samochodem".
Po szoku jaki Charlie przeżyl po dluższej chwili doszedł do siebie.
- Myślałem, że dzisiejszy dzień nie może byc już gorszy. - powiedział do wszystkich po czym dodał
- Ruszmy sie z tego miejsca bo mam bardzo złe przeczucia, myśle, że on może mieć rację więc chodźmy tam gdzie mówi. - kończąc pomyślał jeszcze - "chyba już lepiej by było gdyby to drzewo przygniotło mnie razem z samochodem".
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Na jakiś czas przejmuje postać Rolanda Deschaina. Ra-V wyjechał i powierzył mi ją.
Claudia Greenal
Claudia poczuła się dużo lepiej w objęciach Ronalda - zadziałało to na jej samopoczucie, jak ciepły koc na zziębniętego człowieka. Przytuliła się do niego i lekko uśmiechnęła.
- Chodźmy gdziekolwiek - powiedziała bardzo cicho, jej głos nadal był smutny.
Roland Deschain
- Dobrze, chodźmy więc na uniwersytet - powiedział Ronald.
Objął Claudie ramieniem i powoli ruszyli w kierunku uniwersytetu.
Po drodze rozmawiali cicho.
Z rozmowy tej dało się usłyszeć, że Ronald pocieszał Claudie przedstawiając możliwości typu:
'wujek poprawi coś w tamtym urządzeniu w piwnicy i następny wymiar będzie nasz', albo
'spotkamy jakiegoś sobowtóra profesora, który odeśle nas do domu'.
Dzięki tej rozmowie Claudia czuła się coraz lepiej.
Claudia Greenal
Claudia poczuła się dużo lepiej w objęciach Ronalda - zadziałało to na jej samopoczucie, jak ciepły koc na zziębniętego człowieka. Przytuliła się do niego i lekko uśmiechnęła.
- Chodźmy gdziekolwiek - powiedziała bardzo cicho, jej głos nadal był smutny.
Roland Deschain
- Dobrze, chodźmy więc na uniwersytet - powiedział Ronald.
Objął Claudie ramieniem i powoli ruszyli w kierunku uniwersytetu.
Po drodze rozmawiali cicho.
Z rozmowy tej dało się usłyszeć, że Ronald pocieszał Claudie przedstawiając możliwości typu:
'wujek poprawi coś w tamtym urządzeniu w piwnicy i następny wymiar będzie nasz', albo
'spotkamy jakiegoś sobowtóra profesora, który odeśle nas do domu'.
Dzięki tej rozmowie Claudia czuła się coraz lepiej.
-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Uniwersytet w przeciwieństwie do okolicznych budowli był w lepszym stanie. Przez korytarze przewijało się niewielu ludzi. Natomiast kantyna była zapełniona. Siedzieli w niej nie tylko studenci, ale i okoliczni mieszkańcy. Wydawano darmowe posiłki. Mimo iż uniwersytecka stołówka była zatłoczona pozostało jeszcze kilka wolnych miejsc. Do zjazdu zostało 2godz i 30min
-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Jack Merter
Mężczyzna rozejrzał się po stołówce, próbował odnaleść znajome twarze w szczególności szukał Williama. Wiele nadzieji pokładał w tym ze to własnie on pomoże im powrócić do ich świata. Jack wskazał reszcie stół stojący jak najdalej od reszty, umiejscowiony w kącie kantynty. Gdy to zrobił rzekł do nich:- Tam nie powinniśmy rzucać się w oczy innym. Po tych słowach Merter spokojnym krokiem zaczął iśc w stronę wskazanego przez niego stołu.
David Hadre
- Może nie zauważyliście, ale jesteśmy trochę nazbyt odstawieni jak na tutejsze standardy- Dave spojrzał się na resztę, ich wyraz twarzy mówiły mu że raczej nie wiedzą o co mu chodzi.- Popatrzcie po sobie, czy widzicie innych ludzi w garniturach, białych koszulach, czy chocby w czystych ciuchach, huh? Lepiej nie pokazujmy że mamy choć centa, inaczej może być źle.Chłopak po tych słowach podążył za detektywem.
Shade, co tak ostatnio żadko i skąpo odpiszujesz na sesje, brak weny?
Mężczyzna rozejrzał się po stołówce, próbował odnaleść znajome twarze w szczególności szukał Williama. Wiele nadzieji pokładał w tym ze to własnie on pomoże im powrócić do ich świata. Jack wskazał reszcie stół stojący jak najdalej od reszty, umiejscowiony w kącie kantynty. Gdy to zrobił rzekł do nich:- Tam nie powinniśmy rzucać się w oczy innym. Po tych słowach Merter spokojnym krokiem zaczął iśc w stronę wskazanego przez niego stołu.
David Hadre
- Może nie zauważyliście, ale jesteśmy trochę nazbyt odstawieni jak na tutejsze standardy- Dave spojrzał się na resztę, ich wyraz twarzy mówiły mu że raczej nie wiedzą o co mu chodzi.- Popatrzcie po sobie, czy widzicie innych ludzi w garniturach, białych koszulach, czy chocby w czystych ciuchach, huh? Lepiej nie pokazujmy że mamy choć centa, inaczej może być źle.Chłopak po tych słowach podążył za detektywem.
Shade, co tak ostatnio żadko i skąpo odpiszujesz na sesje, brak weny?
-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Usiedli w ciemnym rogu stołówki. Nikt nie zwracał na grupę uwagi oprócz kilku osiłków wyglądających jak chodzące automaty do coli. Obok jakaś grupa studentów jadła posiłek i rozmawiała na temat jakiegoś wykładu z biologii. Jack uważnie się przyglądał obecnym, lecz nie mógł wpatrzeć nikogo, kto by, choć odrobinę przypominał profesora Williama. Nagle jego uwagę przykuła samotnie siedząca osoba dwa stoliki dalej. Był to mężczyzna w brązowym skórzanym płaszczu czarnej koszuli i dżinsowych ciemnych spodniach. Jack przez chwilę nie mógł skojarzyć postać, lecz po chwili zauważył, że to człowiek oskarżony o zabójstwo niejakiej Jenifer
Nie brak weny, po prostu nie mam za bardzo czasu
Nie brak weny, po prostu nie mam za bardzo czasu
-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Jack Merter
Detektyw przyglądał się z zaciekawieniem mężczyznie. Wiedział dobrze że to może nie być własnie ten który zabił tą kobiete tylko jego odpowiednik w tym świecie, jednak coś ciągnęło go do rozmowy z nim. Zapewne była to jego przeklęta ciekawośc która nie raz wpędziła go w tarapaty, ale dzięki temu może zyska informacje które mogą być pomocne w odnalezieniu zabójcy w ich świecie. Oczywiscie o ile w ogóle do niego trafią. Jack postanowił co ma zrobić, bez słowa wstał od stołu po czym powoli skierował się do tego mężczyzny. Gdy był już tuż przy nim, usiadł obok niego i powiedział spokojnym tonem.- Pan Fernando Lopez, jeśli się nie mylę.- mężczyzna dziwnie się na niego spojrzał, jednak Jack kontynuował- Chciałbym zadać panu kilka pytań, oczywiście licze na pana współprace.- Merter spojrzał mężczyznie w oczy, strając się odczytać jego emocje. Wiedział że musi wymyśleć jakiś fortel zeby wydusić z niego informacje.
Detektyw przyglądał się z zaciekawieniem mężczyznie. Wiedział dobrze że to może nie być własnie ten który zabił tą kobiete tylko jego odpowiednik w tym świecie, jednak coś ciągnęło go do rozmowy z nim. Zapewne była to jego przeklęta ciekawośc która nie raz wpędziła go w tarapaty, ale dzięki temu może zyska informacje które mogą być pomocne w odnalezieniu zabójcy w ich świecie. Oczywiscie o ile w ogóle do niego trafią. Jack postanowił co ma zrobić, bez słowa wstał od stołu po czym powoli skierował się do tego mężczyzny. Gdy był już tuż przy nim, usiadł obok niego i powiedział spokojnym tonem.- Pan Fernando Lopez, jeśli się nie mylę.- mężczyzna dziwnie się na niego spojrzał, jednak Jack kontynuował- Chciałbym zadać panu kilka pytań, oczywiście licze na pana współprace.- Merter spojrzał mężczyznie w oczy, strając się odczytać jego emocje. Wiedział że musi wymyśleć jakiś fortel zeby wydusić z niego informacje.
-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Czterech osiłków, co chwila spoglądało na grupę przybyszów, towarzystwo Rolanda Jacka Davida Charliego oraz Claudii raczej im nie odpowiadało. Mężczyźni raczej nie byli studentami tego uniwersytetu, przynajmniej nie byli by nimi w rodzinnym świecie. Jack podszedł do mężczyzny, który właśnie przeglądał gazetę. -Tak, nazywam się, Fernando mężczyzna wziął łyk kawy i spojrzał się krzywo z lekkim uśmiechem na twarzy -Czy my się nie znamy?.
-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
David Hadre
Chłopak spojrzał dyskretnie na grupkę nieprzychylnie nastawionych do nich osiłków. Dokładnie przyjrzał się im, po czym powiedział do reszty:
- Tamtym panom chyba nie podoba się nasza obecność- zadrwił, a następnie kontynuował spokojnie.- Radzę aby jak najszybciej zniknąć im z oczu, no chyba że któryś z was jest mistrzem judo. Dave powoli wstał od stolika i zaczął iść do wyjścia.
Jack Merter
Detektyw spojrzał w oczy mężczyzny. Zastanawiał się własnie w tym momencie czy aby on w tym świecie przypadkiem nie zna tego człowieka.
Jack podrapał się po swej głowie po czym odpowiedział na pytanie pana
Lopez:- Pan może i mnie zna, ale ja pana raczej nie. Wracając do sprawy, chciałbym pana się spytać czy zna pan może panią Jenifer Ilistratii z S.M.W?
Chłopak spojrzał dyskretnie na grupkę nieprzychylnie nastawionych do nich osiłków. Dokładnie przyjrzał się im, po czym powiedział do reszty:
- Tamtym panom chyba nie podoba się nasza obecność- zadrwił, a następnie kontynuował spokojnie.- Radzę aby jak najszybciej zniknąć im z oczu, no chyba że któryś z was jest mistrzem judo. Dave powoli wstał od stolika i zaczął iść do wyjścia.
Jack Merter
Detektyw spojrzał w oczy mężczyzny. Zastanawiał się własnie w tym momencie czy aby on w tym świecie przypadkiem nie zna tego człowieka.
Jack podrapał się po swej głowie po czym odpowiedział na pytanie pana
Lopez:- Pan może i mnie zna, ale ja pana raczej nie. Wracając do sprawy, chciałbym pana się spytać czy zna pan może panią Jenifer Ilistratii z S.M.W?
-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Fernando zaśmiał się i odparł -No jak, aresztujesz mnie detektywie?. Wziął kolejny łyk kawy -Nie jest pan stąd. Jak pan tutaj trafił? Tylko proszę mi nie wciskać kitu, bo wiem, że to nie pański wymiar. Czterech mężczyzn nie było już przy stoliku. David wyszedł na korytarz prowadzący do stołówki. Odetchną, już nie musiał wdychać stęchłego powietrza stołówki. Kątem oka dostrzegł jak czterech osiłków zamaszystym krokiem kierowało się w jego stronę. -Te Hadre gdzie moja forsa! Do zjazdu zostało półtorej godziny. (Skróciłem trochę)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
Claudia dyskretnie spojrzała na osiłków.
- Faktycznie lepiej będzie wyjść. Ale detektyw się z kimś zagadał.
- Chyba nie zostawimy go samego?
Ronald Deschain
- Nie powinniśmy się rozdzielać. Sądze, że detektyw bywał już zdany tylko na siebie.
- Poza tym wydaje mi się, że ma przy sobie broń - dodał cicho.
- Teraz bardziej bym się martwił o Davida. Lepiej chodźmy za nim.
Claudia przytaknęła Ronaldowi. Wstali i skierowali się do wyjścia. Claudia przeszła tą trasę tak, żeby Jack ją widział. Kiedy nawiązała z nim kontakt wzrokowy, skinęła głową na znak, że wychodzą.
Dodano:
Za szybko. Ten post powstawał, gdy shade pisał ten ostatni. Co teraz?
Czy Claudia i Ronald słyszą o czym oni rozmawiają? Czy widzieli jak tamci wychodzą za Davidem?
MG zarządź coś. Może tak poczekać na t0m3ek?
Claudia dyskretnie spojrzała na osiłków.
- Faktycznie lepiej będzie wyjść. Ale detektyw się z kimś zagadał.
- Chyba nie zostawimy go samego?
Ronald Deschain
- Nie powinniśmy się rozdzielać. Sądze, że detektyw bywał już zdany tylko na siebie.
- Poza tym wydaje mi się, że ma przy sobie broń - dodał cicho.
- Teraz bardziej bym się martwił o Davida. Lepiej chodźmy za nim.
Claudia przytaknęła Ronaldowi. Wstali i skierowali się do wyjścia. Claudia przeszła tą trasę tak, żeby Jack ją widział. Kiedy nawiązała z nim kontakt wzrokowy, skinęła głową na znak, że wychodzą.
Dodano:
Za szybko. Ten post powstawał, gdy shade pisał ten ostatni. Co teraz?
Czy Claudia i Ronald słyszą o czym oni rozmawiają? Czy widzieli jak tamci wychodzą za Davidem?
MG zarządź coś. Może tak poczekać na t0m3ek?
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:
-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
No, więc sytuacja wygląda następująco: Jack rozmawia z tamtym kolesiem, ale reszta drużyny nie wie, o czym rozmawiają. David wyszedł ze stołówki a tuż po nim czterech „dresów”, ale innym wyjściem. Claudia i Roland (Charlie załóżmy, że razem z nimi) podążyli za Davidem i teraz widzą jak banda osiłków zaczepia Davida.
-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
David Hadre
- Cześć chłopaki, miło was widzieć- chłopak starał się nie panikować, równocześnie szukał jakiejś możliwości ucieczki, najlepiej szybkiej
i skutecznej.- Forsa? Ekhm, chodzi ci o twoją forse- Dave poczuł jak żołądek zaczął mu podchodzić pod gardło, nie była to nazbyt miła sytuacja.
- Kase jeszcze nie mam, ale skombinuję ją jeszcze dzisiaj- Hadre widząc minę swego bezszyjnego przyjaciela natychmiast kontynuował.- Takiemu ćpunowi jak ja trudno dostać tyle forsy, jednak na szczęscie za dwie godziny będe miał całość. A za swoje spóźnienie dorzucę powiedzmy dodatkowe 50 procent.- Uśmiechnął się, spojrzał po tych górach mięsa które przed nim stały, był gotowy w każdej chwili do ucieczki.
Jack Merter
- Gdyby to był mój świat to zapewne tak bym zrobił.- odrzekł spokojnie jednak tak naprawde Jack był niezwykle zdziwiony że ten który przed nim siedzi to własnie ten Fernando Lopez którego szukał.- Zabił pan przecież panią Ilistratii, za coś takiego grozi dożywocie.- Merter przyjrzał się mężczyznie, rzeczywiście był ubrany zbytnio schludnie jak na mieszkańca tego świata." Może on także czeka na kolejny portal, można by to wykorzystać"- pomyślał po czym dodał:- Jak to możliwe że wie pan że nie pochodzę właśnie z tego świata i że jestem detektywem? Jeśli pan też podróżuje miedzy wymiarami czyli to co powywracało wszystkie rzeczy w tym mieszkaniu to był portal. Dlaczego pan zabił?
- Cześć chłopaki, miło was widzieć- chłopak starał się nie panikować, równocześnie szukał jakiejś możliwości ucieczki, najlepiej szybkiej
i skutecznej.- Forsa? Ekhm, chodzi ci o twoją forse- Dave poczuł jak żołądek zaczął mu podchodzić pod gardło, nie była to nazbyt miła sytuacja.
- Kase jeszcze nie mam, ale skombinuję ją jeszcze dzisiaj- Hadre widząc minę swego bezszyjnego przyjaciela natychmiast kontynuował.- Takiemu ćpunowi jak ja trudno dostać tyle forsy, jednak na szczęscie za dwie godziny będe miał całość. A za swoje spóźnienie dorzucę powiedzmy dodatkowe 50 procent.- Uśmiechnął się, spojrzał po tych górach mięsa które przed nim stały, był gotowy w każdej chwili do ucieczki.
Jack Merter
- Gdyby to był mój świat to zapewne tak bym zrobił.- odrzekł spokojnie jednak tak naprawde Jack był niezwykle zdziwiony że ten który przed nim siedzi to własnie ten Fernando Lopez którego szukał.- Zabił pan przecież panią Ilistratii, za coś takiego grozi dożywocie.- Merter przyjrzał się mężczyznie, rzeczywiście był ubrany zbytnio schludnie jak na mieszkańca tego świata." Może on także czeka na kolejny portal, można by to wykorzystać"- pomyślał po czym dodał:- Jak to możliwe że wie pan że nie pochodzę właśnie z tego świata i że jestem detektywem? Jeśli pan też podróżuje miedzy wymiarami czyli to co powywracało wszystkie rzeczy w tym mieszkaniu to był portal. Dlaczego pan zabił?
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Ronald Deschain
Widząc sytuacje, powiedział szeptem do Claudii:
- Idź po detektywa Jack'a.
"Jak cię tu nie będzie, to nic złego ci się nie stanie."
Następnie zwrócił się cicho do Charliego:
- Zaczekajmy na niego, wydaje mi się, że miał broń. Jeśli tak to spoko, a jak nie to...yy - wolał nie kończyć.
- Chyba, że David się wykręci. - dodał z nadzieją, chcąc poprawić sytuacje moralną.
"Oby, bo mają przewagę."
Claudia Greenal
Claudia nie chciała się w nic angażować. Z radością poszła po Jacka Mertera. Podeszła do jego stolika i bez żadnego wstępu powiedziała:
- Chodź! Mamy kłopoty!
Widząc sytuacje, powiedział szeptem do Claudii:
- Idź po detektywa Jack'a.
"Jak cię tu nie będzie, to nic złego ci się nie stanie."
Następnie zwrócił się cicho do Charliego:
- Zaczekajmy na niego, wydaje mi się, że miał broń. Jeśli tak to spoko, a jak nie to...yy - wolał nie kończyć.
- Chyba, że David się wykręci. - dodał z nadzieją, chcąc poprawić sytuacje moralną.
"Oby, bo mają przewagę."
Claudia Greenal
Claudia nie chciała się w nic angażować. Z radością poszła po Jacka Mertera. Podeszła do jego stolika i bez żadnego wstępu powiedziała:
- Chodź! Mamy kłopoty!
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:
Charlie Tager
-Mam dziwne wrażenie, że nie bardzo lubią tu naszego towarzysza, mam nadzieje, że nie skończy się to czymś naprawdę okropnym - powiedział do Ronalda. "Ciekawe jaki ja jestem w tym świecie i w innych światach" ta myśl zaczęł krążyć po jego umyśle.
To mój ostatni post jako Charlie następnego napisze Zinin. Niech GM przekaże mi którąś z nieobecnych postaci jeśli to możliwe.
-Mam dziwne wrażenie, że nie bardzo lubią tu naszego towarzysza, mam nadzieje, że nie skończy się to czymś naprawdę okropnym - powiedział do Ronalda. "Ciekawe jaki ja jestem w tym świecie i w innych światach" ta myśl zaczęł krążyć po jego umyśle.
To mój ostatni post jako Charlie następnego napisze Zinin. Niech GM przekaże mi którąś z nieobecnych postaci jeśli to możliwe.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P