Roger:
Słyszysz jakiś dziwny dźwięk. Coś się do ciebie zbliża z góry.
Reszta:
Ogień golema trochę wleciał do windy, ale nic wam nie zrobił. Zjeżdżacie w dół, na ścianie widać krwawy ślad - jakby ktoś komuś łeb rozwalił waląc nim kilka razy. Obok jest minimapka - wynika z niej, że żeby dostać się do magazynu w którym jest Upioryt (który macie zabrać na powierzchnie) musicie zjechać tą windą na sam dół (poziom 9) iść długim korytarzem prosto aż dojdziecie do stalowych wrót. Tam w środku jest upioryt. Nagle zza mapy rozległ się głos: Jesteście ekipą ratunkową? Jesteśmy uwięzieni w magazynie. Powtarzam: jesteśmy uwięzieni w magazynie. Coś jest na korytarzu, to chyba jakieś zwierze. Uważajcie też na plemiennych, jest ich conajmniej trzech jak widzimy na monitorach. System obronny nie działa. Kamery działają, zza mapy zabierzcie radio, będziemy w stałym kontakcie.
Jest nas 7, ale 2 jest w bardzo ciężkim stanie. Na ekranach widzę, że jeden z Plemiennych stoi na 4 piętrze przy windzie i mówi coś w swoim języku. Kamera na korytarzu przed naszym magazynem jest zniszczona. Czujniki ruchu pokazują jednak kilka sporych potworów (jeden z nich poszatkował jednego naszego kolegę, a dwóch tutaj rannych ma oderwane kończyny przez to coś). Nie ma nikogo przy windzie (mamy tam kamerę) tam gdzie wyjdziecie. Coś jednak jest w szybie windy więc uważajcie.Odbiór.
-Ok.
Trzymam na muszce wylot kratki wentylacyjnej.
-Jack spytaj się ich czy mają uzbrojenie muszą się przecież jakoś bronić.
Skupiam całą swoją uwagę na klace wentylacyjnej, nie mając zamiaru wpuścić nic tu do środka.
-Nie będzie zbyt miło jeśli nas coś zaatakuje w tej puszce.
Roger [umiera tutaj, w tym miejscu, w tym poście, jest wolny, na zawsze]:
To coś powoli nadjechało z góry. Najpierw poczułeś jak jakiś sześcian dotyka ci ciało od brzucha do kolan. Chwilę później twój kwas żołądkowy obryzgał ci twarz i poczułeś jak twoje jądra pękają podobnie jak twoje kości. Następna sekunda trwała wieczność do momentu aż kolejny stalowy blok zgniótł klatkę piersiową - w dziwny sposób twoja głowa jakby odskoczyła od reszty ciała i poleciała się w górę i przez klapkę wleciała do pomieszczenia windy gdzie siedzieli twoi kompanowie...
Reszta: Mamy tylko odpychające pole siłowe, to nowa technologia oparta na upiorycie, musimy ją też uratować i zabrać do Alfy. Chwila... to coś w szybie windy zniknęło... nagle otworzyła się mała klapka w podłodze i wystrzeliła z niej urwana głowa Rogera, która trafiła prosto w karabin Crissa, który wystrzelił i seria przejechała po suficie windy. Klapka na dole się zamknęła, za to po zniszczeniach Crissa z dachu windy spadło na was ciało jednego z naukowców. Ma ze sobą walizkę do przechowania upiorytu, jednak sam kruszec został skradziony przez kogoś. Tajfun nie poznaje tego naukowca - wynikać to może z faktu, że to obdarte ze skóry ścierwo z połamanymi kośćmi i strzępami ubrania laboratoryjnego.... drzwi windy się otworzyły, jakiś pisk wydobył się z ukrytych głośników po czym usłyszeliście miły głos kobiecy ... i życzymy miłego dnia.
Jakby to powiedzieć... Sam tego chciał popierdoleniec, zachciało mu się łazić samemu po tym popapranym miejscu... Dobra kto wychodzi pierwszy? Patrze się z głupim uśmieszkiem po towarzyszach, intynktownie robie krok w tył do ściany windy.
Jack
Widząc głowę Rogera obryzgującą krwią windę i jej pasażerów odskakuje do tyłu i przywieram do ściany –Jezu! Był pod nami, zgnietliśmy go jak robaka! Podchodzę do ciała naukowca. Przeszukując jego zwłoki w poszukiwaniu dokumentów, ID i innych przydatnych rzeczy mówię do reszty – Niech wyjdzie ten, kto ma najmocniejszą broń...
Ostatnio zmieniony środa, 5 lipca 2006, 22:46 przez shade, łącznie zmieniany 1 raz.
-Racja, na mnie nie patrzcie niech wyjdzie ktoś, kto ma miotacz.
Klękam i spoglądam na klapkę w podłodze.
-Tylko nie myślcie, że jestem jakimś sępem bez sumienia.
Jeśli mam dostęp do Roggera przeszukuje pozostałości po nim.
Tajfun nie ma czasu na gadanie
Biorę leżącą głowę i wyrzucam przed windę. Jeśli nic się nie dzieje to ostrożnie wychodzę i szybko szukam dobrego miejsca do obserwacji i osłaniania terenu w razie potrzeby walki strzelam bardzo oszczędnie ale jak najcelniej potrafię.
"Nie wiem, jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na maczugi"
-Co to do cholery?
Strzelam do dzika pięć razy. I wychodzę z windy za Tajfunem. Sygnalizując mu, że u mnie czysto (nie licząc ścierwa dzika). Podbiegam do drzwi, macham ręką o wsprcie, ustawiam się obok drzwi, otwieram je i zaglądam do środka przez celownik pistoleu.