[Neuroshima] (Duża rekrutacja!) Wspólny Wróg.

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Max
Max ponownie uciszył wilka. Skradał się do beczek i odstawiał je. Jeśli to jakieś paskudztwo to atakuj jak człowiek to nie -powiedział do wilka mając nikłą nadzieje że bestia zrozumie. Kiedy odstawił beczki tak że widział co jest za nimi odskoczył do tyłu i założył strzałe na łuk. Narazie nie naciągął cienciwy.
Max ponownie uciszył wilka. Skradał się do beczek i odstawiał je. Jeśli to jakieś paskudztwo to atakuj jak człowiek to nie -powiedział do wilka mając nikłą nadzieje że bestia zrozumie. Kiedy odstawił beczki tak że widział co jest za nimi odskoczył do tyłu i założył strzałe na łuk. Narazie nie naciągął cienciwy.

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Mat:
" Ah te hibernatory prywatnych firm produkowane na koreańskich podzespołach.... Hibernator powinien działać bez zarzutów przez ok. 100 lat, przynajmniej tak sie reklamowali w ulotkach. Co za szajs! Znajdę obecnego kierownika tej placówki, to pewnie da mi inny hibernator. Co ja mogę powiedzieć ludziom po zaledwie 30 latach?? Przecież miałem opowiedzieć o naszej planecie ludziom za 150 lat... Przez te 30 lat pewnie nic się nie zmieniło w środowisku naturalnym. Może nawet jest czystsze niż 2016 ? W końcu kończyli opracowywać te świetne filtry oczyszczające wodę na poziomie molekularnym, do użytku w fabrykach. W każdym razie trzeba znaleźć kierownika tej placówki. " Z tym postanowieniem wyjął ze skrytki (po uprzedniej weryfikacji kodu DNA) kartę-klucz. Następnie na wszelki wypadek wyjął swoje rzeczy z sejfu i otworzył drzwi. Zobaczył co znajduje się po drugiej stronie i stanął jak wryty z szeroko otwartymi ustami.
" Ah te hibernatory prywatnych firm produkowane na koreańskich podzespołach.... Hibernator powinien działać bez zarzutów przez ok. 100 lat, przynajmniej tak sie reklamowali w ulotkach. Co za szajs! Znajdę obecnego kierownika tej placówki, to pewnie da mi inny hibernator. Co ja mogę powiedzieć ludziom po zaledwie 30 latach?? Przecież miałem opowiedzieć o naszej planecie ludziom za 150 lat... Przez te 30 lat pewnie nic się nie zmieniło w środowisku naturalnym. Może nawet jest czystsze niż 2016 ? W końcu kończyli opracowywać te świetne filtry oczyszczające wodę na poziomie molekularnym, do użytku w fabrykach. W każdym razie trzeba znaleźć kierownika tej placówki. " Z tym postanowieniem wyjął ze skrytki (po uprzedniej weryfikacji kodu DNA) kartę-klucz. Następnie na wszelki wypadek wyjął swoje rzeczy z sejfu i otworzył drzwi. Zobaczył co znajduje się po drugiej stronie i stanął jak wryty z szeroko otwartymi ustami.

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Famir
Kierowca widząc, jak ręka Joe'go zaciska się na broni, zachichotał. - Nie bój żaby, kolo! Baron jak-mu-tam..., Billy, jak on się zwie? - Zawołał przez tylnią szybkę do kolegi. Ten odkrzyknął - Farlen, czy cuś! -. Kierowca kontynuował - Tak tak, Fralen. No on się martwił, żeby mu mutasy nie zgarneli speca do roboty. A że jego chłopaczków nie było w pobliżu, ucapił nas w karczmie i obiecał gamble za dowiezienie ciebie do Redhill. Żywego.- Mówiąc ostatnie słowo, zarechotał. Potem jechali w milczeniu aż do granic miasteczka. Pickup nie zatrzymywany przejechał przez bramę w ogrodzeniu i pomknął w stronę centum wioski.
Seto
Max odstawiając beczki ujżał jeszcze parę metrów ciemnego korytarza, potem na prawo z otwartych drzwi biło owo dziwne światło. Dalej w głąb korytarza co jakiś czas na suficie były pojedyńcze, słabo świecące żarówki, a następnie zakręt w lewo o 90 stopni. Z drzwi na prawo słychać było metaliczne odgłosy. Wilk cichutko warczał, ale nie atakował, więc w pomieszczeniu byli ludzie.
Sabrae Xoraim
Podłogę pokrywał kilkucentymetrowy kurz. W donicach stały uschłe kwiaty. Naprzeciw drzwi, z których wyszedł Mat były inne, identyczne. Paliła się nad nimi czerwona lampka. Mat popatrzł nad "swoje" drzwi. Tu równierz czerwona lampka... Na prawo była taka sama para drzwi (w kompleksie były 4 hibernatory). Nad jednymi drzwiami paliła się czerwona lampka, nad drugimi zielona. Dalej były jedne drzwi z napisem "sterownia". Były lekko uchylone. Nad nimi wisiał niedziałający zegar. Na lewo były drzwi z napisem "wyjście" oraz ze strzałką do góry z napisem "parking".
Kierowca widząc, jak ręka Joe'go zaciska się na broni, zachichotał. - Nie bój żaby, kolo! Baron jak-mu-tam..., Billy, jak on się zwie? - Zawołał przez tylnią szybkę do kolegi. Ten odkrzyknął - Farlen, czy cuś! -. Kierowca kontynuował - Tak tak, Fralen. No on się martwił, żeby mu mutasy nie zgarneli speca do roboty. A że jego chłopaczków nie było w pobliżu, ucapił nas w karczmie i obiecał gamble za dowiezienie ciebie do Redhill. Żywego.- Mówiąc ostatnie słowo, zarechotał. Potem jechali w milczeniu aż do granic miasteczka. Pickup nie zatrzymywany przejechał przez bramę w ogrodzeniu i pomknął w stronę centum wioski.
Seto
Max odstawiając beczki ujżał jeszcze parę metrów ciemnego korytarza, potem na prawo z otwartych drzwi biło owo dziwne światło. Dalej w głąb korytarza co jakiś czas na suficie były pojedyńcze, słabo świecące żarówki, a następnie zakręt w lewo o 90 stopni. Z drzwi na prawo słychać było metaliczne odgłosy. Wilk cichutko warczał, ale nie atakował, więc w pomieszczeniu byli ludzie.
Sabrae Xoraim
Podłogę pokrywał kilkucentymetrowy kurz. W donicach stały uschłe kwiaty. Naprzeciw drzwi, z których wyszedł Mat były inne, identyczne. Paliła się nad nimi czerwona lampka. Mat popatrzł nad "swoje" drzwi. Tu równierz czerwona lampka... Na prawo była taka sama para drzwi (w kompleksie były 4 hibernatory). Nad jednymi drzwiami paliła się czerwona lampka, nad drugimi zielona. Dalej były jedne drzwi z napisem "sterownia". Były lekko uchylone. Nad nimi wisiał niedziałający zegar. Na lewo były drzwi z napisem "wyjście" oraz ze strzałką do góry z napisem "parking".
Hakuna matata!


-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Mat przejęty nie wiedział co robić "coś tu musiało pujść bardzo nie tak.. Obawiam się, że nie będzie kogo ochrzanić za awarie hibernatora" Najpierw skierował swe kroki do strowni, aby dowiedzieć się, co z resztą hibernatusów, załogi, która miała opowiedziec potomnym jak wyglądał świat na początku XXI w. Niestety cel ich misji ulegnie sporej zmianie...

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2005, 18:54
- Numer GG: 5649299
- Lokalizacja: Karak-Busko
- Kontakt:
Morgan
Spojrzał na speca a potem zaczał nasłuchiwać wyjąwszy i odbezpieczywszy broń. Tylko tego brakowało, żeby przyszwędał się tu jakiś pies lub mutant. Choć znając Rasbacka mógł to być jeden z eksperymentów, który uciekł.
- Doktorku, bądź tak na wszelki wypadek blisko swojej spluwy. Coś chyba kręci się w starym tunelu niedaleko - rzekł do speca. Tuż po tym w lewej dłoni pojawił się wyjęty bagnet.
Spojrzał na speca a potem zaczał nasłuchiwać wyjąwszy i odbezpieczywszy broń. Tylko tego brakowało, żeby przyszwędał się tu jakiś pies lub mutant. Choć znając Rasbacka mógł to być jeden z eksperymentów, który uciekł.
- Doktorku, bądź tak na wszelki wypadek blisko swojej spluwy. Coś chyba kręci się w starym tunelu niedaleko - rzekł do speca. Tuż po tym w lewej dłoni pojawił się wyjęty bagnet.
Każdy kiedyś umiera, ale to do nas należy wybór jak ruszymy na spotkanie tej, która na nas zawsze czeka.


-
- Majtek
- Posty: 105
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 21:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Świat Wynurzony
Pewnie bym się odzywał, gdyby w rekrutacji pojawiło się chociaż 5 liter -> "START" <- tyle by wystarczyło. Niebiorąc udziału w sesjach, poprostu tam nie zaglądałem bo i po co.
----------
Martin Trott
Siedząc z tej klitce, w dodatku pod nadzorem, to każdemu by się odechciało. Dłubiąc przy wszczepach miał dużo czasu na wymyślanie co zrobić Wranleyowi za takie wpuszczenie w kanał
"Lekka i przyjemna robota co? Zrobie wyjątek i OSOBIŚCIE wsadzę mu dupsko jeden z tych gadżetów."
Warczenie wydało się Martinowi jakby znajome... zwierzęce.
"Pies ? Tutaj ?"
- Zaczekaj, pójdę z Tobą. - powiedział Martin zabierając karabin - Myślę, że to warczenie psa. Ale jeśli warczy to pewnie nie jest sam. Miałem kiedyś psa, ostrzegał mnie przez obcymi podchdzącymi do domu.
Spec wstał i ruszył za Morganem.
- Pozatym może już czas ruszyć się z tej nory. Widzę że Tobie też tutejszy klimat nie odpowiada. - mówiąc to krzywo się uśmiechnął i przymknął jedno oko.
----------
Martin Trott
Siedząc z tej klitce, w dodatku pod nadzorem, to każdemu by się odechciało. Dłubiąc przy wszczepach miał dużo czasu na wymyślanie co zrobić Wranleyowi za takie wpuszczenie w kanał
"Lekka i przyjemna robota co? Zrobie wyjątek i OSOBIŚCIE wsadzę mu dupsko jeden z tych gadżetów."
Warczenie wydało się Martinowi jakby znajome... zwierzęce.
"Pies ? Tutaj ?"
- Zaczekaj, pójdę z Tobą. - powiedział Martin zabierając karabin - Myślę, że to warczenie psa. Ale jeśli warczy to pewnie nie jest sam. Miałem kiedyś psa, ostrzegał mnie przez obcymi podchdzącymi do domu.
Spec wstał i ruszył za Morganem.
- Pozatym może już czas ruszyć się z tej nory. Widzę że Tobie też tutejszy klimat nie odpowiada. - mówiąc to krzywo się uśmiechnął i przymknął jedno oko.


-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Przepraszam za niedopatrzenie(a). To moja pierwsza sesja na forum (którą prowadzę.).
BLACKSoul i Kloner
Marcus zamówił jajecznicę u barmana. Ten już chciał go spławić, ale zobaczył jego szaty, więc potulnie usmarzył jajecznicę. Potem posłał jednego z kuchcików, żeby podał posiłek do stolika.
Marcus patrząc nad ramieniem biedaka ujżał, jak kobieta przy barze spoglądnęła na zegarek (swoją drogą musi być bogata, skoro ma działający zegarek.) i zawołała: - OK, panowie, koniec czasu dla "chłopstwa", czas na arystokrację. Wasz umiłowany władca itepe przyjeżdża na kolację, więc mówimy DO WIDZENIA. - Dwaj miejscowi wstali powoli od stolika, i marudząc wyszli na zewnątrz. Kobieta zwróciła się w stronę Marcusa i jego biednego towarzysza. - A panowie co? -. Była przy barze, więc nie widzała stroju Marcusa, dodatkowo siedzącego w cieniu.
Znowu poślizg, bardzo przepraszam
Seto
Max zaglądnął do pomieszczenia i ujżał trzy rzeczy: Pierwszą było światło na suficie. Nie było to światło zwykłej żarówki ani słońca, ani ogniska. O wiele później Max dowiedział się, że to nazywa się jarzeniówka. Ale błyskawicznie otrząsnął się ze zdumienia, bo w pomieszczeniu byli ludzie: Jeden wielki, umięśnoiony, na pewno urodzony wojownik, a drugi Ludzie byli ostrożni i uzbrojeni. Max nie wiedział co robić. Nagle zza jego pleców wybiegł wilk i błyskawicznie rzucił się na wielkiego człowieke, powalił na ziemię i ... zaczął lizać po twarzy niczym jakiś psiak! Max pomyślał, że to musi być szczególny człowiek - Wilk nigdy nie lizał nikogo oprócz Maxa!
Seto, dobrze by było, jakby twój wilk miał jakieś imię
.
Dhagar i ZauraK
Gdy Morgan i Martin chcieli wyjżeć na korytaż, zobaczyli głowę z czarnymi włosami, a potem resztę dzikusa wyglądjącą zza drzwi. Wydawało im się, że dzikus ich jakby nie widzi, tylko patrzy ze zdumieniem na jarzeniówkę na suficie. Po kródkiej chwili otrząsnął się z tego "transu" i spojrzał na Morgana i Martina, z zaskoczeniem i lekkim strachem. Nagle zza jego pleców wyskoczył wielki, czarny wilk i rzucił się na Morgana. Powalił go na ziemię. Morgan jedną ręką odpychał wilka, a drówą już zamierzał zadać cios bagnetem, gdy poczuł na twarzy nie kły, ale... język. Wilk najzwyczajniej w świecie go lizał.
"Pocieszny widok!" Pomyślał Martin, widząc swego towarzysza na ziemi przygniecionego wilkiem. Wilk lizał go i radośnie merdał ogonem. "Jak on to robi?" Pomyślał. Jego towarzysz miał ciekawe zdolności. A może to po prostu jakiś dziwny wilk?
Famir
Przejechali przez wioskę. Po drodze Joe zauważył wypasioną limuzynę przed zajazdem. Pilnowało jej dwóch strażników. "Każdy by się połakomił na niestrzeżoną." pomyślał Joe. Dojechali do dużego budynku, znajdującego się na pagórku górującym nad wioską. To pewnie siedziba "władcy". Zatrzymali się. Kierowca wysiadł i powiedział. - Kolo, poczekaj chwilkę, skoczę coś załatwić. Przez ten czas Billy dotrzyma ci towarzystwa. - Skinął na towarzysza, żeby zeszedł z paki i stanął obok pickupa. Potem kierowca wszedł do budynku.
Sabrae Xoraim
Matt wszedł do sterowni. Pół ściany zajmowały monitory. Po większości latały jakieś cyferki, a cztery najwięsze pokazywały coś innego. Po kolei od lewej: Pusty hibernator, z naklejonym napisem "Opuszczono 11.06.2014", następny też pusty, z napisem "Opuszczono 18.08.2020". Kolejny hibernator również był pusty. Matt domyślił się, że to jego własny. Wygląda na to, że te hibernatory miały wadę fabryczną. Ale coś przykuło uwagę Matta: na czwartym ekranie ujżał znajomka pogrążonego w hibernacji. No nie! to Mike! Tej twarzy nigdy by nie pomylił! Przypomniał sobie, że Mike przypadkiem do nch dołączył, w wyniku jakiegoś zakładu, czy co. Matt jak najprędzej chciał obudzić przyjaciela. Rozglądnął się: pod karzdym z ekranów znajdowała się dźwignia. Zapewne służyła do wybudzania.
BLACKSoul i Kloner
Marcus zamówił jajecznicę u barmana. Ten już chciał go spławić, ale zobaczył jego szaty, więc potulnie usmarzył jajecznicę. Potem posłał jednego z kuchcików, żeby podał posiłek do stolika.
Marcus patrząc nad ramieniem biedaka ujżał, jak kobieta przy barze spoglądnęła na zegarek (swoją drogą musi być bogata, skoro ma działający zegarek.) i zawołała: - OK, panowie, koniec czasu dla "chłopstwa", czas na arystokrację. Wasz umiłowany władca itepe przyjeżdża na kolację, więc mówimy DO WIDZENIA. - Dwaj miejscowi wstali powoli od stolika, i marudząc wyszli na zewnątrz. Kobieta zwróciła się w stronę Marcusa i jego biednego towarzysza. - A panowie co? -. Była przy barze, więc nie widzała stroju Marcusa, dodatkowo siedzącego w cieniu.
Znowu poślizg, bardzo przepraszam
Seto
Max zaglądnął do pomieszczenia i ujżał trzy rzeczy: Pierwszą było światło na suficie. Nie było to światło zwykłej żarówki ani słońca, ani ogniska. O wiele później Max dowiedział się, że to nazywa się jarzeniówka. Ale błyskawicznie otrząsnął się ze zdumienia, bo w pomieszczeniu byli ludzie: Jeden wielki, umięśnoiony, na pewno urodzony wojownik, a drugi Ludzie byli ostrożni i uzbrojeni. Max nie wiedział co robić. Nagle zza jego pleców wybiegł wilk i błyskawicznie rzucił się na wielkiego człowieke, powalił na ziemię i ... zaczął lizać po twarzy niczym jakiś psiak! Max pomyślał, że to musi być szczególny człowiek - Wilk nigdy nie lizał nikogo oprócz Maxa!
Seto, dobrze by było, jakby twój wilk miał jakieś imię

Dhagar i ZauraK
Gdy Morgan i Martin chcieli wyjżeć na korytaż, zobaczyli głowę z czarnymi włosami, a potem resztę dzikusa wyglądjącą zza drzwi. Wydawało im się, że dzikus ich jakby nie widzi, tylko patrzy ze zdumieniem na jarzeniówkę na suficie. Po kródkiej chwili otrząsnął się z tego "transu" i spojrzał na Morgana i Martina, z zaskoczeniem i lekkim strachem. Nagle zza jego pleców wyskoczył wielki, czarny wilk i rzucił się na Morgana. Powalił go na ziemię. Morgan jedną ręką odpychał wilka, a drówą już zamierzał zadać cios bagnetem, gdy poczuł na twarzy nie kły, ale... język. Wilk najzwyczajniej w świecie go lizał.
"Pocieszny widok!" Pomyślał Martin, widząc swego towarzysza na ziemi przygniecionego wilkiem. Wilk lizał go i radośnie merdał ogonem. "Jak on to robi?" Pomyślał. Jego towarzysz miał ciekawe zdolności. A może to po prostu jakiś dziwny wilk?
Famir
Przejechali przez wioskę. Po drodze Joe zauważył wypasioną limuzynę przed zajazdem. Pilnowało jej dwóch strażników. "Każdy by się połakomił na niestrzeżoną." pomyślał Joe. Dojechali do dużego budynku, znajdującego się na pagórku górującym nad wioską. To pewnie siedziba "władcy". Zatrzymali się. Kierowca wysiadł i powiedział. - Kolo, poczekaj chwilkę, skoczę coś załatwić. Przez ten czas Billy dotrzyma ci towarzystwa. - Skinął na towarzysza, żeby zeszedł z paki i stanął obok pickupa. Potem kierowca wszedł do budynku.
Sabrae Xoraim
Matt wszedł do sterowni. Pół ściany zajmowały monitory. Po większości latały jakieś cyferki, a cztery najwięsze pokazywały coś innego. Po kolei od lewej: Pusty hibernator, z naklejonym napisem "Opuszczono 11.06.2014", następny też pusty, z napisem "Opuszczono 18.08.2020". Kolejny hibernator również był pusty. Matt domyślił się, że to jego własny. Wygląda na to, że te hibernatory miały wadę fabryczną. Ale coś przykuło uwagę Matta: na czwartym ekranie ujżał znajomka pogrążonego w hibernacji. No nie! to Mike! Tej twarzy nigdy by nie pomylił! Przypomniał sobie, że Mike przypadkiem do nch dołączył, w wyniku jakiegoś zakładu, czy co. Matt jak najprędzej chciał obudzić przyjaciela. Rozglądnął się: pod karzdym z ekranów znajdowała się dźwignia. Zapewne służyła do wybudzania.
Hakuna matata!

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
sorka że nie odpisałem, ale nie było nowego postu, tylko edytowałeś, więc nie przyszło mi powiadomnienie. Już wczoraj chciałem odpisać ale prąd wyłączyli
Nadrabiam zaległości 
Mat:
Mat ucieszony wizją zobaczenia kumpla z coledgu jeszcze, pociągnął dźwignię mając nadzieję, że to go obudzi i razem wyjdą z "Kompleksu Długotrwałej Hibernacji Najnowszej Generacji Firmy Hiberteh sp. z.o.o.". *Ciekawe co robił od Coledgu? Czym się zajmował zanim został zahibernowany i czemu zahibernował się* - Rozmyślał Mat oczekując na odpowiedź systemu. Cały czas mając nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze, razem znajda obecną siedzibę firmy i zostaną im przydzielone inne hibernatory. W tym momencie zaburczało mu w brzuchu. *No tak, mówili żeby do swojego sejfu zapakować nie tylko osobiste rzeczy, ale także długoterminową żywność, gdzyż hibernacji zawsze towarzyszy uczucie głodu. Standartowo w sejfach znajdowały się podstawowe artykuły potrzebne do przeżycia, jak śpiwór czy komplet sztućców. Mówili że to na wypadek, gdyby coś poszło nie tak w czasie hibernacji. Oczywiście żadnej wojny nie brano pod uwagę, dzięki "Miedzynarodowej Radzie Bezpieczeństwa" czuwającej, aby żaden kraj nie zaatakował drugiego. Mówili o zagrożeniach typu: awaria elektrowni termojądrowej, czy uderzenie meteorytu. W każdym razie, razem pójdziemy do sejfów i zjemy coś. Chyba nawet zapakowałem butelkę Caberne Savignol z dobrego 2011 rocznika.*


Mat:
Mat ucieszony wizją zobaczenia kumpla z coledgu jeszcze, pociągnął dźwignię mając nadzieję, że to go obudzi i razem wyjdą z "Kompleksu Długotrwałej Hibernacji Najnowszej Generacji Firmy Hiberteh sp. z.o.o.". *Ciekawe co robił od Coledgu? Czym się zajmował zanim został zahibernowany i czemu zahibernował się* - Rozmyślał Mat oczekując na odpowiedź systemu. Cały czas mając nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze, razem znajda obecną siedzibę firmy i zostaną im przydzielone inne hibernatory. W tym momencie zaburczało mu w brzuchu. *No tak, mówili żeby do swojego sejfu zapakować nie tylko osobiste rzeczy, ale także długoterminową żywność, gdzyż hibernacji zawsze towarzyszy uczucie głodu. Standartowo w sejfach znajdowały się podstawowe artykuły potrzebne do przeżycia, jak śpiwór czy komplet sztućców. Mówili że to na wypadek, gdyby coś poszło nie tak w czasie hibernacji. Oczywiście żadnej wojny nie brano pod uwagę, dzięki "Miedzynarodowej Radzie Bezpieczeństwa" czuwającej, aby żaden kraj nie zaatakował drugiego. Mówili o zagrożeniach typu: awaria elektrowni termojądrowej, czy uderzenie meteorytu. W każdym razie, razem pójdziemy do sejfów i zjemy coś. Chyba nawet zapakowałem butelkę Caberne Savignol z dobrego 2011 rocznika.*

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Dobra powiedzmy że wilk nazywa się: Gilt.
Max
Max opuścił łuk. Witam -powiedział lekko przestraszony. Gdzie ja jestem? Bo wszedłem do jakichś podziemi i nie wiem gdzie trafiłem...-Mówił dalej. Był zdziwiony zachowaniem Gilta. Max usiłował sobie przypomnie co jaką ch*lere tu właził. Ach przepraszam za niego -Dodał po chwili i zachołał: Chodź tu!. Wilk natychmiast podszedł do Maxa i zaczął lizac go po dłoni.
Max
Max opuścił łuk. Witam -powiedział lekko przestraszony. Gdzie ja jestem? Bo wszedłem do jakichś podziemi i nie wiem gdzie trafiłem...-Mówił dalej. Był zdziwiony zachowaniem Gilta. Max usiłował sobie przypomnie co jaką ch*lere tu właził. Ach przepraszam za niego -Dodał po chwili i zachołał: Chodź tu!. Wilk natychmiast podszedł do Maxa i zaczął lizac go po dłoni.

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Marcus
Ksiądz szybko wstał z siedzenia, ukazując swój habit i płaszcz oficerski. Dziewczyna zrobiła parę kroków w tył, ujrzawszy tatuaż zdobiący twarz Marcusa. Inkwizytor nie pokazywał broni, by nie przestrarzyć dodatkowo dziewczyny.
"Bóg mnie uchroni"
Klecha przeżuwszy jajecznicę, zaczął mówić:
- Nie wiem jak mój towarzysz, ale ja chętnię zapoznam się z arystokracją, miła pani. Chyba nie wyrzucicie podróżującego i głodnego księdza z lokalu? W dodatku dawnego generała wojsk? - zadał pytanie Marcus, ukazując odznaki przypięte do jego płaszcza oficerskiego.
Ksiądz szybko wstał z siedzenia, ukazując swój habit i płaszcz oficerski. Dziewczyna zrobiła parę kroków w tył, ujrzawszy tatuaż zdobiący twarz Marcusa. Inkwizytor nie pokazywał broni, by nie przestrarzyć dodatkowo dziewczyny.
"Bóg mnie uchroni"
Klecha przeżuwszy jajecznicę, zaczął mówić:
- Nie wiem jak mój towarzysz, ale ja chętnię zapoznam się z arystokracją, miła pani. Chyba nie wyrzucicie podróżującego i głodnego księdza z lokalu? W dodatku dawnego generała wojsk? - zadał pytanie Marcus, ukazując odznaki przypięte do jego płaszcza oficerskiego.

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
BLACKSoul i Kloner
Dziewczyna przez chwilę zaniemówiła, a potem odparła: - Tak, oczywiście, pan barona na pewno będze chętny ugoscić tak znamienitego gościa. A ten tam? - Zerknęła na Franka. - Pan go zna?
W tej chwili do karczmy wkroczyło sześciu ludzi: Jeden potężny, ubrany w garnitur i podpierający się laską, wykonaną z jakiegoś błyszczącego drewna i metalu. Wyglądał na około 50 lat, to pewnie baron. Na głowie miał kapelusz pasujący do garnituru. Ręce błyszczały mu się od sygnetów. Kolenym przybyszem był wysoki, smukły jegomość, również w garniturze. Cień kapelusza sprawiał, że Marcus i Frank nie widzieli jego twarzy. Z pozostałych jeszcze dwaj mieli garnitury, wyglądali jak bliźniaki - takie same garnitury, twarze, postawy, spojżenia. Byli podobni do gościa z lagą, ale młodsi. Pewnie synowie. Reszta gości była uzbrojona po zęby, pewnie ochrona.
Dziewczyna podbiegła do do gościa z lagą i szeptała mu coś do ucha. Ten odparł - Dziekuję, Lara. - Po czym zwrócił się do Marcusa. - Drogi panie, czy zechciał by pan wieczerzać z mną i moimi towarzyszami? Chętnie dowiem się, co tam poza naszą osadą się dzieje. Uch, panski towarzysz też coś zje? - Dodał z wyższością, patrząc na Franka.
Po chwili przybiegł karcznarz, i gnąc się w ukłonach, zaprosił wszystkich do stołu. Marcusa posadził po prawej stonie baron, a Franka na samym końcu stołu. (Nie znęcam się, ale szczur to szczur
) Jeden ochroniarz stanął za baronem, drugi z szczupłym kolesiem , a trzeci przy drzwiach.
Karczmarz podał gulasz, a baron zapytał: - A więc, co pana tu sprowadza, panie generale? A w ogóle jak się pan zwie?
Sabrae Xoraim
Mat nacisnął dźwignię. Ujrzał na monitorze, jak Mike powoli wraca do życia. Teraz zobarczył na ścianie panel sterowania. Za jego pomocą otwiera się drzwi do komór hibernacyjnych (to Mat wyczytał z instrukcji zapisanej na ścianie). Można je otworzyć za pomocą przycisków znajdujących się na panelu, albo kartą użytkownika znajdującą się w komorze hibernacyjnej. Mat mógł wybrać tylko pierwszą możliwość.
Seto, musisz czekać na reakcję ZauraK'a i Dhagar'a
Dziewczyna przez chwilę zaniemówiła, a potem odparła: - Tak, oczywiście, pan barona na pewno będze chętny ugoscić tak znamienitego gościa. A ten tam? - Zerknęła na Franka. - Pan go zna?
W tej chwili do karczmy wkroczyło sześciu ludzi: Jeden potężny, ubrany w garnitur i podpierający się laską, wykonaną z jakiegoś błyszczącego drewna i metalu. Wyglądał na około 50 lat, to pewnie baron. Na głowie miał kapelusz pasujący do garnituru. Ręce błyszczały mu się od sygnetów. Kolenym przybyszem był wysoki, smukły jegomość, również w garniturze. Cień kapelusza sprawiał, że Marcus i Frank nie widzieli jego twarzy. Z pozostałych jeszcze dwaj mieli garnitury, wyglądali jak bliźniaki - takie same garnitury, twarze, postawy, spojżenia. Byli podobni do gościa z lagą, ale młodsi. Pewnie synowie. Reszta gości była uzbrojona po zęby, pewnie ochrona.
Dziewczyna podbiegła do do gościa z lagą i szeptała mu coś do ucha. Ten odparł - Dziekuję, Lara. - Po czym zwrócił się do Marcusa. - Drogi panie, czy zechciał by pan wieczerzać z mną i moimi towarzyszami? Chętnie dowiem się, co tam poza naszą osadą się dzieje. Uch, panski towarzysz też coś zje? - Dodał z wyższością, patrząc na Franka.
Po chwili przybiegł karcznarz, i gnąc się w ukłonach, zaprosił wszystkich do stołu. Marcusa posadził po prawej stonie baron, a Franka na samym końcu stołu. (Nie znęcam się, ale szczur to szczur

Karczmarz podał gulasz, a baron zapytał: - A więc, co pana tu sprowadza, panie generale? A w ogóle jak się pan zwie?
Sabrae Xoraim
Mat nacisnął dźwignię. Ujrzał na monitorze, jak Mike powoli wraca do życia. Teraz zobarczył na ścianie panel sterowania. Za jego pomocą otwiera się drzwi do komór hibernacyjnych (to Mat wyczytał z instrukcji zapisanej na ścianie). Można je otworzyć za pomocą przycisków znajdujących się na panelu, albo kartą użytkownika znajdującą się w komorze hibernacyjnej. Mat mógł wybrać tylko pierwszą możliwość.
Seto, musisz czekać na reakcję ZauraK'a i Dhagar'a
Hakuna matata!

-
- Marynarz
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49
"Crazy" Joe
Jou czekał... czekał... wkońcu się położył i spojrzał w niebo i zaczął śpiewać
-"Piwa, Piwa, Piiiiiwaaa dajcie!!! a jak umreee poooooochowajcie!!!!! Na zielonej uuuukrainie!!!! Przy kochanej meeeej maszynie!!!! ...."
Joe sobie śpiewał... gdyby ktoś go zobaczył to by pomyślał że dostał w łeb łopatą treoche za mocno
Jou czekał... czekał... wkońcu się położył i spojrzał w niebo i zaczął śpiewać
-"Piwa, Piwa, Piiiiiwaaa dajcie!!! a jak umreee poooooochowajcie!!!!! Na zielonej uuuukrainie!!!! Przy kochanej meeeej maszynie!!!! ...."
Joe sobie śpiewał... gdyby ktoś go zobaczył to by pomyślał że dostał w łeb łopatą treoche za mocno

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Famir
Billy już zmęczył się zatykaniem uszu, więc podbiegł do pickupa, i z paki wyciągnął dwie butelki piwa. Miejscowego, pochodzącego z prymitywnego browaru w Redhill. Billy podał Joe'owi jedną ze spojżeniem zbitego psa i powiedział ze współczuciem: - Ciężka była ta łopata? -. Potem nie czekając na odpowieź powiedział - To ja może pójdę po szefa. - To mówiąc szybko pobiegł do budynku i zniknął we drzwiach.
Billy już zmęczył się zatykaniem uszu, więc podbiegł do pickupa, i z paki wyciągnął dwie butelki piwa. Miejscowego, pochodzącego z prymitywnego browaru w Redhill. Billy podał Joe'owi jedną ze spojżeniem zbitego psa i powiedział ze współczuciem: - Ciężka była ta łopata? -. Potem nie czekając na odpowieź powiedział - To ja może pójdę po szefa. - To mówiąc szybko pobiegł do budynku i zniknął we drzwiach.
Hakuna matata!

-
- Marynarz
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49
