[Septerra Core] Wojna Wichrów

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
- Jak chcesz, możesz to tak nazwać, ale nie zabijam ani nie łapie ludzi za pieniądze. Ja raczej szukam i zdobywam wartościowe rzeczy i gotówkę. Sam rozumiesz, z czegoś trzeba żyć, a mam pewne talenty.... O co chodzi człowieku ?? I ile dajesz??

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Simano
- Tak potrzebuję Cię, bo musimy odnaleźć pewną rzecz... Taką kartę, ale zapewne Cię to nie zainteresuje, co nie? Dlatego bierz całą moją forsę i myślę, że będziemy kwita - Nieznajomy wydawał się zdesperowany.
Ten wstawiony koleś dziwnie się przyglądał waszej dwójce, a szczególnie mieszkowi tego Wybrańca, czujesz, że coś wisi w powietrzu.
Havoc i Shikor
Nagle ze strony laboratorium w waszą stronę poleciały pociski. Dwóch waszych zestrzelili, wy jeszcze trzymacie się w powietrzu. Shikor, dostrzegasz w dole górską drogę na której możecie spróbować wylądować.
Famir
Wybraniec próbował kolejny raz skupić w sobie energię... Jednakże nie potrafił tego dokonać. Piła zbliżała się nieubłaganie do jego czaszki...
Nagle rozległ się alarm. Cyborgi odłożyły piłę i wybiegły z pomieszczenia. Przez przypadek przecięły ci lekko więzy przy ręce.
Shane
W pomieszczeniu rozległ się alarm i cyborgi wybiegły stamtąd. Dziękujesz Mardukowi za to szczęście (lub Dogo za taki kawał) i rwiesz się w więzach. W końcu się luzują i udaje Ci się uwolnić głowę (przy okazji raniąc się nieznacznie w szyję)
- Tak potrzebuję Cię, bo musimy odnaleźć pewną rzecz... Taką kartę, ale zapewne Cię to nie zainteresuje, co nie? Dlatego bierz całą moją forsę i myślę, że będziemy kwita - Nieznajomy wydawał się zdesperowany.
Ten wstawiony koleś dziwnie się przyglądał waszej dwójce, a szczególnie mieszkowi tego Wybrańca, czujesz, że coś wisi w powietrzu.
Havoc i Shikor
Nagle ze strony laboratorium w waszą stronę poleciały pociski. Dwóch waszych zestrzelili, wy jeszcze trzymacie się w powietrzu. Shikor, dostrzegasz w dole górską drogę na której możecie spróbować wylądować.
Famir
Wybraniec próbował kolejny raz skupić w sobie energię... Jednakże nie potrafił tego dokonać. Piła zbliżała się nieubłaganie do jego czaszki...
Nagle rozległ się alarm. Cyborgi odłożyły piłę i wybiegły z pomieszczenia. Przez przypadek przecięły ci lekko więzy przy ręce.
Shane
W pomieszczeniu rozległ się alarm i cyborgi wybiegły stamtąd. Dziękujesz Mardukowi za to szczęście (lub Dogo za taki kawał) i rwiesz się w więzach. W końcu się luzują i udaje Ci się uwolnić głowę (przy okazji raniąc się nieznacznie w szyję)
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Kloner
-Chłopcze, czy nie chciał byś, zemną podrużować? Mogę cię wiele nauczyć-Powiedział człowiek, cały czas patrząc się w jego oczy, te toczy w których tyło coś, co kazało mu to powiedzieć, te oczy które z kądź zna
-Chłopcze, czy nie chciał byś, zemną podrużować? Mogę cię wiele nauczyć-Powiedział człowiek, cały czas patrząc się w jego oczy, te toczy w których tyło coś, co kazało mu to powiedzieć, te oczy które z kądź zna
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Shimano:
- Wystarczająco pouczający będzie twój kiesek, z pieniędzmi w środku. - Powiedział odbierając kiesek z ręki wybrańca i chowając go w najgłębszej kieszeni. Następnie wypił pozostały płyn z szklanki i wstał. - Lepiej chodźmy stąd. Im szybciaj znajdziemy twoją pierdołę, tym szybciej będe znów wolny.
- Uśmiechnął się do nowego pracodawcy zmierzając ku wyjściu. jak zwykle, na wszelki wypadek położył ręke na rękojeści miecza.
- Wystarczająco pouczający będzie twój kiesek, z pieniędzmi w środku. - Powiedział odbierając kiesek z ręki wybrańca i chowając go w najgłębszej kieszeni. Następnie wypił pozostały płyn z szklanki i wstał. - Lepiej chodźmy stąd. Im szybciaj znajdziemy twoją pierdołę, tym szybciej będe znów wolny.


(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Havoc z trudem manewrował między nadlatującymi pociskami. -Nie wiem, czy dam radę! - Krzyknął w stronę żołnierza -Ale najwyżej się rozbijemy!
Skierował maszynę w stronę drogi, jednocześnie komunikując się z pozostałymi przy życiu załogami samolocików -Chłopaki, za mną! lądujemy na tej drodze! Po czym całą swoją uwagę skierował na prowadzenie samolociku
- Havoc, postaraj się!!- szepnął. Z największym trudem manewrował, umykając przed pociskami, jednocześnie utrzymując kurs.
Skierował maszynę w stronę drogi, jednocześnie komunikując się z pozostałymi przy życiu załogami samolocików -Chłopaki, za mną! lądujemy na tej drodze! Po czym całą swoją uwagę skierował na prowadzenie samolociku
- Havoc, postaraj się!!- szepnął. Z największym trudem manewrował, umykając przed pociskami, jednocześnie utrzymując kurs.
Hakuna matata!

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Shane
Zaklął, widząc cienką strużkę krwi spływającą po szyi. Szybko, uwolnij się i rozetnij mi więzy! Musimy się pospieszyć, nie wiadomo, czy nie wrócą!-krzyknął do swojego pracodawcy. Zaczął szarpać się w więzach, próbując uwolnić ręce.
Zaklął, widząc cienką strużkę krwi spływającą po szyi. Szybko, uwolnij się i rozetnij mi więzy! Musimy się pospieszyć, nie wiadomo, czy nie wrócą!-krzyknął do swojego pracodawcy. Zaczął szarpać się w więzach, próbując uwolnić ręce.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Marynarz
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49
Famir
Chłopak widzac że może sie uwolnić skoncentrował sie i szarpnął sie z całej siły by przerwać więzy ręki. Następonie próbowł sie rozwiązać lub sięgnąć po coś ostrego i przciąc więzy. Następnie miał zamiar pobiec i uwolnić najemnika cały czas sie uważnie rozglądając i starając sie dostrzec swój miecz...
"nie wyjde stąd bez tego miecza..." - pomyślał
Chłopak widzac że może sie uwolnić skoncentrował sie i szarpnął sie z całej siły by przerwać więzy ręki. Następonie próbowł sie rozwiązać lub sięgnąć po coś ostrego i przciąc więzy. Następnie miał zamiar pobiec i uwolnić najemnika cały czas sie uważnie rozglądając i starając sie dostrzec swój miecz...
"nie wyjde stąd bez tego miecza..." - pomyślał

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Kloner i Shimano
Wstaliście od Baru, tak naprawdę bez żadnego pomysłu, jak zejść na niższą powłokę. Kiedy wyszliście z budynku uderzył was smród dżungli pod miastem, śmieci i zła wypełniającego to miejsce. Zaraz za Wami wyszedł nawalony łowca nagród, albo jakiś bandyta i rzekł przepitym głosem:
S... stać... Mówie wam stóóójcie!
Żeby nadać swoim słowom jakiś lepszy wydźwięk ściągnął z pleców kilof, którym zapewne chciał rozbić wam czaszki.
Havoc i Shikor
Wylądowaliście tylko wy. Nie wiecie, co stało się z resztą statków - zapewne spadły. Stoicie teraz na górskiej drodze, buzuje w was adrenalina. Macie ok. 2km pieszej drogi do laboraatorium. Jest samo południe, jednakże te okolice słyną z tego, że kręca się tutaj wściekłe wilki...
Famir (Twój miecz leży zaraz obok dezintegratora Shanea) i Shane
Famir szybko wyrwałeś się z więzów, podbiegłeś do miecza, przeciąłeś więzy Shanea, a on zaraz podbiegł po swoją broń. Słyszycie wyraźnie dźwięk kroków i biegu cyborgów na metalowej podłodze, na której się poruszacie. Są dwa wyjścia - jedno które prowadzi w miejsce, gdzie udały się cyborgi i drugie - chyba do wewnątrz bazy.
Wstaliście od Baru, tak naprawdę bez żadnego pomysłu, jak zejść na niższą powłokę. Kiedy wyszliście z budynku uderzył was smród dżungli pod miastem, śmieci i zła wypełniającego to miejsce. Zaraz za Wami wyszedł nawalony łowca nagród, albo jakiś bandyta i rzekł przepitym głosem:
S... stać... Mówie wam stóóójcie!
Żeby nadać swoim słowom jakiś lepszy wydźwięk ściągnął z pleców kilof, którym zapewne chciał rozbić wam czaszki.
Havoc i Shikor
Wylądowaliście tylko wy. Nie wiecie, co stało się z resztą statków - zapewne spadły. Stoicie teraz na górskiej drodze, buzuje w was adrenalina. Macie ok. 2km pieszej drogi do laboraatorium. Jest samo południe, jednakże te okolice słyną z tego, że kręca się tutaj wściekłe wilki...
Famir (Twój miecz leży zaraz obok dezintegratora Shanea) i Shane
Famir szybko wyrwałeś się z więzów, podbiegłeś do miecza, przeciąłeś więzy Shanea, a on zaraz podbiegł po swoją broń. Słyszycie wyraźnie dźwięk kroków i biegu cyborgów na metalowej podłodze, na której się poruszacie. Są dwa wyjścia - jedno które prowadzi w miejsce, gdzie udały się cyborgi i drugie - chyba do wewnątrz bazy.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Marynarz
- Posty: 206
- Rejestracja: wtorek, 14 marca 2006, 22:49
Famir
Kiedy Famir chwycił rękojeść miecza poczuł ogarniający go spokój... poczuł lekki powiem wiatru bijący od ostrza broni jakby ta chciała się z nim przywitać... nastepnie przeciął więzy najemnika i stojąc pred wyborem postanowił że jeśłi ucieknie w głab bazy to i tak go złapią a tak mimo że bedzie walka to jest szansa na ucieczke... Zaklinacz ruszył z wyciągniętą bronią bez słowa w kieruku w którym pobiegły cyborgii...
Kiedy Famir chwycił rękojeść miecza poczuł ogarniający go spokój... poczuł lekki powiem wiatru bijący od ostrza broni jakby ta chciała się z nim przywitać... nastepnie przeciął więzy najemnika i stojąc pred wyborem postanowił że jeśłi ucieknie w głab bazy to i tak go złapią a tak mimo że bedzie walka to jest szansa na ucieczke... Zaklinacz ruszył z wyciągniętą bronią bez słowa w kieruku w którym pobiegły cyborgii...

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Shimano:
Bez cienia zaskoczenia, czy dezaprobaty, właściwie na beznamiętnej spokojnej twarzy lekko poruszyły się wargi. - Odejdź, jeżeli ci życie miłe. Powiedział spokojnie, bezbarwnym głosem wyciągając miecze. Trwało ot zaledwie ułamek sekundy, bo był na to przygotowany, niestety, jak zwykle przeczucie nie myliło go. Pijaczyna nie miał najmniejszych szans, nie opłacało się nawet rzucać sztyletem. Wystarczy jedno czyste cięcie w kark albo sztych w serce. Lecz po co od razu zabijać człowieka? Wystarczająco odstraszy go odcięcie dłoni albo ogłuszenie. Jeżeli pijaczek odejdzie, to będzie to zapewne jedna z lepszych decyzji jego życia. Myślał sobie Shimano, mając cichą nadzieję, że tak właśnie postąpi. W razie czego będzie próbował ogłuszyć przeciwnika lub go przewrócić. W ostateczności odetnie temu człowiekowi dłoń (tę z kilofem).
Bez cienia zaskoczenia, czy dezaprobaty, właściwie na beznamiętnej spokojnej twarzy lekko poruszyły się wargi. - Odejdź, jeżeli ci życie miłe. Powiedział spokojnie, bezbarwnym głosem wyciągając miecze. Trwało ot zaledwie ułamek sekundy, bo był na to przygotowany, niestety, jak zwykle przeczucie nie myliło go. Pijaczyna nie miał najmniejszych szans, nie opłacało się nawet rzucać sztyletem. Wystarczy jedno czyste cięcie w kark albo sztych w serce. Lecz po co od razu zabijać człowieka? Wystarczająco odstraszy go odcięcie dłoni albo ogłuszenie. Jeżeli pijaczek odejdzie, to będzie to zapewne jedna z lepszych decyzji jego życia. Myślał sobie Shimano, mając cichą nadzieję, że tak właśnie postąpi. W razie czego będzie próbował ogłuszyć przeciwnika lub go przewrócić. W ostateczności odetnie temu człowiekowi dłoń (tę z kilofem).

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Kloner
Człowiek z zainteresowaniem przygląda się poczynaniom swojego podopiecznego, patrzy jak radzi on sobie w życiu, i jakie ma umiejętności, jednak sam na wszelki wypadek przygotowuje się do ataku.
Człowiek z zainteresowaniem przygląda się poczynaniom swojego podopiecznego, patrzy jak radzi on sobie w życiu, i jakie ma umiejętności, jednak sam na wszelki wypadek przygotowuje się do ataku.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone
Shane
Nie wiem, czy dobrze robimy, idąc za nimi.-powiedział do swojego pracodawcy.-Alarm nie włączył się bez powodu. Tam może być niebezpiecznie, mogą walczyć, możemy dostać się w krzyżowy ogień, albo znowu nas złapią. Z drugiej strony, iść do środka bazy też nie jest zbyt mądrym posunięciem... -przestawił broń na pociski jonowe-sprawdzą się lepiej w walce z cyborgami. Przeładował i ruszył za Famirem.
Nie wiem, czy dobrze robimy, idąc za nimi.-powiedział do swojego pracodawcy.-Alarm nie włączył się bez powodu. Tam może być niebezpiecznie, mogą walczyć, możemy dostać się w krzyżowy ogień, albo znowu nas złapią. Z drugiej strony, iść do środka bazy też nie jest zbyt mądrym posunięciem... -przestawił broń na pociski jonowe-sprawdzą się lepiej w walce z cyborgami. Przeładował i ruszył za Famirem.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Hoist the banner high!! For Commoragh!

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Shikor
Może przy odrobinie szczęścia nie wpadniemy na wilki... -Powiedział żołnierz ponurym tonem wychodząc z samolotu. Przygotował po raz kolejny karabin do strzału i wskazał gestem ręki pilotowi aby szeł za nim. Sam ruszył powoli i ostrożnie na przud w strone laboratorium. Co jakiś czas odwracał się nerwowo i mierzył karabinem w różne punkty na horyzoncie. Wydawał się wiedzieć co robi.
Może przy odrobinie szczęścia nie wpadniemy na wilki... -Powiedział żołnierz ponurym tonem wychodząc z samolotu. Przygotował po raz kolejny karabin do strzału i wskazał gestem ręki pilotowi aby szeł za nim. Sam ruszył powoli i ostrożnie na przud w strone laboratorium. Co jakiś czas odwracał się nerwowo i mierzył karabinem w różne punkty na horyzoncie. Wydawał się wiedzieć co robi.

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Havoc
Havoc przez chwilę krzyczał w mikrofon, znajdujący się w hełmie. - Baza! Baza! Jesteście tam?! - Słyszał tylko szum. - Najgorzej, jak łaczność nawali. - Mruknął, po czym wyciągnął ze stateczku swoją broń, która teraz wyglądała jak gruba, krótka rura. Wziął też kilka akcesoriów do niej: minipiłę, ostrze, eletroniczny wytrych, latarkę i palnik. Na plecy zarzucił przenośną butlę do palika, oraz torbę z żelaznymi racjami. Potem dogonił żołnierza. - Niezłe bagno, co nie? - Mrukął, gdy już się zrównali. - Atakować we dwójkę na laboratorium, nie wiedząc nawet, co za paskudztwo w nim siedzi. -
Po czym zaczął bacznie rozglądać się dookoła, poszukując wzrokiem maszyn Jinamu lub dzikich bestii.
Havoc przez chwilę krzyczał w mikrofon, znajdujący się w hełmie. - Baza! Baza! Jesteście tam?! - Słyszał tylko szum. - Najgorzej, jak łaczność nawali. - Mruknął, po czym wyciągnął ze stateczku swoją broń, która teraz wyglądała jak gruba, krótka rura. Wziął też kilka akcesoriów do niej: minipiłę, ostrze, eletroniczny wytrych, latarkę i palnik. Na plecy zarzucił przenośną butlę do palika, oraz torbę z żelaznymi racjami. Potem dogonił żołnierza. - Niezłe bagno, co nie? - Mrukął, gdy już się zrównali. - Atakować we dwójkę na laboratorium, nie wiedząc nawet, co za paskudztwo w nim siedzi. -
Po czym zaczął bacznie rozglądać się dookoła, poszukując wzrokiem maszyn Jinamu lub dzikich bestii.
Hakuna matata!

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Havoc nie przystając wyjął z kieszeni minipiłę, i zręcznie przymocował ją do końca broni. Nacisnął przycisk aktywacji. Broń z cichym "ploff" potroiła swoją długość. Pilot na chwilkę włączył piłe, a gdy upewnił się że działa jak należy, wyłączył ją i złożył zpowrotem do normalnej długości. Z uśmiechem powiedział do żołnierza - Przezorny zawsze ubezpieczony.- Po czym nie zważając na brak odzewu, dalej rozglądał się po okolicy.
Hakuna matata!
