[Nieboracy E1] [Tu była nazwa, ale gdzieś się zgubiła]

[MAd Phantom]

Być może Detrytus nie zrozumiał przesłania, zawartego w krzyku Devila, a być może niemoce są bardziej zawodne niż to sie Devilowi wydawało...
Toteż nasz Rycerz Sic, nie mając nic lepszego do roboty, uderzył w sam środek trola, który pod wpływem impetu uderzenia zagłębił się po kolana w brudnej mazi... To nie było miękkie lądowanie - Devil miał jednak tyle szczęścia, że wylądował na rękach trola, przez co ma "tylko" dwie sine pręgi na plecach. Troll właśnie wpadł na genialny pomysł posunięcia sie dwa kroki w tył by ułatwić potworkowi lądownie.

Po chwili jednak Detrytus stał zdziwiony, mając wrażenie jakby nagle dziwnie zmalał i główkując skąd ta dziwna zielona poczwara, która przecież powinna leżeć dwa kroki przed nim, wzięła się na jego rękach... i czemu w jej oczach widać przerażenie? I po co gada wciąż "Je-e-e-sss-s-st-t-t-e-e-m-m-m-..."?

A dwa stwory najwyraźniej postanowiły skrócić dystans między naszymi bohaterami i swymi kleistymi cielskami...

[Haer'dalis]

Maciej Zgrabnadupcia (ale tylko dla kobiet)

Chcecie? Smakuje jak...kurczak! Tu studencina wyciagnal reke pelna szlamu w strone...dwoch wielkich kupek szlamu...eee a moze jednak nie bedziecie tego jesc...wygladacie na chorych...wiem! O Mocy Potezna we mnie siedzaca (co Ty tam wlasciwie robisz??) ulecz te dwie wielkie kupki szlamu!!

[MAd Phantom]

Moc chwilę pogdybała i stwierdziła "Ja? Leczyć... Jeszcze czego!" po czym dodała "Nie ma kupek szlamu - nie ma co leczyć, o!" I kupki szlamu zniknęły... a ku zdumieniu wszystkich w ich miejscu stały dwa, chude stwory, o czerwonej skórze, długich ogonach i rogach na łysych głowach...
- Coś mi tu nie gra... - świszczącym głosem powiedział stwór pierwszy
- Tylko co... już wiem! Nasz kamuflarz! - odpiszczał drugi
- Co z nim?
- Zniknął!
- Serio? Nie, to przecież niemożliwe... a może jednak.... rzeczywiście coś inaczej wygląda...
- I diabli wzieli element zaskoczenia...
- Jak to? Nie przypominam sobie abyśmy brali kogoś o tym imieniu....
- Mniejsza o to.... patrz! widzą nas!
- To co teraz robimy?
- hmmm... musimy sie naradzić....

Po chwili dwa stwory formują się w koło (?) i słychać tylko ciche piski i szmery...

[Haer'dalis]

Maciej Zgrabnadupcia (ale tylko dla kobiet)

Oooo wyzdrowieli! Hmm moment, moment...cos mi tu nie gra...gdy studencina tak sie zastanawial, naduzywany moment probowal uciec pokryjomu...niestety...moment, moment...aaa juz wiem! Czesc chlopaki! Jestem booostfo Maciej...a to jest moja Moc (przedstaw sie ladnie). Chcecie byc moimi wyznawcami? A tak wlasciwie, to o czym tak w tym kole gadacie?

[Dante]

Devil: Nie pchać już nigdy nie nie nieeee !!!!!!

[Karczmarz]

Detrytus

Tego było już za wiele, trol zupełnie nie wiedział co się dzieje i zareagował na tą sytuację jak zawsze czyli złością. Odrzucił 'twojego ojca', którego nadal trzymał na rękach i spróbował wygrzebać się ze szlamu, pomrukując gniewnie...

[Dante]

Devil:
WSTAJE I SPRAWDZAM CZY DZIAŁA MOJA RÓŻOWA LATARKA.

[Waltos]

Waltos Lodowy Tyłek:

W końcu się budzę w tym cholernym rowie. Powoli wstaję, zdejmuję moją szlafmycę z głowy, wykręcam ją, by nie wygladała jka mokra szmata... i widząc okrażających nas stworków, rzucam się na nich z młotem w łapie i z okrzykiem "Na potwory!", starając się zaatakować ich jakąś super - kombinacją...

[MAd Phantom]

Na dźwięk słów Macieja stwory obejżały się w waszym kierunku i zobaczyły nisko nadlatującego Devila:
- Ar ju tokig to meee? - wypiszczał drugi
- Czy widizsz to co ja? - zaryczł pierwszy
- Ooo! On ma kamuflarz! i czerwone włosy! -zapiszczł drugi - i do tego z każdą chwilą jest coraz większy!

Detrytus odrzucił Devila dokładnie (choć zapewne całkiem przypdkowo) w stronę do-niedawna-szlamowych bestii, a następnie począł wierzgać nogami, tym samym zagrzebując się coraz głębiej...

Devil lecąc (po raz kolejny) postanowił sprawdzić czy jego latarka działa - wyciągnął ją spod swej piża... kimono - jakimś cudem była sucha... nacisnął guziczek *ziuuu....bzzz....bzzz...bzzz* rozległ sie dźwięk - to działa! *PLASK!* (Ciało Devila, zgodnie z nieugiętymi prawami fizyki, uderzyło o szlam tuż przed dwoma stworami) -O! już nie!

Waltos widząć całe dwa, okrążające go (mimo iż stojące nieruchomo) stwory łapie młot i ruszaaa....AAAAA! Śliski (wszak wypaprany w zielonkawym smarze) młot, przy próbie wykonania super-hiper-ataku wysunał mu sie z ręki i upadł prosto na stopę...

- A może po prostu poczekamy, aż sami za nas wszystko zrobią? - zapiszczał jeden ze stworów do drugiego

[Haer'dalis]

Maciej Zgrabnadupcia (ale tylko dla kobiet)

Ar ju tokig tu mi? Eee a co to znaczy? Mo...tu zdesperowany moment zamachnal sie przecinkiem by powalic Macieja...ja mama (kimkolwiek by ona nie byla)nigdy nie...slowotok booostfa zostal nagle przerwany przez dziwny plask. Jak sie poznej okazalo, to moment trafil samego siebie przecinkiem i posliznal sie na kropce, po czym wpadl do szlamu...uczyla mnie obcych jezykow. A tak w ogole to czego od nas chcecie...ooo jaki fajny troll w zelaznych majtkach! Nagle odkrycie kompletnie zafascynowalo booostfo, wprawiajac Moc w totalne zaklopotanie. Moment, moment...w tym momencie dalo sie slyszec jakis dziwny bulgot dochodzacy spod szlamu...dlaczego tak traktujesz "twojego ojca", ktory nie lubi, gdy sie nazywa go Darth Debilem??

[Waltos]

Waltos Lodowy Tyłek:

Skaczę na jednej nodze i wrzeszczę z bólu, wi międzyczasie konteplując. Po chwili z moich brodatych ust (ewenement!) padają słowa:
- Czego od nas chcecie buroki jedne?!
Jeśli odpowiedź stworów będzie pozytywna (nie zabić nas), to się ich pytam, o co im chodzi. Jesli negatywna, to wycieram w trymiga mój młot ze śluzu i znowu się rzucam na jednego z nich z super - hiper atakiem, przy czym w drugiego rzucam moją super - szlafmycą w celu uduszenia smrodem (bomba gazowa)

[MAd Phantom]

- Słyszałeś go? - zapiszczał stwór wywijając, zakończonym grotem, ogonem
- On jest nagi! - wyszeptał drugi wlepiąc oczy w krasnoluda
- Chyba chce z nami pogadać....
- On jest nagi!
- Czego chcemy? Cóż gdzie to było...- zapiszczał przewracając kartki wnotesie...
- On jest nagi!
- taaaak... pozbyć sie ostatniej dziewicy... nie, to nie to...zdobyć duszę... nie... też nie... O! Tu!
- On jest nagi!
Potwór schował notes, zrobił straszliwą minę po czym rzekł:
- przysyła nas arcyczarnyksiężnik .... eee -<chwila przeznaczona na zerknięcie do notesu>- Dam! Motnaph Dam! - po czym zrobił wyniosłą minę, czekając na reakcję.... zaległa chwila niezręcznej ciszy, którą przerwało:
- On jest *ŁUP*... auć, za co?
- Psujesz nastrój!

[Waltos]

widząc, że stworom przeszkadza mój zapęd to naturyzmu zakładam coś (jakieś liście, gałęzie, trawę, a w ostateczności szlafmycę na klejnoty) i mówię:
- A po co was do nas przysłał ten Motnaph Dam, czy jak mu tam!

[Haer'dalis]

Maciej Zgrabnadupcia (ale tylko dla kobiet)

Maciej stanal jak wryty...Ty faktycznie jestes nagi...a tak w ogole, to. Co to jest czarny ksieznik i dlaczego jeszcze nie jestesmy na piwie?? Zwrociwszy sie w strone potworow booostfo dodalo:
Ktoredy na Polibude?
Wiec chcecie byc moimi wyznawcami, czy nie?
Czy ktorys z Was spotkal sie z sensem mojego zycia, bo ostatnio go nigdzie nie widzialem...jesliby sie nad tym zas...podrapac po glowie, to jeszcze nigdy go nie widzialem.
A tak w ogole to jak macie na imie?
...

[Magnes]

Archibald Cichy: Niewielka kupka szlamu, dotychczas nie zauważona przez nikogo nagle się poruszyła. Co więcej, otworzyła oczy sprawiające wrażenie trochę za dużych w stosunku do reszty. Następne pojawiły się uszy, zastrzygły z uwagą i nagle w górę wyskoczyła mała postać kobolda. Otrzasnęłą się ze szlamu i stanęła trochę z boku.
Widząc tyle dziwnych postaci, zaczęła przyglądać się im kolejno.
Archibald Cichy zamrugał kilka razy nie mogąc się nadziwić zbieraninie.
Wreszcie szarpnął za rękaw człowieka z czarnym koszem na głowie.

[MAd Phantom]

Oba stwory, z konsternacją wpatrywały sie w Macieja, i udając, że rozumieją coś z jego słowotoku, kiwały głowami...

Waltos rozejrzawszy sie dookoła stwierdził, że znajdują sie w jakimś przrośniętym rowie i nie widać tu żadnych krzaków, toteż "przywdział" swą szlafmycę (miał z tym pewne kłopoty gdyż błya dużo, za duża)i zadał swe pytnie. Stwory przerwały gapienie sie na Macieja i znów spojrzały na niego:

- hmm... dobre pytanie - stwierdził pierwszy
- czekaj sprawdzę - drugi stwór zerknął do notesu, przewrócił pare stron, obrócił go do góry nogami, aż w końcu zrezygnowany wyciągnął (nie wiadomo zbytnio skąd) okulary, założył je i czytał: "bla, bla, bla, zgładzić jedyne istoty, które wedle przepowiedni mogą pokrzyżować plany Motnaph'a. bla, bla, bla nawet jeśli będą konający - nie mówić im tego, co tu napisano..."hmm... z przykrością stwierdzam, że *PLASK*<odgłos uderzanej ogonem szponiastej łapy wyciągniętej w stronę Macieja przez pierwszego z potworów > co Ty wyprawiasz?
- auuu - rozcierając łapę wyjęczał pierwszy - no przecież, on chciał sie z nami zaprzyjaźnić, więc chciałem się przywitać...
- Przecież mamy ich zabić!
- A w czym to przeszkadza? Przecież możemy najpierw sie z nimi zaprzyjaźnić, a potem ich zabić gdy przyjdzie nasza kolej na nocną wartę czy coś takiego
- chyba masz racje... ale nie wiem czemu coś mi w tym planie nie pasuje....

W tym momencie z szlamu wyskoczył Archibald, przy okazji ochlapując wszystko dookoła - w tym także oczy stwora, który to zamienił swe rozważania na:
- aaa, widzę ciemność! ciemność widzę!

Archibald, niewiele sobie z tego krzyku drugiego stwor robiąc, podbiegł do, wciąż leżącego w szlamie i ubolewającego nad swą latarką świetlną Devila, i począł szarpać go za rękaw (czym niemalże go urwał, a na pewno puściło kilka szwów w materiale)

[Dante]

Devil: Holera mój lateksowy kostium (rozpłakał się jeszcze bardziej najpierw spadanie na ryj potem popsuta latarka teraz kostium dlaczego !!!!!)

Po chwili melantonii spytał kobolda czego chce.