Lothar w roli Dagona
Żeby już nie musieć słuchać skarg i zażaleń, wrzucam historie nowych graczy. Przynajmniej te części, które mogą być przeznaczone do wiadomości graczy

Lothar
Imię: Dagon
Rasa: Człowiek
Wiek: 28 lata
Miejsce urodzenia: Altdorf
Już od wczesnego dzieciństwa, Dagon wiedział, że różni się od innych ludzi. W przeciwieństwie do dzieci z którymi się bawił, on wszędzie widział kolorowe pasma. Płynęły po niebie, otaczały ludzi, znikały i się pojawiały. Będąc świadom swego sekretu i bojąc się reakcji przyjaciół i rodziny, ukrywał to starannie w sekrecie. Jednak w wieku lat jedenastu, gdy wyszedł na targ na zakupy i jak zwykle bawił się w omijanie wszędobylskich kolorowych pasm, przyuważył go czarodziej. Stary mag natychmiast zorientował się, że dzieciak ma zdolności. Przez cały czas gdy młody Dagon robił zakupy, czarodziej go obserwował. W końcu trafił za chłopakiem do jego domu. Gdy niczego nie spodziewający się chłopak, pokazywał rodzicom co kupił na targowisku, rozległo się pukanie do drzwi. Gdy matka Dagona otworzyła, okazało się, że stoi tam stary czarodziej tradycji Cienia. Czarodziej uśmiechnął się przyjaźnie i wszedł do mieszkania. Tam wyjaśnił, przestraszonym tym nagłym najściem rodzicom, że ich syn ma dar. Trzeba go zacząć szkolić, bo nie wyszkolona moc przyciąga demony i inne potwory chaosu. Wbrew obawom Dagona, jego rodzice nie byli oburzeni ani zniesmaczeni. Można wręcz powiedzieć, że poczuli dumę. W końcu nie byli to jacyś ciemni wieśniacy kupcy z samej stolicy. Wiedzieli jaką wartość dla Imperium mają dobrze wyszkoleni magowie. Z dumą mogli teraz mówić, że ich jedyne dziecko, własną piersią chroni Imperium przed plagą Chaosu.
Tak właśnie rozpoczął się nowy etap w życiu Dagona. Rozpoczął studia w Kolegium Magii w Altdorfie. Po paru latach gdy trzeba było wybrać, który rodzaj tradycji chce się uczyć wybrał Tradycję Światła. Studiował tam jeszcze kilka lat i pogłębiał swą wiedzę. To było to czego szukał, tradycja łącząca spokój i uzdrawianie z walką z chaosem. W wieku lat osiemnastu, Ddagon wyruszył w świat szukać nowej wiedzy. Zaskoczyło go wszędzie widziane zło. Ludzie na prowincji mu nie ufali, widział, żebraków zabijających się o zniszczone buty. Wiedział, że chaos sięga daleko w serca ludzkiej rasy.
Charakter: Dagon jest osobą nad wyraz spokojną i zamyśloną. Kieruje się bardzie żelazną logiką niż emocjami. Jest inteligenty i o dziwo posiada poczucie humoru. Dzieciństwo spędzone w domu, gdzie ważne było wychowanie, spowodowało, że Dagon jest miły i uprzejmy. Niektórych nawyków nie sposób się pozbyć.
Wgląd: Było już późno. W karczmiennym kominku dogasały płomienie. Sala już prawie się opróżniła. Za barem siedzało dwóch tylko ludzi i rozmawiało z właścicielem na tematy dotyczące miasta i zaisniałej w nim sytuacji. Drzwi otwarły się, a przez nie weszła powoli i majestatycznie zakapturzona postać trzymająca w ręku drewnianą laskę. Trzej obecni zwrócili się w jej stronę. Szatę miała długą, o kolorze jasno-szarym, wykańczną złotymi pasami na ramionach i rękawach. Od tej tajemniczej postaci aż biło, że jest kimś kogo nazywają magiem. Nieznajoma persona podeszła do lady poczym odłożyła na bok swoją podporę i zdjęła z głowy kaptur. Był to mężczyzna w młodym wieku.
Twarz miał łagodną, nie strudzoną, inteligentną. Skinieniem głowy, które poruszyło jego jasne, długie włosy przywołał do siebie karczmiarza. Ten podszedł zdecydowanie ale strach nie pozwalał mu na jakiekolwiek gwałtowne ruchy. Uspokoił się, gdy tylko spojrzał w pełne zrozumienia i spokoju oczy podróżnika...
Ekwipunek:
Księga z zaklęciami leczniczymi, wykorzystującymi zioła itd.
Rozpoczęta przez Dagona, księga na temat ziół leczniczych.
Mała saszetka z ziołami, niestety na wykończeniu.
5 białych świec.
Małe pudełeczko ze szklanymi soczewkami, wisiorkami itp.
Żelazna porcja żywnościowa na jeden dzień.
Ubranie na zmianę (takie samo jak aktualne).
Długa dębowa laska.
Belath_Nunescu
Imie: Elzix
Rasa: Człowiek(możliwe że z domieszką elfiej krwi, lekko wydłużone uszy)
Klasa: Początkujący wojownik
Wiek: 29 lat
Kolor oczu: niebieskie
Kolor włosów: Ciemny blond
Waga: 70 kg
Wzrost: 180
Rodzina: Rodzice, i chyba brat, po jego odejsciu, usłyszał że urodziło sie dziecko
Miejsce urodzenia: Oustiia
Znaki szczególne: Rodowy tatuaż, na lewej łopatce, prawie usunięty, lecz nie do końca
lekko elfie uszy(lekko szpiczaste)
Historia
Elzix urodził się w szlacheckiej rodzinie. Lecz nie należał do tych napuszonych synków, którzy nie doceniają tego co mają. Wręcz przeciwnie, umiał cieszyć się nawet z małego prezentu. Mógł mieć wszystko i miał, prawie wszystko. Chciał być wojownikiem. Sny o tym jak wyprawia sie ze swoją drużyną w poszukiwaniu przygody, były jego życiem. Kiedyś nawet wyrzeźbił sobie z drewna miecz i próbował walczyć z drzewem. Jednak ojciec to zauważył. Ojciec zabraniał mu nawet myśleć o walce. Chciał, żeby jego synek był dobrym urzędnikiem, tak jak on. Chciał żeby doszedł do najwyższych szczebli, własną pracą, tak jak on. Co nie znaczy że miał on dobrze. Wszyscy wkoło się od niego odwracali. W szkole jego oceny miałybyć zasługą ingerencji ojca, a na podwórku, wszyscy mówili, że jego ojciec to oszust i złodziej. Bardzo go to raziło. Chodził poirytowany. Myślał, ze jak pójdzie na studia, jego męka sie skończy. Lecz nie, na studiach było to samo. "Bo ty masz ojca urzędnika". Nauczyciele i rektorzy dawali mu większe wymagania, żeby nie mówili: " O! Ten to ma ojca urzędnika, to mu dają fory". A on jakby sie nie starał to i tak mówili, "że ma plecy". Miał juz dość. DOŚĆ! Nie chciało mu sie żyć, miał dość... Postanowił uciec i spróbować dostać się do jakiegoś zgrupowania, zrzeszającego młodych i pasjonujących się walką ludzi. Chciał uciec tam, gdzie nikt nie będzie wiedział kim jest. Przed ucieczką w konspiracji kilka lekcji posługiwania sie mieczem. I pewnego dnia poprostu znikł...Rozpłynął się dla innych. Za zaoszczędzone pieniądze kupił sobie jakiś ekwipunek. I wyruszył. Wreszcie z uśmiechem na twarzy, wreszcie wolny, nie spętany dziedzictwem. Poszedł na wschód. Dostawał teraz błotem po twarzy, ale był szczęsliwy, że nikt nie wie kim jest. Zdobył trochę doswiadczenia podczas tułania się po świecie, wiedział już co sie świeci.
Yacek
Imię: Jurgen Rabe.
Lat 30, brat starszy Johann. Ojciec był przez 15 lat ochroniarzem znanego kupca z Nuln Joachima Vogla. Po wypadku w którym stracił rękę osiadł w Nuln i ożenił się z Martą Stoffel tam też urodził się Johann i Jurgen. Był już wtedy człowiekiem na tyle majętnym że otworzył z żoną mały sklep. Johann od małego pomagał ojcu natomiast Jurgen był oczkiem w głowie matki. To głównie dzięki jej staraniom i pomocy starego Vogla Jurgen dostał się na podupadły nieco Uniwersytet w Nuln. Był pilnym studentem wykazywał szczególne zdolności w historii Imperium. Wtedy doszło też do tragedii . Podczas festynu gildii kupców wybuchł pożar. Wiele osób zginęło zadeptanych w tłumie wśród nich ojciec i Vogel. Marta nie miałą smykałki do interesów który poprowadził Johann. Okazało sie jednak iż niedługo przed wypadkiem Vogel udzielił ojcu chłopców sporej pożyczki. Teraz spadkobiercy Vogla zażądali jej zwrotu. W tym czasie Jurgen wpadł w poważne tarapaty . Zaciągnął parę pożyczek spodobał bowiem mu się styl życia bogatych studentów , których zaczął naśladować.Stał się uczestnikiem hulanek burd, wziął udział w paru pojedynkach. Tymczasem sytuacja finansowa w domu stała się dramatyczna. Rabowie zostali zmuszeni do sprzedaży sklepu praktycznie za bezcen. Na naradzie rodzinnej ustalono że Marta wyjedzie do swej owdowiałej siostry mieszkającej w pobliżu Altdorfu. Bracia zaś odkurzyli rynsztunek ojca i stosunkowo szybko dzięki jego reputacji znależli pracę . trwa to już kilka lat i bracia byli praktycznie nierozłączni. Teraz jednak Johann wyjechał do Estalii, Jurgen zaś zaczął coraz częściej zaglądać do kieliszka .
Wygląd:175cm 75 kg ciemna karnacja skóry włosy ciemne, oczy brązowe.Ekwipunek : sztylet , miecz pistolet , kule 20, proch.Ubranie dość porządne ale pamiętające lepsze czasy, płaszcz sakwa ,buty z cholewami, karty. Do skórzanej kurtki ma przypiętą broszę z wizerunkiem kruka. Charakter-na trzeżwo spokojny i opanowany umie pozostawać w cieniu po wypiciu czasem dostaje "małpiego rozumu" Stracił już przez to posadę. Nie lubi Altdorfczyków no ale pochodzi w końcu z Nuln.